Skocz do zawartości

Tomasz N

Użytkownicy
  • Zawartość

    8,114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tomasz N

  1. Quiz historyczny

    Prawie o to. Tak naprawdę chodzi mi o to co pchało tłok. Ta druga maszyna Watta była tak naprawdę pierwszą maszyną parową. bo tam para pod ciśnieniem pchła tłok. Pierwsza maszyna, podobnież jak ta Newcomena, były maszynami atmosferycznymi w których powietrze pchało tłok. Para służyła jedynie do wytworzenia próżni (jak w słojach Wecka) po jego drugiej stronie. Robiło się to w ten sposób, że wprowadzało parę pod tłok, a następnie tryskało wodą do cylindra ( lub osobnego kondensatora, co wymyślił Watt), co powodowało schłodzenie i skroplenie pary i ruch tłoka w kierunku pustki. Ta maszyna była zatem podciśnieniowa i działała w zakresie ciśnień od zera do ciśnienia atmosferycznego. Maksymalna ciśnienie na tłoku mogło wynosić zatem jedną atmosferę i osiągnięcie siły i mocy wymagało ogromnych cylindrów. Stąd ta druga maszyna to była dopiero rewolucja. Była maszyną nadciśnieniową. Ciśnienie mogło być większe, cylindry przy tej samej mocy mniejsze, sprawność i zużycie paliwa mniejsze, co pozwalało ją zastosować w transporcie. Pytanie jest twoje.
  2. Quiz historyczny

    Chodzi właśnie o "napęd", czyli o to coś, co wprawia tłok w ruch.
  3. Quiz historyczny

    Też nie o to, ale blisko. Podpowiem, chodzi o czynnik "roboczy". Ruch obrotowy od początku był przeznaczeniem maszyny parowej, ale ponieważ ktoś inny opatentował w Anglii mechanizm korbowy, Watt musiał sobie na początku radzić bez niego. Dopiero chyba po wygaśnięciu tego patentu, powstała ta klasyczna ponadczasowa maszyna parowa. Ale to była już ta druga.
  4. Polska powojenna

    Ciekawy napisał: A teraz nie leży ? No - może nie w takich ilościach jak kiedyś, ale nie ma chyba takiej zamrażarki w IV RP, w której nie leżałoby mięso ? Zgadza się, ale teraz kupujesz w kawałkach na dzień dwa, może czasem na tydzień. A to się ma nijak do kupna pół, czy całej świni lub cielaka, którego się potem z kwartał jadło. Jak się nie miało dostępu do "wsi" to opłacało się kupować duży kawał, samemu poporcjować na gatunki i porcje, trzymane potem w zamrażarkach. Ot taka polska zaradność. Tego mięsa w ten sposób nie było w podaży. Poza tym ta nabożna cześć oddawana szynkom w puszce, Krakusom, Pekom, z miłością przechowywanych , zdobywanych. Trzymanych miesiącami, a nawet latami na lepsze okazje. Tych puszek też w ten sposób też nie było w podaży.
  5. Polityka narodowościowa PRL

    Ak_2107 napisał: Z drugiej strony dla przecietnego Slazaka czas apokalipsy zaczal sie nie w 1939 a w 1945 roku. W piersi powinny sie obie strony uderzyc..... Można rozwinąć ?
  6. Lew Trocki

    Dzionga napisała: No i warto zaznaczyć, że był on praktycznie wyznaczony przez Lenina na swojego następcę, ale w wyniku triumwiratu tej władzy pozbawiony został zanim ją otrzymał. Miał ją długo. Przebudowa struktury władzy, by sekretarz był ważniejszy od przewodniczącego, zajęła Stalinowi trochę czasu.
  7. To idzie ustalić dokładnie. Kto wie jaki pułk mobilizował się w 3 rzucie w koszarach 4 ppleg ? Też uważam że chodzi o Dąbrowę.
  8. To co zebrałeś jest super. Ja za twoją poradą, by szukać relacji żołnierzy innych pułków, przeglądnąłem jeszcze raz książkę Kowalskiej - Kutery i tam jest jeszcze jedna relacja zebrana przez nią: Relacja Zygmunta Mroza Mobilizował się 3 września w Kielcach koszarach 4. pp leg. Dopiero podczas odwrotu 05.09 dostali mundury (nie wszyscy, on został w spodniach cywilnych) i karabiny + 1 ckm. Czy to był 154. pp rez ? „O świcie 8.09 znaleźliśmy się w szczerym polu, a tu pojawił się niemiecki samolot. Wszyscy biegiem do lasu. To było pod Dąbrową. W lesie oprócz wojska i żołnierskiego ekwipunku ujrzałem łodzie pontonowe na kilku furmankach, przy których jednak nie było koni. Każdy z nas cokolwiek zjadł i legł, gdzie siedział czy stał. Zbudziła nas komenda : „Zbiórka !”. Żołnierze z trudem budzili się i wykonywali rozkazy. Mój pułk był zbieraniną ludzi z różnych jednostek, prawie nie znaliśmy się, toteż wolniej, niż wymagała sytuacja, oficerowie formowali i przygotowywali swe oddziały do odparcia ataku nieprzyjaciela. A tu już zaczęły padać pojedyncze strzały, płonęła wieś na wschód od lasu. Kanonada wzmogła się. Patrole i czujki nie mogą już powstrzymać nacierających Niemców. Wówczas mjr Pelc poderwał 1. kompanię do ataku. Z okrzykiem: „Hurra!” – ruszyli w kierunku południowym. Wkrótce inny oficer wezwał do natarcia 2. kompanię. Padła informacja: „Jesteśmy ze wszystkich stron okrążeni”. A potem już tylko słychać było: „Bagnet na broń! Huurra! Tyralierą na północ!” i odgłosy walki. Terkot broni strzeleckiej; okrzyki rannych. Na drodze leżą zabici. Ktoś krzyczy: „Przerwać ogień!” . Padamy na ziemię. Obok mnie leży i jęczy nasz żołnierz, otrzymał postrzał w brzuch, usiłuję mu pomóc, na szczęście nadbiega sanitariusz. Dalej widzę rannego Niemca i dwóch jego kamratów zabitych. Jeden z nich tylko udawał zabitego. Rozpoznał to nasz żołnierz (Ślązak) i zastrzelił. Ktoś krzyczy: „Zabiłeś swojego chłopa!”, „Nie strzelaj!”. Któryś oficerów rozkazał: „Chłopcy naprzód! Ja ranny, ale z wami!”. Zrywamy się i z trudem przedzieramy między sosnami, jałowcem, jeżynami i leszczyną. Naraz widzę jak Niemiec z podniesionymi rękami stoi i płaczliwym głosem coś mówi (pewnie prosi o darowanie życia), a Polak mierzy do niego. Za chwilę padnie strzał. – „Nie zabijaj!” krzyknąłem, macham ręką i pędzę dalej. Przy przesiece poczęstowano nas z granatnikami. Przykucnęliśmy z kolegą za grubym drzewem. On pokazuje mi przestrzeloną kaburę jego pistoletu. Wtem granat rozrywa się obok nas, oberwałem lekko w czoło, cofamy się. Naszych dowódców nie słychać, nikt nie rozkazuje. Z południowej części lasu dochodzą jeszcze odgłosy walki i gardłowe pokrzykiwania Niemców. Patrzę, leży zabity żołnierz niemiecki, ten któremu starałem się ocalić życie. Nie uniknął śmierci, jest bez hełmu – blondyn, z jego ucha małym strumieniem cieknie krew. – Dalej trzech naszych opatruje własne rany. Niemieckie głosy coraz bliżej. Garstkę żołnierzy wśród nich ja, ponagla porucznik w białym drelichu, krzyczy: „Nie poddajemy się! Na drugą stronę szosy!”. Przeskakujemy rowy i jakieś zarośla, pomagamy rannym, pytamy napotkanych cywilów czy nie widzieli Niemców, odpowiadają, że nie. Docieramy do Iłżanki, potem mijamy jakiś młyn i idąc wzdłuż rzeki zatrzymujemy się nad Wisłą.” [przeprawili się promem, jeden kurs TN]
  9. Quiz historyczny

    Nie. To różniło jego pierwszą maszynę od maszyny Newcomen'a.
  10. Quiz historyczny

    A to ciekawe. powinienem na to wpaść od razu. Jedyny Francuz zapisany w historii kotlarstwa to Papin. ten od kociołka Papina, czyli obecnego szybkowaru. No to pytanie w temacie. Watt skonstruował dwie maszyny parowe. Czym się różniły ?
  11. Quiz historyczny

    O fakt, piszesz XVIII w. Więc szczerze mówiąc nie wierzę. Francuzi mają kompleksy wobec Anglików, i słusznie bo tu im się nie udało. Gdzieś tu zarżnąłem temat (przepraszam) pokazując, że o wieku pary w transporcie zadecydował postęp nie w samych maszynach parowych, tylko w kotłach. A na tym Francuzi polegli. Ich ciągnik parowy jechał 50 - 70 m a potem kończyła się para w kotle. Czyli nic użytecznego, ot jarmarczna zabawka.
  12. Quiz historyczny

    To może jeszcze za panowania Napoleona ?
  13. Quiz historyczny

    To jakaś francuska historia ? Jeżeli tak, to się poddaję.
  14. Co do mieczy średniowiecznych, to istotny jest sposób pozyskania. Jeżeli cały czas był przechowywany w dobrych warunkach, to konserwacja nie odbiega od sposobów dla współczesnego żelastwa. Ale jak z wykopki (to nielegalne i nie popieram) i znacznie skorodowany, to najlepiej do wody lub owinąć mokrą szmatą żeby nie wysechł. I nie czyścić powierzchni! Następnie załatwić po znajomości w jakiejś hucie umieszczenie w komorze wodorowej. Tu chodzi o korozję międzyziarnową żelaza. Działanie gorącym wodorem jest jedynym sposobem jej usunięcia.
  15. Jaruzelski - ocena generała

    Goering miał większą klasę. W stanie wojennym mówiło się taki kawał: Rozbił się statek na północnym Atlantyku i uratowali się jedynie płynący nań Reagan Jan Paweł II i Jaruzelski, którzy wskoczyli na krę. Kra płynie na południe, nie jest duża i topi się. Więc po jakimś czasie stoją po kostki w wodzie, po pas, po szyję. Wreszcie JP II mówi - Ja mam nadzieję w Panu i się poświęcę - i zeskoczył z kry. Kra się wynurzyła ale topi się nadal. Więc po jakimś czasie znów stoją po kostki w wodzie, po pas, po szyję. No to Reagan mówi - Ameryka musi dawać przykład - i zeskakuje z kry. Kra się wynurza, ale po jakimś czasie Jaruzelski stoi po kostki, po pas i w tym momencie podpływa statek i go wyciąga. Jaki morał z tej bajeczki ? Co ma wisieć nie utonie.
  16. Polityka narodowościowa PRL

    Kiedyś tu polecałem już Omańczyka. Podaje on taki przykład podejścia aparatu państwowego do autochtonów: „Mam list hufcowej harcerstwa polskiego w Berlinie, redaktorki "Młodego Polaka w Niemczech" w latach 1932-39, która za swe niemieckie nazwisko musiała zapłacić niemieckim obozem koncentracyjnym. Polki, której życiorys wart jest upamiętnienia w księdze walki o polskość, Polki, której po półrocznym staraniu nie przyznano w państwie polskim obywatelstwa polskiego, lecz wydano jedynie następujące zaświadczenie: Srebrna Góra 22.11.1945 Posterunek MO w Srebrnej Górze [center:5b288a4fc1] Zaświadczenie[/center:5b288a4fc1] Posterunek MO Srebrna Góra zaświadcza, że Lehrówna Helena ur. 16.02.1913 w Berlinie zamieszkała w Srebrnej Górze narodowości niemieckiej wyznania rz.-kat. prowadzi nieposzlakowany tryb życia. Utrzymuje się z własnego zarobku z pracy w charakterze sekretarki. Posiada znajomość języka polskiego. Czy prowadziła działalność wrogą i szkodliwą dla obywateli i państwa polskiego trudno ustalić, ponieważ na miejscu nie ma jej bliższych znajomych. Obecnie jest wzorową i nieszkodliwą dla państwa polskiego. Komendant MO Srebrna Góra w/z kpr. Turbierz Paweł Cóż wobec tego otrzymać może jako dowód polskości dziewczyna, która nie była redaktorką "Młodego Polaka w Niemczech", a jego czytelniczką, członkinią lokalnego kółka młodzieży polskiej. Na co może liczyć chłopak powracający z niemieckiego wojska, do którego powędrował wprost z obozu, nie posiadający żadnych dowodów poza nazwiskiem i złą polską wymową.” Albo mój ulubiony: „Moje pożegnanie z Opolszczyzną (…) nastąpiło w dramatycznych dniach przejmowania Śląska Opolskiego przez naszą administrację. Zaczęło się od dość zabawnej scysji z gen. A. Zawadzkim co do kandydatów na opolskie starostwa. Nasz komitet wysunął doświadczonych w pracy społecznej działaczy Związku Polaków w Niemczech, Opolan. Generałowi podsunięto jego ziomków z Zagłębia Dąbrowskiego, nie znających w ogóle Opolszczyzny.” Osmańczyk przekonał generała do swych kandydatów, a sprawdzeni towarzysze poszli dalej na zachód, ( a może bliżej?).
  17. Quiz historyczny

    Swą maszynę Newcomen wymyślił w 1712 r. Więc to jest możliwe. Ale powiedz mi jak oni wymyślili przeniesienie napędu i sam napęd ?
  18. Gdybym był bogaty...

    Narya napisał: Gdybym wygrał w Totka to zainwestowałbym. W mojej miejscowości jest opuszczony budynek po hotelu. Urządziłbym tam hotel i restaurację, oraz organizował bale, sylwestry, studniówki, konferencje, wesela. Zgarniałbym mnóstwo kasy. Takie to pięknie bibilijnie nowotestamentowe. Jak w przypowieści o talentach. A potem koledzy o tych samych poglądach Ci go upaństwowią. Poza tym, bój się Boga! Gdzie zasady!
  19. Atrix napisał: Wiadomo że doliczyc się mogli ilu żołnierzy zgineło po stronie niemieckiej. Ale póki nie ma ciała, jest się zaginionym. Sprawdziłem u Kutery. Zwłoki znaleziono 4 lub 5 dnia po bitwie. J.Zuba mógł wywoływać z lasu polskich żołnierzy, zaraz po walkach. Po przejściu tyraliery ? Wstaw lepiej czasy do jego relacji z 1969 r.
  20. Według tych historyjek u Kutery, wiadomość Niemcom o miejscu ukrycia zwłok, przekazał Zuba. Samą opis zdarzenia opowiedział jednemu z mieszkańców żołnierz, który się nocą przebrał w cywilne ubranie. Więc kiedy się dowiedzieli ? Jak tych 80 wyszło z lasu ? Czy może po przeczesaniu lasu ? Jeżeli w nocy to raczej na drugi dzień. Do tego czasu był vermisst
  21. Polska powojenna

    Ak_2107 napisał: Ten pawlowski odruch to lata 80 - te...... Ja, ździebko zwapniały, pamiętam jeszcze Gomułkę. Jak myślisz, dlaczego tak dobrze pamiętano Gierka ? Chyba musiało się polepszyć ? Polecam jakas lekture na temat gospodarki w prl. Jaką ?
  22. Vissegerd napisał: O! To nowa informacja. Jeśli prawdziwa (czyli starszy pan miał dobre informacje i nic nie pomylił), to mogłoby to tłumaczyć w dużym stopniu wściekłość mjr. Wessela. To by wiele tłumaczyło... To nowa informacja na tym forum, ale w książce Kutery występuje kilka razy w różnych wariantach osobowych, z nazwiskiem tego który to zrobił włącznie. Tu chodzi najprawdopodobniej o epizod z żołnierzem, który zaskoczony podczas schodzenia z drzewa, zasztyletował jednego Niemca i ukrył ciało. Informację o tym i miejscu ukrycia zwłok przekazał komuś z okolicznych mieszkańców, a ten później przekazał ją Niemcom. Wyklucza to to zdarzenie jako powód wściekłości Wessela, gdyż zaraz po bitwie nie mógł o tym wiedzieć.
  23. No to pozwalam sobie podać czasówkę relacji Zuby z 1967 r. Ponieważ podaje godziny, można łatwiej niż w przypadku relacji z 1969 r. wstawić czasy. Oczywiście w nią też nie wierzę. Ale może komuś będzie pomocna. Relacja Zuby z 1967 - czasówka 4.00 - Oddział Pelca dociera do lasu jeszcze prawie po ciemku 5.00-600 - Żołnierze polscy robią trzy zawały na drodze [7.00] - Niemcy przybywają około 7.00 i zaczyna się bitwa [12.00] - koniec bitwy [12.00 -14.00] - Niemcy chodzą po lesie tyralierą i dobijają rannych, Już po bitwie dwa wozy wyjeżdżają z lasu i zostają ostrzelane 14.15 - Wzywają Zubę do niem. dowódcy, który przyjeżdża autem 14.20 – dowódca rozmawia z Zubą i każe mu iść do lasu wzywać do kapitulacji 14.25 - Dowódca wydaje rozkaz zaprzestania ognia (i dobijania) 14.50 - Zuba idzie do lasu i wzywa 15.00 - Wychodzi 80 żołnierzy 15.15 - Rewiduje ich się i prowadzi do szosy. 15.40 - Dochodzą do szosy 16.00 - Niemcy po jakimś czasie strzelają nadal 16.00-20.00 - Niemcy znów dobijają rannych, a mieszkańcy wsi próbują ich chować po wykrotach 20.00 -> - Wieczorem i w nocy mieszkańcy ratują rannych
  24. Czeskie zbrodnie wojenne na polskich jeńcach

    Polecam piękny artykuł w najnowszej "Karcie". Już gdzieś o nim pisałem na forum. Co do pozostałych spraw - 1938, 1968, nie miała żadnego. Ale jak czytam na historykach.pl takich różnych polskich szowinistów, to mi się nóż w kapsie otwiera.
  25. Polska powojenna

    Z tą niepewnością jutra. Cóż, kwestia doświadczeń. Choć niewidoczna i nieujawniana , to wbrew pozorom była, taka podskórna, i wywoływała ten wręcz pawłowowski odruch zdobywania czegokolwiek na zapas. Niekoniecznie potrzebnego. Ja pamiętam tę radość, gdy kupiłem przypadkiem bez kolejki muszlę klozetową w Krakowie i wiozłem ją tramwajem, pociągiem do domu, dumnie na niej siedząc, zewsząd zazdrośnie zapytywany jak i gdzie ją zdobyłem. Jaki człowiek w normalnym społeczeństwie, wracając z pogrzebu kupuje (na razie) zupełnie mu nie potrzebną muszlę do klozetu ? Ak_2107 napisał: dopatrywanie sie jakichs zamiarow w miejscu gdzie ten system po prostu nie funkcjonowal i funkcjonowac nie mogl. Można więcej szczegółów ?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.