- 
				Zawartość8,154
- 
				Rejestracja
- 
				Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tomasz N
- 
	Wybacz ale Brzezie również. Granica o której mówisz jest z 1922 r. Zabór kończył się 50 km na wschód na linii Białka - Wisła - Przemsza. Ale może ma jakąś tajemnicę ? To klucz do porządnego zamka.
- 
	Babcia raczej się nie myli, to dość pospolity klucz do drzwi z zamkiem nakładanym od wewnątrz. Używam takiego do dziś idąc na strych. A Racibórz nigdy nie był pod zaborem niemieckim.
- 
	  Jak to było z tymi pochodami pierwszego maja?Tomasz N odpowiedział 4313_1481369817 → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo Zapominacie o portretach M. E. L., pierwszych sekretarzy i przodowników pracy niesionych na tyczkach. Na Śląsku jak i chyba w reszcie Polski podejście do pochodu było identyczne. Przykry obowiązek, po którym następował wolny dzień, w którym można było popracować na swoim. Bo świętem kiedy się nie pracowało był 3 maja. Niesamowite było to podejście do flag na domach, które musiały być 1 maja. W moim domu świeżo oddanym do użytku nie było rurki na flagę i skończyło sie tak, że zdesperowany milicjant na oświadczenie mojej mamy że flaga jest ale nie ma jak jej zamocować, wybił młotkiem (przypadkiem) szybę przybijając na żywca drzewce do framugi okna. Natomiast już 2 maja musiały zniknąć i nie daj Boże wisieć na trzeciego.
- 
	Kolekcjonowanie ich przez Lońkę miało wyjątkowy wymiar, bo on się ich domagał. I nie chodziło jedynie o odznaczenia zwyczajowo przewidziane dla głów państwa, ale i o takie, które mu się w żaden sposób nie należały (np nasze VM).
- 
	Pisać można od końca, środka czy od początku. Ważne jest zacząć pisać, bo nie zdążysz.
- 
	Breżniew był kolekcjonerem medali (przyznanych) i miał je chyba wszystkie z bloku. Krążyło o nim wiele kawałów. Mnie najbardziej podchodził ten na temat tego co oni sobie mówią do siebie na uszko podczas powitań, które jak wiadomo miały formę tzw niedźwiadka (objęcia oburącz po przekątnej z buzi w policzek blisko uszka). Gierek przylatuje do Moskwy i schodzi po schodkach z samolotu, Breżniew czeka na dole "niedźwiadek" w prawo. Breżniew: Przywiozłeś ? "niedźwiadek" w lewo Gierek: Przywiozłem! "niedźwiadek" w prawo. Breżniew: A jakie ? "niedźwiadek" w lewo Gierek: Wranglery ! (opowiadając kawał oczywiście należało markować "niedźwiadka")
- 
	Oczywiście, że łączą się z ideologią. Ponieważ III Rzesza miała trwać co najmniej tysiąc lat, więc oni w fazie projektowania przewidywali architekturę ruin. tzn. jak to będzie wyglądało po tylu latach. Stąd te monumentalne bryły i tradycyjne materiały, by było jak w Rzymie. W budynku kancelarii Rzeszy Speer, jeżeli dobrze pamiętam, zaprojektował bardzo długi (chyba 100 m) korytarz łączący sekretariat kanclerza z jego gabinetem. Po przejściu go krokiem defiladowym nabywało się szacunku do Wodza.
- 
	Uwaga. Sojuzy nie podpisały Konwencji Genewskiej.
- 
	FSO napisał: Z cytowanych opisów, wydarzeń i zachowań wynika, że Breżniew był "na prochach" już przed '75 rokiem, zachowując się już wówczas co najmniej dziwnie, a naprawdę ZSRR przestał kierować ok. roku '75 - '77... Jak pamiętam to określało się to potocznie trochę inaczej. Podobno części po Leninie zaczynało brakować w Sojuzie.
- 
	Tak się zastanawiam jaka była szansa na restytucję Piastów, jeżeli panowie polscy zastrzegli z góry Ludwikowi Węgierskiemu "by nie czynił żadnego księcia nad nimi". Przecież to wycinało z góry wszystkich miejscowych skazując nas na obcego władcę, a nie np. Piasta ze Śląska.
- 
	Najkosztowniejszym chyba zamachem był zamach na cara Aleksandra II. Zamach w kosztował organizację nihilistów kilka milionów rubli. Najpierw podłożyli bombę w Pałacu Zimowym pod jadalnią. Bomba miała wybuchnąć podczas śniadania. Ale car się spóźnił. Potem podpuszczono męża kochanki cara, Włoszki, podając mu porę i miejsce schadzki. Chłop nie trafił z rewolweru ani razu, nim go zasiekli gwardziści. Następnie do cara w powozie strzelała para udająca przerażonych jeźdźców na spłoszonych koniach, którzy po zbliżeniu się do karocy otworzyli ogień z rewolwerów, chybiając. Kolejna była próba wysadzenia pociągu carskiego jadącego na Krym. Źle oceniono odległość i wyleciała w powietrze jeno kuchnia w ostatnim wagonie. W końcu poszli na całość i wysadzili go w powozie za pomocą oddziału samobójców z 4 bombami. Podobno trzy bomby strzaskały powóz i zabiły prawie wszystkich zamachowców, a car nadal żył i wyszedł zakrwawiony z resztek powozu. Zginął dopiero od czwartej bomby, którą ostatni zamachowiec rzucił pod jego i swoje nogi. Po tym zamachu jeden z przywódców nihilistów rosyjskich miał oświadczyć, że nie będą już robić zamachów na carów, „bo się to nie opłaca. Za sumę wydaną na ten zamach mogliśmy uśmiercić setki gubernatorów i ministrów.”
- 
	Dziękuję. Uzupełniając zamachowiec przeżył, bo w Szwajcarii już wtedy nie było kary śmierci.
- 
	Ze względu na narzędzie z kilkunastu zamachów przed I wojną wyróżnia się ten na cesarzową austriacką Elżbietę. Zamachowiec - Luchheni - zadźgał ją wyostrzonym pilnikiem na jachcie spacerowym koło Genewy. Najciekawsze jest jednak co powiedział zaaresztowany. Oświadczył, że jest zupełnie normalnym, anarchistą z przekonania, zbrodni dokonał z kompletną premedytacją a jedynie się obawie by nie zaliczono go lombrosowskich typów. Co to są te lombrosowskie typy ?
- 
	  Tak ma wyglądać stolicaTomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo Jak widziałem w TV na Pałacu Kultury wywieszono taką fajną wielgaśną flagę unii europejskiej. I tak to symbol zniewolenia dostał nowy wymiar.
- 
	Lonia, jak go się pieszczotliwie nazywało, walczył w czasie DWS na Małej Ziemi. Wydał nawet książkę pod tym tytułem. Dla analfabetów była też jej wersja na pięciu płytach, tak że żaden obywatel radziecki nie mógł się uchylić od obowiązku poznania dzieła i chwały swego przywódcy.
- 
	Krzysztof K napisał: 16 kwietnia 1917 r. Berry-au-Bac nad Aisne - czołgi francuskie Schneider CA (ok. 130 sztuk) miały wesprzeć atak 5 armii. Natarcie zakończyło się niepowodzeniem. Grupa Bossuta traci 1/4 czołgów, grupa Chaubesa 32 z 40 wozów. Czyli Sikorski przesunął to najprawdopodobniej o rok wcześniej
- 
	Niewątpliwie "Mój wiek" Aleksandra Wata będzie jak znalazł. Poza tym Sołzenicyn (Jeden dzień ...). No i będące ostatnio na cenzurowanym ale niezbędne w tym temacie materiały i opracowania IPN.
- 
	No fakt "nad". Ale tę datę on podaje serio. Zatem pytanie co wtedy mieli Francuzi. Może w przełęczach alpejskich zostały jakieś słonie po Hannibalu ?
- 
	To co walczyło pod Aisne ?
- 
	Poza tym ciągnąc wątki literackie Władysław II Opolczyk wpisał się trwale pozytywnie w historię Polski. Ufundował w końcu Klasztor Jasnogórski w 1382 r. Zatem bez niego nie byłoby ks. Kordeckiego, Kmicica i "Potopu" Sienkiewicza
- 
	No to może małe OT. Mam pytanie czy pod Cambrai użyto po raz pierwszy czołgów ? Bo taki Sikorski pisze, że po raz pierwszy użyli ich Francuzi pod Aisne 16.04.1916 r.
- 
	No cóż. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie (jak mawia Fidel wyglądając przez okno). Bo niewątpliwie Jagiełło był pierwszy. Gdyby mnie pozbawiono większości własności podczas nieobecności, próbowałbym ją odzyskać i zabezpieczyć się na przyszłość osłabiając wchodzącego mi w paradę. Bo reakcja Jagiełły była zaskakująco nagła. Nie oponował przeciw poprzednim tego typu transakcjom Władysława z Krzyżakami. Poza tym na korzyść Opolczyka świadczył fakt, iż pomimo zawartego wcześniej z Krzyżakami traktatu sojuszniczego, współpracował z Jagiełłą, działając na niekorzyść zakonu, co mu Krzyżacy zarzucali. Więc wypadało tak nagle, z przyczajki, najeżdżać na lennika starającego się być lojalnym ? A może to był taki wstęp do tego obiecanego panom polskim odzyskania Śląska przez Jagiełłę ?
- 
	Zalety. Na pewno mniejszy formalizm. Weźmy pod uwagę takie uniwersytety. Jak pisze prof. Myszor: według statutów Roberta z Courson z 1215 r. od każdego, kto nauczał sztuk wyzwolonych, wymagano przynajmniej sześciu lat studiów oraz ukończenia dwudziestu jeden lat.
- 
	Tytuł tematu i miejsce może wprowadzać w błąd bo trzeba wiedzieć, że Władysławów Opolczyków było dwóch, a ten temat raczej tyczy tego drugiego. Pierwszy zapisał się bardzo dobrze na Śląsku jako dobry gospodarz lokator i fundator. Ciekawe są natomiast ich związki z Krzyżakami (jakoś mi oni dzisiaj siedli). Bo mieli i to ciekawe obaj. Władysław I Opolczyk (1225-1281) objął władzę po Mieszku Otyłym w roku 1246. Tymczasem w 1253 r. papież Innocenty IV wydał bullę w której stwierdził, że miasta Racibórz, Koźle, Cieszyn wraz z przyległymi kasztelaniami należą do Zakonu Braci Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego jako rzekomy zapis testamentowy Mieszka Otyłego. Czyli nie minęło 20 lat, a już próbowali powtórzyć numer wycięty co do Prus i Ziemi Chełmińskiej. Swoją drogą ciekawe jak wyglądałaby historia Polski i Śląska, gdyby im się udało. I trzeba powiedzieć jasno, że nie udało im się to tylko dzięki Przemyślidom, z którymi sojusz Władysława uniemożliwił tego realizację, a czego takiej Polsce się na przykład w stosunku do Ziemi Chełmińskiej nie udało (to taka dygresja na temat powodów hołdowania książąt śląskich koronie czeskiej). Władysław II Opolczyk (1326(-30?)-1408) też miał wątek krzyżacki i to jak literacki. Potrzebując pieniędzy zastawiał wiele, m.in. zastawił Krzyżakom w 1391 r. część Ziemi Dobrzyńskiej co spowodowało, iż Jagiełło, uznając to za złamanie praw lennych, najechał na jego ziemie. Ponieważ WIIO przebywał w tym czasie na Węgrzech, spora część z nich została zdobyta i Władysławowi po powrocie z Węgier nie pozostało nic innego jak próbować je odzyskać włączając się w montowany przez Zygmunta Luksemburczyka sojusz przeciw Jagielle. W związku z tym przybył w czerwcu 1392 r. do Malborka na negocjacje z Wielkim Mistrzem Zakonu Braci Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego niejakim Konradem Wallenrodem. Mickiewicz chyba miał rację, bo Konrad Wallenrod mu odmówił.
- 
	W rejonie Mikołowa nie atakowały czołgi. Natomiast na przedpolu Pszczyny faktycznie minowanie było dobre, do tego stopnia, że trafiło jako przykład porządnego minowania do opracowania OKH na temat polskich przygotowań obronnych terenu (tzw. Denkschrift).
