-
Zawartość
5,693 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Bałagan z lekami
Bruno Wątpliwy odpowiedział 20 Sądecki Pułk Piechoty → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Ja osobiście patrzę na to zagadnienie głównie od tej strony. Podobnie, jak Secesjonistę nie wzrusza mnie za bardzo straszliwy obowiązek administracyjny, narzucony na lekarzy1. Tak, jak wcześniejszy - dotyczący kas fiskalnych dla lekarzy i prawników (choć, skądinąd ciekawie byłoby poczytać, jakie są rezultaty jego wprowadzenia w skali kraju). Na zagadnieniach farmaceutycznych się nie znam, zatem w tej materii nie zamierzam dyskutować, w miarę jasne jest dla mnie jedynie to, że w tym wszystkim chodzi o to, aby zaoszczędzić, a nie wydać więcej. Dla dobra pacjenta, rzecz jasna. Natomiast do białej gorączki doprowadza mnie praktyka, obecna w naszym państwie właściwie już od dziesięcioleci i niezależna całkowicie od opcji politycznych u władzy: nagle pod koniec roku pojawia się masa aktów prawnych, których "zapracowani prawodawcy" nie byli w stanie stworzyć i opublikować wcześniej. I to aktów prawnych coraz gorszej jakości, pisanych "na kolanie". I w tym kontekście nieco złośliwie cieszę się z obecnej afery, choć nie sadzę, aby dała ona prawodawcom do myślenia i wpłynęła na zmianę utrwalonych zwyczajów. Może było tak, jak napisał w poprzednim poście Widłobrody, ale jeżeli nawet, to kwestią elementarnej przyzwoitości rządzących wobec rządzonych jest przeprowadzać takie operacje wcześniej. 1. Choć zgadzam się, że jest to - klasyczna skądinąd w Polszcze - próba załatwienia sprawy najprościej, tzn. w rozumieniu - po najmniejszej linii oporu. I warto w tym kontekście zapytać, jakie wynagrodzenia wypłacono przez lata zajmującym się informatyzacją naszego pięknego kraju i jak się ich wysokość ma do faktu, że opracowanie bazy danych ubezpieczonych, czy jakiejkolwiek "legitymacji elektronicznej", jest ponad siły naszego Państwa? -
Poczekajmy na większych specjalistów w materii mundurowej, ale na pierwszy rzut oka "po mojemu": 1) zdjęcie przedwojenne, 2) mundur sprzed reformy mundurowej 1936 r., a dokładnie z okresu przed wprowadzeniem nowej, usztywnionej rogatywki garnizonowej (rozkazem gen. T. Kasprzyckiego z września 1935 r.), 3) można zidentyfikować pułk po odznace pułkowej, niestety jest ona - nawet po powiększeniu - słabo widoczna, jeżeli w "w realu" widzisz ją wyraźniej, to napisz, jaki symbol i w jakim kształcie jest na krzyżu odznaki. (Raczej będzie to ułan, szwoleżer lub strzelec konny, ale pewny nie jestem), 4) stopień - raczej szeregowy (czy szeregowiec według dawniejszego nazewnictwa, ewentualnie ułan, strzelec konny itp.), jeżeli coś jest na naramienniku, to numer pułku.
-
Wszystkiego Najlepszego Wszystkim!
-
To tak w ramach ogólnej polemiki, zapewne? Z Twoją ogólną tezą, że nigdy nie możemy być pewni "co by było, gdyby" wypada się zgodzić. Natomiast nie widzę sensownych argumentów podważających tezy, że Chile było demokratyczne, tak - co ciekawe - jakoś do 1973 r., a USA za rządy paru rzeźników, z niewielkimi osiągnięciami w zakresie podniesienia poziomu życia w ich ojczyznach, co nieco też odpowiadają. Jest taki kraj, zwany "największą demokracją świata", w którym z dobrobytem jet różnie, acz powoli się tam polepsza, a z demokracją całkiem nieźle. Od lat ma bardzo dobre relacje z ZSRR, a później z Rosją. Pewni sympatyczni Ugrofinowie do tej pory chodzą z kałasznikowami swojej produkcji, a pływali już i na "Rygach" i na "Osach". Kupowanie, otrzymywanie broni, pomocy ekonomicznej, czy nawet ścisła współpraca polityczna z radzieckimi nie zawsze prowadziła do prostej aplikacji systemu społeczno-politycznego rodem z ZSRR. Związek Radziecki, mało elastyczny w środku Europy - jeśli chodzi o swoje imponderabilia - na obrzeżach zachowywał się różnie. Czego dowodem może być nawet jego polityka w sprawie Allende. Różnie bywało, szczególnie jeżeli uznamy, że ramy geograficzne terminu "u siebie" wytycza Monroe Doctrine. Fakt, tego akurat nie wiemy. Możemy jedynie gdybać, biorąc pod uwagę chociażby jego przekonania. "W pierwszym etapie" mógł natomiast np. wygrać lub przegrać referendum. Za to wiadomo dosyć dokładnie, dokąd w dziele upowszechniania demokracji i dobrobytu zaszli jego następcy (Armas, Ydigoras i inni).
-
Kopernik pruskim astronomem był... i ogólnie o tej postaci
Bruno Wątpliwy odpowiedział harry → temat → Historia Polski ogólnie
Nie przypominam sobie, aby Kopernik gdzieś expressis verbis podkreślił swoją przynależność do Borussii, raczej rzeczywiście pisał o sobie Thorunensis. Jak pamiętam, on i jego brat "pisali się" także - de Thorn, de Thorun, de Thuronia etc.. Nie jestem wszakże żadnym specjalistą od życia wielkiego astronoma, zatem nie mogę wykluczyć, że identyfikacja z Prusami gdzieś się pojawiła. Jeżeli mnie pamięć nie myli, to akurat Rheticus (choć rodem skądinąd) - w Encomium Prussiae wielbił ostentacyjnie Prusy ("córkę Wenus"). Choć to pewnie zabieg taktyczny pod księcia Albrechta był, a nie "pod uczucia patriotyczne Kopernika". Swoje przekonanie wywodzę raczej z faktu, że można chyba mówić o identyfikacji ówczesnego mieszczaństwa także z obszarem szerszym niż określony murami, choć ta identyfikacja pewnie była drugorzędna. Weźmy chociażby pod uwagę Związek Pruski (i kierowniczą w nim początkowo rolę Torunia i Chełmna - za M. Biskup, G. Labuda, Dzieje zakonu krzyżackiego w Prusach, Gdańsk 1986, s. 398). Do tego dochodzi zaangażowanie rodziny Kopernika w ów Związek, wzmiankowane chociażby przez P. Gassendi, O.Thills, The Life of Copernicus (1473-1543), Xulon Press 2002, s. 55. Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie by podobną identyfikację przypisywać Kopernikowi. Ale poruszamy się oczywiście w świecie przypuszczeń. -
Kopernik pruskim astronomem był... i ogólnie o tej postaci
Bruno Wątpliwy odpowiedział harry → temat → Historia Polski ogólnie
Niewątpliwie Kopernik, wychowany i żyjący w kręgu szeroko rozumianej kultury niemieckiej, identyfikował się ze swoją "małą ojczyzną" (Prusami w ówczesnym rozumieniu), a przy tym był lojalnym poddanym polskiego monarchy (zaznaczmy dla porządku, że nawet nie naturalizowanym, ale od urodzenia). I to ostatnie (podporządkowanie de iure i de facto polskiemu monarsze) - w moim mniemaniu - ówcześnie rozstrzygało. W przypadku Kopernika współczesne kryteria rzeczywiście są nieco zawodne, jak słusznie zauważył Secesjonista. Choć osobiście nie jestem skłonny do całkowitego negowania znaczenia odrębności etnicznych w średniowieczu i później, to jest dla mnie w miarę jasne, że świadomość narodowościowa we współczesnym tego słowa rozumieniu wówczas nie występowała. Według dzisiejszych kryteriów Kopernik byłby pewnie obywatelem polskim narodowości niemieckiej, ale to konstatacja w powyższym kontekście niewiele warta, choć ocenianie narodowości Kopernika według aktualnych standardów było - swego czasu - ważką częścią polsko-niemieckiego dyskursu naukowego (czy raczej "naukowo-narodowego", by nie powiedzieć nacjonalistycznego). Na marginesie - w związku z tą dyskusja pojawia się ciekawa wątpliwość – czy słusznie czynimy, uznając ówczesne „różnice narodowościowe” za niezbyt istotne? Zapraszam zatem do kontynuowania innej debaty: https://forum.historia.org.pl/topic/6365-czy-mozna-mowic-o-patriotyzmie-w-sredniowieczu/page__gopid__207346#entry207346 -
Czy można mówić o patriotyzmie w średniowieczu?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Narya → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Zmieniłbym trochę główny wątek debaty - z pojęcia patriotyzmu, na świadomość narodową ( w średniowieczu i trochę później ). Przyjmuje się – i pewnie słusznie – że wykształcenie świadomości narodowej, w nowoczesnym tego pojęcia rozumieniu, to czasy stosunkowo nieodległe. A niekiedy, bardzo nieodległe – wystarczy bowiem zastanowić się, od kiedy świadomymi swojej narodowości stali się chłopi, np. polscy, łotewscy, czy estońscy. Średniowiecze to przede wszystkim czas, w którym decydowała identyfikacja z określonym panującym. Ale, czy słusznie czynimy, ignorując, czy nie przywiązując zbyt wielkiej wagi do różnic narodowościowych, czy "narodowościowych" – bo przecież one istniały? Choć może nie w dzisiejszym kształcie, ale podział na „swoich” i „obcych” wówczas egzystował. Ot, pierwsza z brzegu interesująca pozycja książkowa – T. Jurek, Obce rycerstwo na Śląsku, Poznań 1998, chociażby s. 153-154, czy 161. XIII, XIV-wieczni przybysze z Niemiec (czy tego, co miało się stać dzisiejszymi Niemcami) różnią się ewidentnie od rodzimych mieszkańców. Mową, obyczajami, także strojem, czy tradycjami prawnymi. Nawet towarzyszącą im opinią – w przypadku rycerzy dosyć ważną (tamże, s. 134-136). Spotkanie dwóch „narodowości” musiało wywoływać i w średniowieczu różne reakcje: od akceptacji, poprzez niechęć, do dostosowania się miejscowych do przybyszów, czy asymilacji przybyszów przez "autochtonów". Zjawiska te może występowały w kształcie innym niż wiele set lat później, ale jednak chyba występowały. Zatem, jak to w średniowieczu (i trochę później) z narodowością było? Skoro nie miała znaczenia, to dlaczego np. w procesie polsko-krzyżackim z 1339 r. ważny był dowód, że pomorski książę Mściwój II „zachowywał polski język, prawo i obyczaj” (tamże, s. 153)? Zapraszam do kontynuacji dyskusji. -
Polska w oczach cudzoziemców na przełomie XVIII i XIX wieku
Bruno Wątpliwy odpowiedział Tomland → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
A kwestii tego, jak nas widzieli zachodni sąsiedzi - do "Polnische Wirthschaft. Nowoczesny niemiecki dyskurs o Polsce", pióra Huberta Orłowskiego, Olsztyn 1998. Są w niej wzmianki także o okresie Ciebie interesującym. -
Sojusz Polski z Niemcami
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Historia Polski alternatywna
"Wamit ziehen wir Nationalsozialisten bewußt einen Strich unter die außenpolitische Richtung unserer Vorkriegszeit. Wir setzen dort an, wo man vor sechs Jahrhunderten endete. Wir stoppen den ewigen Germanenzug nach dem Süden und Westen Europas und weisen den Blick nach dem Land im Osten. Wir schließen endlich ab die Kolonial- und Handelspolitik der Vorkriegszeit und gehen über zur Bodenpolitik der Zukunft. Wenn wir aber heute in Europa von neuem Grund und Boden reden, können wir in erster Linie nur an Rußland und die ihm untertanen Randstaaten denken." Ja bym się jednak trochę zastanowił, co autor ww. majaczeń miał na myśli dywagując o "untertanen Randstaaten". Ale to i tak bez większego znaczenia, bo tak, czy inaczej nasz los w hitlerowskiej Europie, która zmieniła by wektor "ewigen Germanenzug" z "West" i "Süd" na "Land im Osten", ciekawy by nie był. Niezależnie co napisał o nas, jako Lebensraumie AH. I jak myślę, niezależnie od ewentualnego wcześniejszego naszego sojuszu z nim. -
Wyraźne odrzucenie nastąpiło już trzy lata wcześniej, albowiem chociażby w Manifeście Lipcowym jest mowa, że: "Emigracyjny 'rząd' w Londynie i jego delegatura w Kraju jest władzą samozwańczą, władzą nielegalną. Opiera się na bezprawnej faszystowskiej konstytucji z kwietnia 1935 roku. „Rząd" ten hamował walkę z okupantem hitlerowskim, swą awanturniczą polityką pchał Polskę ku nowej katastrofie. (...) Krajowa Rada Narodowa i Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego działają na podstawie konstytucji z 17 marca 1921 roku, jedynie obowiązującej konstytucji legalnej, uchwalonej prawnie. Podstawowe założenia konstytucji z 17 marca 1921 r. obowiązywać będą aż do zwołania wybranego w głosowaniu powszechnym, bezpośrednim, równym, tajnym i stosunkowym Sejmu Ustawodawczego, który uchwali, jako wyraziciel woli narodu, nową konstytucję". Inna sprawa, że ww. "podstawowych założeń konstytucji marcowej" nigdy nie doprecyzowano. Bo tak było jakby wygodniej. Oczywisty problem z konstytucją kwietniową polega na tym, że do początku lat 90. istniały polskie instytucje w Londynie powołujące się na nią. Wychodząc jednak z założenia, że III RP - mimo symbolicznych gestów - jest ewidentną kontynuacją prawną Polski Ludowej (i trudno, by z praktycznego i formalnego punktu widzenia było inaczej), a nasza obecna państwowość lekce sobie zważyła dorobek prawny rządu londyńskiego i właściwie samo jego istnienie (mimo właśnie kilku gestów, jak np. uposażenie dla św. pamięci londyńskiego Prezydenta Kaczorowskiego), a nasze państwo konsekwentnie aż do roku 1997 posługiwało się konstytucją formalnie uchwaloną w roku 1952 (acz po zmianach i po "uchyleniu" małą konstytucją z 1992 r.) - to moim zdaniem konstytucja kwietniowa przestała obowiązywać definitywnie w roku 1944. Świadczy o tym chociażby to, że - niewydarzone skądinąd prawnie, moim skromnym zdaniem - dawne pomysły KPN-u z restytucją niepodległości i przywróceniem mocy obowiązującej konstytucji kwietniowej przeminęły, jak wołanie na puszczy. Jakkolwiek przyznać wypada, że każde poprawne dziełko historyczne powinno wspomnieć o rządzie londyńskim, także po 1944/45 r. i może zastanowić się, jak wyglądało realnie obowiązywanie konstytucji kwietniowej na obszarze Polski po 1939 r., a na emigracji w świetle np. wymuszenia rezygnacji Wieniawy, czy "umowy paryskiej"? Pomijam tu opinie skrajne, acz oparte na dosyć ewidentnych podstawach formalnych, iż konstytucja kwietniowa, jako nielegalnie uchwalona, nie powinna być taktowana jako prawny fundament państwa od samego początku, bo jak już wielokrotnie pisałem - dla mnie ważniejszy jest tu element realności, niż formalnoprawnej poprawności. Idąc tropem tej drugiej można by dojść do ciekawego, ale mało przydatnego wniosku, że od roku 1935 (a może 1926) nie mieliśmy władz legalnych. Aż do... (odpowiedź zależy od poglądów politycznych).
-
Przy okazji gołych kolan można wspomnieć coś o kiltach. Co ciekawe, ich "militarne" użycie (czyli np. kontynuacja tradycji regimentu Black Watch) zostało wyłączone spod działania słynnego Dress Act z 1746 roku (mającego przyczynić się do wykorzenienia jakobickich i gaelickich sentymentów ze Szkocji): "And be it further enacted by the authority aforesaid, That from and after the first day of August, one thousand seven hundred and forty seven, no man or boy, within that part of Great Briton called Scotland, other than shall be employed as officers and soldiers in his Majesty's forces, shall on any pretence whatsoever, wear or put on the clothes commonly called Highland Clothes (that is to say) the plaid, philibeg, or little kilt, trowse, shoulder belts, or any part whatsoever of what peculiarly belongs to the highland garb; and that no tartan, or partly-coloured plaid or stuff shall be used for great coats, or for upper coats; and if any such person shall presume, after the said first day of August, to wear or put on the aforesaid garments or any part of them, every such person so offending, being convicted thereof by the oath of one or more credible witness or witnesses before any court of justiciary, or any one or more justices of the peace for the shire or stewartry, or judge ordinary of the place where such offence shall be committed, shall suffer imprisonment, without bail, during the space of six months, and no longer; and being convicted for a second offence before a court of justiciary or at the circuits, shall be liable to be transported to any of his Majesty's plantations beyond the seas, there to remain for a space of seven years". Źródło: http://www.electricscotland.com/history/other/proscription_1747.htm Dress Act zniesiono w 1782 r.: "Listen Men. This is bringing before all the Sons of the Gael, the King and Parliament of Britain have forever abolished the act against the Highland Dress; which came down to the Clans from the beginning of the world to the year 1746. This must bring great joy to every Highland Heart. You are no longer bound down to the unmanly dress of the Lowlander. This is declaring to every Man, young and old, simple and gentle, that they may after this put on and wear the Truis, the Little Kilt, the Coat, and the Striped Hose, as also the Belted Plaid, without fear of the Law of the Realm or the spite of the enemies". Źródło: http://www.scotclans.com/scottish_history/jacobean_scotland/1782_proscription.html Użycie kiltów, jako elementu polowego umundurowania wojskowego, było kontynuowane - wedle mojej wiedzy - w miarę powszechnie do I-ej wojny światowej (np. znowu Black Watch, czyli "Die Damen aus der Hölle"). Sporadycznie kilty były używane na polu bitwy w czasie II-ej wojny: "The Highland Regiments entered WWII wearing the kilt, but it was rapidly recognized as impractical for modern warfare and was last worn in action at the evacuation of Dunkirk in May 1940. However, on D-Day, June 1944, Lord Lovat, commander of 1 Special Service Brigade, was accompanied by his personal piper Bill Millin, who wore a kilt – and also played the bagpipes –- while German bullets whizzed around him". Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/History_of_the_kilt Dziś szanse, aby kilty pojawiły się jako element munduru polowego (np. uszyte z tkaniny o nowoczesnym kamuflażu pikselowym) , są raczej znikome, ale pozostają one istotną częścią szkockiej tradycji wojskowej.
-
Królestwo Polskie - autonomia, ale czy trwała?
Bruno Wątpliwy odpowiedział piterzx → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jeden zwerbowany żołnierz, czy kilku zaciągniętych do armii rosyjskiej polskich podchorążych, sfrustrowanych brakiem perspektyw kariery, to jeszcze nie byłoby wojsko, ale pamiętać należy, że pewną przeszkodą (zarówno trochę formalnoprawną, jak i - przede wszystkim - psychologiczno-propagandową) był art. 10 konstytucji Królestwa: "(...) Wojsko polskie nie będzie nigdy użyte za granicami Europy". -
Królestwo Polskie - autonomia, ale czy trwała?
Bruno Wątpliwy odpowiedział piterzx → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Odpowiedź jest dla mnie dosyć jasna - bo pojawił się doskonały pretekst, aby specyficzny status Królestwa znieść lub ograniczyć. Zwracam wszakże uwagę, że Statut Organiczny można różnie interpretować. W tym, jako zmianę (nowelizację) konstytucji. Tak - jak się wydaje - J. Bardach, B. Leśnodorski, M. Pietrzak, Historia ustroju i prawa polskiego, Warszawa 1993, s. 377. Jeżeli uznać ten tok rozumowania, to carat jeszcze po klęsce powstania nie zdecydował się ogłosić formalnie et orbi końca instytucjonalno-prawnych rozwiązań kongresowych. -
Eaton Place 43 czy Emprorer's Gate 42-gdzie był legalny rząd?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Wolf → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Jeżeli rozpatrujemy jako podstawę prawną konstytucję kwietniową (moją prywatną opinię o jej legalności formalnoprawnej, a raczej jej braku, pewnie znasz), to niewątpliwie "bardziej legalną" była prezydentura Zaleskiego, bo Rada Trzech et consortes to instytucje całkowicie pozakonstytucyjne, a nawet z konstytucją sprzeczne. Prezydent mógł jedynie powołać Sejm i Senat w zmniejszonym składzie ("wyłonionym przez te Izby" - art. 79 konstytucji kwietniowej), a przecież żadne "Zjednoczenie Narodowe, które wyłoniło Radę Jedności Narodowej i Egzekutywę Zjednoczenia Narodowego" tym nie było (i nie było powołane przez prezydenta). Inna sprawa, że np. wcześniejsza "umowa paryska" też swego czasu miała mało wspólnego z formalnym legalizmem. Ciekawa byłaby także ocena nominacji następców prezydenta w świetle art. 13 ust. 2 lit. b konstytucji. Według niego prerogatywą prezydenta było wyznaczenie następcy "na czas wojny". Zatem wypada uznać, że władze londyńskie pozostawały do 1990 r. w stanie wojny. Jawi się ciekawe pytanie, z kim? Czy np. z RFN, czy z NRD takoż? -
Polskie parki narodowe i krajobrazowe
Bruno Wątpliwy odpowiedział lucyna beata → temat → Turystyka historyczna
Tradycyjnie polecam "Słownik geografii turystycznej Sudetów" pod red. M. Staffy. Rudawy Janowickie opisuje tom 5 tego wydawnictwa - z 1998 r. -
Antysemityzm w ruchu włoskiego faszyzmu
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Paolo Monelli, Mussolini, Warszawa 1973, s. 196-197 ewidentnie szuka źródeł, jak to określa niekiedy "groteskowego", antysemityzmu Mussoliniego w jego podróży do Niemiec w 1937 r. Pisze także o wypowiedzi Mussoliniego "(...) sam nie wierzę w te (...) bzdury! To, co robię, robię z powodów politycznych." (tamże, s. 197). Monelli wspomina także, że Mussolini musiał "ulec w tej sprawie naciskowi Hitlera" (s. 197), ale według mojej opinii nie można odnosić tego sformułowania już do stanu rzeczy z lat 1937-1938. Moim skromnym zdaniem dla Duce podróż do Niemiec była po prostu tym, "czym podróż do Paryża dla kiepskiego malarza, który wraca stamtąd odmieniony i przejęty duchem naśladownictwa" (tamże, s. 194). Dał się olśnić dotychczas nielubianemu, wręcz pogardzanemu, młodszemu pociotkowi i spodobało mu się co nieco. Nie tylko Parademarsch (czyli wkrótce passo romano), ale i antysemityzm. Nie pierwsze to i nie ostatnie takie olśnienie dyktatora w historii. W końcu np. niejaki Nicolae Ceauşescu zorganizował huczne 2050 lecie zjednoczonego państwa dackiego, bo dał się olśnić obchodami irańskimi. -
Królestwo Polskie - autonomia, ale czy trwała?
Bruno Wątpliwy odpowiedział piterzx → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Na marginesie - ta wypowiedź mnie nieco zastanowiła. Fakt, że przyłączenie kresów do Królestwa pozostało w sferze polskich marzeń, Korpus Litewski to także nie specjalny dowód narodowej samodzielności - i, żeby nie dywagować więcej - zaborca traktował te ziemie jako część Samodzierżawnej. Ale czy można mówić o rusyfikacji, w rozumieniu polityki wynarodowienia? Moim zdaniem "bracia zza Buga" cieszyli się zasadniczo swoistą formą autonomii kulturalnej i o ile sami nie chcieli się "zruszczyć dla kariery", to raczej w tym momencie historycznym przymusowa, administracyjna rusyfikacja im nie groziła. Inaczej oczywiście po powstaniach. -
Królestwo Polskie - autonomia, ale czy trwała?
Bruno Wątpliwy odpowiedział piterzx → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Małe ad hoc. Też nie uważam, że wariant pełnej niepodległości po wojnie krymskiej jest bezdyskusyjny. Ale jeżeli mocarstwa anty-rosyjskiej koalicji byłyby tak miłe i wykorzystały "na całego" sprawę polską, to istniał przecież potencjalny wariant budowy Gdyni niedaleko Połągi, czy Lipawy. Ale historia bardzo alternatywna nam się w tym miejscu pojawia, pozwalam sobie zatem zgodzić się ogólnie z tym, że nawet "związany z własną administracją, szkolnictwem, własną polityką gospodarczą (koleje choćby) 'bonus' byłby nieporównywalny w stosunku do realnego 1918". -
Chwila moment, Zubrzycki występował w charakterze pewnego symbolu, nawet w PRL nikt nie twierdził, że jego oddział zlikwidował niemieckie struktury okupacyjne na obszarze całego powiatu i zabił przy okazji tysiące Niemców. Symbolem np. Powstania Wielkopolskiego jest F. Ratajczak, choć ten również nie rozstrzygnął żadnej decydującej bitwy. Symbolem udziału Polaków w pierwszej światowej jest wymarsz Kompanii Kadrowej, choć był mało znaczącym epizodem w skali ówczesnych zmagań. Itp. itd. Notabene, wspomnienia o nader krytycznej ocenie swych pierwszych działań przez samego Zubrzyckiego są chociażby w takim bardzo oficjalnym PRL-owskim wydawnictwie, jak: M. Spychalski, Wspomnienia o partyjnej robocie (1931–1944), (w:) Archiwum Ruchu Robotniczego, t. II, Warszawa 1975. I przy okazji ponawiam pytanie, powstałe w związku ze wcześniejszą wypowiedzią jednego z Dyskutantów, które niewątpliwie pozwoli nam lepiej ulokować dokonania zbrojne Małego Franka i jego oddziału w czasie i przestrzeni. Ile operacji zbrojnych wykonała BCH, ZWZ (AK) i NSZ (NOW) w tym samym czasie (tego samego dnia)?
-
Królestwo Polskie - autonomia, ale czy trwała?
Bruno Wątpliwy odpowiedział piterzx → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
A jakie mamy dowody na poparcie tej tezy? Restrykcje wobec radykalnych środowisk politycznych, zresztą ze współudziałem polskim, to jeszcze nie ograniczanie instytucjonalnej odrębności i możliwości w miarę swobodnego rozwoju. Weźmy także pod uwagę, że - jak na ówczesną Europę - formalny status Królestwa był bardzo liberalnie nakreślony. A nawet jeżeli autonomia byłaby ograniczana, to jaki mieliśmy interes w tym, aby przyczynić się do zniszczenia jej "do imentu"? [skądinąd w formie szczątkowej przetrwała nawet po Powstaniu Listopadowym, a miała szanse odrodzić się za Aleksandra II.] Koronacja Mikołaja I, reklamowanie przez niego syna jako "dobrego Polaka", zatwierdzenie wyroku sądu sejmowego (z prawnym wybiegiem w sprawie Krzyżanowskiego), miały niewątpliwie wymiar propagandowy, ale świadczyły ewidentnie o tym, że carat jest nolens volens ze specyficznym statusem Królestwa dosyć pogodzony. Co oczywiście nie oznaczało pogodzenia się a antycarską konspiracją. I tego, że zbrojna rewolta nie zostanie wykorzystana, aby ów specyficzny status radykalnie zmienić. Do tego dochodził Konstanty, jako swoisty gwarant odrębności Królestwa. W sumie podoba mi się, co na ten temat napisał często na tym forum wspominany P. Wieczorkiewicz: "(...) zlekceważono jednak wiadomość o spisku (...) Piotra Wysockiego (...) Czy dlatego, ze zbrojna rewolta w Królestwie stanowiła tak pożądany pretekst dla pozbawienia kraju politycznej odrębności? Niebezpieczeństwo to dostrzegali wszyscy trzeźwi politycy i wyżsi oficerowie polscy, starając się w pierwszych godzinach i dniach powstania gorączkowo, niekiedy za cenę życia, przemówić zbuntowanym oddziałom do rozumu i uzyskać przebaczenie cara. Pomimo pewnych szans, jakie dawała wówczas militarna konfrontacja z Rosją, zaprzepaszczonych zresztą przez niedołęstwo i swary samych Polaków, moment wybuchu z punktu widzenia koniunktury międzynarodowej był jak najgorszy. (...) A tymczasem posługując się zasadami rozumowania kontrfaktycznego, można sobie wyobrazić, ze gdyby Polacy potrafili zachować tak niezbędną w polityce cierpliwość, Królestwo, jako podmiot stosunków międzynarodowych, dotrwałoby, mimo wszelkich moskiewskich szykan, do wojny krymskiej. W wówczas w pełni suwerenna Rzeczpospolita powstałaby (...) ponad sześćdziesiąt lat wcześniej". Źródło: A. Szwarc, M. Urbański, P. Wieczorkiewicz, Kto rządził Polską?, Warszawa 2007, s. 493-494. -
W sumie to bardzo interesujące pytanie, pozwalające zorientować się w sytuacji np. w polskich lasach (w momencie mniej, czy bardziej udanych działań rzeczonego Małego Franka), w tym w zagadnieniu poziomu organizacji, operatywności, skuteczności i antyniemieckiej agresywności innych polskich oddziałów partyzanckich - ile operacji zbrojnych wykonała BCH, ZWZ i NSZ w tym samym czasie (tego samego dnia)? Na marginesie, stosowanie nazw NSZ, czy ZWZ odnośnie do maja-czerwca 1942 r. jest chyba trochę dyskusyjne.
-
Idea powstrzymywania się od OT jest niewątpliwie godna uwagi, wszakże pod warunkiem, że za OT automatycznie nie uznamy: 1) tekstów niezgodnych z Lancasterową wizją, iż w RPA ma miejsce genocide Burów, 2) tekstów, z którymi merytoryczna polemika (za pomocą środków przyjętych w kulturalnym towarzystwie) Lancasterowi sprawia trudności. To Lancaster pytał "Dlaczego ....?" i odwoływał się do swoich przekonań o prawie rzymskim i cywilizowanym świecie. Dostał odpowiedzi. Nie podobają się, trudno. A, z całym szacunkiem, Lancaster jakoś nie dał w tej dyskusji szczególnych merytorycznych powodów, aby traktować go jako kompetentnego dla oceniania, co jest OT, co zaśmiecaniem forum, a co dowodem zarzucanej przez niego innym niewiedzy, czy ignorancji. Jestem pod wrażeniem potencjalnych kompetencji w tym zakresie, ale jeżeli sobie dobrze przypominam, to nie ja obrażam rozmówcę tekstami o bredzeniu, a na dosyć sensowne pytanie innego Kolegi automatycznie nie reaguję zarzucaniem ignorancji, czy niewiedzy odnośnie do zagadnienia gdzie jest Afryka. A tak przy okazji, i merytorycznie, Lancaster już sprawdził o co chodzi z tym wykupem ziemi w RPA i jak to zagadnienie ma się do relacji afrykanersko-murzyńskich? Czy coś znowu ogólnie opowie o bredniach, niewiedzy i ignorancji?
-
Pewnego słownictwa tu nie lubimy, i mamy za wątły argument w dyskusji, ale któż z nas w nerwach nie popełnia małych faux pas. Zatem, wedle życzenia pozwolę sobie zagaić - jak Szanowny Lancaster widzi problematykę południowoafrykańskiej reformy rolnej, w kontekście tu omawianych relacji afrykanersko-murzyńskich? Szczególnie byłbym zainteresowany oceną postępów wykupu ziemi i ich skutkami. Czy 3,3 mln ha w dziesięcioleciu reformy to mało, czy dużo w stosunku do planów?
-
Tak, jak najbardziej, jest to dosyć ważny wątek szeregu merytorycznych postów, powalających (że pozwolę sobie zacytować) argumentami. To Szanowny Lancaster zwrócił uwagę na swoje rozumienie zasady lex retro non agit. W bardzo szerokim kontekście, bo w cywilizowanym świecie. Skoro Lancaster zna Native Land Act z 1913 r., tudzież Group Areas Act z 1950 r., w co nieco wątpię, acz pewnie niesłusznie, to wie oczywiście, że dotyczyły nie tylko prawa własności, ale także szeroko rozumianych praw człowieka. Akty te były także narzucone większości murzyńskiej, bo chyba nie uznamy, że to ona je przyjęła - np. w wolnym referendum? Poza tym zwracam uwagę, że napisałem: "Gdyby miała, to np. skutków obowiązywania ustaw norymberskich, czy efektów zastosowania prawa hitlerowskiego w Polsce nie powinno się tykać do końca świata." Małe słówko "czy" jest tu dosyć istotne dla zrozumienia tekstu. A efekty "zastosowania prawa hitlerowskiego w Polsce" mogą być jakie sobie życzy Mój Interlokutor: cywilnoprawne ( w tym oczywiście własnościowe), karne, z zakresu prawa handlowego. Pro forma wyjaśnię, że weryfikację hitlerowskich przekształceń własnościowych (i generalnie hitlerowskiego dziedzictwa prawnego) w Polsce uważam za działanie jak najbardziej uzasadnione. Tak, jak weryfikację istotnej części dziedzictwa prawnego apartheidu. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby przeanalizować szczegółowo obowiązywanie zasady w stosunku do prawa własności. W cywilizowanym świecie. Ale pewnie Lancaster nie zdecyduje się na szerszą analizę. Wszakże to OT, tokowi myślenia zapewniającemu wysoki merytoryczny poziom dyskusji grożące. Jakby co, to jednak jestem do dyspozycji.
-
Rosyjska polityka historyczna a IPN
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
To ja - tradycyjnym zwyczajem Secesjonisty poproszę o wskazanie - gdzie takie słowa padły? Twarde dowody. Ale konkretnie takie, że napisano, iż dziś "IPN traktuje Breżniewa jako demokratę". Rozumiem, że można bić w bęben w nieskończoność (że zacytuję Secesjonistę), ale pozostaje pytanie o sens takiego działania, poza czystą złośliwością? Napisałem, jak nie powinna w żadnym wypadku wyglądać polska polityka historyczna w kontekście rosyjskim, jak wygląda - moim zdaniem - też napisałem. Pojęcie ironii zdaje się także nie jest Ci obce, co wnioskuję z wielu postów. Jeżeli masz coś merytorycznego do napisania na temat tłumaczenia ww. protokołu, czy podważasz fakt tendencyjnego interpretowania wypowiedzi Andropowa i innych oraz uważasz, że takie działanie służy Polsce, czy polskiej polityce historycznej, czy stricte historycznemu dyskursowi z Rosją to coś o tym napisz. Bo o tym zdaje się jest także ta dyskusja.
