Skocz do zawartości

atrix

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,391
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez atrix

  1. Tomasz N napisał Bez jaj. no to bez jaj. Cyt z relacji T. ciesielskiego; Podjechało 5 ciężarówek, kazano nam wejść i znowu ponieść ręce do góry i tak nas przewieziono około 2 km w stronę Lipska do innej grupy polskich jeńców. 2 km w stronę Lipska, gdzie to mogło być? - To były Nowinki. Czyli skrzyżowanie szosy Lipsko-Ciepielów ze wsią Nowinki ( obecnie Gołębiów) Zbliżał się wieczór ustawiono nas po 10-ciu w rzędzie, pod rękę, jeden trzymał drugiego. Wokół nas rozstawiono w 10 metrów żołnierzy z bagnetami na karabinach. Zapowiedziano nam przez tłumacza, że cała kolumna pomaszeruje do Lipska, a gdyby ktoś próbował uciekać, to rozstrzelają wszystkich. Oficerowie szli pierwsi. Było ich 6-ciu w tym dwóch lekarzy z czerwonymi otokami, major i porucznik Od razu powiedziano - w razie próby ucieczki rozwalą wszystkich. Raczej przywala po kolumnie ino wióry będę się sypać. Kto maszerował z oficerów w czołówce z czerwonymi otokami/ major i porucznik. Kogo widział wśród jeńców w sztabie dr Zechlin? też lekarza sztabowego i porucznika. Kim byli lekarze - major i porucznik? To major Józef Cesarz i por Franciszek Bardzik. Na poboczu wzdłuż drogi do Lipska stała zmotoryzowana jednostka wroga, jej żołnierze przyglądali się nam, żołnierzom rozbitej armii. Jeden z Niemców krzyknął: - polnische Hunde” . widziałem i słyszałem wszystko albowiem znajdowałem się po lewej stronie kolumny, tam gdzie stali Niemcy. W pewnym momencie bez żadnego powodu ze znajdującego się na samochodzie karabinu maszynowego Niemcy zaczynają strzelać w tył kolumny. Około 6 kolegów zginęło na miejscu. Inni byli ciężko ranni. Nie wolno ich było opatrywać, ani zatrzymywać się.” 6 jeńców padło od razu. ciężko ranni pozostali, kolumna pomaszerowała. co się stało z ciężko rannymi? Zostali dobici. Ilu było ciężko rannych? 6 zabitych + 1 ocalały = 7 . 14 pogrzebanych - 7 = 7. 5 rannych dobito na kupie z zabitymi od razu na szosie. Cesarz zarobił kulkę przypadkowo, bo szedł na początku kolumny. Pozostał bo nie mógł dalej iść, i został dobity. Bardzik przeżył a przecież szedł koło Cesarza. Taką informacje przekazał rodzinie majora Cesarza - " Józek odszedł na bok, do rowu bo źle się poczuł, my pomaszerowaliśmy dalej" Informacja pochodzi od P.Jana Cesarza.
  2. Tomasz napisał Tylko ilości się nie zgadzają. A Bardzik w swej relacji podaje tak: Kiedy uszliśmy kilka km, nagle padła skierowana w kolumnę seria pocisków z kmu i kilku żołnierzy (5-6) padło na szosę. Między innymi padli dwaj oficerowie w mojej ostatniej czwórce (mjr lek Cesarz i wspomniany wyżej ppor z 27 pp). Powstał chwilowy popłoch część jeńców rzuciła się do rowu przydrożnego, lecz konwojenci momentalnie uformowali kolumnę i kazali iść naprzód. Ponieważ był słychać później pojedyncze strzały, więc należy przypuszczać że rannych (....) Niemcy dobili. "Momentalnie". Więc nikt tak naprawdę nie widział na pewno śmierci Cesarza. A może był tylko ranny, zabrano go z innymi do szpitala i tam zmarł ? Wtedy brak na drodze ciała do pochowania staje się zrozumiały (bo leży gdzie indziej). 5 lub 6 padło od razu. Ilu dobito? 100 metrów od reszty zabitych to kawał drogi. czy w czasie strzelania z karabinu maszynowego, 2 osoby zdołaj auciec te 100m? A może jakies dwie zabłąkane kule raniły dwie osoby te 100m dalej od reszty. I dobito nieszczęśników. Przeczytaj relacje Ciesielskiego, jest bardziej precyzyjna. Ja osobiście na 99% jestem pewny że tych dwóch to mjr. Cesarz i ktoś jeszcze? Nie sądzisz że relacja Bardzika jest nie co chaotyczna. Myśle że chłop nie widział co się stało, słyszał tylko z opowieści .
  3. Tomasz N napisał Problem w tym kto pochował Cesarza. Na oko powinien leżeć w tej okolicy. Wychodzi na to że pogrzebał mjr.Cesarza M. Chmielowiec. wszystkich ekshumowano do Lipska po wojnie. Tak jak pisałem, czas się zgadza i okoliczności że kolumnę jeniecką ostrzelano pod Cukrówką. Myślę że powodem ostrzelania była próba ucieczki
  4. Tomasz Napisał I właśnie o to chodzi, czy oni ilości podają według ilości pochowanych ciał, czy też według relacji ocalałego. Bo może wstawiają ilości znane z pochówku do relacji żołnierza. Bo on nic nie mówi o jakiejś ucieczce. Ale to już jest nieistotne. Wszyscy podają to co widzieli własnymi oczami, to świadkowie bezpośredni. Cyt z zeznań Marcelego Chmielowca : Tego samego dnia tj. pierwszego dnia pobytu u mnie uratowanego żołnierza przyszedł do mnie nasz sołtys i powiedział, że otrzymał polecenie od wojska niemieckiego, żebyśmy pochowali zabitych polskich żołnierzy, leżących w rowie przy szosie. Wczesnym popołudniem poszliśmy w pięciu we wskazane miejsce i w rowie przy szosie w odległości około 300 m od moich zabudowań, w miejscu gdzie poprzedniego wieczoru słyszałem dwie serie z broni maszynowej, znaleźliśmy leżące w rowie zwłoki 12-tu polskich żołnierzy. Żołnierze leżeli rzędem w rowie, byli w mundurach, ale bez czapek, pasów, broni i oporządzenia. Zwłoki dwóch dalszych polskich żołnierzy znaleźliśmy ok.100 m dalej w stronę Lipska. Leżeli obok rowu przydrożnego bez czapek, pasów i broni. Pochowaliśmy żołnierzy w dwóch grobach rowu, oddzielnie tych dwóch i oddzielnie tamtych 12-tu.
  5. Tomasz N napisał Dla mnie oni wszyscy opisują jedno wydarzenie. Niziński z zasłyszenia też. Czapka też podaje podobną historie , zasłyszaną od A, Kowalskiego w Dąbrowie. Możliwe że to wszystko pochodzi z Cukrówki, chodź kto wie czy nie było podobnego wydarzenia w Dąbrowie czy okolicy. W przypadku Cukrówki są konkretne relacje: Chmielowca, Mroza i Niebrzydowskiego. Dwóch pierwszych było przy pochówku. Cukrówka to mord w następnym dniu rano, czyli zamordowanie małżeństwa i małego półtora rocznego dziecka. Stąd wynikało zamieszanie kiedy doszło do mordu pod Cukrówką.
  6. Tomasz N napisał Właściwie jedyną przesłanką za jest Niziński, który mówi o 12 rozstrzelanych, bo reszta o 14-tu. Co ma do Cukrówki Niziński? Bo nie bardzo rozumiem.
  7. Tomasz N napisał Tak się zastanawiam, choć to już teraz nie do udowodnienia, czy tych dwóch pod Cukrówką leżących z dala od głównej grupy to nie Cesarz + ktoś jeszcze. a bliżej ?
  8. Tomasz n napisał A co z Cesarzem ? Wychodzi na to że też spoczywa w Lipsku. To chyba jedyne znane nazwisko z zamordowanych pod Cukrówką.
  9. Tomasz N napisał A tak swoją drogą nie masz Atrixie ochoty na powalczenie o nazwiska (znane) na grobie w Lipsku ? Znane to tylko ze szwadronu rtm. Podreza ( na podstawie relacji por Hudzickiego) . Konecznego pochowała na cmentarzu rodzina, ma więc swój pomnik. Gorzej jest z poległymi z pod Cukrówki, bo tam nie sprawdzono tożsamości w czasie pochówku w 1939r. i w czasie ekshumacji po wojnie ( zez, Chmielowca). Można by jeszcze dobrnąć do dokumetów kto poległ pod Lipskiem ze szwadronu kpt Czechowicza, o ile takowe istnieją. Tylko to trzeba udowodnić ponad wszelka wątpliwość. Pomożesz?
  10. Marcin Sołtysiak napisał Przy zamkniętym fragmencie starej drogi Ciepielów-Lipsko, mniej więcej w połowie tego zamkniętego odcinka, po lewej stronie idąc w stronę Lipsko, jakieś 15-20 m w głębi lasu, natknąłem się na pojedynczy grób. Był tam krzyż metalowy, na którym wisiała tabliczka również metalowa. Niestety była ona już przerdzewiała akurat w miejscu, gdzie było wypisane imię i nazwisko. Dało się odczytać tylko, że człowiek ten "zginął śmiercią tragiczną" czy też "zginął tragicznie" dnia 9 września - niestety, którego roku nie dało się już odczytać. Być może jest to grób z września 1939 r., choć pewności nie ma. Aparat mam w serwisie i zdjęcia zrobić nie mogłem... Czy o tym grobie coś więcej wiadomo? Na tym zamkniętym odcinku starej szosy był zrobiony parking. Parking został zrobiony kiedy powstał nowy odcinek szosy. W latach 80'( dokładnie roku nie pamiętam), zatrzymał się tam pojazd ciężarowy przewożący czekoladę. Kierowca został zamordowany a ciężarówka skradziona. Mordercy pogrzebali kierowce w lesie niedaleko parkingu. Sprawa została wyjaśniona prze policję. Kierowcę ekshumowano, pozostała w tym miejscu mogiła symboliczna. To właśnie ta o którą odnalazł nasz kolega.
  11. Rozmyślania po kolejnej lekturze sprawozdania KBZH w Kielcach z 1969 roku „Wczesnym rankiem 9 IX 1939 r. do Lipska od strony Iłży wjechało kilka samochodów pancernych z 3 Dywizji Lekkiej, które pojechały w stronę Zwolenia. Wkrótce potem od Solca przyjechał oddział polskich motocyklistów z Warszawskiej Brygady Panc – Mot. Motocykliści pojechali na Zwoleń w ślad na Niemcami. Po jakimś czasie do Lipska od strony Tarłowa wjechało czoło kolumny 29 Dywizji Zmotoryzowanej. Oddział samochodów pancernych 29 Dywizji pojechał na północ, w ślad za polskimi motocyklistami, którzy wzięci koło wsi Drezno w dwa ognie zostali rozbici. Żołnierze niemieccy urządzili następnie formalne polowanie na polskich rozbitków. / św. Kułagowski, J. Zuba, Mróz, J. Pytlak” Jak wynika ze sprawozdania Polscy motocykliści pojechali za Niemcami na Zwoleń. Dostali się pod ogień w okolicy Drezna z dwóch stron, w drodze powrotnej do Lipska. Mimo to nie byli w lesie Dąbrowa – Struga i nie spotkali tam nikogo. Jak więc przejechali swobodnie przez zapory drogowe na szosie, zrobione przez żołnierzy batalionu zbiorczego. Zeznania składał dowódca dywizjonu rozpoznawczego mjr. Kułagowski. Dość zagadkowe wydarzenia. „Po południu 9 IX i w dniu 10 IX 1939 r. mieszkańcy Anusina i Dąbrowy pozbierali w lesie Dąbrowa – Struga oraz na okolicznych polach zwłoki poległych, rozstrzelanych, podobijanych i zmarłych z ran polskich żołnierzy i pochowali ich w trzech dużych zbiorowych grobach nie daleko szosy / dwa z nich są upamiętnione/ na północnej części lasu,* w trzech mniejszych – nieoznaczonych z których dwa znajdują się przy szosie**, a jeden w głębi lasu*** oraz czterech indywidualnych. Trwale oznaczone są obecnie tylko mogiły mjr Pelca, pchor. Rzewuskiego i NN oficera / oględziny, szkice, zdjęcia, św. J. Zuba i inni/ Dwie z mogił zostały upamiętnione , i znajdują się w północnej części lasu. Chodzi o mogiły; 33 poległych i o mogiłę w okolicy pomnika*. Tylko za pomnikiem pogrzebano szczątki ludzkie znalezione w lesie Dąbrowa – Struga w latach 70, a zbierali je uczniowie szkoły w Ciepielowie. ( relacja P. Leszka Kapciaka z Dąbrowy) Czyżby ta mogiła za pomnikiem ze szczątków żołnierzy była mogiłą 100 osobową o której mówi P. Kutera? Widocznie tak, bo rzeczywiście tam jest zrównane wszystko z poziomem gruntu. Jest tez możliwe że została tam przeniesiona zbiorowa mogiła z okolicy mogiły mjr. Pelca**. Kolejna duża mogiła przy szosie to prawdopodobnie mogiła zbiorowa 17 poległych*** ( św. J. Zuba, J. Gorczyca) w okolicy mogiły mjr. Pelca**. Mogiła w głębi lasu to mogiła kolejnych 17 poległych ( relacja W. Owczarka ' Bula”), która znajdowała się w pobliżu mogiły pchor. Karola Rzewuskiego. Mogiła NN oficera? Skąd info że NN był oficerem? Według moich ustaleń był to goniec poczty polowej ( pogrzebany przez J. Zubę, rel. M. Prokop) Tak mniej więcej przenosiły się mogiły z różnych części lasu w okolice szosy. "Fakt ze to płk Wessel wydał rozkaz rozstrzeliwania jeńców ponad wszelka wątpliwość ustalony został na podstawie listu anonimowego Niemca. Okoliczność zamordowania jeńców ( największej grupy ustalone zostały na podstawie tego samego dowodu, który potwierdzony został przez zeznania wszystkich wspomnianych świadków , a w szczególności ponad wszelka wątpliwość przez zeznania Jana Zuby starszego i Józefa Zuby, którzy widzieli w przydrożnym rowie leżące rzędem zwłoki polskich żołnierzy na długości około 100 m. Na tak długim odcinku zmieścić się mogły zwłoki około 150 osób, która to liczba zgadza się z zeznaniami Jana Zuby)" W taki oto KBZH w Kielcach ustaliła że w przydrożnym rowie rozstrzelano tylko 150 polskich jeńców . Jak dalej czytamy w sprawozdaniu według komisji liczba rozstrzelanych 300 jeńców , jak podaje anonimowy list jest znacząco wyolbrzymiona. Istotnym do określenia ilości zamordowanych jeńców okazała się odległość na jakiej widział zwłoki świadek Jan Zuba. Komisja określiła że na 100 metrach można łatwo zmieścić 150 zwłok. Można i więcej, to zależy tylko od sposobu składowania zwłok. Kładąc jeden na drugim, mamy 300 zwłok. To pasuje do anonimowego listu jak ulał. Tylko to co napisałem o układaniu jeden na drugim wydaje się być śmiesznym pomysłem. Świadek Jan Zuba nie podaje ilości leżących w przydrożnym rowie zwłok . Podaje tylko że zwłoki były na długości około 100 metrów. Dodatkowo komisja podpiera się anonimowym listem. Skoro listem to i zdjęciami dołączonymi do niego. Zwłoki na zdjęciach leża po stronie słupów telegraficznych. Słupy znajdowały się przy szosie Lipsko - Ciepielów po stronie zachodniej. Jan Zuba w zeznaniu mówi że zwłoki przy szosie leżały po stronie wschodniej. Więc kolejna nieścisłość między zeznaniami a dowodem w postaci listu. Według świadka Janiny Gorczyca po wschodniej stronie szosy w przydrożnym rowie leżały zwłoki 17 poległych polskich żołnierzy. Wśród poległych byli oficerowie, między innymi mjr.Pelc. Poległych pogrzebali chłopi z Anusina. Człowiekiem który grzebał mjr. Pelca był J. Zuba.
  12. Tomasz N napisał No cóż ja bardziej liczę na odnalezienie relacji Kowalskiego. O ile taka istniała. Bo w sprawozdaniu KBZh w Kielcach nie mogę sie nigdzie doszukać by Sołtys Dąbrowy A. Kowalski był świadkiem w sprawie. Są wszyscy świadkowie oprócz w/w. Ale jeszcze raz przeglądając sprawozdanie, zauważyłem ciekawe wątki. takie jak chociażby że J. Zuba uratował 84 rannych, mimo że sam Zuba mówi o 64. I wiele innych rzeczy,takich jak ustalono gdzie były mogiły w lesie, o czym wkrótce.
  13. Tomasz n napisał Jak piszesz masz jakieś relacje o rozmieszczeniu grobów. Może daj na forum. Z pewnych względów nie mogę podać na forum niektórych relacji. Mogłem je podać w swoim opracowaniu. Patrz relacja str 68. Opracowanie - http://www.lipsko.pl.tl/Mord-pod-Ciepielowem.htm
  14. Tomasz N napisał A jak Ci się podoba ten Solec ? Solec ogólnie jest ładny. Czasami pstrykam tam fotki To kolejne moje hobby. Wracając do tematu, nie wiadomo ilu poległych ekshumowano do Solca. P. Kustra podaje że też ekshumowano do Chotczy na cmentarz wojenny. Mamy więc poległych z lasu Dąbrowa - Struga i okolicy na następujących cmentarzach: Ciepielów Chotcza Lipsko Solec Myśle że najwięcej poległych ekshumowano na cmentarz w Ciepielowie
  15. Tomasz N napisał No cóż składnia zdania P. Kutery jest beznadziejna, jednakże przekaz całkiem czytelny. Jeżeli istnieje obiektywna metoda weryfikacji, należy dążyć do jej zastosowania, a nie wdawać się w subiektywne opinie. Tym bardziej, że Zuba ją potwierdza. Użyte przez niego "przeważnie" oznacza co najmniej 122 ciała, a Twoje 33 + 17 daje raptem 50. Tomaszu N ja własnie staram się obiektywne zrekonstruować obraz z lasu Dąbrowa - Struga z 1939 roku. Posiłkuje się relacjami i zdjęciami. Ale obraz jaki przedstawia P. Kutera jakoś się nie pokrywa z innymi relacjami. Więc dlatego mam wątpliwości co do wiarygodności jej opisu. Parę lat temu poszukiwałem miejsca gdzie leżeli zabici, o których ona pisze. Niestety bezskutecznie. Nawet jej siostra mówiła coś zupełnie odmiennego. Miejsca z relacji Zuby udało się odszukać, bo były inne relacje które potwierdzały jego opowieści.
  16. Tomasz n napisał Oficjalnie w jednym dole miało być szesnastu, a naprawdę złożono w nim przeszło stu, zrównano z ziemią i nie oznaczono krzyżem. Więc tak oficjalnie w dole miało być szesnastu. Ale według Kutery pogrzebano ponad stu. I oficjalnie wszystko zrównano z ziemią i ślad nie pozostał. Więc jak oficjalnie czy nie oficjalnie było z ta mogiłą? Bo to się znów kupy nie trzyma. Właśnie zakładam, że coś wiedziała. A ja zakładam że nic nie wiedziała, pisała co gdzieś tam usłyszała.
  17. Tomasz N napisał Pomnik nie jest na mogile 33 poległych, więc jego obecność jest niezależna od niej. Nie jest na mogile , ale w pobliżu mogiły. Dlaczego nie gdzie indziej, tylko w jej pobliżu i mogił Niemieckich?. Masz odpowiedź. Może to jest to miejsce tej mogiły 16-tu u Kutery? Nie ma żadnej mogiły Kutery ( czy Kowalskiego). Tu jest mowa o tej samej mogile zbiorowej co mówi Zuba i J. Gorczyca, czyli 17 poległych w okolicy grobu majora. A Kutera posługuje się określeniem- ktoś opowiadał, ktoś mówił itd. Przecież ta kobieta była z Dąbrowy, więc powinna widzieć czy coś wiedzieć. Mam zeznanie świadka który opisuje mogiły Niemieckie i polska zbiorową przy drodze do Dąbrowy, i mówi że innych mogił tam nie było. Myślę że masz wszystko: 1 - najpierw pomnik 2 - potem śledztwo 3 - szukanie mogił poległych Ustalono że pomnik ma być , rozstrzelani mają być w liczbie 300. Bo tak mówi list monachijski. I bardzo możliwe że to była inicjatywa regionalna. A później stała się ogólnokrajową. I zrobiono wszystko by tych 300 było. I nie ważne było że poległo tylko 242 polskich żołnierzy. Nie było istotne że ich dobijano itd Wszystko to liczba 300, bo 300 padło w liście monachijskim i na jego podstawie ,
  18. Tomasz N napisał A w tym "Anusinie" widzę subiektywny interes przesłuchującego. Jak sprawdzisz w "Piechurach", miejscowi byli przekonani że miejsce kaźni było w północnej części lasu, przy pomniku. Wynika to również z napisu na tablicy na pomniku. Moim zdaniem Zuba też tak uważał. Raczej odwrotnie. Pomnik już był. Był z prostego powodu w północnej części lasu, bo była tam mogiła zbiorowa 33 poległych. Więc trzeba było zrobić wszystko by najwięcej poległych było w tej części lasu. J. Zuba mówił prawdę, ale to nie pasowało do reszty.Cyt: Poległych grzebaliśmy przeważnie we wspólnych grobach w lesie niedaleko szosy, bliżej Anusina. W miejscu tym obecnie stoi pomnik." I ten krótki dopisek zmienił postać rzeczy. Przeniósł wszystko w północną część lasu w okolice pomnika. Moim zdaniem polegli Niemcy zostali przeniesieni w okolice pomnika z południowo - zachodniej części lasu. Bo w tej części lasu ( na skraju lasu) od strony Anusina trupy poległych Niemców były widziane przez świadków z Anusina. Najwięcej poległych było w okolicy pomnika mjr.Pelca i w zachodnio południowej części lasu, czyli tak jak mówi Zuba - bliżej Anusina. Podobny "subiektywny interes" widać w relacji Zuby dla Pelca, gdzie w kwestii mogił Zuba mówi, że oficerów chowali osobno. Tylko ciekawe jak to ustalali, jeżeli zwłoki były obdarte z ubrań. Ale bez tego Pelc nie wcisnąłby taty do tej bezimiennej pojedynczej mogiły przy drodze. Nie wszystkie zwłoki były bez mundurów, co wyraźnie mówi Zuba. Jeżeli wiedział kim był dobity kapitan ( L. Cholewa), to ustalił to na jakiejś podstawie. Czy to po mundurze czy po dokumentach. Co się tyczy "majora", to Zuba musiał widzieć stopień na mundurze. Widocznie dokumentów nie było. Bo nie znał tak właściwie nazwiska majora, ale nazwisko kapitana Cholewy pamiętał. Odartych z mundurów przedstawia tylko Kutera. Ma to pasować do opisu w liście. Tylko że ona opisuje grupę leżąca w rowie , tą co grzebał Zuba. Tylko że Zuba nie mówi że wszyscy polegli byli bez mundurów. Ale bez tego Pelc nie wcisnąłby taty do tej bezimiennej pojedynczej mogiły przy drodze. Pelc również nie wiedział kim był major pogrzebany przez Zubę. Przypuszczał tylko że mógł być to jego ojciec. Stąd to jego przesłuchanie Zuby. Wszystkie tropy u Pelca prowadziły do lasu w Dąbrowie. Był Cesarz, byli żołnierze z 74pp, był poległy major. Więc Pelc doszedł do wniosku że mógł być właśnie to jego ojciec.Skoro Zuba opowiedział mu że tak a tak wyglądał ów major,więc doszedł do wniosku że to był major Józef Pelc. I tutaj Jerzemu Pelcowi się nie dziwie, bo on chciał już wreszcie odnaleźć gdzie poległ jego ojciec. A wszystkie tropy prowadziły że to właśnie on został pogrzebany przez J. Zubę. Czy była to pomyłka, trudno powiedzieć.
  19. Tomasz N napisał Ale może wrócimy do tych grobów. Czyli według Zuby sporo pochowano przy pomniku czyli na północy lasu. Zuba nie mówi że najwięcej było w północnej części lasu. Zuba mówi że w pobliżu szosy bliżej Anusina. A pomnik jest bliżej Ciepielowa niż Anusina, więc coś tu nie gra. Zuba w zeznaniach operuje dość precyzyjnie wydarzeniami. Mówi dlaczego polegli mieli rany postrzałowe w głowę. Według Zuby był to efekt dobijania rannych .Jeszce raz podaję zeznania J.Zuby, proszę czytać dość uważnie. Chłop wyjaśnia wszystko. KOMISJA BADAŃ ZBRODNI HITLEROWSKICH W KIELCACH Protokół przesłuchania świadka Dnia 20 czerwca 1969 r. Sędzia A. Jankowski delegowany do Okręgowej Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskiej w Kielcach działającej na zasadzie art. 4 Dekretu z dn. 10.XI. 1945 r. Dz. U. Nr. 57, poz. 293 i art. 219 k. p. k. z udziałem protokolanta J. Kręcisz przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka – bez odebrania przyrzeczenia. Świadka uprzedzono o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania. Świadek zeznał co następuje: Nazwisko: Jan Zuba Miejsce urodzenia: 26.VII.1896 r. Anusin, pow. Lipsko Imiona rodziców: Adam, Marianna zd. Trojacka Adres zamieszkania: Anusin, pow. Lipsko Zawód: rolnik Nie karany Obcy W latach 1933–1945 byłem sołtysem wsi Anusin w powiecie iłżeckim a obecnie lipskim. W drugim tygodniu wojny 1939 r. widziałem dużo polskiego wojska ciągnącego polnymi drogami do lasu Dąbrowa – Struga. Przez las ten pomiędzy wsiami Dąbrowa przebiega szosa z Lipska do Ciepielowa. Zaciekawiony poszedłem do lasu i zobaczyłem, że polscy żołnierze kopali stanowiska i .....? ( nieczytelne) zawały z drzew od zachodu i północnego-zachodu. Na szosie od Ciepielowa. Nad lasem zaczął krążyć niemiecki samolot. W krótki czas potem z przeciwnego kierunku, bo szosą od Lipska nadjechała długa kolumna niemieckich wojsk zmotoryzowanych. Gdy czoło kolumny dojeżdżało do lasu, rozległa się strzelanina. Kolumna niemiecka stanęła i Niemcy rozwinęli się do natarcia na las koło Strugi na wschód od szosy. Gwałtowna strzelanina trwała dość krótko. Potem strzały słychać było długi czas, ale już co raz rzadsze. Ja znałem język niemiecki, gdyż byłem podczas pierwszej wojny światowej na robotach w Niemczech. A jakiś czas po rozpoczęciu strzelaniny przyjechał pod mój dom jakiś oficer niemiecki z monoklem w oku. Kazał mi wsiąść do swego samochodu i zawiózł mnie na skraj lasu, tam zatrzymał się na wzniesieniu i kazał mi krzyczeć w las, żeby nasi żołnierze poddawali się i wychodzili z lasu. Wykonałem polecenie i po moich nawoływaniach wyszło z lasu ok. 80 polskich żołnierzy z rękami podniesionymi do góry i bez broni. Używając mnie jako tłumacza niemiecki oficer kazał tym żołnierzom ustawić się na drodze. Było to koło Dąbrowskiej Poręby przy narożniku lasu. Niemieccy żołnierze popędzili następnie tych jeńców do szosy prowadzącej na Lipsko. W lesie tymczasem nadal rozlegały się strzały. Potem Niemcy kazali mnie i innym mężczyznom z Anusina wyciągać dwa niemieckie samochody, które ugrzęzły na łące. Wróciłem do domu i pod wieczór tego dnia zorganizowałem grupę mężczyzn z Anusina oraz dwie furmanki. Nadmieniam, że po wyciągnięciu samochodu poprosiłem jakiegoś starszego wiekiem niemieckiego oficera bez monokla o pisemne zezwolenie na pozbieranie rannych. Wraz z furmankami i ludźmi udałem się do lasu. W lesie leżało dużo rannych i zabitych polskich żołnierzy. Obok niektórych leżała ich broń, a obok niektórych broni nie było. Wracając z rannymi, których załadowaliśmy na furmanki na szosie w lesie w odległości około .....? ( nieczytelne ) od Strugi zobaczyłem w rowie na wschodnim brzegu szosy leżących rzędem zabitych polskich żołnierzy. Obok tych żołnierzy nie leżała broni i nie mieli na sobie pasów. Leżeli gęsto, jeden przy drugim i wszyscy mieli rany postrzałowe w głowy. Zwłoki te leżały na długości ok. 100 m. Rannych zbieraliśmy całą noc, aż do godziny 8 - mej rano w sobotę. Składaliśmy ich w Anusinie w stodole Serafin. Spotykałem również zbierając rannych grupy zwłok polskich żołnierzy w koszulach. Zwróciłem uwagę, że żaden polski żołnierz nie miał czapki ani hełmu. Razem zebraliśmy 64 rannych polskich żołnierzy przeszukując bardzo dokładnie cały las. Rannych szukaliśmy również w dzień następny ale znajdowaliśmy już przeważnie zwłoki. Od 8 - mej rano zobaczyłem, że niemieccy żołnierze chodzą po lesie i dobijają rannych polskich żołnierzy. Spojrzałem w tamtą stronę w odległości nie większej niż dwadzieścia metrów leżącego rannego polskiego kapitana. Kapitan machał ręką i przywołał nas do siebie. Słyszeli to niemieccy żołnierze, którzy od wczesnego rana przeszukiwali las. Jeden z Niemców dobiegł do kapitana i mojej obecności strzelił z karabinu w głowę. Zabrałem dokumenty kapitana. Pamiętam, że nazywał się Cholewa. Następnie niemieccy żołnierze idąc tyralierą .............. dalszych 4 naszych polskich żołnierzy. Widząc co się dzieje nie zabieraliśmy już rannych, tylko staraliśmy ich ukrywać w lesie, chowając ich w krzakach, przykrywając gałęziami itp. Zobaczyłem potem, że na skraju lasu od strony Dąbrowy Niemcy wyprowadzili z lasu 4 mężczyzn w bieliźnie. Ustawili ich w rząd, następnie jeden z nich postawił RKM, położył się i mierzył w tych ludzi. Krzyknąłem do tego Niemca po niemiecku, żeby nie strzelał. Niemiec zaskoczony odstąpił od karabinu maszynowego. Tych 4 mężczyzn w bieliźnie zabrałem ze sobą. Opowiedzieli mi, że są polskimi żołnierzami, że od dnia wczorajszego ukrywali się w lesie, że Niemcy ich znaleźli, wobec czego żołnierze poddali się podnosząc ręce do góry, i że Niemiec, który potem chciał do nich strzelać kazał im zdjąć mundury. Żołnierze ci przeczekali w Dąbrowie u mojej szwagierki u Józefy Czapka, a dzieci z Dąbrowy poszły we wskazanym przez nich miejsce i przynieśli mundury. Mój syn Józef Zuba w czasie poszukiwań tego dnia znalazł tych rannych polskich żołnierzy i ukrył ich w krzakach jeżyny. Niemiecki żołnierz strzelił dwa razy trafiając go w lewe płuco i prawą dłoń. Syna przyprowadziła żona i córka do domu i wyleczył się z postrzałów, a ukrytych przez niego rannych Niemcy nie znaleźli i zdołaliśmy ich zabrać i przewieźć do stodoły Serafina. Przez cały ten czas grupy żołnierzy niemieckich tyralierami przeczesywały ten las i słychać było pojedyncze strzały. W godzinach przedpołudniowych w sobotę zrezygnowaliśmy w końcu z poszukiwań rannych, uznając to za bezcelowe, gdyż w ten sposób tylko zdradzilibyśmy Niemcom ich kryjówki. Gdy strzały ucichły w sobotę popołudniu zabrałem ludzi do grzebania zwłok poległych. Przy zbieraniu zwłok odszukałem kilku rannych polskich żołnierzy, których kryjówki zapamiętałem. Wszyscy oni nie żyli. Zresztą zbierając rannych widziałem bardzo wielu polskich żołnierzy, którzy dawali oznaki życia przywoływali pomoc, ale nie byłem wstanie ich wszystkich pozbierać. Ludzi tych potem widziałem martwych, pozabijanych wystrzałami z bliska. Na pewno były to wystrzały bliska z luf przyłożenia, gdyż jako były żołnierz znałem się na tym. Poległych grzebaliśmy przeważnie we wspólnych grobach w lesie niedaleko szosy, bliżej Anusina. W miejscu tym obecnie stoi pomnik. Poległym zabierałem dokumenty i blaszki rozpoznawcze. Dokumenty mieli prawie wszyscy. Pogrzebaliśmy ok. 300 polskich żołnierzy i kilku chłopów - podwoziarzy, których zwłoki również znajdowały się w lesie. Nazwisk tych poległych w tej chwili już nie pamiętam. Z dokumentów i blaszek wynikało, że polegli i zamordowani pochodzili z terenu RKU Kielce i Częstochowa. Dokumenty i blaszki długi czas trzymałem u siebie w domu, a następnie jeszcze w czasie okupacji zaniosłem na żądanie gminy do Urzędu Gminnego w Lipsku. Odebrał to ode mnie sekretarz gminy Franciszek Domański. Domański zaraz po wojnie wyprowadził się z Lipska i nie wiem, gdzie obecnie się znajduje, ani co się stało z dokumentami i blaszkami. Podobno Domański żyje. W oddzielnych grobach pochowaliśmy polskiego majora i chorążego. Trupy zwoziliśmy w sobotę popołudniu, niedzielę a nawet i w poniedziałek. Obok Strugi rozlokował się niemiecki sztab. W sobotę przed południem udałem się tam i poprosiłem o pomoc dla naszych rannych. Do stodoły Serafina udał się niemiecki lekarz, kazał sobie przynieść stół i po kolei operował, bądź opatrywał naszych rannych. Potem kazał zawieść ich furmankami do Ciepielowa. Tam w domu stojącym przy kościele było coś w rodzaju już polowego szpitala. Personel był niemiecki i przed wejściem stała niemiecka warta. W Anusinie żaden ranny nie umarł. Co się stało z tymi rannymi później, tego nie wiem. Po wojnie od 10 rannych, którym udzieliłem pomocy otrzymałem listy i mam te listy w domu. W sobotę wieczorem przyszło do mnie 7 polskich żołnierzy, którzy ukryli się w lesie wchodząc na drzewa. Zjedli i odeszli. Potem przyszedł polski sierżant, który nie podał nazwiska, tylko powiedział, że jest z garnizonu kieleckiego. Ukrywał się u mnie trzy dni, potem znikł. Żaden z tych ludzi nie podał mi żadnych informacji na temat rozstrzeliwania jeńców, bądź dobijania rannych. Po południu tego samego dnia, którego była bitwa w lesie Dąbrowa-Struga od Solca nad Wisłą do Zofijówki nadjechał oddział polskich motocyklistów i stoczył tam walkę z Niemcami. Poległo tam 11 polskich żołnierzy. Widziałem ich zwłoki, pochowani zostali na miejscu w Zofijówce, a potem ekshumowani i przeniesieni na cmentarz do Lipska. Trzech dalszych polskich motocyklistów pochowanych zostało we wsi Drezno i również zostali ekshumowani i przeniesieni do Lipska po wyzwoleniu, roku nie pamiętam pochowanych przez nas w lesie Dąbrowa-Struga żołnierzy polskich ekshumowano i przeniesiono na cmentarz do Solca nad Wisłą. Ekshumację widziałem i stwierdzam, że przeprowadzona była bardzo niestarannie i większość szczątków poległych żołnierzy pozostała dotychczas w starych mogiłach. Majora i chorążego z ich grobów nie ruszano. Zobowiązuję się podać Okręgowej Komisji niezwłocznie po powrocie do domu znane mi adresy żołnierzy polskich uczestników boju w lesie Dąbrowa-Struga oraz wypożyczyć i przesłać posiadane przez nas podpisy. Na tym protokół odczytano i zakończono.
  20. Tomasz N napisał W 1964 r. było ćwierć wieku od Września, ktoś się poczuł urażony drewnianym krzyżem i kazał zrobić "świecki" pomnik na kolejne obchody. Ciekawe kto tak się uraził drewnianym krzyżem? Więc jednak wpierw powstał pomnik, a później poszukiwania świadków i śledztwo w sprawie. zajrzyj Tomaszu N do swojego opracowania str. 71, dokumenty z datą 16 listopad 1965 i 21 grudzień 1965. Wtedy startuje śledztwo w KBZH w Kielcach. Pomnik fundował powiat lipski. Czyżby samowolka? I trzeba było coś z tym zrobić i poszło śledztwo?
  21. Wiem że nie ma mjr. Cesarza.Tylko to jest pierwszy nagrobek, a kiedy powstał ten ostatni? Zwróć uwagę że druki dokumentów, są jeżeli się nie mylę z 1972 roku. Czyżby leżały do wydania dokumentu o mogile mjr.Pelca 18 lat? Przeanalizuj dokładnie archiwalne fotografie mogił z książki Piechurzy Apokalipsy. Od strony Ciepielowa przed mogiłą mjr Pelca jest krzyż, czyli była jeszcze jedna mogiła. Tylko czyja? Jeżeli pomnik w północnej części lasu wybudowano w 1965 roku, to wiedziano że pod Ciepielowem rozstrzelano 300 jeńców polskich. Bo pomnik upamiętnia ten mord. To dlaczego dopiero po tym fakcie KBZH w Kielcach wszczęła dochodzenie w tej sprawie. Skąd wiedziano w 1965 roku że mord faktycznie miał miejsce, skoro dopiero 5 lat później KBZH w Kielcach potwierdza ze do rozstrzelań doszło? Czyli co wpierw pomnik upamiętniający mord, a później dochodzenie która ma celu potwierdzić wiarygodność listu? By ostatecznie ogłosić iż do mordu doszło, i rozstrzelano tych 300 polskich jeńców. To się kupy nie trzyma.
  22. Tomasz N napisał A tego pomnika Pelca jesteś pewien ? Na jego karcie jest data dużo późniejsza. Podaj ksero. Jestem ciekaw kiedy powstał ten pierwszy grobowiec Pelca.
  23. Tamasz N napisał Fajnie ale ja jeszcze raz wczytałem się w zeznanie Zuby i tam jest jeszcze jedna informacja co do lokalizacji. Tekst wygląda tak: "przeważnie we wspólnvch grobach w lesie niedaleko szosy bliżej Anusina. W miejscu tym obecnie stoi pomnik." Czyli ten Anusin to wciśnięto w zeznanie tak na siłę, bo pomnik jest w północnej stronie lasu przy wylocie szosy i mogile 33. Czyli tam gdzie Kutera twierdzi, że był duży grób (lub dwa). Tak Tomaszu N, ale kiedy Zuba zeznawał przed komisją w 1969 roku, pomnika na północnym skraju lasu nie było. Był tylko cmentarz Niemiecki ( zrównany z ziemią) i polska mogiła z 33 poległymi. Zuba nie o tym pomniku ze zdjęcia mówi, on mówi o pomniku, czyli grobowcu majora Pelca. Bo tylko on wtedy w 1969 roku był. Zuba mówi o mogile zbiorowej przy szosie Lipsko - Ciepielów, gdzie spoczęło 17 poległych ( patrz relacja - Janiny Gorczyca). Zuba mówi o mogile , w której grzebał poległych ( J. Gorczyca - "grzebali chłopi Anusina"), grzebał "majora" więc mówi o tym pomniku przy szosie. I faktycznie te mogiły były bliżej Anusina , aniżeli Dąbrowy.
  24. Pogrzebali 100, a kazali napisać 33 tak twierdzi Kutera. Mogiła była przeniesiona na obecne miejsce. Jeżeli była przesuwana to wyszło by na jaw że w mogile nie jest 33 ciała tylko więcej. Widocznie tak nie było, skoro napisano na płycie ze w mogile spoczywa 33 polskich żołnierzy. Tylko to że w mogile miało by spoczywać nie 33 lecz 100 poległych, twierdzi tylko Kutera. Nie ma innych wzmianek na ten temat. Myślę że jest tu konfabulacja, i za wszelką cenę próba udowodnienia że w lesie pod Ciepielowem spoczywa większa liczba poległych polskich żołnierzy. Ma to na celu podanie sumy poległych polskich żołnierzy większej niż 300. W sprawie pilota M. Futro Kutera też odwraca pewne fakty okoliczności jego śmierci. Powołuje się na księgi parafialne jako dokumenty, a one mówią zupełnie co innego ( patrz kronika parafii w Ciepielowie ) Według Kutery Niemcy robili wszystko by zbrodnie ukryć. Tylko sami Niemcy podają liczbę polskich poległych na 250 ( J.Lemelsen- 29 division), więc nie zaniżają liczby zabitych. Samo usytuowanie mogił Niemieckich i Polskich było celowe, i miało pokazać miejsce gdzie Wehrmacht zwyciężył. Byli zwycięzcy którzy polegli i obok nich spoczywali pokonani. To by przeczyło wywodom Pani Kutery. Niemcy nie ukrywali miejsca walk. Można odnieść wrażenie że chwalili się jaką porażkę w ludziach ponieśli Polacy w walkach pod Ciepielowem.
  25. Tomasz N napisał Ja nie chcę wnioskować, próbuję póki co zestawiać relacje i dokumenty w tej sprawie. Bo taka Kutera w Piechurach pisze: Polskich żołnierzy owijano w koce, plandeki i w co się dało, układano w dwóch dużych dołach. (...) Nadzorujący Niemcy starali się ukryć prawdę. Oficjalnie w jednym dole miało być szesnastu, a naprawdę złożono w nim przeszło stu, zrównano z ziemią i nie oznaczono krzyżem. W drugim dole, według nadzorujących pochowano 33 i na tym postawiono krzyż. Niektórych żołnierzy chowano w pojedynczych grobach, najczęściej w miejscu gdzie padli. Mogiła złożona z setki ciał, to niezły kopiec. Raczej nie do ukrycia. Z cała pewnością możliwe że były takie spore kopce w lesie - pogrzebane konie. Tylko że o tym grobie z setką zwłok wiedziała tylko ona. Dość ciekawa sprawa. Porównaj co ta kobieta pisze o śmierci pilota Mariana Futro z zapisem w kronice parafialnej, a zobaczysz gdzie leży prawda. Byłoby miło, gdyby w innym miejscu nie napisała: Godna przypomnienia jest historia największej zbiorowej mogiły usytuowanej w miejscu bitwy. Zgodnie z relacją sołtysa Dąbrowy Andrzeja Kowalskiego złożono w niej około sto ciał, ale Niemcy nadzorujący pochówek kazali napisać na krzyżu "33 osoby". Kazali napisać 33 osoby na krzyżu przy mogile. A w pobliżu tej polskiej mogiły,zrobili cmentarz swoich poległych. Nie sadzisz że nie przypadkowo te mogiły znalazły się obok siebie?Ta Polska mogiła podobno była przesuwana parę metrów w bok, i co więcej zwłok w tej mogile nie było? A widocznie nie było skoro na płycie napisali 33 poległych.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.