-
Zawartość
7,422 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez gregski
-
Jak to się nam rozchorowali nauczyciele - granice kłamstw?
gregski odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Moim zdaniem i bez debaty to widać. Jeśli "korki" są zjawiskiem powszechnym to moim zdaniem znaczy, że lekcje nie przygotowują należycie do przechodzenia następnych etapów edukacji. No chyba, że złe wnioski wyciągam, wtedy wyprowadźcie mnie z błędu. Też pamiętam jak protestowano przeciw wprowadzeniu gimnazjów. Potem protestowano przeciw ich likwidacji. W sumie to rozumiem. Człowiek czasem musi sobie poprotestować. Co do godzin pracy to ponoć olbrzymią część zajmuje sprawdzanie prac i przygotowywanie się do do zajęć. Ze starczą złośliwością proponuje wprowadzić ośmiogodzinny dzień pracy dla nauczycieli. 18 godzin dydaktycznych a potem do czytelni i tam sprawdzać prace i przygotowywać się. Tak by do domu wracać w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Tragedią jest to, że pensje zależą od stanowiska a nie od jakości wykonywanej pracy. Wspaniały, zaangażowany nauczyciel zarabia tyle co nadęty buc traktujący swą pracę "po łebkach". -
Dokładnie to miałem na myśli. W sumie ja też. Ot, po prostu numerki mi się pomyliły. Owszem ale długodystansowym myśliwcem była wersja z silnikami Merlin. O ile wiem to ta wersja weszła do szerokiej eksploatacji pod koniec 1943 roku ale musiałbym sprawdzić bo dokładnie nie pamiętam.
-
Nieco przypadkowo natknąłem się na artykuł o YB-40 Flying Fortress "gunship". https://b17flyingfortress.de/en/versionen/yb40-gunship/ Pomysł nieco desperacki ale wymuszony ówczesna sytuacją. Alianci nie mieli jeszcze myśliwca długodystansowego więc zrobili coś pośredniego pomiędzy "bombowcem eskortowym" a takim latającym "Q-ship". Niestety dodatkowe uzbrojenie, załoga i ekwipunek sprawiły, że osiągi tych maszyn mocno odstawały o osiągów B-17 których formacje miały osłaniać. Cały projekt poszedł do kosza w momencie pojawienia się P-50 Mustang. Pytanie, czy te dodatkowe lufy stanowiłyby naprawdę znaczącą różnicę w sile obronnej "combat box'u".
-
No wiesz, te Tigery to projekt i produkcja wojenna. Tyle, ze budowa się tak ciągnęła. Pan przewodnik poprosił by "druzja iz Polszy" wskoczyli na pelotkę 37mm i nią pokręcili. Gdy pomyślałem, że miałbym tak celować do odrzutowców to mi się miło nie zrobiło.
-
Reforma sądownictwa a Monteskiuszowki podział władzy
gregski odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
A morze sprawdzałem, ostatnio przez trzy miesiące... głównie Śródziemne... ... ale już w domu jestem... -
No wiesz, co innego mieć okręty z czasów przedwojennych i modyfikując je eksploatować jeszcze kilkanascie lat po wojnie, a co innego zbudować po wojnie okręt według założeń z lat 30-stych. Na koniec elementy wystroju przytulnej mesy oficerskiej.
-
To ja jeszcze raz przytoczę fragment wokół którego ta dyskusja się kręci. Gdyby była mowa o jakimś osiemnastolatku który nawiał z domu bo chciał bić Niemca to nie miałbym wątpliwości, że mógł nie wiedzieć o co chodzi. Poszedł do lasu i trafił na GL. Równie dobrze mógłby trafić na AK albo NSZ. Jednak mówimy o przedwojennym działaczu komunistycznym a później o politruku w oddziale GL. Jeśli ten facet nie wiedział o co chodzi w tej grze to kto miał się orientować? Idąc tym tropem zaraz się okaże że biedny Adolf też nie miał pojęcia co w praktyce oznacza nazizm.
-
Moim zdaniem to on był "moralnie zestarzały" w momencie wejścia do służby. Fotka ze szpitala. I dwie fotki z pomieszczeń załogi.
-
No myślę, że ten odstrzelony koleś wspomniany przez Komara jakiś czas temu miał wystarczająco dobre rozeznanie. Jego życiorys oraz sprawowana funkcja to sugeruje.
-
Strasznie zaniedbany. On jest w takim stanie, że wstyd go ludziom pokazywać!
-
To w zasadzie wszystko co udało mi się zobaczyć. Teraz coś z innej beczki i z drugiego końca świata. Okręt który odwiedziłem 3 dni temu. Niestety zasięg zwiedzania mocno ograniczony. Nie dało się zobaczyć na przykład maszynowni.
-
Z tego co wiem to w Serbii już na samym początku wojny armia habsburska zamordowała kilka tysięcy przypadkowych cywilów jako odwet za działania partyzanckie.
-
Rozumiem ale przecież ta broń jest z definicji zaprojektowana do użycia na dystansach kilku kroków. Wydaje mi się, że 9mm Para z takiej odległości powinno wystarczyć. Tym bardziej, że to i tak jak napisałeś broń "ostatniej szansy". A taki Glock 43 przy podobnych wymiarach ma do dyspozycji 6 strzałów i jest lżejszy. No ale tak czy owak muszę przyznać, ze miałbym ochotę strzelić z tego dziwadła.
-
Po co w dzisiejszych czasach robi się czterolufowy pistolet, taki jak COP .357 Derringer? Jak dla mnie nie ma to sensu.
-
Pewnie, że akceptowała. A co miała robić? Przecież sam Stalin stworzył tą ekipę ze swoich marionetek. Jakby się któraś wyłamała to poszłaby do piachu z dziurką z tyłu głowy. Czyli o czym rozmawiali? O naszej kuchni i pięknie krajobrazu? No przynajmniej wiadomo kto był winny. Imperialiści z Waszyngtonu i odwetowcy z Bonn!
-
Czechy. Chodziło o termin geograficzny a nie polityczny. Ta, tak bardzo na lewo, że trzeba było dwóch lat terroru i sfałszowanych wyborów by władzy czerwonych nadać pozory legalności. Oczywiście, odczuwali siłę. Mieli powody. Z jednej strony chowali się po lasach w kraju okupowanym przez Niemców a z drugiej strony musieli się bronić przed atakami zbirów z AL jak ten w Owczarni w maju 1944 roku. Zaiste mieli powody by odczuwać siłę...
-
Piłsudczykowsko-narodowa koalicja w powojennej Polsce? Ciekawe. Może niektórzy bali się nowego powojennego ustroju, który też miał być "święty i nienaruszalny". (A sposoby jego utrzymania też ciekawe) Dyskusja mocno się rozwinęła. Zahaczyła o Kursk, Afrykę i Stalingrad (tudzież Czechy). Ja zaś chciałem spróbować wejść w buty tych zaszczutych partyzantów siedzących gdzieś w lasach z daleka od wielkich wydarzeń i wielkiej polityki. Ludzi oceniających sytuację przez pryzmat swoich doświadczeń. Ludzi mogących przypuszczać co się z nimi stanie gdy "sojusznik" przejmie kontrolę nad krajem.
-
Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?
gregski odpowiedział Rezz112 → temat → Historia alternatywna
Ale nie z powodu porządku politycznego który zaistniał po II WŚ a z tego powodu, że owy porządek został wywrócony do góry nogami. -
Mógł mieć nadzieję, że wojna zakończy sie podobnie jak poprzednia. Powtarzam, rozważania z wygodnego fotela niemal 80 lat później są raczej ahistoryczne. Niski stopniem dowódca oddziału AK miał przed sobą faceta o jeszcze przedwojennej reputacji sowieckiego agenta. ZSRR stał sie polskim sojusznikiem na zasadzie wróg mojego wroga, jednak wszyscy dokładnie pamiętali co zdarzyło się w 1939 roku i trwało do lata 1941. Dodatkowo istniał legalny, uznany polski rząd na uchodźstwie zaś GL/AL była agendą obcego mocarstwa. W tamtej sytuacji taki Boruń bez większych problemów mógł być uznany za zdrajcę. I znowu, w tamtych warunkach wydanie wyroku, i egzekucja odbiegały od procedur jakie obowiązują w czasie pokoju.
-
Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?
gregski odpowiedział Rezz112 → temat → Historia alternatywna
Możesz też zamieszkać i w Londynie. Co to udowadnia? -
Z tego co pamiętam to jedna się "stawiała" i nie chciała odpowiadać "yes" Laskowikowi.
-
Autor tej relacji twierdzi, że HMAS "Sydney" jednak odpalił torpedy podczas walki. https://www.navyhistory.org.au/sinking-of-sydney-by-kormoran-report-by-pilot-of-kormorans-aircraft/ Autor podaje znacznie więcej detali na temat tego co działo się na pokładzie "Kormorana" i dodatkowo wspomina o sprawie HMAS "Canberra"
-
O tym nie czytałem ale wiem, że dowódca HMS "Cornwall" dostał reprymendę za sposób w jaki w maju 1941 roku rozprawił się z krążownikiem "Pinguin". Chodziło o to, że nie próbował zająć okrętu i zdobyć dokumentów oraz kodów. W 2009 roku znaleziono wrak HMAS "Sidney". Po zbadaniu wraku okazało się, że 6 torped było wystrzelonych.
-
Mógł tylko, że to nie są środki którymi można ugasić taki pożar. I to jako kompetentny marynarz wiedział. Czyli wracamy do punktu wyjścia. Nie miał wyboru. Aby zachować życie trzeba było opuścić okręt. I na osiągnięciu tego celu całkiem słusznie się skupił. PS. Poprzedni post pisałem już z koi tuż przed zgaszeniem światła i chyba dlatego jest taki dosyć nieskładny za co przepraszam.
-
Ja po prostu twierdzę, że okrętu nie dało się uratować bo nie było na to środków. Dowódca nie miał tu żadnego manewru na podejmowanie decyzji. To że ostatnie łodzie spuszczono na moment przed wybuchem świadczy o ogromnej dozie szczęścia a nie skalkulowanego działania. Wadliwy sprzęt ratunkowy świadczył o tym, że podczas wielomiesięcznego rejsu nie zajmowano się nim w sposób należyty. To że łodzie spuszczano po kolei i pozwolono by się rozdzieliły świadczy o tym, że akcja ewakuacji nie była koordynowana należycie. A szoty to ścianki działowe pomiędzy kabinami.