-
Zawartość
8,067 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tomasz N
-
Polityka narodowościowa PRL
Tomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Ak_2107 napisał: Nie powiedzialbym tego....)) Gdybys powyzsze posty uwaznie przeczytal, zwrocilbys uwage na to, iz ow przyklad dotyczy poparcia dla ideologii nazistowskieji na Slasku. Przez Slazakow. Ale temat tyczy polskiej polityki narodowościowej. Ja ten przykład zupełnie słusznie odniosłem do polskiego Śląska, bo tylko z jego obszaru przykłady według mnie są tu zasadne. Bo po plebiscycie Ślązacy mogli wybierać. Jak czuli się (bardzo) Polakami, to mogli przyjechać na Ostoberschlesien. A jak zostali, to choć "godali", czuli się bardziej związani z Niemcami. Ale reszta bardzo ciekawa. -
Polityka narodowościowa PRL
Tomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Ak-2107 napisał: To byly lata 30 -te. Nikt wtedy po mordzie w Gliwicach czy Toszku za godke nie dostal. Tyle tylko,ze wierchuszka Partii krecila nosem jak sie Volksgenossen na zebraniach Ortsgruppen godka sie poslugiwali....)). Bo sporo mialo z niemeckim odrobine problemow. A "doma" sie godalo niekoniecznie w jezyku Schillera i Goethego. Zgadza się, ale jak oni mogli kolaborować (w sensie zdradzać Polskę) ? Byli w końcu bez przerwy obywatelami Rzeszy i zachowywali się jak większość jej społeczeństwa. Co innego ci po drugiej stronie granicy. Przykład jest chyba źle dobrany. -
Polityka narodowościowa PRL
Tomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
AK_2107 napisał: Gdzies znikaja obrazki z wrzesnia 1939 roku, kiedy ludnosc Katowic masowo, morzem kwiatow witala wkraczajacy Wehrmacht, Nie tylko Katowic i nie znikają. Nie dalej jak na jesieni zeszłego roku słyszałem referat na ten temat z bogatą ikonografią. Fakt, że na sali była cisza. Masowa, dobrowolna kolaboracja na terenach polskiego Gornego Slaska po 1939 r. Slaski oportunizm zaowocowal oddaniem i wiernoscia nazizmowi, w duzej czesci tej spolecznosci - tyle, ze jak przyszlo ponosic konsekwencje, to u zainteresowanych zanik pamieci nastepuje Czegoś takiego się spodziewałem. Z oportunizmem zgoda, z masową kolaboracją już nie. Gros Ślązaków, podobnież jak wszyscy mieszkańcy pogranicza, wybiera Heimat nie Vaterland, bo wie jak się kończą jasne opowiedzenia po którejkolwiek stronie. W piachu. Więc z tym zanikiem pamięci zgoda. Przez piasek faktycznie trudniej słyszeć. Jednakże w zdaniu: „Z drugiej strony dla przecietnego Slazaka czas apokalipsy zaczal sie nie w 1939 a w 1945 roku.” bardziej ciekawiła mnie ta Steinbachowska nuta. Bo się z nią szczerze nie zgadzam. W 1939 r. było tak samo, a może i gorzej. Bo widzisz, kiedy jakiś przywódca państwa da wolną rękę dowódcy policji, jak było na Śląsku, tak, że po trzech tygodniach dowódca wojskowy odpowiedzialny za ten obszar interweniuje z powodu mordów bez sądu popełnianych przez Einzatzgruppen i Hilfpolizei, to czemu się dziwisz, że wszyscy chętnie potem głosują za. Potem jest lepiej, bo są sądy i można trafić ino do Buchenwaldu. A potem do Auschwitz. A tych z piachu do dziś szukają po lasach. W 1945 r. była taka sama sytuacja, tylko wobec tych, którzy byli na tyle głupi i jakoś jawniej poparli Niemcy. Łambinowice nie przynoszą nam chwały. A z tym „Heil Hitler” to moim zdaniem był fajny pomysł, by nie zostać obitym za śląską godkę. -
Wracając do tematu honorowej kapitulacji. Gdzieś czytałem o niemieckim oddziale w północnych Włoszech pod koniec wojny, który nie chciał skapitulować, ciągle walcząc. Gdy zdziwieni Włosi wysłali w końcu parlamentariusza, że koniec, że nie ma o co walczyć, usłyszeli, że oni są porządnymi wojakami, weteranami wielu bitew i im nie wypada skapitulować przed Włochami. Jak by to wyglądało w ich historii. W końcu któryś z Włochów przypomniał sobie o lotniku angielskim, niedaleko zestrzelonym, i po jego wezwaniu, oddział mógł z honorem skapitulować przed oficerem angielskim. Czy ktoś zna więcej szczegółów, albo podobne zdarzenia ? [ Dodano: 2008-10-12, 19:02 ] Kontynuując temat honorowej kapitulacji. W artykule A. Nieuważnego o wojnach napoleońskich na Śląsku w IOH pisze on, że Hieronim Bonaparte skarżył się 14.11.1806 r. A. Berthierowi podczas oblężenia Głogowa, że żołnierze pruscy mówią, że: poddać się Francuzom nie stanowiłoby dyshonoru, lecz Bawarom, wprost przeciwnie.
-
C. Sforza w swej książce opisując konflikt Trocki-Stalin pisze wręcz: "Trocki [po odczytaniu testamentu Lenina nakazującego usunięcie Stalina ze stanowiska sekretarza politbiura TN] wówczas wszechwładny, podziwiany dla swego daru oratorskiego, uwielbiany jako Napoleon Czerwonej Armii, popełnił błąd pogardzając Stalinem, nieuczonym, milczącym Azjatą; pozwolił mu pozostać na swem stanowisku. (...) Pierwsze walki między Trockim a Stalinem rozpoczęły się natychmiast po śmierci Lenina i ciągnęły nieprzerwanie aż do wygnania Trockiego z Rosji w roku 1929. W pojedynkach słownych Trocki stale pozostawał zwycięskim; w wolnym kraju, jak np w Anglii lub Francji, byłby potrafił przypuszczalnie znów uchwycić władzę w swoje ręce. Ale zwyciężony Stalin powracał zawsze do swego pokoju na Kremlu i, nie myśląc o krasomówczym rewanżu, zadawalał się w spokojny azjatycki sposób ofiarowywaniem lub narzucaniem przyjaciołom Trockiego korzystnych stanowisk, rozpraszając ich w ten sposób po najodleglejszych częściach kraju. Trocki, podobnie dumny (albo próżny) jakim był inny zdolny socjalista Lassalle, nie przypisywał taktyce Stalina jakiegokolwiek znaczenia. Nie zorientował się - on, nieprzyjaciel wolności - że wystarczy kilka lat bez wolności mowy i prasy, by w zatwarzający sposób zepsuć moralny charakter danego narodu. Godność ludzka potrzebuje wolności by żyć i istnieć."
-
Prawie o to. Tak naprawdę chodzi mi o to co pchało tłok. Ta druga maszyna Watta była tak naprawdę pierwszą maszyną parową. bo tam para pod ciśnieniem pchła tłok. Pierwsza maszyna, podobnież jak ta Newcomena, były maszynami atmosferycznymi w których powietrze pchało tłok. Para służyła jedynie do wytworzenia próżni (jak w słojach Wecka) po jego drugiej stronie. Robiło się to w ten sposób, że wprowadzało parę pod tłok, a następnie tryskało wodą do cylindra ( lub osobnego kondensatora, co wymyślił Watt), co powodowało schłodzenie i skroplenie pary i ruch tłoka w kierunku pustki. Ta maszyna była zatem podciśnieniowa i działała w zakresie ciśnień od zera do ciśnienia atmosferycznego. Maksymalna ciśnienie na tłoku mogło wynosić zatem jedną atmosferę i osiągnięcie siły i mocy wymagało ogromnych cylindrów. Stąd ta druga maszyna to była dopiero rewolucja. Była maszyną nadciśnieniową. Ciśnienie mogło być większe, cylindry przy tej samej mocy mniejsze, sprawność i zużycie paliwa mniejsze, co pozwalało ją zastosować w transporcie. Pytanie jest twoje.
-
Chodzi właśnie o "napęd", czyli o to coś, co wprawia tłok w ruch.
-
Też nie o to, ale blisko. Podpowiem, chodzi o czynnik "roboczy". Ruch obrotowy od początku był przeznaczeniem maszyny parowej, ale ponieważ ktoś inny opatentował w Anglii mechanizm korbowy, Watt musiał sobie na początku radzić bez niego. Dopiero chyba po wygaśnięciu tego patentu, powstała ta klasyczna ponadczasowa maszyna parowa. Ale to była już ta druga.
-
Polska powojenna
Tomasz N odpowiedział atrix → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Ciekawy napisał: A teraz nie leży ? No - może nie w takich ilościach jak kiedyś, ale nie ma chyba takiej zamrażarki w IV RP, w której nie leżałoby mięso ? Zgadza się, ale teraz kupujesz w kawałkach na dzień dwa, może czasem na tydzień. A to się ma nijak do kupna pół, czy całej świni lub cielaka, którego się potem z kwartał jadło. Jak się nie miało dostępu do "wsi" to opłacało się kupować duży kawał, samemu poporcjować na gatunki i porcje, trzymane potem w zamrażarkach. Ot taka polska zaradność. Tego mięsa w ten sposób nie było w podaży. Poza tym ta nabożna cześć oddawana szynkom w puszce, Krakusom, Pekom, z miłością przechowywanych , zdobywanych. Trzymanych miesiącami, a nawet latami na lepsze okazje. Tych puszek też w ten sposób też nie było w podaży. -
Polityka narodowościowa PRL
Tomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Ak_2107 napisał: Z drugiej strony dla przecietnego Slazaka czas apokalipsy zaczal sie nie w 1939 a w 1945 roku. W piersi powinny sie obie strony uderzyc..... Można rozwinąć ? -
Dzionga napisała: No i warto zaznaczyć, że był on praktycznie wyznaczony przez Lenina na swojego następcę, ale w wyniku triumwiratu tej władzy pozbawiony został zanim ją otrzymał. Miał ją długo. Przebudowa struktury władzy, by sekretarz był ważniejszy od przewodniczącego, zajęła Stalinowi trochę czasu.
-
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
To idzie ustalić dokładnie. Kto wie jaki pułk mobilizował się w 3 rzucie w koszarach 4 ppleg ? Też uważam że chodzi o Dąbrowę. -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
To co zebrałeś jest super. Ja za twoją poradą, by szukać relacji żołnierzy innych pułków, przeglądnąłem jeszcze raz książkę Kowalskiej - Kutery i tam jest jeszcze jedna relacja zebrana przez nią: Relacja Zygmunta Mroza Mobilizował się 3 września w Kielcach koszarach 4. pp leg. Dopiero podczas odwrotu 05.09 dostali mundury (nie wszyscy, on został w spodniach cywilnych) i karabiny + 1 ckm. Czy to był 154. pp rez ? „O świcie 8.09 znaleźliśmy się w szczerym polu, a tu pojawił się niemiecki samolot. Wszyscy biegiem do lasu. To było pod Dąbrową. W lesie oprócz wojska i żołnierskiego ekwipunku ujrzałem łodzie pontonowe na kilku furmankach, przy których jednak nie było koni. Każdy z nas cokolwiek zjadł i legł, gdzie siedział czy stał. Zbudziła nas komenda : „Zbiórka !”. Żołnierze z trudem budzili się i wykonywali rozkazy. Mój pułk był zbieraniną ludzi z różnych jednostek, prawie nie znaliśmy się, toteż wolniej, niż wymagała sytuacja, oficerowie formowali i przygotowywali swe oddziały do odparcia ataku nieprzyjaciela. A tu już zaczęły padać pojedyncze strzały, płonęła wieś na wschód od lasu. Kanonada wzmogła się. Patrole i czujki nie mogą już powstrzymać nacierających Niemców. Wówczas mjr Pelc poderwał 1. kompanię do ataku. Z okrzykiem: „Hurra!” – ruszyli w kierunku południowym. Wkrótce inny oficer wezwał do natarcia 2. kompanię. Padła informacja: „Jesteśmy ze wszystkich stron okrążeni”. A potem już tylko słychać było: „Bagnet na broń! Huurra! Tyralierą na północ!” i odgłosy walki. Terkot broni strzeleckiej; okrzyki rannych. Na drodze leżą zabici. Ktoś krzyczy: „Przerwać ogień!” . Padamy na ziemię. Obok mnie leży i jęczy nasz żołnierz, otrzymał postrzał w brzuch, usiłuję mu pomóc, na szczęście nadbiega sanitariusz. Dalej widzę rannego Niemca i dwóch jego kamratów zabitych. Jeden z nich tylko udawał zabitego. Rozpoznał to nasz żołnierz (Ślązak) i zastrzelił. Ktoś krzyczy: „Zabiłeś swojego chłopa!”, „Nie strzelaj!”. Któryś oficerów rozkazał: „Chłopcy naprzód! Ja ranny, ale z wami!”. Zrywamy się i z trudem przedzieramy między sosnami, jałowcem, jeżynami i leszczyną. Naraz widzę jak Niemiec z podniesionymi rękami stoi i płaczliwym głosem coś mówi (pewnie prosi o darowanie życia), a Polak mierzy do niego. Za chwilę padnie strzał. – „Nie zabijaj!” krzyknąłem, macham ręką i pędzę dalej. Przy przesiece poczęstowano nas z granatnikami. Przykucnęliśmy z kolegą za grubym drzewem. On pokazuje mi przestrzeloną kaburę jego pistoletu. Wtem granat rozrywa się obok nas, oberwałem lekko w czoło, cofamy się. Naszych dowódców nie słychać, nikt nie rozkazuje. Z południowej części lasu dochodzą jeszcze odgłosy walki i gardłowe pokrzykiwania Niemców. Patrzę, leży zabity żołnierz niemiecki, ten któremu starałem się ocalić życie. Nie uniknął śmierci, jest bez hełmu – blondyn, z jego ucha małym strumieniem cieknie krew. – Dalej trzech naszych opatruje własne rany. Niemieckie głosy coraz bliżej. Garstkę żołnierzy wśród nich ja, ponagla porucznik w białym drelichu, krzyczy: „Nie poddajemy się! Na drugą stronę szosy!”. Przeskakujemy rowy i jakieś zarośla, pomagamy rannym, pytamy napotkanych cywilów czy nie widzieli Niemców, odpowiadają, że nie. Docieramy do Iłżanki, potem mijamy jakiś młyn i idąc wzdłuż rzeki zatrzymujemy się nad Wisłą.” [przeprawili się promem, jeden kurs TN] -
Nie. To różniło jego pierwszą maszynę od maszyny Newcomen'a.
-
A to ciekawe. powinienem na to wpaść od razu. Jedyny Francuz zapisany w historii kotlarstwa to Papin. ten od kociołka Papina, czyli obecnego szybkowaru. No to pytanie w temacie. Watt skonstruował dwie maszyny parowe. Czym się różniły ?
-
O fakt, piszesz XVIII w. Więc szczerze mówiąc nie wierzę. Francuzi mają kompleksy wobec Anglików, i słusznie bo tu im się nie udało. Gdzieś tu zarżnąłem temat (przepraszam) pokazując, że o wieku pary w transporcie zadecydował postęp nie w samych maszynach parowych, tylko w kotłach. A na tym Francuzi polegli. Ich ciągnik parowy jechał 50 - 70 m a potem kończyła się para w kotle. Czyli nic użytecznego, ot jarmarczna zabawka.
-
To może jeszcze za panowania Napoleona ?
-
To jakaś francuska historia ? Jeżeli tak, to się poddaję.
-
Pielęgnacja mieczy średniowiecznych
Tomasz N odpowiedział Constantine → temat → Eksploracja i rekonstrukcja historyczna
Co do mieczy średniowiecznych, to istotny jest sposób pozyskania. Jeżeli cały czas był przechowywany w dobrych warunkach, to konserwacja nie odbiega od sposobów dla współczesnego żelastwa. Ale jak z wykopki (to nielegalne i nie popieram) i znacznie skorodowany, to najlepiej do wody lub owinąć mokrą szmatą żeby nie wysechł. I nie czyścić powierzchni! Następnie załatwić po znajomości w jakiejś hucie umieszczenie w komorze wodorowej. Tu chodzi o korozję międzyziarnową żelaza. Działanie gorącym wodorem jest jedynym sposobem jej usunięcia. -
Goering miał większą klasę. W stanie wojennym mówiło się taki kawał: Rozbił się statek na północnym Atlantyku i uratowali się jedynie płynący nań Reagan Jan Paweł II i Jaruzelski, którzy wskoczyli na krę. Kra płynie na południe, nie jest duża i topi się. Więc po jakimś czasie stoją po kostki w wodzie, po pas, po szyję. Wreszcie JP II mówi - Ja mam nadzieję w Panu i się poświęcę - i zeskoczył z kry. Kra się wynurzyła ale topi się nadal. Więc po jakimś czasie znów stoją po kostki w wodzie, po pas, po szyję. No to Reagan mówi - Ameryka musi dawać przykład - i zeskakuje z kry. Kra się wynurza, ale po jakimś czasie Jaruzelski stoi po kostki, po pas i w tym momencie podpływa statek i go wyciąga. Jaki morał z tej bajeczki ? Co ma wisieć nie utonie.
-
Polityka narodowościowa PRL
Tomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Kiedyś tu polecałem już Omańczyka. Podaje on taki przykład podejścia aparatu państwowego do autochtonów: „Mam list hufcowej harcerstwa polskiego w Berlinie, redaktorki "Młodego Polaka w Niemczech" w latach 1932-39, która za swe niemieckie nazwisko musiała zapłacić niemieckim obozem koncentracyjnym. Polki, której życiorys wart jest upamiętnienia w księdze walki o polskość, Polki, której po półrocznym staraniu nie przyznano w państwie polskim obywatelstwa polskiego, lecz wydano jedynie następujące zaświadczenie: Srebrna Góra 22.11.1945 Posterunek MO w Srebrnej Górze [center:5b288a4fc1] Zaświadczenie[/center:5b288a4fc1] Posterunek MO Srebrna Góra zaświadcza, że Lehrówna Helena ur. 16.02.1913 w Berlinie zamieszkała w Srebrnej Górze narodowości niemieckiej wyznania rz.-kat. prowadzi nieposzlakowany tryb życia. Utrzymuje się z własnego zarobku z pracy w charakterze sekretarki. Posiada znajomość języka polskiego. Czy prowadziła działalność wrogą i szkodliwą dla obywateli i państwa polskiego trudno ustalić, ponieważ na miejscu nie ma jej bliższych znajomych. Obecnie jest wzorową i nieszkodliwą dla państwa polskiego. Komendant MO Srebrna Góra w/z kpr. Turbierz Paweł Cóż wobec tego otrzymać może jako dowód polskości dziewczyna, która nie była redaktorką "Młodego Polaka w Niemczech", a jego czytelniczką, członkinią lokalnego kółka młodzieży polskiej. Na co może liczyć chłopak powracający z niemieckiego wojska, do którego powędrował wprost z obozu, nie posiadający żadnych dowodów poza nazwiskiem i złą polską wymową.” Albo mój ulubiony: „Moje pożegnanie z Opolszczyzną (…) nastąpiło w dramatycznych dniach przejmowania Śląska Opolskiego przez naszą administrację. Zaczęło się od dość zabawnej scysji z gen. A. Zawadzkim co do kandydatów na opolskie starostwa. Nasz komitet wysunął doświadczonych w pracy społecznej działaczy Związku Polaków w Niemczech, Opolan. Generałowi podsunięto jego ziomków z Zagłębia Dąbrowskiego, nie znających w ogóle Opolszczyzny.” Osmańczyk przekonał generała do swych kandydatów, a sprawdzeni towarzysze poszli dalej na zachód, ( a może bliżej?). -
Swą maszynę Newcomen wymyślił w 1712 r. Więc to jest możliwe. Ale powiedz mi jak oni wymyślili przeniesienie napędu i sam napęd ?
-
Narya napisał: Gdybym wygrał w Totka to zainwestowałbym. W mojej miejscowości jest opuszczony budynek po hotelu. Urządziłbym tam hotel i restaurację, oraz organizował bale, sylwestry, studniówki, konferencje, wesela. Zgarniałbym mnóstwo kasy. Takie to pięknie bibilijnie nowotestamentowe. Jak w przypowieści o talentach. A potem koledzy o tych samych poglądach Ci go upaństwowią. Poza tym, bój się Boga! Gdzie zasady!
-
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Atrix napisał: Wiadomo że doliczyc się mogli ilu żołnierzy zgineło po stronie niemieckiej. Ale póki nie ma ciała, jest się zaginionym. Sprawdziłem u Kutery. Zwłoki znaleziono 4 lub 5 dnia po bitwie. J.Zuba mógł wywoływać z lasu polskich żołnierzy, zaraz po walkach. Po przejściu tyraliery ? Wstaw lepiej czasy do jego relacji z 1969 r. -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Według tych historyjek u Kutery, wiadomość Niemcom o miejscu ukrycia zwłok, przekazał Zuba. Samą opis zdarzenia opowiedział jednemu z mieszkańców żołnierz, który się nocą przebrał w cywilne ubranie. Więc kiedy się dowiedzieli ? Jak tych 80 wyszło z lasu ? Czy może po przeczesaniu lasu ? Jeżeli w nocy to raczej na drugi dzień. Do tego czasu był vermisst