-
Zawartość
7,422 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez gregski
-
Detektor fal elektromagnetycznych
gregski odpowiedział poldas → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
A bardzo prosto. Dla ułatwienia dodam, że Napięciem wyjściowym steruje AVR (automatyczny regulator napięcia) który zwykle jest umieszczony w Głównej Tablicy Rozdzielczej, bo tam ma najlepsze warunki do pracy. Zwykle są dwa na generator. Jeden zapasowy. Przełącza się na niego gdy pierwszy nawali. I żadnych szczotek! -
Detektor fal elektromagnetycznych
gregski odpowiedział poldas → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Nie -
Jaka przyszłość polskiej lewicy?
gregski odpowiedział szpek_chomik → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Sam te definicje wymyśliłeś czy ktoś Ci pomagał? -
Detektor fal elektromagnetycznych
gregski odpowiedział poldas → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Do samochodowego nigdy, a okrętowe są bezszczotkowe. -
Detektor fal elektromagnetycznych
gregski odpowiedział poldas → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Okrętowe nigdy nie mają... (w drobiazgach nie grzebałem) -
Detektor fal elektromagnetycznych
gregski odpowiedział poldas → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Alternatory z zasady nie mają szczotek. Przekaźniki wiele emitować nie powinny. O silniczku do wycieraczek zaś nie pomyślałem. -
Żółta i Podwodna!
-
Tak na marginesie tych rozważań chciałem zwrócić uwagę, że spory odsetek zranień podczas ówczesnych bitew morskich pochodził od odłamków drewna które w wyniku ostrzału artyleryjskiego łupało się na zabójcze drzazgi.
-
Detektor fal elektromagnetycznych
gregski odpowiedział poldas → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Pakować ciężarówkę do klatki Faradaya to taki trochę ekstremalny pomysł. Diesla wstawić i po kłopocie. Praktycznie zero elektryki. -
Moim zdaniem też (biorąc pod uwagę, ze od niemal 25 lat opieka nad radarami należy do moich obowiązków zawodowych). Warto jeszcze zaznaczyć, że to co widać na ekranie zależy też od kondycji magnetronu.
-
Dla mnie to synonimy ale ja nie lingwista. Trzy centymetrowy bardziej dokładny. Zauważysz mniejsze przedmioty ale zasięg mniejszy i łapie dużo szumu od fal czy elektrycznie naładowanych kropel deszczu. Dziesięciocentymetrowy nie wyłapuje drobiazgu ale zasięg ma po horyzont i nie jest tak wrażliwy na zakłócenia. Jeśli chodzi o śledzenie dużych obiektów jak statki to nawigatorzy zdecydowanie wolą posługiwać się własnie nim. Świntuch!
-
Czy chodzi Ci o radary? Zwykle są dwa. Obowiązkowy 3 centymetrowy i ponadobowiązkowy 10 centymetrowy. Oprócz martwej strefy (maszt) skanują 360 stopni. Tyle, że taką plastikową łódeczkę to trudno wykryć z większej odległości...
-
Detektor fal elektromagnetycznych
gregski odpowiedział poldas → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Może zużyte styki rozdzielacza, spadek pojemności kondensatora czy spadek rezystancji izolacji kabli wysokiego napięcia dawały jakieś słyszalne zmiany w emitowanym sygnale? -
Też tak sądzę tyle, że to się nijak nie ma do dział bezodrzutowych. To po pierwsze. Po drugie karonada była bronią "do walki w windzie". Jej donośność była mniejsza od standardowych armat a załadowana kartaczami jeszcze traciła na zasięgu. Była odpalana zwykle tuż przed abordażem. W walce manewrowej na większym dystansie nie miała znaczenia. Często w ogóle nie oddawały strzałów w bitwie (np. bitwa na jeziorze Erie podczas wojny brytyjsko - amerykańskiej). Po trzecie manewr Nelsona pod Trafalgarem nie miał na celu stawianie kresek tylko odcięcie części nieprzyjacielskiej floty w celu jej szybkiego zniszczenia tak aby reszta sił francusko - hiszpańskich nie mogła wejśc do akcji. Słabnący wiatr pomógł zrealizować ten plan. Po czwarte taktyka starożytnych flot wiosłowych ma się nijak do taktyki flot żaglowych z XVIII czy początków XIX wieku. (Temat ten był już tu gdzieś wałkowany).
-
Mam trochę zajęć, więc na razie odniosę się tylko do jednego fragmentu: Coś więcej o tym dziwolągu? Bo mam wrażenie że nie masz pojęcia co to jest działo bezodrzutowe.
-
A to taki amerykański pancernik z okresu II WŚ. Znawcy twierdzą, że najlepszy jaki zbudowano.
-
No właśnie, że do tej pory upubliczniano kwartalne zestawienia bez żadnych obiekcji. Obecne przemilczenia jakoś dziwnie zbiegają się z sugestiami sugerującymi ograniczenie obecności Navy w tym rejonie. Osobiście wątpię. Liczy się szybkość i zaskoczenie. Plastikowa łódka jest praktycznie niewidoczna na radarze. Przez lornetkę można ją zobaczyć z góra dwóch mil. Oznacza to że załoga ma maksymalnie 5 minut na reakcję. Iowa w wersji mini traci tą przewagę.
-
Zgoda, czasem da się odrestaurować i zaadoptować stare do nowego ale czy zawsze? Patrzę na rozpadające się chałupki w Starogardzie i zastanawiam się czy warto by je było uratować czy lepiej pobudować coś nowego? Urocze są ale to już nie ta wielkość, nie ten standard. Przez Ciebie zacząłem łazić po cmentarzach i fotografować groby. Mam teraz zacząć pstrykać rudery? Toż wszędzie tego pełno!
-
Jak ktoś dwa razy próbuje się zabić z marnym skutkiem to raczej można przypuszczać że demonstruje a nie rzeczywiście stara się pozbawić życia. Wiesz, nadzwyczajne czasy, nadzwyczajne środki...
-
A kto z nas pod ten punkt kiedyś nie podpadł? (Chyba tylko jakieś Smętne Mundki...)
-
No własnie z tym zawsze miałem kłopot. Bo z jednej strony szkoda starego a z drugiej trzeba też żyć. Tu i teraz.
-
Albo przy użyciu zamka skałkowego albo poprzez przyłożenie lontu do otworu zapałowego. Wiatr zdechł. Można było kierować armaty na boki ale tylko pod niewielkim kątem. Ponoć 32 funtówki niosły na około 3 kilometry ale celność powyżej 500 metrów to był Totolotek. Lufy niegwintowane i kula miała nieco luzu. W związku z tym szła w lufie jakby zygzakiem obijając się delikatnie o jej ścianki. W efekcie opuszczając lufę mogła mieć kierunek lotu nieco odchylony od jej osi. Dodatkowo kula nie wirowała. Nie była też idealnie gładka, więc nierówności na jej powierzchni powodowały nierównomierny opór powietrza. W jego wyniku kula mogła lecieć lekkim "rogalem".
-
Jest coś takiego jak zawód wyuczony i zawód wykonywany (no i jeszcze zawód miłosny). Myślę, ze przypadek pana Cieślaka pod to podpadał.
-
Napęd parowy okrętów / statków
gregski odpowiedział widiowy7 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Taka ciekawostka: Wprowadzenie turbiny w miejsce silnika tłokowego usunęło jedną ze zmór jakie dręczyły mechaników, a mianowicie olej w wodzie kotłowej. W silniku tłokowym para porywała drobinki oleju smarującego i niosła je do skraplacza i dalej do kotła. Próbowano temu zaradzić wyłapując go w zbiornikach kaskadowych ale nie zawsze z dobrym skutkiem. W turbinie para nie ma kontaktu z elementami smarowanymi. -
Na statku wygrzebałem książkę o II WŚ w powietrzu. A konkretnie były to wspomnienia pilotów wszystkich głównych sił zbrojnych biorących udział w tym konflikcie. Były tam też wspomnienia niemieckiego pilota biorącego udział w Barbarossie. Ogólnie oceniał sowieckie lotnictwo tamtego czasu jako bardzo niekompetentne, ale... Wspomniał on też o swojej walce z I-16 z której tylko z największymi trudnościami wyszedł cało. Otóż zobaczył kilka I-16 zmierzających w stronę formacji Ju 87. Zaatakował jeden od tyłu z przewagi wysokości. Niedoszła ofiara zauważyła go i ku jego zdumieniu "Iszak" zrobił niemalże "tył zwrot". Niemiec odszedł w górę i ponowił atak. Rosjanin znowu potrafił dokonać zwrotu i obaj przeciwnicy szli na siebie waląc ze wszystkiego co mieli. Minęli się o włos i Niemiec korzystając z lepszych osiągów swego Me 109 uszedł w górę nie próbując trzeciego ataku. Zwłaszcza, że w tym czasie Ju 87 odleciały w siną dal. Konkluzja niemieckiego pilota była taka, że w rękach doświadczonego i dobrze wyszkolonego pilota I-16 mimo swych ewidentnych braków był nadal groźnym samolotem. I teraz gdy czytam tłumaczenia, że głównym powodem dla którego sowieckie lotnictwo zostało tak szybko pokonane były przestarzałe maszyny zaczynam się zastanawiać czy rzeczywiście. Owszem to były przestarzałe maszyny. No ale było ich ponad półtora tysiąca! Czy dobrze dowodzone i pilotowane przez dobrych lotników naprawdę nie mogły powalczyć? W tym momencie przychodzi mi taka myśl do głowy: A gdyby we wrześniu 1939 w lotnictwie polskim też było 1500 maszyn myśliwskich? Powiedzmy 1500 sztuk PZL P 24. Mimo, że też były to już przestarzałe maszyny to jednak chyba można sobie wyobrazić, że miałoby to wpływ na przebieg Kampanii Wrześniowej. Wydaje mi się, że tak jak w przypadku wojsk pancernych to nie sprzęt był tu największym "winnym". I to wszyscy ludzie. Od dowództwa poprzez personel latający aż do obsługi naziemnej i robotników w w fabrykach lotniczych (jakość wykonania). A gdy się trafił świetny pilot to okazywało się, że w jego rękach niewątpliwie przestarzały I-16 mógł być nadal groźną bronią.