Skocz do zawartości

1234

Użytkownicy
  • Zawartość

    558
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez 1234

  1. Największe sukcesy i porażki Sanacji

    Bo nikt z bliskich Bytnara ani w og ole nikt poza Potworowskim tego nie potwierdza. W swoim czasie nawet w necie była ta sprawa szeroko komentowana.
  2. Największe sukcesy i porażki Sanacji

    Z tym Bytnarem to ,może niekoniecznie, jedyne "źródło" to w sumie mało wiarygodny Potworowski
  3. Ale ta mechanizacja etc. zasadniczo ograniczała się do ligenschaftów. Majątki pozostające we właniu przeswojennych właściceli, nie wspominając już o gospodarstwach chłopskich takich luksusów nie miały.
  4. Niezupełnie jasno. Ale ja też nie od razu załapałem o co Ci chodzi. Ale też Ty raz napisałeś o Lasach Państwowych, a w kolejnym poście o lasach. W kwestiach technicznych: Oczywiście Lasy Państwowe są w rękach polskich. Ale już na pewno nie wzystkie lasy
  5. Ale napisz konkretnie, o co ci chodzi. W piewszym poście napisałeś Lasy Państwowe - wielkimi literami, czyli chodziło Ci o instytucję. Jak sama nazwa mówi - są państwowe, więc nie wiem, czyje ponadto mogły by być. W ostatni poście piszesz już tylko o lasach, czyli o terenach porośniętych drzewami /w skrócie/. Jest to zupełnie coś innego, niż przedsiębiorstwo, o którym pisałeś powyżej, więc zdecyduj się, o co Ci w końcu chodzi.
  6. Może ja nie bardzo kumam, ale jak coś jest państwowe, to jak może być prywatne? I nie rozbiegajmy się juz na to czy prywatnych Polaków, czy prywatnych obcokrajowców.
  7. Zastanawiające jest dlaczego nie dali po głosowaniu protokołu a od razu pakowali głosu ?. Może dlatego, że był zakaz wywieszania protokołów przed 23.00, czyli przed zakończeniem głosowania we Włoszech?
  8. Konfidenci - stosunek podziemia

    Niewątpliwie chodzi o konfidenta, a więc do tematu jednak coś ma. A spotkanie nastapiło tu: http://www.szukajwarchiwach.pl/35/1074/0/1/6#tabSkany i na skanach następnych.
  9. Konfidenci - stosunek podziemia

    Spotkałem się z ciekawym przypadkiem - otóż był sobie szmalcownik. Żydzi ukrywający sie w lesie próbowali go zabic, jednak nie mając kontaktów we wsi nigdy nie mogli go zdybać. W końcu weszli w układ z dwoma NSZtowcami i ci wystawili im w końcu szmalcownika. Clou polega na tym, że czyn ten spotkał się ze zdecydowanym potepieniem ich rodzimej organizacji, gdyż jak stwierdzono, szmalcownik wydawał tylko Żydów i komunistów, a więc był nieszkodliwy.
  10. No wiem, Kolega powołał się na to , co pisał Rezun, przy czym ja prosiłem nie o to, co pisał Rezun, tylko to, co pisał Tuchaczewski. OK, wiem, Kolega tego nie czytał i nie ma zamiaru czytać. Problem z Rezunem jest jednak taki, że to, co cytował nie zawsze się zgadza z tym, co było w źródle cytowanym. Pomijam fakt przemilczania niektórych artykułów /choćby ten o Niemcach - Rezun kpi, że nic takiego nie było, tymczasem ja sam czytałem/. Dlatego też prosiłbym o nieopieranie się na przedrukach, a podawanie konkretnych artykułów z wydanych książek. Co do Budionnego - nie było żadnego okrążenia. Od zachodu stała nasza piechota nie bioraca udziału w walkach i nie mająca szans na dogonienie KonArmii /chociaż jak sobie pomyślę o Śmigłym , który na piechotę uciekł kawalerzystom Budionnego z Kijowa.../, a nasza DK /kilka tysięcy ludzi/ szła od południa. Do błot pińskich było jeszcze daaaaaleko, cała strona wschodnia była nieobsadzona. Budionny zawrócił i natarł na słabszego przeciwnika i poniósł klęskę. Porównaj to z Korpusem Gaja, który rozbił kilka takich "zapór", lepiej przygotowanych i obsadzonych. Że o jedynym w historii pobiciu oddziału pancernego przez jazdę nie wspomnę.
  11. Akurat czyste łgarstwo. Przymusu nijakiego nie ma, choć jest parcie na "wykluczanie" poczty z drogi pieniędzy. Przy tym o ile w przypadku zasiłków krótkoterminowych faktycznie chłop dostaje alternatywę "Panie, długów ni mosz, a my pocztum nie wysyłumy, abo dajesz kunto w banku, abo pisz podanie, żeby poszło na przyszłe raty", o tyle w przypadku emerytur i rent takiego wymogu nie ma. Pomijam fakt, że taka instytucja jak Bank Spółdzielczy ma swoje siedziby w gminach a i co większych wsiach nawet. Niestety, ilość magistrów nie przeszła w jakość, a wręcz przeciwnie. Absolwent licencjatu na prywatnej uczelni znaczy /i najczęściej umie/ mniej niż absolwent zawodówki /tak z ciekawości - są jeszcze zawodówki, czy w ramach "podnoszenia poziomu kształcenia" zamieniono to na jakieś odmiany liceów?/. W swoim czasie też pisywałem ludziom różne prace. Licencjat na Wyższej Szkole Tego i Tamtego zajmował mi z reguły coś koło 10 dni. Bez znajomości dziedziny, w której miał być pisany oczywiście. I potem kończyli to ludzie którzy za PRL mieliby problemy w zawodówkach. Na szczęście po ukończeniu z rzadka zajmują się jakąś bardziej odpowiedzialną pracą. Koledze przypadkiem się kalendarz nie zaciął? Ba, a jak się składamy na ZUSowców? Tam dopiero są dotacje. Kumpel parę lat temu mi wspominał, że u niego w robocie inne banki niż Bank Pocztowy były "niemile widziane". No, ale on robił we władzach PP. Pewno w samych bakach jest tak samo.
  12. Już pisałem: odstosunkujmy się od Rezuna i skupmy na Tuchaczewskim - czekam na cytaty z naszego wydania, tytuł, strona, tom. Jak juz jesteśmy przy tym wzgórzu - ze strony Budionnego atakowała 11 DK, z naszej bronił pułk kawalerii. Różnica w potencjałach jakby była. Oczywiście wygrali słabsi. I co do "planów" okrążenia" - na czym Kolega opiera twierdzenie, że to miało byc okrążenia? Jakiś rozkaz, nasze plany..?
  13. Echhh, ja bym Kolegi nie śmiał instruować w temacie budowy statków bo najzwyczajniej na świecie się na tym nie znam, a jak rozumiem, znajomość zasad rynku mleczarskiego jest u Kolegi porównywalna z moja wiedza o konstrukcjach okrętowych. Ale zapytam, gdzie dany producent może sprzedać swoje mleko za 2/3 "tego, co żądają inni". Że o tym, gdzie znaleźć oszczędność tej 1/3 nie spytam. Choć czasami w tabloidach sie spotyka takie opisy, zwłaszcza chodzi tu o "rolników" zagranicznych, np. jak to oszczędność na karmie czy ściółce. Niestety, w takich przypadkach zazdrośni polscy sąsiedzi, którzy produkują drożej wzywają policję czy kontrole weterynaryjną, że to niby zwierzaki padają z głodu czy stoją po brzuch w odchodach.
  14. Zauważmy fakt, że czasami organizacje dawały glejt na prowadzenie tej działalności osobom, któe nie miały innej mozliwości zarobku /spacyfikowani, inwalidzi/ Dodajmy do tego fakt, ze złapany chłop na procederze handlu niekolczykowanym towarem był szczęściarzem, jeżeli musiał zapłacić karę. Zazwyczaj był to jakis obóz, a jak Niemcy byli wkurzeni, to i czapa. Nie wiem, widziałem bechowskie kwity nakazujące właśnie nie rekwirowanie żywca od chłopów, ale po zdaniu na spęd, bo chłopi i tak muszą oddawać zwierzęta. A, należałoby zauważyć, że chłopi praktycznie utracili swoje krowy, bo ich prawa ograniczały się do żywienia bydła i oddawania mleka i przetworów. A, to fakt.
  15. Ba, ja bym wolał mieć BARTIMPEX niż kupić tę firme od Gudzowatego O ile pamiętam, to w którymś z pribałtyjskich krajów też jest oddzielny system ubezpieczeniowy, ale to nie jest na 100% pewne, musiałbym poszperać Taaa, zwłaszcza ten akapit, że dla 40% dopłaty to być albo nie być. Choć jak dla mnie to ktoś coś to pokręcił. Jeżeli chodzi o małe gospodarstwa, to dopłaty to groszaki, a duże i tak sobie dałyby radę bez tego. Mimo wszystko 40% to chyba za dużo. No, ale biorąc pod uwagę, że Rzepa jest gazetą, którą kierownictwo ARiMRu najczęściej prostuje, to trzeba do tego podchodzić ostrożnie. No patrz, dokładnie tak samo jak w rolnictwie, tylko pod pewnym względem lepiej. Tu też nie ma żadnej gwarancji, że jakiś skupujący musi wyroby kupić po określonej cenie. I jeżeli chodzi o kwoty mleczne to chyba trzeba coś sprostować - to że ktoś ma daną kwotę nie znaczy, że skupujący musi to skupić. Ma gwarancję, że MOŻE to sprzedać na skupie bezkarnie /nie musi, bo np. dana mleczarnia jest za daleko, albo to co daje, nie kalkuluje się/. Jeżeli przekroczy kwotę mleczną, płaci karę za sprzedaż "nadwyżki". Jeżeli mu się nie kalkuluje, to opycha krowy komuś, albo przerabia je na wołowinę, a kwotę sprzedaje temu, co chce kupić. A dodajmy jeszcze to, że kwoty mleczne były naliczane za rok, w którym "wyprodukowaliśmy" najmniej mleka od 1989 /w tej chwili już nie pamiętam który to był rok/, potem produkcja rosła i głośniejsze stawały się bluzgi producentów, którzy musieli płacić kary.
  16. Taki rolnik ma coś, co czym marzy wiele ludzi. Gwarancję zatrudnienia. Taki FSO na przykład, musi walczyć, aby przetrwać na rynku. Jak będzie za drogi to nikt nie skorzysta z jego usług i zbankrutuje. Kmieć zaś ma gwarancje, że jego produkt zostanie kupiony. Znaczy jakie gwarancje? Jak podejdzie na rynku do pierwszego lepszego, przystawi mu nóż do szyi i powie "kupuj ode mnie albo cię zarżnę", to mu się upiecze? Akurat ubezpieczenie w KRUS nie ma żadnego związku z dopłatami bezpośrednimi. mając konkretną kwotę i gwarancję sprzedaży po zawyżonej cenie ma się jak w socjalizmie - pewność zatrudnienia, bez względu na wszystko. Zawyżonej? A może Kolega porówna tę "zawyżoną" cenę z ceną mleka w sklepie? No tak, taka Dania czy Finlandia tez absurdy maja i jakoś nikt tam nie mysli o likwidacji. Też chciałbym mieć ten hektar i resztę warunków, żeby płacić KRUS. Nie ma sprawy. Kupuje lub dzierżawi Kolega ten hektar i Kolega ma. Nie jest to trudne, Sporo ludzi żeby dostać wcześniejsze emerytury rolnicze wyzbywa się ziemi na gwałt. Potem Kolega rezygnuje z pracy zawodowej i zapisuje się do KRUS. A jeszcze jakbym miał z 10ha, pewnie znalazłbym sposób, żeby wyciągnąć jakąś dotację - za trzymanie odłogiem 10% ziemi (jest taki bajer!) Z czystej ciekawości - które to działanie PROW? I czy na pewno Kolega ma na myśli unijną definicję odłogu, czy znaczenie polskie? Bo różnica jest zasadnicza. czy jakieś zalesianko na ten przykład. akurat zalesianie to jest jedno z działań, na które ciężko jest dostać kasę. Końcu UE prowadziła limity i chłopi nie rozumiejąc ekonomi. korzystali z tego nadmiar mleka spowodował spadki i chłopi musieli pozbyć się mleka i krów i tracili na tym Tu najważniejszy był sposób liczenia okresu referencyjnego. Wyszło jak wyszło. Chłopi produkują u nas wino? Noo, noo... A w jakiej miejscowości? Może mu chodziło o wyroby regionalne. W końcu śliwowica przeszła choć to ponoć raczej bimber.
  17. Ale my tu raczej piszemy o Tuchaczewskim a nie Rezunie, w związku z tym średnio interesujące jakie zdanie ma o Tuchaczewskim Rezun. Znacznie bardziej interesujące jest to, co faktycznie Tuchaczewski pisał, a tego Kolega akurat raczej nie wie. No zaraz, ale to przecież on miał pobić Polaków, a nie Polacy jego. Poniósł straty większe niż przeciwnik , choć ten przeciwnik był słabszy, musiał uciekać, to niby miał zostać zwycięzcą? W końcu część frontu Tuchaczewskiego tez się przebiła i walczyła dalej - idąc tym tokiem myślenia należałoby stwierdzic, że Tuchaczewski pod Warszawą wygrał. PS. Zdaniem Kolegi więc pod Kurskiem Niemcy wygrali? No bo nie zostali okrążeni i mogli walczyć dalej. A że musieli ucieka ładnych "parę" kilometrów w tył..?
  18. Jest taka mało znana książeczka Stanisława Łukasiewicza pt. Okupacja. Opowiada o życiu zwykłych ludzi i konspiratorów w prowincjonalnej miasteczko-wsi. Przez tę książeczkę dwa razy przeżyłem szok - raz, jak w ten sposób można pisać o wojnie /prawie wszyscy "bohaterowie" książki non stop pijani, chlanie po pacyfikacjach, zwykłe podkładanie świń sąsiadom, łapownictwo, donosicielstwo, wszechobecne.... powiedzmy wszechobecna prostytucja/. Drugi raz przeżyłem szok jak się dowiedziałem, że to jego pamiętnik z pracy jako agronom gminny w Sobolewie koło Garwolina i zasadniczo poza zmianą niektórych nazwisk i nazw miejscowości nie mija się z prawdą.
  19. Żukow zostaje rozstrzelany w '46 r.

    Genialny generał Apanasenko, którego jedynym zajęciem, wykonywanym w miare poprawnie były rabunki i morderstwa, zazwyczaj jeńców i ludności cywilnej. W nagrodę rozwiązano jednostkę, którą dowodził, ponadto włos mu z głowy nie spadł, gdyż był kumplem Stalina z 1920 roku.
  20. 1234: bardzo proszę bez złośliwości ad personam. Ja staram się takich nie czynić. A jak traktować rozmówce nie mającego pojęcia o temacie, który nawet nie próbuje tej niewiedzy likwidować? Czytał coś Kolega na temat tej wojny? Skoro Kolega nie przepada za Piłsudskim, to moznaby sie spodziewać, że bardzo krytyczny wobec Dziadka Dramat Piłsudskiego Pruszyńskiego. Albo jeżeli Kolega zaczytuje się w śp. Rakowskim to mój artykuł z Dziś ? /tak, tak, spłodziłem takie coś parę lat temu i nawet puścili to do druku/ 1. Tuchaczewski: sam był politrukiem i to politrukiem klasy najwyższej. Myśli głębszej wojskowej nie przejawił, jego dzieła wszystkie, to zbiór zaleceń jakie wydają politrucy dla oddziałów pacyfikujących dany teren, nie zaś dla wojska. To ja proponuje małą zabawę intelektualną: Kolega poda mi 10 tytułów artykułów o treści takiej, jak to powyżej napisał. Bo oczywiście każdy w Sojuzie polityczne serwituty musiał zapłacić i takie artykuły też wpakować. Faktem jest jednak, że większość kawałków to sensu stricto artykuły o wojskowości. Oczywiście wiem, że Kolega Tuchaczewskiego nie czytał i jak znam życie nie planuje tego zrobić, ale jednak się z lekka poznęcam. To co pisał o frontach [dot. frontów I w. światowej i wojny domowej] to zwykle stek bzdur, podobnie jak to co pisał o ilości czołgów w '28 roku Proszę o źródło, znaczy tytuł artykułu z podaniem strony w naszym wydaniu. Jeżeli tego nie otrzymam, uznam, że Kolega konfabuluje. i o zagrożeniach ze strony Niemiec...] A to akurat to jest przedostatni artykuł w I tomie. Mam nad Kolegą przewagę, że nie wierzę bajkopisarzom i sam potrafię czytać. 2. W '20 roku, aby sforsować rzekę w jej dolnym biegu, naprawdę należało mieć ogromną przewagę, lub obejść wojska od którejś ze stron i zagrozić okrążeniem. Akurat Gajowi niewiele brakowało. Gdyby nie przeciwuderzenie znad Wisły, przeprawiłby sie na drugi brzeg. Oznaczało, to że tak naprawdę próba zdobycia Warszawy metodą: przeprawa i atak będzie rzezią. No, akurat to, co było w Warszawie "ostatnią rezerwą" raczej by nie dało rady, zwłaszcza, że atak szedłby z trzech stron. ... a zwłaszcza jakość dowódców i "żołnierzy". żeby kawaleria nie dogoniła piechoty, albo żeby dać skuc sobie gębę dwa razy słabszemu przeciwnikowi /Komarów/ to juz wyższa szkoła jazdy. A to nie jest problem - wystarczy zmierzyć odległość na mapie. Znaczy w KonArmii to centaury były, że nie mogły z koni zejść? Przewaga 10-krotna i fiasko? Oczywiście. Formowanie jednostek spadochronowych bez samolotów zdolnych przewozić spadochroniarzy lub tworzenie korpusów pancernych z kilkuset czołgami i śladowymi ilościami samochodów czy motocykli to przejaw "geniuszu". Zwykły normalny człowiek by na to nie wpadł. W tym przypadku genialnym okazało sie niewykonanie rozkazu o zabezpieczeniu skrzydła Tuchaczewskiemu. Nie powiem, nauczyło go to czegoś. Żeby skasować wszystkich, którzy mieliby do niego pretensje o doprowadzenie do przegrania wojny. Mógłby Kolega powiedzieć konkretnie, co w planie wzięcia Warszawy było skopane? Czy kolega przypadkiem nie był kumplem Zbynka Ziobry na studiach? Że jak nie ma na coś dowodów, to jest to czynnik potwierdzający tezę? I nie trzeba było za daleko szukać. Byli ludzie, którzy nie wykonali rozkazu i doprowadzili do klęski. Błędem RKKA było, ze nie dostali kulki w łeb. A, jeszcze jedno: a z czego Kolega wysuwa teorię, że to był główny atak? Przecież siły Tuchaczewskiego były dwukrotnie silniejsze niż Jegorowa. To nie był problem Budionnego, to był problem Woskanowa i Mołkoczanowa z 12 i 14 armii. Jak sam Kolega stwierdził, do walki w miastach lepiej nadaje sie piechota. Piechota była, dlaczego więc Budionny nic nie robił, a na koniec dał się pobić dwukrotnie słabszemu przeciwnikowi?
  21. Kazimierz Dolny nad Wisłą

    "Kirkut" to raczej lapidarium, zebrano w tym miejscu żydowskie nagrobki z okolic /choć faktycznie kiedyś to był teren cmentarza/, sporo innych widziałem po sąsiadach, robiły za stopnie na schodach, gruz do fundamentów itp. Nawet od samego Kazimierza nie jest daleko, jakieś pół kilometra w górę. Drugie tyle dalej jest radziecki cmentarz, odnowiony, bo po 1989 to było przytulisko dla miejscowej żulii.
  22. Sensownie? Raczej bezsensownie. Korpusy spadochronowe bez samolotów? Rezun zbija sie z cytatu z Tuchaczewskiego o wielkich formacjach pancernych. Jedna sprawa - gdzie i kiedy coś takie napisał. Bo ja w przeciwieństwie do Kolegi wysiliłem sie i przeczytałem polskie wydanie Tuchaczewskiego. Dlatego tez jeżeli jest jakiś zarzut co do wypowiedzi, to proszę z podaniem strony z polskiego wydania. Co więcej - spora część artykułów jest o kwestiach zaopatrzenia walczących wojsk, powiedziałbym , że facet miał na tym punkcie kota, więc przemawia to do mnie bardziej niż wzięty nie wiadomo skąd cytat o milionach czołgów. Akurat Rezun uważa swoich czytelników za jełopów, którzy nie będą konfrontować jego bajek z innymi źródłami. miało to sens przed 1989, kiedy nie było dostępu do niczego zza żelaznej kurtyny, ale od jakiegoś czasu sytuacja się zmieniła, czego pan R. nie chce dostrzec, bo to wiązałoby się z koniecznością przyznania kompletnej ignorancji w opisywanych tematach. Isajew opisał nawet parę przypadków, kiedy chciał coś znaleźć w cytatach podawanych przez Rezuna w książkach na które się powoływał i miał niejakie z tym problemy. ale do rzeczy - otóż te wyśmiewane gigantyczne formacje to nic innego jak stalinowskie korpusy zmechanizowane z 1941. Kupa czołgów praktycznie bez jednostek zaopatrzenia, ciężarówek itd. U Tuchaczewskiego to był idiotyzm, a u Stalina geniusz? Jasne. Z doświadczenie wiedział, czym kończy się wtrącanie politruków do dowodzenia wojskiem. Problem w tym, że tych wojsk nie pokonano,. a pozwolono im uciec. Pod dowództwem Rydza sterowanego ręcznie z Warszawy przez Piłsudskiego. Pieszo uciekli przed kawalerią. I jak dobrze pamiętam, to ,To on miał jakiś impet? Poza tym /bo zakładam, że Kolega o tym nie wie, w końcu Rezun nie pisał, a aby sie dowiedzieć, należałoby sięgnąć po jakieś opracowania o wojnie/ FPZ miał w swoim skłądzie dwie armie zwykłem ,które z powodzeniem mogły blokować Lwów. Jaki impet, skoro Budionny w składzie całej KonArmii nie potrafił zdobyć Zamościa bronionego przez półtora polskiego pułku? I to w sytuacji, gdy Gaj potrafił zdobyć samą kawalerią twierdzę w Grodnie? Mniejszę - bo sam je zminimalizował dobrym dowodzeniem i właściwie postępującą ofensywą. Powiem więcej - uległ silniejszemu przeciwnikowi. Takiemu natomiast Budionnemu stłukła tyłek pod Komarowem słabsza liczebnie nasza Dywizja Jazdy. Już z tego widać, gdzie byli jacy tacy żołnierze, a gdzie hołota nadająca się do rabunków i mordów, ale do wojaczki już niekoniecznie. No i tylko pech sprawił, że mu sie to nie udało. Czynnik niezalezny od Tuchaczewskiego. Taaa, kiedy jeden cekaem potrafił wytłuc sotnię kawalerii, zanim podeszła na odległość celnego strzału. No to czekam na konkrety: gdzie, mniej więcej kiedy, jakimi jednostkami. Nie było żadnych tarć, bo oba fronty nie miały ze sobą żadnych kontaktów. Jedyne "tarcia" to inicjatywa Stalina i Budionnego, którzy nie wykonali rozkazu. W normalnej armii w normalnym państwie dostaliby kulę w łeb i by problem "się rozwiązał". Zgadza się. Byli lepsi /Tuchaczewski, Gaj, Putna/, byli tacy, których głównym atutem były wielkie wąsy/ Budionny/. PS. Jako, że nie pojawił sie w poście wątek odpowiedzialności luki na lewym skrzydle Tuchaczewskiego, rozumiem , że Kolega przyjął do wiadomości, że była to wyłączna "zasługa" Stalina i jest na razie na etapie prób usprawiedliwiania go? Cóż zawsze to jakiś postęp.
  23. Tylko jak wtedy zakwalifikować zaprzysiężonego partyzanta, którego zamordowano podczas akcji pacyfikacyjnej?
  24. Znaczy jakich niedoróbek? Bo akurat np. Gaj "wszedł" w desanty, Witek Putna tez zaczął bawić się w mechanizację, tylko tow. Dzugaszwili z genialnym Budionnym pozostali przy szablach. A odejście od koni na rzecz maszyn było zbrodnia, bo dla geniuszy Budionnego sztuka technika wojenna na taczance się zakończyła. Ale przeciez RKKA miała taki plan. Wcielony w życie nawet na poziomie wydania rozkazu. Wie Kolega jakie formacje miały się znaleźć w tej luce, kto nimi dowodził i dlaczego ich tam nie było? Ale nawet bolszewickie formacje na Ukrainie nie dały sobie rady ze znacznie słabszymi jednostkami polskimi. Pojedyncze bataliony obroniły Zamość, a Ty chcesz jeszcze tych partaczy rzucać do ataku? A, tu nie wykluczam. Zwłaszcza po porównaniu osiągnięć jednej i drugiej formacji. III KK Gaja był używany tak, jak powinien być - jako szybkie skrzydło frontu - wycofujący się Polacy nie mogli zajmować kolejnych linii obrony bo Czerwoni Kozacy już tam byli wcześniej /taki los armii bez jednostek szybkich/. A co KonArmia wykazała? Wpuściła z Kijowa Rydza-Śmigłego, dowódcę sterowanego ręcznie z Warszawy przez Piłsudskiego. Piechota szybsza od kawalerii, taki wyczyn rzadko się zdarza. Pod Komarowem też siły "jakby nie były wyrównane", a mimo to efekt był jaki był. No cóż, geniusz tow. Dżugaszwili i Budionnego był niezmierzony. Kolega wie, czy zgaduje? Główne ośrodek decyzyjny koordynacji frontów był tam, gdzie powinien- w Moskwie. I mniej więcej w normie sie z tego obowiązku wywiązywał. Tylko niestety /dla nas stety/ nie wszyscy chcieli go słuchać. PS. Zadam teraz retoryczne pytanie: co Kolega czytał na temat wojny 1920. PS.2 A teraz zabawię się w proroka - Kolega nie czytał nic, a jego "wiedza" pochodzi z "przemyśleń" Witki Rezuna, co w zasadzie powinno zakończyć dyskusję.
  25. Czy na pewno "ograniczał się" do Polski? Czy przypadkiem nie myślał o rewolucji na Węgrzech? Czy brak przeszkód wodnych miał większy wpływ na zahamowanie RKKA na tym kierunku, czy ataki polskie? ale podobne twierdzenia wysuwali ówcześni polscy dowódcy liniowi /Żołnierze, nie kalajcie swoim tchórzostwem sztandaru zasłuzonej dywizji - to z Dramatu Piłsudskiego Pruszyńskiego/ A jakże, zwracano uwagę, ale nie Tuchaczewskiemu, tylko Budionnemu i Stalinowi. Efekt był jaki był. Dlatego Tuchaczewski & Co. musieli w swoim czasie dać głowy. Nikt nie mógł zarzucić Stalinowi winy za przegraną wojnę. Znaczy nikt żywy. Ale Tuchaczewski wysmażył całkiem sensowny plan i tylko fuks sprawił, że mu nie wyszło. Zasadniczo łączność nawaliła. 5 Armię Sikorskiego miał w kleszczach. Gaj i Szuwajew atakują ją o tyłu, z przodu ma swój front. Góra dwa dni i cała obrona z północy jest zrolowana, a Warszawa otoczona z trzech stron. Uderzenie Piłsudskiego jest już spóźnione, a poza tym ma on na plecach Budionnego /znaczy tak wynikało z tego, co mu góra powiedziała, nikt nie przypuszczał, że tow. Stalin stwierdzi, że wie lepiej, jakie rozkazy wykonywać/. Z tym co ma, da sobie radę, zresztą nawet w okrążeniu po 16 sierpnia Kork potrafił z powodzeniem kontratakować. Problem w tym, że miał tylko swój front. To co miał dostać z południa własnie genialny tow. Dżugaszwili mu "odebrał".
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.