-
Zawartość
7,422 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez gregski
-
Cholera, mam dzisiaj słabiutki internet (dryfujemy kilka mil od lądu) i link mi się nie otwiera. A o lekko znudzonych nic nie napisali?
-
Wydaje mi się, że Michalkiewicz zawsze sporo pisał o Żydach. Nie raz zastanawiałem się, czy to na prawdę jego hobby, czy lubi w ten sposób prowokować? A byłbym zapomniał! Katar Zaw nadal tam pisuje. Sama frajda go czytać!
-
Resentyment? Chyba tak. Moim powodem są artykuły JKM i S. Michalkiewicza.
-
Ja jakoś nie dorobiłem się ulubionej gazety, którą czytywałbym codziennie. Z tygodników kupuję "Najwyższy Czas"(jak pewnie sie domyślacie raczej nieregularnie). Kiedyś czytywałem, „Wprost” ale odkąd króluje tam redaktor Lis zszedł na psy, więc dałem sobie spokój.
-
Podpisuje się obydwoma rękami. To masowy i szybki transport umożliwił industrializację (bez kolei producent działałby na lokalny rynek i nigdy nie wyszedłby poza rozmiar małej fabryczki). Umożliwił masowe przemieszczanie się ludzi (wcześniej większość spędzała swoje życie nie tracąc z oczu wieży swojego parafialnego kościoła) Dołożyłbym jeszcze do tego telegraf i mamy pierwszy krok w stronę globalizacji.
-
Przypomniały mi się, może nie wpadki ale kompletne głupoty. Na przykład strasznie mi się podoba, gdy na filmach (dziesiątki, jeśli nie setki) bohaterowie czołgają się w przewodach wentylacyjnych i jest tam idealnie czyściutko, błyszczący metal. A jak ja muszę czasem wyciągnąć i dokonać przeglądu jakiegoś wentylatora to zwykle upierniczę się jak "nieboskie stworzenie". Taki tam syf! W "Titanicu" podobało mi się też jak nurkowali w korytarzach wypełnionych kryształową wodą a drogę oświetlały im lampy, które nadal się świeciły (nawet pod wodą). Irytujące jest to, że jak mi do lampy dostanie sie trochę wilgoci to bezpieczniki zaraz złośliwie "wyskakują"!
-
Królowa Wiktoria i obyczajowość jej epoki
gregski odpowiedział Tofik → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Ale rodzinkę to zdaje się króciutko trzymała. Przypomniała mi się anegdotka jak to zaraz po jej śmierci jej syn Edward VII jak zwykle przysiadł przy kominku, zapalił cygaro i wydmuchnął dym do kominka. Po chwili uśmiechnął się, rozsiadł na fotelu zaciągnął się i wypuścił dym na środek pokoju. Nie wiem czy to prawda, ale juz sam fakt, że takie opowiazdki powstały świadczy o niezwykłej sile starej królowej. -
"ChartCo" Codziennie newsy z całego Świata.
-
Będziesz musiał poczekać do końca marca. Innym wyjściem jest zakup książki. Myślę, że warto. Chyba tak. Jak już napisałem, pamięć mam zawodną. Przepraszam. Tego nie wiesz. Wiadomo tylko, że nie dał po sobie niczego poznać. Był doświadczonym wojownikiem i musiał zauważyć, jakie wrażeni robią te popisy na jego ludziach. Zareagował na objawy strachu, ale musiał zdawać sobie sprawę, że jego ludzie nadal będą sie bali. Mało tego sam musiał ocenić przybyszów, jako niebezpiecznych, dysponujących nieznanymi mu możliwościami. Tak, więc przemawia to za tym, że raczej nie wypuszczałby się na spotkanie z nimi jedynie w otoczeniu muzykantów. Doszły już do niego raporty o tym, że po drodze zdarzało się Hiszpanom zachowywać brutalnie. Nie sadzę, aby chciał spotykać się z nimi bez eskorty. Dodatkowo był wojownikiem-królem. Nie było chyba na świecie imperium, w którym w władca poruszałby się bez ochrony. Na koniec trzeba pamiętać, że miał on juz, co prawda zwycięstwo w wojnie domowej w kieszeni, ale Huascar, mimo, że w niewoli nadal żył. Nikt nie mógł gwarantować, że na Atahualpę nie zapoluje jakaś grupka wspierających Huascara desperatów. Z reszta nie tylko ich mógł się obawiać. Imperium Inków było zlepkiem podbitych plemion i ja pokazała przyszłość ochoczo walczyły przeciw Inkom. Reasumując: Oczywiście nie ma. Ale! Jeśli jak sam napisałeś źródła są rozbieżne to nie widzę powodów, aby tego, co wiem nie przepuścić przez (nazwijmy to przez chwilę) proces logicznego rozumowania i zobaczyć, co z tego wyjdzie. Moim zdaniem uwzględniając okoliczności byłoby niezmiernie dziwne gdyby Atahualpa w swoim kilkutysięcznym orszaku nie miał oddziału wojska.
-
Świetny pomysł! Zbierz kluczowe informacje do kupy i zamieść to na "historykach". Niech trochę potrzęsie dupą ze strachu. Trzeba mu dać do myślenia. Żeby sobie nie myślał!
-
Tylko nie do Gdańska! I tak w lato zwala nam się tu pół Warszawki! O ! Tu jest dobre miejsce:
-
Zgadzam się. Twoim problemem nie będzie jak rozwinąć temat ale raczej jak zwinąć. Musisz przeprowadzić ostrą selekcję tak aby słuchaczy nie zanudzić no i żeby w ogóle coś z tego zapamiętali. W techniczne detale nie radzę wchodzić. Raczej krótko zarysować temat i jeśli się da to od czasu do czasu zamieścić jakąś anegdotkę. To zawsze przyciąga uwagę słuchaczy
-
To była dokładnie ta książka! (tyle, że po polsku). Cytatami służyć nie mogę bo znajduje sie teraz kilka tysięcy kilometrów ode mnie. Mogę tylko polegać na swojej (przyznaję, że zawodnej) pamięci. Sama książka robi wrażenie poważnej. Bibliografia jest spora, pełno przypisów a autor wydaje mi się, mi się, że dosyć krytycznie podchodzi do źródeł. A na koniec to nie wierzę, że Atahualpa nie wziął ze sobą konkretniejszej obstawy. Zwłaszcza po wcześniejszych popisach kawaleryjskich Hernanda Pizarro.
-
Ostatnio czytałem książkę "Ostatnie dni Inków" (autora w tej chwili nie pomnę, jakoś tak ze szkocka się nazywał), stąd moje zainteresowanie tematem. Tamże wyczytałem, że w orszaku Atahualpy oprócz olbrzymiej rzeszy grajków, zamiataczy drogi, arystokratów, ludzi, których dzisiaj nazwalibyśmy członkami dworu, do miasta wszedł również kilkutysięczny oddział wojowników. Reszta armii stała pod miastem. Z resztą książka ta bardziej rozbudziła moje zainteresowanie powstaniem Manca niż pojmaniem Atahualpy, ale nie chciało mi się otwierać nowego tematu, więc sie trochę "podwiesiłem" właśnie tutaj.
-
W zasadzie to nie miałem ochoty na dyskusję na temat tego pana, ale jakoś tak mnie wkręciło. Postaram się aby to był mój ostatni post zamieszczony w tym temacie. Przepraszam za wtręt o rynku żywnościowym. Bałem się, że jakiś młody człowiek zdziwi się, że z rzecznikiem rządu rozmawiano o żywności zamiast iść do Tesco i zrobić zakupy. Odkąd moja koleżanka, która nie tylko jest polonistką ale również współpracowała przy tworzeniu Słownika Języka Polskiego (czy przy czymś równie ważnym, w każdym razie jak usłyszałem PAN to zrobiłem sie bardzo malutki i zamilkłem) wyjaśniła mi, że wyraz dupa jest jak najbardziej poprawny nie waham sie go używać. Mało tego dowiedziałem sie od niej, że popularna pupa jest jakąś naleciałością. No i znowu offtop (niepoprawny jestem. Miało być o Jerzym Urbanie, no to będzie. Moim zdaniem sugestia Godfrydla o psychopatycznym rysie osobowości naszego „bohatera” wcale nie jest taka bezpodstawna. Co prawda specjalistą nie jestem ale z racji tego, że żona psycholog więc obracam się w tym środowisku (ba nawet mieszkałem na terenie szpitala psychiatrycznego przez ponad 7 lat) i wysłuchuję jak znajomi gadają o robocie, więc liznąłem trochę tego i owego. Kilka rzeczy na pewno się zgadza. Niepospolita inteligencja, zaburzona uczuciowość wyższa (do czego publicznie przyznawał się w udzielanych wywiadach), umiejętność „czarowania”, czy jak tu jeden kolega napisał „uwodzenia” ludzi, nie przejmowanie się opiniami innych, umiejętność zimnej kalkulacji i wykorzystywania sytuacji. Znalazło by się pewnie parę innych cech ale to już raczej specjalista powinien by się tym zająć. Z resztą ten rys osobowości nie jest taki rzadki. Zwykle ludzie tacy świetnie funkcjonują w środowiskach w których silnie wyznaczone są ramy postępowania. (wojsko, policja). Tacy ludzie gdy potrzebują potrafią się też pięknie maskować. Pan Urban będąc rzecznikiem rządu tego nie czynił wiedząc zapewne, że ani on ani firma dla której pracuje nie ma zbyt wielkiej szansy na uzyskanie sympatii, czy szacunku w społeczeństwie. Po prostu postanowił być odgromnikiem. To na niego sypały się … (no właśnie co? Chciałem napisać „joby” ale pewnie byś to i tak wykropkował). No w każdym razie mnie osobiście trudno w sobie wzbudzić cień sympatii do tej osoby. Może też dlatego, że uosabiał on wszystko to co wydawało mi się obrzydliwe w tamtym systemie. Chociaż przyznaję się, że pewien rodzaj podziwu we mnie budzi. I to chyba już wszystko co miałem do napisania o tym człowieku.
-
Racja Bruno, niewątpliwa racja! Jednakże gdy weźmie sie pod uwagę fakt iż ten pan był rzecznikiem rządu który wziął na siebie zadanie zaopatrzenia społeczeństwa w produkty żywnościowe i dał d... w sposób nie do zakwestionowania to taka wypowiedź brzmi nieco arogancko. Nie sądzisz? Młodszym kolegom przypominam, że za PRL-u nie istniał legalny rynek obrotu produktami żywnościowymi (chodzi głównie o mięso). Rolnik miał obowiązek odstawić swoją produkcję do państwowego punktu skupu. Nielegalny ubój był natomiast surowo karany.
-
Urban to taki lewicowo wrażliwy jegomość odczuwający ulgę z powodu, że rząd da radę się wyżywić.
-
Zakopany był głęboko. Nie pamiętam ilu było uzbrojonych wojowników ale wiem, że byli w orszaku. Sam orszak zaś był kilkutysięczny. Myślę, że znaczenie miało również fałszywe odczytanie intencji Hiszpanów. Gdy posłańcy donieśli Atahualpie, że przybysze siedzą ukryci w domach wytłumaczono to sobie w oczywisty sposób, że są oni onieśmieleni majestatem Syna Słońca. Wynik akcji w Cajamarce mnie nie dziwi. Dziwi natomiast postępowanie Inków kilka lat później. wygląda na to, ze nie wyciągnęli oni zbyt wielu wniosków z wcześniejszych wydarzeń.
-
David Nicolle John Haldon Stephen Turnbull "Upadek Konstantynopola" Zacząłem wczoraj wieczorem i przeczytałem 40 stron. Zapowiada się nieźle
-
To ja może odgrzeję stary kotlet Z tego, co czytałem to wykształcił się. Był to rodzaj wełnianego pikowanego kaftana, który spełniał swoją rolę przeciw indiańskiej broni. Inkowie mieli dokładne rozeznanie, co do liczebności Hiszpanów i dlatego ich zlekceważyli. Dysproporcja wydawała sie tak wielka, że Atahualpa miał poczucie bezpieczeństwa. Moim zdaniem dopiero działania podczas powstania Manca zadziwiają nieudolnością Inków. Przecież przez kilka lat mieli okazję sie czegoś nauczyć o Hiszpanach.
-
Od 1994 roku pracuję tylko na tankowcach i moim zdaniem ten rodzaj statków jest całkiem odporny na RPG. Są raczej małe szanse na jakieś poważniejsze uszkodzenie statku pojedynczym strzałem. Oczywiście przy odrobinie pecha może jednak dojść do tragedii.
-
Ogień
gregski odpowiedział Achilles → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Myślę, że umiejętność utrzymania ognia a potem umiejętność jego rozniecania znacząco zwiększyła zasięg występowania człowieka. Mając ogień w posiadaniu można było przeżyć w klimacie, który wcześniej to wykluczał. Można było przy ogniu przetrwać mroźną noc. Można też było odstraszyć dzikie zwierzęta w miejscach gdzie występowały w ilościach niebezpiecznych dla ludzi. -
Dzięki, teraz jestem na statku i mam ograniczony dostęp do literatury, ale po powrocie do domu spróbuję się rozejrzeć.
-
Czyżby chodziło Ci o skargę do pana Anana Kofana?
-
Dwa dni temu dostaliśmy maila od kumpla, który jest teraz w Korei w załodze odbierającej ze stoczni nowy statek. Pisał, że napięcie, jakie wisi w powietrzu jest tak wielkie, że wszyscy liczą dni, kiedy wyjdą na próby morskie a następnie opuszczą to miejsce.