Skocz do zawartości

Tomasz N

Użytkownicy
  • Zawartość

    8,154
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tomasz N

  1. Sterowce

    Raczej to wygląda tak, że jak zaczęli im je zestrzeliwać, to powstała tendencja pójścia w górę kosztem maksymalnej nośności. Choć i tak w większości latały nisko. Udźwig 26 ton to zapas jedynie 19 % maksymalnej nośności. Czyli tak załadowany mógł latać do 81 % ciśnienia normalnego (pułap jakieś 1,7 km).
  2. Książka, którą właśnie czytam to...

    Wziąłem do ręki "Intelektualistów" Paula Johnsona. Czytam nie po kolei, od środka. Shelley, teraz Marks. Dodano: A tak nawiasem nie zauważyłem wśród biografii XIX w. Marksa. Więc może mały przyczynek z tej książki: W liście do Engelsa z 30 lipca 1862 roku Marks pisał o Lassalle'u:" jest dla mnie najzupełniej oczywiste, że pochodzi on - jak o tym świadczy kształt czaszki i typ owłosienia - od Murzynów, którzy przyłączyli się do wymarszu Mojżesza z Egiptu ( chyba że jego matka lub babka ze strony ojca sparzyły się z jakimś Negrem). Otóż takie połączenie żydostwa i niemieckości z murzyńskim podłożem musiało wydać osobliwy owoc." Czyżby Hitler był marksistą ?
  3. Sterowce

    Znalazłem taką stronkę: „Sterowce niemieckie Mariusz Wojciechowski” Tam pisze, że w początkowym okresie armia niemiecka stawiała sterowcom następujące wymagania: Warto zauważyć, że armia zaczęła używać sterowców trzech typów (miękkich Parsevala, półsztywnych MGB i sztywnych Zeppelina), stawiała im w 1909 roku następujące wymagania: prędkość: 54km/h, długotrwałość lotu: 38h, zasięg: 2000km, pułap: 1,5km, udźwig: 300-400kg bomb. Czyli pułap między 1 a 2 km. Ale po roku wojny powstały sterowce typu r: LZ 62 (L 30) Po 22 sterowcach typu p i 12 typu q, w kwietniu 1915 roku dr Arnstein zaprojektował sterowiec o zupełnie nowej konstrukcji. Nowy typ nazywano Großkampftyp, a Brytyjczycy nazwali go Super-Zeppelinem. Zastosowano nowe rozwiązania konstrukcyjne - dwie dodatkowe gondole silnikowe (pomysł stosowany wcześniej w sterowcach Schütte-Lanz), aerodynamiczny kroplowy kształt (stosowany przez Schütte-Lanz od 1911 i Militär-Groß-Basenach od 1913) opracowany przez inż. Jaraya i testowany na modelach w ośrodku w Göttingen, aluminiowe pierścienie o zupełnie nowej konstrukcji, wzmacniający cały szkielet naciąg osiowy (patent Schütte-Lanz). Gondola rufowa mieszcząca trzy silniki została lekko zmodyfikowana w stosunku do sterowców typu q. Zastosowano sześć starych silników Maybach H.S.Lu o mocy 240 KM każdy. Sterowce typu r były szczytowym osiągnięciem techniki aerostatycznej czasów wojny i wszystkie następne sterowce Zeppelina powtarzały zastosowane w nich rozwiązania, chociaż montowano w nich udoskonalone zmniejszone gondole (począwszy od przedostatniego sterowca w serii r - LZ 89 / L 50) oraz od początku 1917 roku nowe doskonałe wysokościowe silniki Maybach MB.IVa o mocy 240 KM. Jeden ze sterowców typu r - LZ 80 (L 35) służył jako statek doświadczalny, na którym testowano nowe silniki i śmigła Jaray. W sterowcach typu v (od LZ 100 / L 53) zwiększono odległość między pierścieniami szkieletu z 10 do 15 metrów, dlatego też wprowadzono między nie dodatkowe dwa pierścienie pomocnicze. Osiągi sterowców typu r były doskonałe, zwłaszcza stosunek masy całkowitej do udźwigu - przy masie startowej 65 ton, sterowiec miał udźwig 40 ton - czyli około 62%! W innych sterowcach współczynnik ten kształtował się na poziomie 35-45% (np. LS 8 - 46, SL 20 - 58, LZ 120 - 44, LZ 127 - 35, LZ 129 - 44). Środek ciężkości sterowca znajdował się 6,5m za środkiem wyporu gazu nośnego, co powodowało, że sterowiec latał uniesiony pod kątem 12o. Długość: 198m (potem 196,5), średnica: 24m, gaz: 55000m3 (55200m3) w 19 zbiornikach, napęd: sześć silników Maybach typu HS.Lu 240KM, 6 śmigieł, prędkość: 103km/h, zasięg przy prędkości 80km/h - 7500km (promień operacyjny 3700km), pułap 5,3km, udźwig 28t (później nawet 32,5t). Jeżeli się przeliczy, to faktycznie z opróżnionymi do połowy balonetami miał on nośność: 55/2 x 1,2 t = 33 t Odejmując masę własną 25 t, miał udźwig na pułapie 5,5 km - 8 t. Czyli zakładając, że załoga, rezerwa balastowa i inne systemy uzbrojenia ważyły 3,5 t, mógł unieść te 4500 kg bomb. Jeżeli zrzucił bomby i pozbyłby się dodatkowo wszystkiego ciężkiego do prawie tych 25 ton (jeżeli byłaby to wyprawa na Anglię, to zużyłby jeszcze ok. 50 % paliwa), to spuściwszy jeszcze ¼ wodoru wznósłby się na 7,6 km. Ale wtedy miałby zerową nośność, więc trudno to nazwać pułapem operacyjnym. Raczej ucieczki czy powrotu. Ale Zeppeliny z numerami od 53 raczej mogły wchodzić na ponad 8 km, bo jak wynika z opisu, były z serii v, która była lżejsza na jednostkę objętości (wyjście na taką wysokość wymagało stosunku udźwigu do masy własnej 1 : 2,5)
  4. Sterowce

    Czyli te wojskowe miały większy zapas pojemności. Są jakieś ich schematy ?
  5. Sterowce

    Dokonałem takich domowych obliczeń tyczących objętości sterowców brutto i netto (sam wodór) na przykładzie danych i schematów malutkiego Zeppelina I i wielkiego LZ 127. Wyszło mi, że miały rezerwę objętości rzędu 10-15 %. A to oznacza, że mogły latać na wysokość góra do 0.91 - 0,87 ciśnienia normalnego. Jak sprawdziłem ciśnienie spada o połowę nie co 4,5, a 5,5 km, czyli wysokości realne dla sterowców to max 1-2 km. Ale to były statki cywilne. Speedy, czy masz jakieś dane czy schematy sterowców wojskowych ?
  6. Szczerze mówiąc temat jest opracowany jak mało który przez. K. Satorę w "Opowieściach wrześniowych sztandarów". Uzupełnienia tegoż autora (z tego co wiem i posiadam) ukazywały się w "Marsie". Według Satory Niemcy we wrześniu nie zdobyli w walce żadnego sztandaru, a jedynie proporczyk - płomień od trąbki kawaleryjskiej 8 p. strz. konnych. Natomiast niektóre sztandary zostały im wydane później przez osoby mające je ukryć, które podpisały folkslistę. To sztandary 72 pp i 54 pp.W ręce niemieckie trafił też sztandar 2. pułku szwoleżerów, najprawdopodobniej odkopany przez Niemców w rejonie Tucholi. Natomiast w 1942 r. na wystawie w Berlinie było ok 10 sztandarów. Po wojnie NRD oddało Polsce z tego zbioru: sztandar 66 pp, 2 p szw., 14 pp, 42 pp, 54 pp, 62 pp, 64 pp, 70 pp i 8 pac. (K. Satora "Opowieści wrześniowych sztandarów" str. 22-25)
  7. Linia Mołotowa

    Na tegorocznej konferencji w Zabierzowie 16 maja był referat S. Kalickiego i D. Krzyształowskiego z Krakowa poświęcony punktowi oporu Goraje w ramach Rawsko-Ruskiego RU. W samym tym punkcie zidentyfikowali oni 14 schronów bojowych. Referat ukazał się w numerze specjalnym Infortu, zawierającym materiały z konferencji.
  8. Broń chemiczna w I wojnie światowej

    To może coś o stratach żywych. Wbrew pozorom na froncie zachodnim z początku nie były one wysokie w porównaniu do ogólnych. Atak pod Ypres z wykorzystaniem 280 ton chloru spowodował u aliantów straty 15 000 żołnierzy zatrutych, z czego 1/3 śmiertelnie. Niemcy wzięli 2470 jeńców i 47 armat. Na tym sukces się skończył, gdyż dowództwo niemieckie potraktowało go jako eksperyment i żadnych sił w odwodzie do wykorzystania powodzenia nie zgromadziło. A front sprzymierzonych padł na wiele kilometrów w głąb. Potem szok minął i straty wcale nie były nadzwyczajne. Dla przykładu w wojskach angielskich od lipca 1916 do lipca 1917 r. trafiło do szpitali 8 866 żołnierzy z czego zmarło 532. Ale już w kolejnym roku (do listopada), od chwili wprowadzenia iperytu, do szpitali trafiło 160 970 żołnierzy z czego 124 702 zakażonych iperytem. Zmarło 1 859 żołnierzy. Zatem straty wzrosły dwudziestokrotnie.
  9. Humor

    Wyszedł sobie rano Roman na ganek chałupy, co stała na skraju wsi. Słonko prażyło. I kiedy tak siedział w tym słońcu, zlany potem, około południa myśli jego zaczęły krążyć wokół zimnego, złocistego napoju, z śliczną pianką. Tak sobie pomarzył – Zakręcić korbą studni i wyciągnąć całe wiadro chłodnego piwka, prosto ze studni. Około trzeciej już nie wytrzymał i pognał do szopy, wyjął kanister, umył go pod studnią, ukradł żonie ostatnie pieniądze i pognał do baru. Kiedy wracał rozmarzony, myśląc - spuszczę go do studni i tak za godzinkę wyciągnę i będzie pięknie – zobaczył butelkę z alpagi w rowie i pomyślawszy - może bonus – podniósł i obtarł z kurzu. A tu zamiast wina wyskoczył dżinn i mówi – Ponieważ mnie uwolniłeś, spełnię jedno twoje życzenie. Roman nie namyślając się od razu wypalił - Spraw by ten kanister zawsze był pełen piwa. Będzie jak sobie zażyczyłeś - odparł dżinn i zniknął. Mija już siódmy rok jak Roman próbuje otworzyć kanister.
  10. Puella napisała: Po pewnych newsach, to mi sie jedno pytanie kołacze po głowie- z dziedziny matematyczno-geograficznej: A może tak z filologii klasycznej: Si vis pacem para bellum ?
  11. Jakoś tam nie widzę wyższych temperatur. Widzę za to zdanie: Temperatura zwykłego ogniska jest zbyt mała do przetopienia rudy i otrzymania łupki żelaznej, a więc najprostsza hipoteza, o przypadkowym wytopie żelaza w ognisku obłożonym nie kamieniami ale rudą żelaza, wydaje się mało prawdopodobna. Doświadczenie przeprowadzone podczas III Festynu Archeologicznego w Biskupinie (1998 r.) przez Aleksandra Strzyżewskiego i przeze mnie wykazało, że do takiego niezamierzonego wytopu mogło dojść w prostym palenisku brązowniczym. Co prawda nie udało się w wyniku tego eksperymentu uzyskać grudek kowalnego żelaza, ale wydatek cieplny i temperatura osiągnięta za pomocą prymitywnego miecha, wystarczyły do częściowego przetopienia rudy darniowej i spłynięcia żużla na dno paleniska. Z pierwszą częścią (o niemożności przypadkowego odkrycia metody) wypada się zgodzić. Ale dalej wychodzi różnica między moją teorią, a zaprezentowaną. Bo według mnie sztuczką zastosowaną przez dawnych kowali nie było dążenie do stopienia rudy, lecz wprost przeciwnie, redukcja żelaza do postaci metalicznej w rudzie niestopionej. Nawet nie zmiękłej. Gąbka powstawała w rudzie w szkielecie utworzonym przez zanieczyszczenia rudy, w ściśle określonej temperaturze tuż poniżej temperatury jej mięknienia. Doprowadzenie do zmięknienia, nie mówiąc o stopieniu rudy, było porażką, gdyż wtedy czad mniej intensywnie docierał do tlenków żelaza i proces redukcji (czyli wytopu) praktycznie przestawał zachodzić. Stąd wymagało to dokładności utrzymania temperatury +- 50 st. C., co przy temp. ok 1000 st. C. nawet dziś nie jest łatwe. A co dopiero parę tysięcy lat temu. Ale jakoś sobie z tym problemem poradzono.
  12. W dużym skrócie. Żelazo jest dość rozpowszechnionym pierwiastkiem i ruda o różnej zawartości żelaza jest praktycznie wszędzie. Jeżeli nad potokiem, czy na łące zobaczysz brunatną, żółtą żelazistą wodę (ale nie tą od Szwejka), masz gdzieś w pobliżu złoże rudy żelaza. Ale żelazo ma dużą temperaturę topnienia 1530 st. C, za dużą na dawne paleniska. Stąd jego uzyskiwanie z rudy dawniej odbywało się w oszukańczym procesie, w którym wykorzystywano zwiększone zdolności redukcji węgla w postaci czadu - CO, który zamieniał rudę w żelazo nawet w temp 600 st. C. Ale wtedy żelazo było w proszku, nie w kawałku na kowadło. Ale była też druga pułapka w wytopie, gdyż paliwo i reduktor w procesie wytopu, czyli węgiel, rozpuszczał się wyższych temperaturach w żelazie powodując w nadmiarze wprawdzie jego płynność ale i zbytnią kruchość. A z usuwaniem go z żelaza poradzono sobie dopiero w pod koniec średniowiecza. Zatem dla dawnego kowala było tak: za długo grzałeś- odpad, za krótko odpad. A do pieca nie zaglądniesz, a i termometru nie masz, żeby kontrolować proces wytopu. Ale sobie poradzili. Ale jak, to tak naprawdę do dziś nie wiemy, choć wszyscy, łącznie ze mną, uważają, że wiedzą.
  13. Mówisz o wyższej formie dymarki, takiej wielokrotnego użycia - rennfeuerze (do niej nie doszedłem jeszcze, ale już niedługo). Nie miała komina, bo z góry wsypywano produkty. Stąd miechy. To obrazeczek z Agricoli:
  14. Capricornus napisał: I po to by obniżyć temperaturę wynaleziono miech i zastosowano go do wytopu. Z naturalnym „przewiewem” temperatura była za wysoka. Nie w tym kościele dzwonią. Jeżeli zrezygnowano w wielkim piecu z komina zwiększającego ciąg ("przewiew") naturalny, to trzeba było wprowadzić ciąg sztuczny czyli miech.
  15. Capricornus napisał: A ci idioci robili wszystko by uzyskać jak najwyższą temperaturę i jednak doprowadzić do roztopienia żelaza. I dlatego powstał wielki piec. Ale my tu o dymarkach, nie wielkim piecu. Jakieś parę tysięcy lat wcześniej. Poza tym oni wcale nie dążyli do najwyższej temperatury, tylko do obniżenia temperatury topnienia przez celowe dopuszczenie do rozpuszczenia węgla w żelazie. Daje to jakieś 300 stopni mniej. A wielki piec był wielki, bo potrzebował na to mniej węgla.
  16. Rola U-bootów w I wś

    W flocie handlowej też trochę namieszały. Ubooty zatopiły w latach 1914-18 12 mln BRT, z czego w samym 1917 r. aż 7 mln.
  17. Capricornus napisał: W dymarkach uzyskiwano temperaturę 1300 stopni Celsjusza, czy taka temperatura wystarczyłaby do wytopienia tych rud? Temperatura topnienia żelaza wynosi 1530 stopni Celsjusza, im trudniejsza do wytopu ruda tym trudniej uzyskać z niej żelazo w dymarce. W ten sposób dopełnił się trylemat Lema. Ja wcale nie chcę topić rudy. Wprost przeciwnie. Chcę tego za wszelką cenę uniknąć. Stąd ruda ma być trudnotopliwa, by jej żaden idiota nie stopił. Oczywiście nie chodzi o to by się topiła w 1700 stopni, ale jakieś, jak napisałeś, 1300 st. C byłoby w sam raz. Jeżeli wczytasz się w mój tekst, to zauważysz, że według mnie istotą procesu jest redukcja żelaza poniżej temp. mięknienia, a gdzie jeszcze do temperatury topienia rudy.
  18. Akurat moim zdaniem na początku były to rudy średniobogate i trudnotopliwe. Powinny w teorii być najmniej wrażliwe na błąd procesowy, więc najłatwiej na nich powinno się dać opanować proces wytopu. Na rudy darniowe przerzucono się później. Ale nie wiem jakie to rudy, choć przypuszczam, że to jakiś rodzaj hematytu.
  19. Capricornus napisał: Szedł sobie gość z młotkiem w poszukiwaniu załóżmy miedzi, zobaczył jakiś dziwny kamień więc co mu szkodziło potraktować go tym młotkiem? Kamień zareagował inaczej niż inne kamienie więc co szkodzi spróbować go podgrzać i stuknąć na gorąco? A potem to już z górki To już prawie beletrystyka, co nie zmienia faktu, że i tak mogło być. Ale co do jednego jesteśmy zgodni, że na początku było żelazo rodzime, to czy z nieba czy spod ziemi jest drugorzędne. Ten proces musi mieć jeszcze jakieś tajemnice związane z rudą. Jeżeli zanieczyszczenia rudy są szkieletem, w którym powstaje "gąbka", to istotne powinno też być jak bogata w żelazo ma być ruda. Bo najładniejsze "gąbki" najprawdopodobniej wcale nie będą z czystego magnetytu, podobnie jak z ubogiej rudy. W pierwszym przypadku nie ma szkieletu, w drugim za duża ilość zanieczyszczeń przeszkadza w łączeniu się żelaza w jedną "gąbkę". W rezultacie w obu przypadkach powinniśmy dostawać żelazo mniej lub bardziej w proszku. Pozostaje zatem ustalić jakie rudy byłyby najlepsze na początek. Może jakieś hematyty ? Ale nie wiemy jakie mają temperatury mięknienia, bo opis patentowy (i przykłady w nim) dotyczy rud ubogich, a nas interesują te średniobogate w żelazo. Stąd przydałby się jakiś metalurg mający pojęcie o rudach i temperaturach ich mięknięcia.
  20. Legenda Zep Tepi

    Dwadzieścia lat bez matury z matematyki i określenie typu punkt zerowy jest pisane z dużej litery jako wręcz magiczne. Próżnia nie była na początku, do niej dochodzimy (a może już osiągnęliśmy).
  21. Sporo zużyto przy testach nowych broni, czy amunicji. Chyba "Prinz Eugen" posłużył w tym celu przy okazji jakiejś atomówki. Pozostałości po próbach amunicji widać np na kopułach MRU.
  22. Sterowce

    Speedy napisał: W trakcie lotu a już zwłaszcza nad celem sterowce latały na wysokości nawet do 5-6 tys. m, Czy nie jest to pomyłka ? Nie chodzi o stopy ? Bo według mojej wiedzy już na wysokości 4,5 km ciśnienie spada o połowę, zatem sterowiec operujący na tej wysokości musiałby się "nadąć" dwukrotnie, a co dopiero na 6 km, tam pewnie trzykrotnie. Jak to zrealizować przy mało odkształcalnej powłoce ? Poza tym gęstość powietrza spada, więc zmniejsza się i siła nośna. Na oko dwa razy mniejsze ciśnienie = dwa razy mniejsza nośność ( jak się nie "nadyma"). A ciężar stały sterowca wynosił jakieś 2/3 - 3/4 nośności, nie był mniejszy od połowy. Więc nie miał prawa tak wysoko polecieć.
  23. Sterowce

    Akurat mnie to nie martwi, bo wiem, że Zeppeliny spadały jak inne. Wszystko jest kwestią rozmiaru uszkodzeń. W końcu Titanic też miał grodzie i był (podobno) niezatapialny. Ale mało kto wie, że Polska jakiś czas miała, a mało brakowało miałaby na stałe własnego Zeppelina. Doszło do tego przed III powstaniem śląskim 13 kwietnia 1921 r. Był to Zeppelin LZ-120 (D-1) Bodensee, jedyny posiadany wtedy przez Niemcy, który został wysłany na rozpoznanie okolic Częstochowy. Po dwugodzinnym krążeniu nad Częstochową, uległ uszkodzeniu i wylądował przymusowo w polu. Załogę 3 oficerów i 10 żłonierzy zatrzymali okoliczni mieszkańcy. Sterowiec stanowiłby zdobycz wojenną i zasiliłby polskie lotnictwo, gdyby nie fakt, że Niemcy zbudowali go już po wojnie w ramach reparacji dla Włoch. Stąd Komisja aliancka d/s reparacji zwróciła się do Polski o zwrot i odleciał on via Wrocław do portu sterowcowego Campiano pod Rzymem, gdzie 3 lipca 1921 r. został przekazany Włochom pod nazwą Esperia.
  24. Sterowce

    Forteca napisał: Z drugiej strony - ostrzał karabinowy zwykłymi pociskami i szrapnelami prowadzony z ziemii na tyle potrafił podziurawić sterowiec, że że tan nie miał innej możliwości jak spaść niczym przekłuty balon - jak np. pod Mławą sie zdarzyło w 1914 r. Wiele zależało od konstrukcji sterowca, bo były zasadniczo trzy typy: ciśnieniowy czyli bezszkieletowy; półsztywny czyli z sztywnym "kilem" pod spodem wzdłuż sterowca; i sztywny w których szkielet drewniany czy metalowy w pełni wykształtowywał sterowiec z wszystkich stron. Te ostatnie - Zeppeliny - były z tego powodu bardzo odporne na dziury, gdyż gaz mógł być nawet pod lekkim podciśnieniem, bez utraty geometrii. Dwa pozostałe, a zwłaszcza pierwszy, były mniej odporne. Poza tym wnętrze dzielono na komory.
  25. Humor

    Podobno Pawlak chce wprowadzić nowe pozdrowienie strażackie: pozdr. - Niech będzie pochwalony Święty Florian odp. - I dziewczynka z zapałkami.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.