-
Zawartość
8,067 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tomasz N
-
Powstanie - jeśli nie 1830, to kiedy? 1848, czy 1853
Tomasz N odpowiedział listopadowy → temat → Powstania
Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Oni nie mogli wiedzieć ale dowódcy powinni. Wybacz ale podchorążowie nie są szczeblem który powinien decydować o wojnie. Widiowy. Dlatego. Nam strzelać nie kazano. - Wstąpiłem na działo I spójrzałem na pole; dwieście armat grzmiało. Artyleryi ruskiej ciągną się szeregi, Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi; I widziałem ich wodza: przybiegł, mieczem skinął I jak ptak jedno skrzydło wojska swego zwinął; Wylewa się spod skrzydła ściśniona piechota Długą czarną kolumną, jako lawa błota, Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy. Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona, Jak głaz bodzący morze, reduta Ordona. Sześć tylko miała armat; wciąż dymią i świecą; -
Protokół końcowy wspólnych polsko-francuskich rozmów sztabowych, którym przewodniczyli: ze strony polskiej generał dywizji Tadeusz Kasprzycki, minister spraw wojskowych, ze strony francuskiej generał Maurice Gamelin, szef Sztabu Generalnego. Francuskie i polskie Dowództwa Naczelne, działając w ramach decyzji powziętych przez oba rządy, po: a) zapoznaniu się ze swoimi punktami widzenia na niemieckie siły i możliwości strategiczne; b) wymianie informacji o siłach Wojska Polskiego i Armii Francuskiej oraz ich możliwościach w zakresie mobilizacji i koncentracji, ustaliły co następuje: I. W wypadku agresji niemieckiej przeciwko Polsce lub w wypadku zagrożenia żywotnych interesów Polski w Gdańsku, co wywołałoby zbrojną akcję Polski, Francuskie Siły Zbrojne rozpoczną automatycznie działania w sposób następujący: 1. Francja podejmie natychmiast działania powietrzne zgodne z uprzednio ustalonym planem. 2. Gdy tylko część sił francuskich będzie gotowa (około trzeciego dnia I+) Francja stopniowo przystąpi do działań ofensywnych o ograniczonych celach. 3. Gdy tylko zaznaczy się główny wysiłek niemiecki przeciw Polsce, Francja głównymi siłami rozpocznie działania ofensywne przeciwko Niemcom (poczynając od piętnastego dnia I+). II. W pierwszej fazie wojny Polska zaangażuje całość swych sił w działaniach obronnych przeciwko Niemcom, przechodząc do działań ofensywnych, gdy tylko okoliczności pozwolą, na ogólnych warunkach uzgodnionych przez oba Dowództwa. III. Na odwrót, jeśli gros sił niemieckich zaatakuje Francję, w szczególności przez Belgię lub Szwajcarię, co pociągnie za sobą wszczęcie działań zbrojnych przez armię francuską, Wojsko Polskie będzie dokładać wszelkich starań, by związać możliwie największą część sił niemieckich, na ogólnych warunkach uzgodnionych przez oba Dowództwa. IV. Aby wzmocnić uzbrojenie i wyposażenie Polskich Sił Zbrojnych, oba Dowództwa naczelne uznają za konieczne we wspólnym interesie natychmiastowe przyjście przez Francję z pomocą materiałową i finansową rządowi polskiemu. Pomoc ta pozwoli wydatnie zwiększyć siły Wojska Polskiego i rozwinąć w Polsce przemysł wojenny, tak na potrzebny Wojska Polskiego, jak i na potrzeby jego sojuszników na wschodnim teatrze działań wojennych. V. Oba Dowództwa Naczelne uważają za niezbędne kontynuowanie bardziej szczegółowych rokowań, mających na celu rozpracowanie wytycznych zawartych w niniejszym protokole. (podpisano): Kasprzycki (podpisano): Gamelin" Zwróciłbym uwagę na 1 i 2.
-
Powstanie - jeśli nie 1830, to kiedy? 1848, czy 1853
Tomasz N odpowiedział listopadowy → temat → Powstania
Akurat uważam jego wybuch za jeden z głupszych pomysłów. Podobnież jak i następne. -
Roman Różyński napisał: Gdyby nie był tak genialny i ruszył po rozstrzygnięciu wojny np. 7 września nie musiałby ustępować Niemcom części tortu. Oceniasz kogoś kto ma apetyt na cały świat po przystawkach ? Poza tym z tego co wiadomo to Niemcy się cofali, by dostał cały przynależny kawałek. Bo Kolega zapewne wie dlaczego pakt Ribbentrop Mołotow nazywano IV rozbiorem ?
-
FSO napisał: Bitwa nad Bzurą wyszła "przypadkiem", bo spotkały się dwie wielkie armie, które coś musiały zrobić bo najkrótsza droga do Warszawy była powiedzmy zajęta przez Niemców. Też to uwiecznię. Bo FSO ma rację, tak było Gregski. Wyszedł Kutrzeba za próg, a tam czołg. I co miał zrobić ? Roman Różyński napisał: Właściwie gdyby Stalin miał pojęcie o sztuce wojennej nakazałby atak wcześniej, tylko że był tak tępy że dopiero zajęcie przez Niemców połowy kraju uświadomiło mu że wojna jest rozstrzygnięta. To ciekawe bo sporo osób uważa zwlekanie Stalina za genialne. Co do ewentualnej pomocy można stwierdzić że sojusznicy pomóc nam chcieli lub nie ale absolutnie konicznym warunkiem otrzymania tej pomocy było wytrzymanie pierwszego ataku niemieckiego tak by ta pomoc miała sens. Po wykonaniu tej części zadania ruch należał do sojuszników, widząc że Niemcy się zatrzymali na naszych głównych liniach obronnych lub przed nimi mogliby zaryzykować, widząc naszą klęskę podjęli jedyną słuszną w tym wypadku decyzję i nie można ich za to winić. Romanie. Oni nie mieli ruszyć nam z pomocą, tylko realizować wspólny plan wojny. W nim z ich strony im Niemcy dalej na wschodzie tym lepiej. Czyli obrazowo, im mniej Polski (terytorialnie), tym lepsze warunki prowadzenia ofensywy na zachodzie. Więc wina jest bezsporna. Poza tym po co ciągle te linie obronne. Jak można krytykować Rydza myśląc jak on ? ----------------------------------- Mam propozycję do Moda by zmienił tytuł wywalając: walki Armii Lublin ...
-
Niemcy musieliby być naprawdę niedorozwinięci umysłowo by nie zmienić w takiej sytuacji kierunków ataku Przecież to robili, wchodząc w luki i wyprzedzając cofające się WP, stąd doszło do bitwy nad Bzurą.
-
Nie ma dobrej wizji obrony, zwłaszcza gdy się pomogło zlikwidować Czechosłowację. Clou tkwi w czymś innym, w ciągłych próbach organizacji jakiejś ciągłej linii, co wiązało się z ściganiem się piechoty z czołgami. Marszami nocą i walkami w dzień. Czyli aktywność 24 h na dobę. Po trzech dniach żołnierze zaczynają się wykruszać ze zmęczenia. Lepsze byłoby nie ścigać się, tylko iść swoim tempem od granicy, wykonując niszczenia i wypady w bok na komunikacje, utrzymując zwartość samych armii czy grup. Ale to też nie gwarantowało sukcesu czyli przetrwania przez dwa tygodnie. Ale gdyby to się udało, to WH byłby na wschód od WP i wtedy wejście na komunikacje w momencie otwarcia drugiego frontu, skutecznie odcięłoby przerzut na zachód, czyli byłoby nawet lepsze dla planu wojny od wiązania walką z czoła (przy skutecznym odwrocie).
-
Może być kłopot, bo kiedyś w pomocy nie było archiwum tylko wylatywały po miesiącu Ale ja mam takie coś "Niemcy w opinii własnej i świata" Joachim Glensk Poznań 1994
-
Warszawa zostaje w polskich rękach Tylko że przemysł jest współzależny i sama Warszawa to może produkować filipinki. Więc cóż po twierdzach, kiedy w nich głodno? Francuzi zaś musieliby działać aktywniej bo nie dałoby się wykpić słowami: państwo polskie w zasadzie nie istnieje. To wykpiliby się innymi. Im chodziło tylko o czas, działać nie mieli zamiaru.
-
FSO napisał: Dowcip tej linii polega na czymś innym - daje o wiele większe szanse na konsolidację obrony i wytrwanie tak długo, Jak Kolega ocenia to w tym aspekcie (to rozmieszczenie przemysłu wojennego w studium Kutrzeby Mossora) Francuzi będą musieli zaatakować. A dlaczego ?
-
Wobec braku reakcji sojuszników po którymś tam ponagleniu i ustabilizowaniu się frontu pewnie nie miałbym wyboru. Ostatecznie pewnie skończyłbym wojnę bez Wielkopolski, Śląska i Pomorza. Co było moim celem w konflikcie ograniczonym. Ale nie tylko to osiągam. Skończyłbyś jako drugorzędny kraik rolniczy bez dostępu do morza, a co za tym idzie, zależny od sąsiadów czyli Niemiec lub Rosji (bo na któregoś musiałbyś postawić, lub oni by zdecydowali za Ciebie). Co więcej. Ta porażka oznacza zmianę układu sił w Europie Środkowej, dominacja Niemiec jest na tyle duża, że takie kraje jak Rumunia, Łotwa Węgry robią co Adolf im każe. W ten sposób cofnąłeś Polskę do 1829 roku. Jedyne wyjście - pozostawienie dużo większych sił przy granicy by wymusić casus belli. Ale to oznacza rozproszenie sił i - dla słabszego - skazanie znacznej ich części na zniszczenie. Więc może raczej stworzyć duże, silne ugrupowania przy granicy, mające większą szansę na przetrwanie w walkach ? Brzmi świetnie, czas na pisanie powieści mości Tomaszu. Akurat to wolna impresja na podstawie opisów propagandowych z wkraczania na Śląsk w 1939 roku, więc całkiem realna (jako opis możliwych działań propagandowych). W mniej niż godzinę osiągnęliśmy pierwszą miejscowość. Była ona prawie w całości zamieszkała przez ludność niemiecką. Widok niemieckiego wojska był dla nich niepojęty, jednakże po chwili zaskoczenie minęło i pojawiła się radość, braterstwo, porozumienie i wzajemne obejmowanie się. Łzy perliły się na policzkach wiejskich dziewcząt. Jedna z mateczek stała obok zakurzonego pojazdu i swymi trzęsącymi rękami dotykała hełmów i gumowanych płaszczy, wtykając kwiaty za paski oporządzenia. Powtarzała wciąż jedne słowa „mój syn, mój syn". Dla niej jej syn, który w młodym wieku służąc w Wehrmachcie zginął we Flandrii w 1917 r. jakby na nowo się urodził.
-
Roman Różyński napisał: Nie zniszczysz bo widząc próbę oskrzydlenia natychmiast wrócę na stare pozycje, Ale ja Cię nie będę oskrzydlał. Jak pisałeś chcesz zaatakować Śląsk. Nim tam dojdziesz, masz do przejścia kilkadziesiąt km bufora w kieleckim. Ja Cię przepuszczę aż pod Sosnowiec (włącznie). A wtedy nie muszę nawet próbować oskrzydlać. Już jesteś. zresztą ewentualny wypad osłaniam innymi równolegle poruszającymi się siłami. No to na jakiej szerokości i w ilu miejscach Kolega chce przełamać moją obronę ? I to min. trzema równoległymi kolumnami ? Wojna trwa od momentu zaatakowania przez Ciebie czat kawaleryjskich, w momencie gdy się zatrzymujesz czaty też się zatrzymują prowadząc walki podjazdowe. W dodatku oficjalnie żądam wycofania agresora i zawarcia pokoju gdy to nastąpi. Naprawdę ? A jak jechałem na Pragę i Wiedeń, to nikt nie uważał, że prowadzę wojnę. I czy ja zaatakowałem jakieś czaty ? Niczego takiego nie było. Mnie witano kwiatami, budowano bramy triumfalne, łzy dziewczętom perliły się na policzkach ze szczęścia. Cały świat to widział i słyszał. Jakieś pojedyncze strzały ? To byli zdradzieccy strzelcy za węgła, zresztą bardzo nieliczni. Wszystko odbyło się pokojowo i nie ma potrzeby zawierania pokoju, bo ja go nie naruszyłem. Ale nowy traktat graniczny mógłby Kolega podpisać.
-
Roman Różyński napisał: wobec braku ataku z Twojej strony mogę spróbować kontrataku w stronę Śląska, teren tam górzysty, lesisty, pozwala zniwelować częściow Twoją przewagę techniczną, w razie przeważających sił cofam się na z góry upatrzone-opisane kilka postów wcześniej, pozycje. Zakładam,że użyjesz do tego min. armii, więc jest to operacja. Ja ze swej strony wykorzystam bufor i pozwolę Ci przełamać swe pozycje, podniosę nieprawdopodobny rwetes w mediach o tym jaki jesteś agresywny i niemiłujący pokoju. Wojska które się przełamią zniszczę w głębi pozycji, nie dając się wycofać, a potem mając taki fajny pretekst w postaci Twych agresywnych działań, przejdę do przeciwnatarcia i zniszczę Twe armie uwięzione w wielkim łuku Wisły. Moje czołgi będą w dwa dni przy Wiśle. Ty w odwrocie kiedy ? Aaaa. Ja Wisły nie przekroczę, tylko wrócę na stare. Więc jak to będzie z tymi "upatrzonymi" ? Rydz też próbował. PS. A wojnę mi już wypowiedziałeś ? Bo ja nie widziałem potrzeby. Wszystko odbyło się pokojowo.
-
Roman Różyński napisał: Brzmi rozsądnie, po szwadronie na głównych drogach idących od granicy do psucia mostów. A dogonią moje samochody pancerne ? Bo wyślę je wszelkimi drogami więc i bocznymi. Co 30 km to dość rzadka sieć. Nie do końca, COP jest w moim ręku bo Armie Kraków, Łódź i Poznań bronią rejonu zawartego między Pilicą a Wisłą. COP ? Cokolwiek niegotowy. A paliwo, węgiel Waść posiada ? A niech sobie bronią. Ja nie zaatakuję, a tobie się kończą rezerwy. Straciłem Śląsk i Wielkopolskę. I Pomorze (z wyj. wisienki) O tym ile czasu utrzymać armię w gotowości pomyślę jak Niemcy nie zaatakują-najważniejsze jest żeby mając miażdźącą przewagę nie pokonali wojska polskiego od razu. Umiesz czytać ? Przecież napisałem. Nie zaatakuję !!!!. Kombinuj dalej. PS. Czy to: Armie Kraków, Łódź i Poznań bronią rejonu zawartego między Pilicą a Wisłą nie jest cokolwiek ryzykowne ? (I sprzeczne z Twoją ideą obrony )
-
Roman Różyński napisał: Część kawalerii, nie za dużo, tyle by opóźnić pochód wysadzając większe mosty. Do obstawienia tą kawalerią masz z 1000 km granicy. Czyli ile ? Szwadron co 30 km ? Tym się już nie przejmuję-skupiam się na najważniejszym-skutecznej obronie. Jak na razie nic nie obroniłeś, a ja nie atakuję, więc się dalej skupiaj. Jak długo masz zamiar utrzymywać armię w gotowości ? I za co ? Przemysł i najbogatsze tereny utraciłeś. Wytrzymasz do 1940 r. ? Bo utrzymanie zmobilizowanej armii kosztuje nieprawdopodobnie, dochody budżetu spadły Ci kilkakrotnie. Czy mały rolniczy kraik bez dostępu do morza jakim teraz jesteś, stać na utrzymanie takiej armii i to jeszcze zmobilizowanej ? Ile miesięcy wytrzymasz ?
-
Roman Różyński napisał: Nic z tych rzeczy-wszyscy wiedzą kto napadł. Naprawdę ? W marcu tak zrobiłem z Czechami i ktoś zareagował ? Znasz powody dla których miałoby być inaczej ? Nie mam, dlatego atakuję tylko by utrzymać działania-ewentualnie jakiś większy atak w wybrane słabiej obsadzone odcinki, Jakimi siłami ? Między Ełkiem a stykiem 3 granic(polska, niemiecka, litewska) było miejsce bez umocnień gdzie można było próbować obchodzić niemiecką linię obronną. A atakuj sobie, kolejna nieistotna wisieneczka. A jakimi siłami ? I na to jest rada-wysunięte daleko-podobnie jak przed Narew oddziały kawalerii opóźniające marsz i toczące drobne potyczki z wysuniętymi siłami niemieckimi, Jak silne te wysunięte odziały ? tak więc te symboliczne strzały padają mówiąc że to nie zabawa a wojna. Naprawdę ? A dziennikarzy im też przydzielisz, czy będą moi ? I będzie ich więcej niż moich, zawzięcie fotografujących te kwiaty ? I jak prześlą te relacje na zachód ?
-
Raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej
Tomasz N odpowiedział STK → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jest jeszcze ciekawiej. Ze strony lewica.pl zniknął cytowany przeze mnie temat. -
Roman Różyński napisał: Zapomniałem o obronie wybrzeża którą zostawiłbym na Helu, tak więc z Pomorza zostaje mi półwysep. A weź sobie na chwilę ten Hel, jako wisieneczkę na torcie. Co do obejścia przez Słowację-taki ruch był bardzo skomplikowany i byłby czas na przerzucenie posiłków. Mnie to nie przeszkadza. Zapomniałeś że ja nie atakuję również i tam. Jako skrzywdzony miłośnik pokoju podchodzę pod granicę polsko rumuńską, czekam na Słowacji i zagrażam. W momencie zatrzymania ofensywy niemieckiej siły polskie byłyby w stanie podjąć kontrofensywę znad Narwi gdzie wg mojego planu miałaby być Armia Modlin, Pomorze, GO Wyszków, GO Narew. Wsparłbym te siły Armią Prusy i działania by toczyły się dalej. Jakiej mojej ofensywy ? Wycofałeś się spod granicy, więc ja pokojowo, bez strzału, z kwiatami zająłem prastare ziemie niemieckie z pewną strefą buforową niezbędną ze względu na wojenne pogróżki niedemokratycznego polskiego reżimu. Stąd na jej granicy do czasu podpisania traktatu granicznego pokojowo rozmieściłem własne wojska. Zaatakuj je (ta kontrofensywa) a teraz to Ty wywołujesz wojnę w Europie. Ja się bronię. Sojusznicy by pomogli lub nie-oczywiście wobec zatrzymania ofensywy niemieckiej ich pomoc byłaby możliwa. Kto ? Francuzi czy Anglicy ? Poczekają aż się wykrwawisz na tej mojej linii. Bo jak chcesz wygrać tę kontrofensywę ? W ataku na przygotowaną obronę trzeba mieć gdzieś trzykrotną przewagę. Masz tyle ?
-
To cofnijmy się Roman Różyński napisał: Spójrzmy na mapę. Narew spełnia te warunki od Nowego Dworu do Osowca na drodze z Grajewa do Knyszyna. Jedyne dogodne do przeprawy miejsca to Łomża i Wizna oraz odcinek między Pułtuskiem a Różanem. Istnieje też możliwość obejścia prawej flanki przez Augustów w kierunku Knyszyna lub Białegostoku. W Wiźnie jak wiemy była pozycja umocniona. Łomży można by bronić korzystając z zabudowań miasta-oczywiście oznacza to zniszczenie miasta. Między Pułtuskiem a Różanem można było już po prawej stronie Narwi zbudować kilka lini prowizorycznych umocnień polowych i obsadzić liczną grupą wojska. Konieczna byłaby silna grupa osłaniająca prawą flankę w rejonie Tykocin-Knyszyn-Białystok. W razie przełamania tej lini obrony można było cofnąć się za Bug. Absolutnie koniczne było tylko utrzymanie odcinka między Nowym Dworem a Serockiem. Tutaj za rzeką powinna być silna grupa zdolna do odparcia ataku i do manewru, np. na skrzydło Niemców atakujących Pułtusk, gdyby ci zrezygnowali z ataku w tym miejscu. Siły do tego także były odpowiednie. Była Armia Modlin niepotrzebnie wysunięta w rejon Mławy i Przasnysza, GO Wyszków i GO Narew. Do tego fatalnie usytuowana-zagrożona atakiem ze wszystkich stron Armia Pomorze. Wszystkie te siły skupione tam gdzie wskazałem nie powinny mieć żadnego problemu z powstrzymaniem Niemców. Nad granicę wysunąłbym jedynie kawalerię w celu wybadania głównych kierunków natarcia wroga i utrudniania mu drogi. Co do obrony południowej rubieży korzystne byłoby takie rozłożenie sił by chociaż częściowo bronić COP-u. Armia Karpaty powinna bronić lini gór od Sanoka do Dukli i Wisłoka od Dukli do Dębicy. Częścią Armi Kraków można było bronić rejonu Tarnowa lub Mielca. W razie czego kolejną linią obronną byłaby linia od ujścia Sanu do Wiły do Lubaczowa lub Tomaszowa Lubelskiego oparta o lasy i San. Teraz co do głównych sił. Wysuniętymi oddziałami Armi Kraków broniłaby lini od Wiślicy do Pradła k. Szczekocin z opcją odwrotu na linię Połaniec-Kielce-Przedbórz gdzie skupiłbym resztę tej armii.Później można by sie cofać na linię Ożarów-Suchedniów. Armią Łódź broniłbym lini Pilicy od Szczekocin do Tomaszowa, a Armią Poznań od Tomaszowa do Mniszewa. W razie odwrotu Armi Kraków Armia Łódź cofałaby się na linię Suchedniów-Tomaszów. Armia Poznań broniłaby lini Pilicy lub atakowała skrzydło sił niemieckich atakujących Warszawę gdzie skupiłbym Armię Prusy. Atakujące Warszawę siły wzięto by zatem w 2 ognie. No to co zrobisz. Nie idę na Warszawę. Zajmuję Górny Śląsk podchodząc dalej na linię Raby Zajmuję Wielkopolskę podchodząc dalej pod Łódź (włącznie) Zajmuję Pomorze Przez Słowację podchodzę na wschód większym oddziałem, zagrażając komunikacjom z Rumunią (nie przekraczając granicy). Okopuję się Ogłaszam,że mnie to zadowala, że wreszcie krzywda wersalska została naprawiona. Oświadczam na cały świat jako ten miłujący pokój, że jak tylko Polska podpisze ze mną traktat graniczny, wycofam się na granice XIX wieczne, a nawet parę wsi dodam Polsce bez żalu.
-
Zresztą czepiasz się nieistotnych szczegółów, odwrotu znad granicy Armia Poznań i Pomorze dokonały w miarę sprawnie, a zatem było czym wozić sprzęt i ludzi. No to nie rozumiem czemu krytykujesz rozwinięcie przy granicy.
-
Co najmniej poziomu strategii z operacją. Decyzja - granica czy Wisła - to poziom strategii. Waść natomiast z niesamowitym wdziękiem operuje: Oczywiście nie byłoby żadnej bierności, gdyż toczyłyby się walki nad Narwią, po przerzuceniu jeszcze przed walkami Armii Pomorze w ten rejon nasi mieliby nawet szansę kontrakcji w tym kierunku, w razie zatrzymania Niemców na lini Pilicy i Nidy moglibyśmy jeszcze przerzucić nad Narew Armię Prusy, której rejon koncentracji powinien być wyznaczony nie tam gdzie był a np. w rejonie Mińska Mazowieckiego, stąd możnaby ją łatwo przerzucić w razie potrzeby do Warszawy lub nad Narew. Czy Panu wiadomo co to coś takiego jak plan przewozów czy żywienie operacji ? I dlaczego "łatwo" w aspekcie Luftwaffe: Lotnictwo niemieckie atakowało wedle mej szczątkowej wiedzy głównie wycofujące się po drogach oddziały, tak że Śmigły bardzo ułatwił im zadanie. No i nie trzeba eksperta od wojskowości by wiedzieć że ostrzał oddziałów stojących w lesie jest o wiele mniej skuteczny niż idących drogą czy stojących w szczerym polu. Waść chce je przerzucać nocą czym ?
-
Roman Różyński napisał: Mógłbyś wyjaśnić. Jak Kolega ich nie rozróżnia, to jak może pisać: Chodzi tu o elementarne zasady sztuki wojennej.
-
Roman Różyński napisał: Chodzi tu o elementarne zasady sztuki wojennej. I słusznie. A na jakim poziomie ? Strategii ? Operacji ? Taktyki ? Bo ja tu widzę pomieszanie z poplątaniem. Czy Kolega gra w brydża ? Jeżeli wylicytuje się szlema (a raczej przelicytuje się) w którym można rozgrywać rozsądnie i bez ryzyka wtopić bez dwóch, albo zagrać na tę jedyną szansę dającą kontrakt, ale jak się źle rozkłada, to się wtapia bez siedmiu, to co Kolega by grał ?
-
Raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej
Tomasz N odpowiedział STK → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Z tego co wiem piloci mieli zapięte pasy. Więc jak mieli się mocniej przyciskać do Ś.P. Prezydenta ? -
Raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej
Tomasz N odpowiedział STK → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
GP_Mars napisał: Tomaszu - jeśli chodzi o naciski Prezydenta - to nie ma na nie dowodu i prawdopodobnie nigdy nie będzie. Uważam zresztą, że Prezydent wcale nie musiał naciskać. Po tekstach Ministra Spraw Zagranicznych o Prezydencie, że jest "małym człowiekiem", po cyrkach z prezydenckimi lotami, po bezproblemowej wizycie w Katyniu Tuska i Putina - nawet obiektywna niemożność wylądowania Kaczyńskiego w Smoleńsku zostałaby odebrana jako kolejna potwarz. Mogłaby dać Kaczyńskiemu więcej punktów niż jakakolwiek przemowa w Katyniu. Trudno stwierdzić, kto był bardziej zainteresowany obecnością Prezydenta w Katyniu. Kazana i Błasik - równie dobrze mogli dostać dyspozycje od przedstawicieli rządu. I mówię to, pomimo całej ogromnej niechęci do prezydentury L. Kaczyńskiego. Z drugiej strony - nie mam wątpliwości, że Kazana i Błasik świadomie, czy też nie - podgrzali atmosferę i przyczynili się do katastrofy. Choć był to jeden z elementów, który się do całego zbiegu okoliczności przyczynił. Po co te dywagacje ? Czy one coś wnoszą wobec słów "Odchodzimy" ? Zgodnie z Twoją logiką np. cnotliwa dzioucha, która pod drzwiami alkowy powiedziała żigolakowi - nie, straciła dziewictwo. Bo przecież on po drodze taaak naciskał.