-
Zawartość
7,422 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez gregski
-
A to faszyzm jest ideologia prawicowa? Czego to czlowiek moze sie dowiedziec na forum! A ja durny myslalem, ze Richard Pipes mial racje mowiac, ze komunizm i faszyzm to blizniacze bekarty marksizmu...
-
Jesli Narya pytal o chemie to chyba najbardziej oczywista jest rewolucja jaka zaszla w drugiej polowie XIX wieku w dziedzinie ladunkow miotajacych. Przejscie od czarnego prochu do silniejszych i bezdymnych ladunkow wymoglo przekonstruowanie pocisku poprzez pokrycie go stalowym plaszczem, zwiekrzylo celnosc oraz zasieg ostrzalu. To zas wywrocilo stara taktyke do gory nogami. (No ale o tym to akurat Razorblade moglby cos wiecej napisac)
-
Trylogia a prawda historyczna
gregski odpowiedział Pancerny → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
No i pytanie, czy mogli pytac o "brata Michala"? Nie znam sie na hierarchi zakonnikow ale zeby zostac "bratem" to chyba trzeba nieco dluzej poterminowac niz jeden tydzien? -
Trylogia a prawda historyczna
gregski odpowiedział Pancerny → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
A co tam pan Michał miał dłużej robić? I tak siedział tam ponoć ponad pól godziny. Anule niebogę opłakał, brata furtiana w cwancygiera ograł, to i czas mu było na Dzikie Pola ruszać. (Te detale podaje za wielkim znawca Trylogii Andrzejem Waligórskim). -
Zgadza sie, TAKICH nie wymaga. Wymaga INNYCH. Co nie znaczy ze jest to gorsze paliwo. W kwestii radzieckich problemow z gasienicami zaryzykowalbym twierdzenie, ze najlepiej bedzie jak sam troche o tym poczytasz przed ryzykowaniem twierdzen.
-
Wątpić jest rzeczą ludzką, tak jak ludzką rzeczą są problemy w opanowaniu technologii hartowania elementów gąsienic. Sowieci mieli z tym spore problemy. A nawet gdy jako tako opanowali ta technologie to i tak resurs ich gąsienic był mniejszy niż niemieckich. Tak, mniej więcej od 25 lat o niej słyszę. Jednak bardziej ciekawi mnie inne Twoja uwaga o "silnikach okrętowych, czyli dieslowskich nie wymagających dobrego paliwa".
-
Nie wytrzymywała obciążeń bo była licha i licho wykonana. Poczytaj też sobie co nieco o gąsienicach i na przykład o tym jakie problemy mieli Sowieci z produkcją sworzni odpowiedniej jakości. Wtedy się zorientujesz czy do tej roboty wystarczy zwykły kowal. A czy mógłbyś nieco rozwinąć ten temat? (Jako członek załogi maszynowej z ponad 25-cio letnim stażem pracy jestem nim dosyć mocno zainteresowany.)
-
To nie zasluga skrzyni tylko jednostkowego nacisku. T 34 mial po prostu dosyc szerokie gasiennice. To byl zupelnie inny rodzaj zawieszenia.
-
Jak już pisałem, mając spore możliwości mogli sobie zaryzykować. Ty bardziej, że nadal gdzie nie gdzie pokutowało przekonanie, że walka myśliwców będzie się odbywała w poziomie i zwrotność ma być podstawową właściwością myśliwca nawet kosztem innych osiągów. (Z tego też powodu Włosi robili CR-42 a Sowieci rodzinę I-15). Całe szczęście, że nasi decydenci odpuścili sobie dwupłaty. Dlatego twierdzę, że gdyby odpuszczono sobie projekt Łosia (z powodów które wcześniej wyłuszczyłem) a zabrano się za budowę myśliwskiego dolnopłatu wykorzystując w tym celu już istniejące silniki to sądzę, że dorobilibyśmy się samolotu przynajmniej na poziomie Fokkera XIX tyle, że z wciąganym podwoziem. Cud techniki to może by i nie był ale i tak powstałby samolot o dwie klasy lepszy od „puławszczaków”. Projekt Jastrzębia był zaś zdecydowanie spóźniony. I to nie patrząc z perspektywy daty wybuchu wojny. Po prostu gdy zaczęto rysować ten samolot to na świecie latały już maszyny lepsze niż założenia projektu. Czyli zanim dopracowano by prototyp (lub prototypy) nie byłoby sensu wprowadzać je do produkcji. Tu zadziałało zupełnie niezrozumiałe dla mnie „chciejstwo”. Projektowano samolot pod nieistniejące silniki. Silniki które miałyby być nowatorskie i absolutnie rewelacyjne. (W sumie dobrze, że chłop poszedł na wycieczkę w te góry i se skręcił kark bo przynajmniej było na co zrzucić klęskę)
-
Podczas lektury natknąłem się na cytaty z naszego nieodżałowanego bohatera. Są one oczywiście tendencyjne i złośliwie wyrwane z kontekstu. Niemniej jednak kierując się własną złośliwością (nabytą bo wrodzonej nie posiadam) postanowiłem je tutaj zmieścić. W swoich dziennikach zapisywał takie myśli jak: „Nienawiść to żywioł walki: nieustępliwa nienawiść do wroga, która pcha człowieka poza jego naturalne ograniczenia, przez co ten człowiek staje się sprawną, gwałtowną, selektywną i zimnokrwistą maszyną do zabijania”. Wizja rewolucjonisty może nieco mało romantycznego ale za to skutecznego. Są też wskazówki natury etycznej: „Jeśli masz wątpliwości, zabij”. Pewnie! Jakieś tam wahania to takie drobnomieszczańskie naleciałości. Ważne tez aby rewolucjonista się nie nudził. W liście do matki z Gwatemali pisał: „Było bardzo zabawnie, co z bombami, mowami i innymi rozrywkami pozwoliło przełamać monotonię w której żyłem”.
-
Nie, nie mialo. Z tym, ze Brytyjczykow stac bylo aby jedna z wytworni zajela sie bardzo konserwatywna koncepcja mysliwca gdyz inne firmy opracowywaly takie konstrukcje jak Hurricane czy Spitfire. My tego luksusu nie mielismy. (Za to mielismy tego pecha, ze pojawil sie u nas Zygmunt Pulawski ze swoja koncepcja ktora byla slepa uliczka w rozwoju lotnictwa.)
-
Moja uwaga o nieudolnosci generala odnosila sie glownie do tego, ze wladze co prawda capnal ale nie bardzo wiedzial co z nia zrobic. Praktycznie cala dekada lat 80-ych to powolne osuwanie sie przy akompaniamencie mniej lub bardziej bezsensownych posuniec. By jedna z tych zalosnych figor znanych z historii ktore cale zycie knuja jak tu sie dostac na szczyt. A gdy juz to osiagna nic nie potrafia rozwiazac. Okazalo sie ze do rzadzenia panstwem sa potrzebne nieco inne kwalifikacje niz grozny wyglad, stanowcza mowa i pinochetowskie okulary...
-
USA - dlaczego nie produkowali ciężkich czołgów?
gregski odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Napisz jeszcze ile sztuk wyprodukowano i jak szeroko używano.... -
Ja bardzo przepraszam ale nie mam żadnych wiadomości z kraju więc chciałem się spytać co takiego się wydarzyło podczas pochówku? Czyżby tłum włóczył trupa po ulicach Rzymu i wyrzucił go do Tybru? Aaaa! Przepraszam! Pomyliło mi się z innym wielce kulturalnym narodem który czasem stawia nam się za wzór. Oczywiście chodziło mi o Warszawę i Wisłę. Atrix, próbowałem Ci wytłumaczyć, że nie każdy musi się wstydzić za to, że żył i pracował w PRL-u. Nie wyszło więc spróbuję jeszcze raz jaśniej. Tak, wielu ludzi brało udział w pochodach pierwszomajowych, akademiach i różnych komunistycznych hucpach. Dla świętego spokoju, dlatego by uniknąć ewentualnych szykan, czy z powodu bliżej niezdefiniowanego strachu przed „Nimi”. Wierz mi jednak, że jest duża różnica pomiędzy ludźmi zagnanymi na pochód a tymi co zaganiali. Ty zaś argumentujesz jak ten mecenas broniący rzezimieszka oskarżonego o napad i rabunek portfela i zegarka: „Wysoki sądzie! Powód jest tak samo winny jak oskarżony, ponieważ obaj brali udział w tym samym zdarzeniu”. Osobiście nie podzielam tego punktu widzenia… Jancet, oczywiście konflikt eskalowała tylko i wyłącznie Solidarność. Strona partyjno-rządowa absolutnie jest tu bez winy. Toteż oceniam całe życie generała Jaruzelskiego a nie tylko decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego. A że wybrał taką drogę życia jaką wybrał jest dla mnie postacią „szemraną”. A wracając do pochówków. Zostało nam jeszcze dwóch żyjących Byłych. Pewnie niedługo dla obu trzeba będzie organizować takie uroczystości. Warto by było opracować jakieś procedury które miały by zastosowanie w sposób uniwersalny niezależnie od opcji politycznej nieboszczyka. Gdzie pochować, jakie egzekwie odprawić i tak dalej… Bo jeśli się tego nie zrobi to znowu będą gorszące przepychanki od Wawelu do bezimiennej mogiły pod płotem.
-
Przepraszam, że post może wydać się nieco chaotyczny ale staram się napisać co przyszło mi do głowy po przeczytaniu postów z ostatnich kilku dni. Ciekawy – Oczywiście nie można wieszać psów na ludziach za to, że nie wiedzieli jak się potoczy historia. Ale… W tamtym czasie obowiązywała teoria „szybkiego bombowca”. Czyli takiego który w bezpośrednim starciu wprawdzie nie ucieknie przed myśliwcem ale jest na tyle szybki że jest w stanie wtargnąć na tern wroga, dokonać ataku i uciec zanim myśliwce zostaną zaalarmowane, poderwane i zanim osiągną wymagany pułap i sektor. Znano tą teorię również jako „Bombowiec zawsze się przedrze”. Wiele państw w Europie hołdowało tej teorii więc na naszych decydentów nie ma co zbytnio psioczyć. Tyle, że jeśli nawet ta teoria okazałaby się być słuszna to ile takich bombowców należałoby posiadać aby wzbudzały strach u naszych obu sąsiadów? 1000? 1500? No bo ta setka czy dwie jakie moglibyśmy mieć na nikim nie robiła by wrażenia. Od początku było jasne, że na tysiące nie byłoby nas stać. Logicznym więc byłoby dać sobie spokój z projektowaniem i produkcją P 37 (jak również i z innymi beznadziejnymi pomysłami) i zająć się na poważnie myśliwcem który również mógłby być wykorzystany jako samolot pola walki. Oczywiście możecie powiedzieć, że koncepcja „jabo” to sprawa późniejsza (P 47, P 51, Typhoon czy Tempest). Ależ wystarczyło poczytać raporty amerykańskich lotników z wojny polsko-bolszewickiej aby zorientować się że myśliwiec może się dobrze sprawić w atakach na cele lądowe. Dlatego uważam, że brnięcie w ten projekt było bez sensu. Dodatkowo ten samolot wcale nie był tak znakomity jak sugerują różne publikacje. Amon, tak z ciekawości, czy można porównać cenę Łosia z cenami innych, podobnych konstrukcji?
-
Kiedy było lepiej?
gregski odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Tematów pokrewnych jest na tym forum z pół tuzina. Jest wiec gdzie popitolić o "motorniczym i o niczym" (bo do tego takie tematy się sprowadzają). -
Pracowalem kiedys z rumunskim II mechanikiem. On tez sie zastanawial nad fenomenem swojego kraju. Pod panowaniem Rzymu byli krotko. Wydaje sie, ze zbyt krotka aby zlatynizowac tak doglebnie cala populacje. Potem prowincja byla ewakulowana. Przez wieki terytorium bylo pod wplywami roznych ludow a mimo to jezyk rumunski jest niewatpliwie jezykiem romanskim. Kolega tez twierdzil, ze np. Transylwanie od Moldawi rozni tylko akcent, sposob mowienia, natomiast slownictwo i gramatyka jest absolutnie taka sama. Mimo, ze przez wieki nalezaly do innych organizmow panstwowych i byly w pewnym stopniu izolowane od siebie. Dlaczego przez tyle wiekow nie zaznaczyly sie glebiej wplywy innych nacji? Na przyklad greckie, tureckie, czy slowianskie?
-
Faktycznie masz racje. Palnalem glupote. Nalezy podziwiac zelazna konsekwencje generala. Mozna powiedziec, ze byl konsekwentny az po grob (a w zasadzie i dalej).
-
To była część kościelna? No teraz to ubawiłem się po pachy!
-
Ale na P 37 który nic nie załatwiał starczyło i kasy i możliwości intelektualnych.
-
Ooo! I to stwierdzenie dokladnie opisuje moje odczucia wzgledem tej osoby.
-
Atrix. Wierzaj mi, nie każdy urodzony przed 1989 roku musi się wstydzić i załatwiać sobie wizę na wschód. Mnóstwo ludzi w PRL-u ułożyło sobie życie i niekoniecznie się sprzedali. Nie byli bohaterskimi i straceńczymi bojownikami o wolność i niezależność kraju ale i zapisali się do partii w nadziei na przywileje i awanse. Nie zostali utrwalaczami i nie donosili na bliźnich za trzydzieści srebrników. Karier nie porobili, żyli spokojnym szarym, nudnym życiem. Za to nie mają się czego wstydzić i nie muszą teraz w równie spektakularnym co fałszywym geście rozdzierać szat i biadać, że się za wcześnie urodzili. Z moim dziadkiem zwykł był popijać wódeczkę człowiek który też przeszedł szlak od „Lenno do Berlina” (piszę w cudzysłowie bo do końca nie jestem pewien gdzie walczył ale z kresów pochodził i w I Armii LWP walczył). Po wojnie w wojsku nie został. Przymusu nie było a jak sam mówił po tym co zobaczył w Sowietach nie chciał brać udziału we wprowadzaniu tamtejszych porządków. Po wojnie domy budował. Jako prosty murarz. Jaruzelski wykształcony był. Nie musiałby śmigać z zaprawą. Mógłby być nauczycielem czy urzędnikiem… . No ale widać nie napatrzył się wystarczająco mocno na sowiecki raj i zapragnął pomagać we wprowadzaniu go w naszym kraju. Musiał to robić bardzo dobrze skoro błyskawicznie awansował. Pomimo tak nieprawidłowego pochodzenia. Musiał być nie lada fachowcem. Musiał też przekonać towarzyszy, że i herbowy może być dobrym komunistą. W tym czasie Stanisław Skalski, syn małorolnego chłopa gnił w celi śmierci. Widać nie był tak dobrym fachowcem w swojej dziedzinie… albo tak żarliwym komunistą. Ale, ale! Żarliwi komuniści jak Gomółka, czy Spychalski w tamtym czasie też mieli pod górę… No widać pan Jaruzelski miał szczęście i szedł w górę jak balon z wodorem. Z tym, że balony dosyć szybko pękają a on wytrzymał ciśnienie. Jak w 1968 roku (poprawcie jeśli się walnąłem w dacie) wskoczył na stanowisko MON to dotrwał aż do solidarnościowej „pieriedyszki”. To w sumie nawet ciekawe. Kiedyś pisali w Najwyższym Czasie, że nominację dostał z błogosławieństwa Moczara (chociaż w tamtym czasie chodziło ogłoszenie: „Szlak bojowy od Lenino do Berlina zamienię na 3 lata partyzantki na Kielecczyźnie). Zanim posunęli jego protektora zdążył sam posunąć z armii paru semitów (podaje to co zapamiętałem z artykułu ale jak ktoś chce to i danych statystycznych się dogrzebie). Co ciekawe po skończonej antyżydowskiej chucpie nie podzielił losu Moczara ale potrafił podczepić się pod tow. Wiesława, którego niemal za chwilę pomógł Gierkowi wysadzić z siodła. Co Gierek o nim później pisał to każdy może sobie sam przeczytać. Kanię wymanewrował ale Kania chyba nigdy nie był na tyle ostrym graczem aby mu zaszkodzić. Nawet w swym wywiadzie jaki dał już po upadku komuny nie ukrywał niechęci do generała aczkolwiek wyrażał ją w bardzo oględny sposób. Nie wiem czy i czyim agentem był Jaruzelski (aczkolwiek nie zdziwiłbym się gdyby nim był). Wiem natomiast, ze był świetnym żeglarzem. Potrafił wyczuć skąd wiatr wieje i znakomicie łapać go w żagle. Że przefrymarczył Pana Boga (którego tak żarliwie w młodości wzywał) za sowieckie srebrniki to w sumie sprawa jego sumienia. Ja mam do niego innego żal o co innego. O tragiczną nieudolność w kwestii rządzenia. Spryt intryganta może wystarczyć do pięcia się po szczeblach kariery ale to za mało gdy rzeczywiście wymagane cechy lidera. Gdy spacyfikował kraj i miał całą władzę w ręku (był tylko wasalem Moskwy szczęśliwej, że zdusił kontrrewolucję) ciasnota horyzontów nie pozwoliła mu zrozumieć, że sytuacji w jakiej znalazł się kraj nie rozwiążą zupackie metody. A po takie sięgnął. (I dlatego ironicznie przywołałem jego walkę z bimbrownikami). Zdrowej kapitalistycznej gospodarki wprowadzić nie mógł ale drogą którą wtedy chwalili się Węgrzy można był podążać. Albo chociaż spróbować. Zamiast tego ściganie bimbrowników, spekulantów, nielegalnego uboju (kurde, chłop wyhodował świnie i nie mógł ja sprzedać komu chciał! To były czasy), ludzi ukrywających swoje wykształcenie (pensja ciecia była wyższa niż nauczyciela, roboty mniej i jeszcze mieszkanie służbowe dawali to niektóre magistry się garneli). Dzięki temu człowiekowi na malowanie trawników i strząsanie liści straciliśmy praktycznie całą dekadę lat 80-tych. A może się czepiam? Może gdyby nie marazm spowodowany przez Jaruzelskiego to socjalizm nie zbankrutowałby w Polsce tak szybko? Gdyby mu się jakieś reformy udały (no chociaż reforemki) to ten syf trwałby jeszcze parę lat dłużej. Możliwe, ale ja mu za jego nieudolność dziękował nie będę. Mówią, że nie ma Orderu, czy odznaczenia którego by nie sprostytuowano. Pewnie podobnie jest z zaszczytnymi miejscami pochówku. Dlatego jak dla mnie niech go chowają gdzie chcą. Ja mu kwiatków na grobie kłaść nie zamierzam gdziekolwiek by on nie był. Uffff! Ale się rozpisałem! A miałem nie dać się sprowokować do poważnej dyskusji na ten w sumie bolesny temat. Starzeje się.
-
A pisałem, że będą problemy z pochówkiem! Niestety to jednak były prezydent RP. W tym momencie przypominam się opowieść Wojciecha hrabiego Dzieduszyckiego o którymś ze swych przodków który tymi słowami zwrócił się do jakiegoś dygnitarza galicyjskiego sejmu krajowego: „Ekscelencjo, jest pan skurwysynem”. Spodobało mi się bo zawiera i szacunek do urzędu i dezaprobatę dla człowieka (aczkolwiek nie namawiam by pisać mu na nagrobku „Tu leży Jego Ekscelencja … i tak dalej”). Co do miejsca to ja bym go pogrzebał w Alei Zasłużonych. Więcej takich jak on tam leży więc wystarczy do istniejącej nazwy dorzucić „dla PRL-u” i będzie się zgadzała z zawartością. (Tych przyzwoitych co nie pasują można ekshumować) Żeby napisać coś miłego o nieboszczyku to chciałem przypomnieć porywającą, ba nawet epicką walkę jaką stoczył z bimbrownikami. Doszło do tego, że na Suwalszczyźnie na której zwykłem spędzać wakacje ludzie nie ważyli się napędzić więcej niż lokalny komendant MO (z którym się zresztą wymieniali na receptury i gotowy produkt). Bój trwał długo i został przerżnięty przez naszego bohatera z kretesem mimo, że w pewnym momencie to za ten proceder groziło chyba nawet rozstrzelanie (w zawieszeniu na trzy lata). No ale dzięki temu w społeczeństwie upowszechniła się wiedza na temat bitwy pod Grunwaldem. A poważnie? Poważnie to i tak wszyscy wiedzą co o nim myślę.
-
O lewatywie w różnych epokach
gregski odpowiedział adamhistoryk → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Wiem o karnym pozbawianiu deseru no ale żeby karać z drugiej strony przewodu pokarmowego to nie słyszałem. -
O lewatywie w różnych epokach
gregski odpowiedział adamhistoryk → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Artretyzm