
Vissegerd
Przyjaciel-
Zawartość
4,205 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Vissegerd
-
Nie zrozumiałeś chyba o co mi chodziłoNarya, a szkoda... Sam chciałeś, to będziesz teraz miał... Obawiam się, i wybacz jeśli uraziłem, ale czym innym jest polemika, czym innym wymiana poglądów. Przynajmniej jak dla mnie. To po pierwsze. Po drugie, najważniejsze, to forum historyczne, temat całkowicie historyczny i nie widzę tu miejsca na polemikę dotyczącą światopoglądu. Jest dział filozoficzny na forum, tam możemy polemizować. I o to przede wszystkim mi chodziło. Smutne, że wyszło na zasadzie: "uderz w stół..." Masz rację Adasiu. Dlatego też próbowałem wytłumaczyć naszemu drogiemu koledze, że ta polemika nie ma sensu... I kto to mówi? Próbowałem spowodować odejście od OT (j.w.), ale sam go pociągnąłeś... Przy internacjonalizmie można jeszcze dyskutować, taki patriotyzm "inaczej". Podobnie, jak w rozumieniu komunistów są "sprawiedliwość inaczej", "dobrobyt inaczej", itd. Natomiast kosmopolityzm absolutnie wyklucza patriotyzm. Brak logiki Drogi Narya... Nie chcę nikogo obrazić, ale to typowe dla całej ideologii komunistycznej, bo już założenia są nieprawdziwe. Ale podkreślam, ja nie chciałem tej polemiki, sam się domagałeś. A teraz w szczegółach (tym bardziej, że nawiązujemy do KPP) odnieśmy się do haseł komunistycznych, zamieszczonych w przytoczonych odezwach: Niepodległość burżuazji - to niewola i nędza robotników wsi i miast. Pomijam, że to demagogiczny bełkot, to jeszcze kompletna bzdura i bezsens. Nie istnieje nic takiego, jak "niepodległość burżuazji". Niepodległość robotnika - to zaprowadzenie rządów Rad Delegatów Robotniczych miast i wsi, jako jedynej drogi do zniesienia wyzysku i zaprowadzenia socjalizmu. J.w., na dodatek widać słaby rozwój umysłowy ówczesnych komunistów, skoro nie widzą innych rozwiązań ku poprawie niedoli mas pracujących. Na dodatek jest to zwykły bandytyzm, nawoływanie do obalenia legalnych, polskich, suwerennych władz i instytucji demokratycznych, w tym sejmu. To da się osiągnąć tylko na drodze solidarnej walki rewolucyjnej mas pracujących miast i wsi, wszystkich krajów i narodowości. Internacjonalizm, może nawet i kosmopolityzm oraz nawoływanie do "walki rewolucyjnej". Jak pokazuje historia, wyglądało to z reguły krwawo, więc mamy nawoływanie praktycznie do mordów. Brawo... Poza tym od 1919 do końca, czyli do 1938 trwa dyskusja nad sprawą polską, niepodległością państwa polskiego i widać wyraźnie, że komuniści cały czas mieli z tym problem (inaczej niż w Niemczech, gdzie komuniści byli w Reichstagu). I tu mamy gwóźdź programu. Dziękujmy Bogu, że komuniści w Polsce nie osiągnęli takiej pozycji jak w Niemczech. Bo w życiu i historii jest już tak, że jedne skrajne opcje polityczne, a taką niewątpliwie są komuniści, rodzą inne skrajne opcje. W Niemczech byli to naziści, u nas dzięki temu, że komuniści byli ugrupowaniem marginalnym, nie rozwinął się ani faszyzm, ani narodowy socjalizm. To uproszczenie oczywiście, ale mniej więcej tak to działa... Ta niepodległość za którą walczycie, to niepodległość ziemi pańskiej na Ukrainie, Białorusi i Litwie od chłopa ukraińskiego. To dwór i jego żubry pędzą Was na rzeź. Kolejny, demagogiczny bełkot komunistyczny, nie mający pokrycia w rzeczywistości. Znów - nie istnieje coś takiego, jak "niepodległość ziemi pańskiej". Żaden dwór ani żubr nikogo na rzeź nie prowadził. My też byliśmy głupi... Chociaż jedno, komunistyczne słowo prawdy Szkoda, że nie zmądrzeli... Toteż uciekliśmy z tych legionów, gdzie nas ogłupiano, do bolszewickiej Rosji, o której nam takie strachy opowiadano. I teraz kiedy usłyszeliśmy, że pańska Polskę wojnę zaczęła z Rosją, tośmy jako starzy żołnierze poszli do Czerwonej Armii, Należy czytać: "jesteśmy zdrajcami i wszarzami jakich święta ziemia nie nosiła". Bo zdradzili własnych kolegów, przyjaciół, towarzyszy broni i jeszcze kraj na dodatek. bo my nie chcemy pańskiej Polski, nie chcemy takiej niepodległości, kiedy krajem rządzi Sejm, w którym siedzą sami obszarnicy i paskarze na wielką skalę. Ewidentny zamach na wolność i demokrację. Nawet po wojnie władze narzucone przez ZSRR nie śmiały tknąć polskiego sejmu, choć był on nieco ułomny. Bełkot jakich mało przy okazji i kłamstwo... W sejmie przed wojną (przynajmniej do 1926 roku) była szeroka reprezentacja różnych warstw społecznych. My przyjdziemy do naszego kraju, który dla nas droższy niż dla panów Skulskich, Paderewskich i Grabskich, którzy go wynajęli jako pachołka entencie. My w Czerwonej Armii za Polskę krew przelewamy i ona wkrótce się narodzi. I Wam, towarzysze, radzimy iść do nas, odwrócić bagnet przeciw różnym psubratom - pająkom ssącym krew z robotnika i chłopa. Ewidentne nawoływanie do zbrodni. Toteż rzućta, towarzysze, przeciw nam iść. Chodźcie do nas, pójdziewa razem panów bić." I tu również podżeganie do mordów. No właśnie. Jak wyżej pokazałem, niepodległość ta oparta jest na zamordyzmie, mordowaniu niewinnych ludzi, likwidacji organów demokratycznych, itd. Świetni goście, nie ma co... Śmiem wątpić w wartość tej lektury... Jeżeli oczywiście jest w podobnym tonie, jak zacytowane odezwy. I tu jeszcze faktycznie można dyskutować, ale tylko tu. Na koniec proponuję przypomnieć sobie definicje internacjonalizmu i kosmopolityzmu, resztę napisał kolega palatyn. Przepraszam też najmocniej za ostry ton wypowiedzi, ale zostałem sprowokowany i Bóg mi świadkiem, nie chciałem tego, jak też tej polemiki. Tolerancja nie ma tu nic do rzeczy, bo trudno przejść obojętnie wobec zbrodniczych odezw KPP i innych, ówczesnych komunistów. Ja mogę przyjąć, że ktoś ma swój światopogląd i szanuję to, ale jak widzę odezwy jak wyżej, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Narya, nie odbieraj tego proszę osobiście, ja odniosłem się tylko i wyłącznie do treści przytoczonych materiałów. Bardzo szanuję Twój światopogląd, choć uważam go osobiście za nieco naiwny. Dla mnie komunizm, teoretycznie jest utopią. Niestety, praktyka i historia pokazują, że prowadzi do zbrodni. Trudno na podstawie historycznych doświadczeń odnosić się więc do tego pozytywnie. Pozdrawiam.
-
Wybacz Narya, ale to, co można z tego wyczytać, to między innymi nawoływanie do bezprawia. W rozumieniu ówczesnym i obecnym. I to nawet eufemistycznie ująłem. A z tego znowuż bije jeszcze zdrada i nawoływanie do zdrady. O bezprawiu nie wspomnę nawet... Inna sprawa, że są różne odmiany komunizmu, jednak w przypadku KPP możemy chyba mówić o jednym nurcie. Komunizm jest kwestią światopoglądu i w takim przypadku mówienie o patriotyzmie w powszechnym rozumieniu, jest moim zdaniem nieco pozbawione sensu. To był zupełnie inny rodzaj patriotyzmu, myśl komunistyczna hołdowała idei internacjonalizmu, i tak chyba należy na to patrzeć. Osobiście uważam, że trudno polemizować z kwestiami światopoglądowymi, dlatego też, nie zamierzam tego oceniać. Być może też, plotę coś trzy po trzy Ja bym tak kategorycznie tego nie oceniał. To właśnie jest kwestia światopoglądu, komuniści nie widzieli tego w ten sposób. Im chodziło o szczęście ludu na całym świecie, oczywiście, w komunistycznym tego słowa rozumieniu. W swoim przekonaniu chcieli dobrze. Pozdrawiam.
-
Największe sukcesy i porażki Sanacji
Vissegerd odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Oj, trochę chyba Kolego przesadziłeś Andrea$ już praktycznie większość wyłuszczył, więc tylko tytułem uzupełnienia. 1. Niby z kim mieliśmy zawierać sojusze? Faktycznie natomiast, była szansa porozumienia się z Czechosłowacją, tę zaprzepaszczono. 2. Podejmowano i wręcz kontynuowano do samej wojny działania zbrojeniowe i to, jak na nasze możliwości, dużą skalę. Udział w budżecie państwa wydatków na wojsko i zbrojenia był procentowo ogromny, dużo wyższy, niż u naszych sąsiadów. 3. Zbroiliśmy się na tyle, na ile mogliśmy, choć rzeczywiście, popełniono parę błędów. 4. Wydaje mi się, że Hitlera nic nie mogło powstrzymać, sytuacja gospodarcza wymuszała na nim rozpoczęcie działań wojennych. Pamiętać też należy, rozpatrując kwestię czasu, że w trakcie, kiedy myśmy się dozbrajali, robili to samo nasi przeciwnicy i dystans wręcz się zwiększał. Pozdrawiam. -
Co stało się z majątkiem II RP
Vissegerd odpowiedział Dareknh → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
No nie wszyscy tu są zawodowymi historykami, a znowuż nie tylko zawodowi historycy mogą coś wiedzieć Witam serdecznie na forum i dziękuję za założenie ciekawego tematu. Akurat ja nie wiem za wiele, ale pamiętam, że udało się uratować rezerwy złota NBP, mimo, że Niemcy chcieli położyć na nich łapę. Złoto wywieziono pociągiem i opiekę nad nim przejęli Rumuni, zresztą skutecznie, jeśli dobrze pamiętam, przechowali je przez całą wojnę. Zdaje się, że spore zasługi dla bezpiecznego przewozu złota położył zamordowany później przez Żelazną Gwardię, premier Rumunii, Armand Călinescu. Zupełnie jednak nie pamiętam, ile tego złota było. I coś mi się jeszcze kołacze, że po wojnie wróciło do Polski. Pozdrawiam. -
Quiz - Polska pod Zaborami
Vissegerd odpowiedział piterzx → temat → Polska pod zaborami (1795 r. - 1918 r.)
Ponieważ kolega bavarsky się wymigał (ku mojemu ogromnemu żalowi), nie pozostaje mi nic innego, jak zadać pytanie. Nie będzie za trudne Jak się nazywał i jaki miał stopień pierwszy (i jedyny) dowódca organizowanej, polskiej floty kaperskiej podczas powstania Styczniowego? Chodzi o Polaka i zawodowego marynarza. -
Też się zastanawiałem... Może chodziło o Kazimierza Bartla? A może o Sosnkowskiego? Pozdrawiam.
-
Ale numer, odpowiedziałem tak "z głupia frant" i trafiłem Mam nadzieję, że nie upupię znowu quizu... Pytanie: Kto pomógł Bolesławowi Krzywoustemu przekonać Szczecinian do przyjęcia chrztu?
-
Ba... Moim skromnym zdaniem, to fortyfikacje i opieka papieża, Bonifacego VIII, ale nie wiem, czy o to chodzi...
-
Dodajmy, że w XIX-wiecznej rzeczywistości (i pierwszych latach XX w.), w walce z Caratem, określenie "terrorysta" nie ma pejoratywnej konotacji. W tym wypadku Piłsudski był bojowcem i walczył z zaborcą, jest więc to wysoce chwalebne z polskiego punktu widzenia działanie. Pozdrawiam.
-
Temat moim zdaniem wdzięczny, bo mało znany, a wiele ciekawych rzeczy się wydarzyło. Mniej może podczas powstania Listopadowego, kiedy to głównie skupiono się na dostawach broni drogą morską (chociaż były i zamysłu utworzenia floty kaperskiej), ale za to całkiem sporo podczas powstania Styczniowego, kiedy powstały nie tylko plany i regulaminy, ale podjęto też konkretne działania. Siły powstańcze dysponowały wtedy nawet własnymi okrętami i regularnymi marynarzami. Żeby może rozpocząć dyskusję, zacznę od roku 1830. Rząd Narodowy borykał się z nie lada problemami w kwestii zaopatrzenia wojskowego, szczególnie w karabiny. Nie było w Królestwie Kongresowym wytwórni broni, przemyt przez Niemcy czy Austrię nie dawał oczekiwanych rezultatów. Dlatego też powstała koncepcja transportu drogą morską. Już w kwietniu 1831 roku rząd wysłał do Anglii niejakiego Andrzeja Evansa, wspartego funduszami Banku Polskiego w Warszawie. Evans był Warszawiakiem angielskiego pochodzenia, wraz z bratem Tomaszem osiadł na początku stulecia w naszej stolicy i założył fabrykę maszyn. Szybko się spolszczyli. Pochodzenie Evansa miało gwarantować szybkie załatwienie sprawy, a czas pilił. Ponieważ nie posiadaliśmy wtedy dostępu do morza, więc umyślono, aby gen. Giełgud wraz ze swoim korpusem opanował kawałek wybrzeża między Połągą a Lipawą. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie maja toczyły się zacięte walki właśnie o Połągę. Evans nie zawiódł i szybko nabył w Londynie 16 tys. karabinów. Wynajął brygantynę "Symmetry" pod dowództwem kpt. Georga Linda, za transport odpowiedzialny był Jan Paweł Jerzmanowski, przebywający wtedy we Francji. Statek wypłynął z Londynu 14 lipca 1831 roku pod banderą angielską, kierując się na Bałtyk. Na jego pokład załadowano ostatecznie 15 800 karabinów (inne źródło, niestety nieudokumentowane, podaje liczbę 6000 karabinów z bagnetami, 2000 pistoletów, 3000 szabel, 4 armaty, 350 lanc, proch i pociski), a Jerzmanowski zaokrętował się pod fałszywym nazwiskiem Rabière. Płk. Jerzmanowskiemu towarzyszyli oficerowie Zdzitowiecki, Zaborski, Plater i Vautrin. Kilka dni wcześniej na Żmudź wybrał się Tomasz Evans, aby przekazać informacje gen. Giełgudowi. Statek miał podnieść polską banderę dopiero po zbliżeniu się do wybrzeża żmudzkiego, po wcześniejszym upewnieniu się, że jest ono opanowane przez powstańców, czyli po dostrzeżeniu polskiej flagi w umówionym wcześniej miejscu. Podróż przebiegała pomyślnie, już 25 lipca "Symmetry" zbliżył się do Połągi. Niestety, nie dostrzeżono nigdzie śladu wojsk powstańczych. Jerzmanowski nie wiedział, że korpus Giełguda już od ok. 2 tygodni jest internowany na terenie Prus. Dodam tylko, że Giełgud dość nieudolnie prowadził swoje działania, doszło do zatargów z gen. Chłapowskim, dość powiedzieć, że mogło być lepiej (nie miejsce i czas w tym temacie na rozwodzenie się nad działaniami na Litwie i Żmudzi). Chcąc nie, statek zmuszony był zawrócić do Londynu, broń zaś zamierzano sprzedać, aby choć częściowo odzyskać zainwestowane środki. Były to pierwsze próby "morskie" podczas powstania Listopadowego, ale nie ostatnie... Źródła: Jerzy Pertek, Polacy na szlakach morskich świate, Wrocław 1957 Henryk Mąka, Sarmaci na morzach, Warszawa 2008 Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.
-
No i znowu (jak kiedyś) nie pozostaje mi nic innego jak generalnie zgodzić się z kolegą 1234. Dodam tylko, że w tej niewielkiej, "pseudo ofensywie", że tak to ujmę, Francuzi ponieśli dużo większe straty niż Niemcy. Nie pamiętam w tej chwili danych, ale zdaje się, że była to różnica parokrotna. O czymś to niewątpliwie świadczy. Gdyby natarcie na linię Zygfryda było "spacerem", to nie byłoby wysokich strat. Straty te, biorąc pod uwagę ówczesną mentalność Francuzów i ich traumatyczne wręcz doświadczenia z IWŚ, mogły być moim zdaniem jednym z przyczynków do przerwania natarcia. Podkreślam, jednym z wielu, bo sądzę, że podstawowym była nasza klęska. Pozdrawiam.
-
Narya, ale czym innym jest samowolne oddalenie się od oddziału, a czym innym wycofanie w toku walk. Sądzę, że o to koledze atrixowi chodziło Pozdrawiam.
-
Hmmm.... Wydaje mi się, że to zagadnienie już przegadaliśmy w następujących tematach: Bitwa pod Grunwaldem Kampania 1410 roku Władysław II Jagiełło - ocena Nie wiem, czy coś tu nowego wymyślimy Pozdrawiam.
-
FSO, to już później. Na swoją pozycję Piłsudski pracował już wcześniej, jeszcze jako członek PPS. Myślę, że najpierw powinniśmy się zająć początkowym okresem działalności, okresem "Ziuka". Tak BTW, niezbyt zręcznie brzmi tytuł tematu, tak jakbyśmy sugerowali, że spadł z nieba niemalże. Może by go jakoś przeredagować... Pozdrawiam.
-
Quiz Starożytność
Vissegerd odpowiedział Andrzej → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
chaemuaset ma rację, bajki w necie wypisują Niejaka Carol Andrews z British Museum w swojej książce pt. "Egyptian mummies" (Harvard University Press, 2004) podaje, że najdłuższy odcinek bandaża miał 15 metrów (przy szerokości do 20 cm.). Łączna powierzchnia bandaży użytych dla jednej mumii wynosiła wg niego 375 m.kw. Tak więc ostrożnie z "rewelacjami". Tyle w kwestii formalnej, przepraszam Moderatora za wtrącenie. Pozdrawiam. -
O pochodzeniu imion w średniowieczu
Vissegerd odpowiedział eginthen → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
I to chyba racja, bo ja znalazłem coś takiego: Czyli, że imię pochodzi ze staro-wysoko-niemieckiego, ponoć najstarszej formy języka niemieckiego. Choć gdzieś mi się obiło o uszy, że i w pragermańskim ma korzenie... Ale nie znam się na tym za bardzo W dziale Pomocowym był kiedyś ciekawy temat o imionach: Tłumaczenie imion z łaciny Może pochylimy się teraz nad tymi imionami? Nie wszystko udało nam się wtedy przetłumaczyć... Pozdrawiam. -
Czyli już wiemy, czemu w okopach tak cuchnęło Wyżywienie w okopach to była bolączka wielu armii. Przypomnę, że podobne problemy miała armia rosyjska, mimo, że Rosja nie była odcięta blokadą. Z tym, że tu dochodzi jeszcze jedna, ważna przyczyna. Olbrzymia wręcz korupcja i kradzieże w rosyjskiej intendenturze. Pozdrawiam.
-
A za cóż tu przepraszać, wdzięczniśmy Waćpanu okrutnie Natomiast skoro i harry, i ja wysnuliśmy teorię, że oficer się przemieszczał, to coś w tym musi być... W kwestii stania przed oddziałem. Zależy moim zdaniem, w jakim momencie. Kiedy przeciwnik był jeszcze odpowiednio oddalony, to czemu nie? Cały oddział widzi oficera, więc łatwiej odbiera komendy. Pozdrawiam.
-
Prawa, zwyczaje i ciekawostki morskie w XVII/XVIII wieku
Vissegerd odpowiedział Pancerny → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Nie gniewam się. Choć nie ukrywam, że z lekka się zirytowałem, bo podana przeze mnie książka jest rzadką i wysoko cenioną pozycją. W "Atticusie" w Warszawie widziałem ją za... 450 zł., to o czymś świadczy Nie wiem, co autor herbarza miał na myśli, ale... Na Rolce Sztokcholmskiej widnieje chorągiew królewska (ta, którą pokazałeś). W moim opisie: Bandera morska króla (nie państwowa, królewska!) mogła wyglądać inaczej niż chorągiew królewska, ale mamy tu elementy wspólne. Tło - identyczne Aplikacja - biały krzyż w miejsce pasa Łańcuch orderu Złotego Runa - jest w obu przypadkach Orzeł - j.w. Herb Wazów - j.w. Korona królewska nad głową orła - j.w. (lub inaczej, nad herbami, u szczytu łańcucha) Pogoń, itd. - j.w. Po pierwsze, elementy opisane są tożsame z ukazaną chorągwią. Po drugie, jeśli autor herbarza uważa, że opisana bandera, mająca jako jeden z elementów herb Wazów, pochodzi z końca XVII wieku, to... To ja temu autorowi gratuluję Po trzecie wreszcie, autorzy wyraźnie zaznaczają, że nie zachowały się materiały ikonograficzne, opierają się na znalezionych opisach, więc mogły pojawić się pewne przekłamania. Zapewne więc bandera królewska była podobna do przedstawionej chorągwi. Wydaje mi się, że podstawowym elementem różniącym mógł być biały krzyż zamiast pasa. Nie opierałbym się za to zbyt mocno na obrazach bitwy pod Oliwą. Nie dość, że często są fantazją malarza, to jeszcze trzeba pamiętać, że na każdym okręcie powiewały różne znaki. Trzeba też pamiętać, że Zygmunt III, jako domagający się zwrotu tronu Szwecji, mógł i jakieś szwedzkie znaki kazać na okrętach wywieszać. Pamiętajmy też, że autorzy wyraźnie zaznaczyli, że bandera królewska za Wazów ewoluowała. Innej mógł więc użyć król podczas swoich wypraw do Szwecji, a inna mogła już być w bitwie pod Oliwą. Sądzę, że bardziej zbliżona do chorągwi z Rolki Szt. (z tym, że krzyż zamiast pasa). Ale wciąż są to przypuszczenia, jeszcze nikt nie poważył się na ostateczne stwierdzenia w tej materii. Tyle w temacie... Wygrzebałem natomiast jeszcze jedną ciekawostkę. Banderze królewskiej należały się określone honory polegające na opuszczaniu żagli przez przepływające obok okręty. Król Zygmunt August wydał w tej sprawie 20 kwietnia 1566 roku specjalny uniwersał, nakazujący oddawanie królewskim okrętom kaperskim należnej im czci. Za: S.K. Kuczyński, Pierwsza bandera Rzeczpospolitej, "Mówią wieki", 1977, nr7. Na temat historii polskiej bandery jeszcze tutaj: S.K. Kuczyński, Śladami bandery Rzeczpospolitej, w "Godło, barwy i hymn Rzeczpospolitej", str. 119-125. Niestety, nie posiadam tego materiału. Pozdrawiam. -
Prawa, zwyczaje i ciekawostki morskie w XVII/XVIII wieku
Vissegerd odpowiedział Pancerny → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Tak. Bergiel K.: Dawne bandery polskie na morzu, "Żeglarz Polski", 1922, nr 4 Bodniak S.: Przyczynki do dziejów marynarki w Polsce w XVI w. (I. Kiedy powstała dawna bandera polska?), "Rocznik Gdański", R. 9/10, 1937 Czerwiński J.: Bandera polska od Flinta po dzień dzisiejszy, "Morze", 1961, nr 3 Gembarzewski B.: O proporcach, znakach, chorągiewkach, sztandarach, itd., "Broń i Barwa", t. IV, 1937, nr 9 Hubert W.: Dawne bandery polskie, "Broń i Barwa", t. I, 1934, nr 5-6 Miller J.: Chorągwie i flagi polskie, Warszawa 1962 To część literatury do której odwołują się autorzy, niestety, nie mam dostępu do tych źródeł. W tekście nie ma też odnośników, więc trudno mi też ustalić co i z którego źródła pochodzi. Jest jeszcze parę pozycji odnoszących się do bander i flag. Pozdrawiam. -
Prawa, zwyczaje i ciekawostki morskie w XVII/XVIII wieku
Vissegerd odpowiedział Pancerny → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Temat jakby trochę założony zgodnie z moimi zainteresowaniami, więc wstyd nic nie napisać. Ale też temat jest bardzo rozległy... Dzisiejszy temat - BANDERA Zgodnie z prawem międzynarodowym każdy statek handlowy, każdy okręt wojenny musi mieć przynależność państwową, a widomym tego znakiem jest bandera państwa, pod którą statek czy okręt uprawia żeglugę. Inaczej jednostka morska może być uznana za piracką. Zasada ta, obowiązująca współcześnie, sięga jeszcze średniowiecza. Ówczesne statki kupieckie podnosiły zrazu banderę tego miasta nadmorskiego, które stanowiło ich siedzibę. Doskonałym przykładem jest tu nasz Gdańsk, gdzie po raz pierwszy użyto bandery już w roku 1361. Rady miejskie wydawały kapitanom statków odpowiednie zaświadczenia, stwierdzające, że dany statek jest własnością obywatela tego miasta, a więc przez to i statkiem miastu przynależnym (np. gdańskim). Wraz z rozwojem żeglugi i ustroju politycznego państw, zaczęły się pojawiać na masztach flagi królewskie, później państwowe. Wiązało się to z przynależnością państwową jednostki morskiej. Pierwszych bander państwowych zaczęła używać flota angielska, od wydania słynnego Aktu nawigacyjnego w roku 1651. W ślad poszły i inne kraje, np. Francja w roku 1793. Polska bandera wojenna (królewska) pojawiła się na wodach Bałtyku już za czasów panowania Jagiellonów w XVI wieku. Widniał na niej orzeł biały, bez korony, na czerwonym polu. Choć na portalu http://akromer.republika.pl/flagi_pl_bandera.html ukazany jest orzeł w koronie, zapewne też tak później wyglądała. Wcześniej, w XVI wieku, podczas wojny z Zakonem Krzyżackim, polskie okręty używały bander swoich miast, jednak wspólnym elementem było czerwone, lub biało-czerwone tło. Bandery z orłem używały więc okręty Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta, choć z drobną uwagą. Z przyczyn politycznych (konflikt z Iwanem Groźnym), do roku 1562 okręty Zygmunta Augusta pływały pod banderą kurlandzką. Być może okręty nosiły też banderę królewską, jednak nie zachowały się do naszych czasów na ten temat jakiekolwiek informacje źródłowe. Oto jak mogła wyglądać polska bandera (jest to jednak fantazja autora rysunku): Regułą było, że banderę królewską umieszczano na fokmaszcie, państwową na grotmaszcie, a miejską na bezanmaszcie (czyli idąc od dziobu do rufy, dla niewtajemniczonych). Bandera z orłem stosowana była przez Stefana Batorego, potem przejęta została przez Wazów. Na tej ostatniej widniał już orzeł z pozłacanymi szponami i dziobem, najprawdopodobniej również z koroną, ale znów nie mamy na ten temat dokładnej wiedzy. Nieco inna była natomiast bandera królewska Wazów, przedstawiała zarówno godło polskie, jak i herb królewski, czyli snopek. Tło tej bandery było karmazynowe, na nim biały krzyż, na nim znowuż orzeł z herbem Wazów na piersi. Orła otaczał łańcuch orderu Złotego Runa, a nad jego głową widniała królewska korona. Aplikacje na banderach wykonywano z jedwabiu, prawdopodobnie na późniejszych mamy też Pogoń litewską, mieszane godła polsko-szwedzkie, szwedzkiego lwa heraldycznego, itd. Rozróżniamy banderę wielką i małą, obok nich mamy również proporce. Istniał już w okresie Rzeczpospolitej Obojga Narodów ceremoniał podnoszenia bander, uwzględniający rangę oficerską. Na drzewcu bukszprytu podnoszono proporzec wtedy, gdy na okręcie znajdował się jego dowódca. Był to właśnie pierwowzór polskiego znaku dowódcy okrętu. Wielką banderę podnoszono na grotmaszcie z chwilą zaokrętowania admirała. W XVI i XVII wieku pojawia się też proporzec bojowy, zbrojne w pałasz marynarski (szablę polską?) ramię (z odkrytym przedramieniem) na karmazynowym tle. Być może pojawiał się zamiennie z banderą narodową, może równolegle, znów źródła nie rozwiewają naszych wątpliwości. Tym nie mniej, był to również typowo polski znak. Tak samo nie znamy wyglądu bander okrętów kaperskich Jana Kazimierza czy Sobieskiego. Dopiero XVIII wiek przynosi nam pewne informacje. Proporzec bojowy: Polska bandera wojenna z I poł. XVIII wieku miała barwę białą. Wprawdzie polska flota w tym okresie praktycznie nie istniała, niemniej z tego okresu zachował się do 1939 roku jedyny egzemplarz (w okresie 20-lecia międzywojennego w zbiorach Muzeum Wielkopolskiego w Poznaniu). Była to biała flaga, na której z jednej strony widniał orzeł srebrny z koroną na głowie, noszący na piersi tarczę herbową Wettynów, z drugiej zaś wizerunek okrętu. Żeby było ciekawiej, polska bandera, mimo nieistnienia floty, pojawia się na dalekich wodach w XVIII wieku. Otóż statki habsburskie, chcąc uniknąć konfliktu z Anglią, pływały na wodach Oceanu Indyjskiego pod banderą polskiej Kompanii Ostendzkiej, za wiedzą i zgodą Augusta II (formalnie miały zakaz handlu na dalekim wschodzie). Mimo tego, Anglicy zarekwirowali statki, co spotkało się z królewskim protestem w roku 1731. August wystosował wtedy memoriał (skierowany zresztą do kilku państw) pt. "Zniewaga bandery polskiej na wodach Gangesu, w Indiach Wschodnich, w państwie Wielkiego Mogoła". Bez efektu, Anglicy zatrzymali pryz. Polskiej bandery użył również Maurycy Beniowski podczas swojej ucieczki z Kamczatki, lecz uczynił to zupełnie samorzutnie. W XVIII wieku pojawiła się też polska bandera kupiecka. Na białym tle niebieski krzyż św. Andrzeja i biały orzeł na karmazynowym tle, w górnym rogu, przy drzewcu Źródło: Eugeniusz Koczorowski, Jerzy Koziarski, Ryszard Pluta, "Zwyczaje i ceremoniał morski", Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1972. Pozdrawiam. -
Anegdoty związane z II RP
Vissegerd odpowiedział Gnome → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
He, he, dobre A propos płk. Prystora, to jeszcze były opowiadania o papudze Prystora, odnośnie wszelakich nominacji. Niestety, dawno czytałem i nic praktycznie nie pamiętam, ale na ten temat również sporo anegdot krążyło. Pamięta ktoś może coś? Pozdrawiam. -
Ha, co do żagli "Arki Noego" nie będę się spierał, bo tak na prawdę to nic o nich nie wiemy. Rejek na bukszprycie faktycznie nie ma. Zresztą, pozostałe polskie pinki jeśli się dobrze orientuję, też nie miały żadnych żagli na bukszprycie, ale nie miały i trzeciego masztu. Ten trzeci masz ma również wpływ na wyważenie okrętu (to częściowo chyba wyjaśnia pewne Twe wątpliwości maxgallu mam nadzieję). Natomiast w kwestii dział, to dalej się nie zgodzę. Otóż wspomniany "Papegojan" miał również 16 dział, tyle tylko, że o jeszcze mniejszych wagomiarach niż "Arka Noego". Ciężar salwy burtowej tego szwedzkiego okrętu wynosił 36 kg., podczas gdy polskiego 55,5 kg. Dla porównania, "Panny Wodnej" - 39,5 kg., a "Żółtego Lwa" - 27. Dla przykładu ciężar salwy burtowej galeonu "Wielbłąd" (czyli "Delfin") wynosił zaledwie 66 kg. (12 dział), a "Wodnika" - 85 kg. Tak więc dalej będę obstawał przy dwóch pokładach działowych, zgodzę się natomiast z tym, że na górnym pokładzie zamieszczono lekkie wagomiary, czyli wspomniane falkonety. Rozmieszczenie tylu dział na jednej burcie i jednym pokładzie jednak jest mało możliwe. Nawet, jeśli są to lekkie działa, miejsca na obsługę potrzeba podobnie jak przy większych, jakiś dystans trzeba zachować, tym bardziej, że jak widać z ciężaru salwy, nie były to same "piszczałki". To, że Koczorowski napisał, że "Arka Noego" była największa na Bałtyku, to nie oznacza, że ja się pod tym podpisuję. Wspomniany "Papegojan" ma taką samą wyporność i liczbę dział, jednak faktycznie mniejszych wagomiarów niż nasza pinka, analizując ciężar salwy burtowej. Pinki angielskie, holenderskie czy inne były rzeczywiście większe (pełna zgoda), o czym pisałem, jednak nie były to okręty bałtyckie. Oczywiście, że tak, masz rację. Chodziło mi jednak o to, że działa są rozmieszczone na pokładzie działowym, nie na górnym, więc mamy dwa pokłady, podobnie jak sugerowałem przy "Arce Noego". Pozdrawiam.