Skocz do zawartości

Tomasz N

Użytkownicy
  • Zawartość

    8,114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tomasz N

  1. Matura z matematyką

    Nie rozumiem przykładu z lekarzem, ale ja wolałbym, by lekarz który mnie leczy, znał proporcję (matematyczną) i umiał wyliczyć dawkę leku, a nie walnął się np. o rząd wielkości. I żeby się potrafił wysłowić na tyle dobrze w polszczyźnie, bym go zrozumiał. Czy ja mam rozumieć, że w zalecanym przez Was systemie, my - ścisłowcy ( w tym i lekarze) - możemy nie zdawać polskiego ?
  2. Matura z matematyką

    Widzę, że chcesz mnie brać na litość, wyciągając jakichś historycznych „Janków Muzykantów”. „Janki Muzykanty” może mają talent, ale pracodawców interesuje czy umieją grać „a vista”, co jest sensem posiadania wykształcenia muzycznego. Wracając do tematu. Co z niego będzie za historyk, jeżeli nie zna matematyki ? Podziwiacie Braudela, ale to był facet, który umiał nie tylko liczyć, ale i oszacowywać. Matematyka jest obecna w każdym przejawie życia, więc jak on - jako historyk - ma ją opisywać, nie znając jej podstaw ? Chyba że ma zamiar po raz enty analizować co Gall Anonim miał na myśli, bo w historii gospodarczej polegnie, w wojskowości też, bo teraz już liczą nie na Hurra!!! lecz dokładnie. W innych dziedzinach historii również. Miałem ostatnio pracę magisterską z historii poświęconą imionom dzieci w pewnej wsi na przestrzeni dziejów, z porządną analizą statystyczną ich rozkładu, korelacjami itd. I właśnie te analizy nadają jej wartość naukową. A jak on, nie mając o tym pojęcia, coś takiego napisze lub, czytając podobne opracowanie, je zrozumie ? Gdyby zatem nasz historyczny „Janko Muzykant” miał świadomość konieczności zdawania matematyki, toby jej poświęcił trochę czasu. W rezultacie zaliczyłby ją na minimum, a historię toby zdał nie na 90 lecz na 80% (woś zdałby też na 80%, bo pieprzyć pozytywnie o Unii przeciętny „humanista” potrafi z marszu). Poza tym nie trzeba poprawiać systemu zdawania matur, bo on wcale nie jest bezduszny. Za moich czasów (gdy była obowiązkowa matura z matematyki) wychowawcy czy dyrektorzy szkół nie dawali skrzywdzić tak wartościowych jednostek i na długo przed maturą prosili nas - ścisłowców - o udzielenie pomocy takim kolegom, a zwłaszcza koleżankom. Jeżeli soma u nich (koleżanek) znacznie przeważała nad psyche, to było to całkiem przyjemne zajęcie i co dziwne, zawsze uwieńczone sukcesem. Gdyby teraz ogłosić, że za trzy lata matura z matematyki będzie obowiązkowa, to młodzież się przystosuje (rodzice trudniej). Jak miło się czyta Marcnowa, który pisze ,że z polskiego miał 40 a z przyrody 38 punktów. Czyli da się. A nasz "Janko Muzykant" z 90 % historii i 80 % wosu ma rok czasu na dokształcenie się z matematyki i zdanie matury od nowa.
  3. Matura z matematyką

    Połowa z maturą to fajny wynik. Niby czemu mają zdawać wszyscy ? To nie jest jedynie przepustka na studia, tylko dowód pewnego poziomu intelektualnego. W moich czasach maturalnych niektórzy belfrzy mieli przedwojenną maturę i byli z niej bardzo dumni. Czemu ma nie być tak teraz ?
  4. Matura z matematyką

    Organ nieużywany podlega zanikowi, a ćwiczony się rozwija. Jeżeli w mózgu humanisty są jakieś obszary odpowiedzialne za myślenie matematyczne, to świadomość konieczności zdania matury sprzyja ich rozwojowi, inaczej, jak to widać obecnie obszar ten zanika. Za moich czasów matura była obowiązkowa i jakoś jej zdawanie nikomu nie zaszkodziło. A zdanie: "Polacy to naród oportunistów, jak coś im się karze to na pewno tego nie zrobią" to istne horrendum, nawet dla ścisłowca.
  5. Matura z matematyką

    Wybaczcie, że to napiszę, ale obecna matura bez matematyki, to coś chorego. Rośnie nam pokolenie, które nie potrafi zestawić najprostszej proporcji, a bez kalkulatora czy kasy fiskalnej wydać reszty. I jestem przeciwko jakimś wąskim specjalizacjom pod maturę. Młody człowiek jeszcze nie wie co będzie robił w życiu i co mu będzie potrzebne i lepiej żeby się nie ukierunkowywał w szkole (chyba, że to robi w ramach zainteresowań lecz nie programu. Poza tym świat idzie do przodu i nikt nie wie jaki będzie jutro a co dopiero za 10 czy 20 lat.
  6. Interesujące zdjęcia. W świetle tego co podaje Jan Zub u którego oni mają przy sobie broń, myślę, że Domen może mieć rację i to może być las Dąbrowa. Ale nie musi, bo jak je odróżnić od tysięcy podobnych pobojowisk w Polsce ? Ale na pewno daje wyobrażenie tego co mógł widzieć Jan Zub i to jest wartościowe. Co do oryginalnego tekstu „Unser ...”, na razie natrafiłem jedynie na podpis pod zdjęciem po niemiecku, (ale nie dali mi go skserować). To daje nadzieję, iż on naprawdę istnieje. Myślę jednak że temat idzie w dobrą stronę, bo według mnie wyjaśnienie tkwi w zdjęciach. Chciałbym poruszyć inny problem. Mianowicie sposób wprowadzenia i zaistnienia tematu zbrodni ciepielowskiej w świadomości ogółu. Może w tym jest jakaś informacja. W czasie wojny nic. Po wojnie do 1950 r. nic. Materiały (podobno) trafiły w polskie ręce w sierpniu 1950 r. Potem 6 lat milczenia i artykuł Gumkowskiego w 1956 r. I potem znowu nic! Nic! Nic! Dlaczego o niej nie pisali w czasie wojny Londynie ? Dlaczego o niej nie pisali zaraz po wojnie ? Dlaczego nie ma świadków ? Wreszcie dlaczego aż sześć lat czekano z opublikowaniem ? A potem dlaczego nie drążono i nie wyjaśniano tematu do końca ? Ja mam durne uczucie, że wyjaśnienie jest tak proste, iż każdy kolejny śledczy po jego odkryciu nie brnął dalej, a nie chcąc się narażać, pozostawiał bez uwag opis Gumkowskiego. Co o tym sądzicie ? [ Dodano: 2008-07-07, 17:28 ] Wygląda na to, że historię mordu na 300 bezbronnych żołnierzach pod Ciepielowem można niestety między bajki włożyć. Otrzymałem wiadomość od znajomego, również się tym interesującego, na temat miejsca pochówku. Oni leżą w Solcu. Mogiła jest szacowana na 300 zwłok, w tym ciała partyzantów i innych ofiar II WŚ ekshumowane z lasów, rowów i pochowane tam po wojnie. Oznacza to, że ilość podawana przez Niemców – ok. 250, jest wiarygodna. Reasumując „Unser ... i podpisy pod zdjęciami są według mnie zmyśleniem i manipulacją. Ktoś po wojnie wziął 5 zdjęć i napisał pod nie historyjkę. Natomiast zdjęcia niewątpliwie są autentyczne i myślę, że w nich tkwi rozwiązanie.
  7. Czy Lech Wałęsa był TW?

    To fakt. Na kogo to pan Maleszka nie donosił. Może nawet i na mnie. Ja byłem na tych juwenaliach w Krakowie, kiedy zabito Pyjasa. Szczylem byłem, a (studiujący) brat postanowił pokazać mi, jak się bawią studenci. W pierwszy dzień to jeszcze były takie próby zabawy, ale wieczorem już były telefony, że żałoba, że zabili i zrobiło się strasznie ponuro. Potem to właściwie chodziło się po Krakowie i oglądało, jak wywieszano czarne flagi z okien klatek schodowych i jak nieznani sprawcy szybko je usuwali. Jak w donosach Maleszki jest gdzieś o szczylu co chodził pierwszego dnia juwenaliów w spodniach z piżamy i grał na grzebieniu u Hawełki, to to jest o mnie.
  8. Polska a 'rozbiór' Czechosłowacji

    W ramach śmieciarstwa przeczytałem taką cegłę wydaną przez Wydział Historii Partii KC PZPR pt. „KPP w obronie niepodległości Polski” KiW 1954. Poza kapitalnym rokiem 1920 (np odezwy Polaków – żołnierzy AC do żołnierzy burżuazyjnego wojska polskiego itd.) jest tam taki przedruk z artykułu niejakiego Ostapa Dłuskiego w „Correspondence Internationale”: „W czasie wizyty w Polsce francuskiego ministra SZ p. Delbosa prasa sanacyjna twierdziła, że pan Delbos zamierza wpłynąć na rząd czechosłowacki w duchu planów Hitlera przekształcenia Czechosłowacji w państwo związkowe.(...) Innymi słowy, komentarze prasy sanacyjnej na marginesie podróży francuskiego ministra SZ miały dać do zrozumienia, że podróż ta była klęską Czechosłowacji; prasa sanacyjna kazała wierzyć wszystkim kto chciał i kto nie chciał, że Francja pod wpływem Anglii gotowa byłaby kupić pokój za cenę pewnych ustępstw Czechosłowacji na rzecz Niemiec hitlerowskich i Polski. (...) Fakt, że Delbos - jak twierdzi prasa - demonstracyjnie nie odwiedził Moskwy, wskazywałby, że w Paryżu nie są zachwyceni przymierzem Czechosłowacji z Związkiem Radzieckim. Ze wszystkich tych wywodów rządząca grupa sanacyjna wyciąga wniosek, że Francja opuściła Czechosłowację i że wobec tego można wzmocnić swe ataki na państwo czechosłowackie. Czego chce sanacja od Czechosłowacji ? Jasną odpowiedź na to pytanie znajdziemy w inspirowanej przez Becka książce Adolfa Bocheńskiego pt. „Między Niemcami a Rosją”. Rzecz znamienna - autor bierze w „obronę” Słowaków, obiecując i w razie oderwania się od Czechosłowacji „niezależne” państwo w oparciu o Polskę. Ukraina Zakarpacka miałaby przypaść Węgrom, obszary sudeckie – Niemcom hitlerowskim. Po dokonaniu tego podziału Polska byłaby gotowa zawrzeć sojusz z ... Czechosłowacją.” A teraz ciekawostka. Artykuł pana Ostapa pochodzi podobno z grudnia 1937 r. !!! [ Dodano: 2008-07-05, 12:03 ] To mogłoby się zgadzać, bo Delbos był w Warszawie 3-6 grudnia 1937 r.
  9. Czy Lech Wałęsa był TW?

    Nie Maleszka a jego oficer prowadzący.
  10. Metale

    Jeżeli uważał na polskim, to może wiedział, iż "my Polacy w żelazie się kochamy."
  11. dr. hans Heinrich Lammers

    No cóż, mnie interesuje jego wcześniejsza edukacja. Czytałem, że on od 7 do 19 roku życia mieszkał w Pszczynie (Pless). Wtedy szkolnictwo w Prusach było dzielone na dwa etapy: 6 klasową podstawówkę i 6 klasowe gimnazjum, czyli w sumie akurat 12 lat. W Pszczynie było wtedy podobno najstarsze gimnazjum na Górnym Śląsku. Czyżby on tam przebywał na stancji i się uczył ?
  12. Czy Lech Wałęsa był TW?

    Ciekawa konstrukcja: To są być może fałszywki, ale mam żal do Wałęsy, że się nie przyznał, a do jego kolegów z opozycji, że mu w tym nie pomogli. Na podstawie tych samych materiałów można napisać książkę: "Agent "Bolek" - Jak SB próbowała zniszczyć legendę Wałęsy". Dlaczego nie powstała ? To jest kwestia wiary, nie wiedzy. I ewidentny temat zastępczy. Radziłbym się zastanowić co nas jeszcze czeka. Jak mawiał Hitchock: Dreszczowiec zaczyna się od trzęsienia ziemi, potem napięcie rośnie .... [ Dodano: 2008-06-29, 07:56 ] Prorok ze mnie ? Będą odkopywać Sikorskiego !
  13. Czy Lech Wałęsa był TW?

    Co do powodów współpracy prezydenta z rządem, to w dalszej części tego artykuliku coś by się znalazło: "Nasze (prywatne) zadłużenie w bankach wzrosło od 2005 r. do maja 2008 r. o 180 % do 234,5 mld zł." Czyli sukces PiS był na kredyt, więc jadą na jednym wózku.
  14. Metale

    W Jaworznie na rynku było w swoim czasie takie graffiti: Masz kłopoty z metalami, rzucaj w h... magnesami !
  15. Czy Lech Wałęsa był TW?

    Co przeczytałem, na razie na 9 stronie: „Polska gospodarka zwalnia. Analitycy NBP ogłosili wczoraj, że w drugiej połowie roku wzrost gospodarczy zmniejszy się z zakładanych przez rząd 5.5 % doi 4 %. Trzeci miesiąc spadku koniunktury zauważyli też ekonomiści z instytutu BIEC. Do tego dochodzą jeszcze rosnąca inflacja i stopy procentowe oraz zahamowanie produkcji przemysłowej. ...” A nie mówiłem, chlebuś się kończy i trzeba zapewnić choć igrzyska.
  16. Megali Idea

    C. Sforza o nocie o Wenizelosie pisze tak: „[Wenizelos ] dyplomatycznie odniósł pozornie same sukcesy. Mógł się pochlubić, że przez układ z Bułgarią w Neuilly i przez jednodniowy układ z Sevres Z Turcją odzyskał Grecję wschodnią, jedno z wybrzeży morza Marmara i Dardanellów, wyspy Imbros, Tendos, Samothrake, większą część Albanii Południowej i w Azji Mniejszej Smyrnę i znaczną strefę okoliczną. Przez umowę z Anglią zapewnił sobie przyrzeczenie, że Cypr w określonym czasie przypadnie Grecji, a ta umowa przyniosła mu równocześnie umowę z Italią. Signor Tittoni zagwarantował mu rzeczywiście na konferencji pokojowej w Paryżu przez układ z 29 lipca 1919,że Italia odstąpi Grecji wszystkie wyspy Dodekanezu z wyjątkiem Rodos i zobowiązuje się oddać także Rodos po poprzednim plebiscycie w tym samym dniu w którym Anglia przekaże jej Cypr.” Sforza pozostaniu ministrem SZ, gdy się zorientował w nie tyle skali życzeń Greków ile tego co im się udało załatwić pod stołem, zaraz rozpoczął ostry kurs przeciw idei Megali wspierając Młodoturków. Wypowiedział tajną umowę Tittoniego, a na konferencji w Boulogne w czerwcu 1920 r. powiedział: Wbrew pozorom jestem tutaj jedyny komu Grecja leży naprawdę na sercu. Proszę nie zapominać, że można umrzeć z głodu, ale i z przejedzenia. Najciekawsze jest to, że według niego główną przyczyną łatwych sukcesów dyplomacji greckiej było klasyczne wykształcenie polityków angielskich i amerykańskich, wychowanych na Homerze.
  17. Ratyfikacja Traktatu Lizbonskiego

    No to co dalej z traktatem, do kosza i piszemy od nowa, czy też ktoś ma jakieś lepsze pomysły ? Może skrócić, uczynić mniej "dobrożyczeniowym" i dać i w Polsce pod referendum ?
  18. Po bitwie

    Pozwolę sobie podać opis zabezpieczania pobojowiska pod Ciepielowem u A. Jankowskiego „Pod wieczór 8 września 1939 r. już po zakończeniu walki, sołtys Anusina Jan Zuba wraz z synem i kilkoma sąsiadami wyruszył do lasu pozbierać rannych polskich żołnierzy. Uzyskał pisemne zezwolenie od jakiegoś niemieckiego oficera który w czasie walki pilnował pozostawionych na szosie samochodów. Zuba i towarzysze zebrali 84 rannych, których przywieźli do stodoły. Na żądanie Zuby udzielił pomocy rannym niemiecki lekarz wojskowy ze sztabu kwaterującego w Strudze, który następnie polecił przewieźć rannych do polowego lazaretu mieszczącego się w domu parafialnym w Ciepielowie. Stamtąd ranni trafili do obozów jenieckich. Wczesnym rankiem 9 września Zuba z towarzyszami podjęli swą akcję ratunkową w lesie, ale nie mogli jej doprowadzić do końca; tyraliery Wehrmachtowców przeczesywały las dobijały rannych polskich żołnierzy i rozstrzeliwali zdrowych. (...) Wreszcie gdy syn sołtysa Józef Zuba został postrzelony w płuco i rękę w trakcie udzielania pomocy rannemu, ratownicy zrezygnowali ze swej akcji i wrócili do wsi.” Ale ciekawe fakty podaje również Pelc Piastowski: „Nieoceniony wkład w tę pracę wniósł zmarły przed kilku laty Tadeusz Ciszek, sam żołnierz września, a później partyzant. Odszukał w lesie i opisał niemal wszystkie groby masowe, a także odnalazł częściową listę poległych żołnierzy, sporządzoną jesienią 1939 roku przez jego brata, a później zagubioną.” Jak mógł jego brat sporządzić taką listę ? Przecież Niemcy podobno wszystko zabrali !!! Czy nie mamy tu do czynienia przypadkiem o odpisami z (niemieckich) protokołów sporządzanych przy pochówku ? Jeżeli porównać to z opisem zabezpieczania pobojowiska w Ćwiklicach, widać tu podobną procedurę. Uwaga. Ze względu na „wspólność” tematyczną pozwoliłem sobie go zamieścić go w dwóch tematach jako jeden post (na liczniku). [ Dodano: 2008-06-25, 15:59 ] W układzie dziennym zabezpieczanie i likwidacja pobojowiska pod Ciepielowem przebiegałoby następująco: wieczór 8 września - zbieranie rannych 9 września - zbieranie broni z równoczesnym dobijaniem rannych. 10 - 11 września - grzebanie ciał przez mieszkańców
  19. ________________________________________ Tomasz N napisał/a: Z tyłu za kolumną jeńców posuwał się samochód bojowy z ciężkim karabinem maszynowym, z którego w pewnym momencie, bez żadnego powodu została wypuszczona seria pocisków w maszerującą kolumnę. Mjr lek dr Cesarz, maszerując obok podpisanego, w ostatniej czwórce kolumny i padł na szosę wraz z kilku innymi jeńcami; wszystkich rannych jeńców dobito. Tomasz N niczego nie napisał, co najwyżej przepisał. To napisał F. Bardzik - lekarz I/74 i jest to cała, cała !! jego relacja wydrukowana to w absolutnie niszowej „Służbie Zdrowia”, a przepisana w całości przeze mnie. Trzeba ją szanować, bo to jest to jedyna znana relacja polskiego żołnierza spod Ciepielowa !!! A co do samochodu pancernego to kolejność też jest odwrotna. Inni piszą, bo tak podał F. Bardzik - lekarz I/74. Mnie też ciekawi dlaczego jedyna relacja żołnierza spod Ciepielowa, jaka ukazała się drukiem, ma format dwóch znaczków pocztowych w absolutnie niszowym czasopiśmie. Autentycznie !! Zrazu przeoczyłem ją na tym mikrofilmie. Na dodatek nie potwierdza wersji oficjalnej, i ma się uczucie, że ukazała się tylko dlatego, że opisuje ten epizod z samochodem pancernym. Najciekawsze jest to, iż w przekazie wtórnym pisze się o F. Bardziku jako świadku masakry. Czyżby oni (co przeżyli) nie chcieli brać udziału w tej hucpie ? Co do liczb, to nie chcę żonglować cyframi. Poczekam na pewne dane. Jak pisałem, mam czas. Jeżeli poznamy liczbę pochowanych, to sumując ją z dwoma setkami jeńców podanymi przez Bardzika, ilością uratowanych rannych, dostaniemy liczebność walczących. co do możliwości złego tłumaczenia. Od początku próbuję ustalić treść oryginału. [ Dodano: 2008-06-23, 20:03 ] By uzupełnić bazę źródłową podaję miejsce pochodzenia relacji Jana Zuby: Tygodnik WPROST z 5 września 2004 r. Jest tam artykuł dyrektora Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie Klausa Ziemera pt.: „Rycerze zagłady” do którego załączono taki wtręt pt.: „Rozstrzelanie jeńców wojennych w Ciepielowie”. Nie wiadomo czy pochodzi on od autora, czy od redakcji. Bo jeżeli od autora to świadczyłoby (może) o uznaniu przez Niemców faktu popełnienia mordu, co świetle materiałów wspominanych przez AK jest niezmiernie interesujące Podane tam fragmenty relacji J. Zuba są krótkie, ale jak widać ciekawe. Więc by podać czego możemy się jeszcze spodziewać, pozwolę sobie zacytować Jana Zuba w streszczeniu u A. Jankowskiego: „Pod wieczór 8 września 1939 r. już po zakończeniu walki, sołtys Anusina Jan Zuba wraz z synem i kilkoma sąsiadami wyruszył do lasu pozbierać rannych polskich żołnierzy. Uzyskał pisemne zezwolenie od jakiegoś niemieckiego oficera który w czasie walki pilnował pozostawionych na szosie samochodów. Zuba i towarzysze zebrali 84 rannych, których przywieźli do stodoły. Na żądanie Zuby udzielił pomocy rannym niemiecki lekarz wojskowy ze sztabu kwaterującego w Strudze, który następnie polecił przewieźć rannych do polowego lazaretu mieszczącego się w domu parafialnym w Ciepielowie. Stamtąd ranni trafili do obozów jenieckich. Wczesnym rankiem 9 września Zuba z towarzyszami podjęli swą akcję ratunkową w lesie, ale nie mogli jej doprowadzić do końca; tyraliery Wehrmachtowców przeczesywały las dobijały rannych polskich żołnierzy i rozstrzeliwali zdrowych. (...) Wreszcie gdy syn sołtysa Józef Zuba został postrzelony w płuco i rękę w trakcie udzielania pomocy rannemu, ratownicy zrezygnowali ze swej akcji i wrócili do wsi.” Ale ciekawe fakty podaje również Pelc Piastowski: „Nieoceniony wkład w tę pracę wniósł zmarły przed kilku laty Tadeusz Ciszek, sam żołnierz września, a później partyzant. Odszukał w lesie i opisał niemal wszystkie groby masowe, a także odnalazł częściową listę poległych żołnierzy, sporządzoną jesienią 1939 roku przez jego brata, a później zagubioną.” Jak mógł jego brat sporządzić taką listę ? Przecież Niemcy podobno wszystko zabrali !!! Czy nie mamy tu do czynienia przypadkiem o odpisami z (niemieckich) protokołów sporządzanych przy pochówku ? Jak widać jeszcze sporo jest do odnalezienia. [ Dodano: 2008-06-28, 14:55 ] Nowe uwagi do „Unser erstes Gefecht in Polen” Dobrze, że kol. Domen zamieścił cały tekst (plus link), bo widać jego konstrukcję. Jak wcześniej wspomniałem, jest niesłychanie literacka, ten prolog, to pytanie retoryczne. Lecz zestawienie długości całego tekstu z wybranym przeze mnie fragmentem oddaje rzeczywiste proporcje. Mord, który, jak wynika z zamieszczonych zdjęć, jest głównym tematem „wprawki literackiej” stanowi znikomą część tekstu. Większość tekstu zajmuje prolog, napisany ze znawstwem psychologii, po którym samo rozstrzelanie jeńców jest czymś wręcz oczywistym. Podałem tekst obróbce statystycznej i prolog składa się z 484 wyrazów i 2814 znaków, co stanowi 76 % całości tekstu. Pod linkiem kol. Domena podane są również podpisy pod zdjęciami (po polsku): "2 maruderów przed pułkownikiem Wessel. Jeden z polskich żołnierzy tłumaczy błagalnie, że chciał tylko bronić swoich 4 dzieci. Pułkownik z monoklem daje ruchem kciuka rozkaz rozstrzelania". Podpis podobnie jak tekst zawiera błąd. Wessel był wtedy podpułkownikiem. Poza tym to mają być maruderzy, więc nie walczący żołnierze spod Ciepielowa. Dziwny jest również ten wtręt „z monoklem” (którego nie widać) ? Jeżeli on (Wessel) go stale nosił, to dla niemieckiego żołnierza nie powinien to być żaden istotny fakt, godzien wyróżnienia. Monokl pojawia się natomiast w powojennej relacji Jana Zuba. Czyżby zatem autor „wprawki literackiej” ją znał ? A może odwrotnie ?
  20. O tym, że do oficerskich spodni można było przypiąć szelki nie wiedziałem, a to wiele tłumaczy. Po pierwsze, dlaczego tej mistyfikacji nie rozpoznał np. Steblik. Jako oficer przez wiele lat nie mający do czynienia z szwejami mógł nie wiedzieć, iż oni sobie szelek nie zapną. Po drugie, wskazuje na kręgi z których mógł się wywodzić autor "dokumentu monachijskiego". Mógł to być członek rodziny przedwojennego zawodowego oficera, przed wojną nieletni, który mógł mieć okazję obserwować jak ten zakłada i nosi szelki, a nie "zaliczywszy" wojska nie wiedział, iż jest to wyłączny atrybut oficerów. Co do ilości jeńców to według mnie mamy tu do czynienia z kolejną mistyfikacją, tym razem autorstwa syna mjr J. Pelca. Redaktor Pelc Piastowski postawił sobie bowiem za punkt honoru zrobić z ojca ostatniego dowódcę 74 pp. Stąd zaczął generować te dołączające niedobitki, by tata był dowódcą największego kawałka rozbitego pułku. Według mnie zawyżył wielkość oddziału 2 - 3 krotnie, stąd te ogromne ilości jeńców lub zamorodowanych. Jeżeli przyjmiemy, że oddział broniący się w lesie Dąbrowa liczył 400 do 600 żołnierzy, ilości prezentują się bardziej realnie. Ale żeby operować jakimiś pewnymi, konkretnymi liczbami, wolę poczekać na kolejne materiały. [ Dodano: 2008-06-23, 06:47 ] Z tymi koszulami nie wiem, może to kwestia upalnego lata ? Podobno w kronice 29 DP,której częścią był 15 pp,pod 8 września jest zapis: „Kurz i upał były nie do zniesienia, więc zarządzony zostaje odpoczynek w miejscowości Lipsko.” Ale Niemcy są w mundurach ?!? No to może jeszcze jedyna znana relacja uczestnika potyczki. Polegli w czasach okupacji. Na apel ogłoszony w Służbie Zdrowia pragnę podać garść szczegółów dotyczących śmierci lekarza wojskowego majora dr JÓZEFA CESARZA, lekarza pułkowego 74.pp z Lublińca. Dnia 8 IX 1939 kilka km na wschód od Iłży grupa rozbitków z różnych dywizji a głównie z dywizji częstochowskiej pod dowództwem majora Józefa Pelca, dowódcy I baonu 74 pp, stawiała przez kilka godzin opór przeważającym siłom niemieckim. W czasie tej potyczki byli zabici i ranni, po jednej i drugiej stronie i sam dowódca poniósł tam śmierć. Reszta rozbitków w liczbie około 200 ludzi została okrążona i wzięta do niewoli. Grupę tę po rozbrojeniu prowadzono w czwórkach szosą w kierunku miasteczka Lipsko. Z tyłu za kolumną jeńców posuwał się samochód bojowy z ciężkim karabinem maszynowym, z którego w pewnym momencie, bez żadnego powodu została wypuszczona seria pocisków w maszerującą kolumnę. Mjr lek dr Cesarz, maszerując obok podpisanego, w ostatniej czwórce kolumny i padł na szosę wraz z kilku innymi jeńcami; wszystkich rannych jeńców dobito. Dr FRANCISZEK BARDZIK (Gdańsk - Oliwa) Ówczesny ppor. lek. I baonu 74 pp obecnie kmdr lek w stanie spoczynku Tę wiadomość uzupełniamy następującymi szczegółami: dr Józef Cesarz ur. się w r. 1897, dyplom dr med. uzyskał w r. 1925. Jak widać nie ma słowa o rozstrzeliwaniu jeńców, Przyjmując ilość poległych 250 to z tymi 200 ma jeńcami daje to wielkość oddziału mjr Pelca ok 450 żołnierzy.
  21. No to może na początek nowej setki coś jeszcze. DOKUMENT MONACHIJSKI – OCENA WIARYGODNOŚCI Podstawowym dokumentem, po którym jakieś 5 – 6 lat po wojnie dowiedzieliśmy się o mordzie ciepielowskim jest relacja nieznanego żołnierza niemieckiego o nazwie: „Unser erstes Gefecht in Polen” oraz pięć zdjęć, przesłane (złożone ?) w konsulacie monachijskim. Nie widziałem tego dokumentu i próbuję ustalić kto go widział. Zgodnie z opisem są to dwie strony maszynopisu. Załączone zdjęcia są szczegółowo podpisane (z tyłu ?) w języku niemieckim (długie opisy). Zgodnie z moimi ustaleniami przedstawiają one: 1. Płk Wessela (?) i dwóch jeńców 1 szt. 2. Prowadzoną drogą kolumnę jeńców 2 szt. 3. Ciała leżące w rowie 2 szt. Co do tekstu znane mi jest jedynie polskie tłumaczenie, podawane w wielu źródłach, a którego najistotniejszy fragment załączam: „Dowódca pułku, pułkownik Wessel [z Kassel], szaleje z monoklem w oku. "Co za bezczelność, chcieć nas zatrzymać, a mojego Lewinskiyego mi zastrzelili". Nie liczy się z tym, że to są żołnierze. Twierdzi, że ma do czynienia z partyzantami, jakkolwiek każdy z 300 polskich jeńców ma na sobie mundur. Zmuszają ich do zdjęcia kurtek. No, teraz już prędzej wyglądają na partyzantów. Teraz zostają im jeszcze ucięte szelki, widocznie po to, by nie mogli uciec. Następnie jeńcy muszą iść brzegiem szosy, rzędem jeden za drugim. (...) W 5 minut później usłyszałem terkot tuzina niemieckich automatów. Pośpieszyłem w tym kierunku i o 100 metrów z powrotem ujrzałem rozstrzelanych 300 polskich jeńców, leżących w przydrożnym rowie.” Wytłuszczone zdanie było głównym powodem, dlaczego uznałem powyższy tekst za fałszywkę i dlaczego postanowiłem się zająć tym tematem. Jak widać z wcześniejszych postów zapytywałem o te szelki kilka razy i jakoś nikt nie zaskoczył, więc pozwolę sobie sam podać wyjaśnienie: Polska piechota nie miała szelek, zatem nie można było ich jej obcinać. Nieznany niemiecki relacjonista nie mógł zatem tego widzieć, a to oznacza, że zmyśla. Jeżeli oczywiście istniał, a to jest, w świetle innych nieanonimowych relacji, dla mnie wątpliwe. Pozwolę sobie przywołać znowu relację Jana Zuba - sołtysa Anusina. „Na szosie w lesie w odległości około 500 m od Strugi zobaczyłem w rowie (...) leżących rzędem zabitych polskich żołnierzy. Obok żołnierzy leżała broń, i nie mieli na sobie pasów. Leżeli gęsto, jeden przy drugim, i wszyscy mieli rany postrzałowe głowy. Zwłoki te leżały na długości około 100 m. (...) Spotykałem również, zbierając rannych, grupy zwłok polskich żołnierzy w koszulach.” Sołtys Jan Zub (Zuba ?) organizował pomoc rannym, poruszając się po całym pobojowisku. Jego opis jest zatem wiarygodny. Jak widać tu ciała w rowie są w bluzach, jedynie bez pasów, a przy nich leży broń. Jak zatem nasz relacjonista mógł widzieć ściąganie bluz ? Poza tym ta broń. Czy da się rozstrzeliwać uzbrojonych ? Co zatem widział autor „Unser erstes Gefecht in Polen” ? To oczywiste. Zdjęcia !!!! Te pięć zdjęć !! Zdjęcia, które wcale nie są wyjątkowe i jedyne, bo jak widać, kolega Ciekawy znalazł jeszcze dwa. Zdjęcia, które bez podpisów są neutralne, gdyż nie przedstawiają egzekucji. Stąd twierdzę, że ta „relacja” to konfabulacja na podstawie tych pięciu zdjęć i częściowej wiedzy o uczestnikach starcia. Na zdjęciach nie ma szelek, prowadzą ich w koszulach, leżą w rowie. Materiał literacko - fotograficzny jest więc w pełni spójny, co można sprawdzić, ale to nie czyni go, w świetle innych relacji, w żaden sposób bardziej prawdziwym. Pozostaje więc ustalić kto ją napisał i po co.
  22. Czyli uznajemy, że zestrzelony i zastrzelony. No cóż zauważyłem, że „cyfra” mi walnęła. Stąd, by to uczcić, postanowiłem się podzielić cząstkowymi wynikami mej pracy. JAK POWSTAJE HISTORIA Jan Zub - zeznanie „Jakiś czas po rozpoczęciu się strzelaniny przyjechał (...) pod mój dom jakiś oficer niemiecki z monoklem w oku. Kazał mi wsiąść do samochodu i zawiózł mnie na skraj lasu, tam zatrzymał się na wzniesieniu i kazał mi krzyczeć w las, żeby nasi żołnierze poddawali się i wychodzili z lasu. Wykonałem polecenie i po moich nawoływaniach wyszło z lasu około 80 polskich żołnierzy z rękami podniesionymi do góry i bez broni. Używając mnie jako tłumacza niemiecki oficer kazał tym żołnierzom ustawić się na drodze. Było to koło Dąbrowskiej Poręby, przy narożniku lasu. Niemieccy żołnierze popędzali tych jeńców do szosy prowadzącej na Lipsko. W lesie nadal rozlegały się strzały.” A. Jankowski w: „Sokoły z Kassel” (powołuje się na Jana Zuba) „Ppłk Wessel szaleje, jest godzina 16.00 stracił drogocenne trzy godziny. (...) Wessel jedzie samochodem przez Anusin do południowo - zachodniego cypla lasu. Tam najprawdopodobniej znajduje się największa grupa polskich żołnierzy. Wessel każe tłumaczowi krzyczeć w stronę lasu – wzywać polskich żołnierzy do poddania się. Na wezwanie wyszło około 150 polskich żołnierzy bez broni z podniesionymi rękami, uwierzyli wrogowi...” P. Zarzycki w: „Południowym zgrupowaniu Armii Prusy” (powołuje się na A. Jankowskiego) „Ostatecznie Niemcy wzięli do niewoli ok. 300 żołnierzy polskich. Połowa z nich została popędzona przez Anusin do lasu znajdującego się ok. kilometra za tą miejscowością. Tam dowódca III/15 ppzmot ppłk Wessel rozkazał żołnierzom zdjąć bluzy. (...) Zamordowano wówczas ok. 150 polskich żołnierzy. Część jeńców w liczbie ok 150 została uformowana w kolumnę, która została skierowana w stronę Lipska.”
  23. Jeżeli dobrze rozumiem to zastrzelili, choć nie zestrzelili ? Chyba, że to jest uwaga do rzetelności Emmerlinga.
  24. Czy Lech Wałęsa był TW?

    To nie rząd publikuje tą książkę, ani prezydent, doszukiwanie się tego, ze coś ma miejsce teraz jest trochę dziwne, bo zawsze coś można znaleźć. Zdanie prezydenta jest znane, ale prezes IPN nie zdecydowałby się na jej firmowanie bez "błogosławieństwa" rządu.
  25. Po bitwie

    skąd tak naprawde wzięła sie fama o masakrze polskich piechurów gąsienicami czołgów pod Ćwiklicami ? To jest wytwór wojennej, londyńskiej propagandy. Co dziwne ciągle aktualny. Można sprawdzić na stronie Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego - miejsca pamięci - ofiary II WS – Pszczyna. Po liście imiennej są wymienione zbrodnie, wśród nich ta: Ćwiklice 2.09.1939 Żołnierze Wehrmachtu zastrzelili pod lasem 220 polskich żołnierzy wziętych do niewoli. Zwłoki zakopano w miejscu egzekucji. W „Grobach pod Pszczyną” jest, iż Głowna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w P. badała sprawę po wojnie (oficjalne śledztwo) i uznała, że zginęli w walce, a tu nadal mamy tą wojenną propagandę.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.