Skocz do zawartości

Tomasz N

Użytkownicy
  • Zawartość

    8,067
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tomasz N

  1. Ak_2107 napisał: To pierwsze jest teoretycznie sluszne. (W okreslnych warunkach) Dluzsza lufa = wieksza predkosc wylotowa pocisku = mniejszy opad = wieksza energia pocisku na porownywalnych odleglosciach. Wieksza predkosc wylotowa wiaze sie z faktem, iz w krotkiej lufie moze nie dojsc do calkowitego spaleniasie ladunku prochu. Czyli w okreslonych warunkach ten sam ladunek prochu pozwala na wieksze, lepszeosiagi pocisku wystrzelonego z broni o dluzszej lufie niz przy wystrzeleniu tego samego pocisku z bronio krotkiej lufie.......Tyle teoria..... No cóż, to nie jest tak, bo w świetle danych Scharnhorsta donośność przy wydłużaniu broni powyżej 5.5 stopy nie wzrasta, a ta zależy od prędkości wylotowej. Zatem według niego wydłużanie lufy nie wpływa istotnie na wzrost prędkości wylotowej, a to przeczy intuicji. Ale co sie stanie gdy caly ladunek prochu sie spali zanim pocisk opusci lufe - ano cisnienie gazu u wylotu lufy jest mniejsze - po drodze pocisk zaczyna - wskutek tarcia zwalniac i w rezultacie opuszcza lufe z mniejsza predkoscia .....Czyli efekt odwrotny do zamierzanego. To nie jest już takie oczywiste. Bo nawet przy spadku ciśnienia po zupełnym spaleniu się prochu przed wyjściem pocisku z lufy, różnica ciśnień za i przed pociskiem jest dodatnia i może on co najwyżej mniej przyspieszać, a nie zwalniać. A to oznacza, że prędkość jego ciągle rośnie choć mniej. Chyba, że tarcie jest większe od parcia gazów prochowych. I tak najprawdopodobniej się dzieje, ale dlaczego to nie wiem. Tarcie suche kuli o lufę w teorii nie zależy od prędkości pocisku. Jeżeli pocisk przyspieszał podczas spalania się prochu, to parcie gazów musiało być znacznie większe od tarcia, zatem tak nagle sytuacja nie powinna się odwrócić. Stad wydluzanie luf broni w nieskonczoność nie daje - powyzej pewnych wielkosci - pozadanych efektow. Zgadza się tylko my właśnie próbujemy ustalić tę granicę. Moja hipoteza to, że długość około 1,5 m strzelby była optymalną również z tego powodu, nie tylko ze względu na wygodę nabijania. Teoretycznie dane Scharnhorsta częściowo to potwierdzają. Ale to za mało. Pozwolisz, że "rozkładem" zajmę się później.
  2. No cóż wyniki bardzo ciekawe, pokazujące, że intuicja tu zawodzi. Harry napisał: broń dłuższa niż 5 1/2 stopy jest nieefektywna, (...), a poza tym wcale nie ma większej donośności. Jak z tego widać moja hipoteza, że wydłużanie lufy mogło mieć na celu oszczędność prochu, nie potwierdza się. Ale ciekawsze są wyniki strzelań. Statystycznie, wbrew intuicji, wyniki nie mają rozkładu gaussowskiego bo nie mamy górki tylko wulkan z kraterem. Stąd wniosek, że do oceny celności ówczesnej broni właściwsze są wzory na błądzenie przypadkowe.
  3. Kosa

    Harry napisał: Co do celności gładkolufowców. Hm, przejże posiadane zasoby. Pewnie ktoś to badał, trzeba tylko to znaleźć. Generalnie w ciągu XVIII wieku widać tendencję do skracania lufy. Widać im to pasowało. Pytanie tylko z jakiego powodu. Na zdrowy rozum dłuższa lufa to mniejsza celność, za to większa donośność. No to zapraszamy do: szklane paciorki i perkal
  4. Kosa

    Wiesz ja lubię OT. Przez wprowadzenie lekkiego nieporządku one poszerzają wiedzę, a temat czynią ciekawszym. To tak jak z marketem w którym panuje lekki bałagan. Zawsze wychodzisz z większymi zakupami przybrawszy coś, czego nie planowałeś.
  5. Kosa

    Vissegrrdzie Nie przypuszczałem, że są tabele tyczące celności broni gładkolufowej, więc może gdzieś będą informacje na ten drugi temat. Bo jest ciekawy i wart wyjaśnienia. pozdrawiam Co do kosy to jest jeszcze efekt psychologiczny jakim jest to wielkie ostrze. Poza tym zakładając, że większość żołnierzy wywodziła się z chłopstwa, to kontakt z kosą (zwykłą) mieli, stąd jako narzędzie "tnące" mieściła się w ich wyobraźni.
  6. Kosa

    A nie wiesz coś o takich tabelach wiążących celność broni gładkolufowej z długością lufy ?
  7. David Irving - jak go oceniać?

    Dla mnie Irving dał sobie zrobić gębę i został odstrzelony w bardzo prosty sposób. Co smutne on brnie w to, myśląc, że przeciwnicy podejmą merytoryczną dyskusję, coraz bardziej wychodząc na rewizjonistę. Bo on nie kwestionował Holokaustu jak się to popularnie opisuje, tylko dowody jakie według jego kolegów na to były. A były z braku prawdziwych spreparowane pod propagandę zwycięzców i to tak, że wymagały prawnej ochrony. No i teraz pogrobowcy tych co te dowody spreparowali walą w niego jak w bęben, zamiast poszukać choćby poszlakowych, ale prawdziwych. Bo na najwyższym szczeblu wszystko odbywało się ustnie i trudno o „papierowe” dowody, ale odnalezienie ich nie jest to niemożliwe, co pokazuje sam Irving . Dam przykład ze Śląska. W „Wojnie Hitlera” Irving napisał taki fragment: Obok grup specjalnych SS przydzielonych do armii istniała również odrębna formacja „do zadań szczególnej rangi” pod dowództwem aroganckiego i brutalnego generała SS Udo von Woyrscha. Gdy wreszcie wojskowi spowodowali jego usunięcie z Polski głośno protestował utrzymując, że Hitler rozkazał mu za pośrednictwem Himmlera szerzyć „strach i terror” w celu odstręczenia Polaków od popełniania aktów gwałtu. Rozkazy Himmlera opatrzone datą 3 września ocalały; generałowi zarzucono natomiast „radykalne tłumienie polskiego ruchu oporu rodzącego się na świeżo zdobytych częściach Górnego Śląska” nic nie wspominając o Hitlerze. Generałem który „załatwił” Woyrscha był gen.płk. Gerd von Rundstedt, którego na Śląsku jakoś nikt za to nie ceni. Jak widać w tekście mechanizm przez Irvinga jest dobrze opisany, jakoś nie widać tu wybielania Adolfa ze strony Irvinga. Hitler wydał polecenie ustne, rozkazy napisał już Himmler i wychodzi na to że rzeź na Śląsku od 3 do 20 września jest winą tego ostatniego, nie Hitlera. Podobnie było z Holokaustem.
  8. Porównania trzech zaborów

    Najprostszy sprawdzian to zdanie się na ówczesnych ludzi, którzy głosowali nogami. Może ktoś zna statystyki osiedleń i przemieszczeń "międzyzaborowych" ?
  9. Kosa

    Harry napisał: Tabelę z celnością broni gładkolufowej, w zależności od odległości podaje niejaki Scharnhorst, hanowerczyk, wykładowca tamtejszej szkoły wojskowej. gdzie je można znaleźć ?
  10. Co do współpracy E2 z łużyczanami. Na stronie stowarzyszenia polsko serbo łużyckiego znalazłem wzmianki o współpracy z E2 Koćki, ale tam się pisze, że ona była nieformalna. Nic bardziej błędnego. Rozpoczęła się w 1936 r., ale wtedy więcej znaczyli Czesi, którzy jednak nagle w 1937 r. wycofali się i została E2. Stałą współpracę nawiązano tworząc tajną placówkę w Gdańsku o nazwie „Placówka Łużycka”. Jej statut został zatwierdzony przez prof. Nedo. W skład placówki weszli Nowotny, Koćka i trzeci (Nerko, Nerka, Nowka może ktoś wie ?, wiadomo, że dwóch było z Polski, jeden z Gdańska). Główne zajęcie organizacji to była bibuła ulotki itd. celem kultywowania życia społecznego. Ale co było zaskoczeniem, to od Łużyczan do E2 wyszła propozycja przejścia w bardziej radykalną organizację bojowo dywersyjną. I próbowano ją stworzyć. Jeden S-Ł został ściągnięty do Polski na 6 tygodniowy kurs dywersji i po powrocie miał przeszkolić innych. Po więziennej kwarantannie podobno zmontował całą organizację, a jednego czy dwóch przeszkolił w dywersji. Ale środków walki dywersyjnej nie zdążono im przerzucić do wojny.
  11. E. Charaszkiewicz szef E2 (dywersja) pisze w sprawozdaniu: "Utrzymywano kontakt z Tajną Organizacją Serbo - Łużycką na terenie Rzeszy." Praktycznie było to coś w formie ruchu prometejskiego, ale nakierowanego na Niemcy. więc mogło tyczyć i Słowińców. Sporo o tym (S-Ł) pisze Osmańczyk.
  12. Trudno mi określić o jaki teren dokładnie chodzi. Przygotowania dywersyjne przed wojną na terenie Rzeszy koncentrowały się na pięciu odcinkach: Prusy wschodnie, Śląsk opolski, Serbołużyczanie, Berlin i pogranicze. To ostatnie podzielone było na trzy odcinki: kaszubski, złotowski i babimojski. Stąd mnie ciekawi czy któryś z tych dwóch ostatnich nie tyczy Słowińców.
  13. Powinienem mieć już niedługo całe notatki tego doktora, więc coś się może jeszcze w temacie Daniszowa wyjaśni.
  14. Super. Mnie ciekawi ta ciemna koszula, chyba w kratę. Jeżeli tak "umundurowany" chłop przeżył, to moja ostatnia teoria jest mało prawdopodobna.
  15. Nie. To jest Pomorze mniej więcej na południe od Koszalina.
  16. Czy te tereny słowińskie to region babimojski i złotowski ?
  17. Przypisy i zapisy bibliograficzne

    Bez przypisów to nie książka historyczna. Ale z drugiej strony ja też dostaję szału jak mam dwie linijki tekstu i resztę przypisów np w postaci notek biograficznych, które swobodnie mogłyby być na końcu czy w aneksie. Jeżeli przypisy są na końcu, to dobre jest umieszczenie na górze strony z nimi, jakiego zakresu stron tekstu głównego tyczą. Gdy tekst jest interesujący, nigdy nie wiem jaki akurat rozdział czytam, a wtedy to się przydaje.
  18. Straty czołgów Panzer IV w Polsce 1939

    Domen napisał: Dokładnie to nie wiadomo, ale podobno w 31. Pułku Pancernym czołgi Panzer IV miała tylko 4. kompania (no chyba, że ten czołg jest z Panzer-Regiment 15.). Raczej to drugie, bo 31 ppanc wszedł do walk od Miedźnej, a to już za Ćwiklicami. A skąd to podobno ? Schwere były kompanie 3 i 6.
  19. Dzięki Batto. Nie wiesz czy zachowały się jakieś inne relacje z tego oddziału ?
  20. Straty czołgów Panzer IV w Polsce 1939

    A skąd wiadomo tak dokładnie przydział, np to zdjęcie rozbebeszonego czołgu w Ćiklicach ? Może to była 2 kompania ?
  21. Ostatnio zajmowaliśmy się odwrotem i walkami. Może wrócimy do opisu samej zbrodni, a konkretnie relacji monachijskiej. Jak wiadomo, ilość rozstrzelanych w niej jest przesadzona. Różnice w opiniach dotyczą co najwyżej jak bardzo (do zera włącznie). Napisałem wcześniej, że pojawiła nam się grupa żołnierzy podpadająca pod relację monachijską, która mogła mieć szelki, a po ściągnięciu kurtek wyglądać na partyzantów. Echa nie było więc sam do tego wracam .Była to grupa żołnierzy, która dołączyła z Z. Mrozem: Tomasz N napisał str. 34 Relacja Zygmunta Mroza Mobilizował się 3 września w Kielcach koszarach 4. pp leg. Dopiero podczas odwrotu 05.09 dostali mundury (nie wszyscy, on został w spodniach cywilnych) i karabiny + 1 ckm. A szczegółowo ten fragment jego relacji: „Otrzymałem kartę mobilizacyjną i już 3 września zgłosiłem się do stacjonującego pod Kielcami 4. pp legionów, którego żołnierze jako tzw. „trzeci rzut” uzupełniali skład 4.pp leg. Tego samego dnia jechaliśmy do Kielc od 10.00 wieczora (…) Z Kielc wyruszyliśmy w Góry Świętokrzyskie, ubrani po cywilnemu. Później nocleg w jakiejś wsi, dopiero 5.09 pod wieczór dostaliśmy karabiny i wojskowe ubrania. W czasie mundurowania byłem z meldunkiem u kapitana, a kiedy wróciłem okazało się, że zabrakło dla mnie spodni, więc pozostałem w cywilnych. Dowódcą batalionu był kpt. Kotowski, a mojego plutonu por. Kopacz.” Zestawmy to z relacją monachijską jak wynikałoby z treści w tłumaczeniu Ak (str. 31) (przeoczyłem to, ale czyżbyś miał dostęp do oryginalnego tekstu ?) : „Dowódca pułku, pułkownik Wessel [z Kassel], szaleje z monoklem w oku. "Co za bezczelność, chcieć nas zatrzymać, a mojego Lewinski’yego mi zastrzelili". Nie liczy się z tym, że to są żołnierze. Twierdzi, że ma do czynienia z partyzantami, jakkolwiek każdy z 300 polskich jeńców ma na sobie mundur. Zmuszają ich do zdjęcia kurtek. No, teraz już prędzej wyglądają na partyzantów. Teraz zostają im jeszcze ucięte szelki, widocznie po to, by nie mogli uciec." Zygmunt Mroz uciekł, ale podobnie „umundurowani” koledzy mogli nie mieć tego szczęścia. Zostawszy w cywilnych spodniach mogli mieć i szelki. Jest jeden kłopot . Po rozebraniu z bluz byli w pełni „cywilni”, więc trzeba brać pod uwagę zabitych cywili w lesie. Jeśli tak to mogli to być ci „cywilni woźnice” w relacji Zuby. A tych było chyba kilkunastu. Więc czyżby opis rozstrzelania w relacji monachijskiej tyczył tych kilkunastu „niedomundurowanych” ? Może w oryginalnej relacji monachijskiej jest napisane dreizehn a nie drei hundred co celowo przetłumaczono, podobnież jak z tym zT ? Jakie jest Wasze zdanie ? Poza tym może ktoś wie coś więcej na temat tego batalionu. Jego dowódcę znamy, dowódcę plutonu też. Jego dalszy szlak odwrotu: noc z 5/6 droga Górno – Św. Katarzyna, 6.09 Bodzentyn gdzie napotkali na batalion Pelca, stamtąd już razem do Wąchocka, wieczorem w Mircu, gdzie oni zostali by odpocząć, a Pelc poszedł dalej. 7.09 Iłża; rano 8.09 dochodzą do lasu Dąbrowa.
  22. Wydarzenie roku 2008 w Polsce

    Kryzys tam gdzieś się tli pod spodem i raczej będzie wydarzeniem kolejnego roku. Ale prawdziwym wydarzeniem roku jest obniżka podatków !!!!! a właściwie to iż "liberalnemu" rządowi nie udało się końcem 2008 roku przesunąć o kolejny rok uchwalonej obietnicy poprzedniej ekipy. A ktoś tu twierdzi, że niezgoda ( na górze) rujnuje. Wręcz przeciwnie !
  23. Książka, którą właśnie czytam to...

    A ja przeglądając w Empiku półkę z DWS wpadłem na :”Bogactwo i nędza narodów” Davida Landesa. Ktoś źle odłożył chyba z myślą o mnie. Książka urzekła mnie od razu jednym zdaniem z początku: „Żyjemy w świecie, w którym panuje nierówność i zróżnicowanie. Można go z grubsza podzielić na trzy kategorie państw: takie w których wydaje się mnóstwo pieniędzy na odchudzanie; takie w których ludzie jedzą żeby żyć i takie gdzie ludzie nie wiedzą skąd zdobyć następny posiłek.” Co najciekawsze, po takim początku wcale nie następuje lewacka ofensywa. Książka w stylu Braudela, choć Braudel według mnie ogólnie jest lepszy, ale za to Landes lepiej od Braudela czuje „technikę” i rewolucja przemysłowa w jego opisie jest do przełknięcia. Książka jest niewątpliwie „anglosaska”, dla autora Europa kończy się na Renie, a potem to już jest Wołga. Najfajniejszym tego przykładem jest przypis tyczący zwyczajów religijnych Chinach w XVI w. : „Nie dziwmy się zbytnio chińskim obyczajom – warto przypomnieć, że w Hiszpanii na początku ery nowożytnej, wszyscy klękali gdy w procesji niesiono hostię i wino symbolizujące Najświętszy Sakrament.”
  24. - Uzupełnienia

    Miał być żart a tu: York von Wartenberg - hrabia Jan Dawid Ludwik - feldmarszałek. Urodzony w 1759 roku w Gostkowie Wielkim na Pomorzu pow. bytowski (pierwotna nazwa rodu Jark-Gostkowski). W 1794 roku podczas Insurekcji Kościuszkowskiej walczył z wojskami polskimi pod Szczekocinami. W 1812 r. dowodził posiłkami pruskimi wspierającymi Wielką Armię, wchodzącymi w skład korpusu Macdonalda. W tymże roku autor przymierza prusko-rosyjskiego z 1812 r., skierowanego przeciwko pokonanej w Rosji armii napoleońskiej. W 1813 roku był dowódcą korpusu w Armii Śląskiej. Za zasługi wojenne otrzymał z rąk króla Prus Fryderyka Wilhelma III majątek w Oleśnicy Małej. Zmarł w 1821 roku. Pochowany w kaplicy rodowej w tymże mieście.
  25. Z tego co wiem, Niemcy takie cmentarze urządzali w miejscach o "właściwych" proporcjach zabitych naszych do swoich. Z miejsc o "odwrotnych" proporcjach ich ekshumowano, ku chwale oręża niemieckiego. Tak było wiosną 1940 r. na Śląsku. Stąd pochowanie tam zabitych w innych miejscach jest całkiem prawdopodobne. Poza tym miano ich w jednym miejscu.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.