-
Zawartość
8,154 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tomasz N
-
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Zapomniałem o tym grobie. Czyli chcąc dać nazwisko Cesarza gdzie leży, czyli w Lipsku, trzeba najpierw poprawić ewidencję ROPWiM. Bez kopania się nie obejdzie. -
Specjalistką od tej tematyki jest Bryśka. Napisz do niej na PW.
-
Relacja por. Lewa nie podaje dokładnie czasu, ale da się go uściślić inną relacją kpt. Antoniego Zimmera ze sztabu 6. DP. Jest on nb. wymieniony w monografii. To ten goniec oficerski ze strony 113, który widział podciąganie baterii z Poręby do Brzeźc. Natomiast jego relacja jest na tyle soczysta, że pozwolę sobie ją tu podać: To miejsce obecnie wygląda tak: I choć pozornie wygląda jak lokalizacja 3 baterii w monografii, to niestety nawet z dna dolinki widać wieżę kościoła. To widok tak trochę w bok, na południe od szosy, tam gdzie niby stały pozostałe trzy działa:
-
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Jednak opis jest dość realistyczny. Nie przeczę. W zestawieniu z opisem tego niemieckiego psychopaty artylerzysty z 29 RAZ, las powinien mniej więcej tak wyglądać. -
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Z którego to roku ? Nikt żywy nie mógł wydostać się ze spalonego lasu. Odwróciłem się i spojrzałem na rów. Wątpiłem czy zdążę jeszcze do niego wejść. Zerwałem się jednak do biegu przez zarośla. Słyszałem jeszcze okropny krzyk nacierających Niemców. Potem byłem już tylko świadomy własnego oddechu. Okopałem się pod ścianą rowu. Spojrzałem na sosny ogołocone ogniem. Las stracił barwę zieleni. Zostało zbiorowisko nagich pni. Leżę w ukryciu. Słyszę biegających Niemców. Wydawało mi się, że jest ich wielu, bardzo wielu. Próbowałem coś dojrzeć między drzewami, ale poszycie było zbyt gęste, by rozróżnić cokolwiek, widoczność sięgała na odległość kilku kroków. Słyszę serie strzałów w krótkich odstępach czasu. Strzelają ze swoich czarnych pistoletów maszynowych do wszystkich rannych na polu walki, potem wyciągają naszych z ziemi jak krety, dobijają i rozstrzeliwują po zabraniu im dokumentów i ograbieniu z odzieży. Wewnętrznie sprzeczne. Gołe pnie, las bez zieleni, gęste zarośla, widoczność sięga kilku metrów, ale wszystko co się w lesie dzieje widzi. No i to najlepsze: "strzelają ze swych czarnych pistoletów maszynowych" Czy to nie trąci filmowym stereotypem ? -
CD. Do tej relacji można mieć kilka uwag, z których podstawowa tyczy ilości natarć czołgów na Brzeźce, tych które przeszły wgłąb pozycji. Bo tu mamy dwa, a piechota wspomina tylko o jednym, około 14-tej. Tu relacja ppor. Scholla z 20. pp: A tu por. Lewa z tegoż pułku: Pierwszy wspomina o jednym natarciu w sile ok. kompanii czołgów w okolicach 14-tej, drugi o jedynie dwóch plutonach, dokładnie wymieniając ilości strat (akurat por. Lew był w tym dobrze zorientowanym jako dowódca odwodu odcinka brzeskiego, nb. stał ze swym plutonem dokładnie tam gdzie powinna według monografii stać bateria Pabicha). Drugie natarcie również nie przeszło mostka, z powodów, które można znaleźć w podanym wyżej tekście Pabicha. Może ktoś to znajdzie ? Mała podpowiedź: mostek mostkiem, a co z barykadą przed nim ?
-
To może reszta opisu walk 3 baterii 1 września w monografii:
-
Co do linii ogni nr 2 należałoby zauważyć, że gdzieś tam za wrysowanym na mapę stanowiskiem stała sobie bateria 2 por. Bondera. Ale co do niej ognia miał por. Pabich ? ---------------------------------------------------- Wróćmy może do tego stanowiska przy Szołtysich Gojach. Jest ono o tyle dobre, że jak spojrzymy na mapę z poprzedniego posta, stoi dokładnie w linii kolejnego ważnego odcinka szosy. Zatem może ostrzeliwać przedłużanym ogniem "strategiczny" odcinek drogi na przedpolu między mostkami, tuż przed wjazdem do Brzeźc. Odcinek ten wygląda obecnie tak: Jak widać droga zjeżdża w dół te kilkanaście metrów w kierunku rowu melioracyjnego i podmokłych łąk za nim. Na lewo widoczny budynek szkoły. Na zakręcie na końcu widocznej drogi, gdzie czerwona ciężarówka, mamy mostek na Pszczynce. Ostrzał tego odcinka amunicją o zmniejszonym ładunku miotającym byłby możliwy z stanowiska improwizowanego jak w relacji Pabicha. Ale ciekawsza jest inna możliwość, strzelanie normalną amunicją. Pociski takie dolatując do celu w 5,5 sek. w najwyższym punkcie paraboli miałyby 35 m, czyli byłyby jakieś 20 m nad terenem. Natomiast 200-500 m od celu, czyli na szosie przy szkole byłyby tuż nad terenem, nad szosą. To opadanie drogi kilkanaście metrów, równolegle do toru opadających pocisków powoduje, że strzelając ogniem pośrednim spod Szołtysich Gojów można posyłać pociski tuż nad drogą, wymiatając to co na niej się znajduje. Ale wymaga to niestety przygotowania terenu przez wycinkę zawadzających drzew z tyłu. Bo teren stanowiska wygląda tak (zdjęcie na zachód): Z prawa między drzewami, gdzieś w 1/4 horyzontu widać wieżę kościoła. Sam teren stanowiska (zdjęcie na południe) wyglądałby tak: widać zadrzewienia Szołtysich Goi. Z bliska przedpole stanowiska wygląda obecnie tak: Widać podmokłe łąki na dawnej kaskadzie stawów i przeszkadzające w strzelaniu drzewa.
-
Co do tej rozmowy RR z TN to na pewno kolega RR nie zostawiłby "gołej" zachodniej Polski a Niemcy weszliby(wjechali) witani chorągiewkami z hakenkreutzem. Owszem była mniejszość niemiecka ale ludność polska na pewno nie szalałaby z radości. Poza tym stan wojny byłby od 1-go września bez zmian. Wartowni w Westerplatte, Węgierskiej Gorce itp ani korpusów KOP, ON by nie zdjął RR więc spacerkiem byś TN nie szedł. A gdzie by te korpusy KOP stały ? No i te z ON ? Nie uogólniaj, rozstaw je a ja Ci napiszę którędy pójdę tym spacerkiem. Podpowiedź: Westerplatte, Węgierska Górka mało mnie interesują. Na Śląsku i w innych miastach broniły się także paramilitarne oddziały byłych powstańców więc coś by się jednak działo. Fakt były takie oddziały, ale nie tak liczne i najczęściej bez broni. Te co z bronią, to najczęściej były bez amunicji. Te z amunicją najczęściej miały ją innego kalibru niż broń. Ot taka polska specyfika. Równie dobrze Niemcy mogli po 10 września stanąć na linii Wisły i nic dalej nie robić.(za wschodem były armie polskie ale nie tak liczne już jak wg założeń kolegi RR). Mało tego zostawić resztę ruskim wg paktu R-M Ruscy dostawali Polskę aż do Wawy. Ale nie taki był ich zamiar tylko całkowite rozbicie Polaków i jak najdalszy zasięg zdobyczy. Także teoria małego państewka bez morza raczej by nie zaistniała. Przy takim "oporze" zapewne by tak zrobili i to parę dni wcześniej. No i skąd ta wiedza o zamiarach niemieckich ?
-
Co mam o tym myśleć. Ojciec zmarł w 1999 r. Cieszyć się, że mu się udało. A czy ojciec coś o tym wspominał ?
-
Hitler podbiłby całą Europę, a może i cały świat. No nie przesadzajmy. Wojsko jak woda, jak się rozleje szeroko, traci impet.
-
Gwara - zapomniane znaczenia, szczególne perełki językowe
Tomasz N odpowiedział secesjonista → temat → Nauki pomocnicze historii
A czy na Kaszubach też lisek chodzi kłeło drogi ? -
Gwara - zapomniane znaczenia, szczególne perełki językowe
Tomasz N odpowiedział secesjonista → temat → Nauki pomocnicze historii
Na Kaszubach do dziś rower to "kłeło" A na Śląsku "koło" -
Od strony celu, czyli zakrętu z mostkiem na Pszczynce, wyglądałoby to tak: ogień z tamtego miejsca na północ od szosy wypadałby znad drzew mniej więcej obok brzozy. Pozwolę sobie jeszcze dodać schemat ogni naniesiony na pruską mapę 1 : 25 000, (ale starą): 1/ to linia ogni wynikająca z monografii Pabicha 2/ to linia ogni z stanowiska na północ, z którego bateria mogła prowadzić ogień wzdłuż drogi przedłużając. 3/ to linia ognia na mostek ze stanowiska przy Szołtysich Gojach (zielone). Czerwona linia to pogrubiona poziomica 260. Jak widać ze stanowiska na północ (2) można swobodnie ostrzeliwać całe przedpole przy szosie do Brzeźc (czego nie da się zrobić z pozostałych).
-
No to może przejdźmy do opisu tego strzelania w monografii: Na tym poprzestańmy póki co. W tekście najciekawszy jest ten wydłużany jedynie ogień baterii podczas odwrotu niemieckiej kolumny. Jeżeli bowiem spojrzymy na mapę: To kolumna wycofywała się po drodze od mostka na Pszczynce na zachód od Brzeźć drogą która biegnie nie na zachód, a południowy zachód i takiego ognia nie da się prowadzić ze stanowiska na południe od szosy. Bateria musiałaby nie tylko wydłużać ale i przesuwać jeszcze ogień w lewo, nieuchronnie po chwili trafiając pociskami w kościół. Można natomiast swobodnie tak robić ze stanowiska na północ od szosy. Powiem nawet że jest to stamtąd łatwiejsze i wygodniejsze niż z stanowiska na południe od szosy, bo tam nie ma już zasłaniającego wzgórza z kościołem i szkołą i można swobodnie ostrzeliwać przedpole Brzeźc. Jak widać gdyby postawić baterię np poniżej nazwy "Pazurowice" gdzieś w okolicy położonej poniżej "15", to taki ogień jest możliwy. Wygląda to mniej więcej tak: Kościół schował się w tej kępie drzew, co widać po przesunięciu na południe:
-
Wracając do stanowiska. Na południe od szosy, między Brzeźcami a Porębą, nie ma miejsca które spełniałoby jednocześnie te warunki. Oczywiście są jary w których nie widać wieży kościoła, ale to nie są miejsca dla dział, bo pole obserwacji (i ognia) na wprost przed stanowiskiem ma paręset metrów. Jedynym miejscem które od biedy podchodziłoby pod ten opis, znajduje się w Porębie, 500 m na południe od szosy, wymienione laski z tyłu i boku to tzw Szołtysie Gaje. Są one widoczne na przedostatnim zdjęciu z wcześniejszego postu (tym do tyłu) na końcu perspektywy. Są też jakieś 200 m na lewo i w przód od miejsca skąd zrobiono ostatnie zdjęcie. Ale ja nie wiem gdzie się tam trzeba cofnąć, by zobaczyć ten kościół. Miejsce to ma jednak istotną wadę, w strzelaniu zawadza budynek kościoła. Przedpole pozycji jest w strefie martwej. Przedpole to wygląda tak: Woda w rogu to Pszczynka, na końcu zaoranego (brązowego) pola u stóp zielonego wzniesienia jest drugi duży ciek, kanał melioracyjny Braniczok. W głębi mamy kościół, szkołę i zabudowania Brzeźc na wzniesieniu. Z map to jest jakieś 17-20 m wyżej, stąd nie dziwi tak chętne zajmowanie tam stanowisk obserwacyjnych. Za plecami robiącego zdjęcie bowiem jest tak samo płasko i nisko na wiele km (to kilometr dalej na zachód, z drogi na Czarne Doły:) stąd wgląd w przedpole z skarpy pod kościołem i za szkołą jest daleki. Ale trudniej prowadzić bliski ogień, bo to zabudowane wzniesienie daje martwą strefę. Pewnie jednak ze stanowiska przy samej szosie pociski z zmniejszonym ładunkiem miotającym do 75-tek (a były takie) wylądowałyby w miejscu skąd robiono zdjęcie, bo to miejsce akurat dalsza relacja Pabicha wymienia.
-
Wyobraziłem sobie, że wnętrze tej powłoki podzielone jest na 100 komór, a przy lądowaniu sprężarka opróżnia jedną z nich, co z jednej strony powoduje obniżenie objętości o 1/100, a z drugiej podwyższenie ciśnienia o 1 kPa (pv=const). Oczywiście możemy 10 komór opróżnić na 10%, na jedno wyjdzie. Tu jest schemat działania sterowca. Jest to sterowiec ciśnieniowy, ale w sztywnych (zeppelinach) było podobnie choć komór było więcej. jak widać zasada działania nie odbiega od łodzi podwodnej, która ma zbiorniki balastowe na dziobie i rufie, odpowiednio je napełniając trymuje się całą łódź. Tu mamy dwa balonety z powietrzem wewnątrz gazu nośnego, połączone rurą z wentylatorem w gondoli. Przetłaczając powietrze z jednego do drugiego trymujemy sterowiec. Zatłaczając bądź spuszczając powietrze do (z) obu balonetów, sprężamy (rozprężamy) gaz nośny między balonetami a powłoką zewnętrzną, zmieniając siłę nośną. Taki materac turystyczny waży ze 2 kg przy powierzchni 2 m3. Daje to ciężar samej zewnętrznej powłoki 6-7 ton, nie licząc grodzi między komorami. Tak na mój rozum to powłoka sterowca powinna być lżejsza, jeśli ma on zabierać znaczący ładunek. Na pewno była cieńsza, ale niewiele. Akurat szczelność dla gazu chyba była ważniejsza. Ciężar gumowanej powłoki (według w mojej knigi) to 290 g/m kw, lakierowanej 200 g/m kw. Przyjmując, że materac to gdzieś 4 m kw materiału, wykonany z takiej powłoki ważyłby ok. 1,2 kg.
-
Mam pytanie. Jaka była minimalna prędkość wylotowa granatu z działa Schneider 75 mm ?
-
Jeżeli hel pod ciśnieniem atmosferycznym ma gęstość cca 0,18 kg/m3, a powietrze 1,4 kg/m3, to ten hel trzeba by sprężyć do 1 GPa, czyli 10 atmosfer, by stał się znacząco cięższy od powietrza. To trochę za wysokie ciśnienia, jak na "mały kompresorek", a poza tym to na pokładzie sterowca trzeba by taszczyć solidny zbiornik ciśnieniowy, z blachy stalowej, i to o objętości kilkunastu metrów sześciennych, a to oznacza chyba dość duży ciężar. Oczywiście, każde sprężenie spowoduje zmniejszenie siły wyporu, ale jakoś nie bardzo widzę to sterowanie góra - dół przy tak małych różnicach gęstości. Z resztą parę kilohektopaskali (czyli "atmosfer") to z grubsza to, co mamy w kranach - cieniutka powłoka tego nie wytrzyma, wystarczy obejrzeć wąż, doprowadzający wodę do pralki. A niby czemu tak wysokie ciśnienia i pojemności zbiorników ? Przyjmijmy sterowiec o objętości 50 tys m sześć helu, jego ciężar będzie rzędu 50 ton, zmiana ciśnienia helu o kilopaskal odpowiada zmianie nośności o 1/100 czyli to zrzucenie bądź zabranie 500 kg balastu. Odpowiadające temu sprężenie 500 m sześć helu zmieści się w niecałym metrze sześć zbiornika (nie obliczałem, szacuję). Co do wytrzymałości powłok. Dlaczego wąż do pralki ? Może materac dmuchany ? Zwykły materac turystyczny to pojedynczy kord bawełniany pokryty kauczukiem. Osoba o masie 100 kg i wzroście 1,8 m i szerokości 0,5 m leżąc na nim wytwarza ciśnienie 1,1 kPa, co odpowiada powyższym ciśnieniom. A przecież można na tym materacu i siedzieć, jak też wyczyniać wiele innych przyjemniejszych rzeczy, wytwarzając ciśnienia kilkakrotnie wyższe. Powłoka o podwójnym kordzie powinna mieć więc jeszcze większą wytrzymałość, rzędu 10 kPa, co pozwala na nadciśnienie rzędu 10 %. Jak się to przekłada na ruchy pionowe ? Zmiana ciśnienia o 1/100 to przyspieszenie góra dół rzędu 1/100 g czyli 0,1 m/s2. Niby mało ale już po 10 s masz m/s. Nie chce mi się obliczać prędkości ustabilizowanej (opór powietrza), ale opadanie i wznoszenie samoistne rzędu 1-2 m/s to całkiem przyzwoite wielkości. A to są wielkości przy zmianie ciśnienia gazu o kPa.
-
Otrzymałem z Freiburga dziennik działań 29 pułku artylerii zmotoryzowanej. Niestety nie mogę opublikować fotokopii, daję więc tłumaczenie tyczące 8 września. Dziennik składa się z dwóch tekstów zwięzłego i kwiecistszego: Zwięzły: 7 września godzina 11.45 do 8 września godzina 2.45 marsz celem wykonywania nowych zadań w łuku Wisły przez Kije - Pińczów (stoi w płomieniach, mieszkańcy spędzenie przez żandarmerię polową na plac kościelny)- Busk – Stopnicę (żydowskie miasto) – (podwójna kolumna wraz z 47. Dywizją Piechoty i 7. batalionem karabinów maszynowych) – Staszów – (na południe i północ od tego widoczne ślady niezorganizowanego polskiego odwrotu, działa, konie, bagaże itd.) - Bogoria – Opatów – popas tuż pod Opatowem od godziny 2.45 do 6.50. Dalszy marsz od 6.50 przez Ożarów – Tarłów – Lipsko (8 września). Krótki postój w Maruszowie. Nowy cel marszu to Zwoleń. W lesie 4 kilometry na południowy wschód od Ciepielowa leśna bitwa III batalionu 15. pułku strzelców przeciwko rozproszonemu polskiemu batalionowi (strzelcy umieszczeni na drzewach). Akcja 8. i 9. baterii celem wsparcia morale po obydwu stronach trasy przemarszu. Później również akcja 7. baterii w okolicach Strugi. Oddział strzela w stronę Ciepielowa (strzelanie z mapy 1:100 000). Wysunięty 9. pluton 29. pułku (wachmistrz Jung) na Dąbrowę Wschód. Chrzest bojowy o 12.45 w bitwie leśnej (samochód dowodzenia). 7. bateria ma jednego lekko rannego strzałem karabinowym. III batalion 15. pułku strzelców bierze 150 jeńców, również wielu zabitych [Polaków – dopisek odręczny]. Straty 15 zabitych (pomiędzy nimi kapitan von Lewinski, szef 10. kompanii 15. pułku) oraz 20 rannych). Po przebiciu się przez las ponownie wspólny marsz kolumny przez Ciepielów na Zwoleń. O godzinie 18.30 7. i 8. bateria biorą Zwoleń pod ostrzał od zachodu i północy ze stanowisk położonych na północ od Sycyny po obu stronach drogi, wystrzeliwując 240 pocisków. Zwoleń płonie. Nocny popas (śmiertelnie zmęczeni) w Sydole, Żeleznej. Sztab w stadninie Sycyna. kwiecistszy: 8 września 1939. Od godziny 2.45 do 6.50 popas na drodze przemarszu przed Opatowem. O godzinie 6.50, po krótkim i niewygodnym nocnym odpoczynku kontynuacja marszu w pojazdach przez Ożarów – Tarłów – Lipsko. Podczas krótkiego technicznego postoju w Maruszowie odświeżamy się nieco. Kurz przykrywa grubą skorupą ludzi i pojazdy. Ale powoli uczymy się czuć dobrze również i w brudzie. Nowym celem naszego marszu jest Zwoleń. W lesie 4 kilometry na południe od Ciepielowa rozciągnięty III batalion 15. pułku strzelców, idący jako batalion straży przedniej natrafia na wroga. Rozpętuje się bitwa leśna pomiędzy naszymi strzelcami a rozproszonym polskim batalionem, którego żołnierze usadowili się w tym lesie jako strzelcy na drzewach. Maszerujące wspólnie w swym zasadniczym składzie baterie (8. i 9. bateria 29. pułku) użyte zostają do wsparcia morale piechoty po obydwu stronach trasy przemarszu, na południe od Drezna. Wkrótce potem pierwsze wystrzelone przez nas w kampanii polskiej granaty szumią nad nami, podążając w kierunku Ciepielowa. Strzelanie z mapy według mapy o skali 1:100 000 przynosi dobre rezultaty i napawa nas zaufaniem do polskich map. Później nadchodzi również 7. bateria 29. pułku (bateria straży przedniej), zajmując stanowiska w okolicach Strugi. Wysunięty naprzód obserwator 9.baterii 29. pułku (wachmistrz Jung) dociera wraz z pierwszymi szeregami strzelców aż do tamtejszego skraju lasu i ostrzałem wznieca pożar w Dąbrowie Wschodniej. By odciążyć batalion strzelców, na lewej flance użyty zostaje do natarcia jeszcze II batalion 15. pułku strzelców, nie natyka się on jednak na wroga. O godzinie 12.45 przeżywamy nasz chrzest bojowy w walce strzeleckiej, kiedy gwoli zorientowania się w położeniu jedziemy naprzód samochodem dowódczym do podpułkownika Wessela. Że to, co dobre, nie zawsze przychodzić musi z góry zauważamy, gdy mimo uszu świstają nam kule podstępnie usadowionych na drzewach strzelców i z klaskaniem rykoszetują na drodze. Nieprzyjemne uczucie, ponieważ trudno znaleźć tu w końcu jakąś osłonę. Batalion strzelecki bierze około 150 jeńców, Polacy mają także wielu zabitych. III batalion 15. pułku strzelców traci 3 zabitych – pomiędzy nimi kapitana von Lewinskiego, szefa 10.kompanii 25. pułku – oraz 20 rannych. Po przebiciu się przez las kolumna marszowa rozproszonego 15 pułku strzelców powtórnie się łączy, by osiągnąć cel marszu. Ponieważ Zwoleń wciąż jeszcze zajęty jest przez wroga, 7. i 8. bateria zajmują stanowiska na północ od Syciny po obu stronach drogi, i o godzinie 18.30 z zachodu i północy biorą Zwoleń pod ostrzał, wystrzeliwując 240 pocisków. Zwoleń płonie. Przyjemne uczucie dla oczu i uszu artylerzysty. Przeszywające ciemniejące, wieczorne niebo granaty i szalejące płomienie ukazują widoczny efekt działania naszych haubic. Śmiertelnie zmęczeni po wykonanej robocie udajemy się na nocny spoczynek do Sydołu, Żeleznej, ze sztabem w stadninie Sycina. W nocy ogień zaporowy na drogę prowadzącą od Radomia na Zwoleń. Oczywiście jeżeli ktoś chce kopie proszę o kontakt na PW
-
Ale jak się ląduje? Na mój rozum - a to apologeci sterowców raczej przemilczają - żeby wylądować, trzeba spuścić hel ze zbiorników nośnych. Mogę sobie wyobrazić jakieś dynamiczne obniżanie lotu przy wykorzystaniu silników, ale czy tak miałyby wyglądać lądowania sterowców? I jak się to ma do zużycia paliwa? Można go sprężyć w zbiorniku ciśnieniowym, miast bezpowrotnie wypuszczać. Można go sprężyć w powłoce, pompując powietrzem balonety.
-
Jak widać Pabich w pofałdowanym terenie długo szukał stanowiska, w końcu znalazł. ------------------------------- 1.Było ono w Brzeźcach, niedaleko drogi, na południe od niej w terenie pofałdowanym. 2. ze stanowiska dział nie było widać wieży kościoła w Brzeźcach, ale jak się trochę cofnęło to już tak. 3. przed nim był staw, z boku i z tyłu zadrzewienia przechodzące w las. 4. zapewniało widoczność i możliwość prowadzenia ognia na odległość 1200 m i więcej. ---------------------------------- Neogotycki kościół w Brzeźcach wygląda tak: Jego wieża ma z 50 m co w przypadku kościoła stojącego na górce daje silną dominantę. Z miejsca wskazanego na planie w monografii pofładowany teren wygląda mniej więcej tak: jak widać kościół widać i to cały. Jeżeli cofniemy się do wschodniej granicy Brzeźc, nie jest lepiej: A tak ten "pofałdowany" teren wygląda z tego miejsca do tyłu w kierunku południowo wschodnim. Zadrzewienia na krańcu zdjęcia to zabudowania Poręby: Nawet gdy wjedziemy do Poręby, do leżącej w dolinie południowej części wsi, to wieżę widać: szpic na lewo od podwójnego słupa to widoczny czubek wieży.
-
Ja ktoś uważnie czytał, to pewnie zauważył, że ominąłem działania baterii por. Pabicha 1 dniu 1 września pod Brzeźcami. Już się poprawiam. Może najpierw samo zajmowanie stanowiska i jego lokalizacja. Monografia opisuje to tak: ogólnie dla dywizjonu: sama 3 bateria:
-
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Tomasz N odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Jestem optymistą. Jedno nie wyklucza drugiego. To nie wyścig. Zwłaszcza,że obecna forma mogiły, po wybrukowaniu aż prosi, by zamiast jednej wspólnej tablicy dać kilka niskich półleżących poruszających kolejne kwestie i odrębną historię. Czyli np: Tu spoczywa 11 żołnierzy WP rozstrzelanych w dniu 08 09 39 w lesie Cukrówka na rozkaz nieznanego niemieckiego oficera Tu spoczywają żołnierze 74 GPP mjr Cesarz oraz ppor ppor Samborski zastrzeleni przez żołnierzy niemieckich w dniu 08 09 39 podczas konwojowania kolumny jenieckiej. Tu spoczywają kpr. Henryk Urbański i szer. Józef Gomulski zmarli w niemieckim szpitalu polowym w Daniszowie Tu spoczywają żołnierze WBBH ................ polegli w dniach ...........w walce z niemiecką 29 DPZ Je nawet zakładać nie trzeba na raz. Można natomiast to rozplanować przestrzennie zrobić projekt i powolutku przepychać przez ROPWiM.
