Skocz do zawartości

atrix

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,354
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez atrix

  1. A widziałeś zeznanie Bardzika przed KBZHwP?
  2. Jednym z oficerów I bat.74pp był ppor. Eugeniusz Stasiecki. W jego wspomnieniach również pada stwierdzenie że mjr. J. Pelc poległ w dniu 3 września 1939 roku. Podobnie opisywała Trybuna Robotnicza z 1958r. Eugeniusz Stasiecki - http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/biog_stasiecki2.htm
  3. Jest jeszcze kolejna niejasność, co do tego kto pierwszy wydostał się o okolic Złotego Potoku. Cyt: Większa część taboru 74pp i kolumna sanitarna, na rozkaz jakiegoś oficera ruszyła wkrótce na północ od Koniecpola. Właśnie w tym rejonie, już 4 września tabor dogonił rozkaz, że na ma się poruszać w stronę Włoszczowej i Kielc, albowiem za nim maszerują rozbite oddziałki, które wydostały się z okrążenia." Nie mógł więc F. Bardzik napotkać w drodze mjr. Pelca. Ponieważ ten szedł za taborem sanitarnym. Z relacji zamieszczonej w " Żołnierzu Polskim " w 1942r. wynika że 4 września wieczorem mjr. Pelc był na odprawie u płk Wilniewczyca i wtedy zapadła decyzja o przebijaniu się z okrążenia małymi grupami. Kolejna sprawa. cyt: 7 wrzesnia zmienili miejsce postoju i znaleźli się w lesie niedaleko Iłży. W pobliżu była wieś Tychy ( Tychy Stare, mój przypis). O świcie 8 września przemaszerowali przez płonącą Iłże, a ślady wskazywały,że były tu wcześniej niemieckie oddziały pancerne lub co najmniej ostrzeliwano miasto" Z całą pewnością tabor F. Bardzika nie szedł przez Iłżę o świcie, tylko nieco później kiedy już trwały walki. O świcie 8 września dotarł do Iłży pluton II bat./7pp i zastał w Iłży oddziały 9pp. razem obsadzali stanowiska w Iłży.Rano był spokój w Iłży i nic nie płonęło. Opis Bardzika raczej pasuje do relacji Mroza ze 154pp. Za to T. Ciesielski podaje że znalazł się rano w lesie pod Ciepielowem. Czyli części 25pp były najwcześniej pod Ciepielowem. To wszystko by pasowało: 25pp to Częstochowa - czyli bliżej Ciepielowa 154pp to okolice Kielc - czyli bliżej Ciepielowa 74pp - to okolice Lublińca - czyli najdalej Tabor sanitarny 74pp jako że pierwszy wyszedł z okolic Złotego Potoku,byłby czasowo bliżej Ciepielowa aniżeli oddziały które stały w walce pod Złotym Potokiem i wieczorem 4 września zaczęły się wycofywać w kierunku Kielc. Tabor sanitarny Bardzika natknął się prawdopodobnie na rozbite jednostki ze 154pp.
  4. Dokładnie tak. Jak się okazuje ze słów F. Bardzika, oni dotarli do lasu pod Ciepielowem około Południa. Cyt: Dr. Bardzik nie pamiętał, jakie miejscowości mijali oraz ile kilometrów zrobili. Po wielu godzinach marszu, przed południem oddział zatrzymał się w lesie, a najbliższa wieś nazywała się Anusin." Skoro dotarli około południa, kiedy był zatem czas na przygotowanie zasadzki i obsadzenie stanowisk? Tam był ktoś przed nimi, kto przygotował się do obrony - zasadzki na szosie itd. Czyżby szwadron rozpoznawczy z WBP-M? Tak sądzono do czasu ukazania się artykułu w Stolicy, że pod Ciepielowem walczył tylko szwadron rtm Podreza. Czyli kapitana Podreza. Patrz Stolica nr 12, 1965r. Że ktoś dotarł wcześniej do lasu potwierdzał by to F. Bardzik w relacji: Cyt: ciągle wtrącam pytanie- ilu było oficerów i co się z nimi stało? - kilkunastu z różnych pułków - odpowiada Bardzik - ale nie brałem udziału w dowodzeniu, więc nie widziałem wszystkich. Podobno byli jeszcze inni oficerowie z naszego pułku oraz z innych jednostek dywizji. w sumie kilku kapitanów, kilku poruczników, podporuczników i chorążych" I najciekawsze że F. Bardzik nie widział w grupie oficerów żadnego majora.A należy podkreślić że Bardzik był dość spostrzegawczy - pamiętał dokładnie nazwy miejscowości na trasie marszu z okolic Lublińca do Ciepielowa. Nawet w 1965 roku płk Steblik nie był przekonany że pod Ciepielowem dowodził mjr. Pelc i gdzie właściwie poległ- patrz Solica nr 12 .1965.
  5. Nic nie widać. Przeczytaj parę wersów na stronie z której pochodzą cytaty jakie zamieściłem. Jest też dziwne, że żona mjr. Cesarza odnalazła F.Bardzika już w 1945r,a jak pisze JPP oni nic nie wiedzieli o losach mjr. Pelca przez wiele lat.Zazwyczaj rodziny zaginionych oficerów dzieliły się posiadanymi informacjami.
  6. No to przyjrzyjmy się dobrze relacji F. Bardzika. Czy F. Bardzik dobrze wiedział jak nazywał się oficer który dowodził pod Ciepielom czy może mu to wmówiono? Relacja F. Bardzika zamieszczona w Służbie Zdrowia pochodzi z 1963r. Cofnijmy się dwa lata wcześniej. Cyt" Pewnego wiosennego dnia 1961 roku, otrzymałem od znajomych wiadomość że chce się ze mną spotkać dr. F. Dardzik, zamieszkały w Gdańsku............. Nie pojmując o co chodzi zapytałem: Dlaczego właśnie ze mną - Jak to nie wiesz? Przecież on był lekarzem I batalionu 74pp w okresie kampanii wrześniowej!" Dalej czytamy o spotkaniu z J.P.P z F. Bardzikiem: Cyt" Doktor Bardzik znał wielu oficerów z 74pp, w tym także mjr. J. Pelca. Nie był jego przyjacielem, ale jak oświadczył wówczas poznał by go w każdej sytuacji sytuacji i w każdym przebraniu. Znał jego sywetkę, głos,zwyczaje,wielokrotnie z nim rozmawiał. Pomyłka był wykluczona.Bardzo dobrze znałrównież lekarza pułkowego dr. J. Cesarza. Natomiast gorzej znał jednego z oficerów zawodowych pułku kpt. Mariana Cyrulińskiego, którego nie pamiętał nazwiska i z tego powodu nie znalazło się ono w pierwszych publikacjach. Doktor nie był pewien czy kpt Cyruliński pełnił funkcję zastępcy mjr. Pelca czy też nie, i co z nim się stało***" Jak widać mamy w tym opisie rozmowy przypis, który brzmi następująco" " Kilka lat później, w czasie wspólnej rozmowy, sprawę tą wyjaśniliśmy do końca. Pokazałem doktorowi przywiezione ze sobą zdjęcia. wskazał bezbłędnie na kpt. Cyrulińskiego, adiutanta dowódcy 74pp, który w oddziale mjr. pelca pełnił prawdopodobnie funkcję jego zastępcy." Jak można zauważyć w opisie doktor F. Bardzik jak sugeruje JPP znał doskonale a wręcz perfekcyjnie mjr. Pelca.Znał również innego oficera nie znał natomiast jego nazwiska.Jest dziwne że JPP dopiero po kilku latach wyjaśnia z F. Bardzikiem kim był nieznany z nazwiska oficer 74pp. Jak podaje JPP pokazał Bardzikowi zdjęcia kpt. Cyrulińskiego. Tylko jest też zastanawiające że w żadnej publikacji JPP nie ma zamieszczonego nigdzie zdjęcia kpt Cyrulińskiego. Relacja F. Bardzika zostaje zamieszczona w Służbie zdrowia dopiero w roku 1963, czyli dwa lata po tym spotkaniu z JPP. Wydaje się tutaj zasadne stwierdzenie że dr. F. Bardzik nie znał z nazwiska oficera który dowodził pod Ciepielowem. Dopiero po spotkaniu z JPP, został przekonany że był to mjr. Pelc. Nieco inna manipulacja faktami: Cyt " Na drugi dzień poszłam do Ciotki mieszkającej w sąsiedniej wsi - opowiada Maria Prokop - zbliżyłam się do drogi i o mało nie umarłam z przerażenia,. Tylu zabitych! Cały rów pełen żołnierzy. Widziałam zabite trzyletnie dziecko i kilku cywili. Mieli strzaskane twarze.........." JPP zapomina dodać że to widok zamordowanych jeńców polskich pod Cukrówką. Cytaty pochodzą z książki Zagłady Batalionu str 58-63 Należy dodać że dla JPP wszelkie informacje o mjr. Pelcu kończą się w dniu 5 września 1939r.- list z Radomia. JPP jest przekonany że nieznany z nazwiska oficer dowodzący w lesie pod Ciepielowem o którym mówił F. Bardzik to jego ojciec. Tylko problem w tym że od 5 do 8 września na trasie Kielce- Ciepielów to zacięte walki prawie w każdej miejscowości. Mjr. Pelc nie mógł dotrzeć do 5 września w okolice Radomia, Wysłanie listu z Radomia było możliwe tylko w kilka możliwości: szpital wojenny w Radomiu goniec z terenu Kielc 5 września to walki74pp pod Kielcami. Grupą dowodził płk Wilniewczyc. To jego adjutantem był kpt Cyruliński.
  7. Czy mjr. Pelc mógł polec 7 września 1939r.? Cyt: "Batalion ten, już od świtu 1 września, na wysuniętej pozycji pod Lublińcem, broniąc polskiej granicy przez wiele godzin powstrzymywał całą dywizję piechoty niemieckiej, wspieranej lotnictwem i pododdziałami broni pancernej 2 i 3 Dywizji Lekkiej. Za swoją heroiczną walkę, która znacznie opóźniła natarcie głównych sił niemieckich na tym odcinku, I batalion 74 pp, wraz ze swoim dowódcą, majorem Józefem Pelcem, już po pierwszym dniu wojny podany został do odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari. 3 września I batalion majora Pelca razem z innymi wykrwawionymi oddziałami 7 Dywizji toczył kolejny ciężki bój w żelaznym pierścieniu niemieckich pancernych i zmotoryzowanych oddziałów 2 i 3 Dywizji pod Złotym Potokiem (25 km na płd.-wschód od Częstochowy). Z pierścienia tego największą grupę żołnierzy zdolnych do dalszej walki wyprowadził mjr Pelc. Był to zdziesiątkowany w walce I batalion 74 pp. W czasie odwrotu, przez Włoszczowę i Kielce do batalionu dołączali rozbitkowie z innych pułków 7 Dywizji. Ten zbiorczy batalion majora Pelca dotarł rankiem 6 września do Skarżyska, gdzie podporządkowany został dowódcy 165 pp, jako przedłużenie lewego skrzydła obrony miasta. Osłonę Skarżyska stanowić miała Grupa Operacyjna zlokalizowana w rejonie Kielce-Końskie-Radom, której dowódcą był gen. bryg. Stanisław Skwarczyński. Nieprzyjaciel zbliżał się do Skarżyska z dwóch kierunków, od strony Kielc i od Końskich, tocząc po drodze zacięte walki z niewielkimi zgrupowaniami polskich oddziałów. Dodatkowe zagrożenie dla Skarżyska pojawiło się od wschodu, gdy Niemcy posuwający się od Kielc wbili się klinem w kierunku Bodzentyna i dotarli dalej, aż do Starachowic. W takiej sytuacji gen. Skwarczyński podjął decyzję zorganizowania zapory pod Skarżyskiem oraz u podnóża Gór Świętokrzyskich. W krótkich ale gwałtownych walkach na przedpolach Skarżyska, na odcinku szosy Góra Baranowska – Barak, w których bardzo aktywnie uczestniczył I batalion mjr. Pelca, przez wiele godzin osłaniano przemieszczanie się oddziałów Grupy Operacyjnej w kierunku Iłży. W dniu 7 września 165 pp i z nim I batalion przesunięte zostały na wschód w stronę Wisły. Przez Grzybową Górę i Mirzec oraz przez płonącą Iłżę, w której Grupa Operacyjna szykowała się do obrony, przeszedł I batalion, który po walkach pod Skarżyskiem skierowany teraz został na drugą linię w stronę Ciepielowa dla osłony przejścia do brzegu Wisły. Ponieważ w czasie przemieszczania się batalionu kontakt z 165 pp, został przerwany – pomimo iż pułk ten miał podążać za batalionem – major Pelc postanowił zaczekać na ten pułk w niewielkim lesie, pomiędzy wsiami Dąbrowa i Anusin. Jak się później okazało, 165 pp pomaszerował inną drogą. Od zbawczego brzegu Wisły dzieliły batalion zaledwie 3 godziny marszu, ale major nadal pozostawał na zajętych stanowiskach w lesie, mając świadomość, że znajduje się na jedynej jeszcze wolnej od nieprzyjaciela drodze do Wisły. Postanowił utrzymać tę drogę w polskich rękach jak najdłużej, dla umożliwienia przejścia znacznym jeszcze siłom 12 Dywizji Piechoty walczącym pod Iłżą. Niestety, nie orientował się, że Niemcy skierowali na ten odcinek świeże siły, 29 Dywizję Zmotoryzowaną, która miała za zadanie wzmocnić od wschodu 2 i 3 Dywizje uwikłane w ciężkie walki o Iłżę, ale także odciąć drogę ewentualnej ewakuacji polskich sił w stronę Wisły." ______________________________________________ Cyt: " Na odcinku bronionym przez 163 pp rez. cały czas trwały walki. Wieczorem został przez żołnierzy polskich zerwany most i tama na rzece Czarnej, rozlane wody zatopiły znaczne połacie terenu, co stanowiło poważną przeszkodę w ruchu pojazdów mechanicznych. Nocą z 6 na 7 września sytuacja bojowa 36 DP rez. pogarszała się, dywizja była osamotniona postanowiono oddziały podciągnąć bliżej Końskich. wykorzystując poranną mgłę. 7 września ugrupowanie przyjęło nowe pozycje obronne wokół Końskich. Pierwszorzutowy 163 pp obsadził odcinek na zachód od Modliszewic i na południowy zachód od Nowego Kazanowa. Około godziny 14-tej pod ogniowym wsparciem artylerii ruszyło niemieckie natarcie, w wyniku silnego ostrzału i ponawianych prób, nastąpiło włamanie się Niemców do Kazanowa. Bateria kapitana Stanisława Pruskiego została obezwładniona celnym ogniem artyleryjskim, korygowanym z samolotów obserwacyjnych nieprzyjaciela. Podpułkownik P.Nakoniecznikoff zarządził kontratak siłami I baonu. Przebieg tych walk tak opisuje Piotr Zarzycki: „Uderzenie polskie wyszło z lasu kazanowskiego. Wzięły w nim udział 1 kompania kpt. Artura Dubeńskiego i 2 kompania por. Bogumiła Jurkiewicza. Atak na bagnety zaskoczył Niemców, którzy pośpiesznie wycofali się co pozwoliło odzyskać Kazanów. Kontratak wsparły ogniem III pluton. pod dowództwem plut. Franciszka Woźnego i pluton taczanek pod dowództwem ppor.rez. Stanisława Dziedzica 3 komp. ckm 163 pp rez.” /. Po wyparciu nieprzyjaciela, krótką przerwę w walce wykorzystano do ewakuacji rannych, których było bardzo wielu. Przewieziono ich do szpitala w Końskich. Sytuację na pomocniczym stanowisku opatrunkowym w lesie, na zachód od Końskich, tak opisuje lekarz 163 pp rez. kpt. lek. Wacław Chojnacki: Napływ rannych jest tak duży, że we dwójkę, z podchor. lek. Michałem nie możemy nadążyć ich opatrywać i ewakuować, chociaż we wszystkich batalionach lekarze urzędują . Wkrótce Niemcy ponownie zaatakowali, przełamując obronę na odcinku bronionym przez 7 i 8 kompanię III baonu 163 pp rez. Nastąpił ponowny polski kontratak siłami III baonu dowodzonego przez mjr. K. Bielawskiego, wspartymi przez odwodowy I baon 163 pp rez. mjr. S. Ruśkiewicza. Dochodzi do walki wręcz, decyduje bagnet i granat. W czasie ciężkich walk o każde zagłębienie terenu, szczególną dzielnością wsławił się plut. rez. Michał Raczykowski z Borszczowa. W walce ginie por. Józef Bukowski d-ca plutonu 1 komp. odwodowej baonu KOP „Borszczów”. Ostrzał artylerii niemieckiej na Las Kazanowski powoduje poważne straty wśród stojących tam taborów, pociski padają na punkt opatrunkowy, rozbijają punkt sanitarny, ginie sanitariusz i woźnica, ranny zostaje kpt. lek. Wacław Chojnacki /.Walki pośród zgliszcz Kazanowa trwały do zmroku. Niemcy wycofali się za rzekę Czarną. Pułk poniósł wysokie straty w ludziach. Poległo wielu polskich żołnierzy, a tabory pułkowe były rozbite. Stracono 5 działek ppanc. Jak podaje Piotr Zarzycki: „Według szacunkowych danych straty ludzkie 163 pp rez. osiągnęły tego dnia ok. 30%, a siła bojowa zmniejszyła się o ok. 50 % z powodu utraty ciężkiej broni” /. W nocy zaplanowano odwrót w kierunku wschodnim, w nakazany rejon koncentracji na wschód od szosy Skarżysko – Szydłowiec, w lesie na południe od wsi Sadek, a na zachód od Kierza Niedźwiedziego. W fazie organizowania odwrotu dowódca dywizji pułkownik Bolesław Ostrowski zabrał sztab dywizji, kompanię sztabową, szwadron kawalerii dywizyjnej, większość taborów i odjechał do leśniczówki Barak. O godzinie 20-tej pozostałe wojska polskie opuściły teren bitwy kierując się na wschód. Jako ostatnie opuściły Końskie baony 165 pułku, którym dowodził ppłk. Z. Gromadzki. Rolę ubezpieczenia spełniał II baon 165 pułku dowodzony przez mjr. Stanisława Inglota. Dowódca 163 pułku ppłk. P. Nakoniecznikoff objął dowództwo nad całością kolumny. Przemarsz pozostałych oddziałów nastąpił dwiema drogami: pierwsza wiodła przez Nowy Kazanów, Końskie, Furmanów, Hutę, Barak, a druga przez Piłę, Kozią Wolę, Niekłań, Majdów, Skarżysko Książęce. W nocy nastąpiło przemieszanie oddziałów w poszczególnych pułkach, dlatego przegrupowanie oddziałów opóźniło odwrót dywizji. Wszystkie samochody okrężną drogą wysłano do nakazanego rejonu. Z ostrzeliwanych Końskich udało się ewakuować część rannych, których wywieziono na 40 wozach. Po godzinie 21-ej rozpoczął się odwrót 36 DP rez. Odwrót był bardzo trudny, tak wspomina go kpt. lek. W. Chojnacki: Maszerujemy po drogach wyboistych, polnych lub duktami leśnymi. Co chwila tabor zaczopowuje się, wozy się psują, konie ustają. Słyszę dookoła sarkania żołnierzy(...). Dokuczliwy brak wody. Ranni proszą o wodę. Mam zaledwie w kilku manierkach trochę wody i rozdzielam ją łykami... Zapasu wody nie mogę zrobić, bo omijamy wioski i osiedla /. Straż boczna składająca się z II/165 pp rez., dowodzona przez mjr. S.Inglota, została zaatakowana rankiem w okolicy Niekłania, kompanie ppor. Mieczysława Wałęgi i ppor. Tadeusza Kuhna przyjmują główne uderzenie. Obie kompanie zostały rozbite, nieprzyjaciel atakuje straż tylną 36 DP rez., którą stanowił I/165 pp rez. dowodzony przez mjr. Mariana Tinza. Pułkownik B. Ostrowski dotarł do leśniczówki na skraju wsi Barak, w pobliżu szosy Skarżysko - Szydłowiec rano 8 września około godz. 7-ej. Dowódca wydał rozkaz zabezpieczenia miejsca postoju. Nakazał zorganizować ubezpieczenie, szwadron kawalerii rozwinął się po obydwu stronach szosy, na skraju lasu od strony Szydłowca, zaś kompania sztabowa obsadziła kierunek od Skarżyska około 1, 5 kilometra na południe od kawalerzystów. Około godziny 11-tej oddziały te zaatakowała szpica złożona z oddziału kawalerii zmotoryzowanej i 5 samochodów pancernych, wsparta działkami ppanc. oraz bronią maszynową. Opór stawiła im najpierw kompania sztabowa oraz szwadron kawalerii. Kompania sztabowa zmuszona była pod naporem nieprzyjaciela wycofać się w las, w czasie walki została rozproszona. Pułkownik B. Ostrowski nakazał kwatermistrzowi dywizji mjr. dypl. Stanisławowi Kramarowi i pomocnikowi oficera operacyjnego kpt. Władysławowi Fijałkowskiemu przyjść z pomocą walczącym oddziałom poprzez kontratak przy pomocy żołnierzy kompanii łączności i żołnierzy z taborów. Na czele atakujących szli mjr dypl. S. Kramar, kpt. Ładysław Kuśmidrowicz oraz oficer operacyjny kpt. Wojciech Borzobohaty. Kontratak załamał się, niepowodzeniem zakończyła walka szwadronu kawalerii. Kawaleria wycofała się do m. Barak. Tutaj była ponownie atakowana przez nieprzyjaciela, odpierała ataki, aż do godziny 15-tej, a po włączeniu artylerii niemieckiej, rtm. B. Riczka, po stwierdzeniu obecności w pobliskim lesie pancernych oddziałów niemieckich i nie nawiązawszy kontaktu z resztą grupy, nakazał odwrót. W czasie dotychczasowej walki szwadron stracił 15 koni. (por. Południowe Zgrupowanie Armii Prusy we wrześniu 1939 str. 259.). Kawaleria wycofała się w kierunku Wierzbicy i Skaryszewa, w godzinach wieczornych 9 września, przekroczyła Wisłę pod Regowem. Szwadron rtm. Riczki, dołączył na Lubelszczyźnie, do kombinowanej Brygady Kawalerii płk. Adama Zakrzewskiego. W trakcie walk pod Jacnią, koło Krasnobrodu, w dniu 23 września poległ dowódca szwadronu. Siły główne dywizji dotarły w godzinach popołudniowych do szosy Skarżysko-Szydłowiec, napotykając wszędzie na drodze odwrotu oddziały niemieckie . Stwierdzono odcięcie dywizji od sił prowadzonych przez płk. B. Ostrowskiego i pozostałych sił Zgrupowania. Dowództwo nad resztą dywizji objął ppłk. P. Nakoniecznikoff, który podjął decyzję o przebiciu się. Przed natarciem na posuwające się szosą jednostki niemieckie zarządzono krótki odpoczynek w lesie na południe od m. Barak. Żołnierze byli bardzo zmęczeni, wydano wówczas ostatni obiad. Przed walką dołączył do dywizji pluton konny z komp. kpt. Tadeusza Swobody, który prowadził rozpoznanie na kierunku Skarżysko Kamienna. 163 pp rez. ruszył do natarcia po godzinie 15-tej, 165 pp rez. ubezpieczał działania, w jego składzie dowódca pozostawił baon z rozbitków 7 DP. 163 pp rez. ruszył do natarcia na lewym skrzydle, od strony Skarżyska Kamiennej. Pierwszy do szosy dotarł I baon 163 pp rez. majora S. Ruśkiewicza. Zaskoczył on kolumnę niemiecką niszcząc kilka pojazdów i rozpraszając nieprzyjaciela w lesie od strony wschodniej na kierunku Sadek. Nieprzyjaciel od strony Baraku wprowadza nowe siły, trwa zacięta walka, obie strony ponoszą znaczne straty. Duży sukces odnosi baon mjr. J. Andrychowskiego, gwałtownym uderzeniem likwiduje nieprzyjaciela na szosie, którą następnie obsadza. Kompania por. Mariana Jakubowskiego z 2 plutonami cekaemów obsadza szosę na południowym skraju lasu szydłowieckiego. Kompania por. Stanisława Wośki z działkami ppanc., kompania por. Zbigniewa Horoszewicza i bateria dział kpt. S. Pruskiego staja na szosie na prawym skrzydle. Działa strzelają na wprost do nadjeżdżających czołgów wroga. Nieprzyjaciel traci kilka czołgów. W II/165 pp rez. wyróżnia się celowniczy działka ppanc. strzelec Stefan Kolasa. Nieprzyjaciel kieruje na polskie stanowiska ogień artylerii. Do walki włącza się I/165 pp rez. majora M. Tinza, który dotarł do rejonu walki, niszczy dalszych kilka pojazdów i zajmuje szosę w rejonie Barak - Wola Korzeniowa. Nieprzyjaciel wprowadza do walki od strony Szydłowca nowe siły i lotnictwo. Trwa bój. Tak jego rozpoczęcie wspomina uczestnik Józef Krajna: Padła komenda: ognia! Rozpoczął się jazgot karabinów maszynowych i ręcznych. Kiedy pierwszy czołg mijał dolinę, dosięgła go salwa i pokrył się obłokiem czarnego dymu. Drugi próbował wyprzedzić rozbity wrak, lecz daremnie. Też dostał. Rozgorzał bój. Kiedy I/165 pp rez. zatrzymał się aby pozbierać rannych i broń, znów następuje atak niemiecki. W walce uczestniczy też batalion zbiorczy 7 DP, dowodzony przez por. Michała Chełmickiego. W pierwszej linii idzie kompania zbiorcza z 27 pp dowodzona przez por. Jana Łodzińskiego. Atakują nieprzyjaciela leśnymi duktami, kompanię zbiorczą z batalionu ON Kłobuck prowadzi por. Jan Merkisz z 25 pp. Niespodziewana akcja odrzuca wroga, giną w niej jednak: por. J. Merkisz, ( w latach 1934-1938 oficer KOP Iwieniec), ppor. Józef Kopytek, ppor. Kazimierz Maliszewski, ppor. Jan Maszkowski, plut. Tadeusz Boba, szeregowy Mieczysław Kupiak z 25 pp, a z 27 pp giną por. Kazimierz Malczewski, ppor. rez. Marian Majcherek, kpt. lek. dr Adam Kolberg. Przecięty serią z karabinu maszynowego w pobliżu szosy pada szef kompanii sierż. Józef Paszkiewicz. Niemcy próbują uderzenia na tyły 163 pp rez., w groźnej sytuacji znalazła się kompania dowodzona przez kpt. Władysława Henzla. Wróg tymczasem wezwał na pomoc lotnictwo. Niebawem nad pozycjami wojsk polskich pojawił się samolot obserwacyjny „Henkel”. Wkrótce potem odezwała się także niemiecka artyleria ciężka, bateria Halickiego została rozbita. Poległa też jej obsługa. Łącznie w walce zginęło 136 polskich żołnierzy. Z braku szczegółowych informacji identyfikacyjnych, trudno dziś jednoznacznie ustalić pełną liczbę poległych żołnierzy KOP. Biorąc jednak pod uwagę ich zaangażowanie w walkę oraz bitność 163 pp rez., można przypuszczać, że większość z nich to kresowi żołnierze KOP. Udało się ustalić ich nazwiska: st. strzelec DROCHOMIRECKI…, strz. Walter JAGER, por. Marian Wincenty JAKUBOWSKI z baonu KOP „Czortków”, Władysław Antoni JANKOWSKI, ppor. KRAWCZYK…z baonu KOP ”Czortków”, kpt. Stefan MRÓZ z baonu KOP „Czortków’, kpr. PODBRĄCZYŃSKI…, strzelec WIDECKI…, kpr. Józef WOŁEK. Wszyscy oni polegli w walkach pod Szydłowcem , W dniu 8 września, jak po latach udało się ustalić rodzinie, poległ także żołnierz 163 pp rez strz. rez. Kazimierz Żółkiewski Słońce zachodziło ukazując duże półkole czerwieni. Kończył się niezwykle ciężki i krwawy dzień 8 września 1939r. Dowódca oddziałów polskich ppłk. P. Nakoniecznikoff rzucił całość sił do sforsowania szosy i wsparcia baonu 163 pp rez., 6 kompanii 165 pp rez., która ocalała po bitwie batalionu mjr. S. Inglota pod Niekłaniem. Pierwszy sforsował przeszkodę ppłk Z. Gromadzki. Wraz z nastaniem zmierzchu Niemcy wycofali swe siły spod wsi Barak i wojska polskie przeszły na wschodnią stronę bez walki. Tylko od czasu do czasu ostrzeliwała je artyleria niemiecka. Kolumna polska udała się w rejon Trębowca Dużego na zachód od Iłży, tam częściowo wzięła jeszcze udział w bitwie o Iłżę. Po dotarciu w pobliże Wisły oddziały uległy rozformowaniu w okolicy leśniczówki Narożnik. Małe grupy żołnierzy samodzielnie przedzierały się za Wisłę. Żołnierze z rozformowanej 36 DP rez. walczyli jeszcze w innych jednostkach w okolicy Chełma Lubelskiego i Krasnobrodu. W miejscowości Jacnia poległ rotmistrz Bronisław Riczka, w rejonie tym we wrześniu 1939 roku walczyły oddziały Wołyńskiej Brygady Kawalerii dowodzonej przez pułkownika Filipowicza oraz Kombinowanej Brygady Kawalerii pułkownika Zakrzewskiego. Żołnierz polski trwał z godnym podziwu uporem, podejmując mężnie nierówną walkę z najeźdźcą. Szczególnym symbolem tej walki dla mieszkańców Szydłowca i okolic stał się dzień 8 września i bitwa pod wsią Barak..." Co się działo w tym czasie z dziadziem? Jego wspomnienia pozbawione są już powiązania z datami i orientacją co do miejsca. Może to było pod Kaznowem 7-go września. Jego oddział zapadł na skraju lasu. Po jakimś czasie dziadzio usłyszał z jednej i drugiej strony rozmowy po niemiecku. Wychylił się z lasu. Jego kompani właśnie znikali za wzgórzem na horyzoncie… Nie zastanawiając się długo rzucił się w pogoń. Po chwili naokoło zaczęły świstać kule… Dziadzio mówił, że nie myślał o śmierci. Adrenalina przytępia wszystko, również strach. Biegnąc zauważył leżący na ziemi RKM i taśmy z nabojami. Złapał go i skacząc zakosami od miedzy do miedzy, nie bacząc na świstające nad głową kule, dopędził swoich. Przeżył. Co było dalej? Opowiada o jakiś kamieniołomach. Może to było miejsce, które znajduje się na północny-wschód od Końskich. Tam bronili się przed atakującymi siłami niemieckimi. Dziadzio zabranym po drodze RKM-em prał, siekał po Niemcach. Koledzy donosili tylko taśmy z nabojami… Pod koniec dnia nieprzyjaciel wycofał się. Może do Kazanowa. Dziadzio wraz z oddziałem podążył na wschód w stronę Szydłowca. Po drodze w jakiejś miejscowości stoczyli kolejną walkę z Niemcami. Przeważające siły wroga zmusiły naszych do wycofania się. W takcie odwrotu dziadzio stracił kontakt z resztą oddziału. Drogą przez wieś przejeżdżała niemiecka kolumna zmechanizowana. Wozy pancerne, motocykle, czołgi… Dziadzio ukrył się w zabudowaniach. Kiedy kolumna nieprzyjaciela pojechała dalej, przedostał się do lasu i podążał w poszukiwaniu swoich. Były to lasy w okolicach Chlewisk. Trudno określić który to był dzień wojny. Dziadzio niestety nie pamięta. W lesie spotykał sporo rozproszonych grup poszukujących wyjścia z matni. Swojego oddziału już nie znalazł. Przekradał się razem z napotkanym żołnierzem z Częstochowy. Kierowali się na wschód, na Szydłowiec. Siły nieprzyjaciela opanowały już cały teren. Z powodu braku szans przedarcia się z bronią i w mundurze obok Niemców dziadzio podjął decyzję o przekazaniu wyposażenia mieszkańcowi Chlewisk." Cytaty pochodzą ze stron: http://www.fronda.pl/a/moj-dziadzio-zolnierz-kop,50885.html http://zeszytykombatanckie.pl/wehrmacht-1939-r-w-polsce/
  8. Być może nie notował. W spisie brakuje też nazwiska kpt L. Cholewy. Ciepielów = luka w spisie. Pod datą śmierci 16. 09. 1939, Ciepielów, jest nazwisko ppor. J. Samborskiego. Osoby co była ranna pod Cukrówką. ktoś nie wiedział że miało to miejsce pod Cukrówką, podał Ciepielów. Lub J. Samborski zmarł w Ciepielowie. Czyżby rannego dowieziono do Ciepielowa?
  9. Nie jest to takie pewne z relacji F. Bardzika, kto właściwie dowodził. W zeznaniu z 1945 r. nie ma nawet wzmianki. Co prawda zeznanie dotyczy śmierci mjr. Cesarza. Warto było by dotrzeć do relacji F. Bardzika zamieszczonej w " polegli w Służbie Zdrowia" U T. Ciesielskiego też jest pewna nieścisłość.Wygląda jak by Ciesielski nie za bardzo wskazywał na Pelca jako dowodzącego. Cyt"Zginął jeden z dowodzących oficerów, wszyscy mówią, że dowódca batalionu – Pelc." Dziwne ze Ciesielski idąc od Częstochowy nie za bardzo wiedział kto dowodził pod Ciepielowem? Mnie to wygląda że mu wmówiono kto dowodził stad określenie - "wszyscy mówią" Tutaj Ciesielski opisuje samobójstwo Cyrulińskiego; Cyt: I w tym momencie pod ciągłym ostrzałem wroga jeden nasz oficer powiedział: „Chłopcy , już dalej nie mamy żadnych możliwości atakować i bronić się, jesteśmy bez amunicji. Przeważające siły nieprzyjaciela otoczyły nas ze wszystkich stron. Ja do niewoli nie pójdę.” Odszedł kilkanaście metrów od nas i odebrał sobie życie strzałem z pistoletu." Ciesielski był świadkiem śmierci kpt Cyrulińskiego, zaś Musioł obu oficerów.Dziwne, prawda? Moim zdaniem obydwaj byli świadkami śmierci kpt Cyrulińskiego.Wydaje się że mjr. Pelc został dodany do tego wątku.
  10. Wróćmy jeszcze do postaci majora J. Pelca. W tymczasowym wykazie poległych z 1940 roku, figuruje nazwisko majora Pelca jako poległego w dniu 7 września 1939 roku.Wpis jest na podstawie zeznań świadka, to takie zarządzenie zostało wydane by uniknąć błędów. W spisie nie figuruje nazwisko kpt Mariana Cyrulińskiego. Według relacji świadka T. Musioła, mjr Pelc będąc ranny popełnił samobójstwo, chwile puźniej uczynił to kpt.Cyruliński. Świadek który zeznawał w sprawie śmierci mjr Pelca musiał widzieć zatem śmierć kp Cyrulińskiego. Jednak nazwisko kapitana nie figuruje w spisie poległych. Nie figuruje też nazwisko mjr. Cesarza. Figuruje nazwisko rtm Podreza z dokładna datą i miejscem śmierci. Sam Ciepielów ( walki w lesie Dąbrowa - Struga )) w spisie poległych tworzy jakby lukę. Wynika że mjr Pelc nie dotarł pod Ciepielów. Być może poległ dzień wcześniej lub zmarł z odniesionych ran. Tutaj przychodzi mi na myśl list z 5 września 1939 wysłany rzekomo z Radomia. Czyżby szpital wojenny w Radomiu?
  11. Właśnie to by się zgadzało. Dostała postrzał w biodro, stąd unieruchomienie całej kończyny.
  12. Bardzo możliwe że tą dziewczynką była Marianna Sajnóg z Drezna. Z tego co pamiętam mówiła że zawieziono ją wozem do jakiegoś szpitala polowego w lesie.To miał być szpital polowy w lesie przy szosie we wsi Nowinki. Jednak kiedy dojechali wozem na miejsce,szpitala już nie było został przeniesiony.Trzeba dodać że kiedy ja wieźli do tego szpitala straciła przytomność. Jednak noga została zabandażowana. Nazajutrz dostała jakieś zastrzyki. Poniżej relacja niezyjącej Już Pani Marianny Wudarczyk ( z domu Sajnóg ) Stenogram rozmowy z Panią Marianną Wudarczyk z domu Sajnóg lat 82 . Lipsko n/w w dnia 29 marca 2010 roku WP - Była Pani świadkiem śmierci Zofii Wrzochal we wrześniu 1939r? MW - Zosia Wrzochal była moją siostrą cioteczną . Była starsza ode mnie o 5 lat WP - Czy mogła by Pani opowiedzieć jak doszło do śmierci Pani siostry MW - Rano mój ojciec Józef Sajnóg nakazał mi paść krowy. Na łąki poszłyśmy razem z moją siostra cioteczną Zosią Wrzochal. Zaczęła się strzelanina. Szosą od Lipska w kierunku Ciepielowa przejeżdżali Niemieccy żołnierze na motocyklach. Schowaliśmy się z Zosią w krzakach , niedaleko drogi. Po kilku minutach Zosia , nałożyła na głowę chustę i zaczęła biec w stronę domu. Wybiegłam za nią . Zaczęli z szosy do nas strzelać. Poczułam ból w nodze . Zobaczyłam krew, lecz iść mogłam. Zosia upadła . Podeszłam do niej. Miała zakrwiowioną głowę. Leżała zabita. WP - czy dalej strzelano w waszą stronę MW - Nie przestali. Więcej do nas nie strzelali. Gdzieś niedaleko ktoś jęczał . Niedaleko od nas zastrzelili polskiego żołnierza WP - Od której strony Gołębiowa Pani była na łąkach MW - Krowy pasłyśmy od strony północnej , od strony Drezna . Tuż przy rowie melioracyjnym, blisko szosy. WP - Która mogła być godzina , jak została pani postrzelona . MW - Było to między godziną 6 a 8 rano. Dokładnie nie pamiętam, ale bardzo rano. WP - Czy to było pierwszego dnia kiedy pojawili się Niemcy w okolicy, czy może drugiego dnia MW - Na pewno postrzelono mnie i zabito Zosie Wrzochal pierwszego dnia , kiedy wjechali Niemcy. Wtedy rano przyszedł do mojego ojca jego kolega . I mówi Józek wojna, Niemcy już tu są , strzelają na szosie. Byłem na szosie i przybiegłem do was. Biegłem pochylony rowem. WP - Pamięta Pani jak nazywał się ten znajomy ojca. MW - Nazywał się Spyt Roch WP - mimo takiej informacji , od znajomego ojciec wysłał was paść te krowy MW - No niestety, może sądził że w polu nic nam nie grozi WP - Czy sama Pani doszła do domu, czy ktoś pomógł MW - Sama doszłam do domu. W domu pytali co się stało. Gdzie Zosia, Odpowiedziałam że Zosia zabita, ja postrzelona. Powoli zaczęłam słabnąć , zaczęło mi się robić gorąco. WP - Kto udzielił pomocy, gdy była Pani ranna MW - Mój kuzyn Pałka Kazimierz był przed wojną w Niemczech na robotach. Znał niemiecki. Poszedł do Niemców prosić o pomoc. Powiedzieli mu że w lesie jest szpital polowy. By wszystkich rannych cywilów tam zawieść. Pod wieczór zawieźli mnie do tego lasu , ale Niemców już tam nie było. Przez noc się przemęczyłam. Rano kuzyn rozmawiał z żołnierzami niemieckimi, którzy przyjechali do wsi. Niedługo potem , przyszło dwóch Niemców z walizkami. Kazali mi się rozebrać. Obejrzeli nogę. Dali mi jakiś zastrzyk, i powiedzieli do kuzyna , że za trzy dni będzie chodzić i odeszli. WP - powiedziała Pani że kuzyn opowiadał , że Niemieccy żołnierzy mówili że jeżeli są ranni cywile to będą ich leczyć. Czy mówili coś o rannych polskich żołnierzach MW - o żołnierzach nic nie mówili, tylko by rannych cywilów trzeba zawieść , to udzielą im pomocy.
  13. To podeśle mia na maila parę fotek dotyczących trasy Daniszów - Ciepielów.
  14. Jest kilka zdjęć z tej serii. Niektóre bez opisu. jak przykładowo zatytułowane "polnische gefangene" Jednak wszystkie zdjęcia ze szlaku Częstochowa - Radom Włoszczowa - punkt opatrunkowy Co do zdjęć - Dąbrowa, to na 100% nie ma pewności że to ta Dąbrowa koło Ciepielowa czy koło Kielc. Zastawia mnie ten tłuczeń przy drodze. W Dąbrowie koło Ciepielowa była polna droga przez wieś, chyba że ktoś miał dobre układy i przywieziono tłuczeń do utwardzenia drogi. Na pierwszym zdjęciu powinien być widoczny las , pora by się zgadzała kierunek położenia słońca też.
  15. Dość ciekawa strona. Udało mi się znaleść małe wątki , w sprawie znajomego mojego ojca . Link - http://podziemiezbrojne.blox.pl/html
  16. Musiał bym poszperać w dokumentach, bo coś świata 7 września 1939 w WBP-M. Z pamięci - bodajże w tym dniu rozpoznanie lotnicze zauważyło w okolicach Opatowa kolumnę zmotoryzowaną Niemiecką ( obs.por. Voelnagel, samolot rozpoznawczy Karaś). Tego samego dnia rano ( lub 8 września)rozpoznanie z WBP-M w okolicy Zwolenia, natknęło się na Niemców, a konkretnie rozpoznanie pancerno - motorowe.Już po południu 7 wrzesnia w okolicach Lipska operowały dwa lub trzy wozy pancerne Niemieckie. Tutaj znajdziesz bodajże wszystko na temat WBP-M - CAW – Wojskowe Teki Archiwalne tom 5 Ciekawa fotka i znajoma sceneria. 200 chłopa w kolumnie będzie jak nic.
  17. Tomasz N napisał https://www.google.p...mAASd3Ia5dPb3Vw Tu nawet bym powiedział, że odtwarza co słyszeli świadkowie. Czyli dźwięk rogu, a potem liczą wychodzących jeńców z lasu. Akurat ten pan gra całą linię - a,b,c,d,e,f,g,h czyli do,re, mi,fa "Polowanie skończone" i "Halali" - wołają rogi myśliwskie w wieczorne niebo. Tu chodzi zapewne o sygnał o zakończeniu walk. Co się tyczy użycia trąbki wojskowej w stosunku do jeńców - tutaj znajdziesz odpowiedzi: http://www.wojsko-polskie.pl/pl/k/257
  18. Są też zapory w lesie Dabrowa - Struga u JPP. Ale grosz jeszcze nie czyni złotówki. To błędy oparte na przypuszczeniach JPP.
  19. Pelc nie znał dokładnie okolice i potocznego nazewnictwa miejsc i miejscowości. Stąd jego błędy w pewnych ustaleniach. Tłumaczenie tekstu wydaje się być prawdziwe. Sam jak daje się zauważyć zastanawia się dlaczego tak a nie inaczej opisuje pewne fakty J. Schmidt.
  20. Moim zdaniem Zuba trochę widział, trochę słyszał. Raczej nie mógł być naraz w kilku miejscach. Masz tutaj przykład z opowieści jakie słyszał Zuba: Cyt" Po południu tego samego dnia, którego była bitwa w lesie Dąbrowa-Struga od Solca nad Wisłą do Zofijówki nadjechał oddział polskich motocyklistów i stoczył tam walkę z Niemcami. Poległo tam 11 polskich żołnierzy. Widziałem ich zwłoki, pochowani zostali na miejscu w Zofijówce, a potem ekshumowani i przeniesieni na cmentarz do Lipska. Trzech dalszych polskich motocyklistów pochowanych zostało we wsi Drezno i również zostali ekshumowani i przeniesieni do Lipska po wyzwoleniu, roku nie pamiętam pochowanych przez nas w lesie Dąbrowa-Struga żołnierzy polskich ekshumowano i przeniesiono na cmentarz do Solca nad Wisłą." W popołudniowym rozpoznaniu z WBP-M ( rozpoznanie por. Hudzickiego ) raczej nikt nie zginął. Rozbite zostało rozpoznanie przedpołudniowe czyli rtm Podreza. Zuba nie wiedział kto brał udział w strzelaninie przed lasem, sądził że polegli motocykliści byli z popołudniowego rozpoznania. Co by świadczyło że nie był w okolicach Drezna.Coś tu nie gra u Zuby z tymi zawałami z drzew. Sporo z książki 29 Division masz w Zagładzie Batalionu str183 - 190
  21. Zuba zeznaje: Przez ten las pomiędzy wsiami Dąbrowa przebiega szosa z Lipska do Ciepielowa. Zaciekawiony poszedłem do lasu i zobaczyłem że polscy żołnierze kopali stanowiska ( nieczytelne) zawały z drzew od zachodu i północnego zachodu na szosie do Ciepielowa." dalej " W krótki czas potem przeciwnego kierunku, bo szosą od Lipska nadjechała długa kolumna niemieckich wojsk zmotoryzowanych. Gdy czoło kolumny dojeżdżało do lasu, rozległa się strzelanina. Kolumna niemiecka stanęła i Niemcy rozwinęli się do natarcia na las koło Strugi na wschód od szosy. Gwałtowna strzelanina trwała krótko" Zuba również podaje że Niemcy nie wjechali do lasu tylko zaczęła się strzelanina przed lasem. Drezno nie leży przy szosie.Mógł więc określić miejsce Zuba jako las koło Strugi. Zawały od zachodu i północnego zachodu na szosie? Szosa leci z południa na północ. Może chodzi o zatarasowanie jakiejś bocznej drogi? by uniemożliwić uniknięcie zasadzki.Zuba mieszkał w Anusinie, więc w okolice Drezna miał bardzo blisko.Prawie 3 km miał do północnego krańca lasu Dąbrowa - Struga. Czy do przeczesania lasu takiego jak las Dabrowa - Struga Wessel użył by tylko 2 kompani? No raczej nie.
  22. Walka szwadronu rtm.Podreza miała chyba miejsce przed przybyciem IIIbat/15IR Ciekawa sprawa dotyczy wpadki szpicy na zaporę drogową.I gdzie owa zapora się znajdowała, i czy na pewno w lesie Dąbrowa - Struga? Tak opisuje J.Schmidt: " Przed nami maszeruje szpica pancerna, złożona z motocyklistów.W północnym odcinku drogi Lipsko - Ciepielów, w głębokich na około 1/5 km i szerokich na 3 km pasach leśnych, szpica pancerna i motocyklowa natrafia na barykadę na drodze i otrzymuje ogień z gęstego lasu, częściowo ze strony strzelców siedzących na drzewach" J. Schmidt użył określenia że barykada drogowa była na terenie gdzie znajdowały się pasy leśne. Nie las tylko kilka pasów leśnych. Nawet sam J.P.P zastanawia się dlaczego J. Schmidt używa liczby mnogiej. Jak sam pisze że to był jeden las a nie kilka. Jednak pasy leśne były i dochodziły do drogi Lipsko Ciepielów w okolicy wsi Drezno. Tam gdzie były spalone polskie motocykle. Dalej tak opisuje J. Schmidt: "Podążający ( za szpicą, mój przypis)wzmocniony batalion strzelców, jako straż przednia maszerującego pułku, zatrzymuje się. Komendant batalionu ppłk. Wessel wydaje natychmiast rozkaz natarcia. 11 kompania ( wzmocniona plut/12 komp.) ma zaatakować z prawej strony drogi, natomiast 10 kom. z lewej, podczas gdy 9 kompania ma pozostać w rezerwie, a reszta 12 komp.zabezpiecza drogę Lipsko - Ciepielów" Dlaczego ppłk Wessell wzmocnił 11 komp. plutonem karabinów maszynowych z 12 kom.? Bo zapewne z tej strony drogi był silny ogień od Polaków. Z prawej strony drogi były spalone polskie motocykle, a one miały na wyposażeniu rkm-y. A rkm dawał silny ogień. W powyższych cytatach J. Schmidt opisuje walki, ale nie są to walki w lesie Dąbrowa - Struga, tylko prawdopodobnie pod Dreznem z rozpoznaniem rtm Podreza. Wychodzi na to że zapory w lesie Dąbrowa - Struga umieścił J.P.P - Zagłada bataliony str 186, przypis na dole 78 J. Schmidt używa określenia las opisując walki od godziny 13.Opisując gdzie znajdują się mogiły poległych żołnierzy niemieckich, używa określenia las. Mapa WIG. Rzeczywiście w 1939 roku w okolicy wsi Drezno znajdowały się pasy leśne z prawej strony drogi Lipsko - Ciepielów.Po lewej stronie były mokradła przy drodze.
  23. A teraz zwróć uwagę na te cytaty T. Ciesielski Już w godzinach przedpołudniowych pierwsze patrole wroga, w skład których wchodziły samochody pancerne i motocykle, próbowały się przebić drogą wiodącą Lipska do Ciepielowa. I tu w lesie nasze oddziały zadały przeciwnikowi pierwsze straty. Kilka wozów pancernych zniszczono wraz z załogami. Zadawało się, że skończy się na tym i uda się przeczekać do wieczora, aby móc przejść przez most w Solcu, bowiem o pontonach nie można było już marzyć. Niestety po godzinie, półtorej następne niemieckie oddziały zmotoryzowane, już w większych grupach, próbowały zaatakować nasze posterunki od strony Lipska. Wywiązała się walka wręcz. Nasi z pozycji w lesie, zaatakowali nieprzyjaciela głównie granatami ręcznymi. W walce zginęło kilku kolegów, a kilkunastu zostało zranionych. Niektórzy od własnej broni. Było to nieuniknione przy tak dużym zgrupowaniu na tak małym odcinku. Wróg znów zostawił kilka samochodów pancernych i dwie tankietki. Jedna ich załoga zginęła, inne się wycofały. Po powrocie do lasu nie było już tajemnicą dla większości kolegów, że amunicji do karabinów maszynowych jest jak na lekarstwo, a granatów ręcznych nie ma w ogóle. Zginął jeden z dowodzących oficerów, wszyscy mówią, że dowódca batalionu – Pelc. Około godziny 15.00 nastąpił decydujący atak wroga na bezbronne już nasze oddziały. Po huraganowym ostrzelaniu lasu, z okropnym krzykiem ruszyli Niemcy tyralierą z dwóch stron, od Lipska i drogi głównej. Ze wszystkich stron linię lasu zamknęli ogniem karabinów maszynowych. Nikt żywy nie mógł się przedostać na drugą stronę drogi głównej w kierunku Wisły, ani też w stronę Ciepielowa. " Ciesielki podaje że doszło do trzech ataków: 1 - przed południem ( prawdopodobnie wtedy niemieckie tyły zaatakował szwadron Podreza ) 2 - nieudany atak III bat/15IR 3 - ostateczny atak po przygotowaniu artyleryjskim dr Zechlin "Dywizja wchodzi do akcji tego dnia (innym) 15 pułkiem piechoty (Inf Regt 15)." Z innym?, znaczy że dywizja wsparła 15IR. Poprzedniego dnia 15IR został przeniesiony do innej dywizji ( 2 lek.) . Właściwie wychodzi że III/15IR był rozpoznaniem. "Zabici: 11 Ranni: 18 Chorzy (lub ambulanse): 2 Zabici: 10 Ranni: 4 Ranni: 11 " Dlaczego Zechlin stan zapisał w dwu kolumnach? Jedna prawdopodobnie dotyczyła 29Dzmot a druga? J.Schmidt "„Jest około 13 godziny. Zgodnie z rozkazem rozwija się atak. Z wszystkich stron, szczególnie znowu od strzelców na drzewach padają strzały. Komendant, adiutant porucznik Ide i oficer ordynansowy porucznik Schmidt są w najprzedniejszych miejscach. Wszyscy oficerowie mają karabiny. Bardzo trudne jest postępowanie do przodu w prawie nie do przebycia lesie z podszyciem i młodnikami świerkowymi. Łączność wewnętrzna między poszczególnymi grupami w międzyczasie nie ma. Kapitan von Lewiński ma przyjść do komendanta batalionu. Chwilowo nie można go znaleźć. Następnie przekrzykuje się że „kaptan von Lewiński poległ!” Pierwsi ranni zostają odniesieni do tyłu, między nimi starszy strzelec Himmler (!) W różnych miejscach słyszymy okrzyki „hurra” i Gory Germański(?) Polaków przystępujący do przeciwnatarcia. Posuwanie się strzelców w gęstym poszyciu wydaje się niemożliwe. Zgubiona łączność i strzelcy na drzewach powodują sparaliżowanie ataku. Wycofujące się części prawej, 11 kompanii zatrzymuje oficer ordynansowy. 9-ta kompania została w międzyczasie skierowana do ataku z flanki z lewa przez Anusin.” To jest opis drugiego ataku na las IIIbat/IR15 Zatem pierwszy atak miał miejsce przed południem.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.