-
Zawartość
5,681 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Marynarka Wojenna RP u progu zaniku
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Gregski - idź w ministry. Kompetencje językowe już masz. Ja bym tą ministerialną pomostową poetykę zdefiniował jeszcze tak: "do czasu wprowadzenia rozwiązania optymalno-idealnego (które nadejdzie, z pewnością, jasne, długie, proste, szerokie jak morze - sorry, zapomniałem się) zadowolimy się przejściowo-pomostową namiastką. [W domyśle: tak se tylko gadamy, zresztą nie tylko my bo to trwa już dziesięciolecia, a ów pomost będzie trwał przez następne ćwierć wieku, ale coś przecież trzeba mówić, by było miło i aby mieć powód by zająć ludzi wymyślaniem kolejnych planów i koncepcji]. Tak, czy inaczej - widzę, że też się nadaję na ministra. -
Produkty spożywcze, dania i ich nazwy
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
"Ruske kape" (czyli "rosyjska czapka") znany na obszarze post-jugosłowiańskim i w Bułgarii deser, którego nazwa ma się podobnież wywodzić od papach noszonych przez żołnierzy rosyjskich czasu wojny z Turkami (1877-1878). Znany także pod innymi nazwami - chociażby na mniej tradycyjnie prorosyjskich (np. muzułmańskich) obszarach. Zob.: https://ru.wikipedia.org/wiki/Русская_шапка -
Marynarka Wojenna RP u progu zaniku
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Z nowości (holowniki sobie odpuszczę): 1. Na "Ślązaku" podniesiono banderę. Mimo pytania - po cholerę? (nam taki okręt w obecnej konfiguracji) - jest to jakiś plus. Przynajmniej utrzymają nawyki (tylko pływania na pokładzie, nie w wodzie, ale zawsze jakieś). No i nazwę rodzajową (znaczy się - klasę) mu ładną wymyślili - korweta patrolowa. A mój rower należy do kategorii pojazdów - ćwiczebny Rolls-Royce Phantom. Zob.: https://www.altair.com.pl/news/view?news_id=29419 2. Z dogorywającymi, polskimi okrętami podwodnymi wygląda zaś tak - zakończył się "proces analityczny, w rezultacie którego uznano, że należy zapewnić zdolność pomostową w zakresie okrętów podwodnych" (cytowane za źródłem wskazanym poniżej). Skądinąd - uwielbiam tą nowomowę. Na razie przeanalizowanym analitycznie pomostem zdolnościowym mają być dwa szwedzkie "Södermanlandy". Pożyjemy, zobaczymy. Zob.: https://www.altair.com.pl/news/view?news_id=29418 -
Zakon krzyżacki przesiedlony nad Morze Czarne lub Podole
Bruno Wątpliwy odpowiedział szpek_chomik → temat → Historia Polski alternatywna
Coś kojarzę (ale w bardzo mglisty sposób), że takie pomysły pojawiły się w realu. Wpierw - czytałem to chyba w Jasienicy, ale niestety kompletnie nie pamiętam, w którym miejscu - jako ironiczna oferta dla bezrobotnego Zakonu po "chrzcie Litwy", potem tuż przed sekularyzacją Prus była zdaje się opcja mołdawska. -
Reforma sądownictwa a Monteskiuszowki podział władzy
Bruno Wątpliwy odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Cóż, problem byłby rzeczywiście wówczas, gdyby wszystkich sędziów TSUE powoływało jedno państwo. Ja tylko tak krótko pro forma, bo przekonywać mi się nikogo nie chce. Metody powoływania sędziów na świecie są różne. Konteksty także. Uważam, że po czterech latach rządów partii ironicznie zwanej "Prawem i Sprawiedliwością" każdy myślący człowiek powinien się orientować - z kim ma do czynienia. Jak się nie orientuje, to znaczy, że funkcje myślenia ma wyłączoną lub - z jakiś innych, nieznanych mi powodów - wypiera oczywistą oczywistość ze świadomości. -
Szczerze mówiąc, jest mi to dosyć obojętne, czy zdaniem Euklidesa musiał, czy nie musiał. Ton jest ewidentnie skrajnie czołobitny i przypochlebny, czyli kadził. I tyle mam do powiedzenia na temat tej ciekawostki.
-
Austriacki ruch oporu był … raczej wątły. Podobnie, jak tamtejsza chęć do walki po stronie aliantów. Z powodów raczej oczywistych, wielokrotnie już na forum sygnalizowanych - Austriacy (przynajmniej gdzieś do refleksji związanej ze Stalingradem) czuli się po prostu Niemcami. Zob.: https://forum.historia.org.pl/topic/17058-austriackie-rozliczenia-zbrodni-z-czasów-ii-wojny-światowej/ https://forum.historia.org.pl/topic/4548-kwestia-anschlussu/ https://forum.historia.org.pl/topic/18927-druga-wojna-światowa-jako-czynnik-narodotwórczy/ Przypadkiem trafiłem na informację o austriackich oddziałach w słoweńskiej (titowskiej) partyzantce. Zob.: https://www.mohorjeva.com/images/buchdaten/Linasi-koroske-vojne-zgodbe_leseprobe.pdf Jakieś inne przykłady? Notabene - nie chodzi mi o austriacki ruch oporu w niemieckich siłach zbrojnych, który uaktywnił się chociażby przy okazji zdobywania Wiednia przez wojska radzieckie, tylko o austriackie formacje w ramach "obcych" armii i partyzantek.
-
Dla zainteresowanych, jak kadził Voltaire Fryderykowi w 1742 r.: "Le saigneur des nations, Frédéric III, Frédéric le Grand (…) je crois que vous forcerez toutes les puissances à faire la paix, et que le héros du siècle sera le pacificateur de l’Allemagne et de l’Europe.". Za: https://fr.wikisource.org/wiki/Correspondance_de_Voltaire/1742/Lettre_1516
-
Ostatnia faza walk na Kępie Oksywskiej.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Działania bojowe
Czyli - przynajmniej także dla mnie - sprawa wygląda na razie tak: sprawa znana (aczkolwiek nie przesadnie nagłaśniana) przynajmniej od połowy lat 80. (bo mniej więcej wówczas zakończono wydawanie cyklu książek ze zbiorami wspomnień: "Gdańsk 1939", "Gdynia 1939" i "Kępa Oksywska 1939") została potraktowana jako ogólny obraz finału obrony. Jak coś nowego się pojawi - zdanie mogę oczywiście zmienić. -
Stosunki Polsko-Białoruskie
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Ciekawe wypowiedzi (aktualnie) zdecydowanego patrioty i obrońcy niepodległości Białorusi: https://wiadomosci.onet.pl/swiat/wybory-na-bialorusi-prezydent-lukaszenka-o-relacji-z-polska-i-rosja/qrj524b https://eng.belta.by/president/view/lukashenko-no-document-conflicting-with-constitution-will-be-signed-with-russia-125911-2019/ Ciekawe, jak to się skończy: 1) zwykłymi gierkami politycznymi Łukaszenki, przy niezmiennym ogólnym (raczej "pro-słowiańskim", niż "pro-europejskim" kursie politycznym, 2) jednak rzeczywistym zwrotem na Zachód, 3) Putin coś wykombinuje i nastąpi zmiana warty na Białorusi? -
Ostatnia faza walk na Kępie Oksywskiej.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Działania bojowe
Wrażenie mam trochę podobne - tzn., że jest to napisane na zasadzie: ponieważ chociażby E. Kosiarz (np. w "Drugiej wojnie światowa na Bałtyku") pisał o obronie Kępy Oksywskiej do końca i jej zaprzestaniu dopiero po wyczerpaniu wszelkich możliwości, to trzeba napisać inaczej. "Odbrązowić" i nieco zaszokować, co często jest atrakcyjnym zajęciem. A z dosyć oryginalnymi tezami jednego z autorów już się spotkałem. Zresztą w samej przeze mnie wspomnianej książce tej oryginalności nie brak - vide napadające na Polskę Czechy, czy Litwa (ta ostatnia oczywiście otrzymała swój udział, zresztą zgodnie z tajnym protokołem, o czym Litwini niekoniecznie lubią pamiętać, ale jednak nie przystąpiła do agresji zbrojnej przeciwko Polsce, za co zresztą zapłaciła przesunięciem ze strefy niemieckiej do radzieckiej). Natomiast jednoznaczność i ostrość poglądu o "samorzutnej demobilizacji" polskiej obrony na Kępie jest na tyle silna, że ciekawy jestem na jakich (i czy) materiałach źródłowych jest to oparte. Ekspertem nie jestem, tylko co nieco czytałem na ten temat i w sumie nigdzie nie znalazłem tak drastycznego opisu ostatnich dni obrony Kępy Oksywskiej. Najdalej "posunięty" jest tego typu: "Mimo silnego stresu wynikającego z braku nadziei, mimo wielkiej przewagi sprzętowej Niemców, mimo bezapelacyjnego panowania wroga w powietrzu, mimo nieustannych braków wody, uzbrojenia, środków opatrunkowych, mimo braku możliwości choćby chwilowego odpoczynku w odwodzie - ostre walki z niemiecką piechotą zdobywającą krok po kroku teren Kępy trwały aż do końca.... Brak było nawet saperek i łopat - zdarzało się, że żołnierze leżeli pod ciężkim ostrzałem nieokopani, brak było kompasów co powodowało błądzenie w czasie nocnych walk. Ciągłe reorganizacje oddziałów na skutek ogromnych strat powodowały powstawanie jednostek niezgranych i nieorientujących się w terenie. Obok niezwykłej ofiarności części wojsk, istniały jednocześnie liczne dywersje i dezercje wśród części żołnierzy. Spowodowane bezustannym zamieszaniem wielkie ilości maruderów - zarówno chcących walczyć dalej lecz zagubionych, jak i prawdziwych dezerterów przemieszane były z cywilami pozostałymi na terenie Kępy...". Cytowane za: http://hela.com.pl/oksywie.html Dezorganizacja, występowanie dezercji, maruderstwo, czy ogólne "obniżenie morale" - jak piszesz - to jest oczywiście do przyjęcia i zrozumiałe w tej sytuacji, ale obraz, w którym Polacy zostawiają po prostu puste okopy oraz płka Dąbka bez wojska i maszerują gremialnie do niewoli, jest cokolwiek szokujący. I pytanie - skąd się wziął? Czy są jakiekolwiek racjonalne i weryfikowalne podstawy? Pamiętam - w miarę - zapis ostatniej rozmowy Dąbka z Unrugiem. Pytał co prawda czy Unrug "nie ma żalu za Oksywie", ale też mówił, że zadanie spełnił, wielu zasługuje na wyróżnienie, a szczególnie marynarze, którzy "walczyli jak lwy". Unrug pretensji nie miał i miał odpowiedzieć, iż "honor został uratowany" i "podziwia waleczność". Do obrazu "liczenia jeńców" to za bardzo nie pasuje. A raczej skrajnie mało prawdopodobne, aby w zaistniałej sytuacji rozmówcy kierowali się tylko przesłaniem o bohaterstwie, skierowanym do następnych pokoleń i pod tym kątem naginali rzeczywistość. -
Ostatnia faza walk na Kępie Oksywskiej.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Działania bojowe
No właśnie, znam raczej tego typu opisy. Zatem - skąd tak drastycznie odmienna opinia? -
Ostatnia faza walk na Kępie Oksywskiej.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Działania bojowe
Znalazłem w sieci wypowiedź, którą można uznać za wcześniejsze wyrażenie poglądu, który skłonił mnie do założenia tego wątku. Jeżeli dobrze pamiętam, to we wzmiankowanej przeze mnie książce "Mity polskiego września 1939" wygląda to bardzo podobnie. Cytowane za: T. Pawłowski, W przededniu sowieckiej agresji 1939 r., Wojsko i Technika Historia 1/2015 (tekst artykułu ze strony internetowej: http://zbiam.pl/artykuły/w-przededniu-sowieckiej-agresji-1939-r/): "(...) Niestety nie można podać daty kapitulacji Kępy Oksywskiej, bo… nie było kapitulacji. Ani nawet szturmu. Jeszcze 17 września 10 000 polskich żołnierzy twardo broniło swoich pozycji. Dzień później, na wieść o sowieckiej inwazji, zaczęli się oni jednak stopniowo rozchodzić. Ich dowódca – pułkownik Stanisław Dąbek – nie mając kim dowodzić – popełnił samobójstwo. Niemiecka aktywność podczas >>ostatecznego zdobywania Kępy Oksywskiej<< polegała na spisywaniu zgłaszających się do nich polskich jeńców". -
Ostatnia faza walk na Kępie Oksywskiej.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Działania bojowe
Książki nie mam, zatem muszę rzecz dokładniej sprawdzić, ale wydaje mi się, że była to informacja natury ogólnej (i akurat to mnie chyba tak zaciekawiło). Coś w stylu "polska obrona się rozpadła, wojsko się samo zdemobilizowało, Niemcy zajmowali puste okopy". -
Tytułem wstępu: 1. Od dłuższego czasu weryfikuję swoje własne przekonania o roli Zjednoczonego Królestwa w drugiej wojnie światowej (i stosunku tego państwa do Polski). Pierwotnie moje poglądy były dosyć proste - i chyba dosyć popularne w Polsce - "cynicy, gracze, zostawili nas na lodzie, oszukali, zdradzili w Jałcie itp. itd". Dziś, moje uczucia są zdecydowanie bardziej złożone. Nadal oczywiście dostrzegam brzydkie strony polityki brytyjskiej, krętactwa Churchilla, ale jednocześnie mam świadomość, że w 1939 roku zachowali się przyzwoicie, próbując ratować pokój gwarancjami dla Polski, później przystąpili nieprzygotowani do wojny także z naszego powodu (wojny, której bardzo chcieli uniknąć, pamiętając brytyjskie ofiary pierwszej), a potem poświęcili mocarstwową pozycję dla dobrej sprawy - pokonania Hitlera. Że był moment, kiedy nasz świat zależał tylko od ich determinacji i odwagi. I wody między Calais i Dover. Można powiedzieć, że rzeczony Churchill wygrał wojnę, ale przegrał Imperium. Przegrał mocarstwo. Z wielkomocarstwowej pozycji Zjednoczonego Królestwa, osłabionej już po pierwszej wojnie światowej, po drugiej zostały wióry. Pozostało "zwykłe" państwo europejskie, już dalece nie supermocarstwo, dla osłody z członkostwem w Radzie Bezpieczeństwa, bronią atomową i klubem Commonwealth. Ale z długami, kartkami na różne produkty przez wiele powojennych lat i takim sobie znaczeniem międzynarodowym, które wyraźnie określił los interwencji w Egipcie w 1956 r. A, że nam nie pomogli pod koniec wojny... Przede wszystkim - nie mieli siły. Nastąpiła gigantyczna redukcja znaczenia Wielkiej Brytanii, a drugi rozgrywający Zachodu (USA) nie miał najmniejszego zamiaru przejmować się Polską. 2. To wszystko zaczęło prowadzić mnie do rozważań, czy z ich, egoistycznego, brytyjskiego punktu widzenia ta wojna była w ich interesie? Aby było jasne - pokonanie Hitlera uważam za najważniejszy aspekt polityki światowej tamtego czasu, a z polskiego punktu widzenia - konieczność potrzebną do zachowania naszej egzystencji. Ale ze ściśle brytyjskiego punktu widzenia - może trzeba było jednak dogadać się z Hitlerem? Wiemy, że wielu przedstawicieli elit brytyjskich tak właśnie myślało, dążąc do uniknięcia konfliktu z Hitlerem. Dziś są raczej wspominani z zażenowaniem. Włącznie z "hajlującym" księciem Windsoru (Edwardem VIII). Ale co by było, gdyby historia potoczyła się inaczej? Między UK a Niemcami właściwie nie było kwestii spornych. Poza, kultywowaną przez Anglię przez stulecia polityką równowagi europejskiej (którą Wielkie Niemcy niewątpliwie by zachwiały) i faktem, że po fiasku monachijskiego porządku Hitler został uznany przez wielu Brytyjczyków za tego, który wystrychnął brytyjską dyplomację na dudka. Osobnika pozbawionego zdolności honorowych (i dyplomatycznych). Ale, Hitler nie zagrażał Imperium Brytyjskiemu, pewnie nawet obojętne mu były dawne kolonie niemieckie pod brytyjskim powiernictwem, nie miał wilhelmowskich ambicji konkurowania z Royal Navy. Nie chciał żadnego klejnotu z korony Imperium. A agresja na Wschód (w szczególności rozprawa z bolszewikami), to przecież nie mogło nie podobać się wielu z brytyjskich elit. A, że po drodze zniszczono by pewnie Polskę? Cóż... 3. Nazwiska w tytule wątku są jedynie symboliczne. Nie wnikam (chodzi mi w szczególności o Edena) w cechy osobiste i poglądy oraz to, kiedy był dokładnie ministrem spraw zagranicznych. Ani w dalszy szczegółowy "timing". Po umownym hasłem "Pakt Ribbentrop-Eden" rozumiem po prostu sytuację, w której przed drugą wojną światową, albo w jej pierwszej fazie (do agresji Niemiec na ZSRR) dochodzi do kompleksowego kompromisu między Niemcami Hitlera a Brytyjczykami. W zamian za wolną rękę na wschodzie, Hitler daje gwarancje dla Imperium Brytyjskiego, rodzi się modus vivendi, a może nawet przyjaźń, czy sojusz Niemiec ze Zjednoczonym Królestwem. W mojej ocenie, istnieją bardzo poważne przesłanki, aby zakładać, iż taki właśnie był pomysł Hitlera na politykę zagraniczną. I, że całkiem wielu z elit brytyjskich taki scenariusz było w stanie zaakceptować. Scenariusz oczywiście fatalny dla Polski, która pewnie skończyłaby, tak jak widział to Hitler w "Mein Kampf". Jako - państwo ościenne Rosji - wraz z nią potraktowana, jako część germańskiego Lebensraumu. 4. Zatem - czy możemy rozważać powyższy przebieg historii alternatywnej, opartej o porozumienie hitlerowsko-brytyjskie, czy jest to założenie z gruntu absurdalne?
-
Ostatnia faza walk na Kępie Oksywskiej.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Działania bojowe
Cóż, napisałem: co chyba raczej wyraźnie wskazuje, iż znany mi "upadek ducha" odnoszę do schyłkowej fazy obrony Helu, nie Kępy Oksywskiej. -
Gdzieś czytałem, że rozkaz w sprawie Korpusu Interwencyjnego Bortnowski przeczytał około 9-tej 31 sierpnia. Zatem, pewnie gdzieś w tym czasie, a może i nieco wcześniej był on znany w sztabie armii "Pomorze". Tym samym Sobociński (nawet jeżeli założymy - moim zdaniem dyskusyjnie - że nie wiedział, iż "pomoc nie nadejdzie" z innych źródeł) gdy pojawił się na Westerplatte - miał już dokładną świadomość, jak sytuacja wygląda. Według często przytaczanej relacji plut. Wróbla, Sobociński przyjechał na Westerplatte "po południu" 31 sierpnia i w rozmowie w cztery oczy (którą Wróbel miał podsłuchać) jednoznacznie powiedział Sucharskiemu o tym, żeby nie liczył na jakąkolwiek pomoc - oraz, że atak nastąpi 1 września. Potwierdza to także pośrednio świadectwo Kręgielskiego. Natomiast - wedle mojej wiedzy - rzeczywiście, ani Guderski, ani ogólnie pocztowcy polscy w Gdańsku nie zostali poinformowani o tym, że są na kompletnie straconej placówce. Właściwie - placówkach, bo należy pamiętać, iż w innych - oprócz tej na placu Heweliusza - polskich placówkach pocztowych w Gdańsku także była broń, na wypadek "ruchawki" w Gdańsku, tylko 1 września nie została użyta. Jeżeli tak rzeczywiście było i naprawdę nie poinformowano ich, to było działanie ze strony polskiego dowództwa nieodpowiedzialne i skrajnie nie w porządku.
-
Ciekawostka dotycząca roku 1940 (James Lonsdale-Bryans i Ulrich von Hassell, a w tle lord Halifax): http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/7589251.stm
-
Produkty spożywcze, dania i ich nazwy
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
Pływasz (tzn. stoisz przy nabrzeżu) na HMY "Britannia"? -
Produkty spożywcze, dania i ich nazwy
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
Tego jeszcze chyba nie było: 1. "Kurczak koronacyjny" ("Coronation chicken"). Danie powstało przy okazji koronacji Elżbiety II. Współczesne wersje (nawet jadalne, choć oczywiście reprezentujące poziom "sałatki sklepowej") do nabycia chyba w każdym brytyjskim supermarkecie. 2. Związane z jubileuszami panowania Jerzego V i Elżbiety II - dania pod nazwą "Jubilee chicken". -
W "Dad's Army" to coś strzelało cebulami. I to chyba dobre podsumowanie.
-
A dlaczego "zabezpieczenie tyłka" w alternatywnej wersji historii nie mogłoby polegać na sojuszu, czy może nawet mniej wyrazistym modus vivendi z Wielką Brytanią? Od wschodu na jakiś czas zabezpieczył się "woltą polską", potem "woltą radziecką". Lubił niekonwencjonalne rozwiązania. Dlaczego nie mogło być "wolty brytyjskiej"?
-
To jest jakby oczywiste, że brytyjscy politycy w tym okresie mogli nie przypuszczać, jakie (i na jaką skalę) przekształcenia etniczne planuje Hitler. Mogli natomiast założyć, na podstawie dotychczasowej wiedzy o tej postaci, że uda im się skierować agresję Hitlera na Wschód. A inna sprawa, że w świecie polityków (nawet demokratycznych, nie tylko postaci takich, jak Hitler) jest oczywiste, że prawie nigdy nie można zakładać pewności partnera w przypadku tego typu umów. Zatem, oczywistym jest także, że Brytyjczycy mieli trudny wybór. Ale wybór jednak mieli. W tym przypadku akurat uważam, że nie chodziło o jakieś osłabienie wojsk hitlerowskich "przed walką na froncie zachodnim" (jeżeli już, to był cel raczej bardzo dalekosiężny, wtórny, zastępczy oraz - jako taki - niezbyt pożądany), tylko o pokazanie Hitlerowi wyraźnej dezaprobaty, wskazanie jego miejsca i - przede wszystkim - o uniknięcie kolejnej wojny światowej. W tym momencie (31 marca 1939) - w opinii Anglików - Hitler ma perspektywę konfliktu z Polską, Zjednoczonym Królestwem (wraz z jego dominiami i koloniami) i Francją. A ZSRR nadal jest potencjalnym dla niego zagrożeniem. Anglicy uważają, że w takiej sytuacji Hitler musi zachować się rozsądnie i dać już sobie spokój. I tak się już nieźle nachapał. Jednak nie przewidują skali przyszłej współpracy Niemcy - ZSRR i skłonności do ryzyka Hitlera.
-
Nieco inne przesłanki (niedoszłej do skutku) wizyty Mickiewicza w Karkonoszach przedstawia S. Koper, Wielkie Księstwo Litewskie i Inflanty. Przewodnik historyczny śladami polskości Kresów, Warszawa 2014, s. 131: "Podobno pani Puttkamerowa chciała wyjechać do Drezna, aby tam starać się o unieważnienie ślubu. W tym czasie Mickiewicz podjął również starania o paszport i stypendium zagraniczne. Czyżby oboje mieli zamiar rozpocząć wspólne życie poza granicami Rosji? Podobno Czeczot planował romantyczne spotkanie kochanków w Karkonoszach, ale jak zwykle u pana Jana na projektach się skończyło".
-
Ponieważ na forum odrodził się ostatnio wątek mickiewiczowski, mała ciekawostka. W roku 1823 podobno niewiele brakowało, aby w Karkonosze trafił Adam Mickiewicz. Podobnież wyjazd takowy, jako antidotum na Marylę Wereszczakównę, zalecali mu J. Czeczot i F. Malewski. Ostatecznie wieszcz nie trafił do wód, czy "do gór" i być może utraciliśmy okazję, aby cieszyć się "Sonetami karkonoskimi", czy raczej "Sonetami Gór Olbrzymich". Wiadomo, że w bardzo szeroko rozumianych okolicach Karkonoszy (Wrocław itp.) był dwukrotnie Juliusz Słowacki. Czy trafił z panią Mielęcką na Śnieżkę? Chyba nie, ale stuprocentowej pewności nie ma. Na podstawie: K. J. Mazurski, Historia turystyki sudeckiej, Kraków 2012, s. 74. Tamże, w przypisie wskazany artykuł: I. Jakubowska-Szydełko, Słowacki w Karkonoszach, Sudety nr 10/2009.