Skocz do zawartości

qrak

Użytkownicy
  • Zawartość

    93
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez qrak


  1. O którym roku konkretnie mówimy? Bo już się zgubiłem.

    Jeśli 1933to uważam, że obie armie wiele by sobie nie powalczyły. Państwa ledwo co wyszły z kryzysu, który odcisnął głębokie piętno na stanie obu armii. Nawet nie tylko tych dwóch armii a większości na świecie.

    Drugą sprawą jest to, że ZSRR nigdzie w tym czasie się nie wybierało i raczej nie zamierzało. Na przeszkodzie stał zupełny brak sprawnego wojska, a zaplecze dla niego dopiero się budowało.


  2. Miałem kiedyś wykłady i ćwiczenia z prof. Wieczorkiewiczem (wiem, że postać kontrowersyjna, ale zostawmy to na boku). Człowiek generalnie zajęty albo marynistyką (co mnie zupełne nie interesowało , ale na wykładzie siedziało się z oczami i uszami wlepionymi i zasłuchanymi jak cielę w malowane wrota) albo Rosją (bardzo wiele potrafił o tym kraju opowiadać, zwłaszcza o tych niedawnych czasach - taki nasz rodzimy R. Pipes.)

    Rosja panstwo - klucz w tamtych czasach. Gigant na wschodzie rosnący w siłę. Do 1914 ciągły wzrost gospodarczy i to taki, że w ciągu kilku lat to państwo było by dominantem w Europie wschodniej. Tego właśnie Niemcy się bali. Bali się potęgi Rosji. Dlatego dali gwarancje CK.

    A na zachodzie przejechali się. Nie docenili francuzów


  3. O zapomnianych mogiłach:

    Miejsce: Szczecin - Polska

    Cmentarz Centralny (kto tam nie był a ma okazję być w tym mieście to niech nie wybiera się nad morze a właśnie na cmentarz).

    Zaraz na prawo od głównej bramy, w krzakach, za listowiem skromne tabliczki mieszkańców miasta poległych podczas IIWŚ.

    Administracja tym się nie zajmuje, zarastają mchem i innym zielskiem. Na planie ich nie ma. Mało kto wie o ich istnieniu.

    Inne, przedwojenne nagrobki, po wydobyciu (kiedyś były czasy, że co niemieckie to złe, więc i buldożerami tam jeździli) restaurują. Miasto szuka jakiejś swojej tożsamości...

    A tam jest takie zapomniane miejsce.


  4. Wojna totalna to właśnie całkowite zaangażowanie gospodarki, narodu do walki a nie eksterminacja wrogiego narodu. W innym wypadku wojny USA z indianami, czy też konflikt Hutu - Tutsu musielibyśmy uznać za wojny totalne, a takimi nie były.

    Czemu I WŚ stała się takim konfliktem? Myślę, że powodów może być kilka.

    Po pierwsze to rozkwit nacjonalizmów w narodach. Walczyli Francuzi z Niemcami a nie poddani takiego króla czy cesarza, w przeciwieństwie do wojen XIX w. Zauważcie, że armie wielonarodowościowe (CK Armia czy Rosyjska z reguły były gorsze niż armie jednolite narodowościowo - wyjątek stanowi armia brytyjska).

    Do walki zmobilizowano całe społeczeństwo. I nie tylko w fabrykach ale też i jego umysły. Swego rodzaju opinia publiczna, którą zaangażowano m.in. poprzez propagandę wymuszała totalne zwycięstwo nad wrogiem.

    Gwałtowny rozwój przemysłu w XIXw. pozwolił na uzbrojenie a później zaopatrywanie gigantycznych armii. Podobnie gwałtowny wzrost demograficzny.

    Ostatecznie, nie wiem do końca jak to nazwać - "pycha niemiecka" (?) która dumnemu narodowi germańskiemu kazała, mimo braku realnych szans na zwycięstwo, trwaniu w uporze. Ale może to wynikać z nacjonalizmu.


  5. Może nie było tego pytania w poście otwierającym dyskusję ale myślę , że jednym z ciekawych tematów dotyczących zmiany w piechocie podczas Wielkiej Wojny jest jej umundurowanie i rynsztunek.

    Np. maskowanie. Wiadomo w jakich uniformach Francuzi wyruszyli w 1914 roku na front. Ich pomyłka szybko została zweryfikowana przez celowniczych MG i obserwatorów artyleryjskich. Już w następnym roku wszedł do użycia nowy wzór umundurowania i okazało się, że jednak Francja może się obejść bez czerwonych "pantalonów".

    Państwa Centralne także zmieniły kolor mundurów. Początkowe feldgrau (Niemcy) czy hehtgrau (A-W) zamieniono, wraz z wprowadzeniem nowych mundurów na steingrau. Uproszczeniu uległ też sam krój, zrezygnowano z wielu ozdób (np. czerwone wypustki oznaczające w armii niemieckiej piechotę).

    W 1914 roku żadna z armii nie używała hełmów. Jako pierwsi tą ochronę zaczęli stosować w 1915 roku Francuzi. Potem przyszła kolej na pozostałe państwa, jak Wlk. Brytania, Rosja, Niemcy, A-W (wymieniając staram się zachować chronologię wprowadzenia).

    Ciekawa sprawa jest z Niemcami. Wyruszyli oni na wojnę ze skórzanymi imponującymi kaskami (Pickelhauben) w maskujących pokrowcach. Na pokrowcu owym wyszyty bądź wymalowany na czerwono był nr pułku właściciela. Szybko zaczęto stosować zielone oznaczenie a w początkach 1915 roku zaczeto z niego rezygnować. Na przełomie lat 1914/15 żołnierze pozbywali się też szpiców, które przeszkadzały w walkach w okopach.

    W trakcie działań piechota rezygnowała także z ciężkich tornistrów. A-W z drogich i trudnych w produkcji, dwuczęściowych przerzucili się na plecaki jednostek górskich. Niemieccy żołnierze z kolei zaczęli stosować kawaleryjskie szelki do podtrzymywania obciążonego pasa a ze sobą nosili tzw. Sturmgepack czyli zrolowany wokół menażki płaszcz i/lub płachta namiotowa. Chyba tylko Rosjanie w tej materii nie wprowadzili zmian, ale chyba jako jedynie mieli najpraktyczniejsze rozwiązanie - połączenie chlebaka z plecakiem.

    Inna kwestia to obuwie. Tutaj chyba wszystkie armie ze swoich sposobów przeszły na trzewiki i owijacze.

    Pojawił się też nowy typ ekwipunku - maska p-gaz.


  6. To też z memoriału Taysena - chodziło o to, że trzba było trafić albo głowę albo serce albo tętnicę, żeby gościa załatwic. Rany były gładkie i łatwo się goiły. Taysen podał przykład, że w czasie wojen bałkańskich żołnierz z przestrzelonym płucem w 2 czy 3 tygodnie mógł wrócić na front.

    Czytałem w opracowaniu napisanym przez chirurgów medycyny wojskowej (a myślę, że w tym temacie są większymi autorytetami niż gen. Taysen) , że było wręcz odwrotnie. Stożkowy pocisk o ruchu obrotowym i dużej sile przebić obok kanału trwałego tworzył też kanał chwilowy. Duże ciśnienie podczas penetrowania tkanek miękkich zamieniało je w martwą masę, idealne wręcz podłoże do rozwoju bakterii i co za tym idzie kolejnych komplikacji jak gangrena, tężec itp.

    Pocisk uderzając w kość często się deformował, zmieniał kierunek penetracji. Powstawały kościane pociski wtórne, które też czyniły niemałe spustoszenie.

    To, że żołnierze po takich obrażeniach wracali do linii przypisać trzeba raczej nie za dużej sile pocisku a raczej gigantycznemu skokowi medycyny wojskowej, czy też medycy w ogóle. I to nie tylko pod względem stricte naukowym (szczepionki przeciw tężcowi) ale też logistycznego rozwiązania ewakuacji i leczenia rannych (wymyślenie etapów itp.).

    Myślę, że przykład podany przez Tysena to ewenement, ciekawostka.

    Czytałem memoriał generała Taysena (inspektor piechoty w latach dwudziestych) napisany na emeryturze na temat Gew. 98 i tam właśnie stwierdzał, że podatność na zabrudzenia była dość duża, a czyszczenie stosunkowo skomplikowane

    Akurat miałem możliwość czyszczenia Mausera (niestety nie Gew.98) i nie stwierdziłem jakiś komplikacji w czyszczeniu niż w innych karabinach.

    Myślę, że gen. Tysen kiedy pisał owe memoriały był zgorzkniałym starcem który szukał, podobnież jak reszta niemieckiego społeczeństwa przyczyn przegrania wojny (tu - karabin, "podstawowa broń naszych strzelców był zły").

    Dlaczego więc w tylu armiach świata ta broń przyjęła się (nawet w dalekiej Argentynie)? Wszak było tyle konkurencyjnych produkcji?

    Może i memoriał Tysena jest dobrym źródłem, ale źródła trzeba też umieć interpretować ;)


  7. Jak już słusznie Andreas zauważył w głównej mierze piechota niemiecka używała karabinu gew.98. Obok niego w służbie był także karabinek kar.98a u obsługi broni zespołowych. Zdażały się też jednostki, przeważnie drugoliniowe uzbrojone w starsze karabiny - gew. 88.

    Obok broni maszynowej zauważalny jest rozwój zarówno lekkiej broni stromotorowej (wszelkiego rodzaju granatniki, miotacze min itp.) jak i granatów ręcznych.

    O Gewehr 98 już pisałem w innym wątku, że była dość podatna na zabrudzenia, bardzo celna, ale miała "kiepskie działanie na cel"

    O każdą broń trzeba dbać i uważać, aby istotne mechanizmy nie zabrudziły się. Gew. 98 jakoś specjalnie się z szerokiej rodziny ówcześnie używanych karabinów nie wyróżniał.

    No i co chodzi z tym "kiepskim działaniem na cel"?

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.