-
Zawartość
8,067 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tomasz N
-
Właściwe to opisaliśmy już walkę trzy i pół baterii, to może kolejna połówka czyli walka 1 baterii w dniu 1 września. Monografia opisuje to tak: no i może mapka pod to (była już wcześniej).
-
Niszczenie zbiorów bibliotecznych w PRL-u
Tomasz N odpowiedział Mariusz 70 → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Mapę tatr wydano w skali 1 : 10 000. Mam ją do dziś za szafą. -
No właśnie, tylko skąd macie wiedzieć, że w Jankowicach podobno stała jedna bateria. No to plan z monografii: Jak widać na planie brak stanowiska dowodzenia dowódcy dywizjonu.
-
Polne Domy są przy drodze Piasek - Jankowice, a nie Pszczyna - Jankowice, (ok 1 km na północ od szosy Pszczyna Jankowice) więc to nie jest opis walki baterii z Polnych Domów. A opis walki to relacja przywoływanego wcześniej por. Robela: Ale to nie koniec. Wcześniej przywołałem przypis z "Armii Kraków" Steblika tyczący 4 działonów które wyszły z mjr Rybą. Nie tak jednak brzmiala relacja mjr. Ryby. W. Steblik nie mogąc nawiązć kontaktu z mieszkającym w Katowicach mjr Rybą wysłał do niego współpracującego z nim A. Bukko, dając mu list polecający. Bukko zdobył tę relację i przekazał listem Steblikowi: "Spod Jankowic zabrano także jedną baterię 6 pal" Cztery działony, niby to samo, ale nie to samo. Czyli miała być jedna a mamy trzy.
-
Teraz może inny opis, też z Jankowic: Jak widać tu mamy opis zniszczenia baterii stojącej obok gospody Brandysa, stojącej przy szosie w samym centrum Jankowic. Czy to nie przypomina tego opisu ? Po bardzo uciążliwym i nocnym marszu (dezorganizacja wśród cofających się oddziałów, masa ludności cywilnej uciekającej na wschód) I dywizjon zajął stanowiska w rejonie Jankowic. 2-ga bateria przy szosie Pszczyna - Jankowice. Gotowość baterii meldowałem około 6.00 rano 02.09.39 r. Dowódca baterii po zainstalowaniu się na PO i po nawiązaniu łączności z dowódcą wyznaczonego batalionu piechoty 12. pp rozpoczął ogień mniej więcej o 8.00 rano. Ogień prowadził do południa tego dnia tzn. do rozbicia baterii przez czołgi niemieckie. Wypadki między 8.00 a 12.00 dnia 02.09 na stanowisku baterii. Dwu lub trzykrotne ostrzelanie baterii przez samoloty nieprzyjaciela z broni pokładowej bez strat własnych. Kilkakrotny nalot na niskim pułapie prawdopodobnie celem rozpoznania stanowisk. Z braku broni maszynowej bateria nie mogła ostrzelać aparatów nieprzyjaciela. Około 10.00 pojawili się na szosie pierwsi uciekinierzy cywilni. W godzinę później na stanowiskach melduje się większa grupa strzelców z rozbitych oddziałów piechoty. Kilkanaście minut przed 12.00 otrzymuję meldunek od dowódcy naszego batalionu piechoty, który utracił łączność z moim dowódcą baterii, że silne oddziały czołgów zachodzą na tyły stanowisk dywizjonu. Gońcem przekazałem w/w meldunek dowódcy dywizjonu. Telefonicznie na PO mojego dowódcy baterii, od którego otrzymałem rozkaz pozostania baterii do końca na stanowiskach, kontynuowania ognia oraz zezwolenie na wysunięcie I i IV działa jako dział ppanc na wypadek bezpośredniego natarcia czołgów na baterię. Istotnie około 12.00 bateria otrzymuje od strony Żor natarcie czołgów nieprzyjaciela wsparte nalotem myśliwców (2 aparaty) które ostrzeliwały baterię z broni pokładowej i obrzucały bombami małego kalibru. Zgodnie z otrzymanym rozkazem I i IV działem ostrzelałem czołgi kontynuując II i III ogień prowadzony przez dowódcę baterii. Ta sytuacja trwała 3 do 5 minut. Obsługa III działa zostaje trafiona bombą lotniczą. Inne obsługi mają również straty. Ostateczne czołgi nieprzyjaciela szarżują przez baterię. Jak mnie później poinformowano podobny los spotkał wówczas baterię 1. i 3. które zajmowały stanowiska w tym samym rejonie.
-
Mając ustaloną lokalizację poznajmy jak została zniszczona. Monografia opisuje to tak: A relacja podobnie: Jak widać ukrycie w stodołach było wyjątkowo skuteczne skoro, czołgi obstawiły baterię dopiero wieczorem. Pomijając raczej mało wiarygodny opis ucieczki przez palącą się wieś, czyli w stronę czołgów, (na Polnych Domach nic się nie spaliło, a las był zaraz na północ za rzeczką), mamy tu utracone wszystkie działa, które raczej trudno było wlec przez rzeczkę.
-
Nadwyżkę baterii można pokazać i z innej strony. Weźmy taką wieś Jankowice pod Pszczyną, gdzie stała jedna bateria. Trzecia por. Pabicha. Pabich w monografii tak opisuje zajmowanie stanowiska: Nie podaje tu zbyt wiele szczegółów, z wyjątkiem tego terenu przydatnego raczej dla haubic. To pozwala jednoznacznie zidentyfikować to miejsce, gdyż teren za Pszczyną i w samych Jankowicach zasadniczo jest płaski, a jedynym terenem silnie pofałdowanym są położone ok 1 km na zachód od centrum Jankowic wyrobiska popiaskowe tzw Szachty. Ale to miało być stanowisko, a jak wiadomo zostało zmienione. Więcej szczegółów pozwalających jednoznacznie zidentyfikować to miejsce jest wcześniej cytowana relacja Pabicha, gdzie opisuje on zajmowanie stanowisk tak: Jak widać tu Pabich podaje dokładnie, że z Szacht przemieścił się w zabudowania na zachód od nich i działa ukrył w stodołach. Zabudowania na zachód od Szacht nazywają się Polne Domy i są już częścią Pszczyny. Pabich zatem nie stał w Jankowicach, tylko na Polnych Domach, jakieś 1,5 - 2 km od centrum Jankowic. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na interesującą rozbieżność w relacjach. W jednej bateria pobiera amunicję pod lasem Brzezina w Ćwiklicach w drugiej idzie od razu na stanowisko, a amunicję mają jej dowieźć.
-
Najlepsza armia II Wojny Światowej
Tomasz N odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Ja bym nie zapominał o długości granic. -
Marconi. Ale chichot historii. A nie mieli czegoś systemu Popow ?
-
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Powiem tak. Ktoś piszący tak szeroką monografię nie musi wchodzić w detale. A wartość źródła zasadniczo oceniam gdy je sam przeczytam. A tak swoją drogą przyszło i mogę się umawiać. -
Niszczenie zbiorów bibliotecznych w PRL-u
Tomasz N odpowiedział Mariusz 70 → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Umówmy się,że na mapach turystycznych robiono to bardziej subtelnie, zniekształcając położenia pewnych punktów, zarówno charakterystycznych jak i drugorzędnych. Obecność siatki cy jej brak nic nie zmieniał jak nazwa szczytu była przeniesiona na sąsiedni wierzchołek, znak schroniska był 2-3 km obok. Oczywiście to nic nie wnosiło do obronności, poza samozadowoleniem autorów tych "poprawek". -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Powielacz ? Powołujący się na nieznane tu relacje i źródła ? -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
No cóż cawiarenka zamknięta, nie da się sprawdzić relacji. -
Relacja por. Muszyńskiego o utworzeniu dodatkowego dywizjonu wydaje się nieprawdopodobna, nikt o takim dywizjonie nie słyszał, nikt nie napisał. Ale wbrew pozorom jest weryfikowalna. Wystarczy policzyć działa które wzięły udział w bitwie. Zacznijmy więc liczyć. Policzymy te zniszczone i wyprowadzone. Pomijając haubice wysłane na południe, pułk wysłał pod Pszczynę pozostałe dwa dywizjony, czyli w sumie 24 działa. Pod Pszczyną były też obecne wszystkie pułkowe plutony artylerii piechoty (3 x 2 = 6 dział) oraz jeden pluton artylerii pozycyjnej (2 prorosyjskie działa bez zaprzęgów do porzucenia po wystrzelaniu amunicji). Czyli w sumie powinny tam być 32 działa lekkie. 2 września II dywizjon stracił jedną baterię (czwartą) i wyprowadził 6-8 dział baterii 5 i 6 (porzucone za Wisłą traktujemy jako wyprowadzone). Mamy też jedno działo wyprowadzone z Miedźnej przez kpt. Słowika z sztabu 6. pal Wyprzedając opis I dywizjon został 2 września rozbity w całości tracąc 12 dział Zatem 6.pal utracił 4 baterie czyli 16 dział a uratował 7 – 9 dział Z opisów wiadomo, że 2 plutony artylerii piechoty wyszły na pewno, jeden został rozbity, ale po bitwie odtworzony z jakichś porzuconych dział. Za utracone można raczej uważać i działa pozycyjne Więc z plutonów mielibyśmy zatem 4 działa wyprowadzone i 4 utracone W sumie zatem z bitwy wyszło 11-13 dział, a zostało na pobojowisku 20 dział, co w sumie daje nam 31-33 działa czyli średnia się zgadza, ale na maxa mamy jedno działo za dużo. Oczywiście można przyjąć, że to działo wyprowadzone przez kpt. Słowika to to czwarte 5 baterii i pozornie wszystko się zgadza, ale tylko pozornie. Jak podaje historyk Armii Kraków mjr Steblik, wycofujący się spod Pszczyny oddział mjr Ryby zabrał 4 działony artylerii lekkiej, Również sąsiad czyli obsadzający Kobiór ppłk Adamczyk zgarnął po drodze 2 działony i 3 jaszcze ze składu 6 DP. Steblik: Adamczyk: Czyli nagle nam wyszło z bitwy jeszcze 6 dział, więc w sumie 17 – 19 sztuk. Dodając 20 utraconych mamy razem 37 -39 dział. Mogło być ich 32 czyli mamy od pięć do siedem za dużo. Jeszcze gorzej przedstawia się sprawa gdy uwzględnimy źródła niemieckie. 5 DPanc podaje bowiem że zniszczyła 6 baterii lekkich, czyli dwie więcej niż mogli (utracono 1, 2, 3, 4 baterię). Przyjmując, że te dwa plutony policzyli za jedną i tak mamy nadwyżkę utraconej jednej baterii czyli 4 dział. KTB 5 DPanc: A bilans przedstawia się następująco” Utracono 6 baterii czyli 24 działa Wyszło 17 – 19 dział Czyli w sumie musiało być 41 – 43 dział Mamy zatem nadwyżkę 9 – 11 dział, czyli blisko całego dywizjonu (12 dział) Wychodzi zatem, że Muszyński nie kłamie. Powiem od razu, że powyższe rozumowanie przeprowadziłem tak naprawdę w drugą stronę, czyli najpierw wyszła mi nadwyżka, potem szukając i zapytując lepiej zorientowanych niespodziewanie natrafiłem na relację por. Muszyńskiego
-
Najlepsza armia II Wojny Światowej
Tomasz N odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
jeszcze raz powtarzam, to że Polacy byli słabiej wyekwipowani to oczywiste ale to nie była główna przyczyna klęski i tymi siłami co mieliśmy spokojnie można było się skutecznie bronić. Jak mówi powiedzenie, wszystkie armie są najlepiej przygotowane do poprzedniej wojny. Nasza też. Ale armie ocenia się po wynikach. Nasza nie wypada wtedy tak wspaniale. -
Pozwolę sobie wrócić do działań I dywizjonu mjr Mrowca. Ostatnio zajmowaliśmy się jego mobilizacją. Przejdźmy do jego przejścia pod Pszczynę. Pabich w monografii opisuje to tak: Jak widzimy mamy tu apel z udziałem całej wierchuszki od d-cy dywizji, przez dowódcę AD, d-cę 6. pal, po d-cę I dywizjonu (i jego adiutanta). Jak to wygląda w relacji tegoż ostatniego: szczegółowo: Tutaj nie ma apelu i mamy mniej szarż, jest tylko d-ca dywizji i d-ca AD, nie ma d-cy pułku i d-cy I dywizjonu. Mamy za to nadwyżkę i to sporą, bo tu (odwracając narrację) do 1 baterii kpt Kobylarza dołącza cały dywizjon, a nie tylko 3 bateria (która podobno jest od 11 dni pod Pszczyną). Mamy zatem nadwyżkę od 8 do 12 dział.
-
No to ja może skończę ten II dywizjon pod Pszczyną. Pozostała nam 6 bateria. Monografia opisuje jej działania tak: Właściwie nie mam większych uwag do opisu tych działań, ale mogę dać pewne uzupełnienie. 1.Bateria wycofała się ostatnia. Kpr. Herod przejeżdżał podczas odwrotu przez obsadzone stanowisko baterii. 2.Majorem piechoty który wycofał baterię mógł być d-ca III/20 major Brzosko, który tamtędy wycofywał się ze swym batalionem. 3.Łączności wcale nie musieli przerwać dywersanci, polami wycofywało się tyle sprzętu III/20, że zerwanie linii przez te taczanki itd, jest całkiem prawdopodobne. 4.Uważa się, że bateria wycofała się lewym (północnym) brzegiem Wisły, ale relacje mieszkańców Goczałkowic wskazują na możliwość wykonania tego południowym brzegiem, czyli poza terenem walk. Odnotowano bowiem przejście 6 dział po moście do Czechowic. Dwa to działka ppanc 20 pp (jest relacja), brakuje czterech. Jeżeli bateria przeoczyła odbicie na Rudawki i pojechała w stronę rzeki Wisły, to tam, na wałach, nie mogąc zawrócić ośmiokonnym zaprzęgiem była skazana na jazdę przed siebie aż do mostu. Wycofanie tamtędy ładnie też tłumaczy brak jakiegokolwiek odnotowania obecności baterii pod Miedźną czy Górą. 5.Pabich w uwagach do relacji mjr Gintla podaje, że por. Roman wycofując się z P.O. napotkał jeden pluton 5 baterii, podporządkował go sobie i przekazał następnie 5 baterii. 6.Największą zagadką są schematy ogni z boju 1 września. Pabich na schematach ogni swej baterii z 1 września pod Brzeźcami sporządzonych w 1965 r. prowadzi ognień dla wsparcia stojącej w Łące "baterii Romana", której tam 1 września nie ma prawa być. Nie jest to jakaś jednorazowa pomyłka. "Bateria Romana" pojawia się w 3 schematach.
-
Wbrew pozorom historia o pozostawieniu dział przez 5 baterię na stanowisku w Ćwiklicach jest wcześniejsza od relacji kpr. Heroda. Zaskoczony mjr Steblik zwrócił się więc do kpr. Heroda o uściślenie i otrzymał taką odpowiedź (z przodu obiecany fragment o bat. 4-tej): Czyli według Heroda drugi pluton 5 baterii porzucił jedno działo już za Wisłą. Zatem bateria doprowadziła pod Kraków trzy działa. Ale czy możemy tu ufać kpr. Herodowi ? Bo prawda jest taka, że o ile nie wiemy dlaczego uczestnicy wydarzeń z 4 baterii wymazali swój heroiczny bój, to w przypadku baterii 5-tej znamy przyczyny. Bo po pięknym porannym boju popołudniowe działania baterii 5 były mniej heroiczne. Oficerem z relacji kpr. Heroda, który zatrzymał jego działon był najprawdopodobniej oficer sztabu płk Misiąga kpt. Antonii Zimmer. Po wycofaniu sztabu do Miedźnej (4 km za Ćwiklicami) zaczął on montować improwizowaną obronę wsi, zatrzymując co się wycofywało spod Ćwiklic, m. in. jeden działon. Jak wiemy z relacji Heroda, pojawiła się też tam reszta baterii. Niestety kiedy pojawiły się czołgi, cała ta obrona posypała się, a wszystko co może, łącznie z 5 baterią, bez strzału w panice uciekło w stronę mostu w Górze. W tej panice plutonowi kpr. Heroda udało się odzyskać honor, bo zostali przed Górą zatrzymani (pod groźbą broni) przez kpt. Jerzego Mizerskiego, montującego z kolei obronę mostu w Górze i na tej pozycji wytrwać do rozkazu wycofania się. Relacja kpt. Mizerskiego: Ale drugi pluton jak wiemy uciekł za Wisłę, a tam w kolejnej fali paniki porzucił sprzęt, ratując tylko zaprzęgi. Stąd żołnierze 5 baterii, łącznie z kpr. Herodem mają powody by pewne rzeczy przemilczeć bądź upiększyć. Bo kpr. Herod też upiększa. Piechota która w jego relacji miała przepędzić dywersantów, obecność których usprawiedliwia paniczne porzucenie dział za Wisłą, przybyła tam wieczorem z Kęt i niewiele mogła powiedzieć o tym co się działo po południu, a tym bardziej brać udział w tych wydarzeniach. Stąd ja wcale nie jestem pewien tych „trzech dział” kpr. Heroda. W końcu nikt bez powodu nie konstruuje aż tak piętrowego kłamstwa o dwóch utraconych działach, wciągając w to świadomie lub nieświadomie dowódcę baterii. Gdyby w Krakowie były trzy działa 5 baterii, to bardziej chwalebnie byłoby kłamać o pozostawieniu jednego działa, nie dwóch. Bo to trzecie działo mogło być przekazane baterii przez kpt. Słowika z dowództwa 6. pal, który zabrał spod Miedźnej jedno porzucone działo, więc porzucenie dwóch jest całkiem prawdopodobne. Stąd sprawa ile dział 5 bateria porzuciła wymaga wyjaśnienia. Być może wyjaśni to kpr. Herod, który żyje i ma wydać w tym roku wspomnienia, na które, życząc mu 110 lat z niecierpliwością czekam.
-
Może to coś wyjaśni, czyli jak opisuje odwrót zwiadów ppor. Pawłowski: Jak widać w studni go nie może być, bo dowódca 5 baterii w ogóle nie dotarł na stanowisko swojej baterii.
-
A teraz może relacja kpr. M. Heroda. Jak widać w opisie działań nie ma specjalnych różnic, bateria strzela do kolumny atakującej baterię czwartą. Nie ma różnic z wyjątkiem ilości wyprowadzonych dział. Bo kpr. Herod twierdzi, że wyjechały wszystkie działa, a on to dobrze wie, bo wyjeżdżał ostatni. Skąd zatem wziął się zamek wrzucony do studni ?
-
O to by uzyskać porządną relację z wydarzeń na stanowisku 4 baterii. Liczę że kogoś na tyle zaciekawię, że jej poszuka, a jeżeli ją już posiada, to ją udostępni. Przejdę do baterii piątej, jak wiadomo z mapy por. Pawłowskiego stała jakiś kilometr na południe od czwartej. Monografia następująco opisuje jej działania: co do prowadzonych ogni nie można mieć zastrzeżeń. Co innego do udziału w akcji mjr. Gintla, czy dowódcy baterii. Ich stanowiska były nie półtora, a 4 km od stanowiska baterii 5, więc oni nie mogli nic widzieć.
-
"Takie rozbieżności" ? Poczekaj na kolejną baterię. Ale nie wchodząc w szczegóły, monografia 6 pal to tzw "późny ZBOWiD" w całej krasie. Pojęcie to pozwolę sobie wyjaśnić później. Najpierw jeszcze trochę zabawy. Kończąc temat 4 baterii. Z listu Pabicha wynikałoby, że istnieje jakaś wcześniejsza relacja ogn. Rospondka, niestety mnie jej w papierach mjr. Steblika nie udało się odnaleźć. Ale może się komuś to uda. Natomiast już widać jakie szkody takie "dzieło" potrafi przynieść. Wcześniej istniały opisy walki 4 baterii, może przeginające w drugą stronę ("Bateria stawiła zacięty opór. Strzelano dosłownie lufa w lufę"), po opublikowaniu monografii znikły, autorzy uznali za prawdziwsze zawarte w niej historie. A dla kombatantów 16 pp te pięć czołgów na rogatkach przypisane zostało tylko ich plutonowi ppanc. Na szczęście Niemcy nie poprawili swej historii, i u nich nadal stoi jak byk, że za torami strzelały do nich armaty (Geschutze) a nie tylko działka ppanc (Panzerabwehr). Czyli u nich walka 4 baterii nie została wymazana.
-
Pozostaje nam jeszcze problem strat oraz odwrotu resztek 4 baterii. Pabich pisze w monografii, że „straty w ludziach były znaczne”. Potwierdzałaby to podawana w niej ilość wyprowadzonych, ogn. Rospądek miał wyprowadzić 17-tu plut. Siemek ok. 10-ciu. Przy około 64 żołnierzach na stanowisku ogniowym i przodków wychodzą ogromne straty sięgające ponad połowy żołnierzy. Tymczasem, jak pisze w załączonej wcześniej relacji ogn. Rospondek, bateria straciła konie, działa, jaszcze lecz „obsługę podczas nalotu uratowałem w całości i z nią powróciłem do Krakowa”. Zatem straty ludzkie według niej winny być minimalne. Dysponuję listem wysłanym do mjr Steblika w roku 1965, precyzującym ilość wyprowadzonych przez ogn. Rospondka: Jak widać podaje się w niej ilość 49 wyprowadzonych. Ciekawszy jest autor listu, bo jest nim... autor monografii. Uwzględniając dziesiątkę wyprowadzoną przez plut. Siemka dostajemy praktycznie brak jakichkolwiek strat osobowych na stanowisku baterii (były straty podczas odwrotu, plut. Siemek i kan. Niedziela zginęli od ostrzału lotniczego wycofującej się kolumny, co jest potwierdzone w listach pochowanych po bitwie). Czy to jest możliwe? Powiem że jak najbardziej. W najbliższej baterii mogile pochowano 7 żołnierzy, z których 4 było z 16 pp. Zatem z 4 baterii mogło być co najwyżej trzech, czyli straty osobowe, nawet uwzględniając rannych, nie przekraczały kilku żołnierzy. Pojawia się pytanie dlaczego były tak niskie ? Odpowiedzią może być relacja kpr. Heroda z sąsiedniej 5 baterii (zamieszczę ją później), który pisze że „bateria 4-ta także strzelała ogniem na wprost do tej samej kolumny czołgów co bateria nasza”. Oznacza to, że nie było żadnego zaskoczenia od tyłu czy boku, 4 bateria zajeżdżana z boku przestawiła działon, a może pluton na ogień na skrzydło, zwalczając atakującą ją kolumnę ok. 40 czołgów, a kiedy stało się groźnie, obsada w właściwym momencie otrzymała rozkaz rozproszenia się i ukrycia, co uratowało jej życie. Niestety porzucone konie zostały zmasakrowane, a działa i jaszcze rozjechane. Na szczęście dla obsady, czołgi, mając półgodzinne opóźnienie do wykonania rozkazu, nie miały czasu się nią zajmować.
-
Przejdźmy może do działań bojowych II dywizjonu. Akurat on krótko walczył 2 września, więc dużo nam to nie zajmie, a pewne sprawy wyjaśni. Pabich podaje następujący schemat rozmieszczenia dywizjonu: Jak widać 4 bateria ma stanowiska ogniowe na północ od szosy do Oświęcimia, reszta na południe. Ale to nie jest prawdziwe, bo wiadomo dokładnie gdzie stała 4 bateria, a było to też na południe od szosy. Lepiej podaje to na swym szkicu ppor. Pawłowski: Schemat nie jest wierny, drogi z Łąki i do Oświęcimia łączyły się zygzakiem, nie na wprost. Ale stanowiska wrysowano prawidłowo. Jak widać tu wszystkie baterie stoją na południe od szosy od Ćwiklic po Rudołtowice. Dokładnie to 4 bateria stała w okolicach obecnej ul. Orzechowej, obok gospodarstwa Lubeckiego, a konie wcale nie trzymano w lasku (takiego zresztą tam nie ma) a sadzie przy gospodarstwie niedaleko stanowisk dział. Przejdźmy zatem do działań baterii 4. Pabich opisuje je tak: Czyli mamy czystą idyllę, cisza, spokój, tylko motylków brakuje. W wyrzuconym z książki rozdziale o 6. pal opisałem to tak: Podawana przez Pabicha relacja ze stanowiska ogniowego 4/6 pal rażąco odbiega od innych zawartych w tej książce. Wszędzie walki, strzały, pożary, a w niej bateria stojąca w północnych Ćwiklicach, ani razu nie strzela, tylko zostaje w absolutnej ciszy i spokoju niespodziewanie rozjechana od tyłu, wystawiona przez dywersantów. Autor nie odnotował poprzedzającej walki 5 baterii, czy ruchu czołgów od czoła widzianego z o wiele większej odległości przez dowódcę II dywizjonu mjr. Gintla. O zupełnie innym przebiegu, świadczącym pięknej karcie bojowej tej baterii dowiadujemy się od piechoty i ... przeciwnika. Bateria walczyła długo z całym pułkiem czołgów, a rozjechana została od tyłu tylko dlatego, że najprawdopodobniej nie zdążyła się wycofać, związana od czoła. Stała bowiem na granicy Ćwilkic, na południe od szosy u gospodarza Lubeckiego i przez prawie pół godziny ryglowała razem z działkami ppanc ppor. Szumńskiego, czołgi 15. RPanc w okolicach obecnego „Elwo”. Niemcy stracili tam 5 czołgów. Dowódca kompanii ppanc. 16. pp por. Urbaniak który był na sąsiadującym stanowisku działek ppanc pisze: „Na południowym końcu Ćwiklic ma stanowiska 4 bateria 6 pal. (...) W huku przypuszczam, że słyszałem też strzały 4 -tej baterii 6 p. art.”. Podobnie pisze ostrzelany v. Reinhardt z 15 Rpanc: „Po osiągnięciu nasypu dostaliśmy skupiony ogień. Strzelała do nas artyleria jak też i działka przeciwpancerne. Mieliśmy pierwsze straty.”. Urbaniak opisuje to tak: Może ja to rozwinę: Niemcy zaatakowali 15 pułkiem czołgów bez 5 kompanii czyli 5 kompaniami czołgów (ca 22 czołgi w kompanii) czyli ponad setką czołgów. Szły one w dwóch rzutach, pierwszy dwie kompanie czyli ponad 40 czołgów, za nimi jakieś pół godziny później szły trzy kompanie czołgów (czyli ponad 60 czołgów) z trzydziałową baterią artylerii. Atak poszedł Niemcom łatwo, mgła już opadła, gładko przejechali pozycje pierwszej linii i poszli wgłąb lekko ostrzeliwani przez artylerię. Ale jak przejechali przejazd kolejowy na szosie bielskiej i wyjechali na rogatki miejskie (były na górce), to nagle dostali taki ogień z boku, że ich po prostu zdmuchnęło z powrotem pod przejazd. Jak sami napisali to strzelała artyleria i ppance. Artyleria to mogła być tylko 4 bateria, która stała kilometr na wschód o d tych rogatek, mając je na wprost stanowisk, poza tym żadna inna tego miejsca nie widziała. Ppance to był pluton 16 pp. Zatem 4 działa i 3 działka zatrzymały ponad 40 czołgów, które nie mogły iść dalej i tak prowadząc pojedynek ogniowy czekały aż nadejdzie ten drugi rzut z artylerią. Niezwłocznie po przybyciu drugiego rzutu niemiecka bateria rozwinęła się i zaczęła zwalczać stanowiska obserwatorów i baterii. A czołgi zamieniły się rolami, drugi rzut podjął pojedynek ogniowy z polskimi działami, a pierwszy ruszył z kilometr na południe, potem z 2 km na wschód omijając las, zwalczany przez sąsiednią 5 baterię, a następnie na północ zachodząc 4 baterię z boku. Bateria najprawdopodobniej wcale nie została zaskoczona, tylko związana cały czas walką nie zdołała się wycofać i została przez te 40 czołgów 1 rzutu zniszczona.
-
Prewencyjny atak Polski na Niemcy
Tomasz N odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
A z Twojego linka. To fragment tekstu Bocheńskiego.