Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku

    Wszystkiego Najlepszego Świątecznego!
  2. Polacy i Żydzi

    Przypomniał mi się dowcip zacytowany w kronice Ringelbluma (z pamięci zatem niedokładnie): Żyd krzyczy przez sen: "Precz z ubojem rytualnym! - Żydzi na Madagaskar! - Kupuj u chrześcijan!"). Rano budzi się radosny i mówi do żony - "Jaki piękny sen miałem!". "Jak to, przecież krzyczałeś całą noc?". "Śniło mi się, że nasi wrócili...". Jest jasne, że sytuacja Żydów w II RP (szczególnie pod jej koniec) nie była bynajmniej doskonała. Jest także jasne, że okupacja niemiecka przyniosła oczywistą zmianę na niekorzyść, tudzież pasmo upokorzeń (choć faktem jest, że i w getcie były początkowo głosy dosyć z dzisiejszego punktu widzenia dziwne - np. o zaletach istnienia policji żydowskiej). Ale jest także dla mnie jasne, że w październiku 1939 r. chyba tylko pojedynczy Polacy i Żydzi przewidywali, że okupacja otwiera okres historyczny komór gazowych i pieców krematoryjnych. Od poprzedniej okupacji niemieckiej było raptem 21 lat. Dla tych ludzi generalny gubernator, póki co, musiał kojarzyć się z Beselerem, czy Kukiem. A okupacja z wycinaniem lasów.
  3. Polacy i Żydzi

    Chwila, chwila. Może nie doczytałem wszystkiego, ale FSO napisał, iż: a nie, że w odczuciu żydowskim ta okupacja "była wybawieniem". To jednak pewna różnica. Nie użyłbym co prawda słów "nie wydawała się czymś strasznym", ale przecież nadzieja, iż Niemcy okażą się - przynajmniej w pewnym stopniu - pragmatyczni i "cywilizowani" (i nie wymordują całej grupy etnicznej), towarzyszyła często ludności żydowskiej. Niekiedy - aż do końca. I na tej nadziei bazowali sami Niemcy, też aż do końca, do chwili przed zagonieniem ludzi do komór gazowych. Zob. np. przemówienia "Kaznodziei" w Sobiborze, przepraszającego za niewygody transportu i zapowiadającego kąpiel, tudzież wypoczynek (T. Blatt, Z popiołów Sobiboru, Wyd. Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego, s. 94), czy fotokopię relacji Abrama Krzepickiego z uspokajania przez esesmana transportu do Treblinki nadzieją pracy na wsi (A. Żbikowski, Żydzi, Wydawnictwo Dolnośląskie, s. 251 in fine). Ta nadzieja, oprócz zwykłej, naturalnej ludzkiej skłonności do jej poszukiwania, nawet w sytuacji beznadziejnej, myślę, że mogła mieć źródło także w pamięci okupacji niemieckiej z lat pierwszej wojny, o której wspominał FSO. Czy w ogólnym przekonaniu o "cywilizowanym narodzie niemieckim". A wątek szukania ludzkich uczuć u Niemców, czy tylko ich pragmatyczności, można jednak spotkać we wspomnieniach np. Ringelbluma, czy Makowera. Także tezy, że początek okupacji niemieckiej, choć zwiastujący prześladowania, w oczach ludności żydowskiej nie zapowiadał Zagłady, tylko czas trudny, zły, straszny, ale jednak "do przetrwania" (nie pierwszy zresztą taki w historii Żydów) - bym rzecz jasna nie odrzucał.
  4. Wojna Polsko - rosyjska

    1. Której wojny polsko-rosyjskiej? Coś tak kojarzę, że co najmniej kilka ich było . Z racji umiejscowienia tematu przypuszczam, że o tą polsko-bolszewicką zwaną? 2. Z zasady nie odrabiamy zadań domowych za nikogo. Ale z chęcią pomożemy, jeżeli np. zamieścisz swoje propozycje periodyzacji. 3. Myślę, że można zasugerować właściwemu Moderatorowi ewentualne przesunięcie tego tematu do działu pomocowego.
  5. August Agbala O'Brown "Ali" - Powstaniec Warszawski... z Nigerii

    Informacje o powojennych losach Czarnego Powstańca są w artykule podanym przez Albinosa w pierwszym poście (in fine) i na s. 99 książki "Afryka w Warszawie". I rzeczywiście obydwa źródła nie wykraczają poza koniec lat 50.
  6. August Agbala O'Brown "Ali" - Powstaniec Warszawski... z Nigerii

    Książka "Afryka w Warszawie" (red. P. Średziński i M. Diouf, wyd. Afryka inaczej, Warszawa 2010) - z której pochodzi wiedza autora artykułu w "Gazecie Wyborczej" o czarnoskórym powstańcu - jest skądinąd godna polecenia. Tamże, chociażby o postaci Jumbo z "Cafe pod minogą" i aktorze odtwarzającym tą rolę.
  7. Ignacy Mościcki - ocena

    Chodziło mi wyłącznie o przypomnienie, że okólnik Sławoja - przynajmniej moim zdaniem - był (miał być) czymś więcej niż wytycznymi w sprawie etykiety. Czym był w rzeczywistości? Dobre pytanie. Na pewno wytworem myśli ludzkiej o nader specyficznym, tudzież dosyć precedensowym charakterze.
  8. Ignacy Mościcki - ocena

    Jakkolwiek okólnik oczywiście formalnym aktem nominacyjnym nie był, to sprowadzenie zagadnienia do precedencji stanowisk publicznych wydaje mi się pewnym nieporozumieniem. Kolejność owa nie ma bowiem często bezpośredniego związku z siłą konkretnego ośrodka decyzyjnego. Wystarczy spojrzeć na precedencję we współczesnej nam Polsce: 1. Prezydent, 2. Marszałek Sejmu, 3. Marszałek Senatu, 4. Premier itd. (zob. np. D. Dziewulak, Precedencja stanowisk publicznych w Polsce, Analizy Biura Analiz Sejmowych, nr 2/2009) - i porównać z zakresem "realnej" władzy, którym ww. dysponują. Okólnik Sławoja miał oczywiście i swój wymiar "etykietalny", ale był także - naiwną, aby nie powiedzieć absurdalną - próbą potwierdzenia de iure politycznej roli Rydza w przekształconym obozie sanacyjnym. Roli związanej z realną, wykraczającą poza ramy ustalone dla GISZ władzą. Tak rozumieć należy owe "posłuszeństwo" z okólnika. Nie tylko, jako wyznaczenie porządku kolejność witania i zabierania głosu.
  9. Dziekujemy, że broniliscie nas

    Temat w tej postaci zamykam, nie widząc za bardzo celu dalszej dyskusji na temat ww. artystycznych przemyśleń (nie wnikając szczegółowo w ich wartość i sens przesłania) w dziale historycznym. Zachęcam do ewentualnego wykorzystywania innych działów forum.
  10. Jerzy Urban - on czyli kto ...?

    Ależ prawda. Była to oczywista wpadka, skądinąd bardzo profesjonalnego rzecznika rządu. Ale też skądinąd najprawdziwsza, uniwersalna prawda. Niezależna od systemu społeczno-gospodarczego, politycznego, tudzież systemu rządów itp. Gregski, troszeczkę to w stylu Radia Erewań . To znaczy - nie do końca i nie zawsze tak to wyglądało. Ale do dyskusji o systemie kontraktacji, dostawach obowiązkowych, czy ogólnie o rynku żywności w PRL zaprosiłbym jednak przy okazji innego tematu, niekoniecznie dotyczącego J. Urbana.
  11. Jerzy Urban - on czyli kto ...?

    I jest to niewątpliwie prawo sprawdzone w praktyce, działające, niezależnie od politycznej proweniencji rządu. Wręcz niemożliwe do podważenia, bo głód w historii dotykał - jeżeli już - to raczej członków obalonych rządów. Pamięć przynajmniej części ludzi bywa wszakże nieco dłuższa, i od czasu do czasu kwestionują oni niecnie opis postaci historycznej, sprowadzony do twierdzenia "to komunista i rzecznik reżimowego rządu był". Skądinąd - "komunista"? Nawet przyjmując bardzo potoczne znaczenie tego terminu, trudno uznać, aby J. Urban odpowiednie kryteria spełniał.
  12. Jerzy Urban - on czyli kto ...?

    Szczerze mówiąc, o tym akurat nie słyszałem - J. Urban pełniąc funkcję rzecznika rechotał relacjonując sprawę S. Pyjasa? Jakbyś mógł przytoczyć, przy jakiej okazji taka rechocząca wypowiedź miała miejsce, okres "rzecznikowania" Urbana przypadał wszakże kilka lat po śmierci S. Pyjasa, zatem musiała ona zostać przywołana w pytaniu jakiegoś dziennikarza?
  13. Łotysze a Rzeczpospolita

    Trochę jest na ten temat w książce pod red. ks. E. Walewandera, Polacy na Łotwie, Lublin 1993. W szczególności chodzi mi o s. 25 i n. (czyli fragment opracowania E. Jekabsona, Stosunki polsko-łotewskie na przestrzeni dziejów).
  14. Władysław Gomułka

    Tak jakoś sobie przypuszczam, że przynajmniej dla części z nas biografia Gomułki nie jest całkowicie nieznaną terra ubi leones. Ale ja nie o tym. Dobrym zwyczajem na forum jest podawanie źródła cytatów, także Czytaczu, jeżeli przytaczasz coś słowo słowo z Wikipedii (zob. http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C...aw_Gomu%C5%82ka), to - proszę - wskaż źródło cytatu. Na marginesie - staramy się także z zasady unikać prostego podawania informacji oczywistych, łatwych do odszukania, a które do dyskusji niewiele wnoszą. A jeżeli już - to łącznie z jakimś stosownym zagajeniem, zaproszeniem do polemiki.
  15. W 2011roku w Afryce powstanie nowe państwo?

    Dla mnie osobiście sam układ pokojowy z 2005 r. (znany niekiedy, jako Układ Naivasha) był pewnym zaskoczeniem. Z racji na dosyć daleko idącą skłonność do kompromisu władz sudańskich. Dziś, z racji wrodzonego sceptycyzmu, raczej przewiduję kolejną wojnę domową. Kontrola biegu Nilu, bogactw naturalnych, potencjalna "utrata twarzy" O. al-Baszira w razie secesji Południa - powodów znajdzie się dosyć. Ale cuda wszakże się zdarzają - vide Timor Wschodni. Zatem, trudno być tu prorokiem. A tak na ma marginesie, gdzieś słyszałem o jednej z możliwych nazw nowego państwa - Nilia.
  16. Budowa portu i rozwój miasta Gdyni

    Gdzie, tak z czystej ciekawości zapytam? Pisałeś ogólnie, z czego korzystałeś, napomknąłeś o Biurze Ewidencji, natomiast samego źródła danych liczbowych dot. bezrobocia na początku lat 30. nie zauważyłem (zob. post nr 15 w tej dyskusji, in fine). Bruno rzeczywiście dał jednoznacznie do zrozumienia, że nie zna dokładnej liczby bezrobotnych w Gdyni, na początku lat 30. I przypuszcza, że nikt jej dokładnie nie ustali. Z racji chociażby specyfiki mieszkaniowo-pracowniczej gdyńskich slumsów. Kolega Secesjonista też dał do zrozumienia, że takiej dokładnej liczby nie zna. Nie podobają mu się wszakże domniemania i przypuszczenia innych. Z zasady niejako. Święte prawo Kolegi. Skazani jesteśmy jednak na przypuszczenia i domniemania. Wszyscy, tak jakby. Cóż, podziwiam wytrwałość w zakresie drążenia tego zagadnienia. Z mojej strony nie widzę przeszkód, aby Kolega Secesjonista tak właśnie rozumiał moją wypowiedź. Z mojego punktu widzenia jest to wykładnia rażąco błędna, ale jeżeli to tylko ma być powód do radości z tego, że znalezione zostało coś, do czego się można przyczepić - proszę bardzo. Mam tylko nadzieję, że będzie to dosyć unikalna egzegeza mojej wypowiedzi.
  17. Budowa portu i rozwój miasta Gdyni

    Nie zrozumiałeś, bo zapomniałeś o słówku "lub". Nie było ono może w tym przypadku idealnie zastosowane zgodnie z zasadami logiki formalnej, ale kontekst wypowiedzi był chyba w miarę jasny. Pro forma wyjaśniam: np. wyżsi urzędnicy celni, oficerowie wojskowi, marynarki handlowej byli na pewnej, dobrze płatnej, często państwowej posadzie (w rozumieniu potocznym rzecz jasna), a ich żony raczej nie pracowały, a jakoś nie przypuszczam, by w swej masie powiększały statystyczny odsetek bezrobotnych. Liczba ludzi na pewnych, państwowych posadach, tudzież ich żon, może innych, utrzymywanych przez nich członków rodziny mogła mieć zatem pozytywny wpływ na stosunek liczby zarejestrowanych bezrobotnych do ogółu mieszkańców Gdyni (obok oczywistego oddziaływania na rynek pracy samego faktu budowy portu i miasta). Oczywiście nie jest to jakiś szczególnie ważki argument, bo model rodziny generalnie był wówczas nieco inny niż dziś (tj. często z niepracującą żoną). Vide - Górny Śląsk. Ale skądinąd, w Gdyni odsetek relatywnie dobrze płatnych "jedynych żywicieli rodzin" mógł być jednak dosyć wysoki. Czy była to liczba (bezrobotnych) rzędu 1.000-2.000 osób? Nadal wydaje mi się zdecydowanie zbyt optymistyczna. Nie podawałeś chyba źródła, ale nie przypuszczam byś wziął te liczby z sufitu. Zatem, jest to dla mnie mała zagadka. Choć - z drugiej strony - nie ulega wątpliwości, że sytuacja w Gdyni była lepsza niż w reszcie kraju. Z jakiegoś powodu przecież ludzie decydowali się na mieszkanie w gdyńskich slumsach. No i oczywiście przypomnieć należy, że Gdynia początku lat 30. to bynajmniej nie dzisiejsze ćwierć-milionowe miasto. Zatem punkt odniesienia, jeżeli mówimy o skali bezrobocia w stosunku do ogółu mieszkańców jest jednak inny niż dziś, czy nawet w końcu lat 30.
  18. Jestem po lekturze trzech rozdziałów tej książki w MPiK-u. Dosyć rozczarowany, nie nabyłem jej drogą kupna , nawet w charakterze czytadła. Błąd?
  19. Bitwa pod Lenino

    Ekspertem od historii Indochin nie jestem, ale na chybcika sprawdziłem "Kambodżę" A. W. Jelonka i "Historię Wietnamu" W. Olszewskiego. Wychodzi na to, że ultimatum ambasadora Matsumoto do admirała Decoux było 9 marca 1945 r. A potem rozbrajanie Francuzów, lub walki.
  20. "Zaginione królestwa"

    Może bywają i takie . Zeszyciki z serii Marco Polo kosztują coś ok. 20 złotych. Fakt, że są raczej o regionach, nie o całych państwach. Duże przewodniki są zabójczo drogie (zresztą "Królestwa" też swoje kosztują - chyba około 90 złotych). Ale tu przecież nie o konkretną kwotę FSO chodziło. Nie chciałbym być źle zrozumiany. Uważam, że oprócz "poważnych dział historycznych", o których osoby nie będące entuzjastami historii często sądzą, że nie da się ich czytać , jest miejsce dla publikacji nieco "lżejszych". Również wartościowych i przy tym pobudzających zainteresowanie historią. Kocham książki Jasienicy do dziś, niezależnie od tego, ile kto w nich błędów znalazł. W tym przypadku odniosłem jednak wrażenie - fakt, że po bardzo, bardzo powierzchownej lekturze - iż to jednak nieco zbyt blisko tego, co się chałturą zwie. Chciałbym się mylić i jestem przy tym ciekaw Waszych opinii.
  21. Bitwa pod Lenino

    Coś kojarzę Aceh i Nikobary. Małe OT się robi.
  22. Bitwa pod Lenino

    Sprawy nie znam za dobrze, ale np. gdy w marcu 1945 r. Japończycy rozpoczęli (po ultimatum) rozbrajanie jednostek francuskich w Indochinach, to kilka garnizonów się broniło, a niektóre jednostki przedostały się do Chin. Co tam dokładnie robiły, nie wiem, ale przypuszczam, że przynajmniej formalnie były częścią sił zbrojnych anty-japońskiej koalicji. W marcu 1945 Francuzi byli - podobno - nawet skłonni nawiązać współpracę z Viet Minhem przeciwko Japończykom. W. Olszewski, Historia Wietnamu, Ossolineum 1991, s. 327 i 328.
  23. Alkohol a historia

    W ramach małego OT link do informacji o leblebi, chrupanym przez Atatürka w przerwach pomiędzy haustami raki. http://en.wikipedia.org/wiki/Leblebi Bruno W., jako dyletant w zakresie konsumpcji raki i leblebi, tudzież dysponujący znikomą wiedzą o odmianach grochu i ciecierzycy, oczywiście żadnej gwarancji nie daje, konsumować proszę w połączeniu z czystą wyborową na własne ryzyko . Ale nadal się dziwię, dlaczego nikt tej przekąski nie sprowadza do naszego kraju?
  24. "Zaginione królestwa"

    Osobiście traktuję Daviesa, jak współczesnego Jasienicę. Jako wybitnego opowiadacza historii. Tyle, że poglądy Jasienicy częściej uważam za swoje, z Daviesem zgadzam się już niekoniecznie. Coraz bardziej mam jednak wrażenie, że w dążeniu do napisania "ogólnej syntezy wszystkiego", autor ten popada już w nadmierną powierzchowność. Nie, abym szczególnie marudził, takie rzeczy też da się czytać, pióro wszakże ma dobre, ale... Z "Królestw" przeczytałem trzy rozdziały (o ZSRR, czyli właściwie o Estonii, o Galicji i Irlandii) plus fragmenty wielu innych. Trudno odgrywać rolę recenzenta po tak fragmentarycznej i szybkiej lekturze, ale mam wrażenie, że np. rozdział "estoński" niewiele wykracza poza zawartość historycznej części co ambitniejszych przewodników turystycznych. Proste, wręcz łopatologiczne opisanie spraw podstawowych, kompletnie nic nowego, ciekawego. Za pomocą poczciwej Wikipedii można dowiedzieć się niewiele mniej. Na dobitkę jeszcze opis niektórych zdjęć. W "estońskiej" części wygląda to tak: 1. Zdjęcie, podpisane mniej więcej tak: "Armia Czerwona wkracza do Tallina w czerwcu 1940 r." - na nim transparent w języku estońskim, owszem, ale żołnierze radzieccy mają mundury z "carskimi" naramiennikami, a nie kwadraty, romby itp. na kołnierzach. Czyli Estonia, ale parę lat później. 2. Zdjęcie, podpisane mniej więcej tak: "Armia niemiecka wkracza do Tallina 1941 r." - widać na nim flagi niemieckie i łotewskie, a maszerujący mają charakterystyczne łotewskie tarcze na rękawach. Znaczy się, pewnie Ryga i znowu nieco później. Ponieważ nie czytałem całości, ciekaw jestem opinii innych, bo jakoś mi głupio odejść od świeckiej tradycji kupowania książek Daviesa.
  25. Tak ad hoc - M. Perrot (red.), Historia życia prywatnego, Tom 4 (Od rewolucji francuskiej do I wojny światowej), Ossolineum, wyd. drugie 2006. Głównie o Francji, ale o Anglii też coś tam jest.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.