Skocz do zawartości

Tomasz N

Użytkownicy
  • Zawartość

    8,002
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Tomasz N


  1. Nie o to chodzi. W wojsku pojazdy, zwłaszcza specjalistyczne, to były totalne zajechane łupy, standardowo palące więcej, a czasami wielokrotnie więcej niż przewidziane w rozliczeniach czasu "P". Ćwiczenie które wymyśliłeś i przepchnąłeś pomimo dobrych rad kolegów było fizycznie niewykonalne na tej ilości.Twoi koledzy z kadry uratowali sobie tyłki wyłączając Cię z bezpośredniego wykonawstwa.

     

    A decyzji o przyznaniu paliwa wcale nie podjął ktoś z MPS-u, tylko jakiś wyższy przełożony z pionu niebojowego, zachwycony, że mają tak ciągnącego się podchorążego.

    Ciekawi mnie co innego. Pod koniec dostałeś ofertę zostania trepem ? 


  2. Nie ma sceptycyzmu a raczej jest podziw. Bo widzisz podchorążowie podczas służby dzielili się na trzy kategorie, tych "co się ciągną" (w górę), tych "co się szanują" i tych "co mają wszystko w czterech literach". Z "ciągnących się" (jak Ty) poznałem tylko jednego, ale on był politrukiem, więc nie ta kategoria.

     

    Może zresztą ten z MPS też był pod wrażeniem i dlatego mi dał ten przydział. 

     

    Najciekawsze jest to, że mimo poważnego traktowania służby w.ogóle nie poczułeś wojska. Czy wiesz co to jest przepał ?


  3. Byle nie choroba.

     

    Ale taka uwaga do Euklisesa, na marginesie iluzji roztoczonej przez Secesjonistę.

    Przewodniczący RP mianował tylko na pierwszy stopień oficerski, późniejsze awanse zależały tylko od przełożonych, będących członkami POP w jednostce. Więc to co rozpatrujesz to bunt wiecznych podporuczników. Nb też należących do POP w jednostce.

    .


  4. Trudno mi coś o tym powiedzieć ponieważ nic nie wiem o twoim dyplomie bo co do matury to ma ją dzisiaj prawie każdy.

     

    Raczej nikt kto żyje obecnie nie ma przedwojennej matury czy dyplomu, zatem jego matura i dyplom są oparte o PRL-owskie ustawodawstwo (lub późniejsze, ale to nie ten problem). 

     

    napisałeś wcześniej:

     

    Te stare ustawy były uchwalane przez Zgromadzenie Nar. do którego ma się dzisiaj zastrzeżenia zatem po co jakieś zwolnienie z przysięgi.

     

    Z prawem nie jest tak, że obywatel może sobie wybierać, które uznaje za legalne, które nie. Albo bierzesz cały pakiet, albo nic. Więc jeśli ma przysięga nie była wiążąca, tym bardziej dyplom jest do kitu.

    Gdyby Twą ideę przenieść twórczo na grunt Dekalogu, to pewnie doszlibyśmy do tego, że kto nie zabija i nie cudzołoży, może kraść.


  5. Wersja z 1988 r. nie zawiera też już "bratniej Armii Czerwonej" więc poborowi po 1988 r. nie mają problemu z odwróceniem sojuszy.  Problem mają ci wcześniejsi. 

     

    Ja nie mam problemu z ustawą jako  podstawą prawną, tylko z kwestią wykonawczą tej ustawy. Z przysięgi można tylko zwolnić, więc technicznie należało to przeprowadzić inaczej. Ktoś zwalnia cię ze starej i dopiero wtedy składasz nową, a nie jakiś sierżant w WKU mówi ci: - skreśliłem panu przysięgę..

     

    Poza tym każda nowa ustawa wymagała by przysięga miała charakter uroczysty. Czy to się nie mogło odbyć w sposób uroczysty, w przypisanej jednostce wojskowej, przy udziale osoby zwalniającej i odbierającej ?


  6. A przysięgę składalo się prezydentowi i chyba nazwisko Jaruzelskiego nie było wymienione. Czyli jeżeli składało się ją prezydentowi to aktualnemu, czyli temu który jest dzisiaj albo temu który będzie jutro.  

     

    Przecież gdyby doszło do jakiejś zadymy typu zamach majowy w 1926 roku, gdzie nie wiadomo który generał co chce i kogo słuchać to w takim rozgardiaszu wystarczyłoby słowo takiego przewodniczącego żeby go posłuchano i byłoby po sprawie.

     

    Taki "przewodniczący" wtedy był, nazywał się Wojciechowski. I nic nie dało jego słówko, bo w takim rozgardiaszu słówko "I sekretarza legunów" znaczyło więcej.  Ale to w ramach OT.

     

    Euklidesie. Z przysięgi można zwolnić, ale nie można stwierdzić, że złożona jest nieważna, wykreślona itd. Stąd niesmak Komara  "Cała formalność (bo nie uroczystość)"  jest dla mnie zrozumiały.  

     

    Jancet napisał

     

    Bo ja jednak składałem przysięgę państwu polskiemu, które wówczas nosiło nazwę Polska Rzeczpospolita Ludowa. Może o jedną przydawkę za dużo, ale w tym państwie żyłem.

     

    Jancecie żeby tylko państwu polskiemu nie byłoby problemu. Wiemy obaj, że nie chodziło o to L w nazwie, a o te bratnie Sowiety w tekście przysięgi, którym też przysięgałeś wierność.


  7. W latach dziewięćdziesiątych okazało się, że przysięga wojskowa złożona przeze mnie w roku 1966 okazała się nieważna. W związku z tym dostałem wezwanie do stawienia się w wyznaczonym miejscu i czasie. W kilka osób wygłosiliśmy nowy, słuszny tekst przysięgi, stojąc w mrocznym piwnicznym korytarzu budynku miejscowej Komendy Uzupełnień, w obecności oficera zajmującego się w tej Komendzie sprawami oficerów rezerwy. Cała formalność (bo nie uroczystość) trwała nie dłużej niż dziesięć minut.

     

    A ktoś Cię zwolnił z poprzedniej ? Moim zdaniem Jaruzelski powinien jeździć po Polsce i wpierw wszystkich zwalniać z przysięgi, a dopiero potem powinno się składać nową.

     

    Gregu i Jancecie .Największy plus tego jest taki, że podoficer wykreślany jest ze stanu na abrahama, a  oficer jest wykreślany z rezerwy dopiero po sześdziesiątce.

     


  8. A co to zmienia? Po prostu w przypadku mobilizacji Przewodniczący RP dostałby bardzo długą listę nominacji oficerskich.

     

    A mobilizacja zapewne ma być tajna ? Wybacz ale na taki bajzel nie może sobie pozwolić żadna armia.

    W polskim wojsku stopień jest oddzielony od funkcji, więc pewnie po mobce dowodziłbyś z początku plutonem jako podoficer i tyle.


  9. Z drugiej strony nie słyszałem o jakichkolwiek próbach formowania z jeńców niemieckich Armii Czerwonej antyfaszystowskich jednostek wojskowych. W moim przekonaniu to całkowicie wydumana koncepcja i w owej dyrektywie nie o nią musiało chodzić.

     

    No to mało słyszałeś. I kto tu mówi tylko o Armii Czerwonej.  A o Ślązokach co walczyli u Andresa słyszałeś ? A o Ślązokach u Kościuszkowców słyszałeś ?


  10. Natomiast zdanie egzaminu oficerskiego nie oznaczało, że się dostaje stopień oficerski. To tylko dawało możliwość nadania takiego stopnia. O ile dobrze pamiętam, z zasady miało się go otrzymywać w razie mobilizacji.

     

    Akurat ostatnie nie jest prawdziwe. Bo mianowanie na oficera jest teraz prerogatywą Prezydenta, wtedy to było chyba Przewodniczącego RP. Więc mianowanie i za Janceta było bliższe opisowi Komara.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.