Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Pełzające ludobójstwo

    Ta stara rzymska zasada - oczywiście w rozumieniu Lancastera - nie ma w cywilizowanym świecie poważania dużo częściej. Gdyby miała, to np. skutków obowiązywania ustaw norymberskich, czy efektów zastosowania prawa hitlerowskiego w Polsce nie powinno się tykać do końca świata. A już proces norymberski byłby mrzonką. Ale to tak oczywiście na marginesie, bo to pewnie podawanie abstrakcji, że pozwolę sobie zacytować.
  2. Pełzające ludobójstwo

    Fakt, w powodzi argumentów i wypowiedzi merytorycznych Lancastera, moja przypowieść (notabene z danymi statystycznymi wzorowanymi na południowoafrykańskich) i towarzyszące jej pytanie brzmią może nieco dziwnie. To wrócimy zatem ad meritum, czy np. skutków działania Native Land Act z 1913 r., tudzież Group Areas Act z 1950 r. współczesne państwo prawa nie powinno starać się ograniczyć, nie mówię Broń Boże, że zniwelować w całości?
  3. Rosyjska polityka historyczna a IPN

    Skoro było wyjaśnienie, to może warto je przeczytać, a nie "polemizować" dla samej świętej zasady nie zgadzania się.
  4. Pełzające ludobójstwo

    A to już kwestia opinii i pewnego smaku, związanego z genezą własności, czy posiadania. Dom przedstawicieli mojej rodziny był w czasie wojny w ewidentnym posiadaniu Niemców i towarzyszyły temu pewne rozterki moralne związane z uznawaniem tej własności. Choć może nie samych rzeczonych Niemców. Nie jestem zwolennikiem wyrównywania majątkowych krzywd od czasu Ab Urbe Condita, uważam, że takie operacje są często niemożliwe, lub niezwykle trudne. Powrót do jakiegoś właściwego własnościowego status quo ante jest często nierealny, poza tym pozostaje pytanie - który stan jest "właściwy"? Stąd np. podchodzę sceptycznie do polskich pomysłów reprywatyzacyjnych, traktując II-wojnę światową, działania państw zajmujących terytorium Polski, czy 45 lat Polski Ludowej za coś, co w prawie nazywa się "zasadniczą zmianą okoliczności". Natomiast nie można przeoczyć, że w warunkach ciągłości istnienia instytucji państwowych próbuje się coraz częściej, w jakimś - niewielkim - stopniu wyrównywać wcześniejsze działania dyskryminacyjne w zakresie prawa własności, czy "swoistego prawa własności". Ot, chociażby w Australii. Uważam także, że działania przemyślane w tym zakresie mogą mieć sens, tak jak wielki sens miały często różne międzywojenne reformy rolne (np. w krajach bałtyckich). Sens zarówno ekonomiczny, jak i moralny. W RPA mamy do czynienia z sytuacją, gdy wielka własność ziemska powstała w dużej mierze na drodze podboju, nierównoprawnych traktatów, a petryfikowana była prawem konsekwentnie dyskryminującym nie-białych w zakresie obrotu ziemią. I to ostatnie jest dla mnie akurat najważniejsze. Czarna społeczność była lege artis dyskryminowana także pod względem ekonomicznym, w tym w zakresie obrotu ziemią. Dzisiejsze próby naprawy tej sytuacji można uznać za dosyć umiarkowane. Zabawmy się w coś, czego podobno historycy nie lubią, acz często stosują. W gdybanie. Załóżmy, że po jakimś konflikcie (np. wojnach napoleońskich, wojnie krymskiej, I-ej wojnie światowej, ewentualnie II-ej , choć w przypadku tej ostatniej niemieckie pomysły na Polskę były za bardzo radykalne na potrzeby tego gdybania) ziemie polskie pozostają przez wiele lat pod panowaniem niemieckim. Obiektywnie patrząc, wcześniejszy rozwój ziem polskich był słabszy pod wieloma względami, niż niemieckich. Panowanie niemieckie przynosi zatem pewien obiektywny postęp - np. w zakresie produkcji rolnej, bo junkrzy gospodarują zasady raczej lepiej, niż polska szlachta zagrodowa. Prawo pod rządem niemieckim ewidentnie faworyzuje Niemców, zarówno tych osiadłych niekiedy od stuleci na ziemiach polskich, jak i nowych przybyszów. Polacy, dla których przeznaczono rolę siły roboczej są zmuszani do życia w rezerwatach i pierwotnie mogą swobodnie nabywać ziemię na obszarze jakiś 8 procent kraju. Pomijam tu inne uroki bycia Polakiem w tym czasie, podmiotem prawnym drugiej kategorii. Przychodzi niepodległa Polska. Polacy ostatecznie dysponują 12 procentami użytków rolnych, stanowiąc 72 procent ludności wiejskiej. W krajobrazie wsi polskiej dominują wielkie, dobrze zarządzane, wysoko-towarowe farmy niemieckie. Czy wieloletnią reformę rolną, przewidującą stopniowe i za odszkodowaniem przejście ok. 30% areałów w ręce polskie (i to przez lata na zasadzie właściwie swoistej „samoparcelacji” dokonywanej przez właścicieli ziemskich) uważalibyśmy za zbyt radykalną i niesłuszną, nawet jeżeli część Polaków gospodarowałaby na swych działkach gorzej niż junkrzy niemieccy? Czy Lancaster w takiej sytuacji nie solidaryzowałby się z aktywnością np. polskich skinów, czy kogoś tam ideologicznie podobnego, uważających taką sytuację za z gruntu niewłaściwą, a umiarkowaną reformę rolną za mydlenie oczu?
  5. Rosyjska polityka historyczna a IPN

    Na zupełnym marginesie - interesującym zabiegiem, godzącym różne tradycje, była zmiana wzoru oznaczenia rosyjskich samolotów wojskowych. Nadal gwiazda, ale... http://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%A4%D0%B0%D0%B9%D0%BB:Russian_Air_Force_roundel_-_2010.svg
  6. Komuniści a język

    Słowa przypisywane Borejszy, czy nawet Światle, których najprawdopodobniej autorem był Roman Werfel, m.in. redaktor naczelny "Głosu Ludu" (krótko), „Nowych Dróg” (długo) i "Trybuny Ludu" (krótko).
  7. Pełzające ludobójstwo

    Nie analizując wszystkich aspektów dyskryminacji rasowej w zakresie praw do władania ziemią, myślę, że np. skutki działania Native Land Act z 1913 r., tudzież Group Areas Act z 1950 r., oraz ciekawostka w rodzaju pytania - ilu białych musiało poświadczyć za czarnego, aby ten mógł nabyć działkę w Kimberley? (w bardzo dawnych, "dobrych" przed-apartheidowych czasach) - powinny stanowić istotny przyczynek dla Lancastera do rozważań o moralnym aspekcie problematyki własności ziemi w RPA, tudzież obowiązujących przed 1994 r. regułach gry rynkowej w dziedzinach związanych z produkcją rolną.
  8. Pełzające ludobójstwo

    Ad hoc. O ludobójstwie wielokrotnie już na tym forum dyskutowaliśmy, nie chcę powielać swoich opinii i nie mam także zbyt wiele czasu na ich przypominanie, mogę jedynie prosić o zerknięcie np. do dyskusji o zbrodni katyńskiej. Moim zdaniem, definicja stworzona pod wpływem doświadczeń II-wojny światowej jest często nadużywana, tak jakby samo jej użycie zmieniało charakter zbrodni na jeszcze bardziej zbrodniczą, czy ohydną. Nie da się w dzisiejszym stanie rzeczy udowodnić, że Afrykanerzy podlegają procedurze fizycznej eliminacji. I to jest najważniejsze dla oceny sytuacji. O to, jaka jest reakcja władz, czy właściwa, czy nie, czy jest to część większego problemu bezpieczeństwa w RPA, czy problem sam w sobie - możemy się spierać. Definicja ludobójstwa nie jest doskonała, ale mniej więcej wiadomo jakie było w jej przypadku ratio legis, jeżeli będziemy interpretować ją nadmiernie rozszerzająco to możemy dojść do absurdalnych wniosków, że zabójstwo każdej grupy osób jest ludobójstwem. Ot, chociażby - "Qu'un sang impur. Abreuve nos sillons". Przesłanie dosyć wyraźne. To jest wyłącznie kwestia oceny. Ja biorę pod uwagę np. czarne prognozy z początku lat 90., które się nijak nie sprawdziły. Istotne są także fatalne doświadczenia Zimbabwe, które muszą oddziaływać tonująco na polityków RPA. Tudzież oddziaływanie światowej opinii publicznej. Biorąc pod uwagę skalę niegodziwości, które popełniono w RPA przed rokiem 1994, jest jasne, że niektóre instytucje z powodów politycznych nie były do utrzymania, nawet jeżeli były w swojej dziedzinie skuteczne. Można znaleźć podobne przykłady chociażby z Europy Środkowej. Zatem, ma to wymiar konfliktu, czy jednostronnej rzezi? Daleki jestem od uznawania idei "grab zagrabione" za koncepcję słuszną, zgadzam się także, że efektywne farmy mają duże znaczenie gospodarcze i ich ewentualne zniszczenie byłoby działaniem bezmyślnym, ale zastanawiam się przy okazji, czy geneza struktury własności ziemi w RPA, czy Zimbabwe jest bezdyskusyjna pod względem np. moralnym?
  9. Rosyjska polityka historyczna a IPN

    Jeszcze raz przypominam, że jest to odpowiedź na Twoje pytanie, skonstruowana na prostej zasadzie a contrario. Natomiast na temat selektywnego i stronniczego traktowania źródeł ze Wschodu (różnych już to protokołów, już to zeszytów), bez żadnego szacunku dla kontrargumentów, piszę w wielu miejscach. W wyniku takiego traktowania źródeł powstaje korzystny dla współczesnej strony rosyjskiej fragment obrazu pt. relacje ZSRR - "państwa sojusznicze". Aby przedstawić o co mniej więcej chodzi pozwolę sobie zacytować fragmenty IPN-owskiego popularnego dzieła edukacyjnego - A. Dziurok, M. Gałęzowski, Ł. Kamiński, F. Musiał, Od niepodległości do niepodległości. Historia Polski 1918–1989, Warszawa 2010, s. 435 (tekst wytłuszczony, świadomie lekko ironiczny - Bruno W.): Po publikacji takiego dzieła, strona rosyjska może praktycznie odpisać od polsko-rosyjskiego rachunku krzywd stan wojenny (i jakąś część dominacji radzieckiej w Europie Środkowej po 1944 r.). Już widzę "rosyjski" przypis, czy wypowiedź: "Zgodnie z opinią historyków polskich zatrudnionych w tamtejszym, państwowym Instytucie Pamięci Narodowej pewne radzieckie naciski, wywierane na gen. Jaruzelskiego nie mogą w żaden sposób usprawiedliwiać jego decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego, który był wprowadzony nie w trosce o los Polski, ale wyłącznie po to, by ocalić komunistyczną dyktaturę w tym kraju, w warunkach gdy władze radzieckie konsekwentnie powstrzymywały się od interwencji". Z tamtejszego punktu widzenia - BINGO! Pozostaje zająć się wyrzuceniem Polaków z Moskwy, Katyniem i jeńcami radzieckimi zabitymi przez Polaków. Zdaje się, że dyskusja jest także o tym, tzn. jak możliwości i chęci kształtowania pewnej wizji historii wchodzą w interakcje z celami polityki historycznej innego państwa. Dobrym środkiem na taki problem, jest poprowadzenie dyskursu w bardziej odpowiednim dla siebie kierunku, aczkolwiek nieśmiało postuluję, aby było akceptowalny także dla innych dyskutantów. Krytyka jest rzeczą zdrową, ale konstruktywna współpraca niewątpliwie cenniejszą i trudniejszą. Cóż, u mnie także różnie bywa z czasem. Wiem co to znaczy.
  10. Skini - Skin's

    Dziękuję ślicznie, mam już zatem w temacie pewną jasność. Uzasadnienie co prawda może być przez niektórych uznane za nieco kontrowersyjne, wszakże SA także walczyła na ulicach w obronie narodu niemieckiego, m.in. przed różnymi gangami, w warunkach niezdolności systemu demokratycznego do poradzenia sobie z problemem - ale idea przewodnia jest dla mnie jasna. No to zauważam pewną niezgodność wypowiedzi Kolegów, nieco bardziej życzliwie nastawionych do dyskutowanego zjawiska. Ale to już, jak przypuszczam, wyjaśnicie sobie w dalszej dyskusji. Fakt, że bogatsi noszą markowe ciuchy, nie zmienia założeń "polityki odzieżowej" grupy. Czarne, brunatne, zielone (Brazylia) koszule były też zapewne dziełem mniej lub bardziej znanych krawców. Tu z założenia ubiór miał być prymitywny, podporządkowany idei, na której oparty jest ruch - patrz wyżej. Pozwolę sobie Kolegom serdecznie podziękować już za tą dyskusję, jakieś pojęcie np. "o skinowskim krytycyzmie wobec masowej emigracji i związanych z nią zjawiskach" już mam, a muzyką skinheadów i przykładami fascynacji nią jestem bardzo średnio zainteresowany.
  11. Skini - Skin's

    To może ja tylko tak krótko ad meritum. Mariuszu, szczerze mówiąc nie interesuje mnie kompletnie, czy ktokolwiek uważa muzykę skinów za fajną, mało fajną, średnio fajną, a biesiadowanie przy piwie w towarzystwie łysych dżentelmenów, przed, czy po koncercie za dobry środek przeciwko zramoleniu. Jak już wyżej ktoś inny nadmienił - de gustibus... Bardziej frapuje mnie zagadnienie, zarysowane - w mniej, czy więcej udany sposób - w temacie tej dyskusji, która, jak przypomnę nie jest o muzyce, ale o ideologii, czy "ideologii". Toutes proportions gardées - dla oceny np. NSDAP nie będziemy przecież zastanawiali się, czy piosenki marszowe SA miały ciekawą linię melodyczną, lub czy Hitler odwoływał się do światowego dorobku kultury, próbując swego czasu wraz z kolegą Kubitschkiem dokończyć operę Wagnera, czy gapiąc się po kres swych dni w makietę Linzu. Nie mam zamiaru występować tu w roli samozwańczego eksperta od ruchu skinheadów, raczej próbuję się czegoś dowiedzieć. Zatem pytanie dla bardziej zorientowanych: Czy opinia, iż założenia tego ruchu (przynajmniej tej, dosyć widocznej jego części) sprowadzają się do hasła: "Należy dokopać 'obcym' bo zabierają nam naszą pracę, nasze pieniądze i nasze kobiety" - jest krzywdząca? [A strój i wygląd jest jakąś pochodną tego założenia, gdyż ma realnie, czy symbolicznie, ułatwiać owo kopanie (odpowiednie buty, łysa czaszka, aby kopany czasem nie chwycił za włosy i nie oddał), muzyka ma natomiast do kopania zachęcać, czy owo kopanie uzasadniać lub tłumaczyć?] Prawda, czy fałsz? Jeżeli fałsz, i występuje tu jakowaś głębia, czy bogactwo w wymiarze ideologicznym, to byłbym ciekawy uzasadnienia.
  12. Rosyjska polityka historyczna a IPN

    To odpowiedź na pytanie Secesjonisty, o to, jak wygląda optymalna polska reakcja na bardzo ogólne założenia rosyjskiej polityki historycznej - zarysowane w cytowanym wyżej wystąpieniu W. Putina. Przedstawiona na zasadzie nader przewrotnego i podstępnego wnioskowania a contrario - czyli jak nie powinna wyglądać. O bezkrytycznym, selektywnym, i przy dyskusyjnym niekiedy tłumaczeniu z bratniego języka, "rzucaniu się" na pewne dokumenty, ujawniane przez stronę rosyjską, przez naukowców z IPN pisałem już wielokrotnie. Aby tylko uprawdopodobnić pewną tezę na potrzeby wewnątrz-polskiej rozgrywki (tj., że Jaruzelski wyłącznie złym i niepatriotycznym człowiekiem był), zapomina się czasami o okolicznościach nieco zewnętrznych. O to mniej więcej chodzi, jeżeli już konieczne jest wyjaśnienie mojego zanurzenia się w odmęty nieuzasadnionej i jakże krzywdzącej zapewne ironii.
  13. Pełzające ludobójstwo

    Nie musimy bynajmniej zaczynać od początku i ponownie odkrywać Ameryki. Definicja ludobójstwa została podana dokładnie w tej dyskusji w poście nr 15, jest także wielokrotnie dyskutowana na tym forum, chociażby w kontekście kwalifikacji zbrodni katyńskiej. Nie da się w obecnym stanie rzeczy, i co przyznaje expressis verbis nawet uwrażliwiona z oczywistych względów Genicide Watch, zakwalifikować napadów na farmy w RPA jako przykładu ludobójstwa. Pomiędzy uznaniem, że bycie zamożnym farmerem w RPA zwiększa prawdopodobieństwo rabunkowego napadu, a konstatacją, iż likwidowana jest społeczność burska - odległość jest dosyć duża. Oczywiście, nie można wykluczyć, że w jakimś koszmarnym wariancie rozwoju sytuacji w RPA do ludobójstwa dojdzie (niekoniecznie zresztą na ludności białej), stąd obserwacja i alarmowanie - nawet przedwczesne - jest bardzo ważne. Natomiast taki pesymistyczny wariant jest ciągle mało prawdopodobny. Niektórzy, bardziej niechętni likwidacji reżimu apartheidu, wieszczyli totalną wojnę domową już na początku lat 90., czy rzeź turystów w związku z mistrzostwami świata w piłce nożnej. Raczej się nie sprawdziło. W moim mniemaniu, ewentualny "zły wariant" rozwoju sytuacji w RPA nie będzie się wiązał z ludobójstwem ludności białej, ale z odejściem od polityki dosyć spokojnej reformy rolnej i rozpoczęciem "reform własnościowych" w stylu Mugabe. Ale nawet do tego są w tym momencie lata świetlne odległości. Choć jest skądinąd oczywiste, że sytuacja społeczna w RPA jest bardzo trudna i nie sposób przyznać racji np. D. Tutu, który głośno w tej sprawie alarmuje. Ale też pamiętajmy, jak wyglądał punkt wyjścia, czyli antagonizmy pomiędzy grupami ludności i sytuacja społeczno-ekonomiczna na początku lat 90. Nie. Nawet strony niechętne władzom RPA przyznają, iż ok. 10% napadów kończy się skutkami śmiertelnymi, 12% gwałtami. Większość ofiar napadów na "białe farmy" stanowią biali mężczyźni pow. 40 lat życia (ok. 60%), co nie dziwi skoro to "białe farmy", ale giną także podczas tych napadów Murzyni, Koloredzi i Hindusi. Interesujące jest także wyższe prawdopodobieństwo napadu na czarnego farmera niż białego. Większość napadów ma zatem charakter rabunkowy, w przypadku kilku procent - prywatnej zemsty. Typowa czystka etniczna wygląda jednak nieco inaczej. To może spokojnie przeanalizujemy, jak ewoluowała sytuacja gospodarcza RPA, tak np. od 1994 r.? I w ramach prostej analogii uznamy, że np. porady policji południowoafrykańskiej, jak się bronić przed ewentualnymi napadami - to część taktyki UPA, czy raczej sam program OUN? Czy przystąpienie resztek Partii Narodowej (dla niezorientowanych - "autorki" apartheidu) - czyli NNP - do ANC, można porównać np. do potencjalnego przystąpienia AK do UPA? No to może przypomnijmy. Rzeczony Malema zaśpiewał publicznie pewną pieśń z okresu walki z apartheidem. O tekście niedopuszczalnym, anty-burskim, choć nie od rzeczy można by było przypomnieć, że w starej Europie jest sporo wykonywanych publicznie pieśni historycznych o nader niepoprawnym politycznie tekście (z paroma hymnami włącznie). Rzeczony Malema trafił pod sąd i stracił stanowisko. Wypada życzyć każdemu krajowi takiej reakcji w podobnych przypadkach. Wskazanie, że organizacje zajmujące się prawami człowieka zwracają uwagę na różne zagadnienia dotyczące przestrzegania tych praw w RPA.
  14. Rosyjska polityka historyczna a IPN

    Przypominam, że temat brzmi: rosyjska polityka historyczna a IPN. Jak najbardziej inne materie, oprócz stanu wojennego nadają się tu do przedyskutowania. Niewątpliwie udowadniając, że Breżniew, Andropow i spółka akurat w 1981 r. szczerymi i propolskimi demokratami byli. Świadczy o pewnej ewolucji apolitycznej z gruntu i do głębi instytucji, z bliżej niewiadomych, acz pozapolitycznych przyczyn.
  15. Film historyczny bez błędów.

    Osobiście dosyć wysoko oceniam "Śmierć prezydenta", "Polonia Restituta", czy - nawet - "Zamach stanu". Oczywiście oddają one ówczesny stan wiedzy, miał na nie wpływ okres historyczny, w którym zostały nakręcone, ale są ewidentnym przykładem dobrej roboty. Także jeżeli chodzi o odzwierciedlenie cech fizycznych bohaterów. Nie oznacza to, że nie ma w nich usterek - np. bodajże G. Narutowicz występuje pod godłem wg. wzoru z 1927 r. Ale z drugiej strony - to chyba P. Wieczorkiewicz, przytoczył wzruszającą opowieść, jak pewna starsza pani rozpoznała siebie w filmie, jako stenotypistkę posiedzenia Sejmu Ustawodawczego. Tak dokładnie oddany był obraz sali.
  16. Pełzające ludobójstwo

    To już zależy tylko od osoby. Zwracam uwagę, że napisałem, iż jest to dla zainteresowanych problemem. Tym wiedza powyższa się niewątpliwie jakoś przyda, wiedzącym na pewno, iż w RPA ma miejsce ludobójstwo Burów, statystyka powyższa jest zapewne zbędna. Na wszelki wypadek wszakże wyjaśniam, do czego może się przydać - także w tej dyskusji zamieszczano dane, niekiedy dyskusyjne, niekiedy mniej, dotyczące ataków na Afrykanerów, są one dostępne chociażby na polskiej, czy anglojęzycznej Wikipedii, zatem dosyć elementarna wiedza matematyczna pozwala określić, czy przestępczość kryminalna, w tym mordy, kradzieże, gwałty itp. w RPA mają wymiar stricte anty-burski. Przy okazji - warto prześledzić losy Juliusa Malemy, głównego bohatera decyzji Genocide Watch, i wykonawcy pewnej "historycznej pieśni", nawet na poczciwej Wikipedii: http://en.wikipedia.org/wiki/Julius_Malema. Przy drugiej okazji - inna, dosyć znana organizacja, Human Rights Watch, bardziej chyba zwraca uwagę na zagrożenia dotyczące pracowników farm, niż właścicieli. To też jakaś część obrazu, którą powinniśmy uwzględnić, konstruując w miarę obiektywny, pełny obraz: http://www.hrw.org/africa/south-africa http://www.hrw.org/reports/2001/safrica2/
  17. Pełzające ludobójstwo

    Fakt, że władze państw pozostają pod pręgierzem światowej opinii publicznej i różnych organizacji jest czymś niezwykle pozytywnym i stanowi ważny element swoistego systemu wczesnego ostrzegania. Można wszakże wątpić, czy np. ww. przesłanki "stadium 6" w RPA rzeczywiście występują, a sam prezydent Genocide Watch i Genocide Watch jako organizacja expressis verbis przyznają, że w RPA ludobójstwa jako takiego nie ma. Nawet w deklaracji z 15 września 2011 r. (która skądinąd ewidentnie wiąże wprowadzenie 6 stopnia własnej skali zagrożenia właściwie wyłącznie z osobą J. Malemy, gdyż kiedy jego kariera zostanie ukrócona, przywrócony zostanie stopień 5 - zob. http://www.genocidewatch.org/southafrica.html). Natomiast występują niepokojące sygnały, na które reaguje "system wczesnego ostrzegania". I bardzo dobrze, bo to powinno dawać różnym lokalnym oszołomom do myślenia. Powyższy list za: http://www.genocidewatch.org/southafrica.html (link do dnia 7 maja 2010 r., wytłuszczenia Bruno W.). Dla zainteresowanych, najnowsze statystyki przestępczości w RPA: http://www.saps.gov.za/statistics/reports/crimestats/2010/totals.pdf
  18. pradziadek w ułanach

    Rzeczywiście ten pułk tam stacjonował, aczkolwiek można też wziąć pod uwagę, że w Grudziądzu mieściły się również instytucje szkolnictwa wojskowego (kawaleryjskie - Grudziądz to przecież siedziba Centrum Wyszkolenia Kawalerii). Istotny może być stopień wojskowy pradziadka, bo np. mógł ukończyć Szkołę Podchorążych Kawalerii, Szkołę Podchorążych Rezerwy Kawalerii, Szkołę Doskonalenia (Oficerów lub Podoficerów), a później dostać przydział do jednostki nie stacjonującej w Grudziądzu.
  19. Nazwa nakrycia głowy Lorda George Byrona w stroju albańskim

    No to jest - trzeba przyznać - obwiązany dokumentnie, bo qeleshi nawet nie wystaje.
  20. Skini - Skin's

    Mariusz widać dysponuje doskonałym wywiadem i wiedzą, kogo kocham, co mi imponuje i jak spędzam czas, co co mi niewątpliwie pochlebia, bo czasami lubię być w centrum zainteresowania, ale w wg. standardów forum traktowane jest jako niezbyt ładne ad personam. Poza tym, tak na marginesie, zastanawiam się, czy zbiory "robotnicy" i "skinheadzi" są tożsame? Niewątpliwie stare ramole, którzy nie przepadają za określonymi subkulturami, czy muzyką nie są cool, trendy, czy jak to się - zapewne inaczej - np. w środowisku skinheadów określa, i nie mają szansy doszlusować do młodzieży pijącej piwo z kumplami i mającej wstręt do czytania książek, ale do rzeczy - na razie występując w roli swoistego advocatus diaboli przedstawiłeś informacje o genezie ruchu, które każdy może znaleźć w Wikipedii, oraz stanowiące dowód Twojej biegłości w posługiwaniu się instytucją zwaną YouTube filmiki, które dla Ciebie, jak przypuszczam są dowodem na coś, nadal jednak nie wiem, czy mam brać pod uwagę Twoją wypowiedź, że "Zbytnich madrosci nie radze tam szukac", czy raczej szacunek dla subkultury, która tworzy istotną intelektualną wartość dodaną do naszej cywilizacji? Na koniec zwracam uwagę, że istnieje coś takiego jak prawa autorskie i zakaz rozpowszechniania treści nazistowskich (a widzę, że jeden z filmików zawierających specyficzne reggae został z jakiś powodów wycofany z rozpowszechniania w Polsce). Nie mam zamiaru dokonywać ad hoc egzegezy przepisów prawnych, ani ucinać ciekawą socjologicznie dyskusję, ale myślę, że powinieneś wziąć to pod uwagę, kontynuując swoją manierę wypowiedzi.
  21. Skini - Skin's

    No właśnie, jakoś tak w swoim stereotypowym oglądzie rzeczy i spraw byłem przekonany, że i założenia ideologiczne dosyć prymitywne1, a muzyka i ubiór do nich odpowiednio dostosowane. Nadal nie widzę wzmiankowanego wyżej bogactwa tej subkultury, nawet przy uwzględnieniu jej zróżnicowania. 1. Jeśli nie - i jest w nich jakaś nieodgadniona przeze mnie głębia - to prosiłbym o ewentualne sprostowanie. Ale - jeżeli mogę prosić - może mniej ogólnie wyrażone, niż w powyższych postach i bez YouTube.
  22. Buczek i Czeszejko-Sochacki agentami Policji?

    Gdyby nie był to Wieczorkiewicz, a np. jakiś redaktor sensacyjnego czasopisma, to pewnie nikt z nas tym tematem bardziej poważnie by się nie zajmował. Natomiast, jest oczywistym faktem, że pomyłki, tudzież nadinterpretacja faktów zdarza się i dobrym historykom. Zob. "zbrodnia bez żadnych wątpliwości" w Gibraltarze. W podobnej, jak wyżej analizowana, sytuacji duże znaczenie ma zwykły zdrowy rozsądek. A ten mówi mi, że ani szefostwo odpowiednich służb II RP nie składało się z ludzi o inteligencji Forresta Gumpa, wysyłających do szpiegowania "pod celą" taką "zdobycz", ani Buczek najprawdopodobniej nie był agentem masochistą, czy cierpiącym na agorafobię, przedkładającym nade wszystko w świecie wieloletni pobyt w więzieniu.
  23. A. Hitler i narodowy-socjalizm

    To ja się chwilowo wycofam, albowiem jakoś nie pojmuję związku między kanibalizmem i A. Hitlerem oraz problemem afiliacji NSDAP do prawicy lub lewicy.
  24. Skini - Skin's

    A ja, szczerze mówiąc, chętnie bym poczytał, co Mariusz rozumie przez bogactwo ruchu skinów i na czym polega prymitywizm i stereotypowość postrzegania tej subkultury. I dlaczego akurat muzyka i "ciuchy" są elementami, które powinny wpłynąć na zmianę oglądu z prymitywnego na bardziej wysublimowany. Z tym, że jeżeli mógłbym suplikować, to wolałbym poczytać, a nie pooglądać efekty poszukiwań w YouTube.
  25. Sojusz Polski z Niemcami

    Ponieważ dyskusja ta odżywa po pewnej przerwie, pozwolę sobie zauważyć, że Widłobrody odnosi się do mojej wcześniejszej w niej wypowiedzi, zawierającej m.in. słowa: Widłobrody, w razie ostatecznej klęski Niemiec, los niemieckiego protektoratu nam raczej nie groził (chyba, że w tzw. "międzyczasie"), a raczej los części radzieckiej strefy wpływów, ale bez beneficjów płynących z faktu, że formalnie należeliśmy do strony zwycięskiej. Czyli bez Ziem Odzyskanych i np. bez Białystoku i Łomży, bo niby dlaczego Stalin miał zwracać części Białoruskiej SRR sojusznikowi Hitlera? Plus formalne i nieformalne reparacje wojenne, o wiele bardziej dotkliwe niż efekty działalności "trofiejnych brygad" na Ziemiach Zachodnich.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.