Skocz do zawartości

gregski

Użytkownicy
  • Zawartość

    7,431
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez gregski

  1. Książka, którą właśnie czytam to...

    O ostatnich tygodniach wojny i pierwszych pokoju. O problemach związanych z tym, że nieoczekiwanie na wyzwalanych terenach natknięto się na znaczną liczbę ludzi wywiezionych czy przesiedlonych. Tak zwanych DP. Wszystko by było fajnie ale nie ma tam żadnej relacji Rosjanina, Polaka czy Niemca którego dotknął ten los. Książka zawiera relacje ośmiu ludzi. Są to żołnierze, dziennikarze, pracownica UNRA i jedna Niemka uwięziona z tego powodu, ze jej ojciec był zamieszany w zamach na Hitlera. Wszystkie te miliony byłych więźniów, uciekinierów, robotników przymusowych są tylko tłem. Nienazwaną masą. No i książka dotyczy tylko frontu zachodniego i zachodnich sektorów okupacyjnych.
  2. Po kilku rozmowach z moim kolega z Rumunii (robi tu wmaszynie za drugiego mechanika) nurtuje mnie pytanie czy wyznawczy Prawosławiabyli palaczami tak jak protestanci czy katolicy. Daniel twierdzi, że nie.Twierdzi on, że to tylko protestanci i katolicy lubili sobie od czasu do czasuzapalić. A to heretyka, a to czarownika, a to jakąś wiedźmę. Podobno wkościołach wschodnich takie zjawisko nie istniało. Trochę nie chce mi się wierzyć bo przecież i heretycy iwiedźmy istnieć tam musiały. Nie bardzo mogę to w tej chwili sprawdzić, aciekawi mnie to zagadnienie bardzo. Czy może macie jakieś informacje na tentemat?
  3. Oj Tomaszu! W naszym wieku?
  4. Jak na wykluczonego cyfrowo to nieźle Ci poszło z tym postem.
  5. Co z tymi uchodźcami?

    To ja mam inny pomysł! Nie przyjmujmy nikogo. Za parę lat będziemy jedynym "białym" państwem w Europie (no może nie jedynym bo będą Czechy, Węgry, Słowacja). Wtedy będziemy przyjmować wykształconych Europejczyków którzy nie będą chcieli być budzeni co rano krzykiem muezina z pobliskiego minaretu, jak to będzie się działo w ich krajach. Oni będą pracować na nasze emerytury. Zważywszy jak szybko ten proces postępuje to jeszcze i Ty się załapiesz.
  6. Postrzały, wybuchy i litry krwi

    No widzisz, a kolega ze statku powiedział, że "Kompania Braci" kiepska jest bo te wybuchy takie mikre... Co do efektów to czasem mam wrażenie, że twórcy filmu nie maja pomysłu na fabułę. Nie mają po prostu nic ciekawego do opowiedzenia więc myślą, że gdy napakują fajerwerków to i tak przykują ludzi do ekranu. (Z resztą dotyczy to nie tylko filmów wojennych).
  7. Porty "Mullbery"

    Warto dodać, ze improwizowane porty były wspomagane przez podwodny rurociąg który na bierząco dostarczał do Francji materiały pędne. PS. Uważam, że termin "Sztuczny port" jest mylący. Sztuczny czyli jaki? Z papieru? To były jak najbardziej rzeczywiste, prawdziwe porty! Tyle, że zbudowane z klocków Lego (w pewnym sensie) w tempie ekspresowym.
  8. Ależ było! W ogóle takimi wysokociśnieniowymi systemami trudniej było sterować w zmiennych obciążeniach. One się do elektrowni nadają, gdzie obciążenie jest w miarę stałe a zmiany przewidywalne. Do tego woda! Im wyższe ciśnienie lepsza woda jest potrzebna. Warunek trudny do osiągnięcia na tak małym okręcie zważywszy, że w tamtych czasach chemiczne środki uzdatniania wody nie były tak dostępne jak teraz.
  9. Miniaturowe jednostki podwodne robiło wiele państw. I Włochy i Japonia. W pewnych warunkach mają spory potencjał. Kotły Wagnera robione były pod kątem szybkiego odpalania. Czytałem, że ze stanu zimnego po pół godzinie można je było mieć pod parą. Niemcy wypuścili też serię niszczycieli z instalacją 100 barową. Te były bardziej kapryśne. Wydaje mi się, że Niemcy mieli też tendencje do projektowania jednostek "pomiędzyklasowych" jakby z nadzieją, że taki okręty pomogą zniwelować słabość Kriegsmarine w stosunku do przeciwników. Stąd te wszystkie "pancerniki kieszonkowe" "Gneisenau'y" czy inne "Narviki". Nie ma co ukrywać, że teoria się nie sprawdziła.
  10. Wczasy FWP w PRL

    Rzecz gustu oczywiście. Mój staruszek nie lubił jeździć do ośrodka zakładowego bo twierdził, że ogląda tam te same gęby co w robocie. Nie pamiętam też abyśmy pojechali dwa razy w to samo miejsce. Chyba mi to zostało z dzieciństwa bo teraz mimo, że staramy się wyjechać dwa razy do roku to jeszcze nie zdarzyło się aby odwiedzić ponownie te same śmieci. Co do standardu to zgodzę się z Twoją obserwacją. Zwykle zakładowe ośrodki oferowały lepsze warunki. Oczywiście nie ma ich porównywać do dzisiejszych.
  11. Co z tymi uchodźcami?

    Fajnie się rozdaje nie swoje...
  12. Wczasy FWP w PRL

    Z wyjazdów z rodzicami w latach 70-tych pamiętam, że zakłady pracy wymieniały się między sobą miejscami w swoich ośrodkach. Dlatego raczej nie jeździliśmy w jedno miejsce. Natomiast faktem jest, że standard tych ośrodków był bardzo różny.
  13. Starałem się przypomnieć sobie jakiś niemiecki pływający dziwoląg ale nic mi do głowy nie przychodzi. (Poza kontrowersyjnymi kotłami montowanymi na niszczycielach). Pamięć mnie zawodzi, czy Kriegsmarine miała lepszych ekspertów odrzucających poronione pomysły?
  14. Książka, którą właśnie czytam to...

    Skończyłem "Ostatni rozdział 1945" Davida Stafforda Gdyby tak książka była napisana w latach 80-tych zeszłego stulecia powiedziałbym, że jest dobra. Niestety została napisana w 2007. Szkoda, że autorowi nie chciało się sięgnąć również po relacje świadków ze wschodniej Europy.
  15. Teraz napiszę coś co pewnie Speedy'ego, znanego miłośnika wszystkiego co strzela, bardzo zbulwersuje. Znowu piszę z głowy bo książkę w której to przeczytałem mam w domu. Chodzi o niemiecką armatę (czy moździerz)kolejową. Była ogromna. aby z nie strzelać należało zbudować dodatkowy tor bo w położeniu bojowym potrzebowała czterech szyn. Tory układano w kształcie łuku bo celowanie prawo - lewo odbywało się przez obrócenie całego zestawu. Dlatego do obsługi tej broni przydzielono również jednostkę kolejową. Ponoć cała ekipa osiągała niemal liczebność batalionu. Bojowo wykorzystana była chyba tylko na półwyspie Krymskim. Mimo, że broń jako taka działała to trudno jest mi sobie wyobrazić większe marnotrawstwo środków. (Ponoć prace nad tą armatą trwały lata angażując setki ludzi.)
  16. Janusz Korwin Mikke

    Co do kary śmierci to Korwin powiedział, że jest zwolennikiem ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
  17. Co z tymi uchodźcami?

    Pewnie zero. Ten pan jest od teoretyzowania i moralizowania a nie od tego by zrobić coś samemu. Wydaje mi się, że na szczęście idea "Gościnności Nieskończonej" dogorywa. Co ciekawe najmocniejszy cios zadały jej raczej wydarzenia kolońskie a nie paryskie. Pęka zmowa milczenia wokół przestępstw popełnianych przez przybyszów. Wiadomość o ostatnim zasztyletowaniu pracownicy socjalnej w Szwecji poszła natychmiast w świat. Coraz więcej środowisk głośno mówi dwie rzeczy: - możemy przyjąć ograniczona liczbę imigrantów. - mamy prawo i obowiązek wymagać od przybyszów poszanowania naszych norm życia społecznego. Pamiętajcie, że z końcem marca - początkiem kwietnia morze Śródziemne się uspokoi i najazd się zacznie ze wzmożoną siłą.
  18. Janusz Korwin Mikke

    A czy to najlepszy temat na te osobiste pytania?
  19. Janusz Korwin Mikke

    Pewnie, że nie są. Elektorat też jest tak pokręcony, ze nie wiadomo co gadać żeby go kupić. Na przykład w poprzednim rejsie miałem na statku polskiego czwartego mechanika. Młody chłopak niedługo po studiach. Sam się na nich utrzymywał bo ojciec mu zginął w wypadku gdy był dzieciakiem. Najstarszy z trójki rodzeństwa by studiować wieczorami pracował jako barman w sopockich knajpach (z czasem nawet awansował w tej ich hierarchii). Jego przeżycia ukształtowały go w ciekawy sposób. Obyczajowo (geje, transwestyci, stosunek do kościoła, itp) to"palikociarz". Co ja piszę!? Palikot przy nim to "konserwa". Ekonomicznie bił Korwina o kilka długości. Żadnych zasiłków! Do roboty! Każdy może ruszyć dupę! Jak ktoś nie chce jej ruszyć niech zdycha! Do tego chłopak mocno się zapalał i perorował, że trudno było go zatrzymać. Wystarczyło lekko podpuścić i już była zabawa. No i kto on jest? Lewicowiec? Lewak? Liberał? Konserwatysta? Ot taka krzyżówka wyszła godna Miczurina.
  20. Ocena rządów PiS

    Eeee! Miło że próbują ale i tak to się zawali. Dzietność wiele się nie zmieni a jak się zmieni to i tak młodzi będą wyjeżdżać z kraju za pracą i większość nie wróci. W końcu wiek emerytalny podniosą do 85 a szkolny obniżą do 4 ale "z pustego i Salamon nie naleje" jak mawiał klasyk.
  21. No to może coś pokręciłem. Siedzę na statku i piszę z niczego czyli "z głowy".Kontynuując sprawę czołgów to zdaje się, że po coś zbudowano panzera "Jedynkę" uzbrojonego jak to "Jedynki" w dwa km-y ale za to z "tygrysowskim" pancerzem. Zdaję się, że kilka lub kilkanaście egzemplarzy tego zrobiono i w zasadzie nie wiadomo po co?
  22. "Latający Sabot"? Do tego miał zdaje się dwa silniki dieslowskie do przelotów i jeden benzynowy do startów i jak trzeba było dać czadu. (Mam nadzieje, ze nic nie pokręcilem)Wracając do Bv 141 to zastanawiam się jak pilotowi kręciło się te wszystkie figury akrobatyczne w sytuacji gdy nie był umieszczony w płaszczyźnie symetrii samolotu? Innym niemieckim "babolem" były poronione projekty monstrualnych czołgów. Z tego co wiem nigdy nie przybrały one formy prototypu.
  23. Niemcy przed wojną kombinowali z takim niesymetrycznym samolotem. Wyglądało to jak maszyna dwusilnikowa tyle, że zamiast jednego silnika była kabina pilota. Wyglądało śmiesznie, latało jeszcze śmieszniej Za Chiny ludowe nie mam pojęcia co im strzeliło do głowy by coś takiego budować. Niestety zapomniałem jak to cudo się nazywało.
  24. Niemiecka marynarka wojenna w D-Day

    Były jeszcze U-booty. Rzucono je do walki z flotą inwazyjną. Skutek był do przewidzenia. Ich wysiłki nie miały większego znaczenia. W schronach nad Zatoką Biskajską Donitz miał 61 okrętów. W Norwegii następne 22. Do końca czerwca Alianci stracili za ich sprawą 5 transportowców i 2 niszczyciele. Niemców kosztowało to 22 jednostki.
  25. Oj nie ma się z czego nabijać. Było trochę nietrafionych pomysłów ale przecież niektóre świetne projekty miały trudne początki i traktowano je humorystycznie. Gdyby nie upór konstruktorów nie doczekałyby one realizacji w swojej finalnej formie. Gdy Barnes Wallis kombinował ze swoimi skaczącymi bombami też się pukano w czoła. Mimo, ze wielu uważało, że to marnowanie zasobów i czasu udoskonalił on swój projekt do takiego stanu, że stał się on groźna bronią. Z resztą Brytyjczycy doceniali całą tą nieco szaloną kreatywność i powołali "Department of Miscellaneous Weapons Development DMWD" zwany potocznie "Wheezers and Dodgers". Był to ponoć zestaw dosyć ekscentrycznych osobników a jednak to oni stworzyli niewątpliwie przydatną broń o potocznej nazwie "Hedgehog". I w tym przypadku legenda mówi, że nikt nie był specjalnie tym urządzeniem zainteresowany. Dopiero gdy zaciekawiono nim samego Churchilla dostali zielone światło. Oczywiście nie wszystkie szalone pomysły sprawdziły się na polu bitwy. (Owe koło najlepszym przykładem) Jednak czasem warto próbować. PS. Temat ciekaw ale nieco "wąski" może, o ile autor się zgodzi, warto rozszerzyć formułę na "Szalone wynalazki bojowe. Te udane i te nieco mniej"? To taka moja mała sugestia.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.