Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,677
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Najgorszy poeta wszechczasów... Zagadnienie, o którym z góry wiadomo, iż nigdy nie będzie rozstrzygnięte. Odbiór poezji albowiem subiektywnym cokolwiek jest, a nadto o wielu kiepskich poetach świat nie usłyszał. Może dlatego, że nic nie opublikowali. W każdym razie - pobawić się można. I propozycja na początek: Niedoceniony (i - niestety - nieopłacony należycie takoż) Wielki Rycerz Świętego Orderu Białego Słonia Birmańskiego (choć bardziej pasowałoby - Orderu Szkockiego Wieloryba - zob. link zamieszczony jako ostatni w tym poście) William McGonagall. Tu można poczytać o nim samym: https://www.poetryfoundation.org/poets/william-mcgonagall A poniżej wybrane próbki jego talentu (zwracam uwagę Szanownych Forumowiczów, że Poeta ów nie był obojętny wobec wydarzeń historycznych): https://www.poetryfoundation.org/poems/45828/the-tay-bridge-disaster https://www.poetryfoundation.org/poems/45825/attempted-assassination-of-the-queen https://www.poetryfoundation.org/poems/45819/the-battle-of-omdurman https://www.poetryfoundation.org/poems/45830/the-battle-of-tel-el-kebir https://www.poetryfoundation.org/poems/45829/the-famous-tay-whale Dopisek: Byłbym zapomniał - McGonagall, choć rzeczywiście niedoceniony za życia, został jednak - w pewnym sensie - doceniony po śmierci. Między innymi trafił - w pewnym sensie - do "światów" Harry Pottera i Monty Pythona.
  2. Najgorszy poeta wszechczasów.

    Z Polaków stawiałbym na Macieja Bogusza Stęczyńskiego (zob. życiorys w Wikipedii). Ale, akurat w jego wypadku nie śmiałbym zbytnio sobie dworować, choć zgadzam się zasadniczo z tym co napisał o nim M. Staffa: "(…) plonem jego wędrówek są dość grafomańskie poematy, w których >>częstochowskimi rymami<<, ale w bardzo patriotycznym duchu i przesadnie, wielbił piękno Sudetów" (za: M. Stafffa, Karkonosze, Wrocław 1996, s. 133). Podobno jego grafiki były lepsze, choć lubił sobie "wyolbrzymić" góry (ibidem, s. 134). Jednak: Primo. Chodził (oczywiście - między innymi) po Sudetach i fascynował się nimi (polsko-patriotycznie) w czasach, gdy dla większości Polaków były to obszary definitywnie stracone. Próbował nawet polonizować lokalne toponimy. Secundo. Lata po śmierci jego postać (i dzieła) zostały wykorzystane do "oswajania" przez Polaków tych ziem. Tertio. Smutne miał życie (a przede wszystkim jego schyłek). K. J. Mazurski, Historia turystyki sudeckiej, Kraków 2012, s. 111 wręcz stwierdził, że "zmarł z głodu w stołecznym mieście Krakowie". W każdym razie - zainteresowanych talentem wyżej wymienionego - odsyłam do jego dzieł, na przykład: https://www.dbc.wroc.pl/dlibra/publication/8673/edition/7824
  3. Najgorszy poeta wszechczasów.

    Z poematu "The Battle of Waterloo" (aut. William Topaz McGonagall). Cyt. za: https://mypoeticside.com/show-classic-poem-18693 W wieku cokolwiek dojrzałym, znalazłem nową pasję i miłość. Pokochałem tą poezję. Co prawda na forum od pewnego czasu widać starania jednego forumowicza, aby zbliżyć się do ideału, który można by równie podziwiać, czcić i wielbić, ale to jednak nie to. McGonagall Wielkim Poetą Był! Jakby ktoś też chciał się emocjonalnie zaangażować, polecam: https://mypoeticside.com/poets/william-topaz-mcgonagall-poems Napisał też kolędę. Już chyba wiecie, czyimi słowami złożę Wam życzenia.
  4. Leni Riefenstahl

    Wygląd zewnętrzny się mniej więcej zgadza (aczkolwiek noża w bucie nie widać, jest przy pasie). Zob.: https://fotopolska.eu/Konskie/b4578,Zbrodnia_Wehrmachtu.html?f=21962-foto https://en.wikipedia.org/wiki/Leni_Riefenstahl#/media/File:Bundesarchiv_Bild_146-2004-0021,_Polen,_Truppenbesuch_von_Leni_Riefenstahl.jpg Chyba było to jednak "przed", gdyż później zestresowana prawdopodobnie wycofała się z filmowania (kręciła nadal jej ekipa). Piszę prawdopodobnie, bo wersje można spotkać różne. Poniżej opina, że nie firmowała ona "Feldzug in Polen". Zob.: https://www.youtube.com/watch?v=DvsT_UshW_M I chyba rzeczywiście tak było. Zob.: https://de.wikipedia.org/wiki/Feldzug_in_Polen W każdym razie pojawia się na pewno na "defiladzie zwycięstwa" w Warszawie. Tym razem wystrój obejmuje pilotkę. Zob.: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Bundesarchiv_Bild_146-1982-023-28A,_Warschau,_Parade_vor_Adolf_Hitler.jpg Ja bym jej zbytnio nie wierzył. I ustawienie na pierwszym wskazanym przez mnie zdjęciu temu nieco przeczy. Stoi za żołnierzami, z których przynajmniej jeden też ma niewyraźną minę. A mityczny "celujący do niej" musiałby celować tym samym do całej uwiecznionej na zdjęciu grupy. A ona krzyczeć może i "na wprost", ale zza pleców. To wygląda raczej na grupę, razem obserwującą jakieś dramatyczne wydarzenie, a nie bezpośrednie następstwo awantury. Zob.: https://kielce.wyborcza.pl/kielce/7,47262,25206749,tej-zbrodni-nie-uwiecznila-w-filmie-przerazil-ja-widok-zabijanych.html W każdym razie na pewno miała wersję, że samego mordu nie widziała, jeno - bidulka, zestresowana pewnie żołdackim chamstwem - słyszała strzały gdzieś tam z oddali. Zob.: https://www.welt.de/geschichte/article116703870/Was-die-Reichsgletscherspalte-bis-zuletzt-verschwieg.html
  5. Leni Riefenstahl

    Trudno wyrokować na podstawie zdjęć, ale jakoś nie za bardzo mi one pasują do tej wersji.
  6. Leni Riefenstahl

    Jeżeli mnie pamięć nie myli, to istnieją zdjęcia Riefenstahl zrobione w czasie wydarzeń w Końskich. Twarz na nich ma rzeczywiście nieco wzburzoną (czy - przerażoną). Wojna w wykonaniu niemieckim widać nie spełniła jej marzeń. Dopisek. Znalazłem (przynajmniej jedno): https://kielce.wyborcza.pl/kielce/7,47262,25206749,tej-zbrodni-nie-uwiecznila-w-filmie-przerazil-ja-widok-zabijanych.html https://www.tygodnikpowszechny.pl/rzez-w-obiektywie-24087 Jest i drugie: https://pamiec.pl/ftp/ilustracje/Triumf_wojny_1.jpg A tu radosna (tylko nie wiem, przed czy po?): https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Bundesarchiv_Bild_146-2004-0022,_Polen,_Truppenbesuch_von_Leni_Riefenstahl.jpg
  7. Kawaleria - współcześnie

    Sympatyczna ciekawostka - szwajcarscy kawalerzyści. Notabene - szwajcarska armia pożegnała jednostki kawaleryjskie dopiero w 1972 roku. Zob.: https://www.kavallerieschwadron.ch/
  8. Marynarka Wojenna RP u progu zaniku

    Trochę przedświątecznego optymizmu. W Sewastopolu zatonął dok pływający (rocznik 1941) a wraz z nim rosyjski okręt podwodny, odstawiony do remontu w 1991 roku. Na tym tle nasza budowa quasi-korwety przez prawie 20 lat i kolejne żałosne realizacyjnie "wizje rozwoju floty" wyglądają na ekstremalną sprawność organizacyjną. Zob.: https://www.altair.com.pl/news/view?news_id=29537
  9. Dywizje strzeleckie ZSRR - skład personalny

    Pooglądałem sobie trochę o tych dywizjach na pamyat-naroda. Dokumentów archiwalnych tam zamieszczonych (dzienników działań bojowych) nie czytałem, ale i bez tego wychodzi mi trochę na to, że zarówno 213-ta, jak i 214-ta były zarówno pierwszego, jak i drugiego "формирования". Praktyka dosyć częsta w Armii Czerwonej. Dywizje rozbite, wykrwawione, rozproszone - były czasami rozformowywane. Numer natomiast wykorzystywano później (bywały i drugie, i trzecie formowania). Podobnie, gdy zasłużone dywizje otrzymały nową numerację gwardyjską - to stary numer "zwykły" wykorzystywano dla jednostki nowego formowania. Wynika to dosyć ewidentnie ze szlaków bojowych tych dywizji pokazanych na pamyat-naroda. Obejmują one początek wojny, potem jest przerwa i dywizje znowu się pojawiają na froncie w roku 1942 lub 1943. Prawdopodobnie polska Wikipedia opowiada o pierwszym formowaniu tych dywizji, rosyjska o drugim. Przy tym rosyjska przy 214-tej zaznacza to wyraźnie, przy 213-tej chyba takiej informacji brak. Niezależnie, jak to formalnie było, z punktu widzenia walk na terenie dzisiejszej Polski (1944-1945) sprawa wydaje się jasna. Walczyły tam dywizje formowane w Uzbekistanie i Baszkirii. Zob.: https://pamyat-naroda.ru/warunit/213%20сд/ https://pamyat-naroda.ru/warunit/214+сд/
  10. Dywizje strzeleckie ZSRR - skład personalny

    Pobieżny przegląd Wikipedii wskazuje, że 213-ta formowana była pierwotnie w Uzbekistanie, 214-ta w Baszkirii. Wedle mojej wiedzy nie należały do tzw. "narodowych" dywizji Armii Czerwonej (jak estońskie, czy litewska), zatem chyba nie stosowano w ich przypadku klucza narodowościowego. Zatem pierwotny skład mógł być jak najbardziej nieco skośnooki (choć też należy pamiętać, że skośne oczy ani w Uzbekistanie, ani w Baszkirii nie są bynajmniej czymś powszechnym), a potem - to już pewnie z uzupełnieniami było różnie. W każdym razie - niemieckie relacje mogą być oparte na prawdzie. Zob.: https://ru.wikipedia.org/wiki/213-я_стрелковая_дивизия https://ru.wikipedia.org/wiki/214-я_стрелковая_дивизия_(2-го_формирования)
  11. Rohingja

    Taka ciekawostka: onegdajszy (a i dla wielu - nadal aktualny) bezdyskusyjny i wspaniały symbol walki o demokrację i prawa człowieka w Birmie (Mjanmie) pani Aung San Suu Kyi tak jakby broni poczynań Tatmadawu wobec Rohingja. Czyżby i w tym przypadku punkt widzenia zmienił się wraz z punktem siedzenia? Zob.: https://www.bbc.com/news/world-asia-50741094
  12. Kaugurieši.

    Jeżeli dobrze tłumaczę "maszynowo" powyższy cytat, to film staje się przynajmniej podwójnie symboliczny. Decyzja nakręcenia zapada jeszcze za Ulmanisa w marcu 1940 r. Ale, pierwsze zdjęcia - to dokładnie moment inwazji. W kinach pojawia się - godziny przed rozpoczęciem deportacji. Jeżeli jeszcze zachowano w nim po 13-14 czerwca ostatnią scenę "Wrócimy"- to już mamy niezwykłą koincydencję znaczeń.
  13. Ciekawostka (raczej smutno-tragiczna) związana z mało znanym kinem łotewskim. Pierwszym filmem fabularnym nakręconym w radzieckiej Łotwie był obraz "Kaugurieši" dotyczący tak zwanego powstania kaugurskiego (bunt chłopski z 1802 r.). W finale była scena, w której jeden z bohaterów (skazanych na zsyłkę na Syberii) obiecuje - "wrócimy" i skazani intonują pieśń. Premiera filmu miała miejsce w czerwcu 1941 roku. Nie wiem dokładnie, którego czerwca. Wiem, kiedy w czerwcu tego roku zaczęła się na Łotwie masowa deportacja.
  14. Kaugurieši.

    Tak, informacja o tym jest nawet na stronie wikipedycznej, do której zamieściłem hiperlink. Chodziło mi raczej o ciekawostkę a nie szczegóły związane z filmem. A film odnotowywany jest zasadniczo jako "pierwszy radziecki" i pierwszy nakręcony w typowym "radzieckim studiu filmowym" Rīgas kinostudija (wówczas Rīgas Mākslas filmu studija). Inna sprawa, że nie wiem, czy ta scena z filmu ostatecznie zniknęła. Na razie poszukiwałem jej bezskutecznie.
  15. Bolesław Bierut

    Jestem w stanie się zgodzić, że gdyby dokładnie wszyscy Polacy realizowali wytyczną: "nie chcemy Wrocławia i Szczecina" przesunięcie naszej granicy byłoby dosyć trudną (i groteskową) operacją. I pewnie zgodzimy się także odnośnie do tego, że w przypadku premiera Arciszewskiego (zresztą - nie tylko jego) umiejętność "pełnego ogarniania świata i zjawisk politycznych na nim występujących" zakończyła się gdzieś w okolicach roku 1918, może 1939. Co nie zmienia generalnej konstatacji. W Poczdamie nasze losy jako państwa i narodu były już przesądzone. Trafiliśmy do radzieckiej strefy wpływów i o naszych granicach decydował przede wszystkim nasz protektor. Możemy się spierać (bez obiektywnie potwierdzalnej konkluzji), czy wcześniej była inna możliwość pokierowania losami Polski i w jakim zakresie nieudolność oraz chciejstwo "polskiego Londynu" ją zaprzepaściła. Ale to historia alternatywna. Tak, czy inaczej w Poczdamie ewentualne zdolności oratorskie Bieruta (i innych Polaków) w sprawie granic na Odrze i Nysie nie miały wielkiego znaczenia. Jeżeli już szukamy "zasług" Bieruta w tej sprawie to wiele ważniejsze było to, że "jego Polacy" (choć w tym momencie - może raczej Gomułki) jakoś byli w stanie objąć nowe ziemie swoją administracją, tudzież doprowadzić do relatywnie sprawnego wysiedlenia z nich Niemców i zasiedlenia ich Polakami. Tworząc tym samym niezwykle istotne fakty dokonane.
  16. Bolesław Bierut

    Niewątpliwie Bierut nie należał do tych, którzy twierdzili, tak jak Arciszewski, że "nie chcą Wrocławia i Szczecina". To fakt oczywisty. Niewątpliwie też należał do tych, którzy organizowali wojsko przelewające krew na polach bitew położonych na przyszłych Ziemiach Odzyskanych. I do tych, którzy tworzyli administrację, które te ziemie obejmowała. Jeszcze przed Poczdamem. Obiektywnie też trzeba przyznać, że wówczas żadna inna polska administracja tych ziem by w takim zakresie nie dostała. Bo żadnej innej Stalin by takiego prezentu nie zrobił. Natomiast, też obiektywnie patrząc nikt z Polaków (jakiejkolwiek barwy politycznej) nie miał "istotnego udziału" w określeniu tej granicy. Mieliśmy status mrówki wobec słoni. Najlepsze argumenty polskich wysłanników do Poczdamu nikogo by nie przekonały, gdyby Stalin nie chciał nas przesunąć, a Zachód jakoś to (połowicznie) nie zaakceptował. [Nie w wnikam tu nadmiernie w szczegóły]. I nie mam przy tym większych wątpliwości, że gdyby Stalin zaproponował jakąkolwiek zachodnią granicę Polski - Bierut też by ją poparł i jej bronił w Poczdamie. Gomułka - być może nie. Bierut - tak.
  17. Brexit i jego przyczyny

    Taka pre-brexitowa ciekawostka sprzed lat (2009). Tamtejsze (tzn. brytyjskie) oszołomy bardzo zatroskane m.in. napływem wrażych Polaków na Wyspy, swoją kampanię anty-emigrancką (z hasłem "Battle for Britain") zilustrowały zdjęciem polskiego samolotu z dywizjonu 303. Jak dla mnie - bomba. https://www.dailymail.co.uk/news/article-1158970/BNP-shot-uses-POLISH-Spitfire-anti-immigration-campaign.html
  18. Ostatnia faza walk na Kępie Oksywskiej.

    Trochę sobie odświeżyłem wiadomości o III baonie ON. Biorąc pod uwagę: a) skład osobowy (grono rezerwistów, podtatusiałych 40-latków - w jednej z relacji z tomu "Gdynia 1939" jest wzmianka, iż już na pierwszym spotkaniu tak dobranego towarzystwa była obawa, że pójdą pić lub rozejdą się), b) formowanie dosłownie na ostatnią chwilę, c) wynikający z powyższego oczywisty całkowity brak zgrania, tudzież zaufania masy żołnierskiej do kadry oficerskiej, d) braki w broni i wyposażeniu (notabene - w jednej z relacji obrońców Wybrzeża z tomu "Gdynia 1939" można nawet spotkać opinię - nieuzasadnioną - że z powodu braków ten batalion ostatecznie nie powstał), może zakrawać na cud, że III baon ON dotrwał jakoś do tego feralnego 18 września...
  19. Jestem po lekturze książki: S. Koper, T. Pawłowski, Mity polskiego września 1939, Wyd. Czarna Owca 2019. Przeczytałem - mniej więcej - "z doskoków" w Empiku, bo na nabycie drogą kupna jednak się nie zdecydowałem. Po przeczytaniu prawie na samym początku książki, że na Polskę w 1939 roku napadły także … Czechy. Jak z powyższego widać (i z faktu - jak się zorientowałem - że przynajmniej jeden z autorów uchodzi za dosyć kontrowersyjnego), na pewno każdy potencjalny czytelnik tej pozycji spotka się a ciekawymi, tudzież oryginalnymi tezami. Ale ja nie o tym (choć myślę, że rzeczona książka może być na pewno zarzewiem wielu dyskusji). Pisząc o obronie Wybrzeża, Autorzy wskazują, że na skutek informacji o wkroczeniu wojsk radzieckich 17 września 1939 roku doszło do czegoś w rodzaju "samoistnej demobilizacji" polskiej obrony. Czyli - jak to rozumiem - po prostu Polacy (większość?) dali sobie spokój z walką, pozostawiając Niemcom puste okopy, pozostała przy Dąbku tylko niewielka liczba "wiernych do końca". O przypadkach "upadku ducha" (jak to chyba zgrabnie określił J. Pertek) w niektórych oddziałach polskich podczas końcowej fazy obrony Helu - wiedziałem już od epoki "Wielkich dni małej floty". Natomiast Kępa Oksywska kojarzyła mi się raczej z heroiczną walką do końca, zakończoną samobójstwem płka Dąbka. Jak to zatem było? Czy rzeczywiście wiadomość o wydarzeniach 17 września miała takie znaczenie, czy faktycznie doszło do rozprężenia w oddziałach polskich i czy w innym przypadku obrona mogła trwać dłużej?
  20. To raczej lektura mojej odległej - niestety - młodości i mogę dobrze nie pamiętać, ale coś kojarzę, że nawlekał na pal srogi Luśnia (w "Panu Wołodyjowskim"), Soroka zaś miał być nawlekany (w "Potopie").
  21. Marynarka Wojenna RP u progu zaniku

    Ja bardzo przepraszam, ale jako przyszły minister podkreślam fakt, że okręt może na przykład stać także przy dalbach i podkreślam, iż za czasów mojego ministrowania będę konsekwentnie używał określenia "zdolność dalbowa". No dobra, też już kończę.
  22. Marynarka Wojenna RP u progu zaniku

    Gregski - idź w ministry. Kompetencje językowe już masz. Ja bym tą ministerialną pomostową poetykę zdefiniował jeszcze tak: "do czasu wprowadzenia rozwiązania optymalno-idealnego (które nadejdzie, z pewnością, jasne, długie, proste, szerokie jak morze - sorry, zapomniałem się) zadowolimy się przejściowo-pomostową namiastką. [W domyśle: tak se tylko gadamy, zresztą nie tylko my bo to trwa już dziesięciolecia, a ów pomost będzie trwał przez następne ćwierć wieku, ale coś przecież trzeba mówić, by było miło i aby mieć powód by zająć ludzi wymyślaniem kolejnych planów i koncepcji]. Tak, czy inaczej - widzę, że też się nadaję na ministra.
  23. Produkty spożywcze, dania i ich nazwy

    "Ruske kape" (czyli "rosyjska czapka") znany na obszarze post-jugosłowiańskim i w Bułgarii deser, którego nazwa ma się podobnież wywodzić od papach noszonych przez żołnierzy rosyjskich czasu wojny z Turkami (1877-1878). Znany także pod innymi nazwami - chociażby na mniej tradycyjnie prorosyjskich (np. muzułmańskich) obszarach. Zob.: https://ru.wikipedia.org/wiki/Русская_шапка
  24. Marynarka Wojenna RP u progu zaniku

    Z nowości (holowniki sobie odpuszczę): 1. Na "Ślązaku" podniesiono banderę. Mimo pytania - po cholerę? (nam taki okręt w obecnej konfiguracji) - jest to jakiś plus. Przynajmniej utrzymają nawyki (tylko pływania na pokładzie, nie w wodzie, ale zawsze jakieś). No i nazwę rodzajową (znaczy się - klasę) mu ładną wymyślili - korweta patrolowa. A mój rower należy do kategorii pojazdów - ćwiczebny Rolls-Royce Phantom. Zob.: https://www.altair.com.pl/news/view?news_id=29419 2. Z dogorywającymi, polskimi okrętami podwodnymi wygląda zaś tak - zakończył się "proces analityczny, w rezultacie którego uznano, że należy zapewnić zdolność pomostową w zakresie okrętów podwodnych" (cytowane za źródłem wskazanym poniżej). Skądinąd - uwielbiam tą nowomowę. Na razie przeanalizowanym analitycznie pomostem zdolnościowym mają być dwa szwedzkie "Södermanlandy". Pożyjemy, zobaczymy. Zob.: https://www.altair.com.pl/news/view?news_id=29418
  25. Zakon krzyżacki przesiedlony nad Morze Czarne lub Podole

    Coś kojarzę (ale w bardzo mglisty sposób), że takie pomysły pojawiły się w realu. Wpierw - czytałem to chyba w Jasienicy, ale niestety kompletnie nie pamiętam, w którym miejscu - jako ironiczna oferta dla bezrobotnego Zakonu po "chrzcie Litwy", potem tuż przed sekularyzacją Prus była zdaje się opcja mołdawska.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.