-
Zawartość
2,902 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez bavarsky
-
Może troszkę podyskutujemy o jakości sowieckiego piechura w czasie trwania wojny domowej tj. m.in. również działań na froncie przeciwpolskim w 1920 roku? Opinie Piłsudskiego i Demkowskiego o 27 DS: „Z prawdziwą też zazdrością spotkałem, np. w opisie działań 27. Dywizji pod Warszawą, że jej dowódca 10 sierpnia na Liwcu zwiększył stan bojowy swej dywizji przez wciągnięcie do jej składu komend tyłowych i części żołnierzy z taboru. Mogę zapewnić czytelników, że nie znam w naszej armii podobnego wypadku” [w:]Piłsudski J., Pisma zbiorowe, t. VII, Warszawa 1937, s. 18. „Zupełnie inne oblicze posiadała 27 dywizja strzelców. Po katastrofie warszawskiej, dywizja ta została zupełnie zreorganizowana. Około 90% wlanego uzupełnienia stanowili coprawda byli dezerterzy, niemniej jednak był to żołnierz doświadczony i bitny. Wyborowe kadry komunistów potrafiły ująć go w kraby żelaznej dyscypliny, a umiejętna agitacja podnosiła w nim ducha zaczepnego. Pod względem zaopatrzenia i wyposażenia technicznego dywizja ta tak samo wyróżniała się korzystnie wśród innych jednostek sowieckich. Był to przeciwnik, którego nie należało lekceważyć. 27 pułk kawalerji, należący do tej dywizji, był szczupły i w operacji wołkowyskiej poważniejszej roli nie odegrał” [w:]Demkowski P., Studja taktyczne z historji wojen polskich 1918-1921, T. IV, Bój pod Wołkowyskiem 23-24 września 1920 r., Warszawa 1924, s. 29. Pierwsza opinia wyrażona przez marszałka Piłsudskiego, w swojej pracy Rok 1920, tyczy okresu sierpniowego tj. zrazu po uderzeniu frontu środkowego znad Wieprza, w bok frontu zachodniego Tuchaczewskiego. Interesujący jest natomiast fragment z pracy kapitana Demkowskiego, uczestnika bitwy pod Wołkowyskiem, działającego w grupie gen. Junga, w której to autor podaje, że pomimo kolosalnych strat zaistniałych w wyniku sierpniowej katastrofy wojsk polskich, 27 DS Witowta Putny, po dokonaniu uzupełnień we wrześniu 1920 r., dalej posiadła przynależną jej estymę jednej z lepszych formacji piechoty w całej RKKA. Powyższa opinia jest o tyle niezwykła, że przecież jeszcze w dniu 21 sierpnia gdy utworzono tzw. „Grupę Kuka”, dowodzoną przez szefa sztabu 15-ej armii [początkowo funkcjonowało określenie „grupa obrony”], a organizowaną spośród rozbitych części m.in. 3-ej i 16-tej armii, celem wydostania się z matni tj. przebicia się przez Białystok; 27 DS, posiadła w sobie wg publikacji Tadeusza Kutrzeby, Studja operacyjne z historji wojen polskich 1918-21, Bitwa nad Niemnem (wrzesień – październik 1920), Warszawa 1926 s.11; „około 300 bagnetów, 12 dział”! Jednakże, w okresie od 26 sierpnia do 9 września, poczęły przybywać uzupełnienia z oddziałów zapasowych. Reorganizacja była przeprowadzona w dywizjach, stojących na tyłach, które następnie zmieniały dywizje stojące na froncie. W ten m.in. sposób do dnia 15 września zreorganizowali sowieci 6., 56. i 5. DS, które znajdowały się w pierwszej linii, oraz 16. i 11. DS z 15-tej armii, które weszły około 19 września na front, tworząc odcinek 15-tej armii. Na tyłach zostały w tym czasie zreorganizowane 21., 2., nasza 27., 8. i 10. DS, wraz z 33. dywizją kubańską kawalerii. Reorganizację rozbitych dywizji ukończono około 15 września oprócz 33. dywizji kubańskiej, która znajdowała się jeszcze w stadium reorganizacji w rejonie Iwje-Dudy [na wschód od Lidy]. Wg stanu z 20 września, 27. DS liczyła 3000 bagnetów i 20 dział. Opinia o 60 DS, oraz „sowodnej” tzn. zbiorowej DS, wyrażona za okres m-ca lipca 1920 r.: „Po stronie sowieckiej ośrodkiem wojsk walczących pod Wołoczyskami jest 60. Dyw. Strzelców, należąca bezsprzecznie do lepszych jednostek piechoty czerwonej armii. Wielki odsetek b. żołnierzy carskich, którzy przebyli wojnę światową, silny rdzeń komunistów odeskich czy charkowskich, składały się na wyjątkowo duży upór bojowy wszystkich jednostek sowieckiej 14. armji. Znaczna ilość dobrze obsłużonych k.m. dawała im wielką siłę ogniową. Dyscyplina bojowa była duża; odporność na niepowodzenia i straty właściwa Rosjanom. Strzelcy sowieccy otwierali ogień na odległości nadmierne, uderzali bez rozmachu, nie rwali się do starcia wręcz; jednakże – stwierdzają to wyraźnie nasze opracowania historyczne pułkowe – była to piechota od naszej nie gorsza, górująca może spokojem stoickim i wytrwałością, nie gorsza zarazem od wielu pułków dawnego wojska carskiego. To samo da się w przybliżeniu powiedzieć o piechocie dywizji „swodnej” (21. I 63. Bryg.), aczkolwiek miała ona gorszą reputację u krasnoarmiejców.” [w:]Kukiel M., Studja taktyczne z historji wojen polskich 1918-21., Tom I, Bitwa pod Wołoczyskami (11-24 lipca 1920), Warszawa 1923, s. 17. Dowódcą 60 DS., był Piotr S. Iwanow, szef sztabu Pomazkin, natomiast komisarzem wojennym został A.M. Gonczenko. „Swodna” DS, złożona z 21 BS, dowódca Wolkowskij, oraz 63 BS – od połowy lipca 1920 r., „nowa” 47 DS., dowódca P.A. Sołoduchin, (od 8 lipca do 8 sierpnia) N.I. Szyło, (od 8 sierpnia do 30 września) Timofiej P. Kruglakow, (od 30 września 1920 r.) Michaił E. Miedwiediew, szef sztabu D. Połuszyn; Opinia tycząca 56 samodzielnej brygady strzelców, oraz 48 DS w przededniu rozpoczęcia bitwy nad Niemnem: „Brygada ta, przerzucona z granicy finlandzkiej, była liczebnie dość silna i dobrze wyposażona. Brakło jej doświadczenia bojowego, co dobitnie zaznaczyła w natarciu swem dnia 22 września na styku XV i XVI armji. Dyscyplina w pułkach 56 brygady była niepewna i, podobnie jak w 48 dywizji strzelców, podtrzymywana jedynie bezwzględem postępowaniem licznych kadrów komunistycznych” „Brygady 48 dywizji strzelców, jak świadczyły ówczesne dane (jeńcy), były w znacznym stopniu zdezorganizowane, źle zaopatrzone i uzbrojone, nie mogły one dorównać piechocie polskiej. Artylerja dywizji – nieliczna, wykazywała jednak wiele ruchliwości i śmiałości. Nikła celność ognia i zła amunicja zmniejszały jej istotną wartość. Kawalerja dywizyjna 48 dywizji strzelców była słaba i jako jednostka bojowa samodzielnie nie występowała. Łączność w dywizji funkcjonowała dobrze.” [w:]Demkowski P., Op.cit., s. 28. Opinia o 24 DS, wyrażona przez rtm. Jurgielewicza, a obejmująca drugą połowę września 1920 roku: „W 24 Dywizji służyli w znacznej części dawni carscy żołnierze, częściowo tylko nowobrańcy Tatarzy, Mordwinowie, Czuwasze. Podoficerowie ze szkoły podoficerskiej ze Starokonstantynowa. Znaczna ilość karabinów maszynowych dawała im wielką siłę ognia.” [w:]Studja taktyczne z historji wojen polskich 1918-21., Tom VI, Bój pod Zasławiem 23 września 1920, Warszawa 1925, s. 11. [Owe studium taktyczne o boju 1 Brygady Jazdy pod Zasławiem, zostało opracowane w Biurze Historycznym Sztabu Generalnego, w oparciu o pracę rtm. Jurgielewicza ze sztabu tej brygady.]
-
Czasów panowania imperatora Aleksandra I, tj. głównie okres wojen napoleońskich.
-
Otrzymałem jakiś czas temu pracę Tomasza Strzeżeka, Kawaleria Królestwa Polskiego w powstaniu listopadowym - mobilizacja i podstawy funkcjonowania, Olsztyn 2006. Oraz wydruk porządnego artykułu tegoż autora: MIĘDZY WOJNĄ A POKOJEM. WYBRANE ZAGADNIENIA Z DZIEJÓW KAWALERII ROSYJSKIEJ W LATACH 1815 – 1830. Jak dotychczas zdołałem się dowiedzieć że w nowych oddziałach jazdy zaistniał 1. Żydowski Szwadron Jazdy Ochotniczej którego dowódcą był Józef Berkowicz... syn słynnego Berka Josielewicza. Pod koniec lutego 1831 roku, włączono szwadron do 1. pułku jazdy Mazurów, jako 7 szwadron. Niestety z czasem okazało się że potomek słynnego szasera był raczej słabym dowódcą. A to w połączeniu z problemami finansowymi [oskarżenia o matactwo], przekreśliło plany wystawienia pełnego regimentu jazdy. 18 kwietnia szwadron przydzielono do rezerw pułku Mazurów, a Berkowicza oddano w dyspozycję innego oddziału.
-
Dziękuję jak zawsze, Za sprostowanie omyłek. Pozdr.
-
Prześladowania komunistów
bavarsky odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Ależ on był pedantem jeżeli chodzi o ideę komunizmu. Wręcz wtórnym piewcą myśli owej, nawet jeżeli mowa o przyozdobieniu całości nutką hipokryzji. Kolega sądzi że To Stalin począł jako pierwszy niszczyć Trockiego? Nie! To Zinowiew okazywał większą gorliwość w tępieniu Bronsteina niż Stalin! To Zinowiew a nie Stalin żądał w pewnym momencie aresztowania Trockiego, nie wspominając o tym iż dostarczył on sporo materiałów, które Stalin mógł później z satysfakcją cytować, gdy obaj odsunięci przywódcy postanowili, po niewczasie, zawrzeć beznadziejny sojusz przeciwko generalnemu sekretarzowi! Stalin, wykorzystał tylko w praktyce pozycję, którą dała mu legalnie Władza i wymanipulował przesiąkniętych niepraktyczną ideologią durniów, samemu spijając śmietankę władzy. -
Stalin - zdobycie i umocnienie władzy
bavarsky odpowiedział FSO → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Otóż, piewca rewolucji bolszewickiej, Lenin, spóźnił się z jasnowidzeniem, zdając sobie za późno sprawę z tego, jak niebezpiecznego człowieka wywindował na szczyty władzy. Jednocześnie jest coś słusznego w odpowiedzi Stalina na ataki opozycji, kiedy ta w końcu zdecydowała się po niewczasie wyciągnąć z archiwum nieszczęsny Leninowski „Testament”: owszem , powiedział Stalin, Lenin zarzucał mi brutalność i rzeczywiście jestem człowiekiem brutalnym, gdy chodzi o sprawę rewolucji; ale czy Lenin zarzuca mi błędną linię polityczną? Istotnie, tego Lenin nie uczynił… Nikt, w okresie od pierwszej rewolucji rosyjskiej aż do śmierci Lenina w latach 20’tych, nie uważał Stalina za naturalnego pretendenta do sukcesji. Fakt, owej nieuwagi stał się jednocześnie największą jego siłą. W 1912 roku, plasował się na szóstym czy siódmym miejscu pod względem ważności w partii bolszewickiej. Tym niemniej była to czołówka owego ruchu politycznego. W ostatnich latach życia Lenina, choć mniej znany niż Trocki, Zinowiew i Kamieniew, choć z pewnością nieuważany przez nikogo za naturalnego sukcesora, był jednak w kilkuosobowej grupie, która rządziła partią i Rosją; a z chwilą śmierci Lenina, faktyczny, choć nieformalny zakres władzy, jakim dysponował, był większy niż kogokolwiek. Gdy w kwietniu 1922 roku, Stalin został generalnym sekretarzem partii. Nikt nie przypuszczał wtenczas, że pozycja sekretarza generalnego miała się stać identyczna z pozycją faktycznego władcy partii i państwa. Wszystkie ważne decyzje podejmowane były przez Biuro Polityczne lub Komitet Centralny i te organy – za pośrednictwem rządu – sprawowały faktyczną władzę. Nowo stworzony urząd nie był najwyższą jednostkową pozycją w partii (takiej w ogóle nie było). Tym niemniej generalny sekretarz miał kierować bieżącą pracą aparatu partyjnego, rozstawiać kadry, dbać o sprawną komunikację wewnątrz aparatu itd. Z dzisiejszej perspektywy wydawać się musi rzeczą oczywistą, że w sytuacji, w której wszystkie inne formy życia politycznego zostały zniszczone, a partia była jedyną zorganizowaną siłą w kraju, człowiek kierujący maszyną partyjną musiał stać się posiadaczem całej władzy w państwie. Związek ten istotnie zachodził, lecz najwidoczniej nikt go sobie nie uświadamiał wyraźnie: powstawał zupełnie nowy twór państwowy, niemający analogii w przeszłości i trudno się dziwić, że co się zdaje ex post naturalną ewolucją, nie było koniecznie dostrzegalne dla aktorów wydarzeń. Jako sekretarz generalny to Stalin miał moc obsadzania swoimi ludźmi większości lokalnych, a nawet centralnych (oprócz najwyższych) stanowisk w partii; on kierował przygotowywaniem zjazdów i konferencji. Władza ta, oczywiście, rosła stopniowo, przez pierwsze lata jego sekretarzowania spory, frakcje i opozycyjne platformy w partii były jeszcze możliwe, lecz możliwości te zwężały się rok za rokiem i przesuwały coraz bardziej ku górze aparatu. -
A tam przesadzacie bavarski. Dla mnie jest to wręcz przeciwnie, język gładki, dobrze idzie wieczorową porą, zwłaszcza po dobrym winie. To że dużo szczegółów; wcale nie szkodzi -to nie Zamoyski o którym, tak się rozpisywałeś wcześniej. Jak napiszesz coś swojego to pogadamy. Pozdr.
-
Jutro nie dam rady, konsekwencje kontuzjowanej dłoni... Ale w czwartek jak najbardziej
-
Mam dostęp do wszystkich tomów owych studiów. W istocie znaleźć można tam plejadę "Gwiazd", z "mojego okresu" pisali tam m.in. prof. Wiesław Caban, Jan Warmiński Jeżeli ktoś optuje, jestem w stanie wykonać ksera.
-
Epizody z działań 1. konarmii Budionnego
bavarsky odpowiedział bavarsky → temat → Bitwy, wojny i kampanie
W końcu maja 1920 roku, Oddział Polityczny 1 Armii Konnej wydał specjalną instrukcję dotyczącą organizacji nauki pisania i czytania. Nauką planowano objąć tych wszystkich, którzy w czasach imperium rosyjskiego nie ukończyli szkoły podstawowej. "Szkoły gramoty", należało utworzyć w każdym szwadronie oraz w innych pododdziałach równorzędnych. Zajęcia podzielono na trzy stopnie; -czteromiesięczną szkołę dla analfabetów, -trzymiesięczna II stopnia dla słabo piszących i czytających, -trzymiesięczna III stopnia dla piszących z ukończoną szkołą podstawową. Nauczanymi przedmiotami miały być: język rosyjski, arytmetyka, przyroda i geografia oraz historia, dziennie odbywać się miały dwie godziny lekcyjne, a grupa uczestników nie powinna przekraczać czterdziestu osób. Za organizację zajęć odpowiadały oddziały polityczne poszczególnych dywizji, które to następnie delegowały stosownych kierowników i nauczycieli, z zaznaczeniem iż muszą to być osoby popierające władzę sowiecką, wraz z wykazaną odpowiednią praktyką w zawodzie nauczyciela [sic!]. Odpowiednie ustawienie polityczne "krasnoarmiejskiej" masy, ot stał się to problem dość pilny, zważywszy iż lwia część owej "ciemnej chordy" nie paliła się do zażartych bojów. Według oceny naszego wywiadu [potwierdzonej zresztą w pracy Smolińskiego] 4. Dywizja Kawalerii, składała się praktycznie z samych kozaków, 6. DK, z Kubańców i Rosyjskich komunistów, 11. DK większości Kubańców; małą część stanowili Rosjanie, w której nastrój był antykomunistyczny, a żołnierz zdemoralizowany. 14. DK tworzyli w większości Dońcy, byli żołnierze Armii Ochotniczej Denikina [sic!] Tym niemniej efekty, owej próby edukacyjnej, spełzły w większości przypadków na niczym, jako że brak czasu wynikających z ciągłych przemarszów, niedostateczna ilość przyborów pisarskich [obsadek, piór, ołówków, papieru, książek], skutecznie uniemożliwił stworzenie odpowiednich warunków do nauki. Według memuarów Budionnego, zważyć można jednak ciekawy przypadek, nauki czytania w marszu. Otóż według autora wspomnień: "Pomysłowi krasnoarmiejcy uczyli się także w czasie marszu, na koniu. Do pleców bojców przymocowywano litery, a jadący z tyłu uczyli się ich" Ponoć tę metodę wynalazła żona Woroszyłowa, Jekatierina Dawydowa. Doprawdy iście "rewolucyjny" system szkolnictwa w trakcie wojny -
Ha! Widzisz, człek go tylko na papierze mógł dostrzec. Tym niemniej język mocno naukowy, dający całościowy ogląd na sprawę, natomiast nierozpieszczający "oka", co niestety nie raz przyczyniało się do snu w trakcie lektury. Natomiast, od strony merytorycznej, to jest to jedna z najlepszych książek dających ogólny ogląd w sprawy Galrewkomu. Autor mnogo czerpał z archiwów zwartych na dzisiejszej Ukrainie. A HB'ki prof. Klimeckiego, czytałem szmat czasu temu [te poświęcone działaniom na Ukrainie] acz pamiętam że okraszone były w treściwe, ciekawie sformułowane zdania, a i przeczytałem je szybko.
-
Ewcię słucham;
-
Musi to być rzeczywiście ciekawa pozycja Michale Ja natomiast skończyłem, zaczętą przed... rokiem książkę Michała Klimeckiego, Galicyjska Socjalistyczna Republika Rad. Okupacja Małopolski (Galicji) Wschodniej przez Armię Czerwoną w 1920 roku, Toruń 2006. Język drętwy, ale dużo ciekawych obostrzeń. I tak tylko zerkam przez lewe, prawe ramię, obracam się jeszcze dla pewności do tyłu; i ze zgrozom stwierdzam, że lektur zaczętych i nieskończonych przybywa. Jak ostatnio temperówką temperowałem niechętne temu zabiegowi drewienko, dostrzegłem w koncie zgiętą kartkę papieru; skończyłem z ołówkiem wyrabiać piruety dookoła osi, podniosłem zad, zaszedłem do kąta, podniosłem kartkę, rozpostarłem jej rogi i czytam treść; -Ich denke Michalski, że poważnie powinieneś rozważyć opcję udania się do psychiatry. Twoja kartka. Zapomniałem o tym W akcie niemocy twórczej począłem tworzyć jakiś czas temu swego rodzaju "żywe" literki spisane na małych żółtych karteczkach, tak dla siebie samego, by za czas jakiś, gdy już o tym przestanę myśleć, dostrzegę takiego nygusa ze zdaniem skierowanym w moją stronę. Przyznam, że interesujące doświadczenie.
-
Post #133, kolegi Capricornusa z tematu o prześladowaniach komunistów w II RP Rzecz właśnie w tym że nie ma. I nie chodzi tutaj bynajmniej o winę Marksa, który jako osoba nie jest odpowiedzialny za użytek czyniony z jego pism, ale użytek ten, mimo wszystko, nie może budzić niepokoju, nie może być zlekceważony jako nieznaczący przypadek w rozumieniu jego tekstów/ Zob. Nietzsche. Bardziej nurtuje mnie próba refleksji nad dziwnymi losami idei, która zaczęła się od prometejskiego humanizmu a skończyła monstrualnościami stalinowskiej tyranii. Zważmy np. iż złoty wiek marksizmu to epoka II Międzynarodówki [1889-1914]. W Austrii, w Rosji, we Włoszech, w Polsce [priwislanym kraju], w Hiszpanii, w Belgii, dosłownie wszędzie gdzie rozwinął się ruch socjalistyczny klasy robotniczej, marksizm był obecny w jego ideologii z różnym stopniem nasilenia. Co warte zanotowania, najmniej żywotny był w kraju, w którym powstały podstawowe dokumenty teoretyczne doktryny tj. w Anglii. Idee brytyjskiego socjalizmu w niewielkim tylko stopniu ukształtowały się pod wpływem marksizmu; to tradycje Owena, Benthhama, Milla przewodziły jego ideowej sylwetce. Wyznawać ideę socjalistyczną nie oznaczało zrazu koniecznie być marksistą jednak istotna praca teoretyczna w ruchu socjalistycznym [prócz Anglii] była dziełem ludzi, którzy na ogół do marksizmu się przyznawali, chociaż pojmowali go niejednakowo. I to niejednakowe pojmowanie pism Marksa, jest najlepszym dowodem na istnienie tzw. Głuchego telefonu. Co oznacza, że to co Marks powiedział dajmy na to Karolowi Kautskyemu, nie oznacza że wejdzie w takiej samej formie do ucha Franza Mehringa.
-
Bitwa warszawska - komu przypisywać zwycięstwo?
bavarsky odpowiedział bartecki → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Przyznam że więcej pytań to ja nie mam -
Prześladowania komunistów
bavarsky odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Co oznacza, że owe trzy odpowiedzi postawione przeze mnie, są nie tylko niewłaściwe sformułowane, ile nie ma jakiegokolwiek sensu rozwodzenia się nad nimi, jako że pytanie zostało źle sformułowane. Pomroczność jasna wynikająca z duchoty? -
Prześladowania komunistów
bavarsky odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Przeczytaj uważnie o co mi chodzi, inaczej mogę wyjść z założenia że nie czytasz ze zrozumieniem. -
Prześladowania komunistów
bavarsky odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Zaraz, zaraz. To, że wizja komunizmu się nie ziściła i pozostała w postaci monolitu ZSRR to inna sprawa. Ja nigdzie nie twierdzę, że kraj rad odzwierciedlał wszystkie fundamenty ideologiczne ogólnie pojmowanego komunizmu. Napisałem już o tym w kilku wcześniejszych postach tego tematu. My nie wiemy jakby wyglądał idealny komunizm, tj. pod dyktando regułek, z prostego względu. Taki ustrój nigdy nie powstał [poza wizjami spisanymi na kartkach papieru] i NIE funkcjonował w realnym świecie. Mamy natomiast "próbkę" tego co się stało na wschodzie. Iż, z krystalicznie czystej wizji, dobrobytu dla wszystkich, wyewoluowała hydra, która pochłonęła w niebyt miliony ludzi! I tej hydry bała się większość rządów [choć nie zawsze w tym samym czasie i różnym natężeniem] krajów wysokorozwiniętych, oraz aspirujących do bytów wolnych, m.in. nowo powstałe państwo Polskie. I to było głównym asumptem tzw. "represji" w naszym kraju. Ludzie którzy reprezentowali idee komunistyczne, byli zrazu tożsami z tymi którzy pragnęli przynieść nam wolność za pośrednictwem "przedłużenia Suworowa" tj. bagnetu przeszło stutysięcznego wojska Tuchaczewskiego. Dzisiaj już to wszystko wiemy, a komuniści nie stanowią już żadnej realnej ogólnoświatowej siły [może lokalnie, ale to nieistotne]. W okresie dwóch dekad II RP, było jednak inaczej. Wszelkie tego typu persona starano się tępić, a że nie można było wszystkim wpakować kuli w łeb, to stworzono ośrodki integracyjne pod postacią choćby Berezy Kartuskiej. Toż Trocki z nostalgią jeszcze w 1919 roku w ramach kwietniowej odezwy do robotników z okazji 1 Maja, prawił "Mija kolejny rok, a my wciąż jeszcze nie zrzuciliśmy jarzma (...). Nie wolno nam osłabić ataku. Należy prowadzić ofensywę na szerszym froncie i większymi siłami, to hasło naszego Święta Majowego (...). Szansa może się nadarzyć każdego dnia, a zdecydowany ruch awangardy komunistów może poderwać masy pracujące. Wzięcie w ręce władzy stanie się nakazem dnia." -
Prześladowania komunistów
bavarsky odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Ha! Zarówno ci, którzy za marksistów się uważają, jak i ich przeciwnicy, pospolicie rozważają pytanie: czy komunizm współczesny, zarówno w ideologii, jak w instytucjach, jest prawomocnym dziedzicem Marksa? Trzy najpospolitsze postawy w stosunku do tego pytania są, w uproszczeniu następujące [wg Kołakowskiego]: [1] Tak, komunizm współczesny jest doskonałym wcieleniem doktryny marksistowskiej, co też dowodzi, że doktryna ta jest nasieniem niewolnictwa, tyranii i zbrodni. [2] Tak, komunizm współczesny jest doskonałym wcieleniem doktryny marksistowskiej, co też dowodzi, że doktryna ta przyniosła ludzkości nadzieję wyzwolenia i szczęścia. [3] Nie, komunizm jest głęboką deformacją oryginalnej Ewangelii Marksa, zdradą podstawowych założeń Marksistowskiego socjalizmu. Pierwsza odpowiedź należy do tradycyjnej ortodoksji antykomunistycznej, druga do tradycyjnej ortodoksji komunistycznej, trzecia do różnego rodzaju marksistów krytycznych, rewizjonistów, marksistów „otwartych” etc. I wg tego samego Kołakowskiego, pytanie , na które te trzy postawy są odpowiedzią, jest niewłaściwie postawione i nie warto próbować na nie odpowiadać. Ściślej, nie można odpowiedzieć ani na pytanie „w jaki sposób rozwiązać różne problemy współczesnego świata zgodnie z marksizmem?”, ani „co Marks by powiedział, gdyby zobaczył dzieło swoich wyznawców?” Oba pytania są jałowe i nie ma racjonalnej metody odpowiedzenia na żadne z nich. Marksizm nie zawiera żadnej sprecyzowanej metody rozwiązywania pytań, których Marks sam sobie nie stawiał, albo które w jego czasach nie istniały. Gdyby Marks żył o 90 lat dłużej, niż żył faktycznie, musiałby się zmienić w sposób, którego nikt nie jest w stanie się domyśleć. Ci natomiast, którzy sądzą, że komunizm jest „zdradą” lub „zniekształceniem” marksizmu pragną uwolnić niejako Marksa od odpowiedzialności za czyny tych, którzy się mienią jego duchowym potomstwem. Podobnie heretycy i schizmatycy XVI i XVII stulecia krytykowali Kościół rzymski za zdradę pierwotnego posłania i podobnie usiłowali uniewinnić świętego Pawła ze związków z korupcją Rzymu. W ten sam sposób rozumowali ci, którzy chcieli oczyścić imię Nietzschego z ponurych powiązań z ideologią i praktyką niemieckiego nazizmu. Toż nie bez kozery naziści kazali swoim nadludziom czytać „Wolę mocy” i nie wystarcza powiedzieć, że był to nieważny przypadek – jak gdyby mogli na to miejsce, z równym skutkiem, polecić „Krytykę praktycznego rozumu.” Mamy pod dostatkiem doświadczeń, aby wiedzieć, że wszystkie ruchy społeczne muszą być tłumaczone wieloma okolicznościami i że źródła ideologiczne, na które się powołują i którym chcą dochować wierności, są tylko jednym z czynników, przyczyniających się do ich formy, ich sposobów działania, ich sposobów myślenia. -
Prześladowania komunistów
bavarsky odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Oczywiście, że nie. Tyle tylko, że na masową skalę owa zaraza wystąpiła i ukształtowała się w biednej Rosji w latach wojny domowej, inne kraje tj. te dla których swoje koncepcje Marks stworzył [wysokorozwinięte Anglia, Francja, Niemcy] miały chwilową czkawkę, ale stosownie się z nimi uporały. Owa, równość, brak granic i podziałów, ot piękna utopia; już się oto ukazała w nowo formowanej RKKA. Ot bowiem jak stworzyć składną armię w której nie ma podziałów na stopnie? Wszyscy są sobie równi ? „Koniak, jest to alkohol klasy robotniczej pity przez ich przedstawicieli” – mawiał mój dziadek. Sądzi się w tym temacie Polskę sanacyjną, iż to znęcała się nad biednymi rodzimymi komunistami. Tyle, że nawet w takich USA, czasów kadencji w FBI Hoovera, w latach zrazu po 45’tym roku wystąpiła masowa psychoza agentów komunistycznych. Słowo agent jest tutaj najbardziej zasadne, bowiem komunizm jako ustrój który nie respektował w swoich fundamentach granic żadnego państwa, stawał się na gruncie innym niż on sam, uznanym wrogiem danego kraju. Dlatego też, obywatel USA wierzący w idee głoszone przez np. Lenina, czy wizję Parwusa o permanentnej rewolucji, traktowano zwyczajnie jako zdrajców, którzy mogli w dobrej wierze, pełniąc wysokie stanowiska w państwie informować ZSRR [ostoję komunizmu], o poczynaniach kapitalistycznego systemu. Do dzisiaj istnieje problem z klasyfikacją komunistów pierwszych dwóch dekad XX stulecia [nie wspominając już o tych, których byt na tej ziemi plasuje się w XIX w.], a którzy to odnosili się w swych tekstach do koncepcji Marksa. Liczne pisma owego „Niemca”, dziś uchodzące za nadzwyczaj doniosłe, ogłoszone zostały drukiem dopiero w dwudziestych i trzydziestych latach XX wieku, lub nawet później. Należą do nich Ideologia niemiecka, pełny tekst rozprawy doktorskiej Różnica między demokrytejską a epikurejską filozofią przyrody; Przyczynek do krytyki heglowskiej filozofii prawa; Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 roku; Grundrisse; należy tu także Dialektyka przyrody Engelsa. Teksty te nie mogły zatem mieć znaczenia dla epoki, w której powstały, dzisiaj wszakże uchodzą nie tylko za przyczynki do biografii intelektualnej Marksa samego, to jest tylko historycznie są interesujące, ale analizowane są jako konstytutywne składniki doktryny, której bez nich nie podobna zrozumieć! Toczy się ciągle spór, co do tego czy i w jakim stopniu tak zwana dojrzała myśl Marksa, wyrażona zwłaszcza w Kapitale, jest treściowo dalszym ciągiem jego młodzieńczych, filozoficznych poczynań, czy też, jak chcą niektórzy komentatorzy, wyrasta z radykalnego przełomu umysłowego, czy więc i w jakim stopniu Marks porzucił w latach 50-tych i 60-tych dawny styl myślowy, określony głownie horyzontem problemowym heglowskiej i młodo heglowskiej filozofii. Jedni sądzą, że filozofia społeczna Kapitału jest niejako preformowana we wczesnych tekstach i stanowi ich rozwinięcie lub uszczegółowienie, inni – przeciwnie- że analizy społeczeństwa kapitalistycznego oznaczają zerwanie z utopijną i normatywną retoryką wczesnego okresu; stanowiska w tym sporze są skorelowane z odmiennymi interpretacjami całego sensu Marksowskiej myśli. -
1920. Wojna i miłość
bavarsky odpowiedział montezuma1985 → temat → Katalog filmów i seriali historycznych
A tu może ciebie zdziwić [? bądź nie ?] fakt, iż szef Wydziału II, por. Jan Kowalewski, został wysłany na front 6 listopada 1920 roku [celem odbycia stażu], gdzie objął dowództwo jednej z kompanii 6 harcerskiego pp [dawnego 201 ochotniczego pp] Wojsk Litwy Środkowej. W tym czasie na stanowisku szefa Wydziału II Biura Szyfrów zastępował Kowalewskiego por. Jakub Plezia. Wprawdzie było to hen po głównych działaniach na rodzimym TDW, tym niemniej... -
Jak na prawdziwego Intelektualistę przystało Secesjonista zgłębia tajniki czołowego historyka RFN. Rzecz wyborna by się stała, gdybyś jeszcze uszczknął rąbek tajemnicy, czemuż to podjąłeś się owej lektury? Planujesz stosowny felieton? Kłaniam Się Marcin
-
Bitwa warszawska - komu przypisywać zwycięstwo?
bavarsky odpowiedział bartecki → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Co więcej plany Rozwadowskiego jak i Weyganda w sierpniowej sytuacji Wojska Polskiego nie przystawały do realnych możliwości naszego wojska. Weygand chciał przerzucić poważne siły na obszar leżący między Ostrołęką a Łomżą, by ustabilizować w ten sposób front, a następnie utworzyć une ligne forte, by zrazu potem kontratakować. Rozwadowski proponował podobnie, tj. wzmocnienie obu skrzydeł Frontu Północnego tak, by mogły rozpocząć równoczesny kontratak i doprowadzić do zmniejszenia naporu na centrum. Oba te plany zakładając decydującą bitwę z wojskami Tuchaczewskiego w czołowym zwarciu, mogły nie przynieść spodziewanych rezultatów. Plan Marszałka był o tyle kuszący, że niwelował aspekt uderzenia czołowego a w zamian tego dawał manewr. Stefan Mossor, stwierdził wręcz że "odbicie" znad Wieprza było charakterystyczne do odwróconej i oczywiście wyolbrzymionej we wszystkich wymiarach bitwy spod Austerlitz. W jednym i drugim przypadku najpierw nastąpiło przełamanie środka całości ugrupowania przeciwnika [uderzenie znad Wieprza], a potem szybki manewr jednoskrzydłowy przeciw jednej z dwóch rozerwanych części. W bitwie pod Warszawą część sił rosyjskich została w konsekwencji przyparta przez manewr sił polskich do granicy Prus Wschodnich. Zdaniem Stefana Mossora wszystkie rozstrzygające czynniki manewru operacyjnego zostały później z powodzeniem zastosowane przez stronę polską również w manewrze nad Niemnem. Zob. S. Mossor, Sztuka wojenna w warunkach nowoczesnej wojny, Warszawa 1986, s. 494-495; T. Kutrzeba, Bitwa nad Niemnem (wrzesień-październik 1920, Warszawa 1926..