Skocz do zawartości

Tomasz N

Użytkownicy
  • Zawartość

    8,067
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tomasz N

  1. Prewencyjny atak Polski na Niemcy

    Trzeba było dopiero notorycznie wrogiej Polsce p. Tabouis, by wyciągnąć na światło dzienne ten najważniejszy może epizod z dziejów lat 1920-1939. Oto co pisze p. T.: W kwietniu 1933 roku, kiedy wchodziła do Quay l'Orsay, zobaczyła pułkownika Becka, ubranego w cylinder i czarny płaszcz. Pułk. Beck przybył do Paryża celem wręczenia noty Marsz. Piłsudskiego, w której ten ostatni proponował państwom zachodnim akcję prewencyjną przeciw Niemcom. Beck spiorunował p. Tabouis – jak sama pisze – wzrokiem, gdyż tego samego dni napisała artykuł pełen złośliwych aluzji pod jego adresem. Tu następuje długa dygresja zawierająca najobrzydliwsze napaści osobiste na b. naszego ministra spraw zagranicznych. Według informacji zebranych przez autorkę nota polska proponowała wkroczenie korpusów polskich do Niemiec i okupację Prus Wschodnich oraz terytoriów po Odrę. Jednocześnie wojska francuskie miały okupować Zagłębie Ruhry, a Anglia miała wesprzeć dyplomatycznie całą akcję. Realizacja tego planu – wobec ówczesnego rozbrojenia Niemiec – musiała przynieść w konsekwencji upadek Hitlera. Nota została doręczona ministrowi wojny, którym był wówczas Edward Daladier[12]. Nie znajduje się ona w aktach francuskiego M.S.Z. i jego sekretarz generalny p. Alexis Léger[13] nigdy jej nie widział. Nota została pozostawiona bez odpowiedzi. Pani Tabouis zaopatruje swój opis stanu faktycz­nego jadowitym komentarzem, z którego wynika, że Marsz. Piłsudski był już wtedy najzupełniej przygotowany na zbliżenie z Niemcami i wystosował ową pro­pozycję, by uzyskać alibi w stosunku do państw zachod­nich. Nawet jeżeli ten komentarz jest prawdziwy – a przeciw niemu może świadczyć okoliczność, że ministrem spraw zagranicznych Francji był wtedy Paul Boncour[14], jeden z jej najbardziej antyniemieckich polityków – to w niczym nie zmienia to postaci rzeczy. Słabością dowodu jest osoba Becka. Jego wizyta w Paryżu nie była czymś takim ot tak. W każdym razie w historii polskiej polityki zagranicznej z tego okresu nie znalazłem śladu po takiej wizycie. Natomiast podaje się, że tę propozycję zgłosił Francuzom jako delegat Piłsudskiego nie Beck a Wieniawa Długoszowski. No i jaki interes ma sowiecka agentka wpływu by takie cóś ujawniać ?
  2. Pytania dotyczące formacji

    Słusznie. Bateria to odpowiednik kompanii.
  3. Pytania dotyczące formacji

    Zasadniczo kawaleria i artyleria miała wtedy podobne nazewnictwo. Odpowiednikiem batalionu był dywizjon, odpowiednikiem kompanii szwadron lub eskadron W Polsce międzywojennej cudownie rozmnożono pułki kawalerii pomijając szczebel dywizjonów. Pułk kawalerii składał się z szwadronów, (czyli tak naprawdę był dywizjonem).
  4. Kabaret Moralnego Niepokoju

    A cóż tak Waćpana ubodło, że tak wprost dajesz odpór ? Czyżby skecz "Wolne media" ?
  5. Drewniane naczynia toczone

    Jancet napisał: Obrabianie wewnętrznej powierzchni jest tylko trochę trudniejsze - klocek drewna trzeba złapać w jakieś obręcze, żeby był dostęp do podstawy walca, a dalej tak samo, tyle że posługiwanie się dłutem będzie trudniejsze, pewnie trzeba będzie stosować narzędzia o nieco innym kształcie. Wcale nie trzeba łapać w obręcze, nie trzeba nawet konika dociskającego do tarczy. Bierze się trochę dłuższy kawałek drzewa i przykręca na stałe do obrotowej tarczy (głowicy). Mamy wtedy dostęp do obrabianego materiału z boku i od czoła. Po wstępnej obróbce kłody dla uzyskania w miarę równomiernego rozkładu masy (żeby nie biło czy wibrowało), obrabiamy swobodnie od czoła wnętrze naczynia, potem z boku kształtujemy stronę zewnętrzną, a następnie wąskim cienkim nożem odcinamy naczynie od reszty przykręconej kłody. Straty drewna większe, ale wygoda pracy nieporównywalna.
  6. 6. pułk artylerii lekkiej

    Kto chce niech czyta te 6 stron, tu pozwolę sobie wyciągnąć z nich istotne fragmenty: Jak widać wu Pabicha II dywizjon rozpoczyna mobilizację 27.08 i kończy ją po 10,5 godzinie o 16.30 tegoż dnia. A co podaje nam ppor. Pawłowski: Tu mobilizacja zaczyna się 24.08 o 9.00 i kończy z 9 godzinnym opóźnieniem w stosunku do planu o 4.00 26.08 Zatem jak to zestawimy, to wychodzi że dywizjon się zmobilizował i wyszedł z Krakowa 26-go, po czym następnego dnia zmobilizował się na nowo i wyszedł z Krakowa około 17.00. Mam inne relacje z tegoż dywizjonu w tym dowódcy mjr Gintla, ale one zaczynają się od 1 września. Natomiast w notatce szefa 4 baterii na temat walk nad Dunajcem pojawia się: jako data zakończenia mobilizacji 4 baterii dzień 28.08. Być może chodzi tu o wspomniane na str 68 "Niezapomnianych Kart" zgrywanie baterii, ale i tak data ciekawa i wieloznaczna.
  7. 6. pułk artylerii lekkiej

    Dzięki pomocy Secesjonisty wiemy, że koń dla wojska kosztował ok 1100 zł, (dla artylerii były jeszcze droższe). Bateria liczyła 110 koni, czyli dywizjon to minimum 400. Ale w artylerii w planie mob. mniej więcej połowa koni miała być "wojskowa", połowa pochodzić z poboru. Teraz nie wiemy co należy rozumieć przez "nieosłabienie gotowości mob" czy to oznacza że Mond kupił 100 % koni dla dywizjonu, czy tylko połowę (a resztę dobrał z pułkowych). Przyjmijmy że możliwe są dowolne proporcje między 100 % a 50 %). Wtedy możemy wyszacować sumę "na melioracje" za którą zakupiono konie i jest to kwota spora. Dla 200 koni to jakieś niecałe ćwierć miliona zł, dla 400 to już prawie pół miliona zł. Ale przejdźmy do dalszych rozbieżności. zajmijmy się tu tak do końca dywizjonem II. Pabich tak opisuje jego mobilizację:
  8. Płace i ceny w II RP

    Świetnie. Najciekawsze są te ilości kupowane, średnio około setki. By kupić jakieś 400 koni trzeba było z 5 - 6 aukcji.
  9. Płace i ceny w II RP

    Dziękuję. Toby się mniej więcej zgadzało. Na DWS-ie piszą że koń dla artylerii mógł kosztować i 1600 zł
  10. Płace i ceny w II RP

    Mam pytanie ile kosztował koń, taki pociągowy, w Polsce tuż przed wojną ?
  11. Płace i ceny w II RP

    Mam pytanie ile kosztował koń, taki pociągowy, w Polsce tuż przed wojną ?
  12. 6. pułk artylerii lekkiej

    To może dlaczego wyczyniano takie hopsztosy z tą artylerią pod Pszczyną. Ano z powodu polityki. Z Warszawy wydano ogólny zakaz podciągania wojska pod granicę niemiecką, by nie dawać Niemcom pretekstu i 6 dywizja z Krakowa musiala strasznie kombinować, by wysłać cokolwiek pod Pszczynę której miała bronić. Szczegółowo niech to opisze sam zainteresowany czyli dowódca 6 dywizji gen. Mond: Starosta nazywał się Olszewski i Mond przesadza,że musiał go jakoś gorąco przekonywać. Takie sprawy miały pełne błogosławieństwo wojewody śląskiego, co załatwił z nim jeszcze wiosną dowódca Armii "Kraków" gen. Szylling. A kwoty wchodzące w grę były całkiem poważne, bo musimy pamiętać, że województwo śląskie było wtedy autonomiczne, z własnym sejmem i budżetem. Budżetem tak bogatym, że nawet po przekazaniu niebagatelnej daniny do Warszawy, zostawało tyle, że starczało na potrzeby województwa jak też na pożyczki z budżetu śląskiego do krajowego w Warszawie. Starczało też na ciche wspomaganie przygotowań do wojny. Czy ktoś wie, że województwo śląskie dawało więcej na tajne przygotowania polskiej dywersji niż wojsko ? Ale nas tu interesuje jeszcze ten fragment: Czyli Mond twierdzi, że wysłał pod Pszczynę dywizjon, a nie niekompletną jedną baterię, co potwierdzałoby wcześniejszą relację Pabicha. I to by się mniej więcej zgadzało, bo z innych źródeł wiemy, że od 15 lipca do 15 sierpnia 6 dywizja prowadziła miesięczne szkolenie rezerwistów, zwłaszcza oddziałów specjalnych, więc Mond mógł bez problemu w tym okresie wysyłać co chciał na ćwiczenia np pod Pszczynę. Jak to wyglądało szczegółowo możemy po części poznać z zachowanego jego rozkazu: Jak widać zakupionymi końmi dysponował bezpośrednio d-ca dywizji i koni było trochę więcej, bo starczało i dla plutonów ppanc. Ale to może dlatego, że tam wysłano niekompletny dwubateryjny dywizjon ?
  13. 6. pułk artylerii lekkiej

    Do 16-tego jeszcze daleko, po drodze była reorganizacja pułku w dniu 4 września. A ja chciałbym zająć się okresem dużo wcześniejszym, tak po 15 lipca. Relacja ppor. Romaszkana opisuje nietypową mobilizację 2 baterii, a tu jak to samo opisuje monografia: Jak widać niby to samo, a nie to samo. Romaszkan wiezie amunicję, u Pabicha przywozi ją ciężarówka. Romaszkan pisze ogólnie o sprzęcie, u Pabicha mamy działon. U Pabicha przy mobilizacji nie ma żadnego oficera i z braku takiegoż, baterię mobilizuje podchorąży Rutkowski wspomagany podoficerem zawodowym. O jakimś ppor. Romaszkanie monografia Pabicha nic nie wspomina. Tylko czas i termin transportu jest zgodny. Pozornie to nic, ileż to przypadków wykasowania kogoś z dziejów jednostki znamy. Ale jest jeden problem. Jak podaje na końcu tekstu Pabich mobilizacja jego 3 baterii odbyła się w koszarach w Krakowie w dniach 24-25 sierpnia. Ale tenże Pabich złożył 18 lat wcześniej relację z działań swej baterii: Czyli wedle tej relacji pod Pszczyną były wcześniej dwie baterie: Bondera i Pabicha, a nie tylko jedna Bondera. Powinny być zatem i dwie uzupełniające mobilizacje. Jako uzupełniającą ciekawostkę podaję, że rzeczony pchor. Rutkowski następnie służył pod Pabichem, a nie Bonderem (pod tym ostatnim służył Romaszkan). A tak na koniec. Proszę wrócić do tekstu z monografii i wstawić tam zamiast Bondera Pabicha i zamiast 2 baterii 3-cią. Czy to, tak bogate w detal, nie tchnie wtedy autentyzmem naocznego świadka?
  14. Ja z kolei miałem okazję poznać Redbarona, odnowić znajomość z Leuthenem. Organizacja była fajna, tylko że informacja o niej coś jakby tajna. Ale kto się dowiedział, ten był.
  15. 6. pułk artylerii lekkiej

    W Londynie w ogóle ta numeracja baterii w I dywizjonie jest dziwna. Zachowała się tam też inna relacja ppor. Romana Romaszkana: Jak widać autor został powołany do 2 baterii. Zmobilizował jej w Krakowie brakujący działon i resztę stanu mobilizacyjnego, następnie zawiózł koleją do Pszczyny, gdzie przekazał to dowódcy baterii 1-szej por. Bonderowi St. A potem służył u niego jako oficer zwiadowczy. Jakoś go to z numeracją specjalnie nie zdziwiło.
  16. Mogły rosnąć nie jako uprawy leśne lecz drzewa przydrożne.
  17. Zapewne dołożył ? Za łatwo. Trzeba się trochę przyłożyć by udowodnić, że zapory w lesie Dąbrowa nie mogły być z dębów.
  18. W jakim dokumencie Zuba podaje że zawały były z dębowych pni? A w stenogramie rozmowy z Pelcem. "Piechurzy Apokalipsy" str. 199
  19. 6. pułk artylerii lekkiej

    Jak się spodziewałem, będzie monolog. Wróćmy do monografii Jana Pabicha i związanych z nią wątpliwości. Podaje on następującą organizację pułku: d-ca pułku ppłk Borys Kondracki dowódca I dywizjonu - mjr Franciszek Mrowiec (armaty 75 mm) dca 1 baterii - kpt. Stanisław Kobylarz dca 2 baterii - por. Stanisław Bonder dca 3 baterii - por. Jan Pabich dowódca II dywizjonu - mjr Jan Gintel (armaty 75 mm) dca 4 baterii - kpt. Mieczysław Ligenza dca 5 baterii - por. Franciszek Duszczyński dca 6 baterii - por. Jan Roman dowódca III dywizjonu - mjr Maksymilian Chojecki (haubice 100 mm) dca 7 baterii - ppor. Jan Kamieński dca 8 baterii - kpt. Jan Kurzeja dca 9 baterii - ppor. Wincenty Kwieciński I byłoby całkiem milo gdyby nie fakt, że w Londynie zachowała się relacja por. Pawłowicza z tegoż pułku, który na podstawie zachowanych notatek z Września !! podaje takąż organizację: Jak widać wszystko się zgadza z wyj. I dywizjonu, gdzie kpt. Kobylarz jest nagle dowódcą 3 baterii, a por. Bonder 1-szej. A por. Pabicha w ogóle nie ma. 2 baterii też. Może ktoś stwierdzić, że chłop się pomylił, ale w Londynie zachowała się też druga relacja por. Robela, który służył w I dywizjonie a konkretnie w 2 baterii i podaje, że wcale nie dowodził nim por. Bonder, tylko Pabich. Przydział otrzymałem do I dywizjonu (dowódca mjr Mrowiec) bateria 2 (dca por. Pabich) Czyli w Londynie wiedzą inaczej niż w kraju.
  20. Zależy w której wersji. W jednej podaje dokładnie: "Nasi żołnierze zrobili trzy zawały na szosie Lipsko - Ciepielów, z grubych drzew dębowych." "Podobno" u mnie wyraża ogólny brak zaufania do Zuby jako relacjonisty.
  21. Ale nie w lesie Dąbrowa. Tam zapory były podobno z pni dębowych.
  22. Życzenia świąteczno-noworoczne

    Wesołych i pogodnych świąt wszyastkim.
  23. Czytając wspomnienia Aleksandra Wata (Mój wiek), wpadłem na taki wątek: Przyjaźniłem się wtedy z malarzem Henrykiem Gottliebem, jakiś czas przyjaźniłem się ze Zdzisławem Czermańskim. On ożenił się z bardzo bogatą dziedziczką, teść jego był współwłaścicielem „Parowozu”. Miał naskórkowe uczucie już dwa lata przed wojną, że wojna jest nieunikniona, a ponieważ kręcili się w sferach pułkowników, więc wiedział z cała pewnością, że Polska będzie zniszczona w bardzo krótkim czasie. Wszyscy piłsudczycy wiedzieli. Giergielewicz, który przez jakiś czas pracował u Gebethnera, a jednocześnie był w klubie poselskim Ozonu, bardzo łagodny taktowny, miły człowiek na tydzień przed wojną załamywał ręce i mówił: „Zginiemy, nie możemy wojować z Niemcami, mowy o tym nie ma, a musimy, bo naród nas pcha. Beck będzie musiał, nie można oprzeć się naciskowi !” Wiedzieli oni wszyscy. ... Czy faktycznie elity rządzące przystępowały do wojny w takich nastrojach ? Czy są jakieś inne relacje na ten temat ? Co o tym sądzicie ?
  24. Co do wojska to jest jeszcze inna sprawa, bo tam liczba samobójstw jest większa niż gdzie indziej, ale to według mnie trochę przegięte podejście do idei honoru. Również w Polsce oficerowie się zabijali i to bez względu na rangę i wiek, z powodów honorowych. Podejrzewam, że po wojnie było już zupełnie inaczej. Ale tego nie wiem. Już podaję:
  25. W książce "Zbiór dokumentów ppłk Edmunda Charaszkiewicza" A. Grzywacz i inni jest raport "Współpraca z Anglikami - Raport sprawozdawczy" ss 131-134. Oczywiście tylko w zakresie dywersji. Jako ciekawostkę podam, że w nim jest, że Anglicy tuż przed wojną pokazali naszym ładunek kumulacyjny nazwany w raporcie "przyrządem wiertniczym".
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.