Skocz do zawartości

gregski

Użytkownicy
  • Zawartość

    7,441
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez gregski

  1. Friendly Fire

    Dennis Showalter opisuje przypadek pod Kurskiem kiedy to niemiecki oddział został zaatakowany przez Luftwaffe. Powodem były wcielone do tego oddziału zdobyczne T-34. Lotnicy zobaczyli znane wrogie sylwetki ale nie mieli szansy na zauważenie namalowanych krzyży.
  2. Związki frazeologiczne a historia

    "Niemieckie gardło" pokutuje na Kociewiu. Gdy sie zakrztusisz masz szansę usłyszeć, że kęs wpadł Ci właśnie w "niemieckie gardło" Do do "stołu szwedzkiego" to strasznie mnie rozczarowałeś. Własnie rozsypała mi się w gruzy geneza tego zjawiska która miała sięgać potopu szwedzkiego i osoby Jana Sobiepana Zamojskiego.
  3. Juliusz Cezar - ocena

    I jak wiadomo po Dioklecjanie nie zamordowano już żadnego rzymskiego Cesarza....
  4. Jastrząb P-50

    Nie wiem czy się zawinęła. Ja po prostu zarobiony jestem. Na marginesie rozważań na temat nowego myśliwca i problemów z jego budową zawsze zastanawiał mnie przypadek "Łosia". Udało sie zaprojektować i wyprodukować całkiem udany jak na owe czasy bombowiec. Więc wiedza i możliwości chyba były. W założeniach tych samolotów miało być w linii coś około 100 maszyn. To ja się pytam, jaki wkład w walki z jednym z naszych sąsiadów mogło mieć 100 bombowców? Czy ta liczba gwarantowała jakikolwiek odczuwalny efekt? Moim zdaniem nie. Po prostu chyba założono, że powinniśmy mieć bombowce mimo, że nie stać nas było na posiadanie takiej formacji w liczbie która jakoś by wpłynęła na losy ewentualnej wojny. Z drugiej strony. Wojna Polsko-Bolszewicka pokazała jak ważną rolę mogą wywierać samoloty bezpośrednio interweniujące na polu bitwy. Płócienne Ansaldo A1 robiły to czym dwadzieścia kilka lat później zajmowały sie Mustangi, Thundrebolty, czy FW 190. Doświadczenia mieliśmy niejako pionierskie. Dziwne, ze nikt nie chciał pójść tą drogą, a przecież koncepcja myśliwca który jednocześnie byłby w stanie interweniować na polu walki była by idealna dla państwa którego po prostu było nie stać na mocno rozbudowane lotnictwo. Tak więc sobie myślę że jeśli udało się zaprojektować i zbudować "Łosia" to dysponując czasem i środkami utopionymi w ten projekt (oraz w projekt na przykład "Żubra") można było w połowie lat 30-stych zamiast tego przystąpić do budowy pra-pra wnuka Ansaldo A1. W przypadku sukcesu można było mieć flotę kilkuset takich maszyn, a to już mogło mieć wpływ na ewentualne działania wojenne. Takie to moje dywagacje lotniczego laika...
  5. Odbudowywać, zmieniać - jak i na ile?

    No nie tylko w Polsce. Czytałem o kontrowersjach dotyczących tego co zrobić z klasztorem Monte Cassino. Na bezprecedensową skalę zniszczeń nakładał się też pewien czynnik psychologiczny. Nie rekonstruowano czegoś co w danej formie istniało setki lat wcześniej i nikt nie pamiętał jak to naprawdę wyglądało i "działało". Rekonstruowano zwykle coś co wszyscy mieszkańcy doskonale pamiętali jako stan "normalny". Odbudowy dokonywali ludzie którzy jeszcze kilka lat wcześniej chodzili tymi uliczkami. Naturalnym odruchem była odbudowa ze zniszczeń wojennych i w naturalny sposób próbowano wrócić do tego co było (z oczywistymi ulepszeniami). No bo jeśli nie odtwarzać przedwojennego wyglądu co co budować? Następny MDM zamiast Starówki? Natomiast pomysł by rekonstruować starówkę w Elblągu uważam za chybiony. Tamto miasto umarło i zostało zapomniane. Zbudowano coś co nazywam "stylizację na stare miasto". W sumie nawet niebrzydkie, tyko dlaczego nazywają to "starówką"? To zaś, że niektóre miejsca ewoluują w stronę Disneylandu i pewnej nieznośnej "cukierkowatości" to rzeczywiście odrębny temat.
  6. Odbudowywać, zmieniać - jak i na ile?

    Ale ciekawe jest to, że nie miałem tego poczucia "disneylandskości" w Wenecji. Niby zapchana turystami nieco cukierkowa mieścina ale jakoś czuć w niej życie. To jest zastanawiające, że ten Genius Loci czasem się ulatnia a czasem trwa wbrew wszystkiemu. A miasta chorwackie... Wiesz w latach 2000 i trochę później to były żyjące miasta. Na starym rynku w Splicie, czy Zadarze można było kupić pamiątki i pomidory, chleb i najlepsze włoskie buty. Widać było ludzi młodych i starych. Dobrze ubranych i licho. Gdy byłem tam ostatni raz to były obszary pozbawione normalnego życia. Agencje turystyczne, pamiątki, restauracje i zero normalnych mieszkańców.
  7. Odbudowywać, zmieniać - jak i na ile?

    No tak ale sam przywołałeś przykład Carcassone. Tam też nie było odbudowy a co najwyżej daleko posunięta reperacja. Ja jednak czułem się tam jak w czymś w rodzaju Disneylandu. Obecnie chorwackie miasta (Dubrownik, Sibenik, Split, Trogir czy Zadar) to takie "disneylandy" dla turystów. A ja pamiętam je z lat 2000-2005 kiedy były jeszcze prawdziwymi żyjącymi miastami.
  8. Odbudowywać, zmieniać - jak i na ile?

    Ja miałem takie mieszane uczucia oglądając panoramę Dubrownika podczas spaceru murami obronnymi. Po serbskim ostrzale zachowało się raptem kilka dachów. Reszta musiała być przykryta nowa dachówką. Trudno winić ludzi, że sobie dachy naprawili ale z drugiej strony wzbudza to żal że coś wiekowego zostało zniszczone.
  9. Mądrzy władcy, politycy, przywódcy.

    Benjamin Disraeli. Bismarck mial o nim powiedziec "Stary madry Zyd". W ustach takiego polityka jak Bismarck to niezly komplement.
  10. Fakt, czytałem o tym. Miał to być gigantyczny lodowy lotniskowiec. Zamrożona mieszania wody i trocin okazała się zadziwiająco odporna mechanicznie. Pomysł może i niezły. Jednak bariera technologiczna była nie do przeskoczenia.
  11. Nie sądzę, że to był ot taki sobie wypad. Scheer starannie go przygotował. Nie wypaliły zeppeliny z powodu pogody. Okręty podwodne które miały zapolować na Grand Fleet zawiodły. To fakt. No ale skala przygotowań świadczy, że powzięto poważna operację. Tak ale to wymaga założenia, że wygrywa się kilka razy pod rząd w Totka
  12. Metody i podstawy legitymizacji władz PRL-u

    Trochę nie wiem gdzie ten post umieścić. Otóż w książce Evana McGilvray "Generał Stanisław Maczek. Stal i honor - życie i służba dowódcy dywizji pancernej" wyczytałem ciekawą rzecz. Otóż wraz z uznaniem przez mocarstwa rządu tymczasowego w Polsce komunistom przyszła chętka na przejęcie Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W tym celu we wrześniu powołano "Dowództwo Armii Polskiej na Zachodzie". Na jego czele stanął gen. broni Karol Świerczewski. Miał on pojechać do Wielkiej Brytanii w celu przejęcia dowództwa nad polskimi jednostkami i zorganizowania powrotu żołnierzy do Polski. Pomysł szybko upadł w wyniku sprzeciwu Wielkiej Brytanii a w szczególności ministra spraw zagranicznych Ernersta Bevina. Trzeba przyznać, że z punktu widzenia legitymizacji pomysł był logiczny. Uznany przez głównych graczy rząd przejmuje kontrolę nad narodowymi jednostkami wojskowymi.
  13. Wiem, ze to lekki offtop ale coś mnie zainteresowało na marginesie tej dyskusji. Jeśli potrafisz liczyć takie rzeczy to mam pytanie. Czy pocisk z broni ręcznej wystrzelony w górę "na wiwat" ma spadając tyle energii by zrobić komuś poważniejsze kuku? Bo wywiązała się dyskusja na strzelnicy i każdy "wiedział lepiej".
  14. Jacek Fedorowicz w jednym w swoich monologów wygłaszanych w czasach w czasach "Pierwszej Solidarności" narzekał, że "oni" cały czas go straszą. Tyle, że jakoś dziwnie straszą. On by rozumiał gdyby go straszyli kimś kto nas nie lubi. No ale "oni" straszą przyjacielem. To co właściwie nam grozi ze strony przyjaciela? "Że co? Że przyjdzie i zacałuje na śmierć?"
  15. Improwizowana amunicja dum dum

    I jeszcze jedna sprawa. Taki pocisk w drodze do celu nie wiruje. Jeśli go natniemy to może się okazać (a w zasadzie musi) że opór stawiany powietrzu przez jedną stronę pocisku bedzie inny niż rzez drugą. To z kolei sprawi, że nasza kula wcale nie musi "polecieć" tam gdzie celowaliśmy a po prostu zboczyć z drogi. (A przynajmniej tak mi sie wydaje)
  16. Ostatnio mocno nadrabiam braki w czytelnictwie. Przeczytałem miedzy innymi "W służbie III Rzeszy. Wspomnienia nastoletniego żołnierza obrony przeciwlotniczej 1943-1945". Autorem jest Karl Heintz Schlesier. Jak sam tytuł wskazuje młody chłopak powołany do kręcenia "osiemdziesiątką ósemką". Jeden fragment traktuje o spadających odłamkach. Otóż podczas ostrego strzelania miały one bębnić dookoła jak padający grad. Według autora wystarczającą ochrona był hełm i przyduży jak dla nastolatków ciężki wojskowy płaszcz. Czyli raczej wiele energii te odłamki nie niosły.
  17. Edison czy Tesla ...Którego bardziej cenić?

    No Edison to w pewnym momencie miał dobrze prosperujące przedsiębiorstwo "wynalazcze". Pracowała na niego rzesza inżynierów. Słyszałem, że przemysł filmowy rozwinął się w Kalifornii również dlatego, że było daleko od Edisona i jego bojówek. (Ponoć drugi powód to liczba słonecznych dni w roku).
  18. Tak na świeżo po "Opcji Niemieckiej" Zychowicza. Wyczytałem taka tezę, że Niemcy najwięcej by zyskali gdyby po pierwszych bojach wycofali sie z Warszawy i pozwolili ją zająć powstańczym. Mieliby szanse by wbić klin pomiędzy sojuszników. To postawiłoby Stalina w trudnej politycznie sytuacji. Skasować lokalne warszawskie władze byłoby nieco trudniej niż stało sie to w przypadku Wilna. Ja jednak wierzę, że towarzysz Stalin i z tym problemem by sobie poradził.
  19. Najlepszy pancernik II wś

    Grafa nie da się porównać do innych krążowników bo to była konstrukcja niejako "poza klasowa". Pytanie czy sensowna. Ogromny zasięg sprawiał, że okręty te nadawały się świetnie do roli rajderów. Jednak prędkość jaką osiągały stawiała pod znakiem zapytania ich przydatność do tej roli. Po prostu nie były w stanie uchylić się od walki z krążownikami. A te były dla "kieszonek" (jak je pieszczotliwie nazywa Speedy) śmiertelnie groźne. To w końcu na wieść, że do postrzelanych Ajaxa i Achillesa dołączył Cumberland Langsdorff zatopił swój okręt a sam palnął sobie w łeb. Nie wyglądało na to, że Niemcy czuli się zwycięzcami w tej bitwie i że rwą się do następnej. Trzeba też oddać sprawiedliwość Niemcom. Walczyli w trudnej sytuacji geograficznej. Zdemolowany Exeter został wyremontowany i wrócił do służby (jego los dopełnił się na Morzu Jawajskim). Dla Niemców jedno fatalne trafienie mogło oznaczać, że po wygranej bitwie nie są w stanie ani kontynuować działań, ani wrócić do domu. Tak więc powtarzam: możliwość uchylenia się od walki była podstawową i niezbedną cechą tego typu rajderów (krążowniki pomocnicze to inna bajka i inna specyfika działania). Z uwagi na niezbyt imponującą prędkość okręty te tej możliwości nie miały
  20. Najlepszy pancernik II wś

    No ale gdyby ta walka miała miejsce na środku Atlantyku to pewnie "kieszonkowiec" nigdzie by nie dopłynął z powodu odniesionych uszkodzeń systemu paliwowego. Nie można porównywać nieporównywalnego. "Graf" to taki krążownik "nadciężki" a "Exeter" to krążownik "półciężki". Niemcy mieli szczęście, że "nadziali się" na stosunkowo słabą eskadrę. Gdyby mieli do czynienia z parą pełnokrwistych ciężkich krążowników to tak lekko by im nie poszło.
  21. Z pewnym zdumieniem skonstatowałem, że nie mogę znaleźć żadnego tematu o PMH w czasie Drugiej wojny światowej. O ile dzieje „Orła” „Błyskawicy” i całej reszty naszych okrętów budzą spore zainteresowanie (i słusznie), to historia naszych statków pozostaje w cieniu. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Historia PMH obfituje w takie zdarzenia, że gdyby to chodziło o statki amerykańskie to Hollywood nakręciłaby o nich kilka tuzinów filmów. Na początek kilka faktów. Przystąpiliśmy do wojny z flotą handlową o łącznym tonażu 143 6719 BRT obsadzoną niemal trzema tysiącami marynarzy. Wojna zastała większość naszych statków w portach sojuszniczych lub na otwartym morzu. Straciliśmy 16 statków o tonażu 60 779 BRT. Posiadaliśmy bardzo różne statki. Od pięknych i nowoczesnych transatlantyków jak „Batory” czy „Chrobry” po tak małe kalosze jak „Kromań”. Nasze statki oprócz szarej i niebezpiecznej pracy w konwojach brały również udział w ewakuacji żołnierzy z pobitej Francji, ewakuowały wawelskie skarby („Chorzów”), uciekały z internowania w portach Zachodniej Afryki, oraz brały udział w wielu innych zdarzeniach o których, mam nadzieję, będą traktować następne posty.
  22. Hipokryzja

    Mogli. Oczywiście, że mogli. (kłania się "Krzyk ciszy" Jana Oborniaka) Tylko dlaczego tacy niesprawiedliwi byli? Jak się zawiera porozumienie to z kimś. To dlaczego ta druga strona musiała się smakiem obejść?
  23. Książka, którą właśnie czytam to...

    "Zabierz nas do domu Lanny" Witolda Łanowskiego. Książka nieco obrazoburcza pokazująca środowisko lotnicze i polskie lotnictwo z nieco innej strony niż większość wspomnień.
  24. Byłem w Rio, byłem w Bajo

    Zupełnie nie mam pojęcia. Jak widzicie ta gablotka to żadna improwizacja ale porządnie zrobiona rzecz, niewątpliwie w uzgodnieniu z władzami cmentarza.
  25. Najlepszy pancernik II wś

    No to wtedy już lepiej zbudować klasyczny "pancernik obrony wybrzeża" albo monitor. Tylko po co on Niemcom do szczęścia potrzebny?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.