Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Młodzież i subkultury w PRL

    Czy mam rozumieć, że to są przykłady tych grup młodzieżowych, wobec których zastosowano jedynie rozmowy z rodzicami?
  2. Jest tego sporo (tj. podstawowej literatury), bez problemu do znalezienia w bibliotece: Np. historie Hiszpanii - autorów: 1) Miłkowski, Machcewicz; 2) de Lara, Baruque, Ortiz; 3) Gola, Ryszka (ta ostatnia obejmuje zasadniczo XX. wiek). "Kanoniczna" praca Beevora "Walka o Hiszpanię 1936-1939". Czy wreszcie biografie Franco - np. Mularskiej-Andziak.
  3. Błędy w wiedzy historycznej

    Osobiście rozróżniłbym wiedzę i jej interpretację. W przypadku historii istnieje oczywisty problem, polegający na tym, że niezbyt często wiemy coś "na pewno" i mamy oczywistą skłonność do interpretowania tego, co "wiemy" według swoich poglądów i wyobrażeń, a także traktując "tu i teraz" jako punkt odniesienia, a nie świadomość i wiedzę naszych poprzedników. A nawet, jak zinterpretujemy coś w miarę sensownie - to szanse, że ktoś się tym zainteresuje czasami są równe zeru (zob. post Janceta). Do tego do chodzi wszelaka "polityka historyczna" uprawiana dosyć nagminnie we współczesnym świecie. Przez rozmaitych. Zatem, przypadków rozmaitej interpretacji można wymienić multum. Chociażby z polskiej historii. Od Prasłowian, którzy mieszkali "tu" od zawsze (albo i wcale nie), przez Bolesława Chrobrego (największy z wielkich, albo gwałciciel z politycznym ADHD), Zygmunta III (zob. powyżej), po "spór o" Stanisława Augusta. A już w przypadku naszych powstań.... Oczywiście, że obiektywna wiedza także się zmienia, nie tylko interpretacja. Wraz z postępem badań, zdobyczami technicznymi, odkryciami nieznanych źródeł. Dziś np. wiemy raczej na pewno, że obraz stworzenia świata z Pierwszej Księgi Mojżeszowej jest niezgodny z naszą wiedzą. Dla wielu z naszych poprzedników był to oczywisty początek historii Ziemi. Ale z drugiej strony - przecież liczni nasi współcześni przyjmują słowa Genesis w sposób dokładnie dosłowny. I koło interpretacji i wiedzy się tym samym zamyka... A - przy okazji - jeśli szukasz ciekawostek, a przy tym lektury dosyć przyjemnej, to zasugerować mogę książki L. Stommy. Np. "A jeśli było inaczej...", czy "Polskie złudzenia narodowe".
  4. Ocena gospodarki ZSRR 1945 - 1991

    Czy Szanowny Smok jest naprawdę przekonany, że np. w latach 50., 60., czy nawet 70. czołgowa radziecka rodzina T, na tle np. "hamerykańskiej" rodzinki M była jedynie flotą gruchotów? Rosja, czy także Polska, nie były przez stulecia centrum innowacyjności i postępu w Europie oraz na świecie, a i sam system rzeczywiście miał nader oczywiste ograniczenia, ale - bez skrajnej przesady. A kierował nim znany niemiecki naukowiec, o SS-owskiej proweniencji - Wernher Magnus Maximilian Freiherr von Braun. Ot - i sprawa wyjaśniona. Ścigali się zbrojeniowo bez sensu żadnego, bo radzieccy jeno czerepy posiadali. Nie wątpię, że propagandy siły i innowacyjnosci nie zaniedbywali, jak zresztą każdy na tym świecie (vide ostatnio ujawniony "polski superczołg" PL-01 CONCEPT), ale czegoś tam Zachód mógł się jednak obawiać. Już aż tak słabego wywiadu chyba w NATO nie mieli. Do wypowiedzi Janceta mogę dorzucić ciekawostkę, która z dzisiejszej perspektywy wygląda wręcz skrajnie niewiarygodnie: "aż do lat 60., gospodarka rosła szybciej na Północy (Korei - przyp. Bruno W.) niż na Południu". T. Goban-Klas, Korea. Historia i wpółczesność, Toruń 2006, s. 168.
  5. Identyfikacja znaczka - pomocy!

    Korona jest (przypomina) pruską, a nie cesarską. Osobiście szukałbym analogii wśród patriotycznej biżuterii niemieckiej (wschodniopruskiej?) z okresu po I-ej wojnie światowej (plebiscyt, monarchiści itp.). Ale to tylko domysły.
  6. Młodzież i subkultury w PRL

    Też tak przypuszczam. "Faszystę" przebierającego się w mundur SS-manna, przerobiony z kolejarskiego i malującego swastyki w ubikacji wystarczyło zapewne - co do zasady - zaprowadzić do nauczyciela, czy rodzica. Który wytłumaczył gruntownie, co, jak i dlaczego. A są to wczesne lata osiemdziesiąte, gdy istotna część nauczycieli, rodziców i dziadków jeszcze pamięta na własnej skórze, co wyrabiali Niemcy w czasie wojny. Także reakcja mogła być rzeczywiście bardzo nieprzyjemna, z pasem włącznie. Terroryści mnie trochę zastanawiają, bo o ile "faszyści" w ówczesnej przyrodzie śladowo występowali, to np. islamskich, młodzieżowych terrorystów sobie nie przypominam. I - jeżeli już - był to chyba poziom saletry z cukrem. W każdym razie interesujące byłoby dowiedzieć się, co autorzy ww. książki tym pojęciem określają i jak charakteryzują zjawisko oraz jego skalę. Z punktu widzenia ówczesnej władzy młodzież, radykalizująca się, garnąca pod skrzydła szeroko rozumianej "S", była zjawiskiem o wiele groźniejszym. Z potencjalnymi skutkami, aż do wybuchu niepokojów społecznych na wielką skalę i zaangażowania życzliwych oraz chętnych do pomocy w dziele obrony systemu, sąsiadów z wschodu, zachodu i południa - włącznie. A przy tym zaprowadzenie do rodziców często pewnie w tym wypadku by nie wystarczyło, bo takowi mogli mieć zdanie podobne do młodziana.
  7. Młodzież i subkultury w PRL

    Aby sensownie wypowiedzieć się w sprawie pracy panów pułkowników i majorów, należałoby wiedzieć trochę więcej, np. - czy uważali oni powyższe za praktyką właściwą. A przede wszystkim, jak wyglądała "baza źródłowa", na której się opierali. To jest, jak wyglądały np. w latach 1980-1982 młodzieżowe organizacje terrorystyczne i faszystowskie, których autorzy nie podciągali pod szyld "niepodległościowo-solidarnościowy". Ile demonstracji faszystów polskich musiało rozganiać ZOMO, ilu ZOMO-wców przy tym oberwało kamieniami, ile ton trotylu zebrali polscy islamscy terroryści w tym czasie, ilu milicjantów rozbroili faszyści, a przede wszystkim - jakie były realne szanse, aby polscy faszyści i terroryści wezwali polską, rwącą się do czynu młódź lat 80., na barykady itp. itd.? Jakie stanowili zagrożenie dla ówczesnego porządku społecznego i systemu ustrojowego? Jak będziemy dysponowali powyższymi danymi, można się zastanawiać. A tak, to można odwoływać się jedynie do zdrowego rozsądku i własnych doświadczeń. Osobiście w młodości znałem jednego polskiego faszystę, który miał zresztą w środowisku zasłużoną opinię idioty (i poza malowanie swastyk na ławce chyba nie wyszedł). Terorystów apolitycznych znałem tylko od saletry z cukrem wrzuconej do śmietnika. Natomiast chętnych do rzucenia doniczką w milicjanta - całe masy. Gdybym był na miejscu ówczesnych władz, oczywiste byłoby, że najbardziej przejmowałbym się tymi ostatnimi. Zresztą chyba każda władza, autorytarna lub nie, przede wszystkim zajmuje się tym zagrożeniem, które jest dla niej bardziej realne, czy groźne. Tow. Mijal też był jakimś zagrożeniem, ale pewnie zajmujący się nim SB-cy zwijali się za śmiechu. W sumie jestem ciekawy tych młodzieżowych terrorystów. Panowie podali jakieś przykłady?
  8. To było rzeczywiście to. Dla Reichshofa dodajmy może, że chodziło o schroniska PTT w okresie międzywojennym. Czyli tematycznie pasuje.
  9. Czy to jest Mitra książęca ?

    Nie chciałbym się mądrzyć w temacie dosyć mi obcym, ale w Polsce przedrozbiorowej instytucja hrabiego nadmiernie popularna nie była i traktowana raczej, jako obca naszej tradycji (i - iluzorycznej - zasadzie równości szlachty). Zatem, zarówno instytucja, jak i symbolika jest bardziej typowa dla tzw. Zachodu, niż dla Polski. Choć, oczywiście w naszej historii hrabiów oczywiście co nieco było. Inna sprawa, że często z obcego nadania. Zatem, "dziewięciopałkowość" występuje np. w tradycji niemieckiej, włoskiej czy iberyjskiej (i nie tylko). http://en.wikipedia.org/wiki/Crown_%28heraldry%29
  10. W oczekiwaniu na nieocenionego Secesjonistę, moje drobne sugestie: 1. Zacząłbym od przeglądania przedwojennych przewodników - np. pióra Mieczysława Orłowicza. Sporo można tam znaleźć informacji o infrastrukturze turystycznej. 2. Osobiście interesuję się historią schronisk górskich, ale praktycznie tylko w Sudetach, zatem nie bardzo to pasuje do tematu. Jednak sądzę, że schroniska budowane na ziemiach polskich przed 1939 r., zarówno istniejące na obecnych terenach Polski, jak i współczesnej Ukrainy, mają sporo entuzjastów i nawet zwykłe "googlanie", czy "wikipediowanie" może naprowadzić na trop ciekawych stron lub książek o nich. Ot, np. efekt pierwszy z brzegu najprostszego wyszukiwania - "Nieistniejące schroniska Karpat Wschodnich" w Wikipedii (zwracam uwagę na 3 pozycję literatury w tym haśle, wydaje się b. ciekawa): http://pl.wikipedia.org/wiki/Dworek_Czarnohorski_w_%C5%BBabiem 3. Różne organizacje turystyczne wydawały wówczas swoje periodyki (np. Polski Związek Narciarski), a po latach posiadają swoje monografie (np. na pewno kojarzę, że kiedyś czytałem współczesną monografię Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego i książkę o architekturze schronisk tatrzańskich w okresie międzywojennym).
  11. Czy to jest Mitra książęca ?

    Jestem kompletnym dyletantem w tej materii, zatem poczekajmy na kogoś mądrzejszego, ale 9 pałek - to chyba hrabia?
  12. Trochę jednak po świecie - i po kraju - Polacy jeździli. W czasach zaborów, za II RP, a także w okresie PRL (choć może - w czasach tow. Bieruta - nie po świecie, choć np. wówczas zaczęli bardziej masowo wyjeżdżać na tzw. wczasy pracownicze), zatem podawanie całego katalogu wspomnień byłoby zadaniem cokolwiek syzyfowym, choć zdaje się, że Secesjonista lubi takie wyzwania. Doprecyzuj może - o co Ci chodzi? Jaki okres. I co rozumiesz pod pojęciem "wspomnienia turystyczne"? Jasiu z mamą na wczasach FWP w Kuźnicy, czy pan Fiedler na Madagaskarze?
  13. Historia i kultura rasy czarnej

    Sam chętnie dowiem się, czy takowa książka (kompendium wiedzy) o kulturze Afroamerykanów w języku polskim istnieje. Tak ad hoc przychodzi mi do głowy jedynie "Długa czarna pieśń" Andrzejczaka.
  14. Naród który traci pamięć przestaje być Narodem

    Rzecz się dzieje w Krakowie. http://www.audiovis.nac.gov.pl/haslo/286:140/ http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/5816
  15. Jeżeli los potrafi być skrajnie niesprawiedliwy, to był nim kilka dni temu. Najbiedniejsze państwo półkuli zachodniej, niepodległe od 200 lat, ale borykające się permanentnie z niewyobrażalnymi trudnościami, zostało dotknięte straszliwą katastrofą. Ludziom tamtejszym nigdy nie było łatwo, urodzili się "po niewłaściwej stronie ulicy" i klepali w większości dojmującą biedę, ale w tej chwili mamy do czynienia chyba z największą z tragedią nowego wieku. Jeżeli macie możliwość dać parę groszy na pomoc, to myślę, że będą to pieniądze wydane w najwłaściwszej intencji. I choć pochodzenie etniczne, czy narodowe, tudzież historia nie mają tu żadnego znaczenia, to pamiętajmy jednak, że 200 lat temu Haiti dało obywatelstwo naszym legionistom, których dalecy potomkowie nadal tam żyją (link do strony).
  16. Sprawa nie jest prosta, bo i termin "konstytucja" niejednoznaczny. Przyjmując, że mówimy o "nowoczesnej konstytucji", które to zjawisko pojawia się w XVIII w., najprawdopodobniej nauczycielowi chodzi o konstytucje poszczególnych stanów - uchwalane od "okolic" Deklaracji Niepodległości, ale przed Konstytucją USA (bo raczej nie o wcześniejsze karty konstytucyjne kolonii, kóre powszechnie nie uznaje się za "nowoczesne" konstytucje). I tak np. - bodajże pierwsza z nich - Wirginia miała konstytucję z 29 czerwca 1776 r. (w skład której wchodził Bill of Rights z 12 czerwca tegoż roku). Przydatne linki: http://www.nhinet.org/ccs/docs/va-1776.htm http://avalon.law.yale.edu/subject_menus/statech.asp
  17. Nowomowa w III RP

    Dziś ponownie usłyszana: "destynacja turystyczna".
  18. Publikacje Bogusława Wołoszańskiego

    Cóż za mocne i odważne słowa... Relikt, czy raczej prekursor gospodarki rynkowej? Traktowania - atrakcyjnie opowiedzianej - historii jako towaru, który można "sprzedać" szerszej publiczności, nie zawsze przygotowanej intelektualnie czy temporalnie do tego, aby słuchać mądrych rzeczy wygłaszanych ex cathedra przez stękających profesorów, czy czytania rozprawek akademickich - włącznie z wgłębianiem się w subtelności zawarte w przypisach. Zatem - prekursor dokładnie tego, co czynią dziś wszelkie dodatki historyczne do różnych czasopism i wielu "prawdziwych" historyków. Oczywiście, poziom popularyzatorstwa jest różny, Wołoszański to na pewno to inna liga, niż Davies1., ale wytaczać przeciwko niemu jakieś ciężkie działa, dlatego, że coś "nagnie" lub o czymś zapomni? Bez sensu. Moim zdaniem zasady są proste, jeżeli szukasz "prawdziwego obrazu historii", to musisz przeczytać parę książek historyków o różnych poglądach, może trochę tekstów źródłowych - i na tej podstawie wyrobić sobie własną opinię (która i tak będzie mogła zostać podważona przez kogoś o innych poglądach - za pomocą odpowiedniej intrepretacji ). Jeżeli szukasz przyjemnej lektury o ciekawostkach historycznych - Wołoszański jest, jak znalazł. A, że znajdą się tacy, którzy uznają go za wyrocznię prawdy jedynej i objawionej? Nie jego jedynego. Często jeżdżę komunikacją miejską i słyszę, jaką moc merytoryczną, rozstrzygającą definitywnie wszelkie wątpliwości, może mieć - w mojej opinii tragicznie beznadziejny i nieobiektywny - artykuł "historyczny" w popularnej gazecie. 1. Choć pisząc o pewnych potknięciach zawodowych historyków można także wyczerpać morze atramentu. Na temat ww. Daviesa także, który np. sui temporis zobaczył - okiem popularyzatora historii - Niemców (ze Wschodu) w szarych mundurach maszerujących ławą ramię w ramię z Polakami na teren Czechosłowacji w 1968 r. (Europa, Kraków 2006, s. 1179). Dla wyjaśnienia - Niemcy z NRD nie maszerowali wówczas ramię w ramię z Polakami, bo ich jednostki ostatecznie nie wzięły udziału w inwazji (ich udział w operacji ograniczał się do "delegacji" w sztabie). Zob. Link do czeskiej strony. Ale od tego mamy inne tematy: Błędy zawodowych historyków Norman Davies
  19. Nowomowa w III RP

    Dorzucić do bogatego katalogu bełkotliwości współczesnej można przy okazji słowo "interesariusz" (oczywiście "wewnętrzny" i "zewnętrzny" ). Po namyśle - i tak to lepsze, niż "internal korporejt stejkholder".
  20. Humor

    Pytanie: gdzie polscy emeryci i renciści masowo spędzają wakacje? Odpowiedź: na RODOS (Rodzinne Ogródki Działkowe Ogrodzone Siatką).
  21. Interwencja radziecka w Bułgarii

    Z własnych obserwacji: Miejsce akcji - Warna, rok 1987. Prawie pusty park miejski - w nim pomnik Lenina. Na nim mewy, robiące to, co zazwyczaj mewy robią z pomnikami. Spacerująca z małym dzieckiem młoda mama (zresztą, o ile pamiętam, bardzo apetyczna) rzuca się spontanicznie i ofiarnie do odganiania mew. Miejsce akcji - Warna, rok 1987. Niedaleko dworca kiosk ze zdjęciami Stalina w ciągłej sprzedaży. Miejsce akcji - pociąg Warszawa-Warna, rok 1987. Około 30. letni Bułgar (żonaty zresztą z Polką, czyli najprawdopodobniej taki mniej ortodoksyjny, albowiem poddawany zapewne wpływowi destrukcyjnej propagandy, rodem z Polski) namiętnie i poważnie przekonuje nas, że Polacy jednak to rolnictwo powinni zdecydowanie skolektywizować. A z literatury: "Ruch dysydencki w takiej formie, w jakiej zaistniał w innych krajach bloku, w Bułgarii praktycznie się nie pojawił". T. Czekalski, Bułgaria, Warszawa 2010, s. 226. Biorąc powyższe pod uwagę, alternatywny scenariusz nakreślony przez Jaro7788, jest skrajnie alternatywny. Z dwóch podstawowych powodów: 1. Dosyć powszechnej akceptacji systemu w Bułgarii, właściwie aż do jego końca. U schyłku lat 80., pod wpływem m.in. radzieckiej pierestrojki, pojawia się jednak jakaś bardziej sformalizowana opozycja - Komitet Obrony Praw Człowieka, Podkrepa, Klub Poparcia Jawności i Przebudowy, Komitet Obrony Ekologicznej Ruse, ale Żiwkow jest obalany w listopadzie 1989 r., w drodze swoistego przewrotu pałacowego, a nie na skutek eksplozji niezadowolenia społecznego. Nawet w warunkach pogarszającej się stytuacji ekonomicznej, w czerwcu 1990 r. Bułgarska Partia Socjalistyczna (dawniej Komunistyczna), bez problemu zwycięża w pierwszych wolnych wyborach. 2. Historycznej specyfiki stosunków rosyjsko, a potem radziecko - bułgarskich. Rosjanie raczej nie odgrywali w tamtejszej świadomosci społeczno-historycznej roli zagrożenia, ale wyzwolicieli, czy pożądanych sojuszników w tradycyjnym konflikcie z Turcją i Turkami. Słowa "módl się do Boga i trzymaj się Rosji" pochodzą wprawdzie z XIX-wiecznej Czarnogóry1., ale dobrze oddają stan istotnej części umysłów i w Bułgarii. Zatem, "wyłom" Bułgarii z bloku był skrajnie mało prawdopodobny, a jakby nawet jakaś, polityczna "sofijska wiosna" nastąpiła, to można przypuszczać, że sami towarzysze bułgarscy by sobie z nią poradzili (z poparciem istotnej części społeczeństwa). W ostateczności - radzieckiego desantu morskiego i powietrznego (trochę tych, specjalistycznych jednostek w składzie Armii Radzieckiej jednak było). 1. "Politykę Czarnogóry wyrażała specyficzna filozofia władyki Piotra I, przekazana w testamencie następcy, Piotrowi II Njegošowi: >>Moli se Bogu i derži se Rusije<< (...)". W. Felczak, T. Wasilewski, Historia Jugosławii, Ossolineum 1985, s. 312.
  22. Bohaterowie okresu zaborów

    Do informacji Gregskiego o Adamie Piotrze Mierosławskim warto dopisać ciekawostkę o tym, że zapisał się on w dziejach "polskiej ekspansji kolonialnej" (oczywiście "polskiej" w stosownym cudzysłowie), będąc swego czasu właścicielem całości, a potem połowy wyspy Nowy Amsterdam na Oceanie Indyjskim. Więcej o tej postaci w: M. A. Kowalski, Kolonie Rzeczypospolitej, Warszawa 2005, s. 205-216. Dopisek: Wzmianka o A.P. Mierosławskim trafiła nawet na karty poczytnej książki "Dzieci kapitana Granta" J. Verne'a, ale bez podania nazwiska (zob. J. Verne, Dzieci kapitana Granta, Wyd. Elipsa, Warszawa 1996, s. 165).
  23. Słynne światowe pomniki

    Przy okazji zwróciłbym uwagę na charakterystyczną niemiecką megalomanię pomnikową (z okresu - mniej więcej, bo idea Hermannsdenkmal była wcześniejsza - po zjednoczeniu "krwią i żelazem"). Jeden z jej efektów znalazł swoje odbicie nawet w "Rozmowach z katem", a niekóre efekty stoją nadal np. w Polsce - "wieże Bismarcka". Zatem - na przykład: Hermannsdenkmal - LINK Pomnik Bitwy Narodów w Lipsku - LINK Kyffhäuserdenkmal - LINK Wieże Bismarcka - LINK A z zupełnie innej, chyba sympatyczniejszej, beczki: Monumento a los Zapatos Viejos (pomnik starych butów) z Kolumbii: LINK
  24. Północna granica

    Natrafiłem na ciekawą wzmiankę, dotyczącą północnej granicy, w książce A. L. Sowy, Historia polityczna Polski 1944-1991, Kraków 2011, s. 282: "(...) stosunki polsko-radzieckie w 1957 r. były nadal bardzo chłodne i napięte. 4 marca 1957 r. polski minister spraw zagranicznych Rapacki został przyjęty przez swojego odpowiednika Andrieja Gromykę. Mimo że jeszcze wiosną 1956 r. strona radziecka wystąpiła z inicjatywą zmiany niekorzystnej dla Polski w granicy w rejonie Elbląga - odcinającej w praktyce ten ważny niegdyś port od Bałtyku - to teraz Warszawa nie uzyskała żadnych ustępstw w tej sprawie". [wytłuszczenie w powyższym cytacie - Bruno W.] Taka wizyta oczywiście miała miejsce, a jej efektem było podpisanie - 5 marca 1957 r. w Moskwie - umowy międzynarodowej między Polską Rzecząpospolitą Ludową a Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich o wytyczeniu istniejącej polsko-radzieckiej granicy państwowej w części przylegającej do Morza Bałtyckiego (Dz.U. z 1958 nr 37, poz. 166), ostatecznie potwierdzającej przebieg naszej granicy z obwodem kaliningradzkim. Natomiast interesujące byłoby zbadanie, czy rzeczywiście wiosną 1956 r. padły jakiekolwiek propozycje radzieckie w powyższej materii? Kto je składał ze strony radzieckiej i w jakim kształcie? Chociaż uważam osobiście książkę A. Sowy za chyba najlepszą i najbardziej obiektywną pozycję traktującą o historii Polski Ludowej, to sprawa wydaje mi się dosyć mało wiarygodna (ewentualnie mająca postać bardzo luźnych dygresji polityków radzieckich). Jak mianowicie można było ułatwić dostęp morski do Elbląga poprzez korektę granic w 1956 r. - oddając Polsce jedyne wyjście z Zalewu Wiślanego, czyli Bałtyjsk (Piławę)? A co z tamtejszą bazą Floty Bałtyckiej? Rzecz czynią trochę bardziej prawdopodobną pewne posunięcia radzieckie w stosunku do innych państw z tego - mniej więcej - okresu (wycofanie się z Porkkala i Port Arthur, deklaracja moskiewska z z 19 października 1956 r. dot. m.in. Habomai i Shikotan). Ale nadal rzecz jest skrajnie dyskusyjna - zapraszam zatem do dyskusji. Dopisek (ciekawy link, wraz z literaturą podaną na końcu): http://historia-wyzynaelblaska.pl/granica-polsko-radziecka-w-b.-prusach-wschodnich.html i cytat z tej strony: "Jeszcze w 1956 roku, strona sowiecka w okresie załamania się wpływów stalinizmu w PRL, groziła stronie polskiej >>korekturą<< granicy". Zatem - groźba, czy korzystna oferta?
  25. Polska - zmiany gospodarcze

    Przy okazji zamieszczonego w pierwszym poście anonsu reklamowego z lat 70., można wspomnieć o występującej w PRL (rzecz jasna, w porównaniu do czasów nam współczesnych - w śladowej ilości) reklamie i hasłach reklamowych. Nie jest prawdą, że "Prusakolep" i "Oferta ZREMBU - zawsze na czasie" były pierwsze. Najbardziej znane to: „Coca-Cola to jest to!” - autorstwa Agnieszki Osieckiej "LOTem bliżej!" - autorstwa Melchiora Wańkowicza (skądinąd kongenialny "potomek" przedwojennego "Cukier krzepi!"). Pamiętam także z okolic dziecinnych lat 1979-1980 reklamę w telewizji "Lubisz Mirindę - ona jest inna!", ale nie znalazłem źródła. Może ktoś pomoże? Próbowano propagować mniej popularne - w stosunku do "świętej szynki" - produkty żywieniowe. Jancet wspominał o haśle "Po pracy - kup kurczaka!", Secesjonista o "dniach dorszowych". Wiemy coś więcej na ten temat? No i oczywiście reklamy samochodów (np. Polskiego Fiata)... Uzupełniłem tytuł tematu (autorstwa użytkownika coast), dodając "reklama w PRL" - z nadzieją na dyskusję w tym kierunku. Przy czym prosiłbym, aby w tym miejscu koncentrować się raczej na reklamie produktów, a nie "politycznej", bardziej rozpowszechnionej w owych czasach.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.