-
Zawartość
7,422 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez gregski
-
Panowie, zbyt pochopnie odrzucacie Wojny Punickie. Wszak ponoć na manewrze kanneńskim wzorowany był Plan Schlieffena. A Ty Jancecie zapomniałeś o wojnie włosko-tureckiej. Tez ja trzeba uwzględnić.
-
A co? Przedtem nie bylo wojen?
-
Żeby uzmysłowić problemy jakie stoją przed statkami i ich ochroną przytaczam fragment maila jaki dostaliśmy od SPS Unity. Nie każde dhow to jednostka piracka, ba nawet nie każde uzbrojone dhow to jednostka piracka. "Fishing vessels Artisanal fishing is extensive off the Yemeni coast with 50-60,000 fishermen employed. It follows two main patterns: day fishing by small traditional coastal skiffs and fishing dhows accompanied by skiffs for periods of up to 20 days or longer. Day fishing skiffs leave the coast at sunrise and return at dusk. They are self-sufficient and operate in large numbers up to 40nm from land. Fishing dhows use skiffs to deploy gear by day and at sunset skiffs return to the dhow and are taken in tow. Dhows will drift without power through the night. During the day, skiffs will look for dolphin pods to indicate fish shoals. Once sighted, they sprint to the location to fish and their actions can appear to be erratic. Some fishermen have been the victims of piracy and will, on occasion, carry weapons for self-protection. There have been reports of fishermen firing weapons in the air to make a vessel alter course in order to protect their fishing gear. Yemeni fishing skiffs tend to have a sharp prow design, as opposed to the Somali blunt bow design. All Yemeni skiffs have registration markings on the bows. Yemeni skiffs work Saturday to Thursday. There is no skiff fishing on Friday. Yemeni dhows fish 7 days a week."
-
Pomiedzy Wojna Krymska a I WS bylo jeszcze kilka wojen. Bezposrednio przed I WS byly Wojny Balkanskie. Tam tez uzyto broni maszynowej i lotnictwa. Jak juz to one byly niejako zwiastunem tego co mialo sie pozniej stac na polach bitew. PS (Kiedys na tym forum budowana byla Encyklopedia Napoleonska i po pewnym czasie projekt padl. Temu tez wroze podobny los.)
-
No panowie Czaja i Hupka ktorymi nas niegdys straszono tez nie mieli zbyt germansko brzmiacych nazwisk.
-
No wlasnie juz dawno przyszlo mi do glowy, ze kiedys wylazili ze skory aby udowodnic, ze sa Polakami a teraz wylaza ze skory aby udowodnic, ze nimi nie sa. Marudne jakies (albo to specyfika tego etosu).
-
A jakie jes prawdopodobienstwo, ze w mauzoleum tak znacznej osoby nie znajdzie sie zadnych oficjalnych inskrypcji? Faraonom pisali wiele tekstow na droge...
-
Właśnie zacząłem „Kawaleria Samodzielna Rzeczpospolitej Polskiej w wojnie 1939mroku” pułkownika dyplomowanego kawalerii Leona Mitkiewcza. Przeczytałem około 100 stron i stwierdzam że dobrze się czyta. Styl wydaje się nieco egzaltowany ale to chyba dlatego, że pisany przez człowieka z już innych czasów no i ewidentnie kochającego kawalerię. Jest to opis działań naszych brygad kawalerii we wrześniu 1939 roku. Jak we wstępie zaznacza ppłk dr hab. Juliusz S. Tym książka ta nie jest wolna od braków i przeinaczeń gdyż autor w dużym stopniu opierał się na relacjach uczestników walk nie zawsze wiarygodnych. Jednak tekst opatrzono olbrzymią listą uzupełnień i komentarzy które poprawiają wartość merytoryczną książki. Co moim zdaniem jest w niej najciekawsze to znajomość od podstaw realiów w jakich powstawała i ewoluowała nasza kawaleria.
-
Wie gregski, wie! Wszak sam w poscie nr 5 napisal: Tak tak, to napisal gregski a nie secesjonista. Wiem jednak, ze trudno Amonowi ogarnac dwa posty na raz wiec sie nie gniewam. Co prawda gregski slyszal wczesniej o Dioklecjanie to i owo ale z przyjemnoscia poczytal by wiecej sie dowiedziec. Szkoda, ze Amon zamiast fukac jak stary borsuk praktycznie nie napisal nic o tej postaci. Postu nr 2 nie licze bo oprocz paru dyrdymalow zadnych informacji tam nie ma. To juz poczciwa ciotka Wiki daje wiecej wiadomosci niz tworczosc Amona. (I ta uwaga nie dotyczy tylko tego tematu) A wracajac do tematu. Tak, Maksymian nie byl czlowiekiem wysokich lotow, no ale takiego wlasnie Dioklecjan sobie wybral na wspolwladce. To tez za dobrze o nim nie swiadczy.
-
Dzieki temu samemu podzialowi Rzym wkroczyl w serie nowych wojen domowych z ktorych w koncu zwyciesko wyszedl Konstantyn. Amon natomiast zapomina, ze zrobil to pod wplywem Dioklecjana i potem zalowal. Swiadczy o tym jego 5 ostatnich lat zycia oraz jego smierc. Gregski ocenia Dioklecjana nie mniej wyczerpujaco niz Amon. Zauwaza przy tym, ze w nastepnym pokoleniu nie zostalo nic z osiagniec tego reformatora trudno mu zatem uznac te reformy za sukces. Na Kociewiu mowia, ze jak kaczka plywac nie potrafi to na wode narzeka. Konkluzje, ze system jest swietny tylko ludzie sie nie nadaja sa standardowym tlumaczeniem kazdego nieudacznika. Gregskiemu nawet przez mysl nie przeszlo porownywac sie z wsplczesnym Dioklecjana w kwestii wiedzy na temaz osiagniec tego wladcy. Zreszta moja ocena Diolkecjan nie jest znowu az tak negatywna. Udalo mu sie dzieki smialemu dzialaniu i osobistemu autorytetowi uspokoic na chwile sytuacje w Imperium. Podkreslam, ze udalo mu sie to mimo chybionych reform, wiec musiala to byc nietuzinkowa osobowosc. Jednak na dluzsza mete nie uzdrowil on sytuacji, wiec na szczegolny podziw tez i nie zasluzyl.
-
Nie histeryzujmy. Nie Cezar to ktos inny podbilby Galow. Rzym szed w gre jak balon i nie zostawilby tuz za progiem tak bogatych krajow. Tak czy owak Gallowie byli skazani na romanizacje. Cezar natomiast nie potrafil zrobic jednej rzeczy, rzeczy ktora tak zgrabnie wykoncypowal Oktawian. Nie potrafil swojej pozycji i swojej wladzy ubrac w takie szaty ktore bylyby strawne dla Rzymian. I za to zaplacil zyciem.
-
Właśnie przeczytałem HB-ka Romana Warszewskiego „Boliwia 1966-1967”. Tytuł mógłby sugerować, że książka ta będzie traktować o ostatniej eskapadzie „Che” ale tak po prawdzie jest ona prawie w całości poświęcona jego całemu życiu. Wyłania się z niej obraz człowieka zdolnego, inteligentnego i obdarzonego nietuzinkową siłą woli. Owa determinacja prawdopodobnie wykształciła się w wyniku zmagań z chorobą (astma). Człowieka ciekawego świata i człowieka zdecydowanego wziąć swój los w swoje ręce. Co ciekawe przed swoją eskapadą po krajach Ameryki południowej którą odbył wraz z Alberto Granado twierdził, że wszelkie postawy radykalne są mu obce. Po powrocie był już innym człowiekiem. Koniec końców to właśnie radykalne poglądy przyprawione arogancją i narcyzmem doprowadziły do takiej sytuacji, że wszyscy dookoła mieli go dosyć i tylko czekali kiedy w końcu znajdzie guza którego maniakalnie szuka. Po drodze oczywiście miał swoją wielką chwilę na Kubie. (Miał ponoć spory wpływ na to że rewolucja skręciła tak mocno w lewo), chwilę groteskową (prezesowanie Bankowi Narodowemu i forsowanie pomysłu uprzemysłowienia Kuby które przekształciłoby ją w największego producenta stali w regionie) oraz chwilę wstydliwą. (Komenda „La Cabanii” obciążająca go morderstwami politycznymi w liczbie kilkuset). Koniec końców uwikłał się w awanturę w Boliwii (po drodze była równie groteskowa działalność w Kongo), w awanturę której nikt nie chciał. Ani ZSRR, ani lokalna partia komunistyczna ani miejscowi chłopi. Trzeba przyznać, że to dzięki jego determinacji ten nikomu nie potrzebny odział obcych awanturników przetrwał tak długo. W końcu został złapany, rozstrzelany i wszyscy odetchnęli z ulgą. Wrogowie bo pozbyli się niebezpiecznego zadymiarza. „Przyjaciele” bo mogli rozkręcać kult niezłomnego rewolucjonisty. W sumie wszyscy byli zadowoleni.
-
Czytalem, ze w P-47 bylo cos na ksztalt pisuaru.
-
Wyobraźmy sobie, że nie było rozbiorów. Katarzyna pogrywając delikatnie wiąże RON z Rosją. Przy okazji następnej elekcji Car Rosji zostaje Królem RON, mamy unię personalną a potem powoli zostajemy wchłaniani przez imperium. Drugi scenariusz to podczas Kongresu Wiedeńskiego Aleksandrowi udaje się zgromadzić pod swoim berłem większość zaborów pruskiego i austriackiego. Czy byłyby szanse koegzystencji i wywieranie jakiegoś bardziej znaczącego wpływu na politykę cesarstwa? Czy nadal jedyną drogą dla dużej części społeczeństwa były by próby zbrojnego oderwania się od imperium?
-
Od niego zwyczajowo zaczyna się uznawać, ze Rzym wszedł w erę "Dominatu". "Patrycjat" za nami. Władca już nie jest "Primus inter pares". Zaczyna się era purpury i rozbudowanej tytulatury. Osoba cesarza i wszystko co z nią związane zaczyna być niemal święte. Nie wiem czy to był dobry kierunek... No i ten podział Imperium z dwoma Augustami i ich pomocnikami - następcami Cezarami. No i pomysł przechodzenia władcy na emeryturę... W idealnym świecie może by to działało. W realnym gdzie prym wiodą ludzkie ambicje sentymenty i resentymenty to nie mogło się udać. Niebezpieczny pomysł który wstrząsnął Imperium.
-
Oooo! I tu trafiłeś w sedno! Ten z poruszonym "dziobem" to przebrana Figa. Szyja "żurawia" to zakamuflowany ogon Figi. Nie mogłem jej wytłumaczyć aby nim nie merdała! A poważnie. Podejść te ptaszyska dosyć trudno. Jak jest się blisko to zawsze jest dylemat: Strzelać teraz czy jeszcze jeden krok? Na zrobienie zdjęcia ma się naprawdę niewiele czasu a i ptaszyska raczej nie stoją w jednym miejscu (czasem też kłapią dziobami). Gdybym koncentrował się li tylko na zrobieniu perfekcyjnej fotki to pewnie żadnej bym nie zrobił. Udało mi się zrobić 5 klatek zanim żurawie odmówiły współpracy. Na forum wstawiłem tą która wydawała mi się najlepsza. Wiecie, ja nie mam ciągot artystyczno - wystawowych. Robię te zdjęcia dla siebie. Czasem coś zapodaje na forum o wydaje mi się, że może to Was zainteresować. (No i po to aby mi mieszczuchy zazdrościli!)
-
Ależ skąd! Raczej rozbawienia. Secesjonista pokazał swoje koty.
-
Pewnie, że byłem z pieskiem. Przebrałem go za żurawia aby inne wabił. Jeden z tych "żurawi" na zdjęciu to właśnie moja Figa. Zgadniesz która? PS Na cietrzewie do tej pory nie wlazłem (no i za małe aby Figę przebrać w jednego z nich).
-
W końcu podczas ostatniego wiosennego spaceru, tuż przed wyjazdem je dopadłem!!!! Capricornus, Bavarski! Piszcie co jest nie tak!
-
Dozorca domowy - dawniej zwany struplem
gregski odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Aaaa! To ja gapa nie doczytałem, że to ma być w okresie międzywojennym. Ta nahajka to oczywiście czasy carskie. -
Takich zmian nie dokonuje się w kilka lat. To wymaga zmiany mentalności ludzi, przetasowania wartości, stylu życia. Przeciętny szlachcic, nawet o otwartym umyśle był wychowany w przekonaniu że bycie ziemianinem zapewniało nie tylko harmonijne i spokojne życie ale też jedynym zajęciem godnym szlachetnie urodzonego. Paranie się handlem wymagało mieszania się z Łykami czy Żydami co musiało być dla takiego człowieka obrzydliwe. Dwa - trzy lata to zbyt mały okres czasu na przebudowę mentalności.
-
I bardzo dobrze! Mam nadzieję, że Rosjanie odpowiedzą na sankcje przymknięciem kurków z gazem i ropą. Będzie bolało ale latem przetrwamy. Może na skutek takiego posunięcia doszłoby do zakutych europejskich łbów, że uzależnianie się od Moskwy jest polityką samobójczą. Zaś ograniczenie importu gazu i ropy z tego regionu redukuje rosyjski budżet i co za tym idzie możliwości prowadzenia agresywnej polityki.
-
Pejzaż pewnego Miasteczka z Procesem w tle ...
gregski odpowiedział erbsen → temat → Eksploracja i rekonstrukcja historyczna
Przypomniała mi się pewna sytuacja w Rijece. Spacerowaliśmy jakimiś zaułkami. Moja żona jest wyczulona na takie szczególiki i uwielbia fotografować te klimatyczne pierdółki. Zobaczyła w starych mocno "zmęczonych" drzwiach właśnie taką bardzo dekoracyjną klamkę. Długo się przymierzała jak najkorzystniej ją sfotografować w wąskiej i ciemnawej uliczce. Trochę to trwało. Z przeciwka szedł jakiś tubylec. Pewnie przechodził tą uliczką setki razy i już nic na niej nie "widział". Nas zobaczył. Najpierw mnie obrzucił zaciekawionym spojrzeniem. Potem znacznie bardziej badawczo popatrzył na Olkę. Poszedł wzrokiem na obiektywem i utkwił wzrok w owej klamce. Zatrzymał się i zaczął się gapić na przemian to na klamkę, to na Olkę. Trwało to chwilę, po czym jakby się otrząsnął, Wydukał "dobar dan" i lekko zaczerwieniony poczłapał w swoją stronę. Pewnie się zastanawiał co ci zwariowani turyści widzieli w tej starej, skorodowanej klamce... -
Ponieważ ptaszysko lecąc przemieszczało się (i to dosyć szybko) nie miałem czasu na bawienie się ekspozycją. Nastawiłem zdjęcia "sportowe" i trzasnąłem w biegu. Efekt łatwy do przewidzenia. Aparacisko nastawiło się na średnią ilość światła w klatce tragicznie nie doświetlając głównego tematu. Jak pisałem wcześniej, zdarza się a dzięki cyfrowemu zapisowi nie mam poczucia zmarnowania czegokolwiek. Ot, naciska się "delete" i po krzyku. A zawsze warto próbować. Zupełnie z innej beczki. Oto przyczyna moich regularnych spacerów na świeżym powietrzu:
-
Działa, działa! A teraz z pewną złośliwością (nabytą bo wrodzonej nie posiadam) zastanawiam się jak Bavarski poprawi kolorystykę tego zdjęcia?