Skocz do zawartości

atrix

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,392
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez atrix

  1. Plusy i Minusy AK-47

    Minax napisał Blokowanie Łuski (mój tata był w wojsku i ogólnie miał 3 strzelania a podczas 1 kula zatrzymała się. Zagwozdka lufy? Ciekawa sprawa. Tata cały wyszedł z tej opresji/ Ogólnie AK 47 ma jakies minusy?
  2. Bataliony Chłopskie to jedna z największych polskich organizacji podziemnych. BCh powstały w 1940 roku, jego komendantem był Franciszek Kamiński. Historycy twierdzą, że około 51000 żołnierzy BCH przeszło do AK, na podstawie umowy scaleniowej. Do roku 1944 siły BCh liczyły około 170000 żołnierzy. Największe zbrojne walki tego ugrupowania to tzw "powstanie zamojskie", i bitwa pod Zaborecznem. Bataliony Chłopskie przygotowywały się do postania ogólnonarodowego, przeciwko okupantowi niemieckiemu. Powstanie miało być przygotowywane przy współudziale AK. Czy były możliwości przeprowadzenia takiego powstania?
  3. I kolejna ciekawostka z datami śmierci - Cesarz Józef [1897-1939], mjr dr med.[1938] Ur. 23 III 1897. Ukończył gimnazjum, następnie studiuje medycynę. Od XI1918 w WP. Bierze udział jako student medycyny w wojnie polsko- bolszewickiej 1919-1920. Mianowany w 1921 ppor. sł. st. sanit., służył na stanowisku podlekarza w 2 batalionie sanitarnym. Awansowany do stopnia por. 1 I 1923. Jednocześnie odkomenderowany na dokończenie studiów medycznych na UJ w Krakowie uzyskując w 1925 dyplom lekarski. Przemianowany w II 1925 na por. lekarza. Służył w 1 batalionie sanitarnym, potem lekarz sanit. 74 pp. Do stopnia kpt. awansowany 1 I 1931. Przeniesiony w II 1932 na staż szpitalny do Centrum Wyszkolenia Sanitarnego w Warszawie, gdzie przebywał do 1 VI 1933.Po odbyciu stażu powraca do 74 pp na stanowisko st. lekarza sanit. pułku. Do stopnia mjr-a awansowany 19 III 1938. w kampanii wrześniowej 1939 bierze udział na stanowisku st. lekarza 74 pp w składzie 7 DP. Uczestniczył w walkach na szlaku bojowym 74 pp m.in. w 3 IX 1939 rejonie Złotego Potoku, potem z resztkami pułku przebijał się na Kielecczyznę. Ranny podczas walk 9 IX 1939 został zastrzelony przez niemieckiego żołnierza w rejonie Ciepielowa. Cyruliński Marian Paweł [1901-1939] kpt. sł. st. piech.[1933] Ur.15 VI 1901. Uczęszczał di szkoły średniej. Uczestnik wojny polsko-bolszewickiej 1919-1920. Absolwent Szkoły Podchorążych Piechoty. Mianowany ppor. sł. st. piech. 1 II 1921. Po wojnie służył w 71 pp. do stopnia por. awansowany 1 II 1923. Przeniesiony z dniem 5 X 1924 z 71 pp do KOP na stanowisko d-cy plutonu w kompanii granicznej. Macierzyście w kadrze oficerów piechoty. Przeniesiony w III 1931 z KOP do 74 pp w Lublińcu, gdzie pełni różne funkcje. Do stopnia kpt. awansowany 1 I 1933. Kampanii wrześniowej 1939 bierze udział na stanowisku I adiutanta 74 pp w składzie 7 DP. Brał udział w walkach pod złotym Potokiem, a po rozbiciu 7 DP w bojach odwrotowych kierunku Ożarów-Tarłów na Zwoleń. Poległ 8 IX1939 w rejonie m. Anusin. Cholewa Leonard [1898-1939], kpt. sł. st. piech.[1937] Ur. 24 X 1898. Uczestnik wojny polsko-bolszewickiej 1919-1920. Po wojnie pozostał w wojsku jak podoficer zawodowy piechoty. W stopniu plut. służył w 23 pp. W latach 1925-1927 w Szkole Podchorążych Dla Podoficerów w Bydgoszczy. Promowany na stopień ppor. sł. st. piech. 5 VIII 1927 z przydziałem do 2 pp Leg. w Sandomierzu na stanowisko d-cy plutonu. Do stopnia por. awansowany 15 VIII 1929. W VII 1931 przeniesiony z2pp Leg. do 4 pp Leg. w Kielcach z przydziałem na stanowisko k-dta powiatowego PW w Pińczowie, potem po 1936 k-dt powiatowy PW Stopnica z m. p. w Busku. Do stopnia kpt. awansowany 19 III 1937. W kampanii wrześniowej 1939 bierze udział na stanowisku d-cy kompanii w batalionie marszowym 4 pp Leg. Brał udział w walkach na Kielecczyźnie. Ranny w nogę w walce 9 IX 1939 pod Anusinem został zastrzelony przez niemieckiego żołnierza http://www.stankiewicze.com/index.php?kat=43⊂=685 Ciewawe skąd wyszła informacja że kpt Cyruliński popełnił samobujstwo, kto był świadkiem ? Prosze sobie przypomnieć , jak J.Pelc - Piastowski naprowadzał z J. Zube na nazwisko pelc, i stopień poległego. którego to J. Zuba miał pogrzebać . I mamy kolejnego majora czyli J. Cesarza, jest też relacja J. Gorczycy. I czytamy w niej że pochówków poległych dokonuja chłopi z Anusina. Wśród tych poległych o których mówiła był mjr Cesarz. Cesarz jest też nazwiskiem krótkim i kojaży się z Niemcami , jak to mówił J. Zuba że nazwisko było ciut niemieckie. Na jednej z fotografi zamieszczonej w książce Piechurzy Apokalipsy mamy dwa kżyże . Jeden stary drewniany, drugi nowy. Ten nowy to krzyż na grobie mjr Pelca, stary na grobie mjr Cesarza. Zdjęcie jest z lat 60' . Do jakiego wniosku to prowadzi?
  4. Rodzina Denhoff w wojnie pruskiej 1626-29

    Może tutaj coś znajdziesz. Jest wzmianka o nazwisku Danenhoff. http://baza.archiwa.gov.pl/sezam/index.php...;word2=danissow
  5. 17 września 1939

    Ja myśle że że jednak jesteśmy w takim położeniu geograficznym że stoimy na pewnej granicy wpływów. Nazwijmy że nasze terytorium stanowi swego rodzaju poligon wojskowy. Załużmy że ZSRR atakuje samodzielnie Polske 17 września 1939 , to czy tak czy owak Niemcy zajmują nasze zachodnie tereny. Czynią to by chronić własne granice. Hitler wiedział że Stalin to wróg nr 1. Czyli wydarzenia potoczyły by sie podobnie, z tą różnicą że NH 30 września a ZSRR 17 września.
  6. Dąbrowa lubi mieć swoje tajemnice . Zainteresowała mnie osoba kpt Leonarda Cholewy dobitego w lesie w Dąbrowie. Kpt. L. Cholewa był dowódcą 2 kompani/ I batalionu 154 pp ( tzw. podgrupa Kielce). Batalion kpt.L.Cholewy został rozbity pod Dąbrową k/ Kielc w dniu 06.08.1939, jego resztki zostały włączone w skład 3 Dplegionów. Taki sam los w tym dniu spotkał batalion Zygmunta Mroza ( 154pp/II batalion kpt Wacław Kotołowski, Z. Mróz w relacji prawdopodobnie pomylił nazwisko i podał Kotowski). Reasumując kpt L. Cholewa i Zygmunt Mróz znalezli sie w 3Dpl. Po rozbiciu Dywizji pod Iłżą plk Tatar zebrał 400 osobowa grupe i udał się w kierunku lasów Małomierzyckich (Małomierzyce to około 20 km od lasu Dąbrowa, las Dąbrowa to nadleśnictwo Małomierzyce ). Druga grupa 250 żołnierzy pod dowództwem kpt Żelewskiego wyruszyła w tym samym kierunku co płk Tatar i dotarła do lasów w rejonie Małomierzyc nad ranem 09.09.1939r.W której z tych grup był mjr Józef Pelc? I jeszcze mała ciekawostka - cyt" Nocą z 05 na 06 września 1939r do lasów k.m. Niebo dotarła , maszerująca z rejonu lasu Budzisław, duża grupa rozbitków 7 Dp, prowadzona przez NN kapitana ( może nazywał się Cyruliński ? , mój przypis ). Żołnierze byli zdemoralizowani i głodni, a część z nich nie miała broni. W dobrym stanie była jedynie 1 bateria 7 pal, której dowódca kpt Pruski sprawnie dowodził swoim oddziałem. Płk Ostrowski postanowił podporządkować sobie całą grupe, liczac przedewszystkim na artyrelie. W związku z tym, nakazał uporzadkować i zreorganizować całość. w ciągu dnia sformowano zbiorczy baon 7Dp. w skład weszły prawdopodobnie - cześć I.27 pp por. łozińskiego, Część kompani ppanc /27 pp por Chełmińskiego, część baonu ON " Kłobuck" kpt Ostaszewskiego ( opuścił odział ze względu na chorobe),2 plutony 25 pp por Ćwikły, elementy 1 kompani 25 pp por merkisza, kompania piechoty 27 pp por puchalskiego oraz punkt opatrunkowy kpt lek dr. Adama Wolberga " ( cyt ze strony193,P. Zarzycki Połudnowe Zgrupowanie Armi Prusy ) Wszystkie te zaznaczone przeze mnie postacie pojawiają się w lesie w Dąbrowie w dniu 08.09.1939. czy to właściwie był 08 września, czy może jednak 09 wrzesień 1939r. Czy rzeczywiście mjr Józef Pelc dowodził oddziałem zbiorczym jak twierdzi J.P.Piastowski.
  7. ZJEDNOCZENIE NIEMIEC 1990

    Survi91 napisał Dlaczego zarówno niemcy z RFN jak i NRD chcieli zjednoczenia ? Bo to jedno państwo i jeden naród . Podzielony po upadku Niemiec Hitlerowskich w 1945 roku, pomiędzy zwyciezców. NRD wpływy - ZSRR , RFN - wpływy USA , Francji i Wielkiej Brytani
  8. Ciekawy napisał Oj - atrix, atrix ... 3.DLek., ewntualnie 3 Dywizja Lekka. czasami za szybko pisze..............., jak ktoś nic nie robi nie popełnia błędów. Poza tym - ów podchorąży Marian Przybylski, d-ca plutonu ckm (awansował nieźle - to był wakat conajmniej dla porucznika) wykazuje zadziwiającą orientację n/t przebiegu wojny, sytuacji na froncie, ruchu wojsk niemieckich, bombardowania miast i miasteczek - skąd u podchorążego mieszkającego pod prowincjonalnym Opolem Lubelskim (okolice wzmiankowanej Baby) taka szeroka wiedza ? Niekoniecznie d-ca plutonu musiał być porucznikiem. Czy MP w relacji wykazał tak zadziwiającą wiedze , nie widać w niej czegoś zadziwiającego. Mnie zastanawiaja tylko czołgi w tej relacji. Bo podobno 29 Dzmot czołgów nie miała. A to ona działała na tym terenie. Czyli czyje te czołgi widział MP?
  9. Pojawiła się relacja żołnierza który był uczestnikiem walk w Solcu we wrześniu 1939 roku. To by wyjaśniało , że w Solcu byli polegli żołnierze i spoczywaja na cmentarzu na Piaskach. Nie tylko ekschumowani żołnierze z Dąbrowy. W relacji mamy też wzmianke że pojawiły się w Solcu czołgi, co świadczy że była to prawdopodobnie 3 Dletka. Czyli ta sama co zajeła Lipsko i walczyła w lesie w Dąbrowie. Mamy pewien obraz że Dąbrowa to nie tylko 29 Dzmot. Link do strony , gdzie jest cała relacja Pana Mariana Przybylskiego - http://www.przyjacielesolca.lua.pl/?-to-i-owo-,10
  10. Przyczyna rozwoju techniki wojennej, jest prota. Żywy żołnierz własnej armi w dobre techniczne uzbrojenie to wygrana. Niemcy zaangarzowali się w rozwój techniczny broni po 1941 roku. Walka na tylu frontach , znacznie przerzedzała stan liczebny Niemieckiej armi. Sytuacja zmuszała do opracowania coraz nowocześniejszej i skutecznej broni. Takim przykładem były V1 cz V2. Przyczyna powstania tej broni, to nic innego jak niemożność lądowa zaatakowania Angli. Na froncie wschodnim Niemcy na froncie nigdy nie użyli V1 /V2. Dlaczego tak szybko postęp techniczny, pzryniósł efekty. Cała podbita przez Niemców Europa , zdradziła swoje nowinki techniczne. Każdy kraj prowadził badania nad rozwojem broni. między innymi i Polska. Niemcy wykożystali poprostu te zdobycze. Praktycznie podbite kraje pracowały na rzecz machiny wojennej III Rzeszy. Sama Rzesza nie pozwoliła by sobie na takie koszty. W odpowiedzi alianci różnierz wprowadzali do walki nowe konstrukcje broni. Jest tutaj też wielka zasługa wywiadu wojskowego. II wojna światowa zapoczątkowała pewien okres , który jest wyścigiem zbrojeń.
  11. Cóż to za herb? Proszę o pomoc!

    Tarcza " herbowa " jest otoczona liśćmi dębu w żołędziami. To jest powiązane z leśnictwem. Najprawdopodobnie jest to "herb ' koła myśliwskiego. Szukaj na forum Odkrywcy. Gdzieś jest temat o podobnym zagadnieniu.
  12. Wychodzi na to ze Niemcy zaopatrywali w broń organizacje walczące z " czerwonymi" partyzantami. Wobec tego w realacji lazara jest częśc prawdy. czy wobec takiego obrotu sprawy, Koniuchy też były zaopatrywane przez Niemców w broń? Co znaczyło w wypowiedzi Lazara że wieś walczyła z partyzantami?
  13. Nie ma to związku w PW. A słyszałem taka opowieść. Żandarmeria poszukiwała pewnego pana. Mieszkał na wsi. W czasie rewizji jeden z żandarmów, podniósł wieko od beczki , i w niej ujżał nieszczęśnika. Położył pokrywe z powrotem i wyszedł ze składziku gdzie ów pan się ukrywał. Za pare minut inny zandarm wszedł do tego samego pomieszczenia i za moment wyszedł z poszukiwanym. Wyprowadził za składzik i zastrzelił. Z całą pewnością i w PW podobne przypadki miały miejsce. Ukrywający się w Warszawie Szpilman, otrzymał pomoc od kpt werchmachtu .
  14. Secesjonista napisał Reszta to twoje dywagacje, może i słuszne, ale niepoparte dowodami. Tak kolego , to są moje przypuszczenia. Oparte na tym, co się tutaj na forum napisało. Ty twierdzisz że fakty są niezbite co do zajść w Koniuchach. Ja uważam że mamy doczynienia z informacjami szczątkowymi. I wybiórczo przedstawione.. To tak jakby ukierunkowane w konkretnym celu. bardzo znikome informacje , co się działo po wydarzeniach w Koniuchach. Skąpe info w sprawie zajśc w Wiśniczu. To miał być odwet za Koniuchy. Chyba rozumie , dlaczego tak mało jest na temat Wiśnicza. No bo przecież wieś spacyfikowała AK, a Koniuchy " czerwoni". Myśle że wypowiedzą sie inni forumowicze, bardziej obeznani w w/w temacie , aniżeli ja.
  15. Secesjonista napisał Rzeczywiście nie zrozumiemy się. Też tam myślę w/g relacji Chaima Lazara - Od pewnego czasu wiedziano, że wieś Koniuchy jest gniazdem band i centrum antypartyzanckich intryg [sic]. Jej mieszkańcy znani z niegodziwości [sic]organizowali okoliczną ludność, rozprowadzając broń uzyskaną od Niem­ców [sic - raczej od litewskiej administracji] i prowadząc akcję przeciw partyzantom [sic]. Wieś była dobrze ufortyfikowana, każdy dom miał pozycję strategiczną i okopany był rowami obronnymi [sic]. Po obu stronach były wieżyczki obserwacyjne. Właśnie to miejsce wybrano, aby przeprowadzić akcję zastraszającą Według tej relacji, mieszkańcy tej wsi współpracowali z okupantem. Czyli byli potencjalnym zagrożeniem. W tej relacji nie pada ani jedna wzmianka że współpracowali z AK. Co oznaczała wypowiedż że mieszkańcy prowadzili akcje przeciw partyzantom. Czy denuncjowali, czy donosili Niemcom o miejscach ich pobytu . Czy następował atak na partyzanckie patrole? Pytań jest mnóstwo. Co by dało " czerwonym " partyzantom spacyfikowanie wsi. Dało by same negatywy. Wieści rozchodzą się bardzo szybko. Było by to piętnem , które w dalszej działalności tychże partyzanckich grup owocowało by pogorszeniem ich bytowania w terenie. A wręcz nienawiścia ze strony mieszkańców okolicznych miejscowości. Padły słowa że mieszkańcy wsi Koniuchy byli bezbronni. Jeżeli partyzancji akcje pacyfikacyjną przygotowali, nie mieli by problemów z unicestwieniem jej mieszkańców. A zgineło tylko 38 osób. Czyli wieś sie broniła. Tylko kto bronił tej wsi. sami mieszkańcy czy ktoś jeszcze? Może akurat było tam kilku AK- wców.Trudno powiedzieć . Bo Lazar twierdzi, że wieś prowadziła akcjie przeciw partyzantom. W odwet za wystąpienia bolszewickie wymierzone w ludność cywilną, ppor. "Licho" na czele 2 kompanii przeprowadził wypad za Solczę do Puszczy Rudnickiej. Zaatakował jedną z głównych baz bolszewickich, umiejscowioną w wiosce Wisińcza. Doszło do starcia, podczas którego Wisińcza została spalona. Straty bolszewików nie były jednak zbyt duże, gdyż większość zdołała uciec. Czy miezkańcy wsi Wiśnicz to nie ludność cywilna? Jaka baza partyzancka może być w wiosce, gdzie wokoło siedzi okupant Niemiecki? Może Wiśnicz sprzyjał " czerwonym ' partyzantom. Może cześć jej mieszkańców było tymi partyzantami. Dlaczego nie zaatakowano ' czerwonych " na terenie neutralnym ( nie we wsi ), tylko wybrano akuurat wieś , gdzie są cywile. Kobiety i dzieci czy starcy. Też bym się dowiedział jakie były straty mieszkańców Wiśnicza. Ale tutaj zero informacjii. A może chodziło o to, daliście nam popalić , my damy wam.
  16. Secesjonista napisał Pomiędzy wspomnianymi obiema akcjami widzę znaczące różnice. Z jednej strony mamy zemstę na niepokornej wsi. Z drugiej strony starcie dwóch wrogich sobie oddziałów partyzanckich. Ja różnicy w obu przypadkach nie widze. Czy nie można przypuszczać że wieś Koniuchy, kolaborowała z Niemcami. Bo na to wychodzi. Z realcji można wywnioskować że szukała pomocy u Niemców i z nimi współpracujących Litwinów. Tutaj nasuwa sie pytanie co robiły oddziały AK przebywające w terenie. Skoro miały obejmować te wsie opieką , gdzie w tedy były. Po wypadkach w Koniuchach AK pacyfikuje wieś Wiśnicz. I to w odwecie za Koniuchy. Jaka jest różnica w wypadku gdy ' czerwona " partyzantka pacyfikuje jedną wieś, a " biała " partyzantka drugą. To nic innego jak wojna dwóch ugrupowań, o różnych pogladach politycznych. Następna kwestia, dlaczego żydzi ( partyzanci ) , tak nienawidzili mieszkańców Koniuch? Co było tego przyczyną? Czy zbiegli żydzi w tej wsi otrzymali kiedykolwiek jaką pomoc, a może byli denuncjowani. Dlaczego z pośród innych wsi ' czerwoni" wybrali akurat Koniuchy. Widzę różnicę kiedy ścierają się dwa uzbrojone oddziały, a kiedy strzela się do kobiet i dzieci. Jak można nazwać pacyfikacje wsi Wiśnicz, jako starcie dwóch przeciwstawnych ugrupowań? Jakie były straty ludności cywilnej w czasie tej potyczki? Czy w czasie strzelaniny kule rozrózniaja płeć i wiek. Kolego Secesjonista, wieś Wiśnicz spacyfikowała AK, tak samo jak Koniuchy " czerwona " partzantka. Tylko najgorsze jest w tym to że giną niewinni ludzie , tylko dlatego że jedni i drudzy walczą o swoje wpływy.
  17. Secesjonista napisał Tylko fakty wskazują na coś innego. Jakie fakty? Jak narazie mamy doczynienia ze szczątkowymi informacjami. I to w dodatku , relacje paru świadków . Ja tutaj twardych faktów nie widze
  18. Madhouse czy Ty kolego przypadkiem nie zawężyłeś, sprawy Koniuch do krótkiego stwierdzenia. Ruscy wieś spalili i mieszkańców wymordowali. Żydzi sami się przyznaja że brali udział w akcji na wieś. W pobliżu działa pułk AK. Czy to nie jest skomplikowana sytuacja. Mnie to wychodzi na walke o teren działania, obu formacji . W wyniku czego wsie zostają zniszczone tylko dlatego że jedna przyjeła komunistów a druga przeciwstawiła się im. Sam problem rabunków przez oddziały leśne był powszechny. I to nie jest skomplikowana przyczyna - coś musieli jeść i w coś się odziać.
  19. Ten cytat jest dość ciekawy "W odwet za wystąpienia bolszewickie wymierzone w ludność cywilną, ppor. "Licho" na czele 2 kompanii przeprowadził wypad za Solczę do Puszczy Rudnickiej. Zaatakował jedną z głównych baz bolszewickich, umiejscowioną w wiosce Wisińcza. Doszło do starcia, podczas którego Wisińcza została spalona. Straty bolszewików nie były jednak zbyt duże, gdyż większość zdołała uciec. " Czyżby temu oddziałowi AK udało sie uniknąc ofiar mieszkańców Wiśnicza ? . Nie pada nawet jedno słowo w tej kwesti. Wieś spalono , i pogoniono bolszewików. Czyżby mieszkańcy tej wsi wszyscy byli bolszewikami? A mieszkańcy wsi Koniuchy antybolszewiccy? A może obie wsie stały się ofiarami porachunków grup partyzanckich.
  20. Może ten cytat wyjaśni sytuacje na terenie , gdzie leżała wieś Koniuchy. Wkrótce potem bolszewicy z Puszczy Rudnickiej spacyfikowali wieś Koniuchy, paląc ją wraz z ludnością. Straty ludności podawane w różnych źródłach wahają się od 34 do 300 zamordowanych osób (ta ostatnia cyfra jest zapewne przesadzona, ale tak ocenił liczbę ofiar w Koniuchach "czerwony partyzant" Chaim Lazar). Jedyną "winą" mieszkańców Koniuch było to, że mieli już dosyć codziennych - a właściwie conocnych - rabunków oraz gwałtów i chcieli zorganizować samoobronę. Bolszewicy z Puszczy Rudnickiej postanowili zrów­nać wieś z ziemią, tak by zastraszyć ludność innych wiosek. W niezwykle przewrotny i kłamliwy sposób przedstawił genezę tej "akcji" wspomniany już Chaim Lazar. Jego opis jest tak kuriozalny, że warto przytoczyć go w obszernym fragmencie: "Od pewnego czasu wiedziano, że wieś Koniuchy jest gniazdem band i centrum antypartyzanckich intryg [sic]. Jej mieszkańcy znani z niegodziwości [sic]organizowali okoliczną ludność, rozprowadzając broń uzyskaną od Niem­ców [sic - raczej od litewskiej administracji] i prowadząc akcję przeciw partyzantom [sic]. Wieś była dobrze ufortyfikowana, każdy dom miał pozycję strategiczną i okopany był rowami obronnymi [sic]. Po obu stronach były wieżyczki obserwacyjne. Właśnie to miejsce wybrano, aby przeprowadzić akcję zastraszającą. Pewnego wieczoru 120 najlepszych partyzantów uzbrojonych w najlepszą broń, ruszyło ku wsi. Było pomiędzy nimi 50 Żydów pod dowództwem Yakowa Prennera. O północy znaleźli się w sąsiedztwie wsi. Rozkazano nie zostawiać przy życiu nikogo, łącznie z inwentarzem, a zabudowanią spalić. Zaraz po północy we wsi redukowano liczbę wart, ponieważ sądzono, że partyzanci nie zaatakują tak późno - nie zdążyliby wrócić do lasu przed świtem. Nie wyobrażano sobie, że partyzanci mogliby wrócić do lasu za dnia jako zwycięzcy. Tuż przed świtem wieś została otoczona. Przygotowanymi zawczasu pochodniami partyzanci zapalili domy i zabudowania. Słychać było huk eksplozji z wielu domów. Półnadzy ludzie skakali z okien próbując uciekać - tych dosięgły kule. Wielu skoczyło do rzeki, tych też zastrzelono. Akcja zakończyła się wkrótce. 60 domów zostało zniszczonych, z 300 mieszkańców nie uratował się nikt". Wymordowanie mieszkańców wsi Koniuchy (wraz z kobietami i dziećmi) opisane zostało przez Chaima Lazarajako jako wybitna "operacja bojowa", z której jest on autentycznie dumny. Opis "ufortyfikowania" wsi jest kompletną bzdurą. Była to normalna wioska, w której część mężczyzn zorganizowała samoobronę. Ich uzbrojenie stanowiło parę zardzewiałych karabinów. Jednak sami Żydzi nie byliby w stanie wiele zrobić nawet tej słabej obronie. Niestety, jak wynika z opisu Chaima Lazara, oprócz watahy Yakova Prennera w pacyfikacji wsi uczestniczyli także Rosjanie. Liczba ofiar jest zapewne przesadzona. S. Szabunia "Licho" określał, że zamordowanych przez bolszewików mieszkańców Koniuch było 34 osoby. W odwet za wystąpienia bolszewickie wymierzone w ludność cywilną, ppor. "Licho" na czele 2 kompanii przeprowadził wypad za Solczę do Puszczy Rudnickiej. Zaatakował jedną z głównych baz bolszewickich, umiejscowioną w wiosce Wisińcza. Doszło do starcia, podczas którego Wisińcza została spalona. Straty bolszewików nie były jednak zbyt duże, gdyż większość zdołała uciec. Kpt. "Sztremer" nie był jednak zwolennikiem rozwiązań "siłowych", a w sto­sunku do sowietów zawsze wykazywał znaczną ugodowość. W wyniku rozmów, prowadzonych w maju 1944 r. na jego polecenie przez ppor. "Cola" i pchor. "Szczekacza" z dowództwem partyzantki sowieckiej z Puszczy Rudnickiej, stosunki polsko-sowieckie w północnej części powiatu lidzkiego zostały częściowo załagodzone. Ustalono wówczas zasady aprowizacji obozowisk sowiec­kich w Puszczy oraz sposób przemieszczania się ich partyzantów przez tereny znajdujące się pod kontrolą V batalionu. Kwatermistrzostwo batalionu "Irena" V/77 pp AK wzięło na siebie ciężar wyżywienia blisko 2500 Żydów i partyzan­tów sowieckich z obozowisk w Puszczy Rudnickiej, zmniejszając w ten sposób możliwość działań rekwizycyjnych i rabunków z ich strony. Oficer łącznikowy V batalionu, pchor. J. Sławiński "Szczekacz", zapewniał stały kontakt z dowódz­twem sowieckim. Pododdziały V batalionu na prośbę Rosjan kilkakrotnie brały udział w organizowanych przez nich akcjach dywersyjnych oraz w rozbrojeniu litewskiej samoobrony pod Olkiennikami. Cytat ze strony - http://pawet.net/zl/zl/2001_45/9.html Sami żydzi przyznają się do mordu we wsi Koniuchy. Czyli kto tak właściwie dokonał mordu - rosjanie czy żydzi? link - http://www.naszdziennik.pl/bpl_index.php?t...amp;id=my11.txt
  21. Secesjonista napisał Chyba w swej wyobraźni dopuszczasz, że osoba uznana przez Polaków za naszego wieszcza, skoro urodziła się na Litwie może też stać się patronem dla Litwinów. Może też stać sie patronem dla Polaków. Tylko samo przypuszczenie ( może ) , nic nie wyjaśnia. Wiemy z postów że w mordzie we wsi Koniuchy, brały udział zgrupowania sovieckie i żydowskie. To proponuje wyjaśnić jakiej narodowości była grupa partyzancka właśnie im A. Mickiewicza. Bo to bardzo ważny trop w sprawie. Jeżeli okazała by się to Polska partyzantka, to by zmieniało i wyjaśniało wiele niedomówień.
  22. Zapomniałes dodać Madhouse że były to też zbrodnie partyzantki żydowskiej. O ile wszystkich można nazwać partyzantami. Cytat z forum IOH dośc dobrze opisujący wydarzenia i okoliczności - " Historia II wojny światowej pełna jest tajemnic i białych plam. Konflikt ten był jednym z najbardziej tragicznych i krwawych w dziejach świata. Prowadzony pod sztandarami nienawiści rasowej, religijnej i kulturowej doprowadził do masowej zagłady wielu narodów i grup etnicznych – Polaków, Żydów, Rosjan, Cyganów. Obok wielkich tragedii, takich jak niemieckie obozy koncentracyjne i sowieckie łagry, miały miejsce wydarzenia lokalne, lecz równie bolesne. Wojna degeneruje człowieka, uwalnia w nim ukryte zło, doprowadza do eskalacji nagromadzonych pretensji i poczucia krzywd. Szczególnie dużo konfliktów na tle narodowościowym i politycznym wybuchło na polskich Kresach Wschodnich: Wileńszczyźnie, Nowogrodczyźnie, Polesiu czy Wołyniu. II Rzeczpospolita była państwem wielonarodowościowym. Według spisu z 1931r. Polacy stanowili ok.65% mieszkańców, Ukraińcy 16%, Żydzi 9,8%, a Białorusini 6,1%. Jednak w niektórych rejonach, szczególnie wiejskich, proporcje te diametralnie się zmieniały, na korzyść lub niekorzyść Polaków. Lecz mimo wszelkich uprzedzeń i zatargów, wszystkie narodowości żyły obok siebie dość zgodnie od pokoleń. Sytuacja zmieniła się jednak wraz z nastaniem mrocznych czasów II wojny światowej. Bardzo wiele osób w Polsce i na świecie słyszało o wydarzeniach w Jedwabnym. IPN przeprowadził dość szybkie śledztwo, polskie władze przeprosiły Żydów za doznane cierpienia. Prasa nagłośniła całą sprawę jako „walkę o prawdę historyczną”. Jednak czy owa prawda historyczna obowiązuje tylko Polaków, czy inne narodowości w tak samo równym stopniu? Czemu niektóre zbrodnie, popełniane na Polakach przez mniejszości narodowe, są skazane na przemilczenie i zapomnienie? Nazwa Koniuchy z pewnością nic nie mówi przeciętnemu Polakowi. Jednak 29 stycznia 1944r. rozegrała się tam tragedia jej mieszkańców. Koniuchy leżą w tzw. „polskim mateczniku”, na południowym skraju Litwy, kilkanaście kilometrów od Solecznik, na skraju Puszczy Rudnickiej. Ta leśna gęstwina była podczas II wojny światowej domem dla wielu oddziałów partyzanckich o różnym pochodzeniu i orientacji politycznej: „... w Puszczy znajdowało się w tym czasie około 2000 ludności żydowskiej, mniej więcej 200 uzbrojonych partyzantów (głównie Białorusini i Rosjanie) oraz 20 minierów - zrzutków, których głównym zadaniem była dywersja na ważnym szlaku kolejowym Grodno - Wilno. Na całym zaś jej obszarze leżało ledwie kilka nędznych wiosek, które bardzo niewiele mogły świadczyć na rzecz tak dużej ilości ludzi" . Najbardziej aktywne i liczne były oddziały sowieckie „Śmierć faszystom” i „Margirio” wchodzące w skład Brygady Wileńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego oraz „Śmierć okupantowi” przynależący do Brygady Kowieńskiej. Skład personalny opierał się głównie na Rosjanach i Litwinach, natomiast oddział „Śmierć okupantowi” tworzyli Żydzi i zbiegli z obozów jenieckich żołnierze Armii Czerwonej. Dowódcami byli Jacob Penner i Shumel Kaplinsky. Na terenie Puszczy działała także partyzantka polska, a mianowicie V batalion 77 p.p. AK. Tadeusz Truszkowski „Sztremer”, dowódca owego batalionu, wspomina: „Warunki naszej egzystencji były skomplikowane; oto równocześnie mobilizowałem z siatki konspiracyjnej 2. Kompanię; do siatki tej należała między innymi wieś Koniuchy, leżąca na skraju Puszczy Rudnickiej. Część chłopców z tej wsi znalazła się w szeregach kompanii. W tym samym również czasie pomiędzy mieszkańcami Koniuch, a jakimś oddziałem partyzantów radzieckich w Puszczy Rudnickiej powstał konflikt" . Tak duża liczba partyzantów musiała coś jeść, ubrać się, zaopatrzyć w podstawowe artykuły niezbędne do przeżycia. Te kilka małych wsi, leżących na skraju Puszczy Rudnickiej, nie było w stanie spełnić żądań „leśnych”. W czasie wojny chłopi musieli odprowadzać obowiązkowe kontyngenty na rzecz Niemców, a że same wsie i przed wojną były ubogie, mieszkańcom praktycznie nie zostawało wystarczającej ilości żywności, by wykarmić własne rodziny. Koniuchy były regularnie grabione przez sowiecka partyzantkę. Oto relacja Edwarda Tubina, naocznego świadka tamtych wydarzeń, mieszkającego obecnie w Kanadzie: „Puszcza nazywała się Rudnicka, ale mówili też Wisińcza. Ona łączyła się z Dałowiecką Puszczą. Wielka puszcza była i tam oni siedzieli i w tych czasach chodzili rabować. Przyszli pierwszy raz do nas samych. Kazali, żeby założyć konia, ojciec poszedł, konia założył, wzięli klucze od składu, od stajni, wszystkich spędzili w kąt, z automatem jeden pilnował. I wszystko brali. Potem przyszli przy końcu, powiedzieli, że "nie ma zlituj i jak zameldujesz, przyjdziemy i ciebie spalimy". No i tak stało się. Koń wrócił się, za jakichś parę dni, ale to pół konia było. Potem przyszło ich więcej, zaraz przyszli z wieczora i poszli brać, po całej wsi rabować. Przyszli do nas, też kazali konia założyć. Jeden facet siedział z koniem na naszym podwórku. My zaczęliśmy jego prosić, że u nas już byli i już brali i daliśmy mu butelkę samogonu. On wypił i mówi – to jakby był ukraiński język – że on pojedzie i powie, że u nas nic nie było. Jak on pojechał, to my wszystko z domu, co tam było, jakie łachy, rzeczy, zaraz za stodołą do jam wrzucali. Otworzyliśmy owczarnik, owce, świnie, tam cielaków parę było, to wypędzili w las – w nocy to wszystko było. Oni, jak już odjeżdżali, to wpadli do nas – dwóch – nie było nic w domu. Ja spałem z bratem, tym Leonem – na łóżku. Nakryte tak mieliśmy kołdrę wiejską, swojej roboty. Wpadli, zobaczyli, że nie ma nic, zerwali z nas kołdrę. Ojciec im mówi: "Towariszci, nie będzie dzieciom się czym nakryć". To jeden tak powiedział – słowem takim brudnym – mówi "a h... z twoimi dziećmi". No i poszli.” Wobec powtarzających się rabunków i gwałtów, mieszkańcy Koniuchów postanowili powołać oddział samoobrony, pod wodzą Józefa Bobina, Wadysława Woronisa i Jana Kodzisa. Propaganda sowiecka przedstawiała ich jako kolaborantów i nacjonalistów:"... w niektórych miejscowościach Puszczy Rudnickiej –?ebotariai [Czebotary], Dar?ininkai, Dargu?iai [Darguże], U?kuronis, Kaniukai [Koniuchy] i Kruminiai - okupantom udało się stworzyć oddziały "samoobrony" z miejscowych nacjonalistów i elementów kułackich.” Była to oczywista nieprawda. Na uzbrojenie oddziału samoobrony składało się kilka zardzewiałych karabinów, jakie mieszkańcy znaleźli w lesie po uciekających oddziałach Armii Czerwonej. Część z nich przerobiono, poprzez obcięcie lufy, na tzw. obrzyny, zadaniem których było robienie hałasu, a nie zabijanie. Grupa Woronisa nie przedstawiała więc praktycznie żadnej wartości bojowej i nie mogła stanowić dla sowiecko-żydowskiej partyzantki realnego zagrożenia. Do pierwszego kontaktu doszło podczas jednego z kolejnych nocnych najść „leśnych” na Koniuchy. Po zauważeniu oddziału partyzantów, podchodzących pod wieś, strażnicy oddali kilka strzałów. Sowieci wycofali się, nie ponosząc żadnych strat. Ten mało znaczący z pozoru epizod okazał się tragiczny w skutkach dla mieszkańców Koniuchów. Podejmując desperacką próbę obrony przed conocnymi rabunkami, przypieczętowali swój los. W sowieckim sztabie partyzanckim postanowiono dać Koniuchom nauczkę. Tak całą akcje przedstawiają bezpośredni uczestnicy i sprawcy zbrodni: “Od pewnego czasu dowiedziano się, że wieś Koniuch przekształciły się w siedlisko złowrogich band. Jej niegodziwi mieszkańcy rozprowadzali wśród okolicznej ludności uzyskiwaną od Niemców broń, nawoływali do walki z partyzantami. Wieś była otoczona umocnieniami w postaci rowów strzeleckich, przed każdym domem znajdowało się stanowisko ogniowe. Po obu jej stronach zbudowano wieżyczki obserwacyjne. Dlatego zostało postanowione przeprowadzić akcję zastraszenia nieprzechylnych partyzantom wieśniaków. Na ofiarę wybrano właśnie Koniuchy.” Relacja ta pełna jest kłamstw i niedomówień. Chaim Lazar przejaskrawił sytuację po to, by podkreślić odwagę własną i swojego oddziału, aby wykreować się na bohaterów. W Koniuchach nie było żadnych fortyfikacji w postaci okopów czy wieżyczek obserwacyjnych. Postawienie tego typu infrastruktury wojskowej wymaga chociaż minimum wiedzy z zakresu inżynierii pola walki, znajomości zasad rozplanowania punktów ogniowych, umiejętności podziału miejsca bitwy na odpowiednie sektory ogniowe. Nie mówiąc już o fizycznym problemie zbudowania wieżyczek i wykopania okopów. Takie działania nie uszłyby z pewnością uwadze Niemców czy litewskiej żandarmerii. Z pewnością nie zgodziliby się na tego typu prace, gdyż owe „fortyfikacje” mogłyby w perspektywie być użyte przeciwko nim. Zresztą wątpliwym jest, czy prości i niewykształceni chłopi byliby w stanie opracować odpowiednie plany i je zrealizować. Lazar wspomina dalej: „Pewnego wieczoru 120 najdzielniejszych partyzantów, uzbrojonych w najlepszą broń, wśród których było 50 Żydów pod dowództwem Yakowa Prennera, okrążyło wieś. Idącym do akcji rozkazano nie zostawiać przy życiu żadnego z mieszkańców, a zabudowania razem z inwentarzem spalić. O świcie przy użyciu pochodni podpalono wieś. Płonące budynki zadudniły hukiem eksplozji. Półnadzy ludzie skakali przez okna próbując uciekać, ale nikt nie wymknął się z okrążenia. Niektórzy skakali wprost do rzeki, ale ich też zastrzelono. Akcja trwała krótko: zlikwidowano 60 domów, z 300 mieszkańców wsi nikt się nie uratował”. Lazar zaprzecza więc samemu sobie. Skoro wieś była tak dobrze ufortyfikowana i uzbrojona, czemu mieszkańcy nie bronili się, tylko uciekali? Jednak część jego relacji, dotycząca samego przebiegu rzezi, odnajduje potwierdzenie w relacjach innych uczestników i osób, którym cudem udało się przeżyć: „Komandir naszej bazy dał rozkaz aby wszyscy zdolni do noszenia broni mężczyźni przygotowali się do wyruszenia na akcję w ciągu godziny. […] Gdy zbliżyliśmy się do naszego celu, zauważyłem, że partyzanci nadciągają ze wszystkich stron z rozmaitych oddziałów. […] Nasz oddział otrzymał rozkaz aby zniszczyć wszystko co się rusza i zamienić wieś w popioły. Dokładnie o ustalonej godzinie i minucie wszyscy partyzanci z czterech stron wsi otworzyli ogień z karabinów ręcznych i maszynowych, strzelając kulami zapalającymi w zabudowania wioski. Tym sposobem dachy gospodarstw zaczęły się palić. Wieśniacy i mały garnizonowy oddział niemiecki [?] odpowiedział ciężkim ogniem ale po dwóch godzinach wioska wraz z pozycjami ufortyfikowanymi została zniszczona. Myśmy mieli zaledwie dwóch lekko rannych. Gdy później przemaszerowaliśmy przez Koniuchy nigdy nie powitał nas już wystrzał snajpera bowiem był to jak gdyby przemarsz przez cmentarz.” W tej relacji także znajduje się pewna nieścisłość. W Koniuchach nie było żadnego garnizonu niemieckiego, gdyż najbliższy posterunek litewsko-niemiecki znajdował się w odległych o 6 kilometrów Rakliszkach. ”Koniuchy były wioską o zakurzonych drogach i osiadłych w ziemi, niepomalowanych domach. […] Partyzanci – Rosjanie, Litwini i Żydzi – zaatakowali Koniuchy od strony pól. Odezwał się ogień z wieży strażniczych. Partyzanci odpowiedzieli ogniem. Chłopi uciekli do swych domów. Partyzanci wrzucili granaty na dachy, a w domach wystrzeliły płomienie. Chłopi wybiegali drzwiami i biegli drogą. Partyzanci ich gonili, strzelając do mężczyzn, kobiet i dzieci. Większość chłopów biegło w stronę niemieckiego garnizonu, a więc przez cmentarz na skraju miasta. Komandir partyzantów przewidział to i dlatego nakazał kilku swoim ludziom schować się przy grobach. Gdy ci partyzanci otworzyli ogień, chłopi zawrócili i wpadli w ręce żołnierzy, którzy ścigali ich z drugiej strony. Setki chłopów zginęło złapanych w ogień krzyżowy”. Żydowscy partyzanci są w swych relacjach przerażająco szczerzy. W żaden sposób nie starają się ukryć czy wytłumaczyć tej okrutnej zbrodnii, jakiej dokonali. Wręcz chwalą się tym, jako „bohaterskim” czynem. Według nich, tak właśnie należało karać „kolaborujące wioski”, których jedynym przewinieniem było to, że ich mieszkańcy mieli już dość rabunków i strachu o własne życie. Z premedytacją wymordowali mieszkańców Koniuchów, nie oszczędzając kobiet, starców ani dzieci. Okrutnie rozprawiono się nawet z żywym inwentarzem. Nie różnili się w tym niczym od Niemców, z którymi walczyli. Zachowały się także wspomnienia Polaków, którzy cudem uszli z życiem z masakry. Nie są więc prawdą przechwałki partyzantów, jakoby udało im się zamordować wszystkich mieszkańców Koniuchów. Wspomina Stanisława Woronis (z domu Bandalewiczówna, ur.1919r.): „... Pamiętam, że to był 29 stycznia. Nad ranem ok. godz. 7-ej (ciemno zwykle było, więc nie mogła zrozumieć skąd biło światło) mąż obudził mnie strasznym szarpnięciem za ramię i krzykiem, że opuszczamy dom i to natychmiast. Nasz dom znajdował się w środku wsi. Pierwsze gospodarstwa już płonęły ... Po drugiej stronie drogi, przecinającej naszą wieś jest las - niemy świadek okropnych wypadków. Partyzanci sowieccy często zaglądali do nas przedtem. Zwykle zjawiali się ze stanowczym rozkazem lub rewolwerem w ręku, byśmy dali kury, świniaka lub inną żywność. Potem dokonywali wręcz grabieżczych napadów, niczym bandyci. Nasi mężczyźni zbuntowali się. Nie mieliśmy czym karmić własne dzieci. U niektórych bieda aż piszczała. Kiedy zorganizowano samoobronę, rozprawiono się z nami w sposób bestialski, stosując mord i ogień. Mogłabym zrozumieć męskie porachunki, ale mordowania niewinnych ludzi, nigdy!.. To było gorsze niż wojna. Na wojnie ucieka się przed kulą. Tych, kogo w Koniuchach kula nie trafiła, lub tylko raniła, dobito żywcem. Schroniliśmy się (z mężem i córeczka) kilka kilometrów od naszej wsi, u państwa Stackiewiczów. Choć byliśmy tylko zwykłymi włościanami, znaleźliśmy zrozumienie i przytułek. Pani była przerażona, że ja zamiast sukienki miałam nocną koszulę, a dziecko, na które zarzuciliśmy ciepłą chustę (był przecież styczeń i mróz daj Boże) miało nóżki... bose. Córeczkę natarto spirytusem, owinięto w ciepły koc, napojono herbatą. Przeżyła, ale konsekwencje ponieśliśmy wszyscy [wkrótce po wojnie córka p.Woronis zmarła na chorobę nerek, spowodowaną odmorożeniem]... Strach i świst kul poza plecami będę pamiętać do końca dni. Tak, jak płonącą wieś, daremnie błagającą o litość. Wróciliśmy do Koniuch nie od razu. Partyzanci sowieccy czuwali i nie daj Boże, jak kogoś znaleźli. Tego krwawego dnia zginęła też bliska rodzina mego męża. Dwudziestoletnia Ania Woronis słynęła na całą okolicę ze swej urody... Tak bardzo szkoda mi chłopaczka Antka Bobina. Młody, piękny, pracowity. Nie mieszkał tu, służył u gospodarzy gdzie indziej. Ale akurat odwiedził wieś rodzinną. Ojciec jego był w szpitalu w Bieniakoniach. A Antek tak niewinnie zginął... Podobnie było z rodziną Pilżysów, która przyjechała z Wilna, gdyż nabyła tu dom... Nie utrzymywaliśmy z nimi bliższych kontaktów, gdyż mieszkali dalej, za rzeką. Wiem jednak, że mieli dzieci... Czym zawiniły dzieci?... Molisowa np. miała córeczkę w wieku 1,5 roku. Trzymała ją na ręku uciekając. Obie padły od kul...” Bestialstwo sprawców ukazują też zeznania świadka, zamieszczone w komunikacie IPN: „Z zeznań świadków wynika, iż część ofiar, zwłaszcza osoby stare i schorowane, zginęła spalona we własnych domach. Natomiast do części mieszkańców, którzy starali się uciekać strzelano. W taki sposób zginęły osoby z rodziny P. Zwłoki małżonków Stanisława i Katarzyny P. odnaleziono zwęglone w domu. Ciało ich córki Genowefy P. ze śladami kul i przypalonymi stopami leżało na podwórzu.” Józef Bondalewicz wyznał: “Ze snu wybudziła nas strzelanina i łuna pożaru w oknach. Było jasno jak w dzień, dookoła roiło się od partyzantów, którzy strzelali do każdego, kto wydostawał się z domu. Szum ognia i trzaski rozpadających się budynków przypomniał burzę z piorunami. Z różnych stron słychać było rozpaczliwe jęki palących się w domach ludzi, ryk zwierząt zamkniętych w chlewach. Gdy wybiegłem ze swego domu zobaczyłem, jak z sąsiedniego domu Wójtkiewiczów wybiegła matka z niemowlęciem na rękach. Dwie kobiety—poznałem je po głosie, na pewno Żydówki, bo w oddziałach sowieckich kobiet nie było—zwaliły ją serią z automatu. Jedna z nich podbiegła do konającej, wyrwała dziecko i wrzuciła je do płonącej chaty. Przerażenie i niesamowity żar zmuszały każdego, kto wydostawał się z budynku, do niezwłocznej ucieczki. Bez tchu dopadłem do przyjaznych zarośli, skąd przedostałem się do wsi Kuże. Byłem uratowany.” O ataku na Koniuchy wspominają także źródła niemieckie i litewskie: „Z kopii szyfrogramu z dnia 31.01.1944 r. autorstwa Genrikasa Zimanasa (Henocha Zimana) I Sekretarza Południowego Obwodowego Komitetu KP Litwy, a jednocześnie dowódcy Południowej Brygady Partyzanckiej do Naczelnika Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego w Moskwie Antanasa ?nieckusa wynika, że: „29 stycznia połączona grupa oddziałów wileńskich, oddziału „Śmierć Okupantom”, „Margiris” i grupy specjalnej Sztabu Generalnego całkowicie spaliły najbardziej zagorzałą w samoobronie wieś powiatu Ejszyskiego Koniuchy[...]”. W sprawozdaniu policji litewskiej za okres z 26 stycznia do 1 lutego 1944 r. zanotowano: " 29 stycznia około 200 bandytów rosyjskich napadło na wieś Koniuchy i całkowicie ją zniszczyło. Zginęło 36 osób i 14 zostało ciężko rannych. Mieszkańcy tej wsi kilkakrotnie sprzeciwili się zbrojnie bandytom. W odwecie zniszczyli wioskę" W innej relacji policji litewskiej przedstawiono wydarzenia następująco:" Podpalili wieś. Z 40 gospodarstw spaliło się 39 zabudowań i 1 łaźnia, 50 krów, 16 koni, 50 świń, 100 owiec, 400 kur i inny majątek. W walce ciężko ranili policjanta Józefa Woronisa, a policjanta z pomocniczego oddziału policji Józefa Bobina zabili. Zabili 35 osób cywilnych, 13 raniono z nich 10 ciężko." 29 stycznia 1944 roku zginęli: 1. Bandalewicz Stanisław ok. 45 lat 2.Bandalewicz Józef 54 lata . 3. Bandalewiczowa Stefania ok. 48 lat 4. Bandalewicz Mieczysław 9 lat 5. Bandalewicz Zygmunt 8 lat 6. Bobin Antoni ok. 20 lat 7.Bobinowa Wiktoria ok.45 lat 8. Bobin Józef ok. 50 lat 9. Bobin Marian 16 lat 10.Bobinówna Jadwiga ok. 10 lat 11.Bogdan Edward ok. 35 lat 12.Jankowska Stanisława 13.Jankowski Stanisław 14.Łaszakiewicz Józefa 15.Łaszakiewiczówna Genowefa 16.Łaszakiewiczówna Janina 17.Łaszakiewiczówna Anna 18.Marcinkiewicz Wincenty ok. 63 lat 19.Marcinkiewiczowa N. (sparaliżowana, spaliła się) 20.Molis Stanisław ok. 30 lat 21.Molisowa N. ok. 30 lat 22.Molisówna N. ok. 1,5 roku 23.Pilżys Kazimierz 24.Pilżysowa N. 25.Pilżysówna Gienia 26.Pilżysówna Teresa 27.Parwicka Urszula ok. 50 lat 28.Parwicki Józef lat 25 29.Rouba Michał 30.Tubin Iwaśka (?)ok. 45 lat 31.Tubin Jan ok. 30 lat 32.Tubinówna Marysia lat około 4 33.Wojsznis Ignacy ok. 35 lat 34.Wojtkiewicz Zofia ok. 40 lat 35.Woronisowa Anna 40 lat 36.Woronis Marian 15 lat 37.Woronisówna Walentyna 20 lat 38. Ściepura N. - krawiec z miejscowości Mikonty. Ze wszystkich zamieszczonych relacji wyłania się obraz przerażającej zbrodni, popełnionej na niewinnych ludziach. Według ustaleń IPN, zginęło co najmniej 38 osób, a kilkanaście zostało rannych. Część z nich zginęła od kul, natomiast reszta spłonęła żywcem w swych domach. Wieś praktycznie przestała istnieć. Ci, którym udało się uciec, schowali się w okolicznych wsiach lub w zrobionych prowizorycznie ziemiankach (był styczeń!). Beż żywności, ubrani tyko w to, co mieli na sobie w czasie nocnego ataku, z małymi dziećmi na rękach, musieli szukać schronienia w Puszczy. Nie mogli także zbyt szybko wrócić do ruin swoich chat, gdyż partyzanci jeszcze przez kilka dni obserwowali miejsce masakry, by wymordować do końca tych, którym udało się przeżyć. Jednak, gdy po jakimś czasie powrót był już możliwy, ich oczom ukazał się straszliwy widok: tlące się resztki chat i zabudowań gospodarskich, niedopalone szczątki ludzi i zwierząt, leżące dookoła ciała tych, którzy zginęli od kul. Zamordowanych pochowano na wiejskim cmentarzu, przy pomocy litewskich wojskowych, stacjonujących w najbliższym niemiecko-litewskim posterunku w Rakliszkach, odległym od Koniuchów o 6 kilometrów. Mieszkańcy, którym udało się przeżyć, nie zaznały spokoju nawet po wojnie. Rodziny Aleksandrowiczów i Wasiukajciów zesłano na Sybir, a część wyemigrowała do Polski lub Kanady. Tym, którzy pozostali, nie wolno było mówić o wydarzeniach z 29 stycznia 1944r. Władza sowiecka przedstawiała ich jako „koniuchowskich bandytów”. Natomiast zbrodniarze z sowiecko-żydowskiej partyzantki po wojnie zostali bohaterami. W Puszczy Rudnickiej z wielką pompą otwarto muzeum poświęcone partyzantom. Genrich Ziman „Jurgis”, dowódca Południowej Brygady Partyzanckiej, który miał nadzór nad akcją w Koniuchach, został w PRL odznaczony Orderem Virtuti Militari. Dowódca żydowskich oddziałów w Puszczy Rudnickiej, Abba Kovner, jest uważany za jednego z najbardziej zasłużonych działaczy żydowskiego ruchu oporu. W 1997 r. udekorowano go w Muzeum Holocaustu w USA medalem „Medal of Resistance”. Natomiast jego żona, Vitka Kempner Kovner, w 2001r. odebrała nagrodę specjalną „Certificate of Honor” za bohaterstwo i waleczne czyny. Co ciekawe, na uroczystości i Izraelu podkreśliła, że Żydzi walczący w Puszczy Rudnickiej uważali się za partyzantkę żydowską, a nie sowiecką. Formalnie natomiast nie posiadali raczej własnej autonomii, gdyż Stalin nie pozwoliłby na tego typu rozwiązania. Dążył on raczej do centralizacji ruchu partyzanckiego, by móc go lepiej kontrolować poprzez NKWD. Przez dziesiątki lat zbrodnia w Koniuchach była tematem tabu. Upamiętniał ją tylko stary, spróchniały krzyż. Z pewnością wydarzenie to zostałoby zapomniane, gdyby nie list Kongresu Polonii Kanadyjskiej do prof. Leona Kieresa z IPN. Na jego podstawie łódzki oddział IPN przeprowadził śledztwo, natomiast po długim okresie oczekiwania, 22 maja 2004r minister Andrzej Przewoźnik oraz przedstawiciele Biura Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa dokonali uroczystego odsłonięcia Pomnika Ofiar w Koniuchach. W ceremonii uczestniczyli także: Ambasador RP w Wilnie, Konsul Generalny w Wilnie, Attache Wojskowy w Wilnie i władze rejonowe. Jednak w polskich mediach nie było żadnej wzmianki o tym wyjątkowym wydarzeniu. W owym czasie cały kraj żył sprawą Jedwabnego. Pokazanie relacji z uroczystości upamiętnienia ofiar żydowskiej zbrodni na Polakach nie wpisywało się w ówczesny klimat polityczny. Do dziś temat tej zbrodni, jak i innych, popełnionych przez Żydów na Polakach w Nalibokach, Niewoniańcach, Werenowie, Bojarach, jest tematem niebezpiecznym i bardzo niechętnie podejmowanym przez dziennikarzy, którzy boją się posądzenia o antysemityzm. Także IPN wykazał się zadziwiającą opieszałością w prowadzeniu śledztwa. W Izraelu, Rosji i USA wciąż żyją sprawcy tej zbrodnii. Są znani z imienia i nazwiska, jednak IPN nie podjął nawet próby ich przesłuchania. Wystosował tylko wniosek do Kanady, Białorusi i na Litwę o przesłuchanie w drodze pomocy prawnej świadków (nie sprawców!), oraz odnalezienie dokumentacji archiwalnej związanej z ta sprawą. Z kolei w sprawie Jedwabnego śledztwo przeprowadzono w ciągu 18 miesięcy i już w 2002r. wydano dwutomową „białą księgę”, liczącą ponad 1500 stron, z podstawowymi dokumentami oraz analizą historyczną, socjologiczną i prawną. Nie wszystkie sprawy traktowane są więc w taki sam sposób. Niestety nadal, po 62 latach od zbrodni w Koniuchach, sprawcy żyją w blasku glorii, jako bohaterscy partyzanci, nie wypierając się nawet swoich czynów i opisując je we wspomnieniach. Natomiast ofiary pozostają zapomniane, z wielkim poczuciem krzywdy i niesprawiedliwości. Najpierw przez 50 lat egzystowały z etykietą „bandytów”, a teraz nie mogą liczyć nawet na rzetelne śledztwo i minimum zainteresowania ze strony władz polskich. Moim zdaniem nie tam ma wyglądać owe „odłamywanie historii”, gdyż wobec niej wszyscy ludzie są równi, czego nie doświadczyli zgnębieni przez los mieszkańcy Koniuchów. " link - http://www.ioh.pl/forum/viewtopic.php?t=3199
  23. Początkowo ruch ludowy nie tworzył własnej organizacji wojskowej kierując swoich członków do Związku Walki Zbrojnej. Jednak wzrost wpływów sanacyjnych i piłsudczykowskich wśród kadry kierowniczej ZWZ, utworzenie przez konkurencyjne stronnictwa polityczne i umacnianie się w terenie NOW oraz Gwardii Ludowej WRN, a także chęć zdobycia dominującej pozycji przez ruch ludowy tak w okresie okupacji jak w momencie wyzwolenia kraju i kształtowania jego modelu polityczno-gospodarczego który miał być oparty na zasadach agraryzmu spowodował zmianę stanowiska Centralnego Kierownictwa Ruchu Ludowego w kwestii sformowania własnej organizacji wojskowej. Organizacja utworzona została w sierpniu 1940 jako „Chłopska Straż” kryptonim konspiracyjny „Chłostra”. Utworzenie „Chłostry” a następnie masowe przechodzenie do niej ludowców z szeregów ZWZ spotkało się z ostrą krytyką Komendy Głównej ZWZ. Ponieważ jej porządkowo-policyjne zadania i nazwa nie spełniały aspiracji działaczy ruchu ludowego, wiosną 1941 z inicjatywy działaczy okręgu kieleckiego nazwa formacji została przemianowana na Bataliony Chłopskie chociaż formalnie zatwierdzona oficjalnie przez KG BCh zmiana nazwy nastąpiła dopiero w maju 1944. Organizacja była zbrojnym ramieniem Stronnictwa Ludowego – członkowie SL i ZMW oraz częściowo działacze CZMW "Siew" stanowili trzon organizacji. Zwierzchnictwo nad nią na szczeblu centralnym sprawowało Centralne Kierownictwo Ruchu Ludowego reprezentowane przez Józefa Niećkę, a w terenie okręgowe, obwodowe, rejonowe, gminne i gromadzkie trójki SL -„Roch”. Do organizacji wstępowali głównie mieszkańcy wsi, nie posiadała ona natomiast oddziałów bojowych w wielkich miastach. Komendantem głównym od 8 października 1940 do końca wojny był Franciszek Kamiński. Inicjatorem powołania BCh a później zwierzchnikiem z ramienia Centralnego Kierownictwa Ruchu Ludowego „Roch” był Józef Niećko „Zgrzebniak”. Szefem sztabu Komendy Głównej był Kazimierz Banach „Kamil”. Centralny organ prasowy BCh nosił nazwę „Żywią i bronią”. Polscy rolnicy wysiedlani z Zamojszczyzny , zima 1942/1943W 1944 BCh liczyły ok. 160 tys. żołnierzy będąc II co do wielkości formacją konspiracyjną w Polsce. Głównym celem BCh była obrona ludności polskiej wsi przed terrorem okupacyjnym oraz eksploatacją gospodarczą. Do najważniejszych akcji BCh należą walki w obronie pacyfikowanej Zamojszczyzny w latach 1942–1943 zwłaszcza bitwy pod Wojdą i Zaborecznem pod dowództwem Franciszka Bartłomowicza oraz udział w wyzwoleniu tzw. Republiki Pińczowskiej pod dowództwem Jana Pszczoły (od 24 lipca do 12 sierpnia 1944). Osobne artykuły: Powstanie zamojskie, Zamojszczyzna (1942–1943). Do pozostałych ważniejszych akcji BCh zalicza się: rozbicie więzień w Krasnymstawie, Radomsku Pińczowie i Siedlcach wysadzenie pociągu z amunicją pod Gołębiem zatopienie na Wiśle niemieckiego statku „Tannenberg” w rejonie Puław 31 maja 1944 Oddziały BCh w czerwcu 1944 wzięły udział w bitwach partyzanckich w lasach janowskich i lipskich oraz w Puszczy Solskiej — największej bitwie partyzanckiej na ziemiach polskich w czasie II wojny światowej. Józef Niećko, polityczny zwierzchnik BCh z ramienia ruchu ludowegoW 1944 część oddziałów podporządkowała się, wbrew rozkazom, władzy PKWN i weszła w skład AL lub nawiązała z nią współpracę, a następnie zasilała na terenach wyzwolonych oddziały MO oraz LWP. Większość pozostała jednak wierna Rządowi RP w Londynie. W marcu 1945 roku rozkazem komendy głównej BCH zostały rozwiązane, a żołnierzom zalecono wstępowanie do ludowego Wojska Polskiego, choć decyzji tej nie poparły w pełni pozostajace w konspiracji struktury polityczne SL. Uwięzienie 16 przywódców Polski podziemnej uniemożliwiło pełne wykonanie decyzji o rozwiązaniu aczkolwiek w konsekwencji rozwiązania BCh kilkadziesiąt tysięcy zołnierzy BCH za zgodą komendanta głównego BCH i przewodniczącego CKRL znalazło się w LWP i MO oraz lokalnej administracji terenowej. Formalne rozwiązywanie BCh zakończono we wrześniu 1945. Żródło wikipedia Zapraszam do dyskusji.
  24. Sytuacja prawna na ziemiach polskich pod okupacją

    Secesjonista napisał Nie rozumiem po co ta dywagacja.... To zwykłe proste pytanie. Przypominam sobie program w TV na ten temat. I coś sobie kojarze że było to dosc skoplikowane.
  25. Sytuacja prawna na ziemiach polskich pod okupacją

    Polskie tereny włączone do Rzeszy przez Niemcy hitlerowskie. W roku 1939 po zajęciu całości terytorium Rzeczypospolitej przez wojska hitlerowskich Niemiec i wojska sowieckie na mocy dekretów Hitlera część Polski została włączona do Rzeszy, a z części utworzono Generalne Gubernatorstwo. Do Rzeszy zostały wcielone: województwo pomorskie, śląskie, poznańskie, łódzkie z Łodzią, Suwalszczyzna, północna i zachodnia część Mazowsza oraz zachodnie części województw krakowskiego i kieleckiego. Czy osoby na tych terytoriach tez obowiązywała konstytucja RP?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.