-
Zawartość
7,422 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez gregski
-
Bruno, jak ja uwielbiam z Tobą dyskutować! Naprawdę! Pozwolisz, że odniosę się do tych trzech punktów które podniosłeś. 1 Owszem teoretycznie taka "możliwość jest możliwa" (jak mawiał jeden chief z którym kiedyś pracowałem). A jaka jest praktyczna możliwość że w ponad połowie okręgów jedna partia zbierze mandaty ślizgając się na minimalnym poziomie poparcia? Czy aż taka duża? A nawet jeśli tak się stanie to co? Ano dojdzie do sytuacji w której jedna partia dojdzie do samodzielnych rządów i na koniec kadencji nie będzie miała koalicjanta do zrzucenia odpowiedzialności za swoją nieudolność. Z resztą są takie kraje gdzie ogromna część społeczeństwa nie ma "reprezentacji" i nic strasznego się nie dzieje. Prezydent USA który mimo ograniczeń jakie stawia mu ciała kolektywne jest niekłamanym liderem jeśli chodzi o politykę kraju a do jego wyboru wystarczy 50% plus 1 głos. Czyli 50% minus 1 to ludzie przegrani którzy nie maja reprezentacji. 2 Drugi punkt przyznam, że mnie zadziwił. To Ty jesteś zwolennikiem demokracji, czy nie? Bo z Twojej wypowiedzi wynika, że demokracja jest po to aby ludzie sobie ulżyli i zagłosowali i żeby w parlamencie pojawiła się jakowaś mityczna "reprezentacja". Natomiast niezależnie od wyniku wyborów rządzić mają ci co powinni. 3 Tu się zgadzamy (chociaż nie do końca). Sam system niczego nie uleczy ale może popchnąć sprawy w lepszym kierunku. Pomyśl, każda partia będzie musiała wystawić do wyborów 460 OSOBOWOŚCI (plus następna setkę do senatu). Polityk który zapracował na tyle szacunku i poważania, że jest w stanie pokonać przeciwników będzie zbyt silny aby go wcisnąć w feudalną piramidę obecnych partii. O wygrywa dzięki sobie a nie dzięki miejscu na liście. Jeśli przejdzie do konkurencji to jego macierzysta partia naprawdę coś traci. I na koniec: Myślisz, że był by naprawdę gorszy od Mira, Zbycha, czy innego Rycha?
-
Rolą takich inicjatyw jest głównie pokazanie, że ludzie są zmęczeni oglądaniem tych samych nieudolnych polityków oraz "zabetonowaniem" sceny politycznej. Niestety uważam, że feudalna struktura głównych partii politycznych przetrwa te wszystkie inicjatywy. Na jednomandatowe okręgi liczyć nie możemy gdyż nie dopuszczą do tego sami politycy. Dla Wodzów (i wodzusiów) każdej partii taka zmiana byłaby istnym trzęsieniem ziemi.
-
Pomysł mi się podoba. Gorszych i tak się nie wybierze. Myślę jednak ze trudno będzie taką akcje przeprowadzić. Chociaż z drugiej strony są kraje w których przeprowadzono rewolucje przy pomocy Facebooka i czegoś tam jeszcze. Więc kto wie...?
-
A ja właśnie zacząłem "1943 Rok przełomu". Idzie gładko, ale wypatrzyłem jedną śmieszną rzecz.
-
Pod koniec XVIII pan Daniel McGinnis spacerując po Oak Island położonej w archipelagu Nowej Szkocji natknął się na okrągłe zagłębienie w ziemi. Nad tym zagłębieniem pochylały się konary wiekowego dębu które zostały przycięte tak jakby miały służyć do powieszenia na nich bloków. No i się zaczęło! Zaczęto kopać w poszukiwaniu skarbów.(Pirackich oczywiście). Najpierw natknięto się na płaskie kamienie. Potem co 10 stóp warstwę dębowych kłód. Na 33 stopach przekroczono poziom morza. Na 40 znaleziono warstwę węgla drzewnego, na 50 gliny, a na 60 (o dziwo) maty z włókna kokosowego. W sumie dokopano się do 90 stóp. Na tym poziomie znaleziono kamienna płytę. Po jej sforsowaniu woda zalała całą tą imprezę. Potem kopano a to obok, a to w środku ale zawsze po dotarciu na te 90 stóp (niecałe 30 metrów) woda zwyciężała ludzką ciekawość. W końcu zabrano się za wiercenie. Wiercenie przyniosło dowody na istnienie kanałów doprowadzających wodę do sztolni. Wydobyto też okruchy przedmiotów które podobno mogły pochodzić z XVI-XVII wieku z Meksyku. Podobno… W ogóle bardzo dużo „podobno” jest w tej historii. Ostatnie wiercenie (o ile informacje do których dotarłem są ścisłe) miało miejsce w 1976. Dotarto na głębokość 230 stóp (ponad 70 metrów). Kamera podobno (a jakżeby inaczej) zarejestrowała skrzynię w jakiej zwykło się przechowywać kosztowności oraz …umrzyka…brrr…. Potem sztolnia się zawaliła (nie pierwszy raz z resztą) To tyle z mojej strony. Macie jakieś wiadomości (lub co prędzej spekulacje) na ten jakże romantycznie pobudzający wyobraźnię temat?
-
Atlantydzi odpadają. Zbyt dawno, drewno by się rozłożyło. Piraci też raczej bez sensu. Ale pozostałe teorie? Kto wie? A! Doczytałem się jeszcze, że to mogli być Kartagińczycy uwożący swoje skarby po zwycięstwie Rzymian. Tyle, że to też trochę zbyt dawno. Niepokoi mnie natomiast brak wątku żydowskiego. A przecież mogli tam schować coś dotyczącego kontroli nad Światem. Aż się dziwię, że o nich zapomniano.
-
Kiedyś jeden interesujący się historią szkocki drugi mechanik mi to wyjaśniał. Nie jestem pewien, czy jest to prawdziwe uzasadnienie ale dla porządku je podaje. Kto chce niechaj wierzy. Otóż: Facet jak coś powie to raz na jakiś czas za to dobitnie i konkretnie stąd skojarzenie z działem. Kobieta zaś kąśliwie trajkocze bez przerwy jak CKM. (Mam nadzieję, że nie ma feministek na tym forum)
-
Wojsko Polskie zjednoczenie i ujednolicenie
gregski odpowiedział FSO → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Mam jedno krótkie pytanie nie warte otwierania nowego tematu. Myśle, ze tutaj jest najodpowiedniejsze miejsce aby je zadać. Chodzi o stopnie wojskowe. W piechocie z tego co wiem zaczynało się od szeregowca, potem szedł starszy szeregowy, kapral i tak dalej. To dlaczego Franek Dolas meldował się jako starszy strzelec? -
Z tego co pamiętam to przed powstaniem Islamu istniało biskupstwo albo w Jeddah albo w Mekce (nie pamiętam). Zresztą Mahomet pełnymi garściami czerpał z nauk Chrześcijaństwa wiec musiało być ono obecne na tamtym terenie.
-
Przyznam się, ze temat ten drążę nie z przyczyn balistycznych co psychologicznych. Otóż po przeczytaniu "Somy 1916" Redbarona zacząłem zastanawiać się nad postawami żołnierzy. Wychodzili "over the top" w ogień karabinów maszynowych jeśli nie na pewną śmierć to na bardzo prawdopodobną. Ginęli całymi batalionami w ciągu minut. Ci z drugiej strony przykryci nawałą artyleryjską też często masowo ginęli w zasypanych schronach. Jednak przyjmowali rzeczywistość w jakiej się znaleźli z jakąś determinacja pomieszaną z fatalizmem który zdawał się mówić "co nam pisane to będzie". Wydawałoby się, że przez pogodzenie się z niemal nieuchronną śmiercią strach został na tej wojnie zabity. Dlatego zastanawiałem się nad efektami pierwszych operacji z użyciem czołgów. Zastanawiałem się, czy rzeczywiście Niemcy nie mieli środków aby je zwalczać czy też pojawienie się nowego "nie oswojonego" niebezpieczeństwa sprawiło taki efekt.
-
W całą tą kopaninę utopiono sporo kasy. Nie sądzę więc, że nie ma tam żadnej tajemniczej konstrukcji. Coś przyciąga ludzką ciekawość. Drewniane "przekładki" w regularnych odstępach. Jakieś rzeźbione płyty kamienne. Na to chyba jednaj na prawdę się natknięto. Nic dziwnego, że cała ta historia działa na wyobraźnię wielu ludzi, stąd narodziło się wiele hipotez dotyczących tego miejsca. A więc miałoby to być miejsce ukrycia skarbów pirackich, a to Kapitana Kidd'a, a to Czarnobrodego, a to kilku innych. Podobno mieli tam dotrzeć Inkowie i ukryć pozostałość swych skarbów. Francis Bacon miałby ukryć tam swe filozoficzne odkrycia plus dowody, że to on z nie niejaki Wiliam Shakespeare był autorem tej całej pisaniny. Masoni (a jakże!) mieli tam ukryć swoje najświętsze sekrety (plus kasę oczywiście) Francuscy rojaliści mieli tam zadołować koronne klejnoty które udało się uratować przed rewolucjonistami. Templariusze ukryli Arkę Przymierza lub (w zależnie od wersji) Świętego Graala. I moja ulubiona hipoteza - Obcy śmignęli przez pół Drogi Mlecznej aby na tym zapadłym odludziu przykisić coś dla siebie ważnego. (Może to byli tacy międzygalaktyczni przemytnicy a Gwiezdna Policja deptała im po piętach. Widziałem takie rzeczy na filmach!) A jakie są Wasze typy?
-
Zauważyłem,ze używasz w cudzysłowie, moim zdaniem błędnie. Emigrację zarobkowa to mieliśmy w II RP(i przed) no i mamy teraz. Człowiek bierze paszport i szuka szczęścia za granicami kraju. Czasem wraca, czasem nie. Jego sprawa. Wtedy to jednak była ucieczka. Bardzo często z przyczyn ekonomicznych ale jednak ucieczka. Decyzja o jej podjęciu zawsze była obarczona dramatyzmem i świadomością nieodwracalności tego kroku. Jeden z moich starszych kolegów podczas rejsu jachtem "Jan z Kolna"" (zlot na 200 lecie Australii) wysiadł w Nowej Zelandii. To chyba był rok 86-87 jak sądzę. Prowadziliśmy z nim przez pewien czas korespondencję.Z tego co zapamiętałem z jego listów to to, że miał świadomość, że już pewnie nigdy nie wróci do Polski, że już nigdy nie zobaczy rodziców i brata. Pisał, że finansowo jest ok, ale psychicznie to był nieźle obciążony. Z drugiej strony, żeby było ciekawiej w Studium Wojskowym wyjaśniono mam, że jak go dorwie Władza Ludowa to mu za dezercję powyrywa nogi. (nie będę pisał z czego bo wiem, że bardzo nie lubisz słowa "dupa") Tak więc śmiem twierdzić, że nie jesteśmy w stanie ocenić ile ludzi by wyjechało gdyby PRL raptem chciała wydać ludziom paszporty. Myślę, że w takiej sytuacji znaczącym ograniczeniem zjawiska emigracji byłaby niechęć krajów docelowych do przyjmowania Polaków. Warto pamiętać, że w tamtym czasie praktycznie wszędzie wymagano od nas wiz. (chyba Austria, Szwecja i Berlin Zachodni były wyjątkami).
-
No to Bruno powoli dochodzimy do jakiegoś consensusu (swego czasu modne słowo a teraz jakoś zapomniane). Bardzo się cieszę. Tak, uciec można było. Nie przeczę. Jednak sam fakt, że w wypadku chęci zmiany kraju zamieszkania trzeba było posuwać się do ucieczki świadczy, że to nie była normalna sytuacja. Skąd się ucieka? Z więzienia. PRL było więc formą więzienia. IIRP nie. (Jakoś nie słyszałem aby za Sanacji ktoś się "urywał" z pielgrzymek do Rzymu.) Co do solidarności to masz oczywistą rację. Nie ma co się tam dopatrywać jakiegoś programu. To był ruch ludzi sfrustrowanych trzydziestopięcioletnimi rządami komunistów i ich klęską praktycznie na każdym polu. Do tego dochodziła jeszcze irytacja łopatologiczną dosyć prymitywną propagandą. Już wcześniej w temacie o stanie wojennym napisałem, że dla nas był lepszy niż gdyby komuniści wciągnęli do rządu przedstawicieli "S". prawdopodobnie byli by to ludzie w rodzaju R. Bugaja i gdyby zaczęli oni realizować swoje pomysły to byłaby tragedia. A tak pierwsza "S" została zniszczona ale ocalała nadzieja, że są gdzieś ludzie którzy potrafią wyprowadzić ten kraj na prostą. Później się to przydało.
-
To sądzisz, ze ta zabaweczka nie ugryzie tych kilku milimetrów pancerza czołgu Mk I? A co z przeciwpancerną amunicją karabinową do przestrzeliwania okopowych płyt pancernych? Ta powinna dać sobie z tym radę (tak mniemam). Szczególnie na małym dystansie. W końcu taki czołg był powolny i o ile pluł ogniem z każdej strony to chyba widoczność z niego nie była zbyt rewelacyjna i była szansa na to, że ukryty w jakiejś dziurze strzelec pozostanie niedostrzeżony.
-
No wiesz te działa okopowe to były lekkie armatki świetnie zamaskowane i spokojnie mogły "zdjąć" taką maszynę.
-
No wiesz, to nie tylko sprawka Filipa. Jędzowata zimna mamuśka tyranizująca ją od dziecka. Małżeństwo rodziców nieco patologiczne. Ówczesna Hiszpania z Inkwizycją tez nie była takim miłym miejscem. Po ślubie szybko stała się pionkiem w walce o Kastylię. Tak naprawdę to wygląda, że "rozkręciła się" gdy odebrano jej córkę. Wyczytałem kiedyś teorię, że nieco symulowała. Podobno była zainteresowana nowinkami głoszonymi przez niejakiego Marcina Lutra, co w tamtych czasach i tamtym miejscu nie było zbyt zdrowe dla zdrowia. Wariatce więcej było wolno. Mogła nie chodzić do kościoła , mogła się nie spowiadać. (Czytałem, że jej spowiedzi wyglądały nieco oryginalnie. Spowiednik czytał listę jej grzechów a ona się zgadzała przytakując tylko.)
-
Ja się zastanawiam nad źródłem sukcesów pierwszych czołgów. (Jestem na świeżo po lekturze "Sommy 1916" Redbarona). Wydaje się, że największym wrogiem ówczesnych maszyn były warunki terenowe oraz niedoskonałości techniczne. Przeciwdziałanie Niemców nie wyglądało na szczególnie groźne. A przecież istniały wówczas środki pozwalające skutecznie zwalczać ten rodzaj broni. Dysponowano amunicją przeciwpancerną (do penetracji pancernych płyt ustawianych w okopach) oraz działami okopowymi które powinny były spokojnie poradzić sobie z tym problemem. Zwłaszcza, że ówczesny czołg poruszał się naprawdę powoli. Czyżby kluczowym okazał się efekt psychologiczny?
-
Szambo zalało pół budynku, przyjechał majster z pomocnikiem. Majster popatrzył, pokiwał głową, zawołał: „Dawaj klucz, siódemkę” i zanurkował. Wynurzył się po chwili, rzucił pod adresem pomocnika: „Franek, dziewiątka!”. Znowu dał nurka, tym razem na dłużej, a kiedy wypłynął, otrzepał się i rzekł do asystenta: „Gotowe. A ty się ucz, Franek, bo całe życie będziesz klucze podawał”.
-
Polscy Żydzi mający udział w historii, kulturze
gregski odpowiedział theSHC → temat → Historia ogólnie
Przypominać trzeba i są ludzie którzy to robią. Trzeba jednak umieć oddzielić osobę autora od jego dzieła. Robili rzeczy których powinni się wstydzić ale też z pod ich piór wyszły wspaniałe rzeczy. (A zawsze możesz poczytać Hemara, Potrafił zachowywać się przyzwoicie) -
Przygnębiające! Te setki i tysiące ludzi szatkowane w przeciągu kilku minut! Myślę, że w momencie otrzymania karty powołania trzeba było pogodzić się ze śmiercią. Zachowanie życia to był chyba taki niespodziewany bonus.
-
No właśnie "Somma 1916" sprawiła, że zacząłem się nad tym zastanawiać. Olbrzymi odsetek pomyłek, nie wykorzystanych okazji i strat miało swoje korzenie w braku odpowiedniej komunikacji. Próbowałem znaleźć coś w necie ale jest tak słaby, że nie jestem w stanie (może jak pójdziemy do Yanbu będzie lepiej). Z książek Mordawskiego pamiętam, że gdzieś tak w czasach Sommy zaczęto montować radiostacje w samolotach. Zdaje się, że zaczęto w nocnych myśliwcach broniących Londynu. Takie urządzenie nie mogło być zbyt ciężkie. Może dałoby się przystosować je do przenoszenia przez piechotę. A już na pewno dałoby się je zamontować na użytych właśnie czołgach które blisko współpracowały z piechotą.
-
Jakie popełniono błędy w latach po 1989?
gregski odpowiedział Narya → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
To źle pamiętasz. Punkty za pochodzenie funkcjonowały do końca lat 80-tych. Za pochodzenie dostawałeś 5 "dużych" punktów. To było bardzo dużo. -
Zestawienie o tyle nietrafione, że Roehm mógł być odbierany przez Hitlera za zagrożenie. Jasieński Stalinowi nie zagrażał. Reszta bardzo podobna. Obaj byli zauroczeni zbrodniczymi ideologiami. I obaj spijali śmietankę (do czasu...) Na drugą część odpowiem słowami poety który już był tu eksploatowany "Gdyby zgięła się inaczej historii sprężyna To rehabilitowali byśmy dziś Stalina"
-
Ależ Secesjonisto dyskusja się pięknie rozwija. Szczególnie wątek dotyczący podatków bardzo mnie zainteresował. Ciekaw jestem czy w GG były ulgi dla pracujących za granicą? Na przykład dla marynarzy zatrudnionych w UK
-
Polska walczy od początku do końca z Państwem Piekła
gregski odpowiedział jagiełło → temat → Wrzesień 1939 r.
Pal sześć lotników (a nawet wspaniałomyślnie pal szesnaście) ale co Ty właściiwie masz do marynarzy?