Skocz do zawartości

gregski

Użytkownicy
  • Zawartość

    7,422
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez gregski

  1. 21 10 1805 r. - Trafalgar

    No więc zespół brytyjski oklepał sprzymierzoną francusko-hiszpańską flotę w takim stopniu, że już później nigdy Wyspom Brytyjskim nie zagroziła jakaś poważniejsza groźba inwazji.
  2. Parabellum P'08 Luger

    200 mm. Z tym ze kabura jest nie do niego. Pistolet jest z 1917 a kabura z 1915.
  3. Parabellum P'08 Luger

    No właśnie wszedłem w posiadanie takiego długiego Lugera wraz z kolbokaburą. I tu mam pytanie. Kolbokabura jest czarna. Większość tego co widziałem w necie jest brązowa. Czarne były kabury krótkich Lugerów przeznaczonych dla oficerów marynarki. Dlatego zastanawiam się, jakie jednostki używały czarnych kabur dla długich Lugerów. Może ktoś coś wie?
  4. O wprowadzaniu (i usuwaniu) gatunków.

    Dzięki za link. Dowiedziałem się z niego, że to z czym walczę w ogrodzie to czeremcha amerykańska a miedzy kostką brukową wyrasta mi miłka drobna. Osobiście jestem średnio zachwycony tym importem.
  5. O wprowadzaniu (i usuwaniu) gatunków.

    ...ciekawe kiedy hieny się pojawią...
  6. O wprowadzaniu (i usuwaniu) gatunków.

    I znowu Polska jest wzięta w "dwa ognie". Inwazja z zachodu i ze wschodu...
  7. Życzę sukcesu i mam nadzieję, że podzielisz się wynikami poszukiwań.
  8. Może coś z tej listy? http://www.kamienne.org.pl/index.php/14-przewodnik/132-wojewodztwo-kujawsko-pomorskie
  9. Ze zdziwieniem zauwazylem, ze nie ma tematu dotyczacego najslawniejszej bitwy Indian z Bialymi (a moze przeoczylem?). Postanowilem wiec taki temat zalozyc bo po pierwsze jestem na swiezo po przeczytaniu ksiazki grzegorza Swobody "Little Big Horn". a po drugie doszly mnie wiesci, ze podobno Capricornus sie pojawil wiec warto sprowokowac go do wynurzen. Ale ad rem... Do tej pory moja wyobrazenia na temat tych wydarzen byly dosyc standardowe. Chciwi i agresywni Biali pragneli zagarnac ziemie szlachetnym Czerwonoskurym. Ci stawili opor i w blyskotliwie rozegranej bitwie zniszczyli dokumentnie aroganckiego i zadufanego w sobie przeciwnika. Z kart tej ksiazki natomiast wylania sie nieco inny obraz. Sjuksowie mieli byc tym czym byli Tatarzy na dzikich Polach w XVI i XVII wieku. Jawnie gwalcili postanowienia traktatu z 1868 roku. Mimo, ze rzad USA w zasadzie ich karmil i zaopatrywal praktycznie we wszystko co do zycia potrzebne nadal prowadzili rozbojniczy tryb zycia. Napadali na farmy znajdujace sie poza ich terytorum. Rabowali, gwalcili, mordowali i skalpowali swoje ofiary. Ich agresja nie byla bynajmniej skierowana wylacznie przeciwko Bialym. Eksterminowali kilka mniejszych plemion. Dawali sie mocno we znaki osiadlym Wronom (zreszta sama bitwa w dolinie Little Big Horn odbyla sie w rezerwacie Wron gdzie Sjuksow i Czejenow w zasadzie nie powinno w ogole byc). Custer natomiast mimo, ze popelnil kilka bledow wcale nie mial byc aroganckim idiota ale swietnym oficerem kawalerii. Duza wine mial ponosic general Terry. Dowodca calej komuny. Dowodcy pozostalych dwoch batalionow 7 pulku kawalerii (major Reno i kapitan Benteen) tez nie blyszczeli, a zwiadowcom nie udalo sie zebrac rzetelnych informacji o Sjuksach. Wszystko to doprowadzilo do zaglady batalionu ktorym dowodzil Custer Wedlug autora amerykanscy politycy oraz opinia publiczna (glownie ta na wschodzie kraju) dosyc dlugo dawala sie Sjuksom wodzic za nos. Dopiero kleska Custera przyniosla pewne otrzezwienie. Ksiazka ma wymowe raczej "antysjuksowa" (jakis taki straszny neologizm mi wyszedl ale nic innego mi do glowy nie przychodzi) i autor nie kryje satysfakcji z faktu ze w koncu okielznano to plemie. Jak dla mnie jest to calkiem ciekawy punkt widzenia.
  10. Tak trochę na marginesie tej dyskusji. Kilka lat temu w Bieszczadach miałem okazję spotkać starszego pana który był przesiedleńcem z okolic Sokala. Do dziś człowiek ma poczucie krzywdy jaka jego oraz całą rodzinę spotkała. Przeniesiono ich z zagospodarowanego i ucywilizowanego terenu w dzicz bez prądu i dróg, w spalone lub opuszczone i zdewastowane prymitywne gospodarstwa. Jego opowieść była nieco hmm... hardcorowa...
  11. Koronawirus

    To by się zgadzało z danymi z tego wycieczkowca w Japonii. Po zdjęciu pasażerów i części załogi zostało na pokładzie około 600 osób. Wszystkich przebadano. U około 150 wykryto wirusa a symptomy miało około 20.
  12. Mieszko II - ocena

    Owszem ale również odziedziczył wrogów których "wyrywny" ojciec narobił dookoła. Lekko nie miał.
  13. Zauważyłem, ze o ile w dziale dotyczącym I WŚ jest taki temat to z jakiegoś powodu nikt nie pokusił się o otwarcie takowego dotyczącego II WŚ. A chyba szkoda. Dosyć szybko bo już wiosną 1940 roku Niemcy zaczęli wysyłać na morze swoje krążowniki pomocnicze. Tak przynajmniej wszyscy je nazywają. Statki handlowe, przejęte przez flotę, przebudowane i uzbrojone w celu prowadzenia działań krążowniczych w zasadzie powinny nazywać się krążownikami. Niby to logiczne. Chyba większość flot posługiwała się takimi jednostkami.Tyle tylko, że wtedy takie jednostki pływały pod banderami wojennymi swoich krajów i nie ukrywały swej tożsamości. Metoda działania niemieckich rajderów była całkiem inna.Były ucharakteryzowane na zupełnie niewinne jednostki, często neutralne.Atakowały przez zaskoczenie, często bez uprzedzenia aby uniemożliwić nadawanie sygnałów o ataku. Z tego powodu uważam, że bardziej do nich pasuje nazwa „okręty pułapki”. Jednak ogólnie przyjęło się nazywać te jednostki „krążownikami pomocniczymi”więc muszę się z tym pogodzić. Z „wiatrakami” walczył nie będę. Abstrahując od moralnej oceny tych działań trzeba przyznać,że niemieccy marynarze odznaczali się olbrzymią fachowością i odpornością na przeciwności losu oraz na bardzo długie i stresujące rejsy. Dezorganizowali transport morski na wodach uważanych za całkiem bezpieczne. Zatopili całkiem znaczną ilość statków. I w bezpośrednich działaniach i poprzez stawianie zagród minowych w miejscach których nikt się nie spodziewał takich niespodzianek. Przy tym muszę przyznać, że zaskakująco dużo z nich szczęśliwie wróciło do baz z tych straceńczych zdawałoby się misji. Ciekaw jestem Waszego zdania na temat tego rodzaju działań.
  14. Wojna Krążownicza na oceanach

    Ale ja nie twierdze, ze ten pomysl mial sens. Ja tylko probuje odpowiedziec na pytanie czym facet z tyczka przewyzszal sama tyczke. Jak dla mnie naklady srodkow (sprzet, szkolenie infrastruktura) nie rownowazyly ewentualnycch korzysci. Nawet korzysci szacowanych bardzo optymistycznie.
  15. Wojna Krążownicza na oceanach

    Chyba taka że minę można wytrałować przed samym lądowaniem. Facet z tyczka może tego trałowania uniknąć.
  16. Wojna Krążownicza na oceanach

    O jakiej odległości od brzegu rozmawiamy?
  17. Wojna Krążownicza na oceanach

    Pal sześć przyczepianie. Można było zrobić zapalnik kontaktowy. Gościu i tak był jednorazowego użycia. Pytanie, jak ten nurek miałby to zrobić? Najpierw było przygotowanie artyleryjskie. Cześć ciężkich pocisków wylądowałaby w wodzie. To skutkowałoby jej zmętnieniem. Na ile taki nurek by widział? Kilkanaście metrów? Trochę więcej? Okręt musiałby przepłynąć dokładnie nad nim bo kilka metrów obok taki samobójca nie byłby w stanie go sięgnąć. Pytanie czy w ogóle utrzymałby się na nogach. Na płyciźnie okręt poruszający się ze sporą prędkością będzie generował falę czołową sięgającą dna. Znany fenomen. Jeśli chcesz utrzymać obroty na silniku to na płyciźnie silnik będzie pracował z większym obciążeniem niż na dużej głębokości. Ta fala zbiłaby nurka z nóg kilkanaście metrów przed okrętem. Następna sprawa. Pięciometrowy drąg nie można w wodzie szybko obrócić. Można tylko nim pchnąć do przodu. Tak więc okręt musiałby się znaleźć dokładnie na "linii strzału" tej dzidy. Nurek mógłby ją pchnąć metr, dwa do przodu, czyli musiałby stać na takiej głębokości by był w stanie dosięgnąć ewentualny cel ale ta "dzida" nie mogłaby być widoczna z okrętu. Wąski margines. Dla mnie dziecinada.
  18. Wojna Krążownicza na oceanach

    Chciałbym delikatnie zauważyć, że wszystkie wcześniej wymienione oraz i inne niewymienione metody atakowania jednostek pływających za pomocą ładunków wszelkiego autoramentu stosowały się do statków i okrętów zakotwiczonych bądź zacumowanych. Japończycy mieli "dźgać" okręty znajdujące się w ruchu z prędkością około 10 węzłów i to jeszcze na płytkiej wodzie. Zastanawiam się jakie szanse były na trafienie takiego celu.
  19. Kamikadze

    Jak już płynął do statku to mógł "celować" na rufę a taki nieduży pusty statek to dławicę powinien mieć nie głębiej niż metr, dwa pod powierzchnią a to nawet dla mnie nie jest niebotyczna głębokość.
  20. Kamikadze

    Poszycie to nie najlepsze miejsce. Najwyżej wywali dziurę do ładowni i ją zaleje. Postawi się statek na doku, przynituje arkusz blachy i po kłopocie. Szajnowicz miał ten luksus, że mógł wybrać najwrażliwsze miejsce. Nawet 1.5 kg ładunku przylepionego na przykład do dławicy wału może na długo unieruchomić statek. Dławica jest dosyć skomplikowaną strukturą, której nie odbuduje się w trzy dni. Dodatkowo przy odrobinie szczęścia można uszkodzić wał napędowy a to oznacza tygodnie w stoczni. A jak jeszcze uda się zalać maszynownię... Pełnia szczęścia. Japońscy "pikinierzy" nie mieliby luksusu dokładnego celowania. Sukcesem byłoby jeśli w ogóle celnie dźgnęli by przepływający z prędkością bliską 10 węzłów okręt.
  21. Kamikadze

    A czym te ładunki podkładali? Na piechotę?
  22. Kamikadze

    To była czysta desperacja i nieprzyjmowanie faktów do wiadomości. świadczy o tym cały wachlarz samobójczych "broni" nad jakimi pracowano w Japonii. Przykładam może być "Fukuryu". Z grubsza biorąc to był kombinezon nurka w którym facet mógłby spędzić parę godzin pod wodą. Do garści z zaś miał dostać kij od szczotki z miną umieszczoną na jego końcu. W razie desantu bombardowanie artyleryjskie miał przeczekać w specjalnym schronie z którego mógł wyjść prosto pod wodę. Przespacerowałby się po dnie w stronę floty inwazyjnej i gdyby udało mu podejść pod jakiś okręt to by go pchnął tą "dzidą" w dno które zwykle jest najbardziej wrażliwe. Nie chcę nawet komentować jak to mogłoby być skuteczne.
  23. No musiała być skoro James Cook zabrał ją ze sobą w rejs. Jednak mimo, że ewidentnie zadziałała to się nie przyjęła. Pewnie dla przeciętnego marynarza było to coś mocno podejrzanego. Z resztą w podobnym czasie znaleziono inne antidotum w postaci soku cytrynowego który był szeroko akceptowany.
  24. Koronawirus

    A w jaki sposob euro by nas uratowalo?
  25. M4 Sherman

    Wracając do Shermana i jego uzbrojenia. Trafiłem na filmik w którym podjęto próbę wyjaśnienia, że ta armata nie była taka zła. Była po prostu przeznaczona nie do niszczenia innych czołgów ale do walki z piechotą. https://www.youtube.com/watch?v=-ZKxmlpbwqk Co Wy na to?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.