Skocz do zawartości

gregski

Użytkownicy
  • Zawartość

    7,429
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez gregski

  1. Restauracje i dania II RP

    No zrazy po nelsońsku to u mojej teściowej (Boszszsze jaka kuchnia, a teść podlewa!). A bryzole to moja żona robi (z czosnkiem albo z jajeczkiem). Próbowałem dorównać, ale jeszcze muszę praktykować (nie mam tego wyczucia czasu).
  2. Średniowieczne odkrycia geograficzne

    Pojawił się problem w określaniu szerokości geograficznej. Przy pomocy kwadrantu dało się ją wyznaczyć. Jeśli znało się szerokość geograficzną celu podróży to na tej podstawie można było znaleźć odpowiedni kurs (choć to nie tak do końca prawda). W czasach gdy nie było opracowanych tabel astronomicznych i nie było możliwości precyzyjnego pomiaru czasu, do wyznaczania szerokości geograficznej najpraktyczniej było dokonać pomiaru wysokości Gwiazdy Polarnej. Tyle, że gdy dotarło się gdzieś do południowego Sierra Leone to ta gwiazda przestawała się pojawiać na niebie.
  3. Średniowieczne odkrycia geograficzne

    Przypomniało mi się, że na wybrzeżu afrykańskim istniał jeszcze jeden rejon którego minięcie wiązało się z pewną traumą. Znajdował się on mniej więcej na wysokości dzisiejszego Sierra Leone.
  4. Fikcyjni bohaterowie w literaturze - na ile fikcyjni?

    James Bond to chyba taki Frankenstein. Fleming dał mu imię i nazwisko swojego kumpla (ornitologa). Drugą osobą która miała inspirować autora był Dušan "Duško" Popov. Serbski podwójny agent pracujący i dla Abwery i dla MI6. Miał on dezinformować Niemców w ramach operacji "Double Cross System". Dodatkowo Duško przejawiał skłonności do martini (wstrząśniętego, broń Boże zmieszanego). Następną osobą która posłużyła Flemingowi do konstrukcji Agenta 007 miał być szef wywiadu brytyjskiego w USA William Stephenson. Jakie cechy zostały wykorzystane nie wiem. Również sam autor miał coś dołożyć ze swoich cech. No i mamy postać superagenta. (opierałem się na wywiadzie krytyka Jacka Szczerby)
  5. To czym jest materia bez źródła informacji?
  6. Byłem w Rio, byłem w Bajo

    Katedra Ormiańska we Lwowie. No i kamienie nagrobne. Ormiańskie ale napisy kute po polsku... Z tego co podsłuchałem to Ormianie są bardzo wdzięczni Janowi Pawłowi Drugiemu gdyż dzięki jego pomocy odzyskali dostęp do swojej katedry.
  7. Mieszko I - ocena

    Przemysław Urbańczyk w "Mieszko Pierwszy Tajemniczy" opisuje jaki bałagan istniał w ówczesnej nomenklaturze. Tak wiec moim zdaniem tytuł "Iudex" nie musi dziwić. Z resztą z tego co wiem to Rzymianie swego czasu tak nazywali germańskich wodzów. Może po wiekach pojechano o tym schemacie?
  8. Od kiedy można mówić o komunizmie w Rosji

    Rozumiem, że Kulczykowie chleba nie jedzą a jeśli nawet to i tak można ich ograbić z majątku? No i kto będzie decydował gdzie kończą się bogacze a zaczynają "ludzie=zwykli zjadacze chleba, lud, społeczeństwo"? Bo się może okazać, że ja też jestem bogaczem ponieważ ciężką pracą dorobiłem się paru rzeczy. Tyberiuszu chcę Cię też poinformować, że na naszych statkach już dawno są i komputery i maszyny. Ludzi nadal potrzeba. Tak jak wcześniej wspominałem niezależnie od bzdur wypisywanych w tych wszystkich teoretycznych wypocinach przemoc jest wpisana w system komunistyczny gdyż non stop musisz trzymać ludzi "za ryj" i ich kontrolować. Inaczej znowu jednostki będą się wybijać ponad tłum albo po prostu uciekną z "komunistycznego raju". Dlatego skala przemocy musi być nieporównywalnie większa niż w starym dobrym kapitalizmie.
  9. Od kiedy można mówić o komunizmie w Rosji

    Kapitalizm będzie odmawiał postępującej mechanizacji? Nie bardzo rozumiem. No widzisz, już sam nie zaliczyłeś ludzi bogatych do Homo Sapiens. Czyli komunizm równa się dehumanizacji. Pytanie jakie będzie kryterium bycia bogaczem. Czy posiadanie trzech par portek i dwóch par butów nie będzie wysyłało człowieka pod murek?
  10. Od kiedy można mówić o komunizmie w Rosji

    Daj Boże żeby nie. Mój drogi, przemoc jest immanentną tego systemu. Najpierw musisz okraść ludzi z ich własności. Zakładając, ze niektórzy będą się bronić musisz stosować przemoc. Potem musisz trzymać pod butem zdolniejszych, bardziej pracowitych i bardziej rzutkich by nie wyrośli ponad mierzwę. Znowu przemoc jest niezbędna. Na koniec ludzie będą głosować nogami więc musisz zatrzymać ich na swoim terytorium, znowu stosując przemoc.
  11. Ja im się nie dziwię, że pozbyli się polskich armatek. Mieli swoje trzydziestki siódemki. Naboje były inne. W warunkach frontowych łatwo pomylić dostawy i bateria mogła dostać złą amunicję bo ktoś paru cyferek nie doczytał.
  12. Wyprawa Inki na Galapagos.

    Moim skromnym zdaniem, techniczne środki by tego dokonać Inkowie mieli. Pytanie czy wiedzieli jak wykorzystać wiatry i prądy. Moim zdaniem, jeśli przyjmiemy, że rzeczywiście sam król popłynął na taką wyprawę to znaczyłoby, że Inkowie doskonale wiedzieli co robią bo nie sądzę by monarcha rzuciłby wszystko w diabły i popłynął w nieznane. Podobnie nie sądzę by zaryzykowano wyprawienie w nieznane jakiejś większej floty. Na ekspedycję odkrywczą starczyłoby kilkanaście tratew z towarami na wymianę i trochę wojowników jako eskorta.
  13. Wyprawa Inki na Galapagos.

    Myślę, że w 100% to by się nie udało. Jednak... Jestem głęboko przekonany, że umiejętności Inków, którzy budowali te tratwy i żeglowali nimi od pokoleń o niebo przewyższały umiejętności Norwegów którzy musieli wszystkiego uczyć sie od nowa. Tak więc uważam, że trzon floty mógł dotrzeć na miejsce przeznaczenia i z niego powrócić. Dodatkowo, jeśli Galapagos było odwiedzane przez prainkaskich rybaków to możliwe, że Inkowie mieli na tyle ścisłe informacje (a może i pilotów) że wiedzieli dokąd płyną, jak daleko i jakie zjawiska meteorologiczne i oceanograficzne wykorzystać w rym rejsie. Mam podobny pogląd. Trzeba było sobie dodać splendoru. Zwiększanie liczby uczestników sławnych wydarzeń nie jest jakimś ewenementem. W końcu w bitwie pod Grunwaldem miały brać udział milionowe armie. (Nie wspominając sprzeczek o wielkość naszych współczesnych demonstracji i pochodów.)
  14. Wyprawa Inki na Galapagos.

    Chyba nie tylko prąd. Gdyby byli niesieni tylko prądem człowiek który by wypadł za burtę (no w tym przypadku "burtę") bez trudu mógłby wrócić na pokład wykonując kilka pociągnięć rękoma. W przypadku opisywanym przez Heyerdahl'a tratwa musiała sie poruszać względem wody więc była gnana wiatrem. Świadczą o tym też opisy eksperymentowania z "mieczami". Bez wpływu wiatru takie działania nie miałyby sensu. 1000 km to oznacza niecałe 600 mil. Przy możliwych przelotach dobowych na poziomie 60 mil to nie taki straszny dystans. Jak miałby wyglądać powrót? To już trzeba by przestudiować warunki na tym akwenie. Co do liczebności wyprawy to wydaje mi się, że na tratwie którą widziałem nie da się zapakować więcej niż kilkunastu ludzi.
  15. Wyprawa Inki na Galapagos.

    Oczywiście. (Nawiasem to widziałem tą tratwę w muzeum w Oslo, popłynąć na czymś takim poprzez Pacyfik to trzeba odwagi) Jednak z tego co pamiętam z książki Heyerdahl'a to fakt, że tratwę niosło na zachód z w miarę stałą prędkością. Stwierdzili nawet, że gdyby ktoś wypadł do wody to nie byłoby możliwości zawrócenia i wyłowienia delikwenta. Ponoć istniała możliwość sterowania tratwą w pewnym zakresie kursów. Odbywało się to poprzez montowanie desek (takich przenośnych mieczy) pomiędzy balami kadłuba tratwy. W zależności od ilości i miejsca zamontowanych mieczy tratwa zmieniała kurs. Niestety odbywało się to w bardzo ograniczonym zakresie. Nie było możliwe pływać na przykład półwiatrem. Dlatego jeśli taka żegluga się odbywała to chyba była sezonowa tak by wykorzystywać stałe wiatry wiejące w określonych porach roku. (O ile takie tam istnieją) Niewiele więcej nie mogę napisać bo nigdy nie kręciłem się w tamtych rejonach.
  16. Zastanawiałem się jak tego się używa. Zasięg niewielki, myślę, że efektywnie da się w coś przycelować tak na kilkaset metrów, czyli broń ta praktycznie musi być umieszczona niemal na pierwszej linii. No a poręczna nie jest. Waży prawie 50 kg. Dodatkowo ten trójnóg jakoś kiepsko wyglądał. Skomplikowany, jakieś zębatki, cięgna, dźwigienki. Wydaje się wrażliwy na zanieczyszczenia. Kto tego używa? Kto to ma na etacie? Jakieś samodzielne oddziały wsparcia przydzielane dla konkretnych zadań? Jaki duża praktycznie jest siła rażenia takiej "kapsułeczki"? Granat z moździerza 50 - 80 mm to jeszcze rozumiem ale to? Dla mnie ta w sumie ciekawostka. PS. Speedy, przepraszam, że zapomniałem o Tobie. Oczywiście Twoja reputacja na forach internetowych jest niepodważalna i każde wyjaśnienie przyjmuję z wielkim zainteresowaniem.
  17. Nasze fury. Kącik motoryzacyjny.

    Jak dla mnie temat ten już absolutnie nic nie wnosi (w zasadzie nigdy nic mądrego nie wnosił). Dodatkowo jeden z użytkowników otwarcie nawołuje do łamania przepisów o ruchu drogowym. Nie żebym chciał się wymądrzać ale osobiście uważam, że temat jest do zamknięcia.
  18. Flota A-W nie należała do najsilniejszych, ale 4 drednoty i 9 predrednotów (w tym 3 całkiem nowe klasy „Radetzky”) stanowiły całkiem pokaźna siłę. Gorzej było z okrętami lekkimi. Wyraźnie brakowało szybkich, nowoczesnych krążowników oraz niszczycieli. Nieźle rozbudowana flota podwodna wsparta przez jednostki niemieckie (pod banderą Austro-Węgier) Tymczasem ciężkie okręty praktycznie przestały całą wojnę w portach. Oprócz ostrzeliwania wybrzeża czarnogórskiego w 1914 roku i wybrzeży Włoch w kwietniu 1915 Flota wykazywała zero aktywności. Czy tego należało się spodziewać po potomkach zwycięzców spod Issy? Nie lepszym rozwiązaniem byłoby nękanie Włochów w różnych punktach ich linii brzegowej/ Zwłaszcza, że Adriatyk można przeskoczyć niespodziewanie w ciągu jednej nocy.
  19. Odczytać dane z plakietki to i ja potrafię. Miałem nadzieję, ze Razor się tu pojawi i coś sensownego napisze.
  20. Działania floty Austro-Węgier

    No wiesz, bliżej byli Francuzi i Włosi i oni też nie kwapili się do ostrzejszych akcji ograniczając sie w zasadzie do blokady cieśniny Otranto. Jak dla mnie dziwna była ta austro-węgierska bierność. Rozumiem, ze nie chcieli ryzykować swoimi drednotami. No ale okręty typu "Radetzky" były idealne do działań dywersyjnych. Interesujące punkty na wybrzeżu włoskim nie dalej niż 100 od "domu". Toż to raptem pięciogodzinny przeskok. Takie ataki nękające zmusiłyby Włochów do przerzucenia części środków i ludzi do ochrony bardzo długiego wybrzeża. Z drugiej strony strata jakiegoś przed-drednota na minie czy od torpedy nie byłaby aż tak bolesna by nie móc zaryzykować wypadów. Wydaje mi się, że stary admirał Tegetthoff w grobie się obracał na taką strategię morską cesarstwa.
  21. Trochę nie na temat bo to jednak raczej broń zespołowa jak mniemam ale czy warto nowy temat otwierać dla trzech fotek? Znalezione w lwowskim muzeum mieszczącym sie w Arsenale. Zastanawiam się do czego takie coś może służyć w praktyce? (Ręka mi drgnęła gdy fotografowałem tabliczkę z opisem za co przepraszam.)
  22. Nasze fury. Kącik motoryzacyjny.

    Tomaszu, czy na prawdę warto wdawać się w taką "dyskusję"?
  23. Wojna na Wschodzie Ukrainy

    Taka ciekawostka. Ukraińska prognoza pogody w telewizji obejmuje również i Krym.
  24. Działania floty Austro-Węgier

    A czy czasem nie "stały na beczkach"? (bo tego "wyciągania" to jakoś nie mogę sobie wyobrazić...)
  25. Działania floty Austro-Węgier

    No właśnie! Z Puli do Wenecji jest jakieś 70 mil czyli nieco ponad 3 godziny żeglugi pełną prędkością. Tyle samo jest z Puli do Rawenny Z Puli do Ankony około 75 mil. Idealne cele na szybki wypad i powrót zanim Włosi zorganizowaliby kontrakcję. Z resztą na początku konfliktu flota Austro-Węgier poczynała sobie nader śmiało i z dobrym skutkiem. Aż dziwne, że szybko zarzucono działania ofensywne.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.