gregski

Ja na odtruwanie i niemoc twórczą stosuję 12 letnia whisky (Singelton jest jak w sam raz). Nie bądźmy jednak fanatykami . Ziółka też mogą być. Na przykład takie na jałowcu z sokiem grapefruitowym (może być i tonik).

Czyżby znowu "Pędolino"?

Fraszko, nie przejmuj się. Kolega euklides czasem lubi poudawać, że jest "macho". To mu podnosi samoocenę. A w rzeczywistości to urocza, spokojna jak baranek osoba siedząca przed komputerem w nieco rozdeptanych kapciach. A że czasem wypisuje bzdety typu: które stoją w sprzeczności z Konstytucją RP (Rozdział 1 Artykuł 4 paragraf 1) "Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu." to można tylko wytłumaczyć otumanieniem spowodowanym wiosennym przesileniem.

No właśnie! Aluminium! A jak wiadomo, aluminium (w niektórych kręgach znane jako "amelinum") powoduje Alzheimera. Oni chcą nas wszystkich odmóżdżyć!

Potem będzie rząd międzyplanetarny.

Drogi Bruno. To czy grabie są niebezpiecznym narzędziem czy nie nie zależy od artykułów kk. To zależy od przedstawiciela kancelarii Pana Premiera, ewentualnie Pana Prezydenta (czy innego dygnitarza) który raczy zadzwonić do usłużnego prokuratora (jak to było podczas swego czasu sławnej prowokacji przy okazji afery Amber Gold). Dzięki rozumiejącym w lot czego się od nich oczekuje pracowników prokuratur czy sądów można poprowadzić ważne sprawy w prawidłowy sposób.

No dobra. Jakiej władzy?

Jaki sztab frontu? Co najwyżej sztab 8 AG. Sztab frontu nie operował takimi drobiazgami jak brygady pancerne.

Dla odmiany postanowiłem dokonać poważnego wpisu. Oddałem swój głos na Panzer IV. Dlaczego? Ponieważ był to czołg skonstruowany przed wojną i był w linii aż do jej zakończenia. Czyli był to wóz CAŁEJ wojny. W 45 roku nadal bardzo groźny. Oczywiście nie była to ta sama wersja A z lat 30. Jednak ilość wersji rozwojowych (aż do J) świadczy o możliwościach modyfikacyjnych tej konstrukcji. Nie widzę innego czołgu służącego w czasach II WŚ (całej wojny) który zachowałby taki potencjał jak właśnie "czwórka".

Książka w wersji papierowej jest zdecydowanie lepiej przyswajalna niż w wersji elektronicznej. Kiedy następne publikacje? Bo książka idealnie pasuje mi do głównej półki regału i nieźle tam będzie wyglądać cała seria (górą puszczę serię HB-ków).

To jest jakiś bzdet. Polska brygada była jednostką bojową a nie elementem dekoracyjnym. Brygada była sformowaną, przeszkoloną, jednostka pancerna która w w czasie zmagań na przyczółku była podporządkowana 8 armii gwardii. Dowództwo armii użyło tej jednostki tak jak użyłoby każdej innej. I koniec.

Dzisiaj w jednym z marketów usłyszałem przez głośniki: "Menadżer zwierząt proszony na wyjście personalne". Tak się zastanawiam czy to gwara czy też może "szczególna perełka językowa"? No w każdym razie zamieszczam jako ciekawostkę.

Marcin Gutowski "Trójka z dżemem. Palce lizać. Biografia pewnego radia." Sympatyczne.

W rejonie skąd pochodzę mówiono na to urządzenie "kulka".

To co? Sugerujesz żeby ich najechać? A swoją drogą to kiedy pojawią się te "Nocne Wilki"? No i co będą robili za dnia?

No ja jak przysięgałem to zaklinałem się, że jak nie dotrzymam to "niech mnie dosięgnie surowe ramie sprawiedliwości ludowej!" (niektórzy dodawali jeszcze "a niech mnie dundel świśnie!") No rzeczywiście "sytuacja sprzyja przeciwko nam" (jak mawiał S. Tym). Z drugiej strony to czym ja mam się martwić? Reumatyzm człeka powoli dopada. Gnaty bolą. Schylać się trudno. Przebiegnie człek 5-6 kilometrów i ledwie zipie. W perspektywie mam uwiąd starczy i powolne dogorywanie z rurkami we wszystkich otworach organizmu albo efektowne i szybkie BUUUM! Wybór w zasadzie jednoznaczny..

Okazuje się, ze własna Rodzicielka może by być źródłem przykładów wyrażeń gwarowych. Dzisiaj mama zanim zrobiła mi herbatę postanowiła "potoknąć" kubek bo długo stał na półce. Dawno tego określenia nie słyszałem. Ja zwykle przepłukuję.

Zbiór wspomnień Swietlana Aleksijewicz "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". Polecam

Weszliśmy do zatoki Algeciras na bunkrowanie diesla (wymuszone debilnymi przepisami o ochronie czystości powietrza czy czegoś tam). Pogoda była fatalna ale i tak zrobiłem kilka zdjęć Skały. Mało spektakularne ale może mimo to ciekawe.

No ale w tamtym czasie to nie nie była żaden oficjalny mundur określony przez regulaminy. Ot szare ubranko i tyle. Tak samo jakbyś dziś ubrał jakiś uniform wzorowany na napoleońskim. Wyglądałbyś pewnie dosyć oryginalnie ale nikt nie wymagałby od Ciebie papierów. Pikielhauba usunięta z regulaminów przestaje być częścią umundurowania i można ją nosić. Tak przynajmniej to widzę. Swoją drogą po co ten szpikulec? Do "walki bykiem"? Przypomina mi się "Najdłuższa Wojna Nowoczesnej Europy". Epizod w którym Piotr Szulkin grający Marcina Kacprzaka nabija ogryzek na ten szpikulec jakiemuś pruskiemu funkcjonariuszowi. Obśmiałem się wtedy...

Jeśli mogę to chciałbym napisać kilka słów na temat tej książki. Moim zdaniem ciekawa pozycja. Dla mnie ma tą wartość, że zawiera w sobie skondensowaną wiedzę, która była rozproszona w wielkiej ilości publikacji. Sporo się z niej dowiedziałem. Książka zawiera sporo szkiców, które co prawda są bardzo schematyczne i nie "trzymają skali" ale dobrze ilustrują opisywane problemy. Dodatkowa wartość to duża ilość zdjęć ilustrujących praktyczne rozwiązania danych koncepcji. Prosty język sprawia, że czyta się ją szybko i lekko bez potrzeby "przebijania się" przez zbyt "naukową" czy "techniczną" formę. Książka dla każdego kto interesuje się rozwojem okrętownictwa w drugiej połowie XIX wieku. Acha! Tytuł jest nieco mylący. Autor porównuje amerykańskie konstrukcje do istniejących w innych państwach, i to porównuje dosyć szczegółowo tak więc to "tło" nie jest tak zupełnie tłem a pełnoprawną częścią książki.

W Chorwacji, kraju bardzo przyjaznym naturyzmowi pierwszą legalną nagą plażę otwarto na wyspie Rab w 1934 roku. Wątpię abyśmy wyprzedzali Chorwację w tym względzie. Zwłaszcza, że czytając wspomnienia Janusza Głowackiego znalazłem wątek dotyczący ścigania rodzimych nagusów w czasach PRL-u.

Nasi też tam jeżdżą na motocyklach. Choćby do Katynia i są wpuszczani. Jeśli spełniają warunki wizowe to nie widzę powodu aby nie wpuszczać. PS. "Wpuścić i olać" to chyba najlepszy scenariusz.

No ja właśnie tych "sklepowych" tutaj nie słyszałem. Uświadomiłem to sobie gdy moja mama użyła tego określenia. Pytałem się żony (w końcu Kociewianka z urodzenia). Twierdzi, że czasem słyszała to określenie ale bardzo rzadko.

A szkoda, bo to oznacza, ze będziesz mędził jeszcze przynajmniej przez 10 stron. Chociaż z drugiej strony to może i dobrze. Dowartościuję się przy tym trochę. A możesz się tak w kilku punktach, krótko i jasno wyszczególnić jakie masz pretensje i do kogo? Ale tak konkretnie, bo z Twojej dotychczasowej pisaniny to ja się za bardzo zorientować nie mogę.