Skocz do zawartości

atrix

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,405
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez atrix

  1. WEHRMACHT » Grupa Armii Południe » 10 Armia Wehrmachtu - V Korpus Armii 4 Dywizja Piechoty 46 Dywizja Piechoty -XI Korpus Armii 18 Dywizja Piechoty 19 Dywizja Piechoty -XIV Korpus Armii (Zmotoryzowany) 13 Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej 29 Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej -XV Korpus Armii (Zmotoryzowany) 2 Dywizja Lekka 3 Dywizja Lekka -XVI Korpus Pancerny 1 Dywizja Pancerna 4 Dywizja Pancerna 14 Dywizja Piechoty 31 Dywizja Piechoty -odwód 10 Armii 1 Dywizja Lekka 3. Skład: 29 Dzmot Werhmachtu Stan na dzień 3. 1. 1939 15 pułk piechoty (zmotoryzowany) (Infanterie-Regiment (mot) 15) 71 pułk piechoty (zmotoryzowany) (Infanterie-Regiment (mot) 71) 86 pułk piechoty (zmotoryzowany) (Infanterie-Regiment (mot) 86) 29 pułk artylerii (zmotoryzowany) (Artillerie-Regiment (mot) 29) 29 batalion pionierów (Pionier-Bataillon 29) 29 dywizjon przeciwpancerny (Panzerabwehr-Abteilung 29) 29 batalion rozpoznawczy (Aufklärungs-Abteilung 29) 29 dywizyjny batalion łączności (Infanterie-Divisions-Nachrichten-Abteilung 29) 29 polowy batalion zapasowy (Feldersatz-Bataillon 29)
  2. Pan A.Pawłowski opowiadał mi że mieszkańcy Lipska, widzieli na mieście polskich motocyklistów. Pojawili się w mieście około godziny 09 -11. Mieszkańcy ostrzegali ich że na Ciepielów pojechała jakaś kolumna Niemiecka. Żeby polscy żołnierze nie jechali w kierunku Ciepielowa. Jednak nie posłuchali i motocykle pojechały na Ciepielów. Czy to był rtm Podrez ze swoim szwadronem ? W godzinach południowych od strony Tarłowa pojawiła się duża kolumna Niemiecka. Podobno Niemcom przejazd przez Lipsko zajął około 3 dni. To były główne siły 29 Dzmot( mój przypis) Czy ta "jakaś" kolumna Niemiecka , to nie była szpica 29 Dzmot.
  3. Tomasz N napisał - Tak się zastanawiam co działo się później z tym samochodem pancernym. Atrixie jak się zapatrujesz na hipotezę, że on przejechał przez las Dąbrowa ? Możliwe że przejechał, po czym przystąpiono do zrobienia zawałów. Mjr Pelc raczej nie iedział o obecności Niemców w regionie. Aż tu nagle pojawił się owy samochód pancerny. Teraz oddział był zagrożony, żołnierze wiedzieli że Niemcy są niedaleko. to mogło spowodować przygotowaniem obrony. Możliwe że Pelc liczył że to niewielki skrzydłowy oddział werhmachtu.
  4. Witam. Wczoraj rozmawiałem z panem Antonim Pawłowskim mieszkańcem Lipska lat 88. W dniu 08.09.1939 pan Antoni z kolegami byli na rynku miasta, w granicach godz. 05 - 06, ul. Iłżecką od strony Iłży do Lipska wjechał samochód opancerzony Niemiecki. Padły strzały gdzieś na ulicy Iłżeckiej. Samochód po wjechaniu na Lipski rynek, zakręcił i pojechał w kierunku Ciepielowa. Czy nie była to szpica 29 Dzmot.
  5. A może z innym półkiem piechoty. Czyli 15 Inf Regt + ? Inf Regt.
  6. "Jak pisałem wcześniej według mnie lekarz sztabowy to mjr Cesarz." Czyli wiemy że Cesarz wyruszył z kolumną jeńców z Anusina. Po drodze zginął , w grupie ostrzelanej z samochodu pancernego. Jeńcy doszli do Gołębiowa. Czyli do ostrzelania doszło miedzy Anusinem a Gołębiowem.
  7. "Jeżeli chodzi o jeńców, to na stanowisko dowodzenia przyprowadzono około 150 Polaków, wśród nich 2 oficerów (1 lekarz sztabowy i 1 podporucznik)." I tutaj wazna rzecz gdzie było owe stanowisko dowodzenia? Czyżby w Anusinie ? "Przez lekarza naczelnego i na rozkaz lekarza dywizji zostaje w majątku Daniszów 4 km na południe od Lipska około 6 km za frontem urządzony punkt zbiorczy dla chorych." Według tej relacji walki miały by mieć miejsce w okolicy Cukrówki - Gołębiowa. W okolicy godzin południowych na drodze Lipsko-Ciepielów pojawiły się TKS Czechowicza ( WBP-M ), jeden TKS został rozbityw okolicy Anusina. "15 pułk piechoty toczy walki od południa (pory obiadowej) z polskim pułkiem i w końcu około godz. 17.00 zmusza Polaków do ucieczki." Przypyszczalnie około 300 polskim żołnierzom udało się przedrzeć w okolice Solca. Relacja wspomina o wielkości oddziału jako pułku, wiemy że był to batalion. Niema jak narazie nic o zabitych po stronie polskiej.
  8. "Nasze pierwsze starcie w Polsce. Dotychczasowe wydarzenia nie zdają się wróżyć niczego dobrego. Przedwczoraj nasz starszy sierżant z jadącego powoli samochodu zastrzelił ze swej "ósemki" jakiegoś 60- czy 70-letniego chłopa, który chciał zaprowadzić do obory swoją krowę, prawdopodobnie po to, by nie wałęsała się po szosie. Był bardzo dumny z tego wyczynu strzeleckiego, dokonanego - należy o tym pamiętać - z jadącego samochodu z odległości 12 metrów. Nie mogę po prostu tego zrozumieć. Zaledwie przed kilkoma tygodniami ożenił się i był taki czuły dla swojej żony, tak miły dla starych teściów. A może chciał trafić tylko w krowę? Niestety, pycha nie pozwoliła mu zamilczeć o tym strzeleckim wyczynie, nie można więc dojść do tego wniosku. Poza tym jako doświadczony starszy sierżant, który chce się dosłużyć stopnia oficerskiego, nie ryzykowałby w czasie marszu zastrzelić krowę, której nie mógłby oddać na zaopatrzenie wojska. Byłaby to przecież kradzież "własności wojskowej". Wobec tego, że kolumna wkrótce po strzale zatrzymała się, można było jeszcze ujrzeć, jak jakaś stara, szpakowata kobieta rzuciła się z płaczem na martwe ciało. Przypuszczalnie "bohater" zastrzeliłby również i tę kobietę, gdyby samochód akurat się nie zatrzymał, co oczywiście nadwerężyłoby jego "strzelecką sławę". Tego dnia wciąż jeszcze nie braliśmy udziału w żadnej akcji bojowej. Jedynie z prawego i lewego brzegu szosy widziało się powracających w pojedynkę rannych żołnierzy polskich z podniesionymi do góry rękami. Oberjäger K. zastrzelił z jadącej ciężarówki rannego żołnierza dlatego, że podniósł do góry tylko jedną rękę. Widziało się dokładnie, że prawa ręka żołnierza zwisała bezwładnie, gdyż całe jego prawe ramię było zmiażdżone. Oberjäger uczynił to z czystej żądzy strzelania. Widziałem, jak mierzył z automatu do tego człowieka, i krzyknąłem do niego z oburzeniem: "Oberjäger!" Wtedy opuścił automat. W 10 sekund później, kiedy akurat zwróciłem głowę przed siebie, rozległ się strzał. Polak się zwalił. K. nie mógł się jednak wyrzec strzału. Jak zdołam to zrozumieć? Takie to były bohaterskie wyczyny naszej kompanii, zanim jeszcze choćby jeden strzał padł w naszym kierunku. A teraz w lesie ciepielowskim, niedaleko przed Zwoleniem, w czołówce znajdowała się 11. kompania naszego batalionu. Posuwaliśmy się za nią. Słyszę ogień karabinów maszynowych. Czołówka jest ostrzeliwana. Wysiadać! Jakoś ogarnia mnie strach. Nie chcę nawet - to niedobrze być odważnym, jeśli nie wiadomo w jakim celu. Zdenerwowanie, rozkazy, tyraliera, 10. kompania na lewo od szosy. Robię to, co wszyscy. Wyczuwam niebezpieczeństwo, teraz mogę być zakatrupiony za karę, za moją niekonsekwentną postawę i to usuwa wszelkie uczucie strachu. Skradam się razem ze wszystkimi, lecz nie widzę żadnego Polaka. Strzelec, oparłszy na ramieniu karabin maszynowy, strzela jak wściekły. Brzęczą rykoszety. Teraz orientuję się, że Polacy także strzelają. Gwizdnęło mi krótko przy samym prawym uchu. Wtem upadł kapitan Lewinskiy - pierwszy. Postrzał głowy z góry. A zatem strzelcy na drzewach. Podziwiam odwagę tych strzelców z drzew. Jeden zostaje wykryty. Sanitariusz zestrzeliwuje go z pistoletu. Nagle urywa się łączność. Każdy jak szalony pędzi przez las. W godzinę później zbierają się wszyscy przy szosie. Kompania ma 14 zabitych, łącznie z kapitanem Lewinskiym. Dowódca pułku, pułkownik Wessel [z Kassel], szaleje z monoklem w oku. "Co za bezczelność, chcieć nas zatrzymać, a mojego Lewinskiyego mi zastrzelili". Nie liczy się z tym, że to są żołnierze. Twierdzi, że ma do czynienia z partyzantami, jakkolwiek każdy z 300 polskich jeńców ma na sobie mundur. Zmuszają ich do zdjęcia kurtek. No, teraz już prędzej wyglądają na partyzantów. Teraz zostają im jeszcze ucięte szelki, widocznie po to, by nie mogli uciec. Następnie jeńcy muszą iść brzegiem szosy, rzędem jeden za drugim. Powstało pytanie, dokąd się ich prowadzi? W powrotnym kierunku do taborów, skąd ich wkrótce przeniosą do jenieckiego punktu zbornego? W 5 minut później usłyszałem terkot tuzina niemieckich automatów. Pośpieszyłem w tym kierunku i o 100 metrów z powrotem ujrzałem rozstrzelanych 300 polskich jeńców, leżących w przydrożnym rowie. Zaryzykowałem zrobienie dwóch zdjęć, a wtedy stanął dumnie przed obiektywem jeden z tych zmotoryzowanych strzelców, którzy na polecenie pułkownika Wessela dokonali tego dzieła". Tu maszynopis się urywa... Gdzie autor tego listu widział w dniu 08.09.1939r polskich żołniezy ( jeńców), skoro w okolicy żadnych walk nie było. Jadąc od strony Tarłowa ani Iłzy nie mógł widzieć żołnierzy powracających , dokąd powracających ?. Czytając list można dojść do wniosku że autor tego listu był żołnierzem 10 kompani, czy w tej kompani był kapitan Lewinski. Opisując że jenców prowadzi się w stronę taborów, miał na myśli chyba tabory Niemieckie. Czy te tabory były w lesie?, zwykle tabory są na tyłach , czyli powinny być od strony Lipska. Autorowi udało się zrobić dwa zdjęcia, jakoby w dalszym fotografowaniu przeszkodzili owi strzelcy. Tylko zdjęć jest więcej, mamy tylko dwa z trupami w rowie.
  9. Miejsca zrobienia zdjęć w lesie Dabrowskim, po mojej analizie mapy i zdjęć i relacji Jana Zuby. Prosze zwrócić uwagę na nieużytek przy drodze Lipsko - Ciepielów ( tuż przy zakręcie ).
  10. Nähmaschine czyli kukuruźnik

    Polikarpow PO-2 ( U-2 ), mały opis z netu Polikarpow Po-2. Dwumiejscowy dwupłat Po-2, do roku 1944 znany jako U-2 (Ucziobnyj - szkolny), został zaprojektowany w biurze konstrukcyjnym Nikołaja Polikarpowa w roku 1926. U-2 miał zastąpić starzejące się samoloty U-1, czyli licencyjne Avro 504K. Po dużych poprawkach U-2 został oblatany w 1928r. i skierowany do produkcji seryjnej. W sumie rozmaite jego wersje były produkowane od 1930 do 1959 roku. W czasie wojny pozornie beznadziejnie przestarzały U-2 okazał się samolotem niezwykle uniwersalnym i żywotnym. Był samolotem szkolnym, dyspozycyjnym, łącznikowym, obserwacyjnym, sanitarnym, a nawet lekkim bombowcem. W czasie wojny doceniono zdolność U-2 do startu i lądowania w dowolnym terenie. Były szeroko wykorzystywane do utrzymywania łączności z oddziałami za linią frontu do i ewakuacji rannych. Wykonywały także nocne naloty nękające; nalatujący ze zdławionym silnikiem U-2 był nie do zlokalizowania, póki nie zrzucił bomb (całe 120 kg!). Wielkich strat u przeciwnika takie naloty nie powodowały, ale często wojsko bało się iść spać, bo zaraz nadleci "maszyna do szycia", coś podpali, i trzeba będzie wiać do rowu. Słabe i powolne U-2 nie były wcale takie bezbronne, jakby się mogło wydawać. Zwrotne i uzbrojone w karabin maszynowy obserwatora (SzKAS 7,62 mm) mogły długo manewrować na małej wysokości, odgryzając się w dogodnych momentach; przeciwnik z reguły odlatywał zniechęcony. Kolega, pamiętajacy wojnę, był świadkiem takiej walki; dwa Po-2 wisiały nisko w ciasnym kręgu nad lasem, a dwa Messerschmitty Bf-109 atakowały. Szybkie Bf-109, jakby nie manewrowały, miały ułamki sekund na otwarcie ognia, a Rosjanie nienerwowo ostrzeliwali je w odlocie. W rezultacie jeden Bf-109 rozbił się, a drogi odleciał dymiąc. Po-2 był zapewne najliczniej produkowanym samolotem świata. Dzięki prostej konstrukcji i technologii był montowany w wielu zakładach, niekoniecznie lotniczych, a ewidencja jest mocno niepewna. Po wojnie był produkowany na licencji w Centralnym Studium Samolotowym w Łodzi pod oznaczeniami CSS-13 i CSS-S-13 (wersja sanitarna z zakrytą i przedłużoną kabiną). Po-2 był dwumiejscowym dwupłatem o całkowicie drewnianej konstrukcji. Kadłub kratownicowy z listew drewnianych, usztywniony naciągami z taśm stalowych i kryty płótnem. Obie kabiny odkryte, chronione jednoczęściowymi wiatrochronami. Wersje dyspozycyjne i sanitarne miały kabiny zakryte, z owiewkami rozmaitej konstrukcji. Skrzydła i usterzenie były także drewniane, kryte płótnem. Płaty były utrzymywane rozpórkami i wykrzyżowane stalowymi odciągami. Podwozie stałe, kołowe lub płozy, konstrukcji stalowej, z amortyzatorami ze sznurów gumowych. Napęd większości wersji stanowił pięciocylindrowy silnik gwiaździsty Szwiecow M-11D o mocy 100 KM (74.6 kW). Wersja agrolotnicza Po-2AP miała mocniejszy M-11K o mocy 115 KM (86 kW). Śmigło dwułopatowe, nieprzestawialne, wykonane z klejonki drewnianej. Konstrukcja Po-2 ogólnie była wytrzymała i odporna na uszkodzenia. Samoloty produkcji wojennej były wykonywane "technologią uproszczoną", stąd jakość wielu egzemplarzy była problematyczna. Ten sympatyczny, terkoczący samolocik Rosjanie nazywali Kukuruźnikiem, a Niemcy maszyną do szycia. W Polsce nazywane były Pociakami lub Papajami. Dane techniczne wersji podstawowej: Rozpiętość: 11,40 m Długość: 8,17 m Wysokość: 3,10 m Powierzchnia nośna: 33,15 m2 Masa własna: 635 kg Masa użyteczna: 350 kg Masa całkowita: 1120 kg Prędkość maksymalna: 156 km/h Prędkość przelotowa: 110 km/h Prędkość minimalna: 65 km/h Wznoszenie: 2 m/s Pułap: 4000 m Zasięg: 400 km --------------------------------------------------------------------------------
  11. Na środkowym zdjęciu tam gdzie stoją jeńcy mamy nieużytek w lesie, tuż za grupą nieużytek ten dochodzi do drogi. Zwróćcie uwage na mapę , w którym miejscu taki nieużytek jest zaznaczony tuż przy zakręcie.
  12. Mamy kolejną zagadkę ze zdjęciami. Gdzie zostały dokładnie zrobione te dwa zdjęcia. I tutaj okazały się pomocne zeznania pana Jana Zuby, dotyczące wyprowadzenia grupy jeńców z Anusina w las Dąbrowski. Dokładnie Zuba zeznaje że odnależli na pierwzsym zakręcie w lesie od strony Anusina , zwłoki w rowie.
  13. Nie jest to takie proste, na zdjęciach po obu stronach drogi mamy las. W okolicy Cukrówki las jest tylko z jednej strony drogi Lipsko-Ciepielów. Pani Wasiel opowiadała mi że w jednum miejscu było 12 zwłok i pare metrów dalej dwóch zabitych żołnierzy. Wszyscy zostali zabici na szczerym polu, na brzegu lasu ( od strony Lipska)w Cukrówce. Możliwe że były to osoby które próbowały uciec. Kiedy ich rostrzelano moja rozmówczyni nie pamięta. Czy było to 08 czy 09.09.1939r, w każdym razie miało to miejsce zaraz po wkroczeniu Niemców do Dąbrówki . Dąbrówka to wieś leżąca pare metrów na wschód od Cukrówki.
  14. Kolego Ciekawy, też sądze że owe zdjęcia zrobiono na tej starej drodze w lesie. Ale jest jedno ale, analizując relacje T.Ciesielskiego kolumnie ostrzelano jak maszerowała w stronę Lipska. Ciesielski podaje że przewieziono ich około 2 km od Dąbrowy, do reszty jeńców. Najprawdopodobnie przywieziono ich do Gołębiowa. Tutaj uformowano kolumnę i pędzono jeńców do Lipska. W czasie tego marszu ostrzelano jeńców. Czyli nie mogło to być na starej drodze w lesie Dąbrowskim. I tutaj jest coś takiego jak licząc zabitych w rowie, doliczyłem się 13 zwłok. W Cukrówce było 14 zabitych. Czy nie było tak że kolumnę jeńców ostrzelano na drodze Lisko-Ciepielów w okolicy cukrówki. Sam T. Ciesielski podaje że się zmierzchało kiedu ruszyli w kierunku Lipska. Pani Wasiel też podaje że strzały mieszkańcy słyszeli już jak było ciemno.
  15. Panowie sądze że można by się pokusić o pewne wnioski. Jak by nie było mamy 52 stron postów, i stoimy w jednym miejscu.
  16. "Dla mnie Bardzik, który szedł z tyłu, jest w tej sprawie bardziej wiarygodny od Ciesielskiego" w/g mnie obaj panowie słyszeli strzały, Ciesielski widział na poboczu samochód pancerny. Słyszał też słowa żołnierza Niemieckiego " polnische Hunde ". Słysząc strzały mógł sądzić że strzały padły właśnie z tego wozu. Jest też możliwe że właśnie ten pojazd ruszył za kolumną z pobocza na którym stał , i ją ostrzelał. Czyli tak jak relacjonuje Bardzik, że za kolumną jeniecką poruszał się wóz pancerny.
  17. Na zdjęciach w rowie, leżą zwłoki zabitych właśnie w liczbie około 5-10. Proponuje policzyć jednak. Diliczyłem się 12-13 zwłok żołnierzy. Bardzik dodaje że słyszano pojedyncze strzały, czyli dobijano rannych.
  18. F. Bardzik relacjonuje cyt. " Za kolumną jeńców w odległości kilkudziesięciu kroków poruszał się samochód pancerny z ciężkim karabinem maszynowym. Kolumna posuwała się prawą stroną szosy. Kiedy uszliśmy kilka km, nagle padła skierowana w klumne seria pocisków z karabinu maszynowego i kilku żołnierzy ( 5-6) padło na szosę ." Piechurzy Apokalipsy str 58. Jest tu małą rozbiezność , Ciesielski podaje że samochód stał przy poboczu, zaś Bardzik że poruszał się za kolumną jeńców. Bardzik podaje że od lasu Dąbrowskiego uszli kilka kilometrów. I tutaj zagadka , gdzie i w jakim miejscu ostrzelano kolumnę . I gdzie zrobiono zdjęcia. Z relacji świadków ( Wrzochal i Prokop) wiemy że widziano ich w Gołębiowie.
  19. Mała pomyłka z mojej strony, nie cytowałem Bardzika lecz Tadeusza Ciesielskiego.Dokładny cyt. " na poboczu wzdłuż drogi do Lipska stała zmotoryzowana jednostka wroga, jej żołnierze przyglądali się nam, żołnierzom z rozbitej armi. Jeden z niemców krzyknął " polnische Hunde". Widziałem i słyszałem wszystko albowiem znajdowałem się po lewej stronie kolumny, tam gdzie stali Niemcy. W pewnym momęcie, bez żadnego powodu, ze znajdującego się na samochodzie karabinu maszynowego Niemcy zaczynają strzelać w tył kolumny. Około 6 -ciu kolegów zgineło na miejscu. Inni byli ciężko ranni. Nie wolno ich było ani opatrywać, ani zatrzymywać się " Piechurzy apokalipsy str. 54/55. To samo wydarzenie relacjonuje równierz Bardzik, ale podaje że " panzer " poruszał się za kolumną jeńców.
  20. Kolego Vissegerd ten " panzer ". nie konwojował jeńców . Miał stać na poboczu, Bardzik miał słyszeć jakoby żołnierze z tego wozu nazwali Polskich jeńców " polskie psy " , po czym otwożyli ogień do maszerującej kolumny.
  21. Bardzik podaje że kolumne ostrzelano z wozu bojowego. Nie podaje konkretnie o jaki typ chodzi. Czy o czołg czy wóz pancerny.
  22. Jeżeli Domenie twierdzisz że w okolicy Dąbrowy, nie było czołgów. To na kogo się natknął L.Podrez w drodze z Dąbrowy do Lipska. W relacjach podaje się że natknął się na czołgi w okolicy Drezna. A skąd się one wzieły nie mam pojęcia.
  23. Domenie ja napisałem czołg, możliwe że w opisie chodzie o wóz pancerny. Ale co do czołgów jest jeszcze relacja z WBP-M walczącej w dniu 08.09.1939r na drodze Ciepielów - Lipsko w okolicy Dabrowy , rtm L.Podrez wycofując się w strone Lipska w okolicy Drezna natknął się na czołgi jadące od Lipska. Jego zwiad został doszczętnie rozbity. W walkach pod Dąbrową nie brałą udziału tylko 29 Dzmot. W/g relacji jednego ze świadków czołgi były w miejscowości Kałkowy k/Świesielić. Możliwe że świadkowie widzieli wozy pancerne i nazwali je czołgami. W walkach pod Dąbrową brała też udział 2 Dywizja werhmachtu
  24. Jak umierali scenarzyści wojny?

    Witam. Czy można nazwać Adolfa Hitlera aktorem wojny, oczywiście zagrał role pierwszoplanową . Czy takim samym aktorem był Józef Stalin lub Benito Mussolini, można powiedzieć że też zagrali role pierwszoplanowe. Role drugo planowe grali Hainrich Himler czy Ławrientij Beria. Ale nie o to chyba chodzi autorowi tego tematu. Czy nie chodzi przypadkiem co się stało z tymi ludzmi, jaki los ich spotkał.
  25. kolejność robienia zdjęć w/g mnie. Zaczynając od lewej. PS Wczoraj pożegnaliśmy Pana Stanisława Wrzochala z Anusina. Już nic nam nie powie o wydarzeniach z września 1939 roku.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.