Skocz do zawartości

Tomasz N

Użytkownicy
  • Zawartość

    8,067
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tomasz N

  1. Przyczyny 1 wojny i kilka pytan

    A jak się ma Alzacja do planu Schlieffena ?
  2. Erich von Manstein

    FSO napisał: W niewielu wypadkach owym pieskiem są banki i pieniądze w nich ulokowane. Czyli w razie problemów: piesek ucieknie i rozpłynie się jak dym jaki złoty... FSO. A Manstein miał konto w banku ? Bo inaczej to jest nie na temat.
  3. Roman Różyński napisał: Dopiero niedawno zmieniłem postawę i uznałem że wszystko co jest w źródłach trzeba samemu sprawdzić by poznać rzeczywisty przebieg, liczebność sił, straty i inne bitewne zagadnienia a opracowanie traktować tylko pod kątem bibliografii, przypisów i mało ważnych ogólników. Nic tylko przyklasnąć. Ale wtedy życia braknie na jedną bitwę. Tylko skąd pewność (gdy się osiągnęło już "dno" zasobów archiwalnych) i myślimy, że wiemy wszystko, że pod nim nie ma kolejnego ? Bo jak mówi stare powiedzenie, pierwszą ofiarą wojny jest prawda.
  4. Esbeckie emerytury

    Socjalizm nierówności wszelkie prędko utrze ...
  5. Esbeckie emerytury

    Secesjonista napisał: Gwoli ciekawości - najsłynniejszym chyba Żydem, był wówczas Urban Gwoli ścisłości co niby znaczy wówczas? Skoro w temacie mowa jest o całym PRL-u? Ja tam znam równie słynnych... Secesjonisto. Jak widać FSO Kibicuje Urbanowi. PS. A co do meritum. Jak wiemy z bon mot'a: kiedy rząd mówi, że da, to mówi, kiedy mówi, że zabierze, to zabierze. Więc wszystko wiadomo.
  6. Roman Różyński napisał: Może stąd że przebieg tej bitwy znałem lepiej niż został on opisany przez Szcześniaka Tak jak z WTC ?
  7. Czyli jesteś jak Katon. Czego byś nie napisał zawsze jest „Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ”.
  8. Erich von Manstein

    FSO napisał: Hitler - jako że miał szerokie plany rewindykacyjne i plany podbojów ziem sąsiadów - miał zupełnie coś innego na myśli mówiąc kontrola nad armią. Dla niego nie było to trzymanie na smyczy po to by odstraszyć, ale trzymanie na smyczy do momentu kiedy psina nie nabierze masy mięśniowej, kiedy nie będzie zdolna pokazać swej wyższości. FSO Post Smardza był o Mansteinie i niemieckich oficerach i ich tyczy ma odpowiedź. O Adolfie jest tu wiele tematów i jego plany wykorzystania "pieska" nie zmieniają faktu, że "on" ma być "ułożony" jak piszę. Nie jest to z mej strony żadna relatywizacja nazizmu. Po prostu obowiązkiem państwa (narodu) jest zapewnienie "pieskowi" odpowiedniej smyczy (czy kagańca), by miał przeciwwagę.
  9. FSO napisał: W kwestii postu wcześniejszego - jest to tzw. logika... a nie poinformowanie. Logika ? Coś nowego. W niej jak wiadomo z prawdziwych przesłanek można wyciągać fałszywe wnioski (i vice versa). Ale mnie najbardziej ciekawi jak z fałszywych przesłanek potrafisz zawartych w pierwszej linijce potrafisz wyestrahować taką masę g... a na temat ś.p. Prezydenta i osób z jego otoczenia (dlatego dałem tak obszerny fragment tego "logicznego" postu)
  10. Erich von Manstein

    Smardz napisał: Oficerowie prezentowani przez Mansteina, z nim samym na czele, to zwyczajne wielkoniemieckie świnie. Uwielbiające wojnę, armię, swoją robotę A co jest w tym dziwnego ? Chyba tak ma być. Jeżeli ktoś zostaje zawodowym wojskowym, to powinien uwielbiać wojnę, czyli swoją robotę. Powinien myśleć jak zmaksymalizować bezpieczeństwo własnego państwa i zapewnić jego rozwój "innymi środkami". Czyli w wypadku Niemiec myśleć jak dokopać np Polsce. Od prowadzenia ich na smyczy, czyli wyznaczania celów jest cywilne zwierzchnictwo nad wojskiem. Same wojsko ma być jak wilczur, gotowe (i zawczasu przygotowane) rzucić się do gardła temu, kogo pan wskaże. Więc raczej nie świnie, a np wilczury.
  11. FSO napisał: ze Smoleńskiem był jeden problem: było / jest to lotnisko wojskowe nieprzystosowane do takich samolotów jak Tu-134 i ich pochodne. Lotnisko było wystarczające do lądowania przy perfekcyjnej lub prawie takiej pogodzie. Miało ono dla naszych delegacji jedną zaletę - można było wylecieć wczesnym rankiem z Wa-wy pojawić się na normalną godzinę [ok. 11] zjeść obiad i wrócić na wczesne popołudnie do kraju... Wszystkie inne lotniska z "full wypasami" były dużo dalej co oznacza min 6 godzin dłużej i powrót późną nocą, lub wstanie o bardzo wczesnej porze. Cała reszta jest nieistotna. O tym że Rosjanie bali się co będzie jak poruszający się jak ślepy nocą samolot zrobi bum, świadczy fakt że podobno próbowali zniechęcić pilotów do lądowania tam. Samolot z immunitetem dyplomatycznym nigdy nie jest traktowany jak cywilna maszyna, gdyż zawsze ma pierwszeństw, gdyż zwykle dostaje instrukcje, że lądowanie może graniczyć z wypadkiem i tak dalej. Śmigłowiec był to kiepski pomysł, bo zamiast chmary tłumu byłby Kaczyński i kilku jego "przytyłkowych oficjeli", co mu diametralnie psuło pomysł na to jak ma być w kraju cała ta wizyta. Król bez władzy to mniej więcej tak samo jak kawa bezkofeinowa. Pic na wodę. Albo ktoś jest królem realnym albo malowanym. Z tej perspektywy Kaczyński był malowanym, z małymi wyjątkami kiedy mógł nakazać wybrać malarzowi kolor, ale jak pisałem dotyczyło to w znacznej mierze spraw wewnętrznych, nie zagranicznych. Kolega FSO jest zadziwiająco dobrze poinformowany. Co najmniej jakby był akredytowany przy komisji pani Anodiny. Bo tak można było pisać przedwczoraj. Wczoraj polski ekspert przy tejże komisji chyba zastrzegł w piśmie brak w dokumentach przekazanych tych tyczących lotniska. FSO przyznaj się kto Cię tak dobrze informuje !
  12. Przywołajmy fundamentalny tekst z Wyborczej: http://www.google.pl/url?sa=t&source=w...3pchFwHjJTtFVbA Oba wyjazdy - premiera i prezydenta - były zupełnie inne z punktu widzenia praktyki międzynarodowej i względów protokolarnych. Wyjazd premiera Tuska był międzypaństwową wizytą roboczą na podstawie zaproszenia szefa rządu rosyjskiego. Wyjazd Lecha Kaczyńskiego był odbywającą się za granicą częścią polskich obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Wszystkie wcześniejsze wyjazdy polskich dostojników do Katynia traktowano jako jednostronną inicjatywę polską. Nie odbywały się one na zaproszenie Rosji, a jedynie wymagały ustaleń dyplomatycznych i logistycznych. Różnica między obu wyjazdami polega także na tym, że wizytę Tuska w Smoleńsku i Katyniu organizował, jak każdą wizytę międzynarodową, MSZ we współpracy z kancelarią premiera, a wyjazd Kaczyńskiego, podobnie jak krajowe uroczystości katyńskie - Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa wraz z Kancelarią Prezydenta. Rola MSZ w przeprowadzeniu drugiego wyjazdu była ograniczona, gdyż nie przewidywano spotkań z wysokimi przedstawicielami władz Rosji. Pomysł, by premier Tusk pojechał wiosną do Katynia, pojawił się jeszcze pod koniec zeszłego roku. Początkowo nie zakładano, że do Katynia przybędzie którykolwiek z przywódców rosyjskich. Po spotkaniu w Sopocie 1 września polska dyplomacja podjęła jednak próbę dyskretnego nakłonienia Rosjan, by wzięli udział w uroczystościach. Prezydent Kaczyński nie był wówczas zainteresowany wyjazdem do Katynia, twierdząc, że już tam był we wrześniu 2007 r. Sytuacja się zmieniła, gdy na początku lutego Putin zaprosił Tuska na wspólne obchody rocznicy katyńskiej i rozmowę o stosunkach polsko-rosyjskich. Przełomowy charakter tego zaproszenia sprawił, że Lech Kaczyński zgłosił gotowość wyjazdu na to spotkanie jako szef polskiej delegacji. Jednak takiej praktyki nie stosuje się w stosunkach dwustronnych. Partnerem dla prezydenta jest prezydent, a dla premiera - premier. Lech Kaczyński, nawet gdyby wziął na siłę udział w spotkaniu premierów, pozostałby z boku. Ostatecznie wybrano kompromis, czyli dwa różne wyjazdy: 7 kwietnia - premierów Polski i Rosji oraz 10 kwietnia - prezydenta. W przypadku obu wizyt strona rosyjska zobowiązała się zapewnić na nieczynnym lotnisku w Smoleńsku obsługę i elementarne warunki bezpieczeństwa przy lądowaniu w dogodnych warunkach. Takie warunki były 7 kwietnia. Zabrakło ich 10 kwietnia. Lech Kaczyński był świadom, że opinia publiczna odebrała spotkanie premierów w Katyniu 7 kwietnia jako historyczne. Świadomość ta mogła wpłynąć na polityczne kalkulacje i emocjonalne nastawienie w czasie lotu prezydenckiej delegacji 10 kwietnia. Źródło: Gazeta Wyborcza Przeredagujmy tekst inaczej: Wyjazd Kaczyńskiego, podobnie jak krajowe uroczystości katyńskie [organizowała] Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa wraz z Kancelarią Prezydenta. Wyjazd Lecha Kaczyńskiego był odbywającą się za granicą częścią polskich obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Wszystkie wcześniejsze wyjazdy polskich dostojników do Katynia traktowano jako jednostronną inicjatywę polską. Nie odbywały się one na zaproszenie Rosji, a jedynie wymagały ustaleń dyplomatycznych i logistycznych. Pomysł, by premier Tusk pojechał wiosną do Katynia, pojawił się jeszcze pod koniec zeszłego roku. Początkowo nie zakładano, że do Katynia przybędzie którykolwiek z przywódców rosyjskich. Na początku lutego Putin zaprosił Tuska na wspólne obchody rocznicy katyńskiej i rozmowę o stosunkach polsko-rosyjskich. [i w ten sposób ruscy szachiści ograli razem z Premierem Prezydenta bo] partnerem dla prezydenta jest prezydent, a dla premiera - premier. Lech Kaczyński, nawet gdyby wziął na siłę udział w spotkaniu premierów, pozostałby z boku. Ostatecznie wybrano kompromis, czyli dwa różne wyjazdy: 7 kwietnia - premierów Polski i Rosji oraz 10 kwietnia – prezydenta [ta liczba pojedyncza o Miedwiediewie redaktor zapomniał.] W przypadku obu wizyt strona rosyjska zobowiązała się zapewnić na nieczynnym lotnisku w Smoleńsku obsługę i elementarne warunki bezpieczeństwa przy lądowaniu w dogodnych warunkach. Takie warunki były 7 kwietnia. Zabrakło ich 10 kwietnia. Oczywiście pojawia się zdanie redaktora: Prezydent Kaczyński nie był wówczas zainteresowany wyjazdem do Katynia, twierdząc, że już tam był we wrześniu 2007 r. Ale co w takim razie robiła Kancelaria Prezydenta w organizacji obchodów ? I skąd ten pan redaktor wie, że Prezydent nie chciał, jeżeli wyjazdy polskich dostojników do Katynia traktowano jako jednostronną inicjatywę polską. ?
  13. Ja myślę, że tu chodzi o torebki. FSO pewnie na przykładzie Jakubowskiej wytłumaczy jakie one mają znaczenie, a co za tym idzie umiejętność ich produkcji, dla rozwoju cywilizacyjnego danej kultury. W Australii nie musiano się trudzić nad ich wymyślaniem, stąd to zapóźnienie.
  14. FSO napisał: Z szumnych nazw dyplomatycznych na nasze jest to prywatna wycieczka. Nawet jak z drugiej strony będzie też prezydent ? On też prywatnie ?
  15. FSO napisał: Nawet jeśli prezydent danego kraju leci sobie na wakacje zagranicę to nie jest obywatelem zwykłym. Jest on prezydentem, choćby poruszał się autem własnym. Popatrz, popatrz. Postęp. Już nie "prywatna wizyta".
  16. Bagnet, ostrze. Co to jest?

    A może to coś drzewcowego ?
  17. Bagnet, ostrze. Co to jest?

    Bagnet to raczej nie jest, nawet zastępczy, bo nie ma śladów o osadzie na lufie. Ale nóż okopowy ? Poszedłbym w tę stronę, nawet długość odpowiednia. Jaki przekrój ma ostrze (obustronne jednostronne) ?
  18. Polskie kolonie

    http://www.google.pl/url?sa=t&source=w...ptqQIJdrmM6IXUg
  19. FSO napisał: stety lub nie w Polsce jest tak, że od dłuższego już czasu realną władzę decydowania o polityce zagranicznej, spotykania się z kimś decydującym w obcym państwie ma premier. Prezydent w zasadzie jest kimś kto powinien ładnie wyglądać, ładnie mówić i stwierdzać :decyduje premier nie ja. Kaczyński cały czas żył wspomnieniem kiedy jego brat był premierem kiedy to om mógł decydować, robił to co jego brat kazał mu robić, bo innego dojścia nie miał. Choćby Prezydent uchwalił z Rosjanami "nie wiadomo co" to i tak było to warte tyle co papier zapisany tymi ustaleniami. Ani mniej ani więcej. Zaś sama wycieczka - ok , tylko po co cały tabun generałów, i osób związanych z PiS em na różnych stołkach. Przecież oni tam na grzyba? Wybacz FSO ale dla mnie Prezydent, Premier i szef MSZ nawet jak mają wzdęcia, mają je w imieniu Polski. Nie ma prywatnych wizyt, jak to twierdzi Sikorski. Końcem 1938 r. jego ówczesny odpowiednik odbył prywatną podróż na Lazurowe Wybrzeże dla poratowania zdrowia. W drodze powrotnej zahaczył o Bertesgarden. Jeżeli tak było i wszystko było prywatne, łącznie z tamtą rozmową, to Steinbach ma rację. My wywołaliśmy II wojnę, bo nasza marcowa mobilizacja nie miała żadnego uzasadnienia. tabun generałów Chyba jak najbardziej na miejscu. Zdziwiłaby mnie ich nieobecność. i osób związanych z PiS em na różnych stołkach Masz na myśli ś.p. Deptułę, Dolniaka, Jarugę-Nowacką, Karpiniuka, Szymanek - Deresz, Szmajdzińskiego ….
  20. FSO napisał: Wyjazd prezydenta pod względem praktycznym był prywatną wycieczką i chęcią zrobienia kampanii wyborczej. Wizyta rosyjskiego prezydenta nie była w planach. Poza tym wycieczka była na zasadzie: mam 90 miejsc w samolocie: kto chce się przelecieć. Wybacz ale trudno nazwać prywatną wycieczką na którą ile wolnych miejsc tyle może polecieć wyjazdu który był elementem wieloletnich przygotowań do krajowych obchodów okrągłej rocznicy Katynia szykowanych przez ludzi Prezydenta. To pan Premier się wrąbał z boku i próbował podebrać temat Prezydentowi w ramach kampanii.
  21. Teorie Spiskowe

    Wracając do WTC Znalazłem tu takie tłumaczenie zawalenia się wież u „nawróconego”. Wszystko byłoby ładne, gdyby nie to, że to tłumaczenie jest bzdurą. http://www.google.pl/url?sa=t&source=w...kRb4lcATCHG_L5g Weźmy ten fragment: Słabym ogniwem konstrukcji okazały się kratownice [ w stropach TN]. Ponieważ kolumny nośne nie pozwalały im rozszerzać się wzdłuż, wygięły się w dół. Zwisające stropy widać na wielu zdjęciach. Później, gdy pożar na piętrach dogasał, zaczęły się kurczyć i przyciągać kolumny nośne do siebie. Kolumny rdzenia były sztywniejsze, zatem stygnące kratownice zaczęły wciągać do środka kolumny zewnętrzne. Widać na wielu zdjęciach, że wciągane były kolumny na wszystkich ścianach, a ich ugięcie przed upadkiem dochodziło miejscami do 1 metra. Każdy może zrobić proste doświadczenie. Niech spróbuje zgnieść karton po jakimś płynie, który ma proste ścianki, a potem trochę je wgniecie i spróbuje jeszcze raz. Można też zrobić podobny eksperyment ze słomką. Wieże rzeczywiście zawaliły się, gdy pożar zaczął słabnąć, ale wbrew pozorom wcale nie świadczy to o tym, że dokonano sabotażu. Co jest słabym elementem tej teorii ? Ponieważ kolumny nośne nie pozwalały im rozszerzać się wzdłuż, wygięły się w dół. (…) gdy pożar na piętrach dogasał, zaczęły się kurczyć i przyciągać kolumny nośne do siebie. Wszystko ładnie, ale jak mogły się swobodnie wygiąć w dół, to mogły też, kurcząc się, wrócić do stanu wyjściowego. Bo nic im w tym nie przeszkadzało. Widać na wielu zdjęciach, że wciągane były kolumny na wszystkich ścianach, a ich ugięcie przed upadkiem dochodziło miejscami do 1 metra. Współczynnik rozszerzalności cieplnej stali jest rzędu 10 do -5. Przy ogrzaniu nawet do 1000 stopni daje nam to rozszerzalność liniową rzędu 10 do -2. Czyli centymetr na metrze. Żeby odkształcenia były rzędu metra, kratownice musiałyby mieć rozpiętość 100 m, a miały do 17 m. Czyli odkształciły się max 17 cm. Zatem skąd te wciągnięcie kolumn zewnętrznych na 100 cm ? Jedynym wytłumaczeniem może być zapadnięcie rdzenia i to niemałe bo rzędu 5,8 m. Kondygnacje miały jakieś 3,5 m, czyli jeżeli faktycznie zaobserwowano wciągnięcie kolumn zewnętrznych na 1 m, to rdzeń się zapadł w sumie o prawie dwie kondygnacje nim wszystko się zawaliło.
  22. Przyszłe emerytury

    FSO napisał: tylko że wcześniej owa gazeta miała zupełnie inną optykę gospodarczą zbliżoną raczej do "należy się", "biedni ludzie pracy powinni mieć", "dotacje się należą" "utrata miejsc pracy". Kolega wie to z autopsji, czy z "innych źródeł" ?
  23. Przyszłe emerytury

    FSO napisał: Hauer:" bez urazy: G.N. nie jest pismem liberalnym, także pod względem gospodarczym, nie jest gazetą która promuje odpowiedzialność ekonomiczną za siebie, nie jest gazetą, która twierdzi że rolnik powinien prowadzić normalną działalność na normalnych zasadach i t.d. "Trybuna" ma podobne podejście [miała bo o ile wiem, padła]. Obie gazety są pod względem gospodarczym lewicowe a tu taki artykuł. secesjonista: artykuł jak artykuł, dla mnie ileś rzeczy w nim zawartych powinno być normą, dziwi mnie tylko gdzie [!] został on opublikowany. Czy Ty przypadkiem nie cierpisz na rozdwojenie jaźni ? Bo z Hauerem i Secesjonistą polemizują dwie różne osoby. Bo jak gazeta publikująca np. artykuł w którym ileś rzeczy w nim zawartych powinno być normą np. nie jest gazetą która promuje odpowiedzialność ekonomiczną za siebie ?
  24. Smardz napisał: Pewnie prawda. Czym jest jeden, jednostrzałowy Ur, na cały 63 osobowy pluton. Akurat we wrześniu one jeszcze miały możliwości. I wcale nie było ich mało. 92 na dywizję. Jakby je zebrać w kupie?!
  25. Mnie najbardziej szokuje, że autor w ogóle nie odnosi się do wadliwej taktyki jej użycia, czyli rozproszenia. Przecież gdyby nawet przebijała Tygrysa na wylot, i tak nie miałaby żadnego wpływu na przebieg wrześniowych działań.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.