-
Zawartość
7,441 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez gregski
-
Powiedzmy, że abordaż wychodził z użycia jako rozstrzygający w sposób walki a nadal go praktykowano gdy chciano zająć obezwładnioną jednostkę. Natomiast coraz większego znaczenia nabierała walka ogniowa. A abordaż zdarzał się i później. W 1940 komandor Vian na pokładzie HMS Cossak abordażował Altmarka uwalniając 3 setki brytyjskich jeńców.
-
Oczywiście masz rację. To byli gdańscy kaprowie. No ale Arend Dickman był jednak na służbie Zygmunta III Wazy i otrzymał rangę admirała. Wszystko to takie niezbyt jednoznaczne. Pytanie najważniejsze to kto wystawiał listy kaperskie? Gdańsk czy Król? Przyznam, że tego nie wiem.
-
Owszem, na początku XVII w zaczął pojawiać się szyk liniowy a i zaczęła się standaryzacja ale to nie gwarantowało sukcesu. Do bitwy na redzie Gdańska zwanej również Bitwą pod Oliwą Szwedzi stanęli w nowocześniejszym szyku liniowymi. Mieli mniej okrętów ale większych z większą siłą ognia (co prawda mniej dział ale wagomiar większy). Flota Rzeczypospolitej bardziej liczna ale z mniejsza silą ognia stanęła w szyku roju (a właściwie dwóch rojów). Zastosowała też przestarzałą taktykę abordażu (co było sensowne z uwagi na liczniejsze załogi. Jak pokazuje ta historia mechaniczne stosowanie nowych taktyk nie zawsze prowadziło do sukcesu.
-
Podobno MON ma udostępnić żołnierzom specjalną aplikacje na smartfona. Dzięki niej będą wiedzieli na bieżąco kto nimi dowodzi.
-
No nie do końca mogę się zgodzić z Twoją diagnozą. Armia bizantyjska rozsypała się podczas odwrotu. Odwrót został zarządzony bo dzień zbliżał ku końcowi a spychanie armii tureckiej i zdobywanie pola wobec niemozności zniszczenia tureckiej siły żywej w zasadzie do niczego nie prowadziło. Odwrót jest zawsze najtrudniejszym manewrem. Nie dziwne, że po całym dniu walki bizantyjczycy nie wytrzymali ciśnienia i poszli w rozsypkę. Zwłaszcza, że Jan Dukas, dowódca straży tylnej miał wszelkie powody by źle życzyć cesarzowi. Natomiast aneksja Armenii była logicznym ruchem chroniącym "sojusznika juniora" z którym Bizancjum od lat utrzymywało ścisłe relacje. Gdyby tego nie zrobili wydali by Armenię na łaskę Turków z którymi wcześniej czy później i tak by sie zderzyli.
-
A może po prostu pod Mantzikert Bizantyjczycy nie mieli formacji która mogła sie zmierzyć z bardziej ruchliwymi i walczącymi na odległość Turkami? Obszar był otwarty. Nie było żadnego geograficznego punktu którego osiągnięcie oznaczało zwycięstwo. Turcy wchodzili do akcji i z niej wychodzili kiedy chcieli. Bizantyjczycy zaś mogli tylko przyjmować ciosy zadane w formie zmasowanego ostrzału i nie bardzo mieli czym na nie odpowiedzieć.
-
No założyciel wątku tak napisał. Poza tym ponownie zwracam uwagę, że ten kawałek metalu nie leżał w glebie zbyt długo.
- 16 odpowiedzi
-
- kopanie
- znalezisko
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ta rękojeść i jelec są dziwne. Brak przeciwwagi. Stopień skorodowania nikły. Jeśli ma ponad metr jak piszesz to musiałby być dwuręczny. Ani rękojeść ani jelec o tym nie świadczą. Czy czasem nie jest to wytwór jakiegoś współczesnego rzemieślnika który miał trafić nad kominek jakiegoś współczesnego rycerza?
- 16 odpowiedzi
-
- kopanie
- znalezisko
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No ale jak oddzielać bombowce nurkujące od szturmowców? Przecież taki Ju 87 był w zasadzie bombowcem nurkującym ale w nazwie od początku miał " Sturzkampfflugzeug" czyli jak to przetłumaczyć? To taki samolot co nurkuje w bitwie? No w każdym razie w założeniach chodziło o interweniowanie bezpośrednio na polu bitwy. To w sumie podstawowe założenie samolotu szturmowego.
-
Furiuszu, to w żadnym razie nie są wnioski. Tak staram się posklejać to co wiem i trochę pofantazjować jak to mogło być.
-
No własnie myśl o Krzyżakach też mi przyszła do głowy ale odrzuciłem ją jako zbyt daleko idąca. No bo zobacz co to znaczy. Znaczy, że pojawia się obca grupa ludzi o wyższym stopniu zaawansowania cywilizacyjnego. Ma ona militarną przewagę nad tubylcami. Jest o niebo lepiej zorganizowana. I najważniejsze. WIE co chce osiągnąć. Wie jak ma wyglądać nowoczesne państwo. Korzystając z tych przewag oraz z rozdrobnienia przeciwników buduje państwo. Początek pewnie może być ciężki, ale im bardziej rosną w siłę tym łatwiej zbierają następne ziemie. Trwać to może praktycznie aż do natknięcia się na inne dobrze zorganizowane państwo. W przypadku X państwa Piastów dochodzi jeszcze możliwość zawiązywania więzi rodzinnych z miejscową elitą. Pytanie, kim mogli być owi przybysze którzy byli na dość znacznym poziomie rozwoju cywilizacyjnegi i którzy zapoczątkowali naszą państwowość gdzieś na początku X wieku?
-
No tak ale budowa pierwszych grodów to początek X wieku. Jeśli więc Wikingowie maczali palce w powstaniu państwowości polskiej to powinny też być znaleziska starsze o wiek.
-
Cały czas ten Mieszko i jego przodkowie chodzą mi po głowie. Jak to się stało, że jakieś plemię z nad Warty dostało takiego "kopa" by w pół wieku podbić sąsiednie podobne plemiona i stworzyć solidne państewko i jeszcze orientować sie w zawiłościach europejskiej polityki? Tyle piszą o wpływach Skandynawów. Ba nawet o tym, że Mieszko był albo Wikingiem albo potomkiem Wikinga. Tyle, że męczą mnie sprawy pochówków. Słowianie kremowali zwłoki. Wikingowie raczej nie. Gdyby pojawili się nad Wartą w większej ilości to musiałyby się zachować jakieś pochówki szkieletowe z pierwszej połowy X wieku. A z tego co wiem to nic takiego nie znaleziono...
-
Gniezno nie było pierwszą stolicą?
gregski odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ziemie polskie od wędrówki ludów do panowania Mieszka I (IV w. - ok. 960 r.)
Myślę, że nie można ówczesnej stolicy traktować w obecnym rozumieniu tego terminu. Władca musiał być w ruchu by cały czas podtrzymywać relacje ze swoimi poddanymi czy wasalami. Dodatkowo ówczesna wydajność rolnictwa nie pozwalała przez dłuższy czas karmić dodatkowej grupy ludzi. Możliwości transportowe też były ograniczone. Władca pewnie miał reprezentacyjną stolicę-siedzibę w której bywał w najważniejszych okazjach. W pozostałym czasie nawiedzał główne grody. -
Zawody strzeleckie. Tato strzela a tak na oko 10-12 letni synek czeka z tyłu i się nudzi. Już nie pamietam jak nawiązaliśmy rozmowę. Zeszło na gry komputerowe i okręty. Koleś był niesamowicie obcykany w danych technicznych poszczególnych jednostek. Jego faworytem był Yamato. Na koniec stwierdził, że gdyby nie Yamato i Kamikadze to Japończycy nie wygrali by tej wojny. Przyznam, że chwilę potrwało zanim doszedłem do siebie. Zapytałem czy aby na pewno Japonia wygrała wojnę, bo według mojej wiedzy to nie. -"Według mojej gry wygrała" - padła odpowiedź pełna przekonania. Cóż poleciłem mu pooglądać coś historycznego na youtube (bo nie ośmieliłem się proponować mu książek).
-
Dwa najbardziej znane samoloty szturmowe drugiej wojny do oczywiście Iliuszyn i Henschel. Zastanawiam się czy były też i inne konstrukcje zaprojektowane od podstaw do celów szturmowych? A w ogóle to co to jest ten samolot szturmowy? No bo jeśli to ma być maszyna ingerująca bezpośrednio na polu walki to chyba i nasz Karaś łapie się na taką definicję?
-
Obawiam się, że kolega palatyn raczej nie ustosunkuje się do Twojej odpowiedzi.
-
Toteż ja żadnych dalekowidzących wniosków nawet nie próbuję wyciągać. Po prostu zauważyłem, że po Mieszku I mamy cały łańcuch Mieszków i Bolesławów a wcześniejszych imion bardzo mało. I tak się zacząłem zastanawiać. Czyżby chciano zerwać z "pogańską" tradycją?
-
No ale matką Świętopełka była Oda... Dziwne, że wśród synów Mieszka nie było Siemomysłów czy Leszków.
-
No ale jednemu z synów Mieszka dano na imię Świętopełk. Brzmiące nieco z wielkomorawska....
-
Jeśli chodzi o Kopanicę to w muzeum była cała gablota ze słowiańskimi znaleziskami z tej okolicy.
-
Z jednej strony forsa od CIA, z drugiej "Czerwona Porzeczka' Milera. Potem fundusze strukturalne z UE. Wychodzi na to, że jesteśmy całkiem obrotni w pozyskiwaniu kasy...
-
Thunderbolty wracały do baz z przestrzelonymi cylindrami. Przy silniku chłodzonym cieczą to raczej by się nie udało.
-
O to to trza by się Woja zapytać.
-
Maszynista prowadził a steward co pół godziny oferował napitki i przekąski. (Z Tczewa do Berlina trochę ponad 5 godzin a bilety dla dwóch osób niecałe 5 stów. Samochodem drożej by wyszło.)
