Skocz do zawartości

Tomasz N

Użytkownicy
  • Zawartość

    8,067
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tomasz N

  1. Renesans w Polsce

    Znów chyba wchodzimy w szczegóły, a miała być tylko prosta analiza korelacji.
  2. Emocje opadły, więc jako osobnik lubiący bawić się słowem muszę docenić twój kunszt (to jest serio): Capricornus napisał: gotów jesteś umrzeć z głodu byle tylko pokazać innym, że jesteś od nich lepszy, bogatszy, ważniejszy i uważasz, że wszyscy są tacy sami. bo wyszedł Ci śliczny oksymoron. Będę Cię musiał chyba częściej denerwować (jeżeli pozwolisz). Jeszcze raz gratuluję (Serio).
  3. Renesans w Polsce

    Lu Tzy napisał: Kurcze, skleilem swego czasu makiete zamku krzyzackiego... Wybaczenia prosze, jako ze nie pamietam nazwy. Tam bylo i gdanisko, na poziomie pierwszego pietra, i kruzgaki. Krzyżacy byli zakonnikami, a jak już wcześniej pisałem: ich mieszkańcy nie są raczej właściwym środowiskiem do badania następstwa pokoleń. poza tym dla mnie Prusy to nie Polska. Sikanie i defekowanie po katach to raczej barok. zgadza się, stąd w renesansie (polskim) trzeba było zaliczyć rundkę po galerii.
  4. Renesans w Polsce

    Lu Tzy napisał: kruzganki sa cokolwiek starsze od renesansu... wystepuja i w gotyckich zamkach. No i w klasztorach, gdzie otaczały wirydarze, ale ich mieszkańcy nie są raczej właściwym środowiskiem do badania następstwa pokoleń. Z tego co wiem były one parterowe, więc nie latało się daleko za potrzebą tak jak w przypadku mieszkania na piętrze. A takie piętrowe arkady to w Polsce właśnie renesans.
  5. FSO napisał: koncerny niemieckie dzialające do conajmniej '37 r. podlegaly ochronie, mając w radach nadzorczych ludzi którzy niejednokrotnie realizując zwykly cel takiej działalności [czyli maksymalizację zysku w danym okresie czasu], wspierali żywiol niemiecki [czy jak to nazwać inaczej]. Wybacz ale maksymalizacja zysku w danym okresie czasu jest zadaniem zarządu każdej firmy, za działania odwrotne idzie się siedzieć. Ale nie wiem co do tego ma ?wspieranie żywiołu niemieckiego? ? Mialy w nich oparcie wszelkie organizacje niemieckie, a prawo nawet jeśli nakazywalo pewne dzialania - to starano się je omijać. A jakie działania ? Grażyński pisze o tym przez niemal calą swoją dzialalność jako wojewody, starając się wplywać administracyjnie na te czy inne postawy zarządu lub kierownictwa. Administracyjnie czyli upaństwawiając aparatem fiskalnym. Ale nie tylko. On stworzył takie tajne polskie komando patriotyczne, które wzięło sobie za cel szkodzenie przedsiębiorcom - Niemcom dla puszczenia ich z torbami. I działania tego właśnie komanda były jedną z głównych przeszkód w zatrudnianiu polskich fachowców. Po numerze jaki wyciął pracodawcy jeden z tego komanda, polski inżynier załapany na sabotażu jakim było wymienianie w skrzyniach na eksport dobrych produktów na wadliwe, zmuszenie niemieckich przedsiębiorców do zatrudniania polskich fachowców faktycznie wymagało nacisków politycznych i administracyjnych (o czym piszesz dalej). Owe przenosiny po ustaleniu granic, nawet w stylu "przejęcie" czy "wymiana" zakladów za wyrównaniem różnic, nie oznczało tego że wszelka dokumentacja techniczna także zostanie przeniesiona na nowego właściciela, tym bardziej, jężeli to był Polak, lub osoba chcąca działać po polskiej stronie granicy. Kwestia tego czy się da pelną swoją wiedzę o tym co się robi i maszynach należy do sprzedającego. W teorii tak powinno być, ale to tylko najzwyczajniejsza teoria... Wybacz ale jaki przedsiębiorca wyda pieniądze na zakup zakładu bez know how ? Chyba że faktycznie uważasz, że Polacy, skoro kupowali takie, są głupsi od Niemców.
  6. FSO napisał: co do tego spokoju nie jestem taki pewien. Niemcy pozostający po polskiej stronie musieli albo zgodzić się funkcjować w biednym przeciez kraju, często znienawidzonej Polsce, albo sprzedać zaklady lub wywieźć to co się dalo - hale maszyny dokumentację i zamontowac je w hali kilka kilometrów dalej i dalej dzialąć na rynku niemieckim. Dokładnie tak to się odbyło, i to w spokoju, po obu stronach przyszłej granicy. Po kilku latach rozróby wszyscy chcieli spokoju. Przyszłej granicy, bo to się odbyło pod nadzorem sił międzynarodowych przed przejęciem terenów plebiscytowych przez Polskę i Niemcy. Kto chciał do Polski sprzedawał i się przenosił, kto do Niemiec to samo, oczywiście ceny przy takim hurcie nie były zachwycające, ale z drugiej strony wzajemny "barter" ludzki je podnosił lub utrzymywał na znośnym poziomie. Poza tym pewne najważniejsze zaklady tak czy inaczej przejęlo państwo polskie, zwlaszcza kiedy wlaściciele nie mogli lub nie chcieli się podporządkować nowemu prawu - polskiemu, jakie obowiązywalo na tych terenach od '22 Wybacz, ale to działo się po 1937 r. gdy wygasła ochrona własności wynikająca z Konwencji Genewskiej. Natomiast wtedy niektórzy "wielcy" kapitaliści niemieccy sprzedali swe fabryki (w części) koncernom amerykańskim, wiedząc, że im Polska nie podskoczy.
  7. No to próba tłumaczenia, proszę o uwagi i uzupełnienia 8.9.39 przy lesie około 10 km w kierunku północno wschodnim od Lipska Całą noc znowu w drodze. Wskutek nadmiernego wzniecenia kurzu czerwone światło hamowania poprzedniego pojazdu ( motocykla ?) jest prawie niewidoczne. Mimo to nie stajemy. Wzniecanie tumanów kurzu na polskich drogach jest tak silne że można uwierzyć, że jedzie się we mgle. Najbardziej cierpią z tego powodu kierowcy. Z powodu wywołanego tym kurzem zapalenia spojówek zaleca się zabieranie ze sobą większej ilości maści (kropel ?) do oczu. Dywizja wchodzi do akcji tego dnia (innym) 15 pułkiem piechoty (Inf Regt 15). Pod osłoną 29 dywizjonu rozpoznawczego rozpoczyna się atak. 15 pułk piechoty toczy walki od południa (pory obiadowej) z polskim pułkiem i w końcu około godz. 17.00 zmusza Polaków do ucieczki. Zdobycz była bardzo obfita, gdyż zaatakowanie Polaków nastąpiło dla nich niespodziewanie. Jeżeli chodzi o jeńców, to na stanowisko dowodzenia przyprowadzono około 150 Polaków, wśród nich 2 oficerów (1 lekarz sztabowy i 1 podporucznik). 15 pułk piechoty ma w tym dniu 11 zabitych 18 rannych. Przez lekarza naczelnego i na rozkaz lekarza dywizji zostaje w majątku Daniszów 4 km na południe od Lipska około 6 km za frontem urządzony punkt zbiorczy dla chorych. Wracającym z rannymi siostrom Czerwonego Krzyża wręcza się fiszki dot. zbiorczego punktu dla chorych. Odtransportowanie rannych – niemieckich i polskich przebiega bez zakłóceń, zwłaszcza, że przydzielono już 15 pułkowi piechoty grupę z 5 pojazdami z kolumny Czerwonego Krzyża 2/29 Po kilku godzinach, mniej więcej około godz. 20.00 punkt zbiorczy dla chorych zostaje przejęty przez dołączający KK (?) sanitarny w celu urządzenia HVPl (?) kolumna obok Pogoda/Stan zdrowia Słonecznie. Stan zdrowia dobry Zabici: 11 Ranni: 18 Chorzy (lub ambulanse): 2 Zabici: 10 Ranni: 4 Ranni: 11
  8. Renesans w Polsce

    Ad. zamek w Pieskowej Skale, ze strony muzeum: W 1557 r. zamek odziedziczył stryjeczny brat Hieronima, Stanisław, który dokonał przebudowy gotyckiego zamku w stylu renesansowym, wzorując się na wawelskiej rezydencji. Franciszek Siarczyński pisze, że Stanisław Szafraniec z Pieskowej Skały zamek wspaniały wystawił, ogrody zasadził, stawy i zwierzyńce założył. Dom tak był sprzętami ozdobiony, iż go z królewskim równano, a potomkowie jeszcze i w następnym wieku w tymże go stanie bez odmiany dla pamiątki utrzymywali. Data "1578" wykuta we fryzie obramienia okiennego przed wejściem na dziedziniec wewnętrzny dotyczy prawdopodobnie zakończenia przebudowy zamku. S. Szafraniec, jako gorący zwolennik reformacji, w swych posiadłościach zakładał zbory kalwińskie i ariańskie (m.in. w sąsiedniej Sułoszowej). Otaczał się ludźmi nauki i pióra, a wyrazem jego literackich zainteresowań były przyjazne kontakty z Mikołajem Rejem, który w swej twórczości niejednokrotnie podkreślał zasługi Szafrańców. Ostatnim właścicielem zamku z rodziny Szafrańców był Jędrzej, syn Stanisława. Po jego bezpotomnej śmierci w 1608 r. zamek ciągle zmieniał właścicieli. Czyżby trop był dobry ?
  9. Ak_2107 napisał: Ciekawym aspektem jest/bylo tez odbywanie zasadniczej sluzby wojskowej w Bundeswerze przez osoby zamieszkale w Polsce......smile.gif)). Pole popisu dla forumowego Vissegerta, ktory ma tu okazje wynalezc kolejna grupe przestepcow wg. kodeksow karnych sprzed i po wojnie.....smile.gif)) Nie pomylił Ci się Vis z Tommygunem ?
  10. Spróbuję podsumować. Te long rifle, choć od od początku były rifle, wcale nie były long rifle, bo miały long jak inne rifle, tylko ktoś je nazwał "long rifle", stąd były long rifle, choć wcale nie były long rifle, a tylko nazywały się "long rifle". Po jakimś czasie, kiedy pojawiły się nowe lepsze rifle, to nikt już nie pamiętał jak bardzo te stare, sprzedawane Indianom za futra, long rifle były long, a tym bardziej o tym, że te stare long rifle wcale nie były long rifle, bo miały long jak inne rifle, tylko ktoś je nazwał "long rifle", stąd były long rifle, choć wcale nie były long rifle, a tylko nazywały się "long rifle". A ponieważ te nowe, lepsze rifle miały long jak te stare "long rifle", a wcale nie nazywały się "long rifle" choć były long jak te stare long rifle, to komuś przyszło do głowy, że "long rifle" pewnie miało większą długość od nowego rifle, które miało długość jak stare long rifle i stąd wzięło się, że Indianie mieli extra long rifle, choć te extra long rifle tak naprawdę były long jak "long rifle" i inne rifle. I te "long rifle", które wcale nie były long rifle, bo miały long jak inne rifle, tylko ktoś je nazwał "long rifle", kupowali Indianie za futra po kursie: high futer równe long "long rifle", ale niektórzy się jak kozioł upierają, że wcale nie tak nie było, bo tak naprawdę to płacono po kursie high futer z bobrem w środku równe long "long rifle". Ale z tego wcale nie wynika, że nie było prawdziwych extra long rifle, sprzedawanych Indianom po kursie: long ekstra long rifle równa się high futer tzn ekstra high futer, bo takie extra long rifle mogły być wyznacznikiem statusu i wtedy taki Indianin chcący pokazać, że on jest ze sfer extra high, mógł sobie zafundować taką extra long rifle, która była dłuższa od zwykłego "long rifle, które miało długość jak inne rifle. Ale jako przedmiot luxusowy, dla wybranych, jego cena nie mogła być jak zwykłej rifle czy "long rifle", tylko musiała być extra high, żeby sobie taki pierwszy lepszy Indianin z prerii, co miał tylko "long rifle", która była długa jak zwykła rifle, nie mógł jej tak sobie kupić, jak swoją "long rifle". Stąd nie powinno dziwić, że za taką extra long rifle płacono ekstra high stertą futer. Poza tym jest też możliwe, że posiadanie takiego extra long rifle dawało Indianinowi poczucie wyższości. Mógł myśleć, że jak jeździ na mustangu z taką extra long rifle, to inni uważają, że jego long w innym miejscu też jest extra long, jak ta extra long rifle, a tego uczucia nie da się wycenić w realnym wymiarze futer, bo jest bezcenne . Howgh.
  11. FSO napisał: profilu produkcji tych zakladów nie mam, natomiast nie podejrzewam, że zmontowanie ekipy i uruchomienie tych zakladów to bylo takie "hop siup", czyli wchodzimy na teren zakladu, wlączamy dwa guziki i dziala. Jeżeli duże zaklady mialy papiery przetrzebione przez bylych wlaścicieli, albo kadra zostala skuszona większymi zarobkami, zawsze oznaczalo to problem "jak" zrobić by to ruszlo, "jak" zrobić by dzialalo tak jak ma. Każdy nawet niewielki zaklad ma swoją specyfikę i maszyny. Ich nieznajomość zawsze oznacza zawsze i wszędzie większe koszty produkcji i niższą jakość wyrobów. Dalszych skutków tego nie trzeba wyjaśniać. Wybacz ale myli Ci się to z 1945 r. W 1922 r. nic takiego nie miało miejsca, bo te zakłady w znakomitej większości były prywatne, miały właścicieli, a ich prawa, właśnie dla uniknięcia takich sytuacji, były chronione na 15 lat. Wyjątkiem były pruskie zakłady fiskalne, które przechodziły na własność państwa, ewent. na rzecz przedsiębiorców francuskich (jakąś cenę za wspieranie polskiego Śląska trzeba było im zapłacić). Więc żadnego hop siup nie trzeba było dokonywać.
  12. FSO napisał: cytuję za Gnome: Jeżeli już mowa o Mościckim to nie można zapominać, że wraz z Kwiatkowskim stworzył niemal od podstaw przemysł chemiczny w Polsce, uruchamiając najpierw niemieckie zakłady w Chorzowie (bez jakiejkolwiek dokumentacji). To mi pachnie Cepnikiem. Wybacz ale chodzi nam o zakłady cywilne nie zbrojeniówkę. Chorzowska Azotka była jedną z większych inwestycji zbrojeniowych II Rzeszy od gazów bojowych po mat. wybuchowe. Więc liczenie na fachowców i dokumentację, to tak jak uważać, że przed brama Pennemuende winien czekać na ruskich von Braun z modelem V2. Poza tym to nie było tak jak to się opisuje, że on biedny na poczekaniu montował ekipę do przejmowania zakładu. Od decyzji o przyznaniu Chorzowa Polsce po jego przejęcie minął chyba rok, a on w tym czasie montował tę ekipę. Więc może jakieś przykłady cywilne ?
  13. Ak_2107 napisał: A jak z burakami w tych szerokosciach ?. Cukrowymi. Myślę, że ich tam nie było. Inuici nie byli objęci blokadą kontynentalną, więc to była raczej trzcina cukrowa.
  14. FSO napisał: co do "bycia w poprzek Warszawie" od lat 30 tych, a już zupelnie po zbliżeniu z Niemcami często ministrowie rządu naciskali na Mościckiego czy Becka by "utemperowal" antyniemieckość Grażyńskiego, który powinien się zachowywać inaczej, bo jego postępowanie sprawia ciągle problemy na szczeblu ministerialym a z upomnień dyplomatów nic sobie nie robi. Akurat to jest sprawa znana, opisuje to chociażby „Diariusz” Szembeka. Ale jeżeli tak spojrzeć spokojnie na te jego antyniemieckie wyskoki, to tak naprawdę według mnie ich istotą było utrzymanie się na stołku w Katowicach. Po tych antyniemieckich „numerach” następowały protesty ambasady niemieckiej i jego odwołanie stawało się „niepolityczne” by nie stwarzać wrażenia chodzenia na pasku Niemców. I tak dotrwał do wojny. co do plac i poziomu życia na Śląsku polskim i niemieckim. Uważam, że z racji różnego rozwoju krajów jako calości i różnego poziomu życia takie rzeczy byly nieuniknione przy takim podziale i tak ustroju tych rejonów jaki mial miejsce. Mógłbyś porównać np. to co się działo w tym zakresie na Śląsku i w Wielkopolsce ? co ciekawe sposób przejęcia przez Polaków niemiekich zakladów byl taki, iż uruchamiano je bez dokumentacji technicznej. Poza tym przy takiej granicy technik pójdzie tam gdzie mu więcej zaplacą, a zaplacić mogly koncerny niemieckie, tak samo jak mogly przekonywać by kupować produkty niemieckie a nie polskie. O czym Ty piszesz ? Jakieś przykłady ?!? Takie nierówności nie wynikaly z dzialalności Grażynskiego i tego jak on staral się rozwinąć ten teren pod autonomią, którego rozwój bylby niższy gdyby byl normalnym województwem. Nierówności owe byly wynikiem zupelnie innego rozwoju gospodarczego obu krajów. Słyszałem już tezę że po 1989 r. to cała Polska utrzymuje Śląsk. Ale że tak było przed wojną ? Jesteś pierwszy, więc może trochę rozwiniesz temat. Zwłaszcza to: nierównośc nie wynikaly z dzialalności Grażynskiego i tego jak on staral się rozwinąć ten teren pod autonomią,
  15. Harry napisał: W raporcie o Indianach, sporządzonego dla sekretarza obrony US, gdzieś w połowie XIX wieku, jest opisany dość fajnie system, jak wyglądało zaopatrzenie dostawców skórek w broń i inne produkty potrzebne do przetrwania w puszczy. Mogę to kiedyś przetłumaczyć, ale generalnie wszytko odbywało się na kredyt. Parytet wymiany był tak określony, że potencjalny dostawca musiał dostarczyć w sezonie 600 skórek bobrzych (na tyle wyliczano jego dług), a jak dostarczył 300 to i tak handlarz wychodził na swoje smile.gif Tak się zastanawiam: 600 skór to da nam stertę wysokości flinty ?? Rozmawiałem ze znajomym hodującym króliki (per analogiam, o zającach się nie dało, sorry Viss) i według niego skórki są cienkie (nawet z futrem), ale to wymaga ściśnęcia, co nie wpływa dobre na ich jakość jako futra. Stąd według niego taka sterta kilkuset skórek nawet nie układana w pryzmę, była wzrostu człowieka, stąd i długości finty.
  16. Twierdze Rzeczypospolitej w XVII w.

    On pisze o Smoleńsku, że na jego fortyfikację "składały się kolejno Litwa i Rosja"
  17. Wasze zdjęcia

    Białe skrzydła, niebo w tle, lekka mgiełka. Czyżbym Cię nie docenił ?
  18. Co do ad 1 to moim zdaniem poniósł porażkę. Pozwolę sobie zacytować obserwację z ostatnich chwil jego zarządzania na Śląsku, stanowiącą jakby podsumowanie: "polską część Śląska w miesiącach letnich opuszczało codziennie kilkudziesięciu czy kilkuset ludzi. Spotykałem małych chłopców, którzy w rozmowie ze mną przyznawali, że ojcowie ich poszli "za miedzę". Dostawali tam natychmiast pracę (...) W dni świąteczne wybierałem się na granicę, by przyglądać się potokowi ludzi przekraczających ją w jednymi w drugim kierunku. Wracający z Rzeszy z reguły byli obficie obdarowani jakimiś wędlinami i ciastami w postaci makowców, serników itp. Widok tych stert wędlin, przenoszonych przez granicę na stronę polską, przypominał mi naszą nieudaną propagandę. (...) Bezrobocie niektórych osad śląskich robiło na mnie przygnębiające wrażenie. Mimo dość wysokiej ogólnej koniunktury stosunki wśród ludzi pracy Zaolzia kształtowały się niezbyt dobrze. Dysproporcja stopy życiowej hutników z Trzyńca w stosunku do takich samych w Chorzowie była uderzająca, a cóż dopiero gdyby porównać ją z hutnikami zakładów Hankego w Częstochowie." Józef Kuropieska. "Wspomnienia oficera sztabu 1934-1939"
  19. Twierdze Rzeczypospolitej w XVII w.

    Było ich bardzo dużo, choć miały różną wartość obronną. Poza już wymienionymi szkielet obrony Rzeplitej według Kukiela tworzyły miasta: Lwów, Kraków, Warszawa, Poznań, Wilno. (nie wiem jak kwalifikować Malbork i Smoleńsk) Na Litwie: Tykocin, Lachowicze, Nieśwież Na południu: Lubowla, Wiśnicz, Klasztor Jasnogórski. Nad morzem poza Władysławowem i Kazimierzowem - Puck. Poza tym prywatne: Zamość, Brody, Stanisławów, Buczacz, Czarnokozińce, Satanów, Ostróg, Wiśniowiec, Zasław, Korzec, Bieżany, Złoczów, Biała Cerkiew.
  20. Harry napisał: ale też zrobi się straszny OT. Może założyć na to osobny temat ? Chętnie poczytałbym.
  21. FSO napisał: Grażynski mimo że mianowany za czasów Pilusdskiego wcale nie szedl "na pasku" sanatorów tylko dzialal tak, (1) aby Śląsk rósl w silę. Korfanty (2) z różnych powodów nie dzialal w polityce lat 30 tych a Grażyński tak, mimo że nie wszystkie jego dzialania mialy pelna i legalną podstawę prawną. Ad 1 Można jakieś fakty ? Ad 2 Fajny eufemizm
  22. FSO napisał: W tej sytuacji wypada tylko swtierdzić "chwala Panie za Grażyńśkiego" który wykorzystywał wszelkie niedoskonałości jakie dawała mu i polityka znad Wisly i znad Sprewy. A czemu nie "chwała Panie za Korfantego" ? Poza tym z tego co wiem to pan G. miał w tym czasie "czapę" za bunt i dużo do powiedzenia nie miał.
  23. Capricornus napisał: Po drugie, tą gorzałkę to produkowali pewnie z jęczmienia, który uprawiali na polach z tyłu igloo. Ale ty jesteś mądry. Sprawdziłem w Wiki i zgadza się: Najstarsze znane dowody na uprawę jęczmienia pochodzą z Bliskiego Wschodu i są datowane na VII tysiąclecie p.n.e. W stanie dzikim występuje w całej strefie umiarkowanej półkuli północnej i Ameryki Południowej. Znajduje zastosowanie w browarnictwie i do produkcji kasz. Jęczmień jest także rośliną pastewną. Krótki okres wegetacji rośliny wynoszący 90 dni umożliwia uprawianie jej na terenach o chłodniejszym klimacie, a specjalnie wyhodowana odmiana o okresie wegetacji wynoszącym 55 dni, także na obszarach dalekiej północy.
  24. Renesans w Polsce

    Za dokładnie. To ma być taka prosta analiza korelacji (za to można dostać co najwyżej IG-Nobla). Patrząc na Jagiellonów, mi wychodzi, że wymarli (w linii męskiej) po jednym pokoleniu po zafundowaniu sobie krużganków. Z pałaców z arkadami to znam jeszcze Pieskową Skałę, Suchę Beskidzką, Niepołomice, Baranów Sandomierski. Jest też chyba coś na północy, No i Zamość, ale tam chyba arkad nie było. Lecz w czyim były posiadaniu i czy to były siedziby rodowe czy tylko letnie rezydencje, nie wiem. A jak tam Jan III Waza. Miał krużganki ?
  25. Atrix napisał: W okolicy Cukrówki las jest tylko z jednej strony drogi Lipsko-Ciepielów. Pani Wasiel opowiadała mi że w jednum miejscu było 12 zwłok i pare metrów dalej dwóch zabitych żołnierzy. Akurat tego "jednostronnego lasu" nie jestem pewien. Na mapie jest z 300 m po obu stronach. Jeżeli natomiast jest tak jak piszesz, to tych ze zdjęcia nie mógł zastrzelić samochód pancerny jadący z tyłu kolumny, gdyż ta nie szła przez las Dąbrowa, tylko wyszła z Anusina do Lipska.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.