Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Cieszymy się z obecności nowych Dyskutantów na forum, wdzięczni jesteśmy serdecznie za pozytywną opinię o nim i liczymy na dalszą, aktywną tu obecność. Pozwolę sobie jednak na prośbę o nieco większe respektowanie naszych reguł, np. unikanie zwrotów obcojęzycznych, jeżeli są ich polskie odpowiedniki (np. "budżet", a nie "bugdet"), nie przesadzanie ze skrótowcami (polskimi, czy obcojęzycznymi - "PL", "D", "MIT", "GP" itd.), odstąpienie od praktyki pisania postów pod własnymi postami (zasadniczo swoje posty łączymy) i unikanie postów bez jakiejkolwiek zawartości merytorycznej ("Sorry, po powrocie spotkałem się z dobrymi znajomymi").
  2. Słowińcy - czy można było zrobić więcej?

    Mała ciekawostka - praca Hilferdinga (Гильфердинг А.Ф. - Остатки славян на южном берегу Балтийского моря), jest dostepna na Wikipedia Commons. Przeczytałem ją swego czasu z wielkim zainteresowaniem, pozostając w przekonaniu, że jednak "można było zrobić więcej". Np. rozpoczynając dużo wcześniej nasze, polskie badania owych "ostatków Słowian" i być może pracę organiczną nakłaniającą ich ku polskości.
  3. Jaruzelski - ocena generała

    Wątek mocnego odwoływania się do Boga pojawia się jeszcze w listach W. Jaruzelskiego z frontu. Wspominał zresztą o tym, bodajże w wywiadzie dla Torańskiej. Zob. np. list z 28 października 1944 r. in fine, P. Raina, Jaruzelski. Młode lata, Warszawa 1994, s. 107. Tamże, na s. 30-31 cały wzmiankowany przez Ciebie artykuł w bielańskiej "Jednodniówce".
  4. Czy wykopałem minę ?

    Zwracam uwagę na sprawę chyba oczywistą - zwykły zdrowy rozsądek nakazuje w sytuacji, gdy nie wiadomo o jaki obiekt chodzi, poinformowanie odpowiednich służb, które na to pytanie będą mogły kompetentnie odpowiedzieć. Nie znam w tej materii prawa, ale przypuszczam, że istnieje nawet taki obowiązek prawny. Forum historyczne, nawet jeżeli pojawiają się na nim wybitni znawcy uzbrojenia (np. Razorblade1967), to jednak niezbyt dobre miejsce na zdalne udzielanie odpowiedzi na anonimowe pytania, czy obiekt jest miną, czy nie?
  5. Języki martwe

    W związku w poprzednią wypowiedzią Secesjonisty można wspomnieć bliski nam (geograficznie i etnicznie) projekt "Witaj" (Łużyce). http://www.witaj.de/
  6. Czy należy upamiętniać i jak upamiętniać?

    A to już wkraczamy Tomaszu w kazuistykę i moje prywatne opinie. Osobiście, przeciwko kultywowaniu pamięci samego von Redena, czy Fryderyki von Reden (tej od Wangu) nic zasadniczego nie mam, choć wszelka przesada może być uznana za dyskusyjną i razić. Myślę, że każdy w podobnych sprawach ma swoje zdanie i ocenę "co jest słuszne"? Mnie Reden nadmiernie nie razi, przy tablicy na "cokole Lützowa" w Sobótce i reaktywacji nazwy Hala Stulecia zaczynam się trochę zastanawiać, przy Bismarcku byłbym zdecydowanie przeciw. Kwestia bardzo indywidualna, wrażliwości konkretnej osoby. http://www.zobten.com/pictures/new/big/36_b.jpg http://www.zobten.com/?dzial=where
  7. Czy należy upamiętniać i jak upamiętniać?

    W sumie jestem za i widzę oczywiste zalety w tym, aby upamiętnianie wynikało z potrzeb i inicjatyw oddolnych, a nie z czyjejkolwiek polityki historycznej. Natomiast, jak rozumiem, pytanie jest o granice upamiętniania, co do których państwo powinno mieć (chyba?) coś do powiedzenia. Nie przesadnie dużo, bo mozna popaść w lekką groteskę, jak IPN z ulicami, ale "coś" być może. Jestem z natury istotą dosyć otwartą na inne nacje i ich prawa do własnej pamięci, ale czułbym się dosyć głupio, gdyby np. w Warcinie1. (z powodów np. reklamowo-turystycznych) postawiono "oddolnie" pomnik Bismarcka, a państwo nie miałoby w tej kwestii nic do powiedzenia. Choć, z drugiej strony, być może protest w takich "bismarckowskich" przykładach należałoby pozostawić wyłącznie inicjatywom oddolnym (urażonych) i np. prawu cywilnemu, a nie regulacjom administracyjnoprawnym. W sumie w tej materii jestem nawet w miarę skłonnny z Tobą się zgadzać. 1. To tylko i wyłącznie wymyślony przykład, nic Broń Boże tamtejszym władzom nie sugeruję.
  8. Języki martwe

    W Walii nie byłem, ale według mojej wiedzy i zasłyszanych informacji z walijskim jest - paradoksalnie - lepiej niż z irlandzkim, tj. na proporcjonalnie większych obszarach kraju stanowi realny (i często podstawowy) środek porozumiewania się. Z tym, że to głównie północna Walia, a jak przypuszczam porty, w których byłeś, są zlokalizowane raczej na południu. Nie zmienia to faktu, że i dla zdecydowanej większości Walijczyków angielski jest realnym językiem macierzystym.
  9. Języki martwe

    O tym pisałem, przenosząc posty o języku irlandzkim z dyskusji "śląskiej" (zob. tamże post 176) https://forum.historia.org.pl/topic/9986-narod-slaski-narodowosc-slaska-autonomia-slaska/page__st__165 Kierując się swoiście interpretowaną zasadą "brzytwy Ockhama" i faktem, że właściwie i łacinę, i hebrajski (sui temporis) trudno uznać za języki martwe (zob. wyżej), a w Irlandii mieliśmy do czynienia (jak na razie, ze średnio udanymi) próbami przywrócenia znaczenia prawie wymarłego języka celtyckiego, uważam, że nie bedzie większej tragedii, jezeli o gaelickim porozmawiamy tu. Jeżli uważasz, że jest to merytorycznie niesłuszne, oczywiście nie widzę jakichkolwiek przeszkód, byś wspólnie z Moderatorem tego działu wydzielił tą dyskusję, lub zmienił temat - np. dołączając do niego języki "prawie martwe". Doświadczenie osobiste, jako źródło wiedzy, często było tu na forum podważane, ale jeżeli już przy tym jesteśmy, to na podstawie osobistych doświadczeń i rozmów (fakt, że nie po celtycku, ale o celtyckim) uważam, że przeciętny Irlandczyk poza Wyspami Aran i podobnymi enklawami posiada nader znikomą znajomość rodzimego języka, na poziomie "Slan!" i głośnego śpiewania refrenu "Óró, sé do bheatha abhaile". Choć oczywiście spotkać (różnie motywowanych) entuzjastów nie jest pewnie aż tak trudno. Co pewnie Ci się przytrafiło. Na marginesie, słyszałem humorystyczną teorię, że niepowodzenie (jak na razie) uczynienia z irlandzkiego realnego pierwszego języka w Wolnym Państwie (przecież nawet de Valera swoje przemówienie w pierwszym parlamencie, jeszcze przed wojną domową, tylko zaczął po celtycku, a kontynuował po angielsku), a potem w Republice, było spowodowane tym, że irlandzkiego uczono w szkołach. Gdyby nie był przedmiotem nauczania, przekorni Irlandczycy by go chętniej opanowywali i stosowali. A tak, z wrodzonej przekory wobec wszelakiej władzy - trwali przy angielskim. I per saldo realne obszary Gaeltachtaí w wolnej Irlandii się zmniejszały, nie powiększały. Mam nadzieję, że najnowsza polityka i powszechna, światowa moda na celtyckość w tej kwestii może coś zmieni.
  10. Języki martwe

    Jeśli to kogoś zainteresuje, statystyki, o których rozmawiamy można znaleźć na tej stronie: http://www.statcentral.ie/viewStat.asp?id=139 Chodzi o: "Census 2011 Profile 9 What We Know - Education, skills and the Irish language". Z raportu wynikają także optymistyczne wnioski, ale nadal upierałbym się, że sformułowanie na jego stronie 25: "The total number of persons (aged 3 and over) who could speak Irish in April 2011 was 1,774,437", oznacza jakąkolwiek - wyniesioną pewnie ze szkoły - znajomość języka. (Notabene - na razie nie znalazłem w raporcie, jakie dokładnie pytanie zadano - o znajomość języka dobrą, czy "jakąś"?). Więcej o realnym stanie znajomości języka mówią chyba inne słowa ze ww. strony raportu: "There were 77,185 persons speaking Irish on a daily basis outside of the education system in April 2011" i ze s. 28 - "2.5 % The percentage of persons in the purely rural areas who spoke Irish daily in 2011 1.4 % The percentage of persons in towns who spoke Irish daily in 2011".
  11. Przeniosłem ostatnie dwa posty z tej dyskusji, odwołujące się do języka irlandzkiego, do tematu o "językach martwych". Na pewno nie do końca właściwego, bo celtycki irlandzki przecież nigdy nie był - na szczęście - językiem martwym, ale chyba lepszego niż temat "śląski". Zatem - o językach w Republice Irlandii można porozmawiać tu: https://forum.historia.org.pl/topic/10489-jezyki-martwe/page__p__145968__hl__hebrajski__fromsearch__1#entry145968
  12. Języki martwe

    Secesjonisto, to pewnie oznacza "posługiwanie się", czy "able to speak" akurat na takim poziomie, na jakim ja posługuję się językiem włoskim. Tzn. potafię zapytać o drogę, porozmawiać trochę o pogodzie i przetłumaczyć tekst z użyciem słowników. W moim rozumieniu "posługiwania się językiem" wchodzą w rachubę Gaeltachtaí i ewentualnie trochę entuzjastów w miastach. Niestety (bo to piękny język, wystarczy posłuchać "Óró, sé do bheatha abhaile", czy "Ar Éireann Ní Neosfainn Cé Hí"), to znikoma część mieszkańców Republiki.
  13. Czy należy upamiętniać i jak upamiętniać?

    Muszę przyznać, że Secesjonista mnie nieco niecnie ubiegł. Chciałem stworzyć temat o pomnikowo-tablicowym upamiętnianiu niemieckiego dziedzictwa narodowego (tak to ogólnie nazwijmy) na ziemiach polskich. Czyli, kiedy - Waszym zdaniem - być może kończy się szacunek dla innego narodu i jego historii, a zaczyna się lizusostwo i brak szacunku dla siebie? Czy mamy upamiętniać (pozwolić na upamiętnianie) wojaków Adolfa von Lützowa, skoro bili się raczej nie w polskim interesie, otoczyć opiekę żeliwne drzewo, ku czci Wielkiego Fryca postawione, restaurować pomniki poległych w I wojnie światowej, a może postawić znowu pomnik Bismarcka w Białogardzie? A co z ofiarami zatonięcia "Wilhelma Gustloffa"? Różne zagadnienia, różne epoki, odmienny kontekst. Ale może da się to połączyć w jednej dyskusji i "podłączyć" do tematu Secesjonisty? A jak nie - to będziemy tematy dzielić.
  14. Nowe nazwy na Ziemiach Odzyskanych

    Proszę przeniesienie się z bardziej ogólnymi dywagacjami o roli Stalina w historii Polski, tudzież o Mongolii - do właściwego tematu (lub założenie nowego). Temat tej dyskusji dotyczy powojennych nazw na Ziemiach Odzyskanych.
  15. Dewastacja pomnika "Inki"

    Usunąłem przedostatnią wypowiedź, zdecydowanie "nie w klimacie" tego forum. Jak zjawisko będzie się powtarzać, z Użytkownikiem stosującym podobną terminologię szybko się pożegnamy. Jeżeli ktoś ma wiedzę o tym, kto dokonał aktu wandalizmu - to sensownym byłoby przekazanie informacji odpowiedniej instytucji, jeżeli są to tylko swobodne dywagacje ogólnopolityczne - proszę sobie darować.
  16. Dewastacja pomnika "Inki"

    Po zastanowieniu, temat przeniosłem do III RP, gdyż dotyczy wydarzenia współczesnego.
  17. Poszukiwania ersatzu w III Rzeszy

    Małe OT. Ciekawe byłoby przeanalizowanie, co na temat ersatzów pisano w ówczesnej Polsce - i jakie wnioski wyciągano. Jeżeli dobrze pamiętam, np. dwaj autorzy, którzy "przywrócili Polakom pamięć o Ziemiach Zachodnich i Północnych" (tj. Kisielewski i Wańkowicz), bardzo pochylali się nad zagadnieniami ersatzów, niejadalnego jedzenia w restauracjach itp., a także ... niskiego przyrostu naturalnego w Niemczech, zapewne mając na względzie pokrzepianie polskich serc.
  18. Poszukiwania ersatzu w III Rzeszy

    Nie wiem, czy pasuje do poprawnej definicj ersatzu, ale moje pierwsze skojarzenie ad hoc - Fanta.
  19. Z czego w Polsce jestem dumny?

    Przypominam, iż ja także - przynajmniej od czasu do czasu - zwracam uwagę na formę i treść. Jeżeli innowacyjna forma, występująca nawet po edycji tekstu (zob. "izjestem", "mósiałem"), łącząca się ze specyficzną treścią (zob. "toważystwo krów iż świń jest dla mnie bardziej odpowiednie, niż ludzi Pańskiego pokroju") - nie ulegnie zmianie, to będziemy się z uzytkownikiem Intervojager niezwykle szybko żegnać, po odpowiedniej dawce ostrzeżeń. Nie wymagamy tu "Wersalu", zgodności poglądów, ani umiejętności posługiwania się językiem polskim na poziomie prof. Miodka, czy Bralczyka, ale elementarne reguły i zasady postępowania wypada zachowywać.
  20. TAJEMNICZE PORTRETY Z WILNA

    Brak mi wiedzy, aby wypowiadać się kompetentnie na temat zdjęć, ale: 1) strój, wygląd kojarzy mi się raczej z XX-leciem międzywojennym; 2) napis w jezyku polskim "Olimpja" i ulica (nie widzę dobrze, ale może to być Dominikańska 17), nie występowanie języka rosyjskiego, sugeruje lata międzywojenne, w każdym razie w międzywojennym Wilnie był taki zakład fotograficzny. Zob. wypowiedź Wallesa na "Форум в Вильнюсе": http://vilnius.borda.ru/?1-0-0-00000106-000-0-0
  21. Od dawna intrygowała mnie pewna kwestia związana z Ziemią Kłodzką, o której może zainteresowani regionem (Harry?) wiedzą więcej. W 13 tomie ("Góry Stołowe") nieocenionego "Słownika geografii turystycznej Sudetów", pod red. M. Staffy, Warszawa 1996, na s. 120 jest wzmianka, że gospoda "Pod Szczelińcem" w Karłowie była prowadzona przez rodzinę Stieblerów od 1836 r., do... lat 70. XX w., gdy została przejęta przez GS "SCh", a następnie przekształcona w ośrodek wczasowy dla dzieci i - wreszcie - przeszła w ręce prywatne. Co ciekawe, obecny właściciel kontynuuje tradycje poprzedników (zob. poniższe linki). Fakt jest potwierdzony, z większą ilością szczegółów, na stronach internetowych Karłowa: http://www.karlow.pl/spolecznosc Gospodzie poświęcony został nawet krótki film dokumentalny, którego niestety nie widziałem: http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/4224551 I od razu jawi się pytanie - czy jest to przypadek odosobniony na Ziemiach Odzyskanych, że niemiecka rodzina gospodarowała "na swoim" przez ponad 30 lat Polski Ludowej (i to nie w małym gospodarstwie rolnym, ale w obiekcie w dosyć eksponowanym miejscu turystycznym). Czy rozstrzygające było "udokumentowanie polskich korzeni przez Stefanie Stiebler" (z drugiego ww. linku)? Jeżeli ktoś wie więcej o tej gospodzie, czy o podobnych przypadkach - myślę, że warto się podzielić wiedzą. PS. Nadmieniam, że chodzi mi bardziej o obszary Dolnego Śląska, Pomorza Zachodniego, a nie Mazur, Warmii, czy Opolszczyzny, gdzie ilość osób "pozostałych na miejscu" po wojnie (i zweryfikowanych, jako Polacy) była olbrzymia. W wielu przypadkach - do czasu, ale to już inna historia.
  22. Gospoda Stieblerów

    Na ile był to przykład unikalny, pokazują losy pensjonatu "Polonia" w Lądku Zdroju (i jego właścicielki - Marii Sierpińskiej). Zdeklarowana Polka, patriotka, szykanowana przez Niemców (hitlerowcy odebrali jej pensjonat), nie utrzymała swojej własności po wojnie (zmarła w 1950 r. w domu starców). Za. R. Kincel, U szląskich wód (Z dziejów śląskich uzdrowisk i ich tradycji polskich), Wyd. Oficyna "Silesia", s. 36-37. Nadmienić można, że R. Kincel nie podaje dokładnych okoliczności odebrania przez Niemców pensjonatu Sierpińskiej w latach 30.: "(...)władze nazistowskie uruchomiły różne szykany fiskalne i odebrały Sierpińskiej pensjonat >>Polonia<<, który przechrzczono na >>Georghaus<<" (dz. cyt., s. 36), a także odebrania (nie zwrócenia?) pensjonatu po wojnie: "Różne względy biurokratyczne nigdy nie pozwoliły jej wrócić do byłego domu >>Polonia<<" (dz. cyt. s. 37). Czy owym "względem biurokratycznym", nie było czasem formalnoprawne przejęcie pensjonatu przed wojną "za długi" przez Niemców i utrata własności, nie wiem. Sprawa jest dosyć dziwna. Wszak, w pierwszych latach po wojnie zakres, tolerowanej przez władze, swobody działalności gospodarczej był nieporównywalny do lat stalinowskich, a polskość p. Sierpińskiej była(by) cennym argumentem propagandowym. Faktem jest, że w okresie przejściowym po II-ej wojnie światowej (do okresu "walki o handel" itp. itd.) funkcjonowały w Sudetach schroniska, pensjonaty w rękach prywatnych, ale zasadniczo nowo przybyłych Polaków. Kontynuowanie działalności przez tyle lat przez Stieblerów (chociażby na tle pensjonatu "Polonia"), jawi się - w mojej ocenie - jako zjawisko bardzo odosobnione.
  23. KTO Rosomak

    Nie jestem żadnym ekspertem w dziedzinie broni pancernej, jak np. nieobecny w tej chwili Tankfan, ale - powiedzmy - stałym czytelnikiem "Nowej Techniki Wojskowej", "Raportu" i czegoś tam jeszcze. Wnioski z lektury w sprawie Rosomaka są dosyć oczywiste. Wbrew alarmistycznym głosom (bodajże w "Nie" takowe, histeryczne wręcz artykuły czytałem), jest to bardzo przyzwoity pojazd. Nie żaden "nadprzyrodzony", super, niezniszczalny, budzący postrach w całym Afganistanie i okolicach itp. jak próbowały - swego czasu - opisywać go różne inne media, ale dobry, nowoczesny i w ścisłej czołówce światowej. I tyle można o nim powiedzieć. Oczywiście nadal będzie tym, czym jest - kołowym wozem bojowym lub kołowym transporterem opancerzonym - czyli żadnym czołgiem, czy gąsienicowym wozem bojowym. Pozostaje ww. kwestia priorytetów. Czy akurat w tym momencie nasza armia potrzebowała najbardziej takich wozów, a nie dodatkowych samolotów, śmigłowców bojowych, czy czegoś innego? Pytanie nakładające się na szerszą dyskusję na temat, do czego nasza armia ma być przede wszystkim przygotowywana? Do roli forpoczty NATO w przypadku konfliktu na dużą skalę (w domyśle ze Wschodem - no bo z kim innym w obecnej sytuacji geopolitycznej? - dysponującym masą sprzętu pancernego, różnej jakości), czy do funkcji quasi-policyjnych, gdzieś daleko stąd?
  24. KTO Rosomak

    W mojej opinii, Rosomak jest niezłym pojazdem w swojej klasie. Na tle podobnych produktów: szwajcarskich (i klonów), austriackich, singapurskich, tureckich, ukraińskich, rosyjskich itp. itd. Porównania między różnymi klasami pojazdów bojowych nie mają większego sensu, to jak porównywać śmigłowce transportowe, czy nawet bojowe - z myśliwcami odrzutowymi. Ewentualne pytanie może dotyczyć kwestii, czy akurat, nawet niezłe Rosomaki były najbardziej potrzebną inwestycją WP. Moim zdaniem, absolutnym priorytetem powinno być lotnictwo i siły obrony przeciwlotniczej, ale to jest kwestia do dyskusji.
  25. Pytania historyczne

    Ja także. Są dwa wyjścia: albo są to pytania bardzo podstępne, albo nie zawsze do końca przemyślane. Przykład z dwuizbowością parlamentu w latach 1918-1939, można właśnie interpretować dwojako. Jeżeli chcemy być poprawni stuprocentowo - piszemy NIE, bo w całym okresie międzywojennym parlament nie był dwuizbowy, jeżeli chodzi nam tylko o ogólną informację, że II Rzeczpospolita to raczej parlamentaryzm dwuizbowy - piszemy TAK. Podobnie z nieszczęsną Ziemią Dobrzyńską: Historycznie jest to część Mazowsza. Dziś leży w województwie kujawsko-pomorskim, na zachód od mazowieckiego. Co Autor pytań miał na myśli? Moim zdaniem - raczej to drugie.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.