Skocz do zawartości

Tomasz N

Użytkownicy
  • Zawartość

    8,154
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tomasz N

  1. Fortyfikacje i schrony

    Harry (Lee ?) Skoro Ty piszesz, że: "każdy wiedział jak je wykorzystywać", a Kuropieska , że " brak (...) wskazań jak wykorzystywać na swych odcinkach istniejące schrony" to muszę skonstatować, że któryś z Was się myli. Kuropieski już nie przepytam. Bo to jest napisane językiem literackim (niewspółczesnym) i tyczy narady wysokiego szczebla. Jeżeli to dotarło tak wysoko, to jakimi słowami języka ogólnowojskowego omawiano je niżej ? I czy można było to takim językiem przekazać przełożonemu ? Raczej nie stąd ta stonowana forma. Poza tym tu nie chodziło o brak wiedzy jak, tylko o odpowiedzialność za straty ludzi i sprzętu. Bo pozycję zaprojektowano nie uwzględniając obecności schronów żelbetowych, po czym, jak sam piszesz, nagle w lipcu je wprowadzono w strukturę. Gdyby wiedziano od początku że będą, pozycje wyglądałyby inaczej, a schrony (lub sąsiednie otwarte stanowiska) byłyby w innych miejscach. Stąd odpowiedź Gaładyka, reprezentującego na tej naradzie pośrednio Warszawę z jej pomysłami, należy rozumieć jako: radźcie sobie sami na własne ryzyko. Po takiej odpowiedzi lekka przebudowa pozycji, wykopanie nowych stanowisk z dala od schronów w tym się mieściła i była tolerowana, a może i zalecana po cichu. Skoro piszesz, że "Na 54 pociski 4 trafiły nie niszcząc schronu" to można chyba założyć, że ckm dalej był sprawny a załoga żyła. Skoro " nic nie kosztujące ziemne stanowisko ckm ma takie same wymiary" to można zauważyć, że najdalej 13-14 pocisk kal 155 zrobił by z tego stanowiska trzy trupy, trochę złomu i dużą dziurę w ziemi. Zresztą nie jestem przekonany, że potrzebne było by bezpośrednie trafienie. Gdyby było tak łatwo wojny trwałyby krócej. Bo żołnierz ma instynkt i zmienia stanowiska, co niweluje wstrzeliwanie się w konkretne. Tu przykład z I Wojny pokazujący ten instynkt. Jak widać przeróbka podstawy ckm-u na deseczkę pozwalała skorzystać z każdego leja, a ilu chłopów w nim się zmieściło. A ckm poza deseczką jak najbardziej "forteczny" z ciągłą wymianą wody w chłodnicy. "Nie wiem co rozumiesz przez schrony czołowe. Zapewne do ognia czołowego czyli takie, które strzelają na wprost" Tak dokładnie, do ognia na wprost. Nazwa schron ckm czołowy jest bezpośrednia zaczerpnięta z Instrukcji. Nie sądziłem, że trzeba to tłumaczyć. Zgadza się, tak podpisano rysunek. Ale ja się przyzwyczaiłem do określeń z treści, gdzie używa się pojęć "ogień czołowy" czy "schrony z strzelnicami czołowymi". Tym razem ja nie bardzo rozumiem, co masz na myśli pisząc 180 lub 145 stopni. Jak dla mnie ogień na wprost jest ogniem pod kątem 0, a ogień flankujący 90 stopni. Skoro strzelnica schronu do ognia na wprost umożliwiała strzelanie pod kątem 60 stopni, to dla mnie jest to jednoznaczne z kątem 30 stopni w prawo lub lewo od osi. Tradytor do ognia dwubocznego "trapezowy" miał osie strzelnic rozstawione pod katem 140 stopni, w związku z tym każda z nich mogła strzelać po kątem od 40 do 100 stopni na prawej lub lewej flance. Pod tym kątem rozumiem kąt osi strzelnic w schronie. Te do ognia dwubocznego były w instrukcji w dwóch wersjach: 180 st (izba prostokątna) i 140 (czyli nie 145, dziękuję ) przy izbie trapezowej. Tradytor jednostronny można wprawdzie ustawiać pod różnym kątem, ale jeśli potrzebujesz ognia flankującego na dwie strony, to musisz je dublować, gdyż każdy pojedynczy ma zbyt duży obszar kąta martwego i łatwo go obejść. Tak też napisałem, ale wcale nie jest go łatwo obejść. Ckm strzela do 1,5 km (i dalej) więc przy rozstawie co 300 m przy ogniu bocznym jeden osłania z cztery sąsiednie. Zatem i z tych z jedną strzelnicą da się stworzyć w miarę ubezpieczający się wzajemnie system ognia. Natomiast wystawienie choćby jednej strzelnicy na ostrzał na wprost eliminowało schron również na drugim kierunku. I taka ogólniejsza uwaga. Ja wcale nie pieję z zachwytu. Samymi fortyfikacjami nie da się wygrać wojny, a bardzo często dają jedynie złudne poczucie bezpieczeństwa. A kiedy nie dały (ostatnio czyli podczas DWS) ?
  2. Fortyfikacje i schrony

    O fajnie dyskusja się rozwija. Bo ja tak bardzo chciałem się przejechać po "betonie". Piechota, boi się nie schronów a nowości, a doskonale to ilustruje Twój kolejny wpis. Schrony o których rozmawiamy, jak sam zresztą zauważyłeś pojawiły się w lipcu 39 i nikt nie miał pojęcia jak je wykorzystywać, a podkreślam, że były to schrony polowe. Akurat to nieprawda, każdy wiedział jak je wykorzystywać, bo one były dokładnie wpisane w system ognia całej pozycji. W miejscach gdzie nie były gotowe schrony, stały ckm-y w dziurze w ziemi, bo tam miały stać. Tego wymagał zaprojektowany system ognia. Piechota po dowódców niższego szczebla była po prostu pełni świadoma ryzyka i niedogodności związanych z obecnością schronów w pozycji polowej. By to zilustrować. Konstrukcję polskich schronów weryfikowano "bojowo" podczas wspólnych ćwiczeń sapersko artyleryjskich. Czyli saperzy najpierw budowali kilka obiektów na niewielkiej przestrzeni, a potem artylerzyści próbowali je zniszczyć. Podczas takich ćwiczeń w lipcu 1929 r. taki schron tradytorowy ostrzelano z działa 155 mm z odl. 4 km. Na 54 pociski 4 trafiły nie niszcząc schronu, reszta rozłożyła się z grubsza w prostokącie o wymiarach 200 x 50 m. Czyli na tych obok trafiło 50 pocisków czyli jakieś 92 %. przy czym strzelanie prowadzono w wybitnie korzystnych warunkach z starannym domierzeniem odległości itd. W warunkach rzeczywistego pola walki trafień byłoby o wiele mniej i do wyeliminowania schronu trzeba by z 200 - 400 pocisków, a których 195 - 390 trafiłoby obok schronu. Zatem obawy wcale nie były bezpodstawne, a odporność schronu na ostrzał jak widać wcale nie wynika z "obudowy betonowej", lecz z małych wymiarów. Tylko że nic nie kosztujące ziemne stanowisko ckm ma takie same wymiary, jest lepiej zamaskowane, i może być wielokrotnione wzdłuż przewidzianych linii ognia, co zwiększa jego odporność, bez zmiany możliwości prowadzenia ognia (ale z drugiej strony narażone jest na ostrzał "słabszych" środków ogniowych, co z kolei zwiększa szansę zniszczenia, ale nie na tyle, by "usprawiedliwić" beton). Mimo tego z punktu widzenia dowódcy odcinka takie rozwiązanie jest jednak lepsze, więc on nie tylko że nie zaganiał tych ckm-istów do schronu, lecz zawczasu kazał im wykonać z dwa trzy ziemne stanowiska obok i je obsadzać, schron betonowy traktując jako element maskowania, a nie bojowy. Po zajęciu okopów można było żołnierzom kazać budować podobne, tylko o mniejszej odporności na trafienie, obiekty saperkami i toporkami. Śmiem zresztą twierdzić, że gdyby taka pozycja była utrzymana dłużej to i bez rozkazu chłopaki by się zaryli w ziemianki. Myślę, że po jednych, drugich ćwiczeniach z wykorzystywaniem tych "króliczoków" piechota by się oswoiła i nauczyła należycie wykorzystywać. Gdyby to były ćwiczenia z obecnością artylerii (taki ostrzał z setki pocisków) nabraliby dokładnie odwrotnych nawyków, niż postulujesz (z wyjątkiem zarycia się w ziemi, bo to zrobiliby zawczasu). Inna sprawa, jak Instrukcja była wykorzystywana w praktyce. Schrony ckm "czołowe" miały być budowane tylko w szczególnie korzystnych warunkach terenowych, to było słuszne założenie. Takie czołowe schrony są łatwe do zlokalizowania i unieszkodliwienia. Tymczasem na Przedmościu Koło, ( a jak pod Pszczyną ?) stanowiły one prawie 50% zbudowanych schronów ! Doskonały jak dla mnie za to był koncept dwustronnego tradytora z izbą trapezową. Osłonięty od czoła, mógł razić ogniem ckm-u nie tylko równolegle do linii obrony, ale również na przedpole sąsiedniego dzieła. Nie wiem co rozumiesz przez schrony czołowe. Zapewne do ognia czołowego czyli takie, które strzelają na wprost, a nie w bok. I słusznie, bo takie schrony można łatwo unieszkodliwić ostrzeliwując odsłoniętą strzelnicę, o co w tradytorze trudniej. Stąd Twój zachwyt nad tradytorem do ognia dwubocznego może nie mieć podstaw. Wprawdzie jest pozornie ekonomiczniejszy, bo większa raptem o metr izba bojowa pozwala na rozstawienie aż dwóch ckm-ów, ale za to obecność drugiej strzelnicy ułatwia neutralizację, gdyż nie zawsze można tak go ustawić, by któraś z strzelnic przy powtarzalnej konstrukcji nie była gorzej zorientowana w terenie, ułatwiając atakującemu ostrzał na wprost schronu. Dwa pojedyncze tradytory o ogniu krzyżującym dają to samo i są odporniejsze. Pozwalają też lepiej system ognia wpasować w teren (linie ognia można ustawić pod dowolnym kątem, a nie jedynie 180 lub 145(?) jak w typowych schronach do ognia dwubocznego).
  3. Fortyfikacje i schrony

    No tak, tyle że w wojsku obawy nie "idą" przed rozkazami. W polskim wojsku wrześniowym jak najbardziej. Dla dowódcy "utrata" ckm-u związanego w silnie ostrzeliwanym schronie również nie była korzystna. W 1939 r. była narada na poziomie Grupy Operacyjnej "Bielsko" na ten temat czyli na bardzo wysokim szczeblu. Tak o tym pisze Kuropieska: Jak w tym kontekście ocenić upowszechnianie się stanowisk pozornie uzbrojonych? Akurat to był standard maskowania przewidziany regulaminem. Należało ich wykonać do 1/3 ilości rzeczywistych. Ale co do schronów to te pozorne (w ramach pozycji polowej) były elementem maskowania wyższego szczebla i wykonywano je na odcinkach przedpola nie przewidzianych do długiej obrony, np przy samej granicy. Rozkaz gen. Szyllinga o tajemnicy tak to precyzował: Ochrona prac nad umocnieniami winna, w zakresie możliwym do osiągnięcia przy ich masowości, objąć zamaskowanie taktyczne, zabezpieczenie osobowe, techniczne i spraw tajnych (akta, plany). 1/. - Zamaskowanie taktyczne: Aby zamaskować istotne zamiary należy prace podjąć jednocześnie na całej głębokości, robiąc również ewentualne umocnienia pozorne, (te ostatnie dla celów wyszkoleniowych nawet na odcinkach przygranicznych, gdzie umocnienia się są w ogóle przewidziane). Niezależnie od tego, poszczególne prace, a zwłaszcza schrony i umocnienia betonowe, należy jak najlepiej zamaskować.
  4. Fortyfikacje i schrony

    Harry i jeszcze jedna sprawa. Fortyfikacja wymaga specjalistycznych załóg, dobieranych również z uwzględnieniem odporności psychicznej na ostrzał i walki w schronach. Tego nie da się uzyskać w ramach standardowej dywizji piechoty. Jaki to ma wpływ ? Ano duży gdyż piechota boi się schronów, również własnych! Piechota wie, że schrony są wybitnie narażone na ostrzeliwane artylerią, co oznacza, że tym w pobliżu jest ciężko. Stąd próbuje trzymać się od nich z daleka. Łącznie z ckm-istami ! W rezultacie pożytek z nich żaden. By to zilustrować. Żyje jeszcze por. Kachlik, wtedy prosty żołnierz 16 pp. 2 września po walkach na pozycji wysuniętej wycofał się z IV batalionem do Piasku, gdzie były najlepiej zaawansowane schrony żelbetowe całej pozycji pszczyńskiej. Żołnierze 16 pp obsadzili okopy z dala od schronów, je same pozostawiając puste, nieobsadzone. On, zmęczony po nieprzespanej nocy, poszedł do jednego się zdrzemnąć. Zbudziły go niemieckie głosy. Jak się okazało batalion wieczorem się wycofał i nikomu nawet nie przyszło do głowy sprawdzać czy nie ma kogoś w schronach.
  5. Ja tu kiedyś w innym temacie powołałem się na źródło https://forum.historia.org.pl/topic/9544-parady-rownosci-i-normalnosci/page__view__findpost__p__144886. Książeczka była np w Empiku.
  6. Anomalie pogodowe

    Raczej na odwrót. Wisła nieuregulowana płynie w szerszym korycie, wiec wolniej. Teraz mamy w Warszawie ostrogi. Przy brzegach miedzy nimi nie ma nurtu i Wisła przy mrozie tam zamarza, a środkiem płynie szybko i nie zamarza do wielkich mrozów. Baz ostróg nurt by był na całej szerokości, ale wolniejszy. Pozostanę przy swoim zdaniu. Zdolność unoszenia kamulków przez wodę jest silnie zależna od prędkości nurtu (chyba w czwartej potędze), więc ta Wisła z ostrogami, pozostawiona samej sobie, uszkodzi ostrogi poszerzając koryto i zamuli poszerzenia je zwężając, aż będzie płynęła z taką prędkością, że unoszony na tym odcinku materiał stały nie będzie się osadzał, a ten z brzegów i dna nie będzie unoszony (średnio).
  7. Anomalie pogodowe

    Woda w korycie naturalnym porusza się względem brzegów najszybciej jak jest to możliwe. Poza tym w nurcie są wiry itd, mieszające różnie warstwy, co utrudnia zamarzanie z wierzchu. W uregulowanej rzece tego nie ma lub jest w mniejszym zakresie. Ostatnie próby poważnego uczynienia Wisły spławialną były za PRL-u, teraz wszystko wraca po trochu do natury.
  8. Wasze zdjęcia

    Nie moje z sieci, ale w sam raz dla Fodele. Czyli gdzie jest kotek ?
  9. Anomalie pogodowe

    Do tego wcale nie trzeba zanieczyszczeń. Wystarczy bardziej zbliżone do naturalnego koryto rzeki. Bo ruch wody też nie pozwala wodzie marznąć. Czyli może wprost przeciwnie ? Zwiększona ekologia ?
  10. Anomalie pogodowe

    Kwestia normy. Bo tej soli nie jest aż tyle, by miało to znaczący wpływ na niezamarzanie Wisły w Warszawie.
  11. Anomalie pogodowe

    To akurat nie ma nic wspólnego z klimatem tylko z zanieczyszczeniem Wisły wodami kopalnianymi. W tej chwili Wisła jest tak zasolona, że aż dziwne, że w ogóle zamarza, a kiedyś zimą były regularne przeprawy po lodzie. To raczej problem Krakowa niż Warszawy. Dunajec, Wisłoki, San dają już wystarczająco dużo wody by ją rozcieńczyć znów do słodkiej.
  12. Fortyfikacje i schrony

    O jak najbardziej Obszar. Mea culpa. Ale co do ekonomiczności to w swoim czasie popełniłem podobny akt strzelisty je po niebiosa wychwalający. Jednakże to rozmieszczenie sznureczkiem. Fortyfikuje się tylko niektóre kierunki ukierunkowując przeciwnika i czyniąc jego ruchy przewidywalnymi, bo dysponując wywiadem atakuje tam gdzie tego betonu nie ma. Jak to uzyskać przy równomiernym nasyceniu schronami linii obronnych ?
  13. Dobre strony A. Hitlera

    Nie mówiąc jeszcze o tym że na koniec miała otrzymać list o mniej więcej takiej treści: Jako dowódca kompanii Pani kochanego syna mam ciężki obowiązek oznajmić Pani tragiczną wiadomość, że pani kochany syn, a nasz towarzysz broni, grenadier ........... zaginął w dniu ............ podczas ciężkich walk obronnych pod ....... Kompania wypełniała w tym dniu ciężkie zadanie. Po zaciekłym ataku wroga zabrakło Pani syna. Wszczęte natychmiast poszukiwania nie dały niestety rezultatu. Poszukiwania przejmie Placówka Informacyjna Wehrmachtu ds. Rannych i Zaginionych na Wojnie w Saalfeld/Turyngia. Przejąłem kompanię dopiero później, wiem jednak z opowiadań przełożonych i kolegów Pani syna, jak odważnego i dzielnego żołnierza utraciła kompania w jego osobie. Był on zawsze zadowolony i skłonny do poświęceń, chętnie i sumiennie pełnił swą ciężką służbę. Nadal będę się starał dowiedzieć dalszych szczegółów odnośnie losu Pani syna, by przejąć na siebie tragiczną pewność. Jednocześnie w imieniu kompanii najgoręcej zapewniam, że jesteśmy z Panią i pozdrawiam Panią z prawdziwym współczuciem Bo o to w końcu chodziło z tą pomocą dla matek z dziećmi.
  14. Dobre strony A. Hitlera

    Chłopie doceń nas. To nie była Matka Teresa z Kalkuty i w tym temacie trzeba się naprawdę wysilić, by znaleźć choć kropelkę dobra. A tu cały kanister.
  15. Fortyfikacje i schrony

    Na sztuki pewnie tak. W końcu miały być co ok 300 m wzdłuż całej granicy. Ale to były takie małe żelbetowe króliczoki, jednoizbowe 4- 6 m kw. Ale wyposażenie miały trochę bogatsze, bo przewidziano w nich piecyk. Poza tym zaczęto je budować w lipcu 1939, gotowych było niewiele, a z nich powalczyły nieliczne. Pod Pszczyną zachowało się ich 14 na głównej linii (miało być 24) + 1 z wysuniętej, we wrześniu powalczyły z dwa, większość dłużej w 1945. Ale dużym, zwartym i w miarę dobrze zachowanym kompleksem umocnień, złożonym z całkiem dużych schronów, wieloizbowych, z kopułami, jest niewątpliwie Obóz Warowny Śląsk.
  16. Dobre strony A. Hitlera

    Rok 1936 to rok opracowania specyfikacji wojskowej i ogłoszenia przetargu. Rok 1930 angielska wiki podaje jako rok opracowania konstrukcji. Wynalazł kanister inżynier Vinzenz Grünvogel, który pracował w firmie Müller. Czyli jednak jak w PRL-u. Odkrywanie odkrytego.
  17. Moje gimnazjum 1946-1949

    Moje liceum im Bolesława Chrobrego w Pszczynie, właśnie się szykuje do obchodów 270-lecia od przyszłego tygodnia. Jako absolwentów na wiki podają tylko Loskę i wicemin. Tomczykiewicza, ale skończył je w swoim czasie i Reichminister Hans Lammers. (z forumowiczów też marcnow92)
  18. HIstoria stacji kolejowych

    Polecam to forum. Tam są też koleje. http://www.eksploratorzy.com.pl/
  19. Fortyfikacje i schrony

    Pierwsza to była "Fortyfikacja polowa" K. Biesiekierskiego z 1922 r. dostępna w sieci na stronie fortyfikacje.net Ale polska sztuka fortyfikacyjna całkiem ładnie się rozwijała w międzywojniu a ubogość środków finansowych wyszła jej na dobre, gdyż wypracowała solidne zasady wykonawcze tanich schronów. Ale koniec ich był taki sam jak większości z tego okresu. Nie powalczyły.
  20. Dobre strony A. Hitlera

    Projekt tego typu kanistra był wcześniejszy o kilka lat, względem dojścia Hitlera do władzy. Można jakieś szczegóły ? Bo to był podobno efekt tajnego programu na osobisty rozkaz Adiego. Jak jest jak piszesz, to mój post nadaje się do tematu "III Rzesza a PRL".
  21. Dobre strony A. Hitlera

    Z książki spod choinki dowiedziałem się, że charakterystyczny 20 l kanister zawdzięczamy jemu.
  22. 6 Dywizja Piechoty

    Są trzy możliwości: 1. Dowódca podał rzetelne dane (takie rzetelne dane podawał np. płk. K. Dworak), z racji dajmy na to sumienności i dyscypliny, obrazujące beznadzieję sytuacji, i brak perspektyw na dalszą walkę; 2. Dowódca specjalnie zaniżył stany osobowe i przejaskrawił sytuację, bojąc się ewentalnej późniejszej odpowiedzialności i konsekwencji. 3. Dowódca specjalnie zawyżył stany, ale to wydaje się mało prawdopodobne, bo i po co, w jakim celu ? W razie klęski spoczywa na nim jeszcze większa odpowiedzialność i wszelkie konsekwencje (np. późniejszy zarzut za nieudolne dowodzenie - przykład gen. Dęba-Biernackiego). Dobrze kombinujesz. Ale to trzeba potraktować bezosobowo. Bo cybernetycznie są cztery warianty: 1 Zaniżamy własne siły + zaniżamy przeciwnika 2 Zaniżamy własne siły + zawyżamy przeciwnika 3 Zawyżamy własne siły + zaniżamy przeciwnika 4 Zawyżamy własne siły + zawyżamy przeciwnika Jeżeli spojrzymy na to ile może dowódca zyskać na każdym z nich widać (teoria gier się kłania), że taki wariant 3 jest maksymalnie niekorzystny, nie może liczyć na wsparcie i ryzykuje, że dostanie jeszcze dodatkowe zadanie, które przekroczy jego możliwości i przegra. 1 i 4 są pozornie neutralne, bo jeżeli prawda wyjdzie na jaw, przełożony może uznać go za niekompetentnego nawet przy wygranej. Jedyną strategią, korzystną dla podwładnego jest wariant 2 w którym może liczyć na ewentualne wzmocnienie ułatwiające wykonanie zadania. Jeżeli go nie dostanie, to jak się powiedzie to jest taki Kircholm, jeszcze większa chwała, jak porażka to wytłumaczona. Oczywiście nie można przeginać, bo jak za bardzo podrasujemy dane, to nas przełożony usunie ze stanowiska jako nie radzącego sobie złego dowódcę. Strategii tej uczy się praktycznie podczas służby każdy oficer zawodowy, ma jej świadomość również i przełożony (też przez to przechodził i stosuje wobec swego przełożonego) wprowadzając na swój użytek stosowną poprawkę do meldunku. (Stąd brak w schemacie "rzetelnego informowania", które jest z tego powodu niekorzystne) O gen. Mondzie pisał gen. Smorawiński: "Inteligencja bardzo duża, dominuje spryt, i wybitna zdolność radzenia sobie w każdej sytuacji" (CAW, Kolekcja generałów, gen. B. Mond,mikr.394. Roczne uzupełnienie listy kwalifikacyjne za rok 1931). Czyżby dały o sobie znać przymioty tak charakterystyczne dla nacji generała ? Oczywiście - w pozytywnym tego słowa znaczeniu Ale mnie nie interesuje Mond tylko ppłk Matuszek, czy jego meldunki były rzetelne. Moim zdaniem nie. W meldunkach 16 pp uległ zupełnemu rozbiciu pod Ćwiklicami i Rajskiem i nie przedstawiał żadnej wartości bojowej. W tej sytuacji włączenie nowych sił oznaczało zmianę od zera do tych 30 % Jednakże z relacji podwładnych Matuszka wiemy, że jakieś 30 % wartości bojowej pułk wyniósł spod Ćwiklic, bo III baon stracił tylko dowódcę. Również straty żywe pułku pod Ćwiklicami zostały bardzo zawyżone. Startując z tego poziomu, włączenie do tych "resztek" podczas odwrotu baonu szkolnego i baonu ckm daje za Sanem min 50 % stanów i podobną wartość bojową.
  23. 6 Dywizja Piechoty

    Ciekawy napisał: W sumie 515 oficerów, oraz 15 977 podoficerów i szeregowców. Jednak już po walkach pod Pszczyną i podczas podejścia do Dunajca 6DP poniosła spore straty: Za Sanem, po reorganizacji 12 i 20pp liczyły około 75% stanu etatowego, najniższe stany miał 16pp, zaledwie 30% stanu etatowego w piechocie [1] Dodać należy, że artyleria miała stany prawie nietknięte [2]. Siły dywizji zostały nieco wzmocnione dołączonymi oddziałami (np. wzmiankowany 12pp został zasilony I baonem 48pp z 11KDP) [3] W chwili kapitulacji, pod Oleszycami (20.09.1939r., godz. 18.00) stan dywizji wynosił ok. 3 tys. żołnierzy. [4] Jak widać autorzy opierali się na powojennej relacji gen. Monda. Stąd to jest fakt udokumentowany. Ale osobiście uważam stany 12 i 20 pp za przeszacowane, a 16 pp za niedoszacowane. Po reorganizacji za Sanem 16 pp był dwubatalionowy i te bataliony nie miały raczej poniżej 50 % stanów. To jest temat na szerszą dyskusję i szkoda że wyleciał z wcześniejszego ogólniejszego tematu. Bo to niestety będzie ogólnowojskowe gdybanie, bardzo lekko wsparte relacjami. Bo trzeba sobie spróbować powiedzieć na podstawowe pytanie: Jaki interes ma dowódca by realnie informować przełożonego o własnych możliwościach i zagrożeniach. Oraz dalej: jaki ma interes w tym by te prawdziwe dane podawać w swych późniejszych relacjach, (kiedy wiemy, że skapitulował).
  24. Gwara śląska, a język urzędowy

    Z zagadnień językowo- górniczych osobiście polecam "Szychtownicę" Jarczewskiego. Był to polonista, który poszedł za kasą do roboty na grube. Zabawne są też dialogi śląsko polskie u lekarza i w aptekach.
  25. Życzenia świąteczno-noworoczne

    Czy się poprawił tego nie wie, ale i tak życzy wszystkim wszystkiego najlepszego.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.