-
Zawartość
8,154 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tomasz N
-
Raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej
Tomasz N odpowiedział STK → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
GP napisał: Weź przestań Tomaszu. "Szereg zdań na ścieżce dźwiękowej magnetofonu o godz. 10:30:33 „Pan Dyrektor”: ”Na razie nie ma decyzji Prezydenta co dalej robić” i o godz. 10:38:00 głos niezidentyfikowanej osoby „On wścieknie się, jeśli jeszcze…". Dodaj do tego otwarte drzwi, Błasika w kabinie i bieganinę Kazany. Naciski były. Nie ma dowodu, że pochodziły bezpośrednio od Prezydenta, co niektórzy imputują. Swoją drogą w raporcie MAK nie ma także próby obciążenia prezydenta odpowiedzialnością za naciski. Użyto tam terminu "obawa przed reakcją Głównego Pasażera" - czyli naciski były działaniem wyprzedzającym możliwą rekcję. I faktycznie jest "wścieknie się", a nie ma "wściekł się". Polskie uwagi nie kwestionują roli dyrektora Kazany, ani tego, że padają słowa "on wścieknie się ..." odnoszą się głównie do roli gen. Błasika w kabinie. Chyba, że można się jej doszukać w końcówce punktu 1.16.3. Analiza psychologiczna - ma tylko wykazać w jaki sposób ta atmosfera mogła oddziaływać na pilota. Wobec odczytania słów kpt Protasiuka "Odchodzimy", wypowiedzianych po osiągnięciu wskazanej przez kontrolera wysokości, jest to nieistotne, bo nie zadziałało na pilota. Pytanie jest czy są one w następujących po tych słowach 8 sekundach. Pamiętajmy, że na samolocie na którym wyją alarmy i schodzi poniżej wysokości decyzji - załoga jest wg. zapisów rejestratorów lotu - bierna. Zgodnie z Raportem MAK czujniki wysokości w czasie następnych 8 s trzy razy podały wysokość 100 m będącą wysokością decyzji, więc trudno ze 100 procentową pewnością mówić o świadomym zniżaniu. Przyjmując taką prostą interpretację red. GW wygląda to tak, że oni podjęli na właściwej wysokości decyzję odejścia, a zmyliły ich czujniki wysokości. Myśleli, że lecą poziomo na tych 100 m, więc mają czas na poderwanie, tymczasem naprawdę się zniżali, stąd gdy po tych 8 s poderwali, to to nic nie dało, bo po ok sekundzie wpadli na tę brzozę. Jakaś przyczyna tego była. Mówienie, że nie było nacisków, lub że nie mogły mięć one żadnego znaczenia, jest po prostu IMHO nierzetelne. Powtórzę jeszcze raz. Wobec odczytania słów kpt Protasiuka "Odchodzimy", wypowiedzianych po osiągnięciu wskazanej przez kontrolera wysokości, jest to nieistotne, bo nie zadziałało na pilota. Istotne byłyby jedynie naciski w następujących po tych słowach 8 sekundach. -
Raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej
Tomasz N odpowiedział STK → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Naciski były, słychać je wyraźnie. Pytanie tylko czy miały, czy nie miały wpływu na katastrofę. Gdyby było je słychać, MAK wywaliłby z grubej rury, a nie stosował "analizy psychologiczne" pilota. Patrz uwaga 3.1.64 ze strony 144 -
Raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej
Tomasz N odpowiedział STK → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Problem w tym, że w świetle obecnie dostępnych dowodów - nie można jednoznacznie odrzucić, że załoga na siłę nie próbowała lądować. Ale to się mieści w błędach pilotów, nie naciskach. Co stwierdziłeś dość wyraźnie. Bo to wynika z kolejnego punktu 3.1.62 ze str 144 -
Ciekawy napisał: Ale taka taktyka "noclegu" powstała na wskutek pewnych niemiłych doświadczeń, nabytych w początkach września (nocny wypad na Kamieńsk ochotników z Wołyńskiej BK, czy też spalenie cystern z paliwem bodajże w Spytkowicach). Natomiast co do podpalania - to był standart: wyznaczano lotnikom Luftwaffe linię frontu, likwidowano ewentualne punkty zagrożenia/ oporu, no i jak było wspomniane - oświetlano okolicę. Nie powstała później, takie obozy były już 1/2 września pod Pszczyną. Potem było lekceważenie Polaków i rezygnacje z tych obozów na rzecz wygody, i szybki powrót do nich po nieprzyjemnych nauczkach. Podpalanie jako forma współpracy z lotnictwem była działaniem niezależnym (podpalano i w dzień).
-
Raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej
Tomasz N odpowiedział STK → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
GP_Mars Przeczytałem cały raport i uwagi. Jeżeli zwróciłeś uwagę ja w poście FSO wytłuściłem tylko "plus ci którzy mówili im ląduj". Bo mnie chodzi o naciski, a nie o błędy pilotów. -
Raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej
Tomasz N odpowiedział STK → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jarpen Zigrin napisał: Kontroler pozwolił na 100 m. Piloci zeszli poniżej 100 m. A skąd to niby kolega wie, że się celowo zniżali ? Dalej w tekście w Wyborczej jest: Z nowej, grudniowej ekspertyzy fonoskopijnej wynika, że było to potwierdzenie stwierdzenia kapitana. W której sekundzie lotu Protasiuk decyduje: "Odchodzimy"? Z uwag do raportu MAK i stenogramu wynika, że na wysokości 100 m prezydencki tupolew był 2400 m od progu pasa. I leciał na niej przez 8 sekund. 8 sekund się zniżał ? -
Raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej
Tomasz N odpowiedział STK → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
FSO napisał: Poza tym tak naprawdę sama próba lądowania w takich warunkach sprawia, że głównymi winnymi są nasi piloci, plus ci którzy mówili im ląduj, czyli osoby obecne w kabinie. Czy kolega jeszcze czyta, czy tylko pisze ? Nie było próby lądowania. Było działanie pilotów dokładnie jak im dyktował kontroler. Odejście na 100 m. Czyli nie było nacisków, a nawet jak były, PILOT IM SIĘ NIE PODDAŁ ! Czy Kolega może to sobie przyswoić i nie powtarzać tej wykutej mantry ? Bardzo ważna jest uwaga, że "odchodzimy" zarejestrowano na wysokości 100 metrów. Bo to tzw. wysokość decyzji - na której pilot miał właśnie zdecydować, czy ląduje, czy odchodzi na drugi krąg. Zgodnie z przepisami - jeśli nie widział ziemi (a 10 kwietnia mgła to uniemożliwiała), to musiał odlecieć. Wcześniej kierownik lotów z wieży w Smoleńsku wydał komendę pozwalającą zejść tupolewowi tylko na tę wysokość. Jeżeli kolega chce sprawdzić to w "Uwagach do Raportu MAK" jest to na str 143, uwaga 3.1.59 -
Rok 1945 wyzwolenie czy zniewolenie?
Tomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
FSO napisał: W najbardziej pijanym widzie w '38 roku, najbardziej szalony endek nie mógł nawet podejrzewać, że granica Polski będzie sięgała na Zachodzie do linii: Odra i Nysa Łużycka. Naprawdę? Niektórym roiło się dalej. -
Prawdą natomiast jest, że przerosła wyobraźnię naszych planistów przebojowość i szybkość działania niemieckich jednostek szybkich (Blitzkrieg). Tutaj podstawową rolę odegrała tzw. taktyka taboru. W wyobrażeniach naszych teoretyków czołgi były niezdolne do walki nocnej, stąd po walce dziennej powinny się na noc wycofywać na pozycje osiągnięte przez piechotę. Gdyby pozostały w głębi obrony, to jako ślepe i niezdolne do wali nocnej, winny zostać zniszczone przez obrońców. Czyli możliwości czołgów w polskiej sztuce wojennej to wypad kilkadziesiąt km wgłąb pozycji przeciwnika, po czym wycofanie praktycznie na pozycje wyjściowe. Tymczasem Niemcy wymyślili metodę, jak z tego wybrnąć, zrzynając, a raczej modyfikując taktykę husytów. Czołgi za dnia jechały do przodu ile się da. Po czym na noc stawały w szczerym polu między wsiami w prostokąt, czołgi wkoło w sznureczku lufami na zewnątrz, piechota, tabory, jeńcy, sztaby w środku. Dlaczego nie we wsi a pomiędzy ? Ano dlatego, że nocą następowała druga faza i powoli podpalano te wsie, przysiółki, stodoła po stodole, tak że wokół obozu było do rana jasno jak w dzień. I takiego obozu nie dało się zaskoczyć (był wyjątki).
-
Samobójstwo - romantyczne rozwiązanie problemów w I poł. XIX w.
Tomasz N odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
"Lalka", ale tak na 50 %, bo według mnie Wokulski się nie zabił. Ale niektórzy mogą uważać z książki, że jak najbardziej. A książka wnosi tylko parę akapitów e wstępu, bo to psychologia dla oficerów LWP (stąd dobra, bo pisana prosto). Ale opis środowisk zamkniętych się tam pojawia. -
Samobójstwo - romantyczne rozwiązanie problemów w I poł. XIX w.
Tomasz N odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Secesjonista napisał: Tomaszu N czy jesteś w stanie udowodnić tezę Ależ nawet nie próbuję, tym bardziej, że w psychologii znany jest mechanizm indukcji, w którym osobnik chory jest zdolny zarazić swymi skłonnościami zdrowe osoby. Zachodzi to oczywiście tym intensywniej im bardziej hermetyczne i zamknięte jest środowisko. Elitarne środowiska czytelników werteriad można pod to podciągnąć. Nie zmienia to jednak faktu, że Goethe ma rację: Jeśli są wariaci, którym ta lektura zamąciła w głowie, typując osobników w tych środowiskach podatnych na jego teksty. Jednakże nie uważam, by indukcją ich pomysłów na zdrowych dało się wytłumaczyć podawany przez Ciebie skok ilościowy. Wytłumaczenie tego wzrostem ilości upośledzonych w populacji jest najprostsze. Bo to nie muszą być tacy jawni wariaci. Lekkie upośledzenie rzadko jest wykrywane. W sprzyjających warunkach, w rodzinie, wśród przyjaciół, tacy osobnicy mogą spokojnie przeżyć całe życie. Natomiast w nowych środowiskach, wobec nowych wyzwań, nie radzą sobie, co często jest przyczyną samobójstw (tym można by wytłumaczyć zwiększoną ilość samobójstw wśród warszawskich służących). Mógłby to ewentualnie tłumaczyć jeszcze mechanizm predyspozycji. Zgodnie z nim część samobójców popełnia go, uważając się za obciążonych dziedzicznie, bo ktoś w rodzinie wcześniej je popełnił. Daje to swoistą pokoleniową reakcję łańcuchową. Zatem moje pytanie co było wcześniej, jajo czy kura (Werter czy upośledzenie) nadal jest aktualne. A może jest to swoista synergia obu czynników ? Samobójstwa z tymi wstążkami, czy nad książką wcale nie muszą być powiązane z literaturą. Ich teatralność może być formą ukrycia rzeczywistych powodów i problemów. Również to co jest powszechnie uznawane przez otoczenie samobójcy za powód targnięcia się, jego uzasadnienie, nie musi być prawdziwe. W przypadku takich czynów dokonanych z błahych powodów, pod wpływem chwili, włącza się mechanizm racjonalizacji, nakazujący przyjaciołom, rodzinie doszukiwać się jakichś "ciężkich" powodów, czy winnych. -
Metody i podstawy legitymizacji władz PRL-u
Tomasz N odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Tu jestem za "krótki", ale czy mogę poprosić o daty publikacji Paryskiej i Wileńskiej. Może skończymy z tym OT czyli schodzeniem na Dziady ? Od tego jest Hyde Park. -
Metody i podstawy legitymizacji władz PRL-u
Tomasz N odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
No to teraz się wszystko wyjaśniło!!! Wieszczowi chodziło, o Iosifa Wissarionowicza, / Koba, Stalin/. Jasne 40+1=41, muszę jeszcze raz poczytać "Księgi P. P", może i dokładniejsza data się znajdzie, /miesiąc, dzień, godzina/. Raczej nie. Wieszcz jako wieszcz już wtedy dostrzegł Twój potencjał. Bo w Tobie jest spory potencjał, tylko nie rozumiem czemu go rozmieniasz na tanie barowe odzywki wobec innych forumowiczów, czy przygadywanie barmanom, jakbyś chciał żeby Ci przestali nalewać (Jarpenie bez obrazy). Pewna wskazówka że chodzi o Ciebie jest bowiem w II części Dziadów, gdzie Guślarz podobno mówi: Jeszcze Pepe w nazwie słysz W Imię Ojca, Syna, Ducha A kysz, a kysz ! Dlaczego to się nie pojawia w części III ? Osobiście mam teorię, że wynika to z miejsca wydania. Trzecią część wydano w Paryżu, stąd Wieszcz nie chciał by się to kojarzyło z Pepe Le Pew. A drugą wydano w Wilnie, stąd nie było takich obaw. -
Raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej
Tomasz N odpowiedział STK → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Najważniejsze jest odczytane w grudniu przez ekspertów fonoskopii z Centralnego Laboratorium Kryminalistyki KGP zdanie Protasiuka: "Odchodzimy". W uwagach do raportu MAK czytamy: "Zgodnie z zapisem CRV [Cockpit Voice Recorder], odczytanym przez stronę polską, dowódca załogi zgłosił, po minięciu wysokości 100 metrów, że odchodzi na drugi krąg. Drugi pilot to potwierdził". Komisja badania wypadków lotniczych zastrzega: "brak jest jednak (...) zdecydowanej komendy inicjującej ten proces" (przerwania zniżania). Nie oznacza to, że kapitan nie wykonywał tego manewru. Komisja pisze o tym trzy razy: - "załoga rozpoczęła procedurę odejścia na drugi krąg"; - "załoga próbowała - nieskutecznie - przerwać podejście"; - "była to realizacja spóźnionej procedury odejścia na drugi krąg" (w ostatnim przypadku chodzi o "zerwanie" autopilota). Polska komisja oferowała MAK ekspertyzę fonoskopijną przed opublikowaniem końcowego raportu. MAK jej nie wykorzystał. W raporcie napisał, że "decyzji dowódcy statku powietrznego o odejściu na drugi krąg nie było". Polska komisja nie zgadza się z tym. A skoro MAK wśród bezpośrednich przyczyn katastrofy wymienia „kontynuowanie zniżania w warunkach nieuzasadnionego ryzyka z dominującym celem wykonania lądowania »za wszelką cenę «”- spór jest istotny, bo dotyczy przyczyn, a nie tylko okoliczności katastrofy. Potwierdza to płk. Grochowski: - Co do ustaleń przyczyn tej katastrofy będą różnice między naszym raportem a MAK. Bardzo ważna jest uwaga, że "odchodzimy" zarejestrowano na wysokości 100 metrów. Bo to tzw. wysokość decyzji - na której pilot miał właśnie zdecydować, czy ląduje, czy odchodzi na drugi krąg. Zgodnie z przepisami - jeśli nie widział ziemi (a 10 kwietnia mgła to uniemożliwiała), to musiał odlecieć. Wcześniej kierownik lotów z wieży w Smoleńsku wydał komendę pozwalającą zejść tupolewowi tylko na tę wysokość. http://wyborcza.pl/1...uderzeniem.html -
Metody i podstawy legitymizacji władz PRL-u
Tomasz N odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
To miało być tak: …-to obrońca Wskrzesiciel narodu - Z matki obcej i tych co cierpieli biedę A imię jego będzie czterdzieści i jeden. -
Metody i podstawy legitymizacji władz PRL-u
Tomasz N odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Broń Boże, nie zapomniałem. Taż pamiętam, w 68-roczku, te Intelekty, pytały się, dlaczego "Chamstwo" z PW, nie przyłącza się, do jedynych słusznych. Czyli za budowę Pałacu Kultury ich rozgrzeszasz. ...Ponoć dopiero kończą czytać Dziady.... I słusznie w sam raz czas ku temu. Wtedy był czas Ody do młodości. (Stąd niektórzy dopiero dziś zauważają, że Wieszcz się rąbnął o trzy) -
secesjonista i Tomasz N: Skoro wg Was Skandynawowie tak się duszą pod rządami socjaldemokracji, to jak wytłumaczycie to? http://www.newsweek....swiecie,62145,1 Wiktymologia i statystyka. Czyli większość żyje na koszt mniejszości. Przykłady które my podajemy tyczą jednostek wyróżniających się, jak te zdolne studentki czy pisarka. Akurat ich głos jest równoważony przez tych przyjętych męskich tępaków czy beneficjentów tych 102 % Uwzględniłbym też etos protestancki czołówki sondażu, w których to krajach bieda, nieszczęścia traktowane są jako kara boska.
-
"Ziemie Odzyskane" czy Kresy
Tomasz N odpowiedział FSO → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Zaraz zaborczy. Jak ktoś daje nie swoje, to może dać więcej. Np. Prusy Wschodnie. Jeżeli to była transakcja, to czemu się nie potargowali ? Jak pamiętam Bieszczady za żubry wymienił. -
"Ziemie Odzyskane" czy Kresy
Tomasz N odpowiedział FSO → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
A dlaczego niby nie mogliśmy mieć jednego i drugiego ? PS. Czy "transakcja" nie zakłada wolnej woli obu stron ? No i przed kim do obrony ? -
Joanna Szczepkowska
Tomasz N odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Jednym zdaniem: Powiedziała, co wiedziała... i przeszła do historii. -
Ze swej strony polecę R. Pipes "Komunizm". Tam jest praktyka marksizmu (po tej lekturze nie będziesz widział żadnych różnic).
-
Metody i podstawy legitymizacji władz PRL-u
Tomasz N odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Czuję się niedowartościowany. Zapomniał Waść o inżynierach. -
Samobójstwo - romantyczne rozwiązanie problemów w I poł. XIX w.
Tomasz N odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Zastanawiam się nad tymi ogólnymi przyczynami i tak wracam jednak do tej rewolucji przemysłowej. Towarzyszyła jej bowiem również rewolucja w rolnictwie. Samobójstwo „na Wertera” jest czynem przemyślanym, tymczasem, jak się szacuje, zdrowych psychicznie wśród samobójców jest z 1/6. Ja wiem, że to jest czysty darwinizm, ale czy w tym czasie nie pojawił się jakiś czynnik upośledzający „jakość” dzieci ? Wbrew pozorom mogą to być nawet zwyczaje żywieniowe, co tłumaczyłoby dysproporcje miasto - wieś, na wsi łatwiej o kompletną dietę. Poza tym to może to być też poprawa warunków życia, wzrost ilości żywności wywołany rewolucją w rolnictwie. Oznacza on bowiem wzrost przeżywalności dzieci. Wcześniejsza ostrzejsza selekcja sprzyjała większej „jakości” (psychicznej) populacji. Osobniki skłonne do samobójstw nie miały szansy dożyć wieku w którym tej próby mogły dokonać. -
Wielki Głód na Ukrainie nie może być uznany za ludobójstwo
Tomasz N odpowiedział Wiesław z Bogdańca → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Bruno Wątpliwy napisał: Tomaszu, są różne dane, np. spotkałem się z opinią, że na podstawie owego dekretu w ZSRR około 250.000 osób oskarżono, 200.000 skazano (zazwyczaj 5-10 lat łagru, ok. 10.000 na karę śmierci. Dane z pamięci, ale chyba wyjątkowo w tym przypadku w miarę sprawnej. Natomiast rosyjska Wikipedia podaje liczbę 183.000 osądzonych w latach 1932-1939. http://ru.wikipedia....%BA%D0%B0%D1%85 (tamże wcześniejsze dane z raportu Wyszyńskiego). Nie mam czasu zgłębiać problemu, ale coś kojarzę, że w Anglii nieco wcześniej można było dostać karę śmierci (lub przejechać się do Australii) za około 160 przestępstw (w tym okradanie listów i kradzieże kieszonkowe). Także, nihil novi sub sole. Do zagadnienia, czy mamy do czynienia z ludobójstwem powyższe Twoje uwagi, tudzież pytania, i tak - przynajmniej w moim mniemaniu - niewiele wnoszą, bo tradycyjnie uważam, że aby zbrodnię nazwać ludobójstwem należy ocenić intencje władzy (czy to w przypadku Irlandii, czy Ukrainy). W moim mniemaniu przekonanie, że Stalin chciał wymordować Ukraińców za pomocą broni w postaci głodu jest podobnie uprawnione, jak to, że Anglicy w podobny sposób chcieli wymordować niesfornych irlandzkich papistów. Czyli nie za bardzo. Oczywiście w najmniejszym stopniu nie przeszkadza mi określanie polityki i konkretnych działań, czy to w Irlandii, czy na Ukrainie mianem zbrodniczych. Ale uważam, iż pojęcie ludobójstwa ma tak szczególny charakter, że powinno być stosowane z dużą ostrożnością. Inaczej śmierć jednego członka jakieś grupy narodowej, niedługo będzie ludobójstwem, a nie zabójstwem człowieka. Wreszcie jakiś uczciwy głos na lewicy. Czyli można. Bo jak czytałem te „czekoladopodobne” teksty FSO, czy ujawniające wręcz gangsterskie poglądy teksty Naryi, to się już nie dało. Co do ludobójstwa, nie mam zamiaru za to pojęcie umierać, (znów zejdziemy na jakichś „Janków Muzykantów”). Sama zbrodnia mi wystarczy. edit Ale tak zastanawiam się nad Donem czy Kubaniem. Bo o ile trudno mówić o unicestwieniu Ukraińców, o tyle w przypadku zamieszkujących tam nacji trudno znaleźć kogoś kto by się o nich upomniał i pamiętał nazwy. Tam podobno też był Wielki Głód i czy w tym przypadku można mówić o ludobójstwie ? -
Ta szwedzka droga powoli okazuje się ślepym zaułkiem: Według badania przeprowadzonego przez portal Familjeliv siedem na dziesięć Szwedek chciałoby być paniami domu, szczególnie matki urodzone w latach 80. Sondaż, w którym wzięło udział 9 tysięcy kobiet, wywołał tsunami w mediach. Szwedki pracują najwięcej ze wszystkich państw UE i rola pań domu jest tu silnie napiętnowana. Przeczy ideałom równouprawnienia. Ekspertom ta tęsknota za życiem domowym wydaje się niewiarygodna. Niektórzy traktują ją też jako formę buntu. – W poprzedniej generacji matki nie były paniami domu, teraz zostaną nimi ich dzieci – tłumaczy historyk Johanna Overud z uniwersytetu w Umea. Fenomen pań domu zniknął 40 lat temu i już nie wróci, uważają inni. http://www.google.pl/url?sa=t&source=web&cd=1&ved=0CBYQFjAA&url=http%3A%2F%2Fwww.rp.pl%2Fartykul%2F573668.html&ei=fHYxTaGfDYmp4AaWqOjGCg&usg=AFQjCNE9a5gFpivOmA-GSjJhLwzo77F93Q a to nawet z GW Szwecja słynie z polityki równouprawnienia. Dzięki niej odsetek pracujących kobiet jest tam najwyższy na świecie i wynosi 79 proc. Ale okazało się, że parytet płci wprowadzony przez wyższe uczelnie pięć lat temu zamiast pomagać kandydatkom na studia, dyskryminował je. W październiku 31 niedoszłych studentek psychologii pozwało do sądu uniwersytet w Lund, ponieważ miejsca, które należały im się za wyniki w nauce, zajęli gorzej wykształceni mężczyźni. Uniwersytet musiał ich przyjąć, żeby liczba studentów i studentek była taka sama. Podobne anomalie zdarzają się na innych sfeminizowanych kierunkach, jak medycyna, stomatologia czy weterynaria. W zeszłym roku spośród wszystkich odrzuconych ze względu na płeć kandydatów na studia aż 95 proc. stanowiły kobiety.
