Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,677
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Mieszko II - ocena

    10 lat to nie są jakieś ekstremalne różnice czasowe. Nawet w średniowieczu. A niezależnie od tego, jak dokładnie wyglądał skład personalny drużyny, jedno jest raczej oczywiste. "Posucha" od dziesięciu lat i dobra pamięć o tym, że dziesięć lat temu naprawdę nieźle się obłowiono. Można przypuszczać, że w drużynie wola zarówno ponownego obłowienia się weteranów, jak i wola obłowienia po raz pierwszy (w skali porównywalnej do poprzedników, których opowieści się słuchało) była dosyć silna. Teoria jest akurat Marka Urbańskiego. W mojej ocenie - równie dobra, jak teorie o niekompetencji Mieszka II, wykazanej tą wyprawą. Nie wiemy, co skłoniło Mieszka do decyzji: własna głupota, jakieś wieści z Niemiec, czynniki wewnątrzkrajowe (np. ciśnienie ze strony drużyny). W braku danych - każdej opinii można bronić, ale i ją podważać.
  2. Mieszko II - ocena

    O to, to. Trzymam za słowo i będę przypominać. Zwracam uwagę, że istnieje teoria, iż Mieszka do tej operacji zmusiła jego drużyna, gdyż skończyła się kasa przywieziona z Kijowa. I Mieszko życzenie drużyny spełnił, nawet trawy Sasom nie zostawiając. Zbyt mało o nim wiemy, żeby jednoznacznie wyrokować. A tatuś Mieszka miał przecież pomysły równie filmowe. Tyle, że miał więcej szczęścia. I umarł odpowiednio. Właśnie jak Piłsudski - a co mi tam. Oczywiście biorąc poprawkę na to, że i o Chrobrym wszystkiego nie wiemy.
  3. Mieszko II - ocena

    Niewątpliwie, ale - w mojej ocenie - mamy zbyt mało danych, aby ocenić, czy wynikało to z braku politycznego szczęścia, czy z nieudolności. Podobnie - trudno dokonać stuprocentowo pewnego bilansu panowania Chrobrego. Nie jest przecież wykluczone, że Chrobry był Piłsudskim początków XI wieku i umarł sobie w odpowiednim momencie, aby przejść do legendy, a Mieszkowi trudno zarzucać, że los pozbawił go ojcowskiego szczęścia, zrzucił za to na niego ojcowskie problemy i spotęgował sytuację nec Hercules contra plures.
  4. Mieszko II - ocena

    Stracił coś więcej... Secesjonista coś taki zasadniczy i niezbyt lubiący nieszczęsnego Mieszka II. Czy takie same kryteria będzie stosował wobec rządu londyńskiego? To pisałem ja, zaciekawiony Bruno W. W ramach frywolnego OT, za które serdecznie przepraszam.
  5. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Ze słusznym twierdzeniem trudno dyskutować. Bandytyzm jest rzeczywiście bandytyzmem, niezależnie od układu sił. Tyle, że świat jest tak skonstruowany, iż mamy z owym bandytyzmem często do czynienia. I nie zawsze spektakularna klęska poniesiona w imię wyżej wskazanego słusznego stwierdzenia jest najlepszym wyjściem. Ale słuszny okrzyk dla poparcia z gruntu słusznego stwierdzenia i w imię pryncypiów zawsze można wznieść: Puerto Rico dla Arawaków, Kuba dla Tainów, a Oldenburg in Holstein dla Wagrów!!!
  6. Udział gen. Franco w wojnie

    Bardzo to ciekawe. Niestety, przede wszystkim w kontekście odpowiedzi na fascynujące pytanie - jak osiągnąć wysoki stopień niezrozumiałości wypowiedzi, posługując się językiem polskim? Mimo wszystko, koncepcja Tangeru jako głównego zagadnienia polityki zagranicznej Franco - nader oryginalna. Cieszę się, że się jednak nie zawiodłem na twórcy oryginalnych koncepcji i pozostaję z szacunkiem.
  7. Udział gen. Franco w wojnie

    A może po tej błyskotliwej uwadze, Euklides wpadłby na równie błyskotliwy pomysł, że "neutralność" może mieć różne oblicza. Czasami może to być nawet "neutralidad" (ale w dużym cudzysłowie od strony niemiecko-włoskiej), a czasami nawet "no beligerancia". Szczególnie - jak Oś jest na osi wznoszenia. Nie jest to jedyna taka sytuacja w historii drugiej wojny. Przykład pierwszy z brzegu - ZSRR także (do 1941 roku) nie brał udziału w wojnie, toczonej na Zachodzie, ale np. taka "Basis Nord" nie była przykładem utrzymywania równego, neutralnego dystansu do burżuazyjnych stron konfliktu.
  8. Przełom wieków XIX i XX

    To oczywiście prawda, ale... Gdzieś czytałem, że Brytyjczycy (a przynajmniej - ich część), rozżaleni porażką Scotta, stworzyli całą ideologię - pod hasłem mniej więcej "może byliśmy drudzy, ale to my byliśmy dżentelmenami". Oprócz tego, że Amundsen "podstępnie" wziął udział w samym wyścigu do bieguna, ważkie argumenty były związane właśnie z psami. Dżentelmeni bowiem nie jedzą psów, ani nie pozwalają psom jeść się nawzajem.
  9. Panjandrum i inne niezbyt udane wynalazki

    To ja sobie pozwolę otworzyć wątek o niezbyt typowym strzelaniu "do tyłu" (w stosunku do kierunku: jazdy, lotu, płynięcia). Z okresu drugiej wojny światowej chyba najbardziej znany był brytyjski niszczyciel czołgów Archer: https://en.wikipedia.org/wiki/Archer_(tank_destroyer) Nieco podobna koncepcja w powietrzu, czyli Boulton Paul Defiant. I nasz temat o nim: https://forum.historia.org.pl/topic/17464-boulton-paul-defiant/ I ciekawostka z czasów dużo późniejszych. Modernizacja radzieckiego niszczyciela projektu 61 (kod NATO - Kashin), czyli m.in. nasz ORP "Warszawa" (II). Dodano rakiety przeciwokrętowe, a ich wyrzutnie zostały skierowane - dosyć oryginalnie - "do tyłu": Zob.: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/6d/Kashin_Mod_Underway.jpg Marynarka indyjska jednak uznała, że będzie raczej atakować i w przeznaczonej dla niej modernizacji Kashinów (klasa Rajput) rakiety przesunięto na boki nadbudówki i wyloty skierowano do przodu. Zob.: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/47/INS_Ranvijay_at_annual_bi-lateral_naval_field_training_exercise.jpg
  10. Panjandrum i inne niezbyt udane wynalazki

    To idąc w ślad za uzbrojeniem Home Guard (i kultowym serialem "Dad's Army", w którym część owego uzbrojenia zaprezentowano): 1. Żaden wynalazek, ale pewna ciekawostka. W 1940 roku Brytyjczycy otrzymali duże ilości broni ręcznej z USA. Były to głównie "amerykańskie Enfieldy", BAR-y oraz "amerykańskie Lewisy". Trafiły one w dużym stopniu właśnie do Home Guard. Ponieważ przeznaczone były do strzelania amerykańską amunicją .30-06 Springfield, a nie brytyjską .303 British, aby uniknąć potencjalnie groźnych pomyłek - amerykańską broń oznaczano namalowanymi na niej czerwonymi pasami. 2. Niezbyt udany samochód pancerny Standard Beaverette. 3. Duża poprzedniczka PIAT-a, czyli Blacker Bombard. 4. Niezbyt bezpieczny, czarnoprochowy Northover Projector. 5. I miotany przezeń No. 76 special incendiary grenade. 6. Skuteczna, ale również potencjalnie niezbyt bezpieczna Sticky bomb. (Pojawia się w "Dad's Army"). 7. Już chyba wzmiankowany przy innej okazji na naszym forum Smith Gun. (Pojawia się w "Dad's Army"). 8. I - z zupełnie innej beczki - wspomniane na początku tej dyskusji Panjandrum. (Odnotowuję jeszcze raz, bo także pojawia się w "Dad's Army").
  11. Koronawirus

    Generalnie każda biurokracja wytwarza multum informacji, które dają jedynie coś w zadzie (pain in the ass - I presume?). Pisałeś, że głosu Unii praktycznie nie słychać. Jakiś słychać. Czy wystarczający - zobaczymy. Jak zresztą w innych, lokalnych przypadkach.
  12. Panjandrum i inne niezbyt udane wynalazki

    Nowy wynalazek w XX wieku to raczej już nie był, ale efekt desperackiej wynalazczości (czy wyszukiwania) jakiejkolwiek broni - na pewno. Chodzi o staromodne piki, za pomocą których dzielna Home Guard miała walczyć z Niemcami. Pomysł, którego adwokatem był Henry Page Croft doczekał się w Izbie Gmin następującego wierszyka: "Here lies a man who fought the Hun; He had a pike, the Hun a gun; When his time came to go aloft, Whom must he blame? The Hun or Croft?" Zob.: https://api.parliament.uk/historic-hansard/commons/1942/mar/11/army-supplementary-estimate-1941 https://en.wikipedia.org/wiki/Henry_Page_Croft,_1st_Baron_Croft
  13. Koronawirus

    A jakiego głosu wydanego przez UE oczekuje Secesjonista: "Od jutra zarządzamy koniec epidemii?". A może głosy, które najchętniej słucha Secesjonista, niekoniecznie chętnie przytaczają głosy UE? Proste googlowanie "EU&coronavirus&response" jakieś tam rezultaty daje. Można sobie poczytać. Czy można było zrobić więcej? Pewnie tak, bo zawsze można zrobić więcej. I wszyscy na świecie się uczą. Czasami uczenie przebiega w groteskowy sposób - vide Boris Johnson, który jeszcze do niedawna miał zamiar stosować onegdajszą zasadę business as usual i eksperyment na odporności stadnej, a wczoraj zarządził lockdown. Przyjdzie czas oceny, zarówno w skali UE, jak i poszczególnych państw. Trzeba też pamiętać, że pomysły pogłębionej integracji spotykały się z wieloma oporami i Unia może działać w takim zakresie, w jakim państwa członkowskie przekazały na nią wykonywanie swojej suwerenności. Czyli - dalece nie całym. Zresztą, już słuszę dziki wrzask pewnych głosów w Polsce, wydawany w sytuacji, gdyby o wszystkich szczegółach naszej walki z koronawirusem decydowała UE.
  14. Dziękuję za błyskotliwe objaśnienia, ale nie wiem Euklidesie, czy jeszcze pamiętasz w swoim zapamiętaniu dydaktycznym, iż chodziło mi mniej więcej o to, że skoro mamy dynastię Holstein-Gottorp-Romanow, potocznie i powszechnie zwaną dalej Romanow, to można sobie wyobrazić, że z jakiś politycznych względów moglibyśmy mieć dynastię Wazów-Jagiellonów, potocznie zwaną Jagiellońską. I w tym - alternatywnym - kontekście Jan II Kazimierz jako ostatni Jagiellon na tronie polskim nie wyglądałby aż tak absurdalnie. Jak widać bowiem z różnych przykładów, konkretna nazwa dynastii bywała elementem nie tyle dziedziczenia genów w linii męskiej, co pewnej gry politycznej. I w tym miejscu swoją zabawę w alternatywne nazewnictwo dynastii i domów pozwolę sobie już zakończyć.
  15. Co prawda nie wyczuwam większego merytorycznego związku Twojego dramatycznego wezwania z moim postem o swoistej kontynuacji "po kądzieli" nazewnictwa Romanow, czy Habsburg (przy pewnym lekceważeniu męskiego, inno-dynastycznego wkładu sui temporis do tych rodów - o ile w przypadku Piotra III takowy wkład w ogóle był), ale używaj drogi Euklidesie określenia "dom" tyle razy, ile tylko przyjdzie Ci na to ochota. Nikt Ci tego nie może zabronić.
  16. Podrzucić jeszcze można przykład turecki. Atatürk w ramach wielu ze swych reform, nakazał także wszystkim swoim współobywatelom przyjęcie nazwisk. Istotną rolę odegrała tu regulacja prawna Soyadı Kanunu. Podobno trochę wzorowana na odpowiedniej regulacji z Włoch Mussoliniego (mającej na celu italianizację nazwisk mieszkańców Tyrolu Południowego). Jako jeden z wielu efektów tej operacji (oprócz samego nazwiska Atatürk) można przywołać przybranie nazwiska İnönü (od bitew z Grekami, które miały miejsce w 1921 roku) przez następcę Atatürka.
  17. Piotr Łossowski, Kraje bałtyckie na drodze od demokracji parlamentarnej do dyktatury, 1918-1934, Ossolineum 1972, opisuje bardzo ciekawe zjawisko, występujące w międzywojennych krajach bałtyckich. Na największą skalę wystąpiło ono w Estonii. W ramach umacniania narodu i eksplozji patriotycznych uczuć, masowo zmieniano tam nazwiska. Z oczywistych, historycznych względów wśród Estończyków były bardzo popularne nazwiska o niemieckim (ewentualnie - szwedzkim, czy rosyjskim) brzmieniu. Ten historyczny błąd starano się naprawić, przyjmując nazwiska (i niekiedy imiona) o bardziej rodzimym, ugrofińskim wydźwięku. I tak (kilka przykładów z grona polityków estońskich): Karl Einbund przybrał imię i nazwisko Kaarel Eenpalu, Hans Oidermann - Ants Oidermaa, August Jürman - August Jürima, Richard Vreeman - Richard Veermaa itp. W historii wielokrotnie wybór narodowościowy (kulturowy, polityczny) manifestowano zmianą nazwiska. Były to przypadki sympatyczne, np.: Wincenty syn niejakiego Franciszka Ksawerego Poll Edler von Pollenburg, czy Dawid Ben-Gurion. Także mniej sympatyczne - chociażby zmiany nazwisk w okresie hitlerowskim (aczkolwiek odnotować można, że i w najbliższym kręgu Hitlera zachowały się słowiańskie nazwiska - Daranowski, czy Kempka). Czy - wymuszona bułgaryzacja nazwisk bułgarskich Turków za Żiwkowa. Bywały także sytuacje, gdy generalnie "trzeba było" stworzyć nazwiska w rozumieniu europejskim (exemplum - Azerbejdżan, Średnia Azja pod władza rosyjską i końcówka "-ow"). Czy znamy jednak inne przykłady, gdy istotna część narodu w patriotycznym (mniej lub bardziej sterowanym odgórnie) uniesieniu zmienia nazwiska?
  18. W sumie? Gdyby była taka polityczna wola ówczesnych - i owszem. Wystarczy wspomnieć dynastie potocznie zwane Habsburgami i Romanowami. Kto dziś pamięta o jakimś Piotrze III (i czy ten rzeczywiście spłodził był z Katarzyną Pawła I, czy - generalnie - rzeczona Katarzyna powiła w 1754 roku jakiegokolwiek syna). Franz Stephan von Lothringen też jakby gdzieś "zaginął" po drodze. Dynastie habsbursko-lotaryńska, czy Holstein-Gottorp-Romanow to raczej terminologia używana przez "drążycieli" tematu, w tym purystów genealogicznych, ale nie potocznie. O - wziętych z sufitu, pardon z zamku - Windsorach nie wspomnę. Tudzież, o Mountbattenach, którzy - nie dość, że się też zanglicyzowali - to z "prawdziwymi" Battenbergami niewiele mają wspólnego.
  19. Wystaw pomnik ... z podtekstem.

    Był Stalinogród, ulice Stalina, nawet pałac Stalina, ale trzeba przyznać, że - w swym stalinowskim okresie istnienia - Polska Ludowa jednak czegoś zaniedbała. Nie było wielkiego pomnika. Na miarę tego w Pradze, w Budapeszcie, czy chociażby - w Berlinie. Konkurs na projekt pomnikowego uwiecznienia za bardzo nie wyszedł (a potem przyszła "odwilż" i stawianie polskich pomników Stalinowi już raczej nie wchodziło w rachubę). Podobnież był to m.in. efekt tego, że jeden z uczestników tak ważkiego konkursu (Xawery Dunikowski) potraktował temat dosyć specyficznie. Proponując coś, co porównywano do "karła z wielką łapą". Świadoma złośliwość, czy nie? Dobre pytanie. Czy było to świadome działanie, mające na celu wyszydzenie postaci na pomniku (zresztą, zdaniem niektórych nie jedyne w wykonaniu Dunikowskiego - można spotkać poglądy, że podobne znaczenie miał np. pomnik w Olsztynie), czy po prostu artysta jak najbardziej przyłożył się do pracy, ale jednak koncepcja nie była słuszna? Zob. np.: http://polskisocrealizm.org/sztuka/rzezby-palacu-kultury-i-nauki https://wyborcza.pl/alehistoria/51,121681,18384431.html?pelna=tak&disableRedirects=true https://wiadomosci.onet.pl/kiosk/pietnastometrowy-stalin/x1sl2 https://wpolityce.pl/kultura/217948-pomnik-wdziecznosci-armii-czerwonej-to-kod-osmieszajacy-sowieckich-zolnierzy https://natemat.pl/119981,kod-davinci-wysiada-rzezbiarz-prl-kpil-ze-stalina-z-radzieckich-zolnierzy-zrobil-lachmytow-dostrzezono-to-50-lat-po-jego-smierci https://wiadomosci.onet.pl/kiosk/pietnastometrowy-stalin/x1sl2 https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,54420,1353314.html
  20. Wystaw pomnik ... z podtekstem.

    W Petersburgu stoi sobie znany, imponujący pomnik - "Jeździec miedziany". Pomnik chwały zarówno Piotra I, jak i (a może i więcej) Katarzyny II. Z charakterystyczną inskrypcją: "PETRO primo CATHARINA secunda (…)" i "ПЕТРУ перьвому ЕКАТЕРИНА вторая (…)". Z drugiej strony Europy - na Snow Hill w Windsor Great Park stoi równie imponujący, konny Jerzy III (prawdopodobnie zresztą petersburski pomnik był tu inspiracją). "Szalonego króla" syn potraktował inskrypcją "GEORGIO TERTIO PATRI OPTIMO GEORGIUS REX". Również pomnik głosi chwałę nie tylko postaci, ale i fundatora. I do tego tekst jest raczej przykładem angielskiego (no powiedzmy - hanowerskiego) humoru. "PATRI OPTIMO"... A chyba za bardzo się nie lubili... Czy znamy inne przykłady pomników, w których przypadku chwała fundatora była równie ważna, co postaci na pomniku? A może, w których przypadku i ironia odegrała pewną rolę?
  21. The Crystal Palace

    Wielka Wystawa z 1851 roku i sam Kryształowy Pałac budziły raczej pozytywne emocje w społeczeństwie brytyjskim. Można jednak odnotować przynajmniej jednego oryginała, który modlił się, aby Bóg zniszczył Pałac gradobiciem i błyskawicami. A Wystawę uważał za okazję dla podłych cudzoziemców do gwałcenia Angielek, rabowania sklepów, szpiegowania oraz ogólnego niszczenia brytyjskiego handlu. Na samej Wystawie rzecz jasna nie był, ale wiedział z opowieści, jakie straszne rzeczy tam miały miejsce. Był to pułkownik Charles de Laet Waldo Sibthorp (1783-1855), postać skądinąd niewątpliwie godna odnotowania. Wieloletni poseł do Izby Gmin. Skrajny ksenofob, nacjonalista i tradycjonalista. Świat dla niego osiągnął optymalny stan gdzieś pod koniec XVIII wieku, zatem był z założenia przeciwny: katolikom, Żydom, wszelkim cudzoziemcom (w tym księciu Albertowi), pociągom, National Gallery, reformie prawa wyborczego itp. itd. Przynajmniej niektóre jego poglądy nawet współczesnym wydawały się cokolwiek dziwaczne, stąd w stenogramach jego przemówień w izbie nader często pojawiała się uwaga "śmiech" (innych posłów). Zob. M. Rybarczyk, Wszystkie szaleństwa Anglików, Warszawa 2017, s. 11. Co pułkownik Sibthrop myślał o Crystal Palace można sobie przeczytać w: J. F. Michell, Eccentric Lives and Peculiar Notions, Adventures Unlimited Press, Kempton 1999, s. 59. https://books.google.pl/books?id=ZzDHPKxDkAwC&hl=pl&source=gbs_navlinks_s Jako ciekawostkę można odnotować, że pułkownik Sibthorp, specyficznie ubrany i reprezentujący dziwaczne, skrajnie wsteczne poglądy (także na temat kolei) - podobno posłużył Dostojewskiemu jako pierwowzór (w pewnym zakresie, rzecz jasna) postaci Lebiediewa w "Idiocie". Ibidem, s. 61. Dopisek: Drążąc temat, doczytałem (ze stenogramów wypowiedzi pułkownika Sibthorpa w Izbie Gmin), że widział on jednak Kryształowy Pałac z zewnątrz i nawet mu się podobał: "As for the building itself, it was, no doubt, a wonderful building externally; of its interior he knew nothing, for, curious as he was on the subject, he had, from principle, denied himself the gratification of his curiosity on that point". Cytowane za: https://api.parliament.uk/historic-hansard/commons/1851/jul/29/exhibition-of-1851#S3V0118P0_18510729_HOC_75 Zaciekawionych ogólnie ekscentryczną aktywnością parlamentarną Sibthorpa polecam: https://api.parliament.uk/historic-hansard/people/mr-charles-sibthorp/index.html
  22. To było coś (LINK 1). Wspaniały zwiastun nowej ery. "Punch" pisał o 1851 roku, jako o tym, który "zobaczył" Kryształowy Pałac (LINK 2), książę Albert patrzy z pomnika w stronę Royal Albert Hall z katalogiem Wielkiej Wystawy w ręku (LINK 3). Trochę podstawowych informacji znam. Rewolucyjny pomysł Paxtona, który umożliwiły nowinki dotyczące produkcji szkła okiennego itp. Ale - jak przypuszczam - nie były to raczej dzisiejsze szyby "bezpieczne", czy "zbrojone"? Jak radzili sobie z gradem, wichurami itp.? A może nie radzili sobie i szyby od czasu do czasu leciały? Chyba nie na zwiedzających Wielka Wystawę, bo o tym byłoby głośno? Czy są jacyś inżynierowie na forum???
  23. Koronawirus

    Coś przeoczyłem, bo przyznam się, że nie słyszałem? Był wprowadzony jakiś obowiązek kwarantanny dla powracających z Włoch, czy z Chin, czy jakieś innej Japonii? Ale informacjami histeryczno-koronawirusowymi już mi się chce wymiotować, zatem mogłem łatwo coś przeoczyć. W każdym razie - jeżeli zdaniem Secesjonisty taki obowiązek powinien zostać wprowadzony, a nie został, albo został, ale był nieudolnie, czy tylko selektywnie wykonywany, to pretensje o to powinny być kierowane raczej nie do marszałka Senatu. Za bezpieczeństwo sanitarno-epidemiologiczne kraju zasadniczo kto inny odpowiada i bierze za to pieniądze.
  24. Jedni budują cenotafy, inni wielkie pomniki Bitwy Narodów, czy Wielkiego Treku, jeszcze inni odpowiednio nazywają okręty i biblioteki. Na świecie jest wiele sposobów upamiętniania. A jakie najciekawsze? Jakie - najbardziej szokujące? Tytułem zagajenia. Harold Holt. Premier Australii (1966-1967). Kraju miłego, sympatycznego i dosyć daleko położonego. Podobno sam też był sympatycznym człowiekiem, ale niezbyt znanym w świecie. W sumie nie dokonał też nic szczególnie wielkiego. Premierem był zresztą raptem rok. Na tle wielu innych premierów czymś się jednak wyróżnił - utonął podczas kąpieli w oceanie w czasie pełnienia urzędu, wchodząc tym samym w skład dosyć elitarnego grona. Ciała nigdy nie odnaleziono. Wdzięczni współobywatele wkrótce po jego śmierci nazwali jego imieniem ..... zespół basenów pływackich. https://en.wikipedia.org/wiki/Harold_Holt https://en.wikipedia.org/wiki/Harold_Holt_Memorial_Swimming_Centre J. Lencznarowicz, Australia, Warszawa 2005, s. 275-278. B. Bryson, Śniadanie z kangurami, Poznań 2011, s. 173-174. http://www.convictcreations.com/culture/comedy.htm
  25. Koronawirus

    Obserwując aktualną histerię, zastanawiam się, co się stanie, jeżeli - odpukać w niemalowane - zostaniemy jako ludzkość obdarzeni jakimś wirusem, w którego wypadku śmiertelność będzie naprawdę dosyć wysoka. Świat stanie w miejscu, a potem cofnie się w chaosie pożarów i rabunków, a decydenci i media zaproponują nam prewencyjne zakopanie się, czy co? A bardziej poważnie - przy wszelkich absurdach medialnej histerii związanych z koronawirusem, pokazuje on jak jesteśmy nadal, jako ludzkość, mali i słabi. Dysponujemy gigantyczną wiedzą, ale w tym przypadku - jak na razie - osoby, które mają największą wiedzę lub władzę mogą nam jedynie poradzić, żebyśmy myli ręce, nie kichali na siebie i nie jechali do Włoch... A jest tego trochę więcej: inne ciekawe wirusy, stratowulkany, meteoryty itp.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.