Skocz do zawartości

Tomasz N

Użytkownicy
  • Zawartość

    8,075
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tomasz N

  1. Czy Lech Wałęsa był TW?

    Co do powodów współpracy prezydenta z rządem, to w dalszej części tego artykuliku coś by się znalazło: "Nasze (prywatne) zadłużenie w bankach wzrosło od 2005 r. do maja 2008 r. o 180 % do 234,5 mld zł." Czyli sukces PiS był na kredyt, więc jadą na jednym wózku.
  2. Metale

    W Jaworznie na rynku było w swoim czasie takie graffiti: Masz kłopoty z metalami, rzucaj w h... magnesami !
  3. Czy Lech Wałęsa był TW?

    Co przeczytałem, na razie na 9 stronie: „Polska gospodarka zwalnia. Analitycy NBP ogłosili wczoraj, że w drugiej połowie roku wzrost gospodarczy zmniejszy się z zakładanych przez rząd 5.5 % doi 4 %. Trzeci miesiąc spadku koniunktury zauważyli też ekonomiści z instytutu BIEC. Do tego dochodzą jeszcze rosnąca inflacja i stopy procentowe oraz zahamowanie produkcji przemysłowej. ...” A nie mówiłem, chlebuś się kończy i trzeba zapewnić choć igrzyska.
  4. Megali Idea

    C. Sforza o nocie o Wenizelosie pisze tak: „[Wenizelos ] dyplomatycznie odniósł pozornie same sukcesy. Mógł się pochlubić, że przez układ z Bułgarią w Neuilly i przez jednodniowy układ z Sevres Z Turcją odzyskał Grecję wschodnią, jedno z wybrzeży morza Marmara i Dardanellów, wyspy Imbros, Tendos, Samothrake, większą część Albanii Południowej i w Azji Mniejszej Smyrnę i znaczną strefę okoliczną. Przez umowę z Anglią zapewnił sobie przyrzeczenie, że Cypr w określonym czasie przypadnie Grecji, a ta umowa przyniosła mu równocześnie umowę z Italią. Signor Tittoni zagwarantował mu rzeczywiście na konferencji pokojowej w Paryżu przez układ z 29 lipca 1919,że Italia odstąpi Grecji wszystkie wyspy Dodekanezu z wyjątkiem Rodos i zobowiązuje się oddać także Rodos po poprzednim plebiscycie w tym samym dniu w którym Anglia przekaże jej Cypr.” Sforza pozostaniu ministrem SZ, gdy się zorientował w nie tyle skali życzeń Greków ile tego co im się udało załatwić pod stołem, zaraz rozpoczął ostry kurs przeciw idei Megali wspierając Młodoturków. Wypowiedział tajną umowę Tittoniego, a na konferencji w Boulogne w czerwcu 1920 r. powiedział: Wbrew pozorom jestem tutaj jedyny komu Grecja leży naprawdę na sercu. Proszę nie zapominać, że można umrzeć z głodu, ale i z przejedzenia. Najciekawsze jest to, że według niego główną przyczyną łatwych sukcesów dyplomacji greckiej było klasyczne wykształcenie polityków angielskich i amerykańskich, wychowanych na Homerze.
  5. Ratyfikacja Traktatu Lizbonskiego

    No to co dalej z traktatem, do kosza i piszemy od nowa, czy też ktoś ma jakieś lepsze pomysły ? Może skrócić, uczynić mniej "dobrożyczeniowym" i dać i w Polsce pod referendum ?
  6. Po bitwie

    Pozwolę sobie podać opis zabezpieczania pobojowiska pod Ciepielowem u A. Jankowskiego „Pod wieczór 8 września 1939 r. już po zakończeniu walki, sołtys Anusina Jan Zuba wraz z synem i kilkoma sąsiadami wyruszył do lasu pozbierać rannych polskich żołnierzy. Uzyskał pisemne zezwolenie od jakiegoś niemieckiego oficera który w czasie walki pilnował pozostawionych na szosie samochodów. Zuba i towarzysze zebrali 84 rannych, których przywieźli do stodoły. Na żądanie Zuby udzielił pomocy rannym niemiecki lekarz wojskowy ze sztabu kwaterującego w Strudze, który następnie polecił przewieźć rannych do polowego lazaretu mieszczącego się w domu parafialnym w Ciepielowie. Stamtąd ranni trafili do obozów jenieckich. Wczesnym rankiem 9 września Zuba z towarzyszami podjęli swą akcję ratunkową w lesie, ale nie mogli jej doprowadzić do końca; tyraliery Wehrmachtowców przeczesywały las dobijały rannych polskich żołnierzy i rozstrzeliwali zdrowych. (...) Wreszcie gdy syn sołtysa Józef Zuba został postrzelony w płuco i rękę w trakcie udzielania pomocy rannemu, ratownicy zrezygnowali ze swej akcji i wrócili do wsi.” Ale ciekawe fakty podaje również Pelc Piastowski: „Nieoceniony wkład w tę pracę wniósł zmarły przed kilku laty Tadeusz Ciszek, sam żołnierz września, a później partyzant. Odszukał w lesie i opisał niemal wszystkie groby masowe, a także odnalazł częściową listę poległych żołnierzy, sporządzoną jesienią 1939 roku przez jego brata, a później zagubioną.” Jak mógł jego brat sporządzić taką listę ? Przecież Niemcy podobno wszystko zabrali !!! Czy nie mamy tu do czynienia przypadkiem o odpisami z (niemieckich) protokołów sporządzanych przy pochówku ? Jeżeli porównać to z opisem zabezpieczania pobojowiska w Ćwiklicach, widać tu podobną procedurę. Uwaga. Ze względu na „wspólność” tematyczną pozwoliłem sobie go zamieścić go w dwóch tematach jako jeden post (na liczniku). [ Dodano: 2008-06-25, 15:59 ] W układzie dziennym zabezpieczanie i likwidacja pobojowiska pod Ciepielowem przebiegałoby następująco: wieczór 8 września - zbieranie rannych 9 września - zbieranie broni z równoczesnym dobijaniem rannych. 10 - 11 września - grzebanie ciał przez mieszkańców
  7. ________________________________________ Tomasz N napisał/a: Z tyłu za kolumną jeńców posuwał się samochód bojowy z ciężkim karabinem maszynowym, z którego w pewnym momencie, bez żadnego powodu została wypuszczona seria pocisków w maszerującą kolumnę. Mjr lek dr Cesarz, maszerując obok podpisanego, w ostatniej czwórce kolumny i padł na szosę wraz z kilku innymi jeńcami; wszystkich rannych jeńców dobito. Tomasz N niczego nie napisał, co najwyżej przepisał. To napisał F. Bardzik - lekarz I/74 i jest to cała, cała !! jego relacja wydrukowana to w absolutnie niszowej „Służbie Zdrowia”, a przepisana w całości przeze mnie. Trzeba ją szanować, bo to jest to jedyna znana relacja polskiego żołnierza spod Ciepielowa !!! A co do samochodu pancernego to kolejność też jest odwrotna. Inni piszą, bo tak podał F. Bardzik - lekarz I/74. Mnie też ciekawi dlaczego jedyna relacja żołnierza spod Ciepielowa, jaka ukazała się drukiem, ma format dwóch znaczków pocztowych w absolutnie niszowym czasopiśmie. Autentycznie !! Zrazu przeoczyłem ją na tym mikrofilmie. Na dodatek nie potwierdza wersji oficjalnej, i ma się uczucie, że ukazała się tylko dlatego, że opisuje ten epizod z samochodem pancernym. Najciekawsze jest to, iż w przekazie wtórnym pisze się o F. Bardziku jako świadku masakry. Czyżby oni (co przeżyli) nie chcieli brać udziału w tej hucpie ? Co do liczb, to nie chcę żonglować cyframi. Poczekam na pewne dane. Jak pisałem, mam czas. Jeżeli poznamy liczbę pochowanych, to sumując ją z dwoma setkami jeńców podanymi przez Bardzika, ilością uratowanych rannych, dostaniemy liczebność walczących. co do możliwości złego tłumaczenia. Od początku próbuję ustalić treść oryginału. [ Dodano: 2008-06-23, 20:03 ] By uzupełnić bazę źródłową podaję miejsce pochodzenia relacji Jana Zuby: Tygodnik WPROST z 5 września 2004 r. Jest tam artykuł dyrektora Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie Klausa Ziemera pt.: „Rycerze zagłady” do którego załączono taki wtręt pt.: „Rozstrzelanie jeńców wojennych w Ciepielowie”. Nie wiadomo czy pochodzi on od autora, czy od redakcji. Bo jeżeli od autora to świadczyłoby (może) o uznaniu przez Niemców faktu popełnienia mordu, co świetle materiałów wspominanych przez AK jest niezmiernie interesujące Podane tam fragmenty relacji J. Zuba są krótkie, ale jak widać ciekawe. Więc by podać czego możemy się jeszcze spodziewać, pozwolę sobie zacytować Jana Zuba w streszczeniu u A. Jankowskiego: „Pod wieczór 8 września 1939 r. już po zakończeniu walki, sołtys Anusina Jan Zuba wraz z synem i kilkoma sąsiadami wyruszył do lasu pozbierać rannych polskich żołnierzy. Uzyskał pisemne zezwolenie od jakiegoś niemieckiego oficera który w czasie walki pilnował pozostawionych na szosie samochodów. Zuba i towarzysze zebrali 84 rannych, których przywieźli do stodoły. Na żądanie Zuby udzielił pomocy rannym niemiecki lekarz wojskowy ze sztabu kwaterującego w Strudze, który następnie polecił przewieźć rannych do polowego lazaretu mieszczącego się w domu parafialnym w Ciepielowie. Stamtąd ranni trafili do obozów jenieckich. Wczesnym rankiem 9 września Zuba z towarzyszami podjęli swą akcję ratunkową w lesie, ale nie mogli jej doprowadzić do końca; tyraliery Wehrmachtowców przeczesywały las dobijały rannych polskich żołnierzy i rozstrzeliwali zdrowych. (...) Wreszcie gdy syn sołtysa Józef Zuba został postrzelony w płuco i rękę w trakcie udzielania pomocy rannemu, ratownicy zrezygnowali ze swej akcji i wrócili do wsi.” Ale ciekawe fakty podaje również Pelc Piastowski: „Nieoceniony wkład w tę pracę wniósł zmarły przed kilku laty Tadeusz Ciszek, sam żołnierz września, a później partyzant. Odszukał w lesie i opisał niemal wszystkie groby masowe, a także odnalazł częściową listę poległych żołnierzy, sporządzoną jesienią 1939 roku przez jego brata, a później zagubioną.” Jak mógł jego brat sporządzić taką listę ? Przecież Niemcy podobno wszystko zabrali !!! Czy nie mamy tu do czynienia przypadkiem o odpisami z (niemieckich) protokołów sporządzanych przy pochówku ? Jak widać jeszcze sporo jest do odnalezienia. [ Dodano: 2008-06-28, 14:55 ] Nowe uwagi do „Unser erstes Gefecht in Polen” Dobrze, że kol. Domen zamieścił cały tekst (plus link), bo widać jego konstrukcję. Jak wcześniej wspomniałem, jest niesłychanie literacka, ten prolog, to pytanie retoryczne. Lecz zestawienie długości całego tekstu z wybranym przeze mnie fragmentem oddaje rzeczywiste proporcje. Mord, który, jak wynika z zamieszczonych zdjęć, jest głównym tematem „wprawki literackiej” stanowi znikomą część tekstu. Większość tekstu zajmuje prolog, napisany ze znawstwem psychologii, po którym samo rozstrzelanie jeńców jest czymś wręcz oczywistym. Podałem tekst obróbce statystycznej i prolog składa się z 484 wyrazów i 2814 znaków, co stanowi 76 % całości tekstu. Pod linkiem kol. Domena podane są również podpisy pod zdjęciami (po polsku): "2 maruderów przed pułkownikiem Wessel. Jeden z polskich żołnierzy tłumaczy błagalnie, że chciał tylko bronić swoich 4 dzieci. Pułkownik z monoklem daje ruchem kciuka rozkaz rozstrzelania". Podpis podobnie jak tekst zawiera błąd. Wessel był wtedy podpułkownikiem. Poza tym to mają być maruderzy, więc nie walczący żołnierze spod Ciepielowa. Dziwny jest również ten wtręt „z monoklem” (którego nie widać) ? Jeżeli on (Wessel) go stale nosił, to dla niemieckiego żołnierza nie powinien to być żaden istotny fakt, godzien wyróżnienia. Monokl pojawia się natomiast w powojennej relacji Jana Zuba. Czyżby zatem autor „wprawki literackiej” ją znał ? A może odwrotnie ?
  8. O tym, że do oficerskich spodni można było przypiąć szelki nie wiedziałem, a to wiele tłumaczy. Po pierwsze, dlaczego tej mistyfikacji nie rozpoznał np. Steblik. Jako oficer przez wiele lat nie mający do czynienia z szwejami mógł nie wiedzieć, iż oni sobie szelek nie zapną. Po drugie, wskazuje na kręgi z których mógł się wywodzić autor "dokumentu monachijskiego". Mógł to być członek rodziny przedwojennego zawodowego oficera, przed wojną nieletni, który mógł mieć okazję obserwować jak ten zakłada i nosi szelki, a nie "zaliczywszy" wojska nie wiedział, iż jest to wyłączny atrybut oficerów. Co do ilości jeńców to według mnie mamy tu do czynienia z kolejną mistyfikacją, tym razem autorstwa syna mjr J. Pelca. Redaktor Pelc Piastowski postawił sobie bowiem za punkt honoru zrobić z ojca ostatniego dowódcę 74 pp. Stąd zaczął generować te dołączające niedobitki, by tata był dowódcą największego kawałka rozbitego pułku. Według mnie zawyżył wielkość oddziału 2 - 3 krotnie, stąd te ogromne ilości jeńców lub zamorodowanych. Jeżeli przyjmiemy, że oddział broniący się w lesie Dąbrowa liczył 400 do 600 żołnierzy, ilości prezentują się bardziej realnie. Ale żeby operować jakimiś pewnymi, konkretnymi liczbami, wolę poczekać na kolejne materiały. [ Dodano: 2008-06-23, 06:47 ] Z tymi koszulami nie wiem, może to kwestia upalnego lata ? Podobno w kronice 29 DP,której częścią był 15 pp,pod 8 września jest zapis: „Kurz i upał były nie do zniesienia, więc zarządzony zostaje odpoczynek w miejscowości Lipsko.” Ale Niemcy są w mundurach ?!? No to może jeszcze jedyna znana relacja uczestnika potyczki. Polegli w czasach okupacji. Na apel ogłoszony w Służbie Zdrowia pragnę podać garść szczegółów dotyczących śmierci lekarza wojskowego majora dr JÓZEFA CESARZA, lekarza pułkowego 74.pp z Lublińca. Dnia 8 IX 1939 kilka km na wschód od Iłży grupa rozbitków z różnych dywizji a głównie z dywizji częstochowskiej pod dowództwem majora Józefa Pelca, dowódcy I baonu 74 pp, stawiała przez kilka godzin opór przeważającym siłom niemieckim. W czasie tej potyczki byli zabici i ranni, po jednej i drugiej stronie i sam dowódca poniósł tam śmierć. Reszta rozbitków w liczbie około 200 ludzi została okrążona i wzięta do niewoli. Grupę tę po rozbrojeniu prowadzono w czwórkach szosą w kierunku miasteczka Lipsko. Z tyłu za kolumną jeńców posuwał się samochód bojowy z ciężkim karabinem maszynowym, z którego w pewnym momencie, bez żadnego powodu została wypuszczona seria pocisków w maszerującą kolumnę. Mjr lek dr Cesarz, maszerując obok podpisanego, w ostatniej czwórce kolumny i padł na szosę wraz z kilku innymi jeńcami; wszystkich rannych jeńców dobito. Dr FRANCISZEK BARDZIK (Gdańsk - Oliwa) Ówczesny ppor. lek. I baonu 74 pp obecnie kmdr lek w stanie spoczynku Tę wiadomość uzupełniamy następującymi szczegółami: dr Józef Cesarz ur. się w r. 1897, dyplom dr med. uzyskał w r. 1925. Jak widać nie ma słowa o rozstrzeliwaniu jeńców, Przyjmując ilość poległych 250 to z tymi 200 ma jeńcami daje to wielkość oddziału mjr Pelca ok 450 żołnierzy.
  9. No to może na początek nowej setki coś jeszcze. DOKUMENT MONACHIJSKI – OCENA WIARYGODNOŚCI Podstawowym dokumentem, po którym jakieś 5 – 6 lat po wojnie dowiedzieliśmy się o mordzie ciepielowskim jest relacja nieznanego żołnierza niemieckiego o nazwie: „Unser erstes Gefecht in Polen” oraz pięć zdjęć, przesłane (złożone ?) w konsulacie monachijskim. Nie widziałem tego dokumentu i próbuję ustalić kto go widział. Zgodnie z opisem są to dwie strony maszynopisu. Załączone zdjęcia są szczegółowo podpisane (z tyłu ?) w języku niemieckim (długie opisy). Zgodnie z moimi ustaleniami przedstawiają one: 1. Płk Wessela (?) i dwóch jeńców 1 szt. 2. Prowadzoną drogą kolumnę jeńców 2 szt. 3. Ciała leżące w rowie 2 szt. Co do tekstu znane mi jest jedynie polskie tłumaczenie, podawane w wielu źródłach, a którego najistotniejszy fragment załączam: „Dowódca pułku, pułkownik Wessel [z Kassel], szaleje z monoklem w oku. "Co za bezczelność, chcieć nas zatrzymać, a mojego Lewinskiyego mi zastrzelili". Nie liczy się z tym, że to są żołnierze. Twierdzi, że ma do czynienia z partyzantami, jakkolwiek każdy z 300 polskich jeńców ma na sobie mundur. Zmuszają ich do zdjęcia kurtek. No, teraz już prędzej wyglądają na partyzantów. Teraz zostają im jeszcze ucięte szelki, widocznie po to, by nie mogli uciec. Następnie jeńcy muszą iść brzegiem szosy, rzędem jeden za drugim. (...) W 5 minut później usłyszałem terkot tuzina niemieckich automatów. Pośpieszyłem w tym kierunku i o 100 metrów z powrotem ujrzałem rozstrzelanych 300 polskich jeńców, leżących w przydrożnym rowie.” Wytłuszczone zdanie było głównym powodem, dlaczego uznałem powyższy tekst za fałszywkę i dlaczego postanowiłem się zająć tym tematem. Jak widać z wcześniejszych postów zapytywałem o te szelki kilka razy i jakoś nikt nie zaskoczył, więc pozwolę sobie sam podać wyjaśnienie: Polska piechota nie miała szelek, zatem nie można było ich jej obcinać. Nieznany niemiecki relacjonista nie mógł zatem tego widzieć, a to oznacza, że zmyśla. Jeżeli oczywiście istniał, a to jest, w świetle innych nieanonimowych relacji, dla mnie wątpliwe. Pozwolę sobie przywołać znowu relację Jana Zuba - sołtysa Anusina. „Na szosie w lesie w odległości około 500 m od Strugi zobaczyłem w rowie (...) leżących rzędem zabitych polskich żołnierzy. Obok żołnierzy leżała broń, i nie mieli na sobie pasów. Leżeli gęsto, jeden przy drugim, i wszyscy mieli rany postrzałowe głowy. Zwłoki te leżały na długości około 100 m. (...) Spotykałem również, zbierając rannych, grupy zwłok polskich żołnierzy w koszulach.” Sołtys Jan Zub (Zuba ?) organizował pomoc rannym, poruszając się po całym pobojowisku. Jego opis jest zatem wiarygodny. Jak widać tu ciała w rowie są w bluzach, jedynie bez pasów, a przy nich leży broń. Jak zatem nasz relacjonista mógł widzieć ściąganie bluz ? Poza tym ta broń. Czy da się rozstrzeliwać uzbrojonych ? Co zatem widział autor „Unser erstes Gefecht in Polen” ? To oczywiste. Zdjęcia !!!! Te pięć zdjęć !! Zdjęcia, które wcale nie są wyjątkowe i jedyne, bo jak widać, kolega Ciekawy znalazł jeszcze dwa. Zdjęcia, które bez podpisów są neutralne, gdyż nie przedstawiają egzekucji. Stąd twierdzę, że ta „relacja” to konfabulacja na podstawie tych pięciu zdjęć i częściowej wiedzy o uczestnikach starcia. Na zdjęciach nie ma szelek, prowadzą ich w koszulach, leżą w rowie. Materiał literacko - fotograficzny jest więc w pełni spójny, co można sprawdzić, ale to nie czyni go, w świetle innych relacji, w żaden sposób bardziej prawdziwym. Pozostaje więc ustalić kto ją napisał i po co.
  10. Czyli uznajemy, że zestrzelony i zastrzelony. No cóż zauważyłem, że „cyfra” mi walnęła. Stąd, by to uczcić, postanowiłem się podzielić cząstkowymi wynikami mej pracy. JAK POWSTAJE HISTORIA Jan Zub - zeznanie „Jakiś czas po rozpoczęciu się strzelaniny przyjechał (...) pod mój dom jakiś oficer niemiecki z monoklem w oku. Kazał mi wsiąść do samochodu i zawiózł mnie na skraj lasu, tam zatrzymał się na wzniesieniu i kazał mi krzyczeć w las, żeby nasi żołnierze poddawali się i wychodzili z lasu. Wykonałem polecenie i po moich nawoływaniach wyszło z lasu około 80 polskich żołnierzy z rękami podniesionymi do góry i bez broni. Używając mnie jako tłumacza niemiecki oficer kazał tym żołnierzom ustawić się na drodze. Było to koło Dąbrowskiej Poręby, przy narożniku lasu. Niemieccy żołnierze popędzali tych jeńców do szosy prowadzącej na Lipsko. W lesie nadal rozlegały się strzały.” A. Jankowski w: „Sokoły z Kassel” (powołuje się na Jana Zuba) „Ppłk Wessel szaleje, jest godzina 16.00 stracił drogocenne trzy godziny. (...) Wessel jedzie samochodem przez Anusin do południowo - zachodniego cypla lasu. Tam najprawdopodobniej znajduje się największa grupa polskich żołnierzy. Wessel każe tłumaczowi krzyczeć w stronę lasu – wzywać polskich żołnierzy do poddania się. Na wezwanie wyszło około 150 polskich żołnierzy bez broni z podniesionymi rękami, uwierzyli wrogowi...” P. Zarzycki w: „Południowym zgrupowaniu Armii Prusy” (powołuje się na A. Jankowskiego) „Ostatecznie Niemcy wzięli do niewoli ok. 300 żołnierzy polskich. Połowa z nich została popędzona przez Anusin do lasu znajdującego się ok. kilometra za tą miejscowością. Tam dowódca III/15 ppzmot ppłk Wessel rozkazał żołnierzom zdjąć bluzy. (...) Zamordowano wówczas ok. 150 polskich żołnierzy. Część jeńców w liczbie ok 150 została uformowana w kolumnę, która została skierowana w stronę Lipska.”
  11. Jeżeli dobrze rozumiem to zastrzelili, choć nie zestrzelili ? Chyba, że to jest uwaga do rzetelności Emmerlinga.
  12. Czy Lech Wałęsa był TW?

    To nie rząd publikuje tą książkę, ani prezydent, doszukiwanie się tego, ze coś ma miejsce teraz jest trochę dziwne, bo zawsze coś można znaleźć. Zdanie prezydenta jest znane, ale prezes IPN nie zdecydowałby się na jej firmowanie bez "błogosławieństwa" rządu.
  13. Po bitwie

    skąd tak naprawde wzięła sie fama o masakrze polskich piechurów gąsienicami czołgów pod Ćwiklicami ? To jest wytwór wojennej, londyńskiej propagandy. Co dziwne ciągle aktualny. Można sprawdzić na stronie Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego - miejsca pamięci - ofiary II WS – Pszczyna. Po liście imiennej są wymienione zbrodnie, wśród nich ta: Ćwiklice 2.09.1939 Żołnierze Wehrmachtu zastrzelili pod lasem 220 polskich żołnierzy wziętych do niewoli. Zwłoki zakopano w miejscu egzekucji. W „Grobach pod Pszczyną” jest, iż Głowna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w P. badała sprawę po wojnie (oficjalne śledztwo) i uznała, że zginęli w walce, a tu nadal mamy tą wojenną propagandę.
  14. Czy Lech Wałęsa był TW?

    Mnie zastanawia zgodność rządu i prezydenta w tym temacie zastępczym. Ciekawe jaki związek z tym ma fakt, iż oprocentowanie lokat osiągnęło 8,1 % ?
  15. Po bitwie

    W historii 15 ppanc: “Auch gilt es hier unsere gefallenen Kameraden zu begraben. Das sind: Hptm von Stünzner - II Abteilung Oberlt Dirlam - II Abteilung und ein Gefr. vom Regts-Stab, der sich durch einen unglückseligen Unfall zu ihnen gesellte.” Ci dwaj są podobno w niemieckich spisach z pobojowiska. Temat "idzie" w niewłaściwym kierunku. Może podasz mi zapytania o straty na priv, a ja je przekażę komu trzeba.
  16. Po bitwie

    Nazwiska te podaje historia 15 ppanc. Tam też piszą o tym podoficerze, bez nazwiska, że zginął w wypadku i pochowano go w Jankowicach razem z oficerami. Tyle wiemy. Te trzy mogiły w Jankowicach były jeszcze po wojnie. Tych dwóch pozostałych znaleziono wśród ciał na pobojowisku i pochowano obok polskich żołnierzy pod lasem Brzezina (zimą ich ekshumowano). Pogrzeb ppor. Władysława Treita odbył się 29.11.2001 r. w Wyrach. Pochowano go w mogile żołnierzy września. To była pięknie zorganizowana uroczystość. Państwo polskie się sprężyło. Było wojsko, harcerze, salwy, trochę ludzi, młodzieży. Jedynym zgrzytem dla mnie były harcerki, które naoglądawszy się różnych JAG-ów, waliły ręką jak łopata do gołych głów. Ale chyba tylko ja to zauważyłem. Wiecie to jest tragedia jak mało młodzież wie i jak mało wiedzą ich opiekunowie, jak oddawać honory podczas takich uroczystości. Ja po tym posadziłem moje dzieci przed telewizorem i kazałem starannie oglądać jak to robią wojskowi i dyplomaci przed Grobem Nieznanego Żołnierza, żeby same takich byków nie strzelały.
  17. Po bitwie

    Czołgistów poległo 2. hptm Stuencner i olt Dirlam z 15 ppanc. Jeden podoficer tego pułku zginął tego dnia w wypadku. Oczywiście że masz rację z tymi różnymi proporcjami zabitych do rannych. Ale nikt nie podaje ilości rannych, więc można sobie pozwolić jedynie na oszacowania. To są moje oszacowania na podstawie ilości zabitych. Proporcja 1 : 2 "została" mi z wojska, tak oceniał proporcje zabitych do rannych mój wykładowca na studium wojskowym.
  18. Po bitwie

    Domen napisał: "Podać im środki przeciwbólowe - jeśli nie było pod ręką np. morfiny, to mogli podać chociażby alkohol." Tak ale to ktoś musi robić, a być może lepiej było zajmować się ponad dwustu rannymi mającymi szansę na przeżycie. Ja nie oceniam tych wyborów. Opisałem fakt. Źródło: Pan Janusz nie Dariusz jak najbardziej, a konkretnie jego rozdziałek "Groby pod Pszczyną" w monografii 16 pp. Oszacowanie ilościowe: Niemców poległo 4 w Ćwiklicach, potem zmarło jeszcze ośmiu w szpitalu ale to z terenu całej Pszczyny. Ilości przyjęte z proporcji 2 : 1.
  19. Po bitwie

    Widzę, że nie czytasz moich postów. Czy ja piszę, że nie udzielali ? Powiem krótko udzielali i to praktyczne w równym stopniu swoim i naszym. Sam byłem na pogrzebie żołnierza września spod Rybnika, nazywał się Trait. Ranny trafił do szpitala w Raciborzu gdzie zmarł. Odkopała go ta niemiecka fundacja poszukująca mogił Wehrmachtu, bo Niemcy go pochowali wśród zmarłych własnych żołnierzy, z butelką z kartką z nazwiskiem między nogami, bo nie miał nieśmiertelnika. W literaturze są lepsze przykłady. Ale inna jest sytuacja, gdy jest kilku, kilkunastu rannych i zabitych po obu stronach, a inna gdy, jak pod Ćwiklicami, jest ich ponad 600 ! (przyjmując współczynnik 2 : 1 ranni : zabici). W trakcie bitwy rannych ewakuowano na bieżąco, bo nikt nie strzelał do sanitariuszy. Nasi – sanitariusze i towarzysze broni - zabrali z pola około setki, lżej ranni zeszli sami, Niemcy pozbierali bez problemu do czysta tych swoich kilkunastu rannych, bo tylko tylu mieli (zabitych mieli kilku). Po bitwie zostało na polu około 500 rannych i zabitych Polaków. Niemieccy sanitariusze wespół z ochotnikami i wezwanymi z szpitala pszczyńskiego służbami pozbierali z pola wszystko co żywe (więcej niż połowę) i udzielili im pomocy. Większość przeżyła. 5 września jednakże okazało się, że na tym polu niektórzy, wtedy uznani za zabitych, mimo że okrutnie okaleczeni, dają oznaki życia. I co wtedy, gdyż lekarz, chirurg na wojnie to towar deficytowy, który porusza się z frontem. Pod Pszczyną nie było zatem lekarzy mogących im udzielić pomocy. Stąd moje końcowe pytanie, bo alternatywą było pochować żywcem, lub zwieść w jedno miejsce i czekać aż umrą cierpiąc. Jeżeli masz inne pomysły, to podaj. Ja wiem że to nie po chrześcijańsku, ale jakoś trudno mi to tak całkiem potępić. Co do czołgów, to jeżeli masz dane, że jakieś jeszcze zostały to podaj. Po to otwarłem ten temat.
  20. Ulubione piwo

    Van Pur
  21. Czy Lech Wałęsa był TW?

    Ciekawe co się kroi, że trzeba wyciągać aż tak mocne tematy zastępcze.
  22. Po bitwie

    Niemieckich rannych tam już wtedy nie było.
  23. Po bitwie

    O widzę, że forum Odkrywcy też jest odwiedzane. Traktując sprawę literalnie, to zaorali to pole i zbronowali pewnie dopiero na wiosnę i wtedy można by mówić o jakimś pełnym porządku. Ale z tym czołgiem to jest ciekawa sprawa, bo resztę wraków czołgów ściągnięto w te dwa dni po bitwie na plac przed kuźnią ćwiklicką. Ten ze zdjęcia (na Rudawkach) został sprzątnięty dopiero przez wracającą ze wschodu początkiem października 5 dywizję pancerną. Z wcześniejszych zdjęć widać, że w ramach zabezpieczenia został rozbrojony z km-ów, amunicję też pewnie zabrano. Może stał w tym miejscu, by Ślązacy mogli zobaczyć jakim wspaniałym sprzętem dysponuje III Rzesza ? Inną rozbitą "czwórkę" ściągnięto np. na rynek w Rybniku. Co do dobijania, to dokładnie to. Kula w łeb. Ale to były takie "strzały łaski". Co mieli bowiem niby zrobić ?
  24. No to może reszta oszacowań niemieckich polskich sił lądowych w wspomnianej publikacji. „Ponadto w skład armii polskiej wchodziły 2 samodzielne brygady jazdy liczące po 3-4 pułków kawalerii i po 1-2 dywizjonów artylerii konnej. Prócz tego poszczególne jednostki armii składały się z 10 pułków artylerii ciężkiej i najcięższej, oddziałów saperskich, pułków wojsk pancernych, służby łączności, oddziałów chemicznych, wojsk zmotoryzowanych i taborów. Na wschodniej granicy polski pełnił służbę Korpus Ochrony Pogranicza w sile 6 brygad.” (Tu szczegółowe omówienie organizacji pułku piechoty, na ogół zgodne, więc pomijam.) „Wojska pancerne posiadały samochody pancerne z wieżycami strzelniczymi wyposażone w dwa ckm-y oraz bojowe wozy pancerne w dwa ckm-y lub 1 ckm i jedno działko kalibru 1 do 3,7 cm. Baterie plot wyposażone były w działka kalibru 3,7 cm.” Coś dla miłośników 10 BK „Ponadto istniały brygady szybko poruszających się oddziałów wojsk zmotoryzowanych wyposażone w wszelkie gatunki broni z których jedna gotowa do akcji druga natomiast przewidziana planem mob. Na ogół przypuszczano, że wobec niezbyt korzystnego stanu dróg będzie można z korzyścią przeprowadzać operacje bojowe przy użyciu kawalerii, i w tym celu istniała bardzo poważna liczba brygad kawalerii.” Coś o oficerach: „Korpus oficerski i podoficerski który składał się nieomal wyłącznie z Polaków, uchodził za dobrze wyszkolony. Natomiast wśród wyższych oficerów i dowódców większych jednostek praz wśród oficerów sztabu głównego nie było jednostek owianych geniuszem dowodzenia, którego posiadanie może opierać się na wieloletnich tradycjach wojennych i tylko dzięki długotrwałym i żmudnym wysiłkom.”
  25. Jako ciekawostkę podam, iż mjr. Steblik w wspomnieniach podaje, że Niemcy w niewoli przesłuchiwali polskich oficerów (w tym jego), próbując ustalić dlaczego nie było tych drugich trzydziestu dywizji, a których oni spodziewali się za Wisłą i Sanem.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.