-
Zawartość
8,145 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tomasz N
-
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
O tym, że do oficerskich spodni można było przypiąć szelki nie wiedziałem, a to wiele tłumaczy. Po pierwsze, dlaczego tej mistyfikacji nie rozpoznał np. Steblik. Jako oficer przez wiele lat nie mający do czynienia z szwejami mógł nie wiedzieć, iż oni sobie szelek nie zapną. Po drugie, wskazuje na kręgi z których mógł się wywodzić autor "dokumentu monachijskiego". Mógł to być członek rodziny przedwojennego zawodowego oficera, przed wojną nieletni, który mógł mieć okazję obserwować jak ten zakłada i nosi szelki, a nie "zaliczywszy" wojska nie wiedział, iż jest to wyłączny atrybut oficerów. Co do ilości jeńców to według mnie mamy tu do czynienia z kolejną mistyfikacją, tym razem autorstwa syna mjr J. Pelca. Redaktor Pelc Piastowski postawił sobie bowiem za punkt honoru zrobić z ojca ostatniego dowódcę 74 pp. Stąd zaczął generować te dołączające niedobitki, by tata był dowódcą największego kawałka rozbitego pułku. Według mnie zawyżył wielkość oddziału 2 - 3 krotnie, stąd te ogromne ilości jeńców lub zamorodowanych. Jeżeli przyjmiemy, że oddział broniący się w lesie Dąbrowa liczył 400 do 600 żołnierzy, ilości prezentują się bardziej realnie. Ale żeby operować jakimiś pewnymi, konkretnymi liczbami, wolę poczekać na kolejne materiały. [ Dodano: 2008-06-23, 06:47 ] Z tymi koszulami nie wiem, może to kwestia upalnego lata ? Podobno w kronice 29 DP,której częścią był 15 pp,pod 8 września jest zapis: „Kurz i upał były nie do zniesienia, więc zarządzony zostaje odpoczynek w miejscowości Lipsko.” Ale Niemcy są w mundurach ?!? No to może jeszcze jedyna znana relacja uczestnika potyczki. Polegli w czasach okupacji. Na apel ogłoszony w Służbie Zdrowia pragnę podać garść szczegółów dotyczących śmierci lekarza wojskowego majora dr JÓZEFA CESARZA, lekarza pułkowego 74.pp z Lublińca. Dnia 8 IX 1939 kilka km na wschód od Iłży grupa rozbitków z różnych dywizji a głównie z dywizji częstochowskiej pod dowództwem majora Józefa Pelca, dowódcy I baonu 74 pp, stawiała przez kilka godzin opór przeważającym siłom niemieckim. W czasie tej potyczki byli zabici i ranni, po jednej i drugiej stronie i sam dowódca poniósł tam śmierć. Reszta rozbitków w liczbie około 200 ludzi została okrążona i wzięta do niewoli. Grupę tę po rozbrojeniu prowadzono w czwórkach szosą w kierunku miasteczka Lipsko. Z tyłu za kolumną jeńców posuwał się samochód bojowy z ciężkim karabinem maszynowym, z którego w pewnym momencie, bez żadnego powodu została wypuszczona seria pocisków w maszerującą kolumnę. Mjr lek dr Cesarz, maszerując obok podpisanego, w ostatniej czwórce kolumny i padł na szosę wraz z kilku innymi jeńcami; wszystkich rannych jeńców dobito. Dr FRANCISZEK BARDZIK (Gdańsk - Oliwa) Ówczesny ppor. lek. I baonu 74 pp obecnie kmdr lek w stanie spoczynku Tę wiadomość uzupełniamy następującymi szczegółami: dr Józef Cesarz ur. się w r. 1897, dyplom dr med. uzyskał w r. 1925. Jak widać nie ma słowa o rozstrzeliwaniu jeńców, Przyjmując ilość poległych 250 to z tymi 200 ma jeńcami daje to wielkość oddziału mjr Pelca ok 450 żołnierzy. -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
No to może na początek nowej setki coś jeszcze. DOKUMENT MONACHIJSKI – OCENA WIARYGODNOŚCI Podstawowym dokumentem, po którym jakieś 5 – 6 lat po wojnie dowiedzieliśmy się o mordzie ciepielowskim jest relacja nieznanego żołnierza niemieckiego o nazwie: „Unser erstes Gefecht in Polen” oraz pięć zdjęć, przesłane (złożone ?) w konsulacie monachijskim. Nie widziałem tego dokumentu i próbuję ustalić kto go widział. Zgodnie z opisem są to dwie strony maszynopisu. Załączone zdjęcia są szczegółowo podpisane (z tyłu ?) w języku niemieckim (długie opisy). Zgodnie z moimi ustaleniami przedstawiają one: 1. Płk Wessela (?) i dwóch jeńców 1 szt. 2. Prowadzoną drogą kolumnę jeńców 2 szt. 3. Ciała leżące w rowie 2 szt. Co do tekstu znane mi jest jedynie polskie tłumaczenie, podawane w wielu źródłach, a którego najistotniejszy fragment załączam: „Dowódca pułku, pułkownik Wessel [z Kassel], szaleje z monoklem w oku. "Co za bezczelność, chcieć nas zatrzymać, a mojego Lewinskiyego mi zastrzelili". Nie liczy się z tym, że to są żołnierze. Twierdzi, że ma do czynienia z partyzantami, jakkolwiek każdy z 300 polskich jeńców ma na sobie mundur. Zmuszają ich do zdjęcia kurtek. No, teraz już prędzej wyglądają na partyzantów. Teraz zostają im jeszcze ucięte szelki, widocznie po to, by nie mogli uciec. Następnie jeńcy muszą iść brzegiem szosy, rzędem jeden za drugim. (...) W 5 minut później usłyszałem terkot tuzina niemieckich automatów. Pośpieszyłem w tym kierunku i o 100 metrów z powrotem ujrzałem rozstrzelanych 300 polskich jeńców, leżących w przydrożnym rowie.” Wytłuszczone zdanie było głównym powodem, dlaczego uznałem powyższy tekst za fałszywkę i dlaczego postanowiłem się zająć tym tematem. Jak widać z wcześniejszych postów zapytywałem o te szelki kilka razy i jakoś nikt nie zaskoczył, więc pozwolę sobie sam podać wyjaśnienie: Polska piechota nie miała szelek, zatem nie można było ich jej obcinać. Nieznany niemiecki relacjonista nie mógł zatem tego widzieć, a to oznacza, że zmyśla. Jeżeli oczywiście istniał, a to jest, w świetle innych nieanonimowych relacji, dla mnie wątpliwe. Pozwolę sobie przywołać znowu relację Jana Zuba - sołtysa Anusina. „Na szosie w lesie w odległości około 500 m od Strugi zobaczyłem w rowie (...) leżących rzędem zabitych polskich żołnierzy. Obok żołnierzy leżała broń, i nie mieli na sobie pasów. Leżeli gęsto, jeden przy drugim, i wszyscy mieli rany postrzałowe głowy. Zwłoki te leżały na długości około 100 m. (...) Spotykałem również, zbierając rannych, grupy zwłok polskich żołnierzy w koszulach.” Sołtys Jan Zub (Zuba ?) organizował pomoc rannym, poruszając się po całym pobojowisku. Jego opis jest zatem wiarygodny. Jak widać tu ciała w rowie są w bluzach, jedynie bez pasów, a przy nich leży broń. Jak zatem nasz relacjonista mógł widzieć ściąganie bluz ? Poza tym ta broń. Czy da się rozstrzeliwać uzbrojonych ? Co zatem widział autor „Unser erstes Gefecht in Polen” ? To oczywiste. Zdjęcia !!!! Te pięć zdjęć !! Zdjęcia, które wcale nie są wyjątkowe i jedyne, bo jak widać, kolega Ciekawy znalazł jeszcze dwa. Zdjęcia, które bez podpisów są neutralne, gdyż nie przedstawiają egzekucji. Stąd twierdzę, że ta „relacja” to konfabulacja na podstawie tych pięciu zdjęć i częściowej wiedzy o uczestnikach starcia. Na zdjęciach nie ma szelek, prowadzą ich w koszulach, leżą w rowie. Materiał literacko - fotograficzny jest więc w pełni spójny, co można sprawdzić, ale to nie czyni go, w świetle innych relacji, w żaden sposób bardziej prawdziwym. Pozostaje więc ustalić kto ją napisał i po co. -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Czyli uznajemy, że zestrzelony i zastrzelony. No cóż zauważyłem, że „cyfra” mi walnęła. Stąd, by to uczcić, postanowiłem się podzielić cząstkowymi wynikami mej pracy. JAK POWSTAJE HISTORIA Jan Zub - zeznanie „Jakiś czas po rozpoczęciu się strzelaniny przyjechał (...) pod mój dom jakiś oficer niemiecki z monoklem w oku. Kazał mi wsiąść do samochodu i zawiózł mnie na skraj lasu, tam zatrzymał się na wzniesieniu i kazał mi krzyczeć w las, żeby nasi żołnierze poddawali się i wychodzili z lasu. Wykonałem polecenie i po moich nawoływaniach wyszło z lasu około 80 polskich żołnierzy z rękami podniesionymi do góry i bez broni. Używając mnie jako tłumacza niemiecki oficer kazał tym żołnierzom ustawić się na drodze. Było to koło Dąbrowskiej Poręby, przy narożniku lasu. Niemieccy żołnierze popędzali tych jeńców do szosy prowadzącej na Lipsko. W lesie nadal rozlegały się strzały.” A. Jankowski w: „Sokoły z Kassel” (powołuje się na Jana Zuba) „Ppłk Wessel szaleje, jest godzina 16.00 stracił drogocenne trzy godziny. (...) Wessel jedzie samochodem przez Anusin do południowo - zachodniego cypla lasu. Tam najprawdopodobniej znajduje się największa grupa polskich żołnierzy. Wessel każe tłumaczowi krzyczeć w stronę lasu – wzywać polskich żołnierzy do poddania się. Na wezwanie wyszło około 150 polskich żołnierzy bez broni z podniesionymi rękami, uwierzyli wrogowi...” P. Zarzycki w: „Południowym zgrupowaniu Armii Prusy” (powołuje się na A. Jankowskiego) „Ostatecznie Niemcy wzięli do niewoli ok. 300 żołnierzy polskich. Połowa z nich została popędzona przez Anusin do lasu znajdującego się ok. kilometra za tą miejscowością. Tam dowódca III/15 ppzmot ppłk Wessel rozkazał żołnierzom zdjąć bluzy. (...) Zamordowano wówczas ok. 150 polskich żołnierzy. Część jeńców w liczbie ok 150 została uformowana w kolumnę, która została skierowana w stronę Lipska.” -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Jeżeli dobrze rozumiem to zastrzelili, choć nie zestrzelili ? Chyba, że to jest uwaga do rzetelności Emmerlinga. -
To nie rząd publikuje tą książkę, ani prezydent, doszukiwanie się tego, ze coś ma miejsce teraz jest trochę dziwne, bo zawsze coś można znaleźć. Zdanie prezydenta jest znane, ale prezes IPN nie zdecydowałby się na jej firmowanie bez "błogosławieństwa" rządu.
-
skąd tak naprawde wzięła sie fama o masakrze polskich piechurów gąsienicami czołgów pod Ćwiklicami ? To jest wytwór wojennej, londyńskiej propagandy. Co dziwne ciągle aktualny. Można sprawdzić na stronie Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego - miejsca pamięci - ofiary II WS – Pszczyna. Po liście imiennej są wymienione zbrodnie, wśród nich ta: Ćwiklice 2.09.1939 Żołnierze Wehrmachtu zastrzelili pod lasem 220 polskich żołnierzy wziętych do niewoli. Zwłoki zakopano w miejscu egzekucji. W „Grobach pod Pszczyną” jest, iż Głowna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w P. badała sprawę po wojnie (oficjalne śledztwo) i uznała, że zginęli w walce, a tu nadal mamy tą wojenną propagandę.
-
Mnie zastanawia zgodność rządu i prezydenta w tym temacie zastępczym. Ciekawe jaki związek z tym ma fakt, iż oprocentowanie lokat osiągnęło 8,1 % ?
-
W historii 15 ppanc: “Auch gilt es hier unsere gefallenen Kameraden zu begraben. Das sind: Hptm von Stünzner - II Abteilung Oberlt Dirlam - II Abteilung und ein Gefr. vom Regts-Stab, der sich durch einen unglückseligen Unfall zu ihnen gesellte.” Ci dwaj są podobno w niemieckich spisach z pobojowiska. Temat "idzie" w niewłaściwym kierunku. Może podasz mi zapytania o straty na priv, a ja je przekażę komu trzeba.
-
Nazwiska te podaje historia 15 ppanc. Tam też piszą o tym podoficerze, bez nazwiska, że zginął w wypadku i pochowano go w Jankowicach razem z oficerami. Tyle wiemy. Te trzy mogiły w Jankowicach były jeszcze po wojnie. Tych dwóch pozostałych znaleziono wśród ciał na pobojowisku i pochowano obok polskich żołnierzy pod lasem Brzezina (zimą ich ekshumowano). Pogrzeb ppor. Władysława Treita odbył się 29.11.2001 r. w Wyrach. Pochowano go w mogile żołnierzy września. To była pięknie zorganizowana uroczystość. Państwo polskie się sprężyło. Było wojsko, harcerze, salwy, trochę ludzi, młodzieży. Jedynym zgrzytem dla mnie były harcerki, które naoglądawszy się różnych JAG-ów, waliły ręką jak łopata do gołych głów. Ale chyba tylko ja to zauważyłem. Wiecie to jest tragedia jak mało młodzież wie i jak mało wiedzą ich opiekunowie, jak oddawać honory podczas takich uroczystości. Ja po tym posadziłem moje dzieci przed telewizorem i kazałem starannie oglądać jak to robią wojskowi i dyplomaci przed Grobem Nieznanego Żołnierza, żeby same takich byków nie strzelały.
-
Czołgistów poległo 2. hptm Stuencner i olt Dirlam z 15 ppanc. Jeden podoficer tego pułku zginął tego dnia w wypadku. Oczywiście że masz rację z tymi różnymi proporcjami zabitych do rannych. Ale nikt nie podaje ilości rannych, więc można sobie pozwolić jedynie na oszacowania. To są moje oszacowania na podstawie ilości zabitych. Proporcja 1 : 2 "została" mi z wojska, tak oceniał proporcje zabitych do rannych mój wykładowca na studium wojskowym.
-
Domen napisał: "Podać im środki przeciwbólowe - jeśli nie było pod ręką np. morfiny, to mogli podać chociażby alkohol." Tak ale to ktoś musi robić, a być może lepiej było zajmować się ponad dwustu rannymi mającymi szansę na przeżycie. Ja nie oceniam tych wyborów. Opisałem fakt. Źródło: Pan Janusz nie Dariusz jak najbardziej, a konkretnie jego rozdziałek "Groby pod Pszczyną" w monografii 16 pp. Oszacowanie ilościowe: Niemców poległo 4 w Ćwiklicach, potem zmarło jeszcze ośmiu w szpitalu ale to z terenu całej Pszczyny. Ilości przyjęte z proporcji 2 : 1.
-
Widzę, że nie czytasz moich postów. Czy ja piszę, że nie udzielali ? Powiem krótko udzielali i to praktyczne w równym stopniu swoim i naszym. Sam byłem na pogrzebie żołnierza września spod Rybnika, nazywał się Trait. Ranny trafił do szpitala w Raciborzu gdzie zmarł. Odkopała go ta niemiecka fundacja poszukująca mogił Wehrmachtu, bo Niemcy go pochowali wśród zmarłych własnych żołnierzy, z butelką z kartką z nazwiskiem między nogami, bo nie miał nieśmiertelnika. W literaturze są lepsze przykłady. Ale inna jest sytuacja, gdy jest kilku, kilkunastu rannych i zabitych po obu stronach, a inna gdy, jak pod Ćwiklicami, jest ich ponad 600 ! (przyjmując współczynnik 2 : 1 ranni : zabici). W trakcie bitwy rannych ewakuowano na bieżąco, bo nikt nie strzelał do sanitariuszy. Nasi – sanitariusze i towarzysze broni - zabrali z pola około setki, lżej ranni zeszli sami, Niemcy pozbierali bez problemu do czysta tych swoich kilkunastu rannych, bo tylko tylu mieli (zabitych mieli kilku). Po bitwie zostało na polu około 500 rannych i zabitych Polaków. Niemieccy sanitariusze wespół z ochotnikami i wezwanymi z szpitala pszczyńskiego służbami pozbierali z pola wszystko co żywe (więcej niż połowę) i udzielili im pomocy. Większość przeżyła. 5 września jednakże okazało się, że na tym polu niektórzy, wtedy uznani za zabitych, mimo że okrutnie okaleczeni, dają oznaki życia. I co wtedy, gdyż lekarz, chirurg na wojnie to towar deficytowy, który porusza się z frontem. Pod Pszczyną nie było zatem lekarzy mogących im udzielić pomocy. Stąd moje końcowe pytanie, bo alternatywą było pochować żywcem, lub zwieść w jedno miejsce i czekać aż umrą cierpiąc. Jeżeli masz inne pomysły, to podaj. Ja wiem że to nie po chrześcijańsku, ale jakoś trudno mi to tak całkiem potępić. Co do czołgów, to jeżeli masz dane, że jakieś jeszcze zostały to podaj. Po to otwarłem ten temat.
-
Ciekawe co się kroi, że trzeba wyciągać aż tak mocne tematy zastępcze.
-
Niemieckich rannych tam już wtedy nie było.
-
O widzę, że forum Odkrywcy też jest odwiedzane. Traktując sprawę literalnie, to zaorali to pole i zbronowali pewnie dopiero na wiosnę i wtedy można by mówić o jakimś pełnym porządku. Ale z tym czołgiem to jest ciekawa sprawa, bo resztę wraków czołgów ściągnięto w te dwa dni po bitwie na plac przed kuźnią ćwiklicką. Ten ze zdjęcia (na Rudawkach) został sprzątnięty dopiero przez wracającą ze wschodu początkiem października 5 dywizję pancerną. Z wcześniejszych zdjęć widać, że w ramach zabezpieczenia został rozbrojony z km-ów, amunicję też pewnie zabrano. Może stał w tym miejscu, by Ślązacy mogli zobaczyć jakim wspaniałym sprzętem dysponuje III Rzesza ? Inną rozbitą "czwórkę" ściągnięto np. na rynek w Rybniku. Co do dobijania, to dokładnie to. Kula w łeb. Ale to były takie "strzały łaski". Co mieli bowiem niby zrobić ?
-
Realne możliwości mobilizacyjne II RP
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
No to może reszta oszacowań niemieckich polskich sił lądowych w wspomnianej publikacji. „Ponadto w skład armii polskiej wchodziły 2 samodzielne brygady jazdy liczące po 3-4 pułków kawalerii i po 1-2 dywizjonów artylerii konnej. Prócz tego poszczególne jednostki armii składały się z 10 pułków artylerii ciężkiej i najcięższej, oddziałów saperskich, pułków wojsk pancernych, służby łączności, oddziałów chemicznych, wojsk zmotoryzowanych i taborów. Na wschodniej granicy polski pełnił służbę Korpus Ochrony Pogranicza w sile 6 brygad.” (Tu szczegółowe omówienie organizacji pułku piechoty, na ogół zgodne, więc pomijam.) „Wojska pancerne posiadały samochody pancerne z wieżycami strzelniczymi wyposażone w dwa ckm-y oraz bojowe wozy pancerne w dwa ckm-y lub 1 ckm i jedno działko kalibru 1 do 3,7 cm. Baterie plot wyposażone były w działka kalibru 3,7 cm.” Coś dla miłośników 10 BK „Ponadto istniały brygady szybko poruszających się oddziałów wojsk zmotoryzowanych wyposażone w wszelkie gatunki broni z których jedna gotowa do akcji druga natomiast przewidziana planem mob. Na ogół przypuszczano, że wobec niezbyt korzystnego stanu dróg będzie można z korzyścią przeprowadzać operacje bojowe przy użyciu kawalerii, i w tym celu istniała bardzo poważna liczba brygad kawalerii.” Coś o oficerach: „Korpus oficerski i podoficerski który składał się nieomal wyłącznie z Polaków, uchodził za dobrze wyszkolony. Natomiast wśród wyższych oficerów i dowódców większych jednostek praz wśród oficerów sztabu głównego nie było jednostek owianych geniuszem dowodzenia, którego posiadanie może opierać się na wieloletnich tradycjach wojennych i tylko dzięki długotrwałym i żmudnym wysiłkom.” -
Realne możliwości mobilizacyjne II RP
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Jako ciekawostkę podam, iż mjr. Steblik w wspomnieniach podaje, że Niemcy w niewoli przesłuchiwali polskich oficerów (w tym jego), próbując ustalić dlaczego nie było tych drugich trzydziestu dywizji, a których oni spodziewali się za Wisłą i Sanem. -
Niech czytają. Przynajmniej się dowiedzą, że trzeba się całe życie uczyć i sprawdzać wszystko z trzy razy. Gdzieś czytałem takie uzasadnienie oporu Niemców co do ustalenia linii demarkacyjnej (do czego parł Korfanty) podczas III Powstania Śląskiego. Brzmiało sensownie, więc nie sprawdzałem. No to jestem mądrzejszy. Nie wiesz czegoś o Lammersie ? Otworzyłem taki temat w II WS biografie. Tu są chłopcy z Lublińca, a nikt nie interesuje się krajanem. [ Dodano: 2008-06-17, 06:03 ] Przywołany do pionu przez ak sprawdziłem jak to było z tą linią demarkacyjną. Komuś się porąbało, mnie na pewno. Faktycznie nie miała dużego związku z zasięgiem powstania. Niemcy od strony Śląska ustanowili kordon z Grenschutzu i powstanie nigdy nie weszło w granice Śląska. Jednakże w Trewirze Foch zażądał ustanowienia linii demarkacyjnej obejmującej część Śląska z wspomnianymi wcześniej polskojęzycznymi częściami powiatów Dolnego Śląska. W wersji maksymalnej jego żądania sięgały nawet do linii Odry. Ale Niemcy powiedzieli: nie i stanęło, że przebiegała ona granicą. Wspomniane skrawki przyznano nam podczas konferencji pokojowej w zamian za zniemczony zachodni cypel historycznej Wielkopolski.
-
Wojna gospodarcza z Niemcami
Tomasz N odpowiedział dzionga → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Jako liberał liczyłem raczej na inicjatywę prywatną niż budżet. Mościce były tylko przykładem, że w trzy lata dało się takie coś zrobić. Stworzenie warunków do inwestowania w przemysł energochłonny nie kosztowałoby budżet aż tak wiele w ciężkich czasach, bo to są raczej obietnice długoterminowe, skutkujące mniejszymi wpływami do budżetu w przyszłości. -
Wąska specjalizacja czy szerokie horyzonty?
Tomasz N odpowiedział Albinos → temat → Nauki historyczne
Lu Tzy chyba masz rację w swym pesymiźmie. Skończy po stu latach jako przypis: Nota zagubiona, jak u Braudela -
Realne możliwości mobilizacyjne II RP
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
To może źródło niemieckie ? „Polska zbroiła się i mogła powołać pod broń prawie 2 miliony żołnierzy. Uczyniono poważne wysiłki w kierunku wzmocnienia prężności armii polskiej, w szczególności zaś, jeśli chodziło o stronę materiałową, poczyniono znaczne zasoby. W ciągu ostatnich trzech lat przeznaczano z budżetu państwowego niemalże 53 % na zbrojenia. Zebrane na ten cel sumy były bardzo poważne. W danym wypadku, jak to wyżej przytoczyliśmy, można było zmobilizować 2 miliony żołnierzy. Ponadto Polska posiadała jeszcze 1 600 000 wojskowo wyszkolonych rezerwistów. (...) Armia polska w okresie pokojowym liczyła 30 dywizji piechoty. (...) na wypadek wojny przewidziane było zmobilizowanie 30 dywizyj rezerwowych, tak, że armia polska dysponowała łącznie 60 dywizjami piechoty.” Wprawdzie to wojenna „gadzinówka” „Uwaga! Uwaga! podajemy komunikat wojenny” Warszawa 1940, ale pisze ciekawie. -
Wojna gospodarcza z Niemcami
Tomasz N odpowiedział dzionga → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Wybacz ale czasu było dość. To historia Mościc: W dniu 12 marca 1927 r. zapadła ostateczna decyzja na posiedzeniu rządu o budowie fabryki. Profesor I. Mościcki był już wtedy Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. Pierwsze prace w terenie, na połach folwarku Świerczków, wykupionego przez państwo od księcia Romana Sanguszki (670 hektarów) za 210 tys. amerykańskich dolarów, rozpoczęły się 5 maja 1927 r. Najpierw zaczęto budowę dróg dojazdowych, bocznicy kolejowej i osiedla mieszkaniowego. W dniu 30 maja prezydent Mościcki odwiedził Tarnów i teren budowy fabryki. Budowę hal produkcyjnych rozpoczęto 28 lutego 1928 r. 31 marca zaczęto robić wykopy pod kominy elektrowni. Miały to być najwyższe kominy fabryczne w Polsce, jedne z najwyższych w Europie, liczące sobie 114 m wysokości. Montaż maszyn i urządzeń w pomieszczeniach fabrycznych zaczęto w sierpniu 1928 r. Prac tych nie przerwała nawet zima stulecia 1928/29, podczas której w dniu 11 lutego 1929 r. zanotowano jak dotąd najniższą temperaturę -43"C. Padł wtedy absolutny rekord pod tym względem. Podczas tej surowej zimy zmarł budowniczy Zakładów Azotowych dr Tadeusz Zwisłocki w dniu 15 lutego 1929 r. Dyrektorem technicznym fabryki na etapie montażu urządzeń został inż.. Romuald Wowkonowicz, dyrektor gazowni miejskiej w Tarnowie. W dniu 25 czerwca 1929 r. dwie gminy wiejskie Świerczków i Dąbrówka Infułacka otrzymały nazwę Mościce i zostały włączone w obszar miasta Tarnowa. Od 5 października do 20 grudnia 1929 r. uruchomiono wszystkie działy fabryki. Jak widać od decyzji do uruchomienia minęło 2 i pół roku. Jako ciekawostkę podam, że ideę budowy zakładów Mościcki ogłosił 12 września 1922 r. na publicznym odczycie w sali Banku Krajowego we Lwowie. Co do finansów, to dobre gospodarzenie polega na wybieganiu w przyszłość, a nie przejadaniu na bieżąco. Sądzę, że wtedy wyglądało to tak jak teraz z autostradami. każdy rząd gadał, że to będzie w przyszłym roku i tak dociągnęli do 1925 r., a wtedy obraza i akcja. -
Do Wielkopolski włączono części dolnośląskich powiatów: sycowskiego, milickiego, górowskiego i namysłowskiego.
-
Jak najbardziej potrzebne. Trzeba przygotowywać przyszłych podatników do wypełniania PIT-ów.