-
Zawartość
8,067 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tomasz N
-
To może pełnym zdaniem Kształtowała się, kształtowała, aż się wykształtowała. Dla jednych zbyt wielka, dla drugich zbyt mała Dla jednych jak bękart dla innych wspaniała Komuś zbyt czerwona innemu zbyt biała. Ale jak wiadomo jeszcze nie narodził Się na świecie taki, kto by nam dogodził.
-
Jakie podobieństwa dostrzegasz między starożytną Ateńską demokracją a współczesną demokracją
Tomasz N odpowiedział wieszcojesz → temat → Archiwum
Nawet pomocowy szansy tej nie zmienia Przy robocie Vissa nie ma tam i lenia .... -
Wytop żelaza w Prehistorii
Tomasz N odpowiedział flora → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Dość żartów. Wiem skąd nazwa "wielki piec". Bo był też "mały piec" w kuźnicy. Ten pierwszy był do wytapiania rudy, ten drugi do poprawiania żelaza. Ten drugi zawsze był mniejszy, stąd takie nazewnictwo. Stąd on wcale nie musiał być wielki, by mieć w nazwie "wielki". -
Jakie podobieństwa dostrzegasz między starożytną Ateńską demokracją a współczesną demokracją
Tomasz N odpowiedział wieszcojesz → temat → Archiwum
Widzę Andreasie, że będę chyba musiał wierszyk zmienić. Ale może mała podpowiedź. Oni mieli Peryklesa my Palikota. U nich Sokrates wypił cykutę, choć niewinny, teraz wszyscy idą w zaparte. Sąd skorupkowy działał sprawniej niż obecne sądownictwo. Ichniejsza Senyszyn prała gacie. -
Będę równie zwięzły: Kształtowała się, kształtowała, aż się wykształtowała.
-
Pałac Kultury i Nauki w Warszawie - potworek czy symbol?
Tomasz N odpowiedział Albinos → temat → Historia lokalna
Typowy temat zastępczy. Jak się nie potrafi podskoczyć komuś, to się skacze na coś. A przedmiot podskoków, choć wielki, wyraźnie pokazuje gdzie i komu może pan minister S. skoczyć. Ot taka współczesna chusteczka Mościckiego. -
Wytop żelaza w Prehistorii
Tomasz N odpowiedział flora → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Może ktoś to co "tam" napisałem przeczytał. Jeżeli tak, to ciekawa jest ta warstwa mokrych gałęzi tuż pod rudą. Gdzie indziej J. Łapott wspomina (wątpiąc) o moczeniu węgla drzewnego. Jak wiadomo w "zwykłych" dymarkach też na dole dawano szczapy drewna pod węgiel. Drewno to celuloza więc węglowodany. W tym momencie pojawia się pytanie po co ona jest. W jakim celu. Pewnym wytłumaczeniem jest rozkład wody lub węglowodanów dający wodór. Wodór jak wiadomo jest równie dobrym reduktorem jak czad. Więc pojawia się pytanie czy aby o sukcesie wytopu nie decydowała zimna redukcja wodorem, a nie tlenkiem węgla, lub redukcja ich mieszaniną ? Co o tym sądzicie ? -
Ostatnio piszą, że ludzie pozbawieni stresu żyją krócej. Więc może to zwalczanie stresu je przedłuża ? (Oczywiście pod warunkiem, że nie jagodzianką na kościach.)
-
Równie dobrze można zapytać czemu podzielono tak i Wiedeń i dlaczego tam nie powstał mur.
-
Broń chemiczna w I wojnie światowej
Tomasz N odpowiedział redbaron → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Andreas napisał: Ponadto zastanawia mnie fakt zastosowania kwasu pruskiego. Czy doszło do takowego? Przeczytałem dziś, że kwas pruski (Cyklon B) jest gazem lżejszym od powietrza, czyli jak środek w otwartej przestrzeni działał bardzo krótko. To chyba tłumaczy dlaczego był drugorzędnym środkiem bojowym. Lecz używany w granatach wrzucanych do schronów mógł być bardzo skuteczny. Wiadomo coś o takim użyciu ? -
Razem dobrze. Więc co teraz ? Kto pierwszy ?
-
Tak, wsławił się tym, że sam zatrzymał 200 Hiszpanów (fakt, że w sprzyjających warunkach bo na wąskim moście). Jeszcze od czego zginął, bo to czyni z tej daty symboliczny koniec średniowiecza i pytanie jest Twoje.
-
W roku 1524 zginął ostatni rycerz "bez skazy i zmazy". Jak się nazywał i od czego zginął.
-
Brak reformy walutowej błędem początku przemian gospodarczych?
Tomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Jarpen napisał: A czy nie dałoby wszystkim równego startu lub równiejszego startu w nowym systemie? Czy wyrównanie oszczędności (jako kapitału) daje równy start ? Jeżeli tak to należałoby też rozdać każdemu po spłachetku ziemi, lasu, po jakiejś obrabiarce czy maszynie, udział w elektrowni itd. Ale wtedy chyba byśmy umarli z głodu i zimna. Poza tym kłania się socjologia (i Pismo Święte). Nie każdy chce być kapitalistą, pracodawcą. To wymaga podjęcia ryzyka, odpowiedzialności, tymczasem większość społeczeństwa ma pisząc po Gombrowiczowsku parobczańską naturę i woli jak ktoś inny za nich to załatwia. I nie na w tym nic złego czy obraźliwego. W tym momencie danie im tyle samo pieniędzy co tym rzutkim niczego nie zmienia, a nawet pogarsza. Takim ludziom trzeba zabrać i dać tym rzutkim. Tym bardziej, że oni wcale tego nie chcą. (Co najwyżej werbalnie, przy piwie, do czasu aż pojawi się klasa trzecia.) Oni chcą robić do 15-tej i mieć na pierwszego. Taki był sens reform Erharda, który zebrał pieniądze z rynku i dał tym, którzy chcieli produkować. Więc wracając do wymiany, skoro ci co mają kasę, pokazali w ten sposób, że są rzutcy, po co im ten kapitał zabierać ? -
Wytop żelaza w Prehistorii
Tomasz N odpowiedział flora → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Dałem coś znowu w "Naszej Twórczości ...." Tym razem o dymarkach w Afryce. -
Wytop żelaza w prehistorii
Tomasz N odpowiedział Tomasz N → temat → Katalog artykułów historycznych użytkowników
WYTOP ŻELAZA W PREHISTORII cz. II WYTOP ŻELAZA W AFRYCE (Na podstawie książki Jacka Łapotta „Pozyskiwanie żelaza w Afryce Zachodniej”.) Afryka jest wyjątkowym i wdzięcznym kontynentem jeżeli chodzi o produkcję żelaza. Proces produkcji żelaza w dymarkach trwał tam bowiem co najmniej 2 500 tysiąca lat. Wprawdzie pojawiły się tezy, iż to Afryka jest prakolebką metalurgii żelaza, które miała tam powstać około 1500 lat p.n.e., lecz obecnie po przebadaniu radioskopowym hałd żużla, okres ten przesunięto na V w. p.n.e. Samą technologię uznaje się za przetransferowaną z obszaru Eurazji via Kartagina. Oznacza to, że anatolijska (kaukaska) kolebka metalurgii żelaza raczej nie jest podważana. Lecz dla nas współczesnych afrykańska metalurgia żelaza ważniejsza jest z innego powodu, gdyż jest, a raczej była do niedawna, praktycznie żywą skamieliną. Proces dymarkowy stosowano tam jeszcze 50 lat temu, co pozwoliło, wykorzystując wiedzę jeszcze żyjących hutników, odtworzyć ten proces w latach 90 - tych ubiegłego wieku (H.P. Hahn). Umożliwiło to wyjaśnienie wielu tajemnic procesowych, pozwalających na powtarzalne i wydajne uzyskiwanie żelaza z rudy. Tajemnic, których europejskie stanowiska archeologiczne nie wyjaśnią. Jednakże trzeba wyjaśnić, że proces wytopu żelaza w Afryce nie jest tożsamy z opisanym w części pierwszej procesem, znanym z terenów Europy Środkowej. Opisywana tam metoda maleńkich pieców – dymarek, dających w jednostopniowym procesie silnie zanieczyszczone, pełne żużla kukiełki, jest zbyt prymitywna. Afryka stosowała dwustopniowy proces produkcyjny, a piece – dymarki osiągały znaczne rozmiary. Przeciętna objętość dymarki to 2,0 m sześć. przy wysokości dymarki 2,5 m i średnicy około 1 m. Ale były też dymarki 8 m wysokości, co daje poczucie skali. Powstały produkt - bochen spieczonego żelaza - był bardzo czysty i miał postać dużego talerza o różnym kształcie o wadze ok. 30 kg i większej. Ten proces dwustopniowy pojawił się w Europie (a raczej powrócił) w środku średniowiecza około XI w n.e. W Azji występował od dawna. Stal japońska, chińska, indyjska, tak zwana damasceńska czyli bułat, to produkt właśnie takiej technologii, dwustopniowej technologii dymarkowej. Mimo tego to nie te ośrodki, a Europa stała się liderem produkcji stali i liderem postępu w procesie jej produkcji. Pojawia się w tym momencie pytanie o to co zadecydowało o sukcesie Europy. Technologicznie zadecydowało o tym przejście z dwustopniowego, powtarzalnego procesu dymarkowego na dwustopniowy, ciągły proces wielkopiecowy. Z dalszych opisów zobaczymy, że technicznie oba procesy na tyle mało się różnią, że jest możliwe płynne przejście z jednej technologii do drugiej, lecz różnica ta jest bardzo istotna. Natomiast w wielkości produkcji jest to przepaść. Tej samej wielkości piec wykorzystywany w procesie cyklicznym jako dymarka dawał rocznie max. około 1 t żelaza. Tymczasem przejście na ciągły proces wielkopiecowy pozwalało wytopić tę ilość w nim w jeden dzień !!, co zwiększało ilość uzyskiwanego żelaza z pieca stukrotnie. Stąd, przy takim skoku skali, żelazo stało się w Europie metalem łatwo dostępnym, decydującym o dalszym postępie technicznym. Zatem dlaczego tę drobną różnicę odkryto właśnie w średniowiecznej Europie, a nie w Azji czy Afryce ? Może to kogoś zaskoczy, ale według mnie powodem było chrześcijaństwo. Wymiar sakralny (magiczny) procesu produkcyjnego żelaza. Zamieszczone przez J. Łapotta opisy produkcji żelaza w Afryce zawierają opisy wielu tabu chroniących proces wytopu, proces budowy dymarki, wybór miejsca itd. Dymarkę utożsamia się z czymś żywym z termitierą, z kobietą rodzącą bochen żelaza. Stąd ofiary dla bóstw na każdym etapie budowy i produkcji, zakazy zbliżania się kobiet do dymarek, czy wielomiesięczna wstrzemięźliwość seksualna uczestników wytopu. Podobnie pewnie było w Azji, jak też w pogańskiej Europie, gdzie przy politeistycznych religiach, istniało jakieś bóstwo opiekuńcze nad procesem wytopu, a zasady produkcji żelaza w formie zakazów i nakazów miały wymiar religijny i magiczny. Złamanie tych nakazów i nakazów było czymś niewyobrażalnym, stąd proces produkcji dymarkowej w tych kulturach skostniał, nie pozwalając na odkrycie ciągłego procesu wielkopiecowego. Tymczasem monoteistyczne chrześcijaństwo nadało procesowi wytopu wymiar świecki i mimo zaangażowania w jego wdrażanie w Europie zakonów kościelnych, kartuzów, cystersów, pozwoliło odkryć te zasady, rozwinąć je, nadać im wymiar racjonalny. Budowa dymarki W Afryce nie obowiązywał jakiś jeden typ dymarki, kształty, formy były praktycznie dowolne. Od maleńkich po giganty, od prostych po pochyłe. Od wyposażonych w miechy (rzadkość) po te o ciągu naturalnym. (W dalszym opisie pominę aspekty magiczne i rytualne.) W wspomnianym masywie Atakora dymarkę budowano na niewielkim podeście z gliny jako konstrukcję wielowarstwową z podsuszanej cegły z gliny. Gliny oczywiście były różnych gatunków, od mocnych po żaroodporne. Ich parametry poprawiano mieszając z piaskiem, sieczką czy nasionami roślin. Po wytyczeniu koła – zarysu podstawy, wykonywano płytki fundament z gliny. Na tym zasadniczą warstwę nośną ściany wykonywano z niewielkich 10 cm cegiełek układanych ukośnie warstwami w jodełkę. Dymarka zwężała się ku górze, co uzyskiwano zmniejszeniem wymiarów cegiełek. Bo ilość cegieł na obwodzie była stała. Po lekkim podsuszeniu wycinano u dołu otwór którym w przyszłości miał być wyciągany bochen żelaza. Otwór pozwalał na wejście człowieka, który od wewnątrz podobną techniką wykonywał kolejną warstwę wewnętrzną z glinki żaroodpornej. Od zewnątrz wykonywano podobnie kolejne warstwy z gliny wymieszanej z nasionami, sieczką itd. specyfika budowy Warstwy były niezależne. Nie były ze sobą połączone poprzecznie. W tym momencie ściana przypominała cebulę. I to jest jedno z większych osiągnięć metalurgii afrykańskiej, bo te niezależne, oddylatowane warstwy, mogąc się przesuwać względem siebie, po rozgrzaniu nie generowały naprężeń stycznych, powodujących spękania przebiegające przez całą grubość ściany dymarki. W warstwach dymarki musiały oczywiście powstawać pęknięcia, lecz w każdej warstwie raczej były w innym miejscu, co czyniło płaszcz dymarki szczelnym. Poza tym poszczególne warstwy miały różne właściwości. Pierwsza - kształtująca - była mocna, wewnętrzna - żaroodporna, kolejne zewnętrzne po wypaleniu sieczki i ziaren, stawały się porowate, a przez to izolacyjne, lepiej utrzymujące ciepło w środku. Uszkodzenie warstwy nie powodowało zwalenia dymarki. W ten sposób można było dymarkę po wytopach naprawiać. W dole obwodowo wykonywano kilkanaście otworów grubości ręki, w których miały zostać umieszczone wymienne jednorazowe dysze z gliny. Dysze te wykonywano na prostym kiju, przebijając walec z świeżej gliny żaroodpornej, lub nawijając cienki wałeczek gliny na kij i wygładzając. Następnie wokół większych dymarek wykonywano drewniany pomost wylepiony gliną, ułatwiający załadunek z góry. Nie było to jednak regułą. Czasami napełniano je z przystawnej drabiny z rosochatego pnia. Po wyschnięciu dymarki w otworach z dołu montowano dysze z mokrej gliny z kijami w środku. Duży otwór boczny zasypywano piaskiem, mocując w nim jeszcze trzy dysze (jedna skierowana w dół). Następnie pracownik wchodził do środka od góry i rozścielał cienką warstwą piasek, wyformowując lekką nieckę. Po czym następował załadunek. Surowce. Rudy były lokalne. Były to limonity i hematyty wysokiej jakości, wydobywane czasami głęboko spod ziemi. Budowano w tym celu kopalnie szybikowe na kilkanaście metrów wgłąb z chodnikami bocznymi. Rudę pozyskiwano też na powierzchni przy rzekach. Znano też sposób wzbogacania rudy za pomocą sedymentacji. Węgiel drzewny wytwarzano na bieżąco w niewielkich mielerzach. Nie używano raczej żadnych dodatków czy topników. I stopień produkcji czyli - Wytop. Najpierw piec napełniano do połowy wysokości węglem drzewnym w grubych kawałkach. Na tym rozścielano warstwę 20 -30 cm świeżych, mokrych patyków 3 cm średnicy. Na to sypano kolejną cienką warstwę węgla drzewnego (ok. 20 cm) na którą wsypywano warstwę drobno utłuczonej rudy, tworząc taki rogalik, przerwany półpierścień, tak by ruda nie zatkała całego przekroju pieca. Wtedy w środek pierścienia rudy wsypywano rozpalony żar węgla drzewnego, na to kolejne warstwy węgla drzewnego aż do pełna. Wsad takiej 2,5 m dymarki o średnicy 1 m składał się zatem z 1,5 -2 m sześć. węgla drzewnego, ok. 75 kg rudy i ok. 0,15 m sześć. mokrych patyków. Następnie wyciągano kije z dysz i piec startował. Kolejne etapy wytopu opisane są z punktu widzenia techniki dość mętnie. Lecz nie jest to wina autora, a raczej rozbieżności źródeł, które autor, nie chcąc rozstrzygać o ich prawdziwości, lojalnie zamieszcza. Tyczy to: - czasu wytopu (rozbieżność od jednego dnia po dwa tygodnie) - miejsca tworzenia się bochna żelaza (na dnie pod żużlem lub w „powietrzu” wtedy koniec wytopu wyznacza dźwięczne opadnięcie bochna na dno) - ilości powstającego żużla (który raz wymaga, raz nie wymaga spuszczania) - otwierania i zamykania dysz. - krotności podawania rudy (i węgla ?) podczas wytopu, zasadniczo dozowano jednorazowo, są opisy o dodawaniu wielokrotnym podczas wytopu - wielkość bochna żelaza, od kilkudziesięciu do kilkuset kilogramów. - czym jest produkt, surówką, stalą czy niskowęglowym żelazem Stąd wymagałoby to uściślenia (spróbuję to zrobić później). Nie wnikając w powyższe wątpliwości produkt końcowy stanowił taki talerz spieczonych ziaren żelaza, który po wystudzeniu poddawano dalszej obróbce. II stopień produkcji czyli - Poprawianie żelaza Poprawianie żelaza wykonywano na miejscu bądź robili to współpracujący samodzielni kowale z dalszych stron, kupujący bochen. Co ciekawe, poprawianie na miejscu dawało lepszy produkt. Do poprawiania stosuje się inny piec kuzienny z miechami. Polega to na rozbiciu spieczonego bochna na kawałki, taki śrut, który następnie jest zawijany w liście. Większe kawałki są owijane łodygami specjalnych roślin. Całość uzupełniona proszkiem żelaznym zawijana jest w arkusz glinki żaroodpornej, dobrze przewodzącej ciepło i wyformowywana w coś w rodzaju oscypka. Po wysuszeniu taki „oscypek” wkłada się do paleniska w miejscu o najwyższej temperaturze nad nadmuchem z miechów, stawiając wyżej go na dwóch innych „oscypkach”, ogrzewających się w tym czasie. Obsypuje się go rozpalonym węglem drzewnym i obracając nagrzewa do białości. Gdy skorupa spęka, w szparach pojawia się płynny biały metal (lub żużel) i iskry spalającego się, pryskającego żelaza. „Oscypek” zostaje wtedy wyciągnięty, ułożony na kowadle, a skorupa rozbita specjalnym młotem, służącym tylko do tego celu. Po czym po oczyszczeniu kamiennego kowadła z pozostałości skorupy następuje skuwanie, zgrzewanie gorącej bryły żelaza, aż do osiągnięcia cienkiej blachy na motykę. Cdn. -
Brak reformy walutowej błędem początku przemian gospodarczych?
Tomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Jarpen napisał: Ale, co w sytuacji jeśli X działa w szarej strefie i ma mnóstwo pieniędzy pochowanych. Zakładasz z góry, że działanie w szarej strefie jest przestępstwem. Tymczasem on nie napadł na bank. Nikogo nie okradł. Te pieniądze dali mu dobrowolnie ludzie nie mający co zrobić z papierem bez pokrycia wepchniętym im przez państwo drukujące je w nadmiarze. I to jest prawdziwe przestępstwo. Wszedł w lukę w której wszechwładne państwo nie wydoliło, wyprodukował towar, o którym nakazowo-rozdzielcza gospodarka zapomniała i za niego dostał od ludzi pieniądze. Ich pieniądze !!! Dobrowolnie !!! Wszyscy są szczęśliwi. Oni mają towar który chcieli, on ich pieniądze I teraz są jego !!! -
Brak reformy walutowej błędem początku przemian gospodarczych?
Tomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Jarpen napisał: Mówienie o kimś "profesorek" nie jest wg mnie właściwym sposobem wyrażanie się o drugiej osobie, a na pewno niezbyt miłym pomimo fundamentalnych różnic w poglądach. Ależ Jarpenie gdzież był śmiał. Przeczytaj jeszcze raz co napisałem i gdzie masz tam zdrobnienie ? Ot stropolszczyzny mi się zachciało (Jak żem chodził do szkoły ....). Przejdźmy do problemu. Jarpenie mam proste pytanie. Według Pana profesora nadwyżka pieniądza na rynku w całości była w rękach przestępczych. Bo tylko wtedy ten manewr z wymianą ma sens i morale. A nie wynikała raczej z sztywnych niskich cen urzędowych, przy których ta nadwyżka pieniądza rozkładała się egalitarnie w społeczeństwie ? Przy sztywnych cenach część każdej wypłaty nie miała pokrycia w towarze. -
Wojna a kredyt - co się mogło stać?
Tomasz N odpowiedział tommm → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Wiele spraw mogło się wydarzyć w czasie wojny. BGK był znacjonalizowany przez Niemców. Mam gdzieś ogłoszenie z września 1939 r. Więc hipotekę mogli wykreślić i Niemcy. Poza tym zapomina się ile majątku zgarnęli w wyniku nacjonalizacji komuniści po 1944. Pozbycie się hipotek z nich metodą zerowania wszystkiego było dla nich wielce korzystne. Jeżeli tak było, wiele zyskałeś. -
Wytop żelaza w prehistorii
Tomasz N odpowiedział Tomasz N → temat → Katalog artykułów historycznych użytkowników
Co do młotów. Może nie do końca kamienne. Jeden młot nazywany sillem, najlżejszy, do delikatnych prac, był żelazny. Ale idźmy dalej. JŁ nie tylko uważa Afrykę za miejsce narodzin metalurgii żelaza, ale wnosi istotne informacje, rzutujące na hutnictwo europejskie. Przede wszystkim podważa dmuch sztuczny w dymarkach. Archeolodzy wnioskują o tym z obecności ceramicznych dysz, tymczasem zastosowanie wymiennych dysz wynika z wielorazowości użycia dymarki, a nie obecności miechów. Obecność wielu stanowisk i pozostałości żużla wcale nie świadczą o jednorazowości dymarek. Takie skupiska kilkuset dymarek były w Afryce, a dymarki były wielorazowe. Ale nie zgadzam się w jednym z autorem. Według mnie Murzyni osiągnęli temperaturę topnienia żelaza, według niego nie. -
Brak reformy walutowej błędem początku przemian gospodarczych?
Tomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Co za pierdoły pociskają młodzieży profesory. A to tylko 20 lat. Przecież szara strefa i tak posługiwała się dolarem, więc co by dała ta wymiana ? Na pewno nie ugodziłaby w szarą strefę. A uwolnienie cen przez Rakowskiego zweryfikowało oszczędności złotówkowe szybciej i prościej. -
Budynki Sakralne Doby Romańskiej. Zasada lokalizacji
Tomasz N odpowiedział jimmy5 → temat → Archiwum
Co do lokalizacji w miastach, jako murowane, miały charakter obronny, często tej ostatniej. Jako murowane były też źródłem prestiżu. Stąd zasadniczo przy zamku, w najwyższej części miasta, co nie musi być regułą. Taki kościół Św. Andrzeja w Krakowie stoi między zamkiem, a rynkiem. Obok zamkowych, miejskich w bogatszych miastach, miały je też klasztory. Ale jak one funkcjonowały w zabudowie miejskiej, nie mam pojęcia. Poza tym były orientowane, tzn stały absydą do wschodu. Nie wiedziałem o co z tym chodzi, póki nie "zaliczyłem" rezurekcji w cesarskiej katedrze romańskiej w Spirze. Za ołtarzem było nisko takie małe okieneczko i gdy ksiądz podniósł monstrancję, trafił nią w strumień światła słonecznego. Słońce przepuszczone przez kryształ (z hostią) w jej środku, dało w ciemnym kościele niesamowite wrażenie. Co dopiero wtedy. -
Wytop żelaza w prehistorii
Tomasz N odpowiedział Tomasz N → temat → Katalog artykułów historycznych użytkowników
W tej książce jest rewelacja na temat młotów i kowadeł. Murzyni do końca używali kamiennych. Jak im Europejczycy chcieli pocisnąć żelazne, to nie chcieli. Przyczyną było przewodnictwo cieplne. Kamień ma ok. 40 x mniejsze od żelaza, stąd przy kuciu przedmiot wolniej stygnął i mógł być dłużej obrabiany. Kowadła w kształcie dużych prostokątnych bloków, z grubsza obrobionych, były warte wołu. Młoty z bazaltu, granitu lub kwarcytu były odpowiednio tańsze, ale w sumie niewiele, bo używano ich kilkunastu rodzajów o różnym kształcie i ciężarze. Nie były oprawiane, wyposażane w rękojeści. Główną obróbkę wykonywano 10 kilowym tłuczkiem trzymanym oburącz. Inną rewelacją jest funkcjonowanie tam dymarkowego wytopu jeszcze jakiś 50 lat temu. Załatwili go dopiero Francuzi, by odblokować rynek dla własnych wyrobów stalowych, zabronili wycinki drzew. -
Co to jest (ozdobne jajko)?
Tomasz N odpowiedział mateki → temat → Eksploracja i rekonstrukcja historyczna
Pytanie polega jak to wykrył, skoro to niemetal ?