Stary belfer
Użytkownicy-
Zawartość
47 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Stary belfer
-
No cóż, o obronie Grodna opowiadał mi mój Stryj, dziś 93 letni, schorowany starzec, który był uczestnikiem tej obrony. Jestem w trakcie przepisywania na komputerze jego wspomnień (które spisał ok. 15 lat temu). Jak będę miał całość, to wrzucę na tutejszy portal.
-
Proszę nie obrażać Czechów! Wszak w XV w. uchodzili obok Szwajcarów za najdzielniejszych żołnierzy. A pojęcie pokoju za wszelką cenę ukuł Józef Beck. [ Dodano: 2008-09-10, 23:04 ] Z góry przepraszam za cyniczny dowcip, ale tak sobie skojarzyłem, że Hitler popełnił samobójstwo bo zabrakło pappersów dla dorosłych w jego bunkrze.
-
Czy kiedykolwiek Lwów do Nas wróci?
Stary belfer odpowiedział dzionga → temat → Historia Polski ogólnie
Historyku nigdy nie mów nigdy. Co będzie za trzydzieści lat? Jedynie Bóg to wie.... -
Kto w historii Polski zasłużył na Nobla, ale go nie dostał?
Stary belfer odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Historia Polski ogólnie
Stefan Banach - tylko z matematyki nie przyznają tej nagrody Aleksander Wolszczan - za odkrycie pierwszych planet poza układem słonecznym Zofia Kossak-Szczucka - za "Krzyżowców" Stanisław Lem - za całokształt twórczości Ryszard Kapuściński - za (do wyboru) "Wojnę futbolową", "Cesarza", "Szachinszacha", "Imperium". -
Raczej oficer prowadzony, zwłaszcza po tym jak Maleszka napisał na niego donos.
-
Ano właśnie, dlaczego taka książka nie powstała? Jak mawia Lesław Maleszka- to doskonałe pytanie.
-
Szanowni Dyskutanci. Poniekąd zgadzam się w wypowiedzią Ciekawego, że sprawa współpracy Lecha Wałęsy z SB to niejako temat zastępczy. Ale, jeśli tak, to należy się zastanowić, komu zależy na wywoływaniu takiego tematu teraz.... Natomiast co do meritum sprawy. Moim zdaniem należy odróżnić dwie sprawy. Sprawa pierwsza to współpraca Lecha Wałęsy z SB; sprawa druga to zachowanie Lecha Wałęsy i jego otoczenia w wolnej Polsce, kiedy zaczęły się szerzyć pogłoski o jego agenturalnej współpracy. Poniżej odniosę się do tych dwóch spraw. 1) Czy Lech Wałęsa miał w swoim życiorysie epizod związany ze współpracą z SB? Wiele wskazuje, że tak, choć nie wykluczałbym tu fałszywek, sporządzanych przez esbecję. No, ale zastanówmy się na tym, że L. Wałęsa jednak na początku lat siedemdziesiątych, tuż po wydarzeniach grudniowych taką współpracę podjął. Czy można go za ten fakt potępić? Owszem, wspólpraca z SB nie należy do chwalebnych kart życiorysu ale.... Ale postawmy się w takiej oto sytuacji. Prosty robotnik z głebi Polski przybywa do Gdańska pracować w stoczni. Praca ta jest dla niego awansem, wyrwaniem się z zabitej deskami prowincji do wielkiego świata. Tu pragnie ułożyć sobie życie. I tu zastają go wydarzenia grudniowe. Brutalna pacyfikacja słusznego buntu robotniczego przez pzprowskie władze. Wałęsa nie jest tylko biernym świadkiem, jest członkiem komitetu strajkowego. Zostaje zatrzymany przez milicję, jest przesłuchiwany, pewnie zastraszany, że zrobią z niego szmatę, że ma na utrzymaniu rodzinę itp. itd. Kto z nas w takiej sytuacji słysząc propozycję o podpisaniu zobowiązania do współpracy tego by nie zrobił. Nie istniał wówczas KOR, Warszawa, gdzie możnaby taką sprawę ewentualnie nagłośnić była daleko. A zresztą komu miałby o tym fakcie opowiedzieć Wałęsa, skoro nie istniała wówczas wolna prasa, a nawet wstosunku do przyjaciół należało mieć ograniczone zaufanie, bo nie wiadomo było czy oni nie współpracują z SB. Z drugiej strony nowy I sekretarz PZPR Edward Gierek dawał nadzieję na zmianę, na poprawę warunków życia i faktycznie przez pierwsze cztery lata rządów Gierka tę poprawę było bardzo mocno widać. Polska się zmieniała i to zmieniała na lepsze. Jeśli L. Wałęsa faktycznie podpisał zobowiązanie do współpracy, to musiał być słabym agentem, skoro, jak wynika z dokumentacji, już od 1974 nie spotykał się z esbekami, a w 1976 roku został wypisany z ewidencji agentów. Porównajmy choćby tę sytuację z takimi osobami jak Lesław Maleszka czy Kazimierz Koźniewski, którzy ochoczo pisali raporty i analizy dla SB, a także donosili nawet na swoich najbliższych. Tak więc, jak widać z powyższego wywodu nie potępiam Wałęsy za fakt podpisania zobowiązania do współpracy z SB. To były inne czasy i wówczas obowiązywały nieco inne standardy zachowań. 2) Natomiast zdecydowanie negatywne odczucia budzi we mnie postawa Lecha Wałęsy i jego otoczenia po 1989r. Polska stawała się wolnym krajem i oświadczenie Wałęsy, że został złamany i podpisał zobowiązanie do współpracy stanowiłoby potężny akt oskarżenia wobec systemu komunistycznego i pokazywało, że kiedy społeczeństwo nie było zjednoczone, nie było świadome swoich praw, to esbecja robiła co chciała i łamała nawet takich ludzi jak Wałęsa. Niestety, Wałęsa nie stanął w prawdzie, nie wyjaśnił społeczeństwu swojego uwikłania z początku lat siedemdziesiątych. Nie wyjaśnił, czy dokumenty te to oryginały czy fałszywki. Co więcej, jak pokazuje film 'Nocna zmiana', stał na czele tych, którzy starali się zagmatwać sprawę lustracji. Żenujące wręcz było zachowanie Wałęsy, gdy w audycji T. Lisa zabiegał o świadectwo moralności od gen. Jaruzelskiego. Żenujący był także wywiad, którego L. Wałęsa udzielił K. Skowrońskiemu w III programie Polskiego Radia. I mam do Lecha Wałęsy pretensje, że w wolnej Polsce nie potrafił stanąć w prawdzie i wyjaśnić do końca mniej chwalebnych kart swojego życiorysu. Mam również pretensje do otoczenia Lecha Wałęsy, że nie potrafiło przekonać go do wyjaśnienia tego uwikłania. Bo co zrobił Jarosław Kaczyński, gdy dowiedział się ponoć od Andrzeja Milczanowskiego, że L. Wałęsa jest agentem? Nic. I milczał przez 17 lat! Nawet gdy był w ostrym konflikcie Wałęsą - to się nazywa lojalność :twisted: A co zrobili inni: Andrzej Drzycimski, wspomniany Andrzej Milczanowski (który zrobił aferę z Józefem Oleksym), Jerzy Konieczny.... Dwaj w/wymienieni zawieźli akta esbeckie Wałęsie nie troszcząc się o tę dokumentację i przekazali ją prezydentowi na podstawie zwykłej notatki służbowej. Potem okazało się, że akta z Kancelarii Prezydenta wróciły niekompletne i fakt ten ujawnił po chyba trzech latach od zwrotu Zbigniew Siemiątkowski, który wówczas był szefem MSW. Gdyby Polska była krajem w pełni demokratycznym, to coś takiego byłoby aferą na miarę Watergate. No cóż niestety zmowa elit wyklucza jawność i w tej sprawie.
-
Kinematografia PRL-u
Stary belfer odpowiedział ciekawy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
I z gramofonu puszczają przedwojenne polskie szlagiery: "Jesienne róże", "Ta ostatnia niedziela"..... a przecież mogliby puścić choćby "Lili Marlen". -
No cóż, Wanda Wasilewska, córka Leona Wasilewskiego, jednego z najbliższych współpracowników Marszałka też się sq..nksowała. Pod koniec lat osiemdziesiątych, kiedy gołym okiem było widać, że komuna się sypie, rozmawiałem z jedną komunistką, która przeszła Syberię (tam zmarła jej dwuletnia córka), która powiedziała mniej więcej tak - Tylko ludzie nienormalni mogą się sprzeciwiać Związkowi Radzieckiemu. Przecież jak Związek Radziecki i partia będą chciały to odpalą rakiety i nic nie zostanie i nikt im się nie sprzeciwi. Można głodować i chorować, ale nie wolno się sprzeciwiać Związkowi Radzieckiemu.No, ale jak opowiadała o swoich syberyjskich przeżyciach, to przerażenie ogarniało (np. o przypadkach kanibalizmu w zimie 1941/42, gdy Niemcy podchodzili pod Moskwę). I nie winiła za to komunizmu, tylko jakichś niesprecyzowanych 'onych'. "Oni nie dowieźli jedzenia", "oni nie dali opału na zimę" itp. itd.
-
Tuż przed stanem wojennym i jego początek
Stary belfer odpowiedział Tomasz N → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Dobrze, że nie strzelali, to już była godzina policyjna. W nocy z 24 na 25 grudnia 1981 i z 31 grudnia 1981 na 1 stycznia 1982 specjalnym dekretem WRON zawieszono godzinę milicyjną. -
Prawdopodobnie mielibyśmy rządy Trockiego i tzw. "starych bolszewików" (Zinowiewa, Kamieniewa, Radka, Bucharina). [ Dodano: 2008-06-09, 21:39 ] Traktat w Rapallo został zawarty jeszcze za życia Lenina i to Lenina myślącego - 16.04.1922 (proces choroby pogłebił się coś koło wiosny 1923r.)
-
Koenigsberg = Królewska góra.Podobnie jak Piła to nie Schneidemuell bo to oznacza kamień młyński. Zresztą Niemcy nieświadomie zachowali wiele nazw strarosłowiańskich np. Kolberg to dosłowne pomoskie Kołobrzeg. Belgard to Białogród (Białogard), Stargard to Starogród. Ba, nawet nazwa Berlin ma słowiańską genezę, tak jak Koeslin (Koszalin), Karlin (Karlino). [ Dodano: 2008-05-12, 21:55 ] W średniowieczu msze odprawiano po łacinie, jedynie kazania głoszono w językach narodowych. Sobór Trydencki wprowadził czytania ewangelii w językach narodowych.
-
Fala weszła od drugiej połowy lat sześćdziesiątych, coś mniej więcej jak pojawienie się gitowców.
-
Jeśli nie Rydz-Śmigły to kto NW?
Stary belfer odpowiedział Albinos → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
A ja odwrotnie. NW powinien mieć autorytet w armii, choć może być gorszym analitykiem i strategiem. Od tego ma szefa SG. -
Traktat Ryski czy Linia Curzona? - granice RP
Stary belfer odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Tylko nie wiem, czy jako naród przetrwalibyśmy ten eksperyment. -
Na kogo byś głosował w wyborach do Sejmu RP w 1919 roku?
Stary belfer odpowiedział Andrzej → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jak mój pradziadek na monarchistów. -
1) Lenin zmarł w styczniu 1924 r. 2) Od maja 1922 przebywał w Gorkach, leczony przez doktora Awienzowa i niemieckiego lekarza Ottfrieda Foerstera. Lenin wówczas wyglądał tak: http://free.of.pl/s/stalin/galeria/roslina.html
-
Kinematografia PRL-u
Stary belfer odpowiedział ciekawy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Ach, dlaczegóż o nich zapomniałem? Oprócz "Jak rozpętałem Drugą Wojnę Światową" również takie trochę bardziej poważne, jak: "Jarzębina Czerwona", "Ostatnie dni", "Kierunek Berlin" czy też nawe "Kanał". To były filmy, ehh... "Agent nr 1" - film o Jerzym Iwanowie-Szajnowiczu, "Westerplatte" z kapitalną rolą Zygmunta Hubnera, " Placówka nr 1" - o obronie poczty gdańskiej (wystąpił tam 12 letni Piotruś Fronczewski), seriale "Kolumbowie" i "Podziemny front". -
Z kim Polska mogla zawrzeć sojusz aby uniknąc wojny?
Stary belfer odpowiedział zdzicho0 → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
1937 lub początek 1938 - przystąpić do Małej Ententy -
Polska z Hitlerem atakuje ZSRR
Stary belfer odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Kiedyś prowadził pisemko "Sprawa polska". Napisał tam był artykuł o tym, że należało przed 1939 r. związać się z Niemcami i to by Polsce na dobre wyszło. Niestety, nie jestem zwolennikem myślenia w kategoriach prof. Wieczorkiewicza, stąd moja odpowiedź. -
Polska z Hitlerem atakuje ZSRR
Stary belfer odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Nie chce wyjść na jakiegoś czepialskiego, ale czy do NATO nie weszliśmy przypadkiem 12.03.1999r.? No cóż skleroza :cry: Sprecyzujmy: Nie podjęli takich działań, na jakie byśmy oczekiwali. pzdr. To prawda, ale nawet podjęcie takich niemrawych działań spowodowało pewną panikę wśród niemieckich dowódców (zaczęli wycofywać część lotnictwa). To z kolei umożliwiło kontratak polski nad Bzurą. -
Polska z Hitlerem atakuje ZSRR
Stary belfer odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Przepraszam za dłuuuuuuuugi post: Szanse polityczne Polski w 1939 roku Polska po 123 latach rozbiorów w 1918 r. odzyskała niepodległość. Odzyskanie niepodległości oznaczało jedynie odrodzenie państwa. Nie określone jednak były jego granice. Polska o swoje granice musiała walczyć przez cztery kolejne lata i dopiero III Powstanie Śląskie określiło polskie granice zachodnie, a włączenie tzw. Litwy Środkowej w skład terytorium Rzeczpospolitej Polskiej w 1922 roku. ostatecznie ustaliło przebieg polskich granic do 1938 roku, kiedy to Polska zajęła sporny z Czechosłowacją teren Zaolzia. Jak wiadomo Polska w okresie międzywojennym pozostawała w ścisłym sojuszu wojskowym z Francją. Związek pomiędzy Francją i Polską miał na celu przede wszystkim obronę przez Niemcami, których polityka zagraniczna przez cały okres międzywojenny dążyła do odzyskania ziem, utraconych na rzecz Polski i Francji po I wojnie światowej. Sojusz polsko-francuski zakładał, że w przypadku ataku na jedną ze stron, drugi sojusznik automatycznie wypowie wojnę agresorowi i w miarę swoich sił i środków wspomoże zaatakowanego. Układ ten przewidywał pomoc militarną w ciągu 14 dni od daty wypowiedzenia wojny. Podobny sojusz w sierpniu 1939 r. Polska zawarła z Wielką Brytanią. Tak więc, per analogiam, zawarte sojusze pomiędzy Polską a Francją i Wielką Brytanią przypominały w swoim charakterze te, jakie zawarła polska w 1998 r. przystępując do NATO. Połączony potencja militarny Francji, Wielkiej Brytanii i Polski przewyższał siłę militarną Niemiec i w przypadku osamotnionego ataku Niemiec na Polskę (bez pomocy ZSSR) i podjęcia działań militarnych przez naszych sprzymierzeńców, należy domniemywać, że wojna zakończyłaby się stosunkowo szybko klęską Niemiec. Przypuszczenia te są bardzo prawdopodobne, ponieważ Niemcy, po zakończeniu kampanii wrześniowej w Polsce wyczerpali w 80% zapasy amunicji artyleryjskiej, w 85% zapasy materiałów pędnych i w 75% zapasy amunicji strzeleckiej. Tak więc, jeśli Francja i Wielka Brytania podjęłyby działania wojenne to klęska Niemiec byłaby nieuchronna nie tylko na skutek przewagi militarnej połączonych armii polskiej, francuskiej i brytyjskiej, ale także z uwagi na wyczerpanie zapasów, koniecznych do prowadzenia wojny. Należy nadmienić, że z pierwszego elementu umów zawartych z Polską obaj polscy sojusznicy wywiązali się, ponieważ po ataku Niemiec na Polskę, oba państwa wypowiedziały po 48 godzinach wojnę agresorowi. Natomiast należy także podkreślić, że sprzymierzeńcy Polski nie do końca wywiązali się z drugiego elementu umowy sojuszniczej, ponieważ nie podjęli działań zaczepnych w stosunku do Niemiec. Alianci powinni byli podjąć działania wojenne w dniu 17 września 1939 r.. Nie podjęli ich jednak. Na decyzję o nie podejmowaniu działań zaczepnych w stosunku do Niemiec wpłynęła prawdopodobnie rozpoczęta w dniu 17 września 1939 o godz. 300 agresja wojsk sowieckich na Polskę – no ale są to tylko moje przypuszczenia. Tak więc, biorąc pod uwagę realia, w jakich działały władze polskie przed wrześniem 1939 r. należy stwierdzić, że warunki umów wojskowych zawartych przez nasz kraj były korzystne i wydawały się wystarczającą zaporą dla rewizjonistycznej polityki Niemiec. Oczywiście, z dzisiejszego punktu widzenia można zarzucać ówczesnym władzom polskim nie brania pod uwagę możliwości porozumienia pomiędzy hitlerowskimi Niemcami a ZSSR. Ale, do czerwca – lipca 1939 r. wydawało się, że sojusz taki jest wykluczony. Włodarze polityczni III Rzeszy z Adolfem Hitlerem na czele cały czas podkreślali niebezpieczeństwo „bolszewizacji” Europy, a Stalin i dwaj kolejni ministrowie spraw zagranicznych ZSSR Litwinow i Mołotow wielokrotnie głosili potrzebę walki z niemieckim faszyzmem, ba nawet ZSSR do końca czerwca 1939 r. prowadził rozmowy z Francją i Wielką Brytanią w sprawie zawarcia ewentualnego paktu antyniemieckiego. Sojusz niemiecko – sowiecki tym bardziej wydawał się być nieprawdopodobny, ponieważ obie strony czynnie zaangażowały się w popieranie zwalczających się stron w wojnie domowej w Hiszpanii. Należy również podkreślić, że zawarte w dniu 23 sierpnia 1939 r. porozumienie o współpracy pomiędzy Rzeszą Niemiecką a ZSSR choć mogło budzić niepokój ze strony Polski, oficjalnie nie zawierało sformułowań, niezgodnych z prawem międzynarodowym i stosunkami pomiędzy państwami, a o tym, że pakt ten zawiera tajną klauzulę, która określała nowe granice wpływów obu państw, zrealizowane m.in. kosztem Polski, światowa opinia dowiedziała się oficjalnie dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy prezydent Rosji Borys Jelcyn, przekazał kopię tejże klauzuli władzom polskim. Tak więc o tym, że Niemcy i Rosja Sowiecka planują wspólne działania przeciwko Polsce ówczesne władze Polski mogły przekonać się dopiero o godz. 300 w dniu 17 września 1939, gdy wojska sowieckie przekroczyły granicę naszego kraju. Ale nawet wkroczenie wojsk sowieckich do Polski nie do końca przekonało władze II Rzeczpospolitej co do intencji ZSSR. Przecież rozkaz Naczelnego Wodza marszałka Rydza-Śmigłego wyraźnie stwierdzał: „z Sowietami nie walczyć, chyba że siłą przystępują do rozbrajania”. Krytykując więc politykę zagraniczną władz Polski przedwrześniowej, należy więc zastanowić się, czy istniały alternatywne rozwiązania, które mogłyby władze te wprowadzić w życie, chcąc uniknąć wojny. Moim zdaniem istniały trzy alternatywne scenariusze polskiej polityki zagranicznej, które ówczesne władze mogły brać pod uwagę. Były to: – sojusz z ZSSR, – sojusz z Niemcami, – stworzenie szerokiego bloku obronnego państw Europy Środkowej, obejmującego państwa bałtyckie, Polskę, Czechosłowację, Węgry, Rumunię, Jugosławię i Bułgarię. 1. Sojusz z ZSSR Moim zdaniem władze Polski nie brały poważnie pod uwagę sojuszu militarnego z Rosją Sowiecką. Składały się na takie stanowisko zaszłości historyczne – pamięć zaborów, Powstań Narodowych, skierowanych głównie przeciwko Rosji, czynu legionowego, a także zwycięskiej dla Polski wojny 1920 r.. Pamięć o tych wydarzeniach była żywa w społeczeństwie polskim i kultywowana przez władze. Sojusz z ZSSR siłą rzeczy musiałby tę pamięć osłabiać, zacierać. Dobry pod tym względem jest przykład przywołanej przez Pana Wojciecha Turka Finlandii, gdzie po wojnie bardzo mało dyskutowano o wojnie sowiecko-fińskiej 1939 r., a poważniejsze opracowania w tej sprawie Finowie zaczęli publikować dopiero w czasach pierestrojki Gorbaczowa. Przeciwko takiemu sojuszowi przemawiała także sytuacja wewnętrzna w ZSSR. Polskie władze doskonale wiedziały o przymusowej kolektywizacji sowieckiego rolnictwa i wynikającym z niej głodzie na Ukrainie, czystkach w aparacie władzy sowieckiej, prześladowaniach religijnych. Sojusz z takim państwem nie przestrzegającym norm prawa i ograniczającym wolności ludzkie swoim obywatelom na pewno utrudniłby Polsce funkcjonowanie na arenie międzynarodowej, zmniejszył obroty w handlu zagranicznym, spowodował wycofanie się wielu inwestorów zagranicznych (niewiele osób wie, że np. General Motors planował wybudowanie w Polsce w latach czterdziestych dużej fabryki samochodów z docelową produkcją ok. 30 tys. aut rocznie). Ponadto myślę, że gdyby nawet do takiego sojuszu doszło, to w krótkim czasie Polska stałaby się republiką sowiecką. Dość przypomnieć w tym miejscu doświadczenie państw bałtyckich z roku 1940. czy też doświadczenia państw Europy Środkowej po 1945 r., szczególnie Czechosłowacji i Rumunii, w których do 1947 r. rządziły siły niekomunistyczne, jednakże wyrażające dużą sympatię dla ZSSR. No, ale sympatia do ZSSR niekomunistycznych władz czechosłowackich i rumuńskich nie uchroniła tych państw od dokonania przez komunistów, za zgodą i poparciem Moskwy, przewrotów, po których siły prosowieckie i komunistyczne objęły władzę i rozpoczęły w tych krajach ofensywną sowietyzację. Twierdzenia, że w Polsce komuniści mieli małe wpływy i społeczeństwo polskie nie zgodziłoby się na przejęcie władzy przez sowieckich agentów, pragnę przypomnieć, że w czasie i po II wojnie światowej komuniści również mieli małe wpływy w społeczeństwie polskim, ale Stalin i tak postawił na nich, jako na najlepszych wykonawców swoich poleceń. No, a ponadto, w sytuacji, gdy sojusz z ZSSR zostałby zawarty dobrowolnie w okresie pokoju, a nie w wyniku prowadzenia działań wojennych, Stalin miałby do dyspozycji nie tylko Bieruta, Bermana, Radkiewicza, Różańskiego i Fejgina, ale także Jana Turlejskiego, Marcelego Nowotkę, Pawła Findera, Janka Krasickiego, Hankę Sawicką i wielu innych komunistów i sowieckich agentów, którzy nie zginęliby w czasie II wojny światowej. Myślę także, że sojusz z ZSSR doprowadziłby do oddania przez Polskę sporych obszarów kresów Rzeczpospolitej w ramach łączenia Ukraińców i Białorusinów. Być może Polska zachowałaby Lwów , Grodno i Brześć, ale Tarnopol, Stanisławów, Baranowicze i Wilno prawdopodobnie znalazłyby się poza Polską Republiką Rad. 2. Sojusz z Niemcami Niemcy w kwietniu 1939 r. sformułowały dwa żądania wobec Polski, od spełnienia których uzależniały normalizację obustronnych stosunków. Były to: wyrażenie przez Polskę zgody na włączenie Wolnego Miasta Gdańska w skład Rzeszy Niemieckiej, oraz zgoda na przeprowadzenie przez terytorium Polski eksterytorialnej autostrady, łączącej ziemie państwa niemieckiego, rozdzielone terytorium polskim, tzw. korytarzem pomorskim. Żądania te, z dzisiejszej perspektywy, mogą się wydawać niezbyt wygórowane. Bo cóż to jest, włączenie miasta w 87% zamieszkałego przez Niemców do Rzeszy Niemieckiej i wybudowanie eksterytorialnej autostrady. Niewiele w porównaniu ze skutkami ich odrzucenia (oczywiście patrząc z dzisiejszej perspektywy i wiedząc, że m. in. te właśnie dwa żądania sprowokowały wybuch II wojny światowej). Żądania te jednak zostały przez Polskę zdecydowanie odrzucone, a przemówienie ministra Józefa Becka, stanowiące odpowiedź na niemiecką ofertę weszło do polskiego kanonu przemówień historycznych. Dlaczego te żądania zostały odrzucone? Władze Polski zdawały sobie przecież sprawę z różnicy w przewadze militarnej Polski i Niemiec. Wiedziały, że bezpośrednia konfrontacja obu państw doprowadzi do klęski Polski. Oczywiście ówczesne władze naszego kraju brały pod uwagę pomoc sojuszniczą Francji, ale nie to moim zdaniem było przyczyną odrzucenia żądań niemieckich, ale doświadczenie czechosłowackie. W lecie 1938 r. Czechosłowacja na podstawie układu monachijskiego, podpisanego przez cztery mocarstwa europejskie (Niemcy, Francję, Wielką Brytanię i Włochy), zgodziła się na przekazanie Rzeszy Niemieckiej obszaru tzw. Sudecczyzny (Sudetenland). Fakt, iż obszary te zamieszkiwała w 70% ludność niemiecka, stanowił wystarczający powód dla czterech mocarstw, aby wywrzeć na Czechosłowację taki nacisk, aby zrzekła się ona tych terenów na rzecz Niemiec. Ale faktem jest także, iż tereny te były dość silnie ufortyfikowane i w razie niemieckiego ataku na Czechosłowację, stanowiłyby silny punkt obrony. Po oddaniu Sudecczyzny Niemcom, niepodległy byt Czechosłowacji trwał bardzo krótko, skończył się w mar-cu 1939 r. po wkroczeniu Wehrmachtu do Pragi i utworzeniem tzw. Protektoratu Czech i Moraw z Reinhardem Heydrichem na czele. Co prawda Słowacja zachowała samodzielny byt państwowy, ale stała się państwem silnie uzależnionym gospodarczo i politycznie od Niemiec. Myślę, że władze II Rzeczpospolitej przewidywały, iż zgoda na niemieckie żądania oznaczać będzie dalsze ustępstwa na rzecz III Rzeszy, które w rezultacie doprowadzą do przejęcia przez Niemcy całości ziem, utraconych na rzecz Polski po I wojnie światowej oraz uzależnienia ekonomicznego i politycznego Polski od Rzeszy. Nawet jeśli Niemcy zachęciłyby i wspomogły Polskę przy zajęciu Litwy i uzyskaniu dostępu do morza poprzez port w Połądze to i tak nie zmieniłoby to faktu, że Polska stałaby się państwem satelickim wobec Niemiec. Wydaje mi się, iż w końcu Polska uzyskałaby podobny status w stosunku do III Rzeszy, jaki posiadała Finlandia w stosunku do ZSSR po II wojnie światowej. 3. Stworzenie szerokiego bloku obronnego państw Europy Środkowej, obejmującego państwa bałtyckie, Polskę, Czechosłowację, Węgry, Rumunię, Jugosławię i Bułgarię (blok państw międzymorza) Utworzenie takiego bloku zakładał jeszcze Józef Piłsudski. Niestety, Jego starania nie zakończyły się powodzeniem. Ale, czy zbudowanie takiego bloku w ogóle było możliwe? Moim zdaniem nie, nie było możliwe. Istniało zbyt wiele różnic dzielących te państwa,. Wszak Polska i Litwa do wiosny 1939 r. pozostawały w stanie formalnej wojny. Podobnie było z Rumunią i Węgrami. W stosunkach polsko – czechosłowackich również istniało napięcie, wynikające ze sporu o Zaolzie. Ponadto Węgry i Bułgaria upatrywały w Niemczech swojego naturalnego sojusznika. Czechosłowacja zaś mia-ła przyjazne, wręcz wzorcowe stosunki dyplomatyczne z ZSSR. Oczywiście, nawiązanie wiosną 1939 r. stosunków dyplomatycznych między Polską a Litwą było wynikiem za-jęcia przez Niemcy okręgu Kłajpedy, ale na zawiązanie bliższego sojuszu militarno – politycznego wszystkich państw mię-dzymorza było już za późno. Wszak w tym samym czasie Polska zajęła Zaolzie, a więc sojusz polsko – czechosłowacki był w tym stanie rzeczy wykluczony. Tak więc, stworzenie bloku polityczno – militarnego państw międzymorza moim zdaniem nie było możliwe. Reasumując, polityka władz polskich przed wrześniem 1939 r. , aczkolwiek nie wystrzegająca się błędów, nie powinna być przedmiotem potępienia. Polskie władze działały w określonych uwarunkowaniach politycznych, które to warunki wymuszały prowadzenie takiej a nie innej polityki. Myślę również, że władze II Rzeczpospolitej, zawierając takie a nie inne sojusze militarno-polityczne działały w najlepiej pojętym interesie całego narodu. No cóż rzeczywistość okazała się jednak straszniejsza od najczarniejszych scenariuszy rysowanych przez analityków sytuacji międzynarodowej, piszących i działających przed II wojną światową. TLM Warszawa, grudzień 2002 – styczeń 2003 Powyższy txt jest moją polemiką z txtem Pana Wojciecha Turka pt. "Polskie i fińskie dylematy w II wojnie światowej", zamieszczonym na stronie www.sprawapolska.pl