-
Zawartość
5,693 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Reformy prawa wyborczego
Bruno Wątpliwy odpowiedział Andrzej → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Narya, chodzi Ci zapewne o wybory senackie? Do Sejmu system wyborczy się nie zmienił, nadal stawiamy krzyżyk przy jednym kandydacie. I nasz głos jest zarówno głosem na listę, jak i na konkretnego kandydata w obrębie tejże listy. Mogłeś (i możesz nadal) postawić "x" przy kilku nazwiskach w obrębie listy, ale niewiele to daje, gdyż jest to równoznaczne z głosowaniem na pierwszego w kolejności na liście. Art. 227 § 5 kodeksu wyborczego z 2011 r.: "Jeżeli na karcie do głosowania znak „x” postawiono w kratce z lewej strony obok nazwisk dwóch lub większej liczby kandydatów z tej samej listy kandydatów, to głos taki uważa się za głos ważnie oddany na wskazaną listę kandydatów z przyznaniem pierwszeństwa do uzyskania mandatu kandydatowi na posła, którego nazwisko na tej liście umieszczone jest w pierwszej kolejności". A to już Gregski wolne dywagacje polityczne, w związku z aktualnymi wyborami. Fascynujące, ale oparte nader wątłych podstawach. Równie dobrze można przyjmować, że zacznie "puchnąć" Ruch Poparcia Palikota, uatrakcyjniony PiS, odrodzone SLD, PSL-owska siła spokoju, czy dziś jeszcze nie zawiązana Partia Powszechnej Radości i Dobrobytu. Dla oceny systemów wyborczych ważne jest, że aktualny model wyborów do sejmu nie daje zwycięzcy przesadnej premii w ilości mandatów, w stosunku do uzyskanego wyniku. I jest to zgodne z moim poczuciem sprawiedliwości. I na marginesie: przypominam, że dyskutujemy "w tym temacie" o systemach wyborczych, a nie o wynikach tegorocznych wyborów. Pewne odniesienia do nich są zrozumiałe, ale proszę o unikanie nadmiernego dryfowania w kierunku bieżącej polityki. -
Reformy prawa wyborczego
Bruno Wątpliwy odpowiedział Andrzej → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
W wyborach sejmowych d'Hondt i progi wyborcze dają Platformie Obywatelskiej ok. 45% mandatów (przy wyniku ok. 39%). Taką premię, w imię pewnego uporządkowania sceny politycznej mogę znieść. Poza tym, mimo owej premii, zwycięzca i tak musi poszukiwać koalicjanta. W Senacie partia, którą popiera (mimo wszystko) arytmetyczna mniejszość wyborców (aczkolwiek niewątpliwie większość względna) - otrzymuje bodajże 63 % mandatów. I tu, niezależnie od mojej prywatnej oceny wyniku tych, konkretnych wyborów, dla mnie taka premia wydaje się zbyt wysoka. Nie do przyjęcia w wyborach sejmowych, jako zbyt mocno wypaczająca rzeczywiste sympatie polityczne społeczeństwa i - być może - w przyszłości, w warunkach kryzysu ekonomicznego, otwierająca drogę do władzy siłom skrajnym. System dwupartyjny, do którego mogą prowadzić wybory większościowe, jest dla mnie nader daleki od ideału, ale to już temat na inną dyskusję. -
"Bitwa Warszawska 1920" - film Jerzego Hoffmana
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
Nie wiem, jak to jest przedstawione na filmie, gdyż - jak na razie - miałem do czynienia jedynie ze zwiastunami i recenzjami, ale udział lotników amerykańskich w wojnie polsko-radzieckiej jest jak najbardziej zgodny z faktami. Zob. np.: http://pl.wikipedia.org/wiki/7_Eskadra_My%C5%9Bliwska http://www.wykop.pl/ramka/218928/amerykanscy-lotnicy-walczacy-o-wolna-polske-w-1920-roku/# Chodzi chyba o czołgi Renault FT-17, których podobno niezłe makiety (?) biorą udział w filmie. Gdzieś spotkałem się z "marudzeniem" znawców, że zbyt wiele z nich uzbrojono na potrzeby filmu w działka Puteaux, gdy faktycznie dominowały czołgi w wersji z ciężkimi karabinami maszynowymi Hotchkissa. Już ów "zgrzyt sprzętowy" zauważyliśmy w tej dyskusji. A odpowiedź pewnie brzmi: a bo tak jakoś wyszło, że replika Ursusa była akurat pod ręką. A, że kilka lat za wcześnie i nie po tej stronie? A "Komandosów z Navarony" ktoś widział, w którym to pięknym filmie hitlerowcy jadą kolumną T-34 rodem z Jugosłowiańskiej Armii Ludowej? Widział? No to proszę się nie czepiać. -
Rozumiem, że rzecz ma dotyczyć Rosji Radzieckiej, a nie ogólnego "przeglądu zagadnienia"? Jeżeli to pierwsze, to chociażby krótki wykład dotyczący powodów, dla których zwyciężyli bolszewicy daje P. Wieczorkiewicz, w ramach opisu wojny domowej w Rosji. L. Bazylow, P. Wieczorkiewicz, Historia Rosji, Ossolineum 2005, np. na s. 393-394. To już może być jakaś podstawa dla dalszych prac nad ww. tematem.
-
Dane i informacje o losach jeńców są chociażby na poniższej, rosyjskiej stronie. Wyglądają na wiarygodne. http://pavlovsk-spb.ru/okkupanty/311-ob-ispanskix-voennoplennyx.html Generalnie ma to wyglądać tak: Ogółem - 484 hiszpańskich jeńców i internowanych. Repatriowano do Hiszpanii w kwietniu 1954 (przede wszystkim) - 286. (Wśród nich stricte z Błękitnej Dywizji - 219.) Zmarło w niewoli - 118. (Wśród nich z Błękitnej Dywizji - 94.) Zwolnionych "do pracy w ZSRR" - 66. Zaginionych bez wieści - 14.
-
Katyń to nie była zbrodnia polityczna
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Wśród ofiar byli w większości etniczni Polacy i obywatele polscy. Ale - byli wśród nich obywatele polscy niebędący etnicznymi Polakami (jak zaznaczył Capricornus), były także osoby bez polskiego obywatelstwa. Jak przypuszczam, np. większość gruzińskich oficerów kontraktowych zamordowanych w Katyniu (Tabidze, Mamaladze, Schirtladze), czy skierowanych z obozów do "dyspozycji" Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego NKWD ZSRR (Kipiani, Rusjaszwili), nie miała polskiego obywatelstwa. A już pochodzenia etnicznego to raczej na pewno. Zob. np. W. Materski, Gruzja, Warszawa 2000, s. 302. Ale - nawet jeżeli wszystkie ofiary Katynia byłyby etnicznymi Polakami, to nie byłoby to wystarczającą przesłanką do uznania tej zbrodni za ludobójstwo. Tym samym cytowana Pani Doktor ma moim zdaniem rację, iż ta klasyfikacja jest wątpliwa i "pewniejsze" jest zaliczenie tego mordu do zbrodni wojennych. [Na marginesie - swoje zdanie przedstawiłem ogólnie w poście 117 w tej dyskusji, zatem nie będę się tu powtarzał]. Nie ma to jednak większego znaczenia dla dyskutowanej tu kwalifikacji zbrodni katyńskiej, jako ludobójstwa. -
Katyń to nie była zbrodnia polityczna
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
W Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych odbyła się konferencja poświęcona zagadnieniu kwalifikacji zbrodni katyńskiej (zbrodnia wojenna, czy ludobójstwo?). Link do wiadomości o debacie ("Eksperci: Katyń to raczej zbrodnia wojenna"): http://wiadomosci.onet.pl/kraj/eksperci-katyn-to-raczej-zbrodnia-wojenna,1,4873928,wiadomosc.html -
Jak dzisiaj można uzyskać herb?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Nauki pomocnicze historii
Tylko uwaga na ustawę z dnia 17 października 2008 r. o zmianie imienia i nazwiska (Dz.U. 2008 nr 220 poz. 1414, ze zm.). Art. 5. "Zmiany nazwiska nie dokonuje się w przypadku ubiegania się o zmianę na nazwisko historyczne, wsławione w dziedzinie kultury, nauki, działalności politycznej, społecznej albo wojskowej, chyba że osoba ubiegająca się o zmianę nazwiska posiada członków rodziny o tym nazwisku". Zatem Czartoryski chyba odpada, ale Kosmiczny, czy Galaktyczny - czemu nie? -
No i "sprawa się rypła", ale laureat w mojej opinii godny. I Szwedzi po paru ładnych latach się cieszą. A generalnie, to największy żal mam do Komitetu, że nie zdążył uhonorować Lema (spośród Polaków, oczywiście).
-
Czang Kai-szek kontra PRL
Bruno Wątpliwy dodał temat w Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
W najnowszych "Okrętach Wojennych" (nr 5/2010) artykuł R. Leszczyńskiego ("Uprowadzenie na Tajwan zbiornikowca 'Praca'") przypomina już dosyć zapomniane wydarzenia z historii polskiej marynarki handlowej. Dwa polskie statki: drobnicowiec "Prezydent Gottwald" i zbiornikowiec "Praca" zostały (w latach 1953 i 1954) zatrzymane przez okręty Republiki Chińskiej (na Tajwanie) i zarekwirowane przez tamtejsze władze. Pretekstem była blokada portów Chińskiej Republiki Ludowej. Marynarzy polskich zwolniono po jakimś czasie, z wyjątkiem tych, którzy zdecydowali się "wybrać wolność". Statki, niestety na Tajwanie już zostały. Na wydarzeniach powyższych oparta była (aczkolwiek w dosyć "luźny", zbeletryzowany sposób) książka J. Meissnera (autora m.in. "Żądła Genowefy" oraz "L jak Lucy"), "Tajfun z południo-wschodu", Warszawa 1955. W taki to sposób polska flota handlowa pojawiła się na kartach historii Dalekiego Wschodu. Warto przy tym nadmienić, że współpraca Polski z Chinami Ludowymi w dziedzinie transportu morskiego trwa od początku lat 50. do dziś - pod banderą armatorską "Chipolbroku". Przedsiębiorstwo ma się dziś chyba nieźle (co w polskiej gospodarce morskiej regułą zdaje się nie jest), a przetrwało nawet bez większych ofiar okres konfliktu Mao z ZSRR i resztą bloku wschodniego. -
Ponieważ Albinos, jako administrator, zdecydował wyżej, aby łagodnie pytać, perswadować i wyjaśniać, a nie gromić, na razie nie podejmuję radykalnych decyzji. Ale uprzedzam - jako moderator tego działu nie oczekuję, aby wszyscy Użytkownicy pałali miłością do poezji p. Szymborskiej, czy pochwalali wybory życiowe naszej Noblistki (gdyż na tym polega w moim mniemaniu wolność słowa), ale jeżeli ktokolwiek zamiast w cywilizowany sposób krytykować tą postać, będzie jej ubliżać za pomocą niedopuszczalnego słownictwa - niech się szykuje na szybką dawkę ostrzeżeń.
-
"Bitwa Warszawska 1920" - film Jerzego Hoffmana
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
Gwoli informacji - to rangi zależne od ilości postów. Ale małżeństwo Ordonki z Tyszkiewiczem, to już początek lat 30. Po drodze były szalone lata dwudzieste. I kojarzę Ordonkę raczej ze stylem mater dolorosa, niż nagim pępkiem i mini. Choć - z drugiej strony - jakieś jej zdjęcie w krótkich spodenkach chyba widziałem. Oczywiście, i za Franciszka Józefa różnie ze strojami w lokalach bywało (vide kankan opisany przez Haszka, relacjonującego przygody Szwejka w Bruck an der Leitha, czy raczej Bruckneudorf/Királyhida) . Ale jednak to nie były kandydatki na żony dla oficerów c.k. armii. Nadal jakoś tak sobie sapiens, że strój naszej śpiewającej bohaterki, przyszłej żony dzielnego kawalerzysty, był raczej z XXI wieku, niż roku 1920, bliskiego zakłamanej wiktoriańskiej moralności. Kiedy to kobieta łatwo mogła stać się upadłą, ale mężczyzna, bywało, że sprawdzał się od czasu do czasu w domach publicznych. I wcale nie upadał. -
"Bitwa Warszawska 1920" - film Jerzego Hoffmana
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
A ja mam takie głupie pytanie do znawców epoki. Główna bohaterka "daje show" w stylu podobno podobnym do "tańca z gwiazdami", czy "jak oni śpiewają" (nie wiem, nie widziałem), w stroju mocno roznegliżowanym (wiem, widziałem zwiastun). Mamy rok 1920, jeszcze blisko gorsetów, tudzież królowej Wiktorii i Warszawę - daleko od Paryża. "Chłopczyce" to dopiero za moment. A jeszcze w 1925 p. M. Sikorska, członkini Rady Katolickiego Związku Polek z siedzibą w Warszawie, będzie pisać protest do wójta Gdyni w sprawie zdrowia moralnego, zagrożonego bardzo i generalnie ohydy powszechnej na miejscowej plaży. A przecież nie o bikini chodziło. Zob. S. Kitowski, Gdyni. Miasto z morza i marzeń, Gdynia 1997, s. 57. Czy związek oficera z osobą pląsającą publicznie półnago (w ówczesnym rozumieniu nagości, oczywiście) nie miałby wówczas pewnego posmaku skandalu, porównywalnego do związku z osobą nie ciężko prowadzącą się? Jak to jest przedstawione w filmie? I czy rzeczywiście tak wyglądały występy w porządnych lokalach rozrywkowych Warszawy Anno Domini 1920? -
To znaczy: wyklucza to możliwość buntu żołnierza zawodowego, częściowo wyklucza, nie wyklucza? Czy zmierzasz do tego, że wersja o - niezbyt zgodnym z regulaminami wszelakimi - przejęciem dowództwa przez Dąbrowskiego jest: nieprawdopodobna, mało prawdopodobna. bardzo prawdopodobna? Bo szczerze mówiąc już nie ogarniam dalekosiężnych celów Twojej argumentacji. Się pogubiłem. Ja nadal konsekwentnie sądzę, że pełnej wiedzy odnośnie do wydarzeń z 2 września na Westerplatte być może nie będziemy mieli nigdy. Nie upieram się przy jakieś wersji wydarzeń, ale uważam, że "bunt" Dąbrowskiego może być jak najbardziej rozpatrywany jako jedna z możliwości. I argumenty o regulaminie, czy karierze za bardzo mnie nie przekonują, z racji chociażby rozmaitych przykładów z historii, czy mojego przekonania, że u źródeł buntu przeciwko dowódcy mogą stać bardzo różne przesłanki.
-
Jejku, Tomaszu, ale gdzież ja nieopatrznie napisałem, że każdy bunt kończy się sukcesem i automatycznym przyśpieszeniem kariery buntownika, albo, że nigdy nie bywa tak, iż polityka nie ma wpływu na życie ludzkie, w tym także buntowników? Zdaje się, iż po prostu bronię tezy o występowaniu w przyrodzie buntów sprzecznych z regulaminem. Zatem do czego ów piękny, powyższy cytat (BTW - podajemy źródło) się odnosi? Chyba, że ma potwierdzać tezę, że i WP się buntowało od czasu do czasu. W takim razie - dziękuję serdecznie za przyjacielską pomoc w walce na argumenty z Tomaszem N.
-
Jak rozumiem, temat został utworzony po to, aby publiczność mogła sobie ponarzekać na A. Michnika. Święte prawo Kolegów pisać poty krytyczne na dowolny temat. Proszę wszakże o zachowanie pewnych reguł: 1. Jak cytujemy, to podajemy źródło (post. 2). 2. Staramy się, aby posty miały jakąkolwiek wartość merytoryczną. 3. Krytykujemy, ale nikogo nie obrażamy. Terminologię w rodzaju pięknego słowa "paskuda" zachowujemy na potrzeby dyskusji na innych forach.
-
Choć Goli Otok kojarzony jest głównie z represjonowaniem i izolacją "informbiurowców", nie byli oni jedynymi tam przetrzymywanymi. Oprócz nich w obozie przebywali ludzie np. wg. "paragrafu nacjonalistycznego". A np. w formie ciekawostki można przypomnieć, że na sam koniec "politycznego" okresu historii Otoku karę zaczął odbywać tam Šaban Bajramović, późniejszy znany romski muzyk, a swego czasu dezerter z wojska jugosłowiańskiego. Nie polityczny, a romantyczny - tj. zbiegł do dziewczyny. W obozie grał m.in. jazz w tamtejszej orkiestrze. W 1956 r. Goli Otok przekazano pod jurysdykcję republikańską (SR Chorwacji) i od tego czasu właściwie zatracił on charakter miejsca, w którym więziono "politycznych", a stał się więzieniem kryminalnym. Dane o ilości zatrzymanych "informbiurowców" (16.101) i śmiertelności (zmarło 413, z czego 362 w okresie 1949-1952, najbardziej śmiertelny by rok 1951 - 260 ofiar) np. na tej stronie: http://www.goli-otok.hr/index.php?task=informbureau&act=ik. Z tym, że są wątpliwości, czy jest to pełna lista (tj. są znane nazwiska osób, które tam najprawdopodobniej zmarły, ale na tej liście nie występują). Wedle mojej wiedzy, przypadków ewidentnych, "typowych" mordów w wykonaniu straży raczej nie było. Ludzie umierali w na skutek ciężkiej, bezsensownej pracy (np. "budowa Kilimandżaro" - zob. S. Koper, Chorwacja. Przewodnik historyczny, Warszawa 2011, s. 93), niedożywienia, samobójstw itp. Stosowano także różne warianty prześladowania więźniów przez więźniów. (Na marginesie - bardziej drastyczny obraz relacji w obozie rysuje P. Simić, w relatywnie nowej pozycji: Tito. Zagadka stulecia, Wrocław 2011). Przy czym Goli Otok nie był jedynym miejscem izolacji, a "IB-emigrację" (tj. ucieczkę za granicę zwolenników Stalina z Jugosławii) szacuje się na nawet na 200.000 osób (http://sr.wikipedia.org/wiki/%D0%98%D0%BD%D1%84%D0%BE%D1%80%D0%BC%D0%B1%D0%B8%D1%80%D0%BE). Liberalizację w Jugosławii myślę, że można datować już wcześniej, niż na lata 60. Mniej więcej od czasu pojednania Tito z Chruszczowem (notabebne - pierwsze symptomy zmiany stanowiska Moskwy, nastąpiły już 1-maja 1953 r., niedługo po śmierci Stalina - M. Walkiewicz, Jugosławia, Warszawa 2000, s. 193). Od tego czasu raczej w charakterze środków represji stosowano samokrytykę, czy pozbawienie stanowisk (ww. sprawa Rankovicia i Stefanovicia, "chorwacka wiosna"), ewentualnie tłumienie demonstracji - Kosowo. Na to wszystko nakładała się liberalizacja w sferze gospodarczej, obyczajowej, kulturowej, kontaktów z zagranicą itp. Wzrost samodzielności decyzyjnej republik, a także gmin. W dużej mierze w ramach dosyć unikalnego eksperymentu samorządowego, który - choć niewątpliwie stanowił przykład daleko idącego zaangażowania "zwykłych ludzi" w zarządzanie np. zakładami pracy, czy inaczej mówiąc - demokratyzacji, prowadził także do swoistego przerostu ludowładztwa. W postaci trwających chociażby bez końca ustaleń i uzgodnień, gdzie zbudować najmniejszy budynek. Sprzyjał także tendencjom separatystycznym, które - do czasu - hamował autorytet Tito. Tak, czy inaczej, lata władzy Tito po "sprawie Kominformu" zapisały się w pamięci wielu "dawnych" Jugosłowian, jako dobry, a nawet bardzo dobry okres. Niezależnie od - mimo wszytko - autorytarnego charakteru jego władzy. Inna sprawa, że wcześniejsza rozprawa ze stronnikami Stalina jest dla wielu z nich raczej jeszcze jedną przesłanką do traktowania z szacunkiem Tito, niż wystawiania mu zarzutów. Oczywiście, nigdy nie będzie jednomyślności w ocenie Tito, wśród mieszkańców dawnej Jugosławii, ale mogę potwierdzić z własnych doświadczeń, że nie jest tam bynajmniej odosobniona postawa ze znanego lokalnego dowcipu (przypomnianego przez S. Kopera, dz. cyt., s. 109): Współczesność. Jedna ze szkół średnich (wg. Kopera w Chorwacji, ale dowcip jest znany w całej byłej Jugosławii). Gorliwy nauczyciel zadaje uczniom temat: "Mroczne lata pod dyktaturą Tito". Jeden z uczniów szybko kończy pisać i oddaje kartkę z napisanymi słowami: "Niech szlag trafi tego, kto zapalił światło".
-
Przypominam, że tematem niniejszej dyskusji jest postać K. Mijala, a nie domniemywanie, jaki jest stosunek interlokutorów do człowieka o nazwisku Heß (Hess). W sprawie tego ostatniego można wypowiedzieć się chociażby w tej dyskusji na naszym forum: https://forum.historia.org.pl/topic/392-rudolf-hess-w-wielkiej-brytanii/. Jeżeli ktoś ma coś interesującego do napisania o kontrowersyjnej postaci Mijala, najlepiej z użyciem kulturalnego słownictwa i raczej z unikaniem formuły wypowiedzi w postaci krótkich, ogólnopolitycznych deklaracji, nadal serdecznie zapraszam.
-
Odznaczenia bojowe III Rzeczpospolitej
Bruno Wątpliwy odpowiedział Lelek → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Małe ad vocem. Nie znam pojęcia "pełnej wojny". Natomiast, jeżeli jako "wojnę" rozumieć stan wojny, to takowy może zostać wprowadzony w razie zbrojnej napaści na terytorium RP lub zaistnienia casus foederis - czyli kiedy z umów międzynarodowych wynika zobowiązanie do wspólnej obrony przeciwko agresji (art. 116 konstytucji Rzeczypospolitej). W tym drugim przypadku w rachubę wchodzi (dziś) jedynie art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Wynika z powyższego, że w stanie wojny możemy jak najbardziej być - prowadząc działania poza terytorium naszego państwa. Inna sprawa, że operacje wojskowe w Afganistanie, czy w Iraku nie wiązały się z formalnym wprowadzeniem stanu wojny przez Polskę, zatem jesteśmy w punkcie wyjścia - czyli przy pytaniu o możliwe rozróżnienie stanu wojny de iure i de facto. -
A tak zupełnie niechcący podałeś, zamieszczając wzruszający tekst Marszałka o honorze żołnierskim. Lekce sobie ważąc zdolność kojarzenia osób i faktów u Twojego oddanego interlokutora. Jestem tradycyjnie ciekawy Twoich definicji owych zjawisk. Jak dla mnie, można to także rozwinąć na pucz, wojnę domową, tudzież przewrót wojskowy. Będzie wreszcie porządek w terminologii. Oczywiście - chociażby owe frukta. I pewnie coś więcej. Na marginesie - przypominam, że kwestionuję tezę Tomasza, że troska o karierę plus regulamin jest ostateczną, absolutną i sięgającą nieba bram barierą przed buntem. Twoja kontestacja powyższej mojej wizji ma z tym niewielki związek. Jest całkiem prawdopodobne, że oficerowie zarówno spodziewali się korzyści w razie sukcesu, jak i obawiali się o karierę w razie fiaska. So what, czegoś to dowodzi, coś to podważa? Nie napisałem, że jest jeden jedyny powód buntu wojska (frukta)? Mogą być różne od frustracji brakiem awansu, nieudolnością dowódcy, poprzez chęć zdobycia, czy obalenia władzy, aż do poczucia, że tak nakazuje honor. Jeżeli przyjmiemy wersję o odsunięciu Sucharskiego w dniu 2 września, to jego zastępcą mogła kierować np. ta ostatnia przesłanka. Jaki potencjalny wpływ na to miały pewne, nieszablonowe zachowania tu wzmiankowanego Pierwszego Marszałka, w którego kulcie wychowywano wojsko - to niewątpliwie ciekawe pytanie. Ale - czyż strofy, motto życia "Ty wiesz, że dumni nieszczęściem nie mogą, za innych śladem iść tą samą drogą", to jednak nie pewna zachęta do nieszablonowości i nieregulaminowości (honorowej, rzecz jasna)?
-
Widiowy - tu nie ma tu pewności. Podawane są straty nieco wyższe (ok. 20). Między innymi ma to wynikać z faktu znalezienia przez Niemców zwłok kilku żołnierzy, co do których pojawiają się przypuszczenia, że zostali rozstrzelani za bunt. Zapewne - odmowę dalszej walki, a może po prostu wykonanie rozkazu Sucharskiego? W ogólnym bilansie strat pamiętać także należy o wielu rannych, niekiedy w bardzo ciężkim stanie (Pająk). Jest wszakże faktem, że jeżeli sytuacja wyglądała tak, jak wielu przypuszcza, tj. 2 września (po wywieszeniu białej flagi) przejął dowodzenie Dąbrowski, to przyznać wypada, iż miał duże szczęście, albowiem: primo - Niemcy nie wyciągnęli konsekwencji z faktu, że strzelano po wywieszeniu białej flagi, secundo - rzeczywiście zaangażowanie hitlerowców w następnych dniach osłabło (nawet bez zmasowanych ataków lądowych, można sobie na przykład wyobrazić sytuację, że bombardowanie lotnicze byłoby ponawiane wielokrotnie - jakby wówczas wyglądała dalsza obrona?). Zamiast walecznego bohatera, walczącego do końca, mógłby wówczas w annałach historii pojawić się nieodpowiedzialny wybryk oficera, który doprowadził do rzezi Bogu ducha winnych żołnierzy. Być może, mając świadomość tego wszystkiego, całej złożoności sytuacji, Dąbrowski bardzo skromnie podnosił swoje zasługi. Tomaszu, nie idź tą drogą, bo poprzez manowce ci ona prowadzi. Z jednej strony roztaczasz wizję wojska, co to się nie buntuje, bo regulamin mu zabrania (a i z karierą bywa różnie). Z drugiej - podajesz przykład ewidentnego buntu, który dla marszałka i jego oficerów był raczej odskocznią do dalszej, i to przyspieszonej, kariery. Ale na przykład marszałka można zastrzelić, zdegradować, wsadzić do więzienia, czy tylko zamknąć w areszcie domowym. Marszałek może się wreszcie obawiać braku "awansu" na realnego przywódcę państwa. A tak pro forma - można rozważyć awans na stopień generalissimusa. A - i pamiętajmy, że wokół marszałka było co nieco innych oficerów. Na przykład pułkowników, którzy mieli powody obawiać się bardziej niż Pierwszy Marszałek fiaska zamachu stanu (dla Piłsudskiego pewnie skończyłoby się na areszcie domowym, legendy by prawdopodobnie - mimo wszystko - nie skazano, ale oni?) Stąd, po "rozmowie na moście" z Wojciechowskim, gdy Piłsudski popadł w swoisty letarg i zajął się snuciem wspomnień z bojów legionowych, inicjatywę przejęli młodsi. Bo więcej mieli do stracenia. Nadal uważam, że pewnie nigdy będziemy mieli dokładnej pewności, co się stało 2 września na Westerplatte, ale argument - "wojsko się nie buntuje, bo tak ma", jest moim zdaniem dosyć wątły.
-
No proszę, jak to ładnie można wyjaśnić. Tylko, że jesteśmy świadkami pięknej katastrofy konstrukcji, budowanej w pocie czoła przez Tomasza. No to jak jest, ja się zapytywuję - w wojsku nie można się buntować, bo regulamin zabrania i człowiek ma karierę skończoną, czy "liczy się wykonanie zadania, więc cynizm i wyrachowanie rosną z szarżą (i słusznie)"? Jakbym jeszcze tą piękną budowlę chciał zniszczyć do końca, to bym dorzucił, że dał nam (kadrze oficerskiej II RP) przykład Pan Marszałek, jak się buntować mamy. I zadanie, z naddatkiem (w słusznie rozumianym interesie Ojczyzny, rzecz jasna) wykonać. (A Tomasz to nieopatrznie wszystko przypomniał). Mimo, że "wojsko takich spraw nie lubi, i nieważne czy miałeś rację, byłeś po słusznej stronie, oczyszczono cię i nawet pochwalono. Z kariery nici" - to jednak Orlicz-Dreszer i paru innych chyba nie poszli w odstawkę? No to jak jest - może ktoś sobie powyższe wziął do serca na Westerplatte?
-
Dodajmy przy tym, że chociażby J.Planer-Friedrich, pełnomocnik rządu niemieckiego do spraw szkód wyrządzonych przez komunistyczną dyktaturę i pracownik filii Urzędu Gaucka żalił się w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" (tak, tak): Źródło: "Nasz Dziennik" z 18-19 października 2008, Nr 245 (3262). Jak to wygląda dokładnie, można przeczytać np. tu (s. 18 i dalsze): http://www.osw.waw.pl/sites/default/files/RN_Dezubekizacja.pdf
-
Malutkie ad vocem przy okazji powyższego przemówienia o honorze oficera (czy oficerów): Szczególnie najwyższego zwierzchnika sił zbrojnych Państwa (zgodnie z art. 46 konstytucji marcowej - Prezydenta RP) w miesiącu maju 1926 r. Jak to dużo zależy do tego kto, kiedy i do kogo przemawia.
-
Stan wojenny
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
To może jeszcze warto podać źródło do lektury: M. Kruk, Ryszard Wincerowicz przed Sądem Marynarki Wojennej, czyli historia listu do Adama. Perlustracja korespondencji w stanie wojennym. IPN-owskie wydawnictwo: "Aparat represji w Polsce Ludowej 1944 – 1989", Nr 1/8-9/2011. Nie wnikając w dyskusyjną racjonalność działań ówczesnej władzy w tym przypadku, wypada jednak zauważyć, że stan wojenny, czy wyjątkowy = generalnie w każdym państwie - to okres obowiązywania szczególnie restrykcyjnego prawa, a nie prawa owego liberalizacje. Jeżeli III RP wprowadzi kiedyś (oby nie) stan wojenny to zacznie działać np. art 21 ustawy z dnia 29 sierpnia 2002 r. o stanie wojennym oraz o kompetencjach Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych i zasadach jego podległości konstytucyjnym organom Rzeczypospolitej Polskiej (Dz.U. z 2002 r. Nr 156, poz. 1301 ze zm.) dotyczący cenzury, a w swoim ust 5 przewidujący możliwość wszczęcia postępowania karnego, jeżeli zakwestionowana publikacja, przesyłka np. była przeznaczona do popełnienia przestępstwa lub objęta zakazem posiadania. Sąd to może bardzo szeroko interpretować.
