Skocz do zawartości

Tomasz N

Użytkownicy
  • Zawartość

    7,999
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Tomasz N


  1. A to niby dlaczego zdjęcia miały by być robione w dwóch kolejnych dniach?

     

    A co ? Miał lampę błyskową ? Jeżeli Cukrówka była w nocy po bitwie, to zdjęcia w świetle dziennym musiałyby być wykonane co najmniej w dniu następnym po starciu.

     

     

    Pisze  że kilku próbowało

     

    Gdzie ? Może cytacik ?

    Ja znalazłem tylko tyle:

    Ze wszystkich stron linię lasu zamknęli ogniem karabinów maszynowych. Nikt żywy nie mógł się przedostać na drugą stronę drogi głównej w kierunku Wisły, ani też w stronę Ciepielowa.

    (...)  Nawet w pełnym galopie na koniu kawaleryjskim nie udało się próbującym kolegom przeskoczyć drogi przecinającej w tym miejscu las.

     

    Nic tu nie ma o ilości próbujących.


  2. Hipotezę że część zdjęć wykonano w Cukrówce postawiłem ja. Nie ma tam żadnej sprzeczności, ponieważ obraz ze zdjęć ( lężący w rowie ) znajduje potwierdzenie w relacjach mieszkańców Lipska. Sporo ludzi poszło zobaczyć co się stało pod Cukrówką. Nie mogło być też zrobione w lesie pod Ciepielowem, bo przy szosie nie było zbiorowej mogiły. Pod Cukrówką była , co by również potwierdzało miejsce wykonania zdjęcia. Zdjęcie - stojący jeńcy nie mogło byc wykonane w lesie pod Ciepielowem, ponieważ nie znajdziemy tam podobnego terenu. Taki teren znajduje się w Nowinkach gdzie świadkowi widzieli zgromadzonych polskich jeńców. Znam każdy metr tej szosy Lipsko - Ciepielów . 

    Kolejną ciekawostką jest informacja z relacji coś w tym typie - "  jadąc do Ciepielowa po lewej stronie  w lesie były dwie mogiły Polskich kapitanów i trzecia bardziej w stronę Ciepielowa pdchr. Trepki " Idąc dalej z relacji sołtysa Anusina - ten co dowodził miał krótkie nie polskie nazwisko. Rotmistrz to kapitan, nazwisko krótkie i nie polsko brzmiące  kto Pelc ale również Podrez. Po analizie relacji i zeznań to mamy miejsce pochówku rtm ( kapitana ) Podreza.

     

    Akurat tego nie napisałem, to Twoje. Ale mnie akurat teoria, że to Cukrówka nie bardzo pasuje. Nie zgadza się, że tak powiem, czasoprzestrzennie. No bo zdjęcia musiałyby być z dwóch kolejnych dni, a żołnierz je wykonujący musiałby w Unsere napisać: następnego dnia wróciłem się o 25 km i zaryzykowałem zrobienie dwóch zdjęć, bo pułk już był od wieczora pod Zwoleniem.

     

    Nie mogło być też zrobione w lesie pod Ciepielowem, bo przy szosie nie było zbiorowej mogiły.

     

    Ty to napisałeś na serio ? Przecież w świetle relacji Ciesielskiego, w rowie drogi w lesie Dąbrowa musiały zalegać ciała próbujących przeskakiwać trzymaną pod ogniem drogę, by dostać się na wschodnią stronę lasu. 

     


  3. Wiem. Akta Mansteina dostałem od Ciebie i jestem za nie wdzięczny. No i podziękowałem.

    Ale po trosze sam jesteś sobie winien, bo żadne linki do Twoich materiałów nie chodzą.

     

    A co do drugiego, to wiele musi się zmienić, by nic się nie zmieniło, jak pisał klasyk (i to nie Marks ).

     

    Ale ja o czymś innym. Chodzi o tę naciąganą hipotezę, że zdjęcia monachijskie to zdjęcia z Cukrówki, pozwalającą ocalić to, że prezentują zbrodnię na jeńcach..

    Hipoteza była dobra w 2011 r. Obecnie jest sprzeczna z ustaleniami śledztwa, z których wynika, że to zdjęcia z Lasu Dąbrowa.

     


  4. No i ta "zbrodnia w Lipsku".  W Lipsku nie doszło do mordu na jeńcach, natomiast do dobrze udokumentowanego mordu Żydów.

     

    Cofam to. Faktycznie Cukrówka w aktach w/s Mansteina jest opisana jako Lipsko nad Wisłą.

     

    Natomiast ciekawe jest przypomnienie, że mord pod Ciepielowem z początku był datowany przez GKBZH na 9 września. Czyli dla kogoś, kto zrobiłby kwerendę po ich aktach  na dzień 9 września, idąc po trasie marszu 29. Falke Division, Ciepielów i strzał Hauptfeldfebla w Prusach są z tego samego dnia.


  5. Artykuł P. T. Sudoła jest o tyle ciekawy, iż popełnił on w 2011 roku bardziej ogólny bez jakichkolwiek śladów wątpliwości.

     

    ZBRodnIE WEHRmaCHTu na jEŃCaCH PoLSKICH WE ... https://www.polska1918-89.pl › pdf › zbrodnie-w...

     

    Choć jest tam drobny ślad istnienia jakichś wątpliwości na ostatniej stronie, w przypisie, przypisany    ... niestarannej ankietyzacji (sic!):

     

    Często błędnie datowana 9 IX 1939 r. Zbrodnia ta bardzo często – z powodu zarówno niestarannej ankietyzacji miejsc zbrodni przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni, jak i nieweryfikowanych
    relacji świadków – nazywana jest też zbrodnią w Lipsku lub zbrodnią we wsi Dąbrówka. Dlatego an
    kiety błędnie informują co najmniej o trzech zbrodniach (Cukrówka, Dąbrówka, Lipsko), pomnażając
    liczbę ofiar, podczas gdy w rzeczywistości chodzi o jedno i
    to samo miejsce.

     

    Nie wykluczam jednak, że nie jest to ślad po wątpliwościach, a tak naprawdę próba wyjaśnienia małej ilości ciał na zdjęciach. Jeżeli zdjęcia monachijskie to zdjęcia z Cukrówki, to "jedno i to samo miejsce" pozwala na ich używanie w aspekcie Ciepielowa.  Jeżeli tak, to jest to działanie czysto pod płytką propagandę, bo naukowej logiki w tym mało.

    No i ta "zbrodnia w Lipsku".  W Lipsku nie doszło do mordu na jeńcach, natomiast do dobrze udokumentowanego mordu Żydów.

     

     

     

     

     

     

     


  6. Kto trzyma krowy w nocy na pastwisku? Na tych terenach krowa w tamtych czasach to główny majątek w gospodarstwie.

     

    Zachowania w czasie wojny nie muszą być racjonalne ( w czasie pokoju też).

     

    A myślałem że zainteresuje Cię raczej ten smaczek z poprzedniego postu:

     

    w Polsce, aktywną rolę w ujawnieniu zbrodni Wehrmachtu odgrywali również dziennikarze i publicyści jak Jerzy Pelc-Piastowski (syn mjr Józefa Pelca, dowódcy I batalionu 74 pp) oraz byli uczestnicy kampanii polskiej 1939 r. jak Stefan Jellenta.

     

     


  7. Może taka ciekawostka z innego artykułu:

     

    W nocy z 9 na 10 września 1939 r. jeden z Niemców oddał strzał do 70-letniego mieszkańca Prus – Jana Janusa, który pędził krowy z pastwiska. Ranionemu w wyniku tego postrzału w brzuch Janusowi udało się wydobrzeć.

     

    Data nie pasuje, ale Prusy leżą obok Stopnicy przez które przechodziła 29 Falke-Division.

     

     

    Zbrodnia Wehrmachtu w Prusach (powiat stopnicki) – 9 września 1939 roku TYLKO U NAS Artykuł Zbrodnia Wehrmachtu w Prusach (powiat stopnicki) – 9 września 1939 roku Autor: Karolina Trzeskowska-Kubasik Już od pierwszych dni walk we wrześniu 1939 r. okupant niemiecki dokonywał zbrodni na miejscowej ludności oraz na żołnierzach Wojska Polskiego, łamiąc w ten sposób postanowienia konwencji genewskiej.

     

    Uwaga OT do artykułu. Osobiście tezę Autorki iż miało to związek z starciem pod Broniną uważam za ryzykowną. Akurat 9 września doszło do małochwalebnego dla WP incydentu stopnickiego i z nim bardziej wiązałbym co się tam działo. Jeżeli nawet w grę wchodziła Bronina, wypadałoby się do tego incydentu Autorce odnieść.


  8. Coś się dzieje.

    Tomasz Sudoł: „Zbrodnia Wehrmachtu w Topolnie 1939” – legenda i rzeczywistość

    Temat zbrodni Wehrmachtu popełnionych na polskich jeńcach wojennych we wrześniu 1939 roku był bardzo mocno eksponowany w okresie tzw. Polski „ludowej”.

     

    Z jednej strony chodziło o upamiętnienie zbrodni, przypomnienie o miejscach pamięci narodowej, a z drugiej zagadnienie zbrodni wojennych popełnionych na jeńcach wojennych miało swój bardzo czytelny, polityczny kontekst, który stanowił jeden z elementów antyniemieckiej propagandy PRL, wymierzonej w Republikę Federalną Niemiec i jej siły zbrojne – Bundeswehrę, którą portretowano jako coś w rodzaju „neo-Wehrmachtu”.

    Gazety i czasopisma w latach 1944-1989 stanowiły ważną przestrzeń, w której odbywała się dyskusja na temat zbrodni wojennych i prezentacja nowych ustaleń w tym zakresie. Znamienne, że oprócz badaczy, m.in. z Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich (w Polsce, aktywną rolę w ujawnieniu zbrodni Wehrmachtu odgrywali również dziennikarze i publicyści jak Jerzy Pelc-Piastowski (syn mjr Józefa Pelca, dowódcy I batalionu 74 pp) oraz byli uczestnicy kampanii polskiej 1939 r. jak Stefan Jellenta.

    (...)

    Stefan Jellenta po przeanalizowaniu fragmentu książki K. Sedlatzka stworzył swój własny obraz zbrodni wojennej, która jego zdaniem została precyzyjnie zaplanowana i zrealizowana, a wspomniany przez K. Sedlatzka polski rotmistrz uznany przez S. Jellentę za niemieckiego agenta i prowokatora5

    (...)

    Rezonans konfabulacji  

    W kolejnych latach Stefan Jellenta publikował kolejne artykuły o zbrodni w Topolnie. Dzięki dostępowi do źródeł i fachowej literatury ustalił, że jego zdaniem odpowiedzialni za zbrodnię byli żołnierze Infanterie Regiment 8 (d-ca Oberst Heinrich Wosch), który wchodził w skład 3. Infanterie-Division, której dowódcą był Generalleutnant Walter Lichel. Rezultatem polemiki z Barbarą Bojarską6, która badała zbrodnie w powiecie Świecie, a nie wzięła pod uwagę zdarzenia w Topolnie, było uwzględnienie tej zbrodni w opracowanej przez nią monografii pt. Eksterminacja inteligencji polskiej na Pomorzu Gdańskim (wrzesień-grudzień 1939) (wyd. Poznań 1972)7.

    W 1987 r. Stefan Jellenta opublikował swój artykuł w „Biuletynie Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce”, w którym przywołał zdarzenie w Topolnie8. Opis zdarzenia wszedł na stałe do obiegu. Z biegiem lat ustalenia S. Jellenty przeniknęły do publikacji zagranicznych historyków9.

     

    Stan faktyczny

    Problem polega jednak na tym, że … zbrodnia w Topolnie w dniu 3 września 1939 r. to w zupełności fikcja. Takie zdarzenie w trakcie kampanii 1939 r. nie miało w ogóle miejsca.

    Karl Sedlatzek zbudował całkowicie nieprawdziwy obraz, który Stefan Jellenta podchwycił i uznał za wiarygodny. Przedstawiony przez Karla Sedlatzka obraz bazuje jednak częściowo na autentycznym zdarzeniu, do którego doszło kilkanaście kilometrów dalej.

    W późnych godzinach wieczornych w dniu 4 września 1939 r. w miejscowości Serock na tamtejszym punkcie zbornym żołnierze 604. Batalionu Budowy Dróg, sformowanego z członków Reichsarbeistdienstu, otworzyli ogień do zgromadzonych tam jeńców wojennych i cywilów, posądzonych o próbę ucieczki, wskutek czego zginęło 63 osób10.

    Opis zdarzenia autorstwa K. Sedlatzka jest ciekawym przykładem wykorzystania autentycznego zdarzenia i zniekształcenia go na użytek wojennej propagandy, a historia powojennych interpretacji zdarzenia „w Topolnie” pokazuje jak łatwo wpaść w swego rodzaju pułapkę źródłową. 

     

    „Zbrodnia Wehrmachtu w Topolnie 1939” – legenda i rzeczywistość DLA WNIKLIWYCH Artykuł „Zbrodnia Wehrmachtu w Topolnie 1939” – legenda i rzeczywistość Autor: Tomasz Sudoł Temat zbrodni Wehrmachtu popełnionych na polskich jeńcach wojennych we wrześniu 1939 roku był bardzo mocno eksponowany w okresie tzw. Polski „ludowej”.


  9. Braudel pisze, że prędkość transportu nie była wcale tak imponująca, na poziomie 5 km/h, więc można było od biedy puścić pieszego lub konnego z latarnią przodem.

    Poza tym zmienne konie. Zaprzęgi zmieniano na kolejnych stacjach, więc one chodziły po stałych, znanych sobie odcinkach.  No i nocą wcale nie jest całkiem ciemno, chyba że w nowiu.


  10. A na to Waćpan zwrócił uwagę w tym ogłoszeniu IPN przywołanym w wiki ?

     

    Dotychczas zebrany materiał dowodowy pozwala przyjąć, że bezpośrednio po zakończeniu (... ) działań wojennych, żołnierze 29 Dywizji Wehrmachtu, z pojmanych jeńców polskich zebranych w kilku punktach zbornych, uformowali pieszą kolumnę pod strażą idącej po obu jej stronach eskorty, którą skierowano na rynek w Lipsku. Po drodze   z jadącego za kolumną samochodu pancernego została oddana w stronę maszerujących seria z broni maszynowej. W następstwie tej serii zginął lekarz 74. Górnośląskiego Pułku Piechoty, mjr lek. Józef Cesarz oraz pięciu innych jeńców. Ostatni wyłapani jeńcy w liczbie kilkunastu późnym wieczorem (wydarzenia miały miejsce w dn. 08 września 1939 r.) przewożeni byli ciężarówką do punktu zbornego na rynku w Lipsku. W lesie Cukrówka 2 km od lasu Dąbrowa doszło do ucieczki lub próby ucieczki jeńców polskich. Eskortujący ich żołnierze niemieccy zastosowali wobec pozostałych odpowiedzialność zbiorową i zostali oni (niewykluczone, że także i złapani uciekinierzy) rozstrzelani w przydrożnym rowie. Najprawdopodobniej fakt ten dokumentują fotografie wykonane przez jednego z żołnierzy niemieckich.


  11. Ze warto przywoływać takie źródła, by ktoś się zainteresował.  Bo wiedza o tym mordzie ma zostać elitarna, zbyt wielu poważnych badaczy wyszłoby na durni.

    Co było do przewidzenia, a miernikiem rozwoju sytuacji jest banalna wiki.

    Najlepsze dla mnie jest to, iż pomimo, że jakiś łapacz snów na ćwierć setki wykastrował tam artykuł na ten temat, nadal mnie cytują, wprawdzie w źródle, które przywołują i bez powoływania się na mnie, ale zawsze coś.  

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.