-
Zawartość
8,067 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tomasz N
-
FSO i co z tego? Przecież to nie zmienia absurdalności planu, w którym odcięcie ostatniej drogi ucieczki (na zachód) daje możność ucieczki na południe. Zatem nie była ostatnia. Poza tym, jak pisałem wcześniej, Kraków był zbyt ważnym węzłem komunikacyjnym, by ACz mogła go sobie odpuścić dla dosyłania zaopatrzenia wojsk będących już gdzieś ho ho na zachodzie. Więc on (Koniew) by go zdobył bez względu na zabytki, Wawel czy inne duperele. Gdyby nie nadzieja (krótkotrwała, ale wystarczająca) na utrzymanie się na kolejnej rubieży, WH w życiu by się spod Krakowa nie wycofał, nawet za cenę zniszczenia miasta. Stąd nie ma się co podniecać absurdalnymi tezami we wspomnieniach Koniewa.
-
Prześladowania komunistów
Tomasz N odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Capricornus napisał: A kolega oczywiście uważa za w pełni uzasadnione i to pewnie bez wyjątku? Przy takim zagajeniu przez Samuela jak najbardziej: Toteż i nie dziw, że represje wobec działaczy rewolucyjnych przybrały spore rozmiary. -
Prześladowania komunistów
Tomasz N odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Wnioskując z tytułu Kolega uważa je za bezpodstawne ? -
FSO napisał: Linia tzw. fortyfikacyjna B1 biegnąca przez Zabierzów była do niczego - bo cały czas ten rejon był, z racji frontu zagrożony "od tyłu" Właśnie o tym piszę, była zagrożona na skutek ruchu ACz na zachód. Wojska idące od drugiej strony Wisły sprawiały, że zagrożenie było realne, Tylko że opis planu Koniewa wcale tego zagrożenia od wschodu nie akcentuje. Akcentuje to od północnego zachodu. poza tym na dokładkę samo miasto było i jest otoczone systemem fortów austriackich połączonych system dróg, istniejących do tej pory zresztą w swej znakomitej części, także w ich ciągu istniały przygotowane przeprawy przez Wisłę - m.in. dzisiejszy ciąg Klasztorna - Półłanki... Zgadza się, stąd ten Zabierzów nie urwał się w niemieckim planie fortyfikacyjnym z choinki. A system dróg fortecznych jest wewnątrz pierścienia i służy obrońcom, nie atakującym. Sama Wisła i jej zimowe stany - niskie - nie stanowiły wielkiej przeszkody w razie forsowania i to w zimie po lodzie, temperatura byłą w granicach grubych - 20 stopni, zaś sama rzeka nie była zanieczyszczona w takim stopniu by nie zamarzała... Wisła pod Krakowem nie ma szerokości kilku metrów i zawsze stanowi istotną przeszkodę, którą należy uwzględnić w planie. Zwłaszcza do forsowania po lodzie. To tak na marginesie.
-
FSO napisał: Tomasz N: Kraków, jak można usłyszeć we wspomnieniach mieszkańców [nie panów z IPN-u] był przygotowany do obrony. To jedno. Druga sprawa - droga nr. 94 - czyli droga na Śląsk biegnie najbliżej ówczesnej linii frontu, droga 79 - [ta via Jaworzno] choć ulokowana dalej - także ma wadę - jest stosunkowo blisko Olkusza, a i lasy i wzgórza wokół umożliwiają całkiem skuteczny atak ze skrzydła z zaskoczenia. Między nimi ciągną się wzgórza przez miejscowych nazywane bywa, że Górami. FSO. Wiadomo, że Kraków był przygotowany do obrony również z materiałów IPN. Z nich wiadomo też że na wysokości Zabierzowa przebiegała niemiecka linia fortyfikacyjna B1. Kolejna linia B2 była pod Oświęcimiem. Ale my tu dyskutujemy o absurdalności opisu planu operacyjnego, który podobno genialnie zapobiegł zniszczeniu Krakowa, pozwolę sobie powtórzyć: "...Groźba okrążenia sparaliżowała jego wolę utrzymania miasta. Korpus Połubojarowa w każdej chwili mógł odciąć ostatnią drogę na zachód. Nieprzyjacielowi pozostawała tylko jedna - na południe, w góry. Toteż zaczął się w pośpiechu wycofywać. Wisła powodowała, że Korpus Połubojarowa nie był w stanie zamknąć kotła od zachodu, nawet atakując spod Olkusza. (Nie mógł też atakować z zaskoczenia, jak twierdzisz, bo wtedy Niemcy nie wiedzieliby o tym zagrożeniu.) Zatem obrona Krakowa, a nawet pozostanie za Wisłą na Podgórzu i ryglowanie ogniem pośrednim komunikacji po drugiej stronie rzeki była sensowna, bo utrudniała sowietom żywienie operacji (dosyłanie zaopatrzenia). Każdy kto próbował objechać Kraków na trasie wschód zachód wie, że w nim i dziś koncentrują się komunikacje. Zatem nie to było powodem porzucenia Krakowa przez Niemców a sławetny plan Koniewa nie miał na ten fakt żadnego wpływu, wszystko wyszło przypadkiem. Nie można zatem mieć pretensji do IPN, że to obśmiewa. Wygląda na to, że po prostu linia B1 puściła i Niemcy postanowili się przegrupować na B2. Czyli przyczyną nie był ruch ACz na południe w kierunku Krakowa, tylko ruch na zachód w kierunku Odry i Berlina.
-
FSO napisał : Z racji tego jak biegł front - od południowego wschodu na północny zachód [linia Limanowa - Częstochowa - przy manewrze w kierunku południowy zachód, od tej linii - jedyna ucieczka pozostawała w kierunku południowym i potem drogą na Wadowice - Bielsko. Uchodząc na zachód wzdłuż obecnej drogi na Katowice przez Krzeszowice - Jaworzno cały czas i skrzydła i tyły byłyby zagrożone atakiem od linii wojsk radzieckich. Zresztą Śląsk został okrążony, lub zagrożony manewrem z kierunku Tarnowskie Góry - Bytom... Naprawdę tylko na południe ? A nie płynie tam równoleżnikowo Wisła ? A czy na niej najbliższy most na zachód od Krakowa nie jest pod Zatorem ? A co z drogą na Chełmek Oświęcim ? Nie jest na zachód ? Wybacz ale to są bzdury. Korpus pancerny nie był w stanie odciąć wszystkich dróg na zachód, więc Niemcy bez problemu mogli się bronić z tydzień, dwa w Krakowie.
-
FSO zacytował: "...Groźba okrążenia sparaliżowała jego wolę utrzymania miasta. Korpus Połubojarowa w każdej chwili mógł odciąć ostatnią drogę na zachód. Nieprzyjacielowi pozostawała tylko jedna - na południe, w góry. Toteż zaczął się w pośpiechu wycofywać. FSO co Ty za bzdety podajesz ? Jeżeli droga na zachód była ostatnią, to jak mogli uciekać na południe ? Wybacz ale takie historie pisze się już po walce pod przebieg, by wszystko odbywało się planowo,a z prawdą to niewiele ma wspólnego.
-
Ad 2. są gospodarcze (wymieniłeś) jak też i wojskowe a tak w ogóle to słabo szukałeś, wpisz np blok wschodni
-
Podobno jego parafa była na rozkazie, a Angole postawili sobie za punkt honoru załatwić wszystkich, którzy byli w to zamieszani.
-
Gdzieś czytałem, że tak naprawdę Jodla załatwili Anglicy, za zgodę na rozstrzelanie jeńców z "wielkiej ucieczki".
-
Niestety nie założyli mu go na szyję (choćby symbolicznie). Owinęli go liną za bary, odkuli od postumentu, był ładnie "poszedł". Zatem Widłobrody dochowali należytej staranności dla "dobra kultury". Ale on był zrobiony nie w całości, a z takich dzwonek kładzionych jeden na drugim. Głowa i bary były jednym kawałkiem (dzwonkiem) i poszły same w górę, a że to było niewyważone, to się chybnęło w bok i było po ptokach. Zaczep montażowy, którym go złożono, musiał być na czubku głowy (lub 2 niżej) i na 99 % po zmontowaniu został usunięty, a miejsce po nim zaszpachlowane, zatem nie było za co go powiesić, by ocalał dla potomności (inna część ciała za którą należałoby go ewentualnie powiesić, nie była w tym dzwonku).
-
Nowomowa PRL i jej przykłady
Tomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Secesjonista napisał: Informację negatywną można było ujawnić w zasadzie tylko obok pozytywnej. Stąd by przekazać treść negatywną konieczne było nagromadzenie spójników i partykuł typu: ale, chociaż, mimo to, jednak. Jeden satyryk (nie pamiętam nazwiska) nazwał to w wierszyku satyrycznym złożonym właśnie z takich zestawień systemem Rembrandta. ostatnie wersy pamiętam: Trzeba, choć jest to sztuka niełatwa Zręcznie rozkładać cienie i światła -
Mam nadzieję, że Bronek się myli, jeśli z powodu Political correctness zniszczono by mit , Conana Barbariana - wręcz ostoi męskości ( bitwy , kobiety , napoje wyskokowe i ambicja być królem - bo dobrze królowi jest ) to była by szkoda. Zwłaszcza jeżeli wyleciałoby i sławetne "moczu przybywaj !"
-
Nie tyle niechcący, co przez nadmiar zaufania dla komunistów. Komu przyszło do głowy, że zrobili "żelaznego Feliksa" z betonu ? Spiżu zabrakło ?
-
FSO napisał: Z tego powodu jest to wymysł burżuazji. A to szok. Kolega też używa języka nienawiści !?
-
S. Łaszcz napisał: A czy ja coś takiego napisałem? No to Cię docisnęli do narożnika, nawet FSO z odsieczą nie spieszy, a nawet dywersję sieje (choć w innym temacie). FSO napisał: jaką wspólną cechę ma obca burżuazja, niemiecki wywiad i polski pan - w propagandzie jest to określenie pejoratywne, pełne nienawiści i wskazujące na powiązania z zagranicą. Zatem autor tekstu zaczynającego się od tych słów "Że Lenin też budował stalinowskie łagry to jest kolejne burżuazyjne kłamstwo" zdaniem FSO używa języka nienawiści. Więc ja chyba tym bardziej jestem zwolniony od czytania dalej. A tak co w sercu Waćpan czujesz do F. Edmundowicza??
-
L Łaszcz napisał: Neguje Kolega istnienie burżuazji? A jeszcze istnieje ? I czy określenie "burżuazyjne kłamstwo" potrzebuje jej istnienia ?
-
kolejne burżuazyjne kłamstwo Ja po czymś takim dalej bym nie czytał.
-
L Łaszcz napisał: (Jerzy Jakubowski - Z mgławicy wspomnień w: Na granicy epok - Wspomnienia o udziale Polaków w Rewolucji Październikowej i wojnie domowej w Rosji 1917-1921, KiW, ZHP przy KC PZPR, Warszawa 1967, s.620-621) Przeczytałem całe wspomnienia tegoż pana i muszę stwierdzić, że posiłkując się wiki na temat jego życiorysu można wyciągnąć fałszywe wnioski, że to ot taki szary Polaczek w rewolucyjnej zawierusze. Tymczasem ten pan był dość mocno ustawiony w kręgach bolszewickich. Dzierżyńskiego znał jeszcze z sprzed wojny, chodził na wykłady Lenina w Paryżu. Był lekarzem "kremlowskim", leczył m.in. siostry Lenina, jak wspomina, wozili go na Kreml do nich Rolls Royce'm. Pomimo takich fruktów z bliżej nieznanych powodów ten pan jednak zdecydował się wrócić w 1922 r. do obszarniczej Polski. Czyżby obawiał się organizacji pana D ? (Miał z nią "styczność" dwukrotnie. Mnie zaciekawił fakt, że za drugim razem upomniała się o niego Sekcja Polska CzeKa. Czyli było coś takiego wyspecjalizowanego)
-
Istnieje wiele świadectw dotyczących interwencji Dzierżyńskiego na rzecz niesprawiedliwie aresztowanych i represjonowanych przez sowieckie organa bezpieczeństwa. Są one bardzo różnej proweniencji i rodzaju. Warte przywołania są zarówno wspomnienia działaczy partyjnych, jak i źródła pochodzące od osób prywatnych, ludzi całkowicie niezaangażowanych politycznie. Do tych ostatnich należą m. in. wspomnienia Wandy Bogusławskiej-Dramińskiej opisującej dla rodzinnego archiwum własne losy i genealogię. Autorka relacji, opierając się na przekazach rodzinnych, streszcza pokrótce historię jednego z braci swego ojca, matematyka związanego z kijowskim uniwersytetem, Henryka Bogusławskiego, aresztowanego w Kijowie przez bolszewików i osadzonego w miejscowym więzieniu. Nie wiem dlaczego autor szuka tak daleko, w wspomnianej książce mamy również i takie historie. To opowieść pewnego działacza z prowincji który został wysłany do stolicy: Polecam zwłaszcza rozważania na temat własnych szans.
-
"Znałem dobrze Dzierżyńskiego ... Z natury był to człowiek idealnej dobroci, miał dla ludzi wielkie serce. Warto to zaznaczyć dla potomności, do wiadomości wszystkich, którym o nim mówią, lub którzy o nim mówią. Jeżeli ten właśnie człowiek niezwykle szlachetnego charakteru stanął na czele rewolucyjnej instytucji powołanej do walki z kontrrewolucją i spekulacją, to był to najlepszy wybór jakiego można było w tym okresie dokonać. Dzierżyński, wysokiej klasy działacz polityczny i nosiciel idei komunistycznych pozostawał zawsze bliski człowiekowi; znał jego cechy bohaterskie, jak również jego słabości i ułomności. Zginęło w tych czasach wiele ludzi, niekiedy niewinnych [sic]. Sprawy, które do niego docierały, były sprawiedliwie osądzane. Pamiętam, ile ludzi zostało przez niego zwolnionych, jeśli szczęśliwie udawało się [!], by sprawy ich do niego dotarły". (Jerzy Jakubowski - Z mgławicy wspomnień w: Na granicy epok - Wspomnienia o udziale Polaków w Rewolucji Październikowej i wojnie domowej w Rosji 1917-1921, KiW, ZHP przy KC PZPR, Warszawa 1967, s.620-621) Nie wiem dlaczego autor podszedł tak wybiórczo do tekstów z tej książki. Jak pragniesz literatury, to tam są teksty bardziej kształcące:
-
Lepiej tysiąc razy pomylić się na korzyść liberalizmu niż skazać jednego niewinnego. F.Dzierżyński A to naprawdę są jego słowa ?
-
Samuelu, a jakie jest Twoje zdanie o nim ?
-
Czy to nie nim Hlawa zadźgał van Krista ?
-
Czy „Solidarność” była produktem systemu, czy nawrotem do dawnych tradycji narodowych?
Tomasz N odpowiedział Narya → temat → Opozycja i protesty w PRL
Tenże "S" robotnik dopominał się by jego życie było wygodne, spokojne, bezproblemowe i by nie odpowiadał za nic, móc żądać w zamian wszystkiego. A nie miał podstaw ? Chyba właśnie to mu obiecywano. Ot ktoś powiedział władzy sprawdzam.