
Tofik
Moderator-
Zawartość
7,830 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Tofik
-
Wojciech Roszkowski (znany również pod pseudonimem "Andrzej Albert") jest również uznanym i popularnym historykiem. Poza tym test układał również (jeszcze bardziej znany, ale nie wiem czy taki uznany) Paweł Wieczorkiewicz. No i test o tym właśnie mniej więcej był. Neonówka specjalizuje się właśnie w skeczach dotyczących wydarzeń aktualnych, nic dziwnego, że ją zaproszono. A, że nieśmieszna, to już osobista sprawa. Takie logiczne pytanie: czy ktoś, kto oglądał test i nie wie, jaki polityk, do jakiej partii należy, dowie się z tego programu, czy np. Macierewicz należy do PiSu (mam nadzieję, że zrozumiałe :wink: )? Miałem kilka błędów, miałem kilka dobrych, nie liczyłem. Poczekam na test o Zygmuncie III, 30 kwietnia lub 30 czerwca, który przygotuje Henryk Wisner wespół ze Stanisławem Grzybowskim...
-
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyskusja_wikipedysty:Marek9 <- dość podobna sytuacja, może ta sama.
-
Poproszę o jakieś dane na temat tego, ilu z Wikipedystów stanowią nastolatkowie.
-
Quiz-Polska Okresu Wolnej Elekcji
Tofik odpowiedział Tofik → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Gen. Stanisław Poniatowski lub (wg innej wersji) drabant Nils Christer von Baumgarten. -
Polityka nie kończy się na powstaniach. Na politykę można wywierać inny wpływ, zresztą nie tyle na politykę, co na ogólną sytuację. Gwoli ścisłości, nie uważam, że wszystkie powstania XIX - wieczne były przejawem głupoty. Powstaniu listopadowemu i wielkopolskiemu trzeba przyznać, że jakiś sens na pewno miały. A czy ja Cię pytam o to, czy powstanie styczniowe mogło się udać? Pytam, dlaczego śmierć tylu ludzi była opłacalna. Powstanie nie oderwały żadnego kawałka ziemi, więc ich wpływ na sytuację w Europie był najwyżej minimalny. A dlaczego od razu trójlojalizmu? Dlaczego nie racjonalizmu? Czy wg Ciebie okresy: 1795 - 1806, 1815 - 1830, 1831 - 1846, 1846 - 1848, 1849 - 1918, to okresy panowania trójlojalizmu, ponieważ nie wywołaliśmy wówczas większych powstań? Naród nie musi wywoływać powstań, by był słyszany. Nigdy nie spotkałem się z opinią, by np. Drucki - Lubecki był Rosjaninem, a przecież był znaną osobistością.
-
Powstania nie były przyczyną kryzysu Rosji. Kryzys Rosji szedł własnym torem i trwałby bez powstań. Wyjaśnij mi jedno, dlaczego uważasz, że śmierć co najmniej kilkudziesięciu tysięcy ludzi w powstaniu styczniowym się opłaciła? I czy była sensowna? Wystarczyło, że napięcie było na Bałkanach i niemiecko - francuskiej granicy. Brak przegranych powstań oznaczał, że na pewno będziemy silniejsi, a skoro bylibyśmy silniejsi to i więcej dałoby się uzyskać.
-
Ale ja pomijam sytuację okołolistopadową. Mówię o tym co było po 1831 r. Jak wyżej - pisałem o sytuacji po powstaniu listopadowym, Ty piszesz o zdarzeniach przed.
-
Porwanie Stanisława Augusta Poniatowskiego
Tofik odpowiedział Pancerny → temat → Stanisław August Poniatowski
Tym dworzaninem był Jerzy Henryk Butzau. Król i jego ochrona zostali całkowicie zaskoczeni, na początku myśleli, że to jeden z patroli rosyjskich, dopiero po strzałach zorientowali się, że to zapewne konfederaci. Do tego momentu konfederatom udało się więc osiągnąć cel. Król prawdopodobnie nie czekał bezczynnie, aż go porywacze wywloką z karety, ale podjął próbę ucieczki. Korzystając z zamieszania, pobiegł w kierunku pałacu Czartoryskich, ale zdążył tylko dobić się do bramy, gdy dopadł go Walenty Łukawski i Kuźma właśnie. Jeden z nich zranił króla w głowę. Dokładniej 26 - osobowa. To nie jest do końca wyjaśnione. Porywacze mogli się pogubić w warszawskich ulicach, a widząc to, że są w rozsypce, mogli pouciekać, ale mogli również nagle przestraszyć się pościgu (choć nazajutrz większość obywateli myślała, że król nie żyje, gdyż znaleziono jego zakrwawiony kapelusz) i iść po więcej ludzi dla ochrony. Z królem - by nie zdradzić niczego - pozostał sam Kuźma. List o tym, że władca żyje, przyniósł jakiś młynarz z Burakowa. Wysłano oddział 150 ludzi i wkrótce król z powrotem wracał do miasta. Co do hipotezy Łojka, trudno mi się wypowiedzieć. Ten historyk nie grzeszy jakimś przychylniejszym spojrzeniem na Ciołka. A nawet jeśli był to królewski manewr - to i tak dobrze to świadczy tylko o królu, bo wszystko się udało (może poza sytuacją Kuźmy - Kosińskiego). Osobiście, wolę jednak przystanąć przy "oficjalnej" wersji. -
Porwanie króla Stanisława Augusta było jedną z ostatnich akcji konfederatów. Jednym z jej pomysłodawców, propagatorów i organizatorów był Kazimierz Pułaski. Porwanie króla się udało, aczkolwiek później w skutek różnych okoliczności, Stanisława pilnował tylko Jan Kuźma (który zresztą zabił jednego z gwardzistów królewskich). Wg wersji królewskiej Stanisław zręczną mową, przekonał go, iż popełnił straszny czyn, a porywcza ruszyło sumienie i zdecydował się pomóc Stasiowi. Ostatecznie zaangażowani w tą akcję otrzymali dość surowe wyroki (Pułaski - zaoczna kara śmierci, Kuźma - banicja). Jednak wg Jerzego Łojka zamach był zręcznym blefem Stanisława, mający za zadanie całkowite zdyskredytowanie konfederatów w oczach Europy. Co sądzicie o tym? Czy zamiarem konfederatów było zamordowanie władcy czy może przetrzymywanie go dla własnych celów? A może zamach miał coś przynieść królowi? Zapraszam do dyskusji.
-
Owszem. Owszem. Niekoniecznie. Życie pod czyimś zaborem nie oznaczało automatycznie wynaradawiania, wszystko zależy od narodu, czy ten ma wolę przetrwania (a polski niewątpliwie miał), ciekawym przykładem są tutaj Kurdowie Rosjanie, jeżeli chcieli mieć spokój w Królestwie Polskim, powinni utrzymać choć część naszych swobód i do czegoś takiego dochodziło, dopiero powstanie styczniowe wywołało represje, które były wymierzone właśnie w te swobody. P.S. Właśnie, trochę offtopa poczyniłem, za co przepraszam.
-
Gorzej, że ci chłopcy okazali się niegodnymi i nieprzygotowanymi do kierowania takim przedsięwzięciem. Bobrowski, dla niektórych symbol patriotyzmu i bohaterstwa, dla mnie jest symbolem głupoty i młodzieńczej fantazji. Jego wpływ na przygotowanie powstańców jest praktycznie zerowy, gorzej, że stan powstania jeszcze pogorszył, przyczyniając się do własnej śmierci w pojedynku (jako krótkowidz wybrał pojedynek na pistolety!). Oczywiście, nie każdy członek, że tak powiem, kierownictwa powstania był tak głupi, ale wśród nich nie zawsze panowała zgoda. Gdybym był tym chłopakiem, postawiłbym sobie pytanie: lepiej mi będzie w Polsce, czy na Syberii?
-
Wolał dać za "Bóg zapłać" niż przekonywać cesarza do zmiany zdania.
-
Wczoraj skończyłem czytać "Srebrny wiek" i z czystym sercem mogę tej książki nie polecić i powiedzieć, że jest to jedna z najgorszych książek jakie w życiu czytałem. Książka jest pełna przeklamań, jest przestarzała, a autor dopasowuje niemal każdy szczególik do własnych poglądów - zazwyczaj niedokładne i dość często. Wiele można zarzuć p. Jasienicy. Pisze, że: - str. 37: Polacy chcieli w 1573 r. na króla cara Iwana, ale nie chcieli go Litwini. Tymczasem było raczej odwrotnie. Litwini chcieli unii z carem z co najmniej dwóch powodów: zakończenie walk RON z Rosją (które w ich mniemaniu odbijały się głównie na Litwie) i bycie łącznikiem w unii polsko - litewsko - moskiewskiej, - str. 59: Henryk Walezy - wybitny wódz. Nie słyszałem, by Henryka stawiano na równi z Gustawem Adolfem, Koniecpolskim, Wallensteinem... - str. 66: Henryk Walezy - wybitny władca. Wydawało mi się, że wybitny władca zapisuje się czymś niezłym w historii. Henryk nie zapisał się niczym, - str. 103: postawienie na Zamoyskiego przez Batorego było dobre. Ale przecież Zamoyski jako kierownik polityki wewnętrznej nie odniósł żadnego pełnego zwycięstwa, - str. 124: Anna Jagiellonka nie podzielała przekonań SZLACHTY POLSKIEJ odnośnie Habsburgów. Antyhabsbursko była nastawiona tylko szlachta skupiona wokół Zamoyskiego, reszta nie była do domu rakuskiego nastawiona nieprzyjaźnie (bo jeśli nie, to skąd dwie podwójne elekcje?), - str. 128: Pod Korczynem, w 1587 r. Zyzio wysłał do ojca list, w którym informował o swoich prohabsburskich zamiarach (korona i Anna Wazówna dla Ernesta Habsburga. Dowodów na to brak, kolejne kłamstwo, - str. 129: Zygmunt III brzydził się tolerancją i był podejrzliwy wobec ludzi. Na pierwsze dowodów brak, drugiemu przeczy np. relacja komtura Pucciego, - str. 133: król otaczał się cudzoziemcami. Więc dlaczego jego stronnictwo składało się z krajowców? Był co prawda 70 - osobowy dwór szwedzki władcy (utrzymywany równolegle do dworu polskiego), ale jego członkowie nie mieli w polityce dla króla żadnego znaczenia. Królowi rokoszanie wypominali np. zbytnie miłostki i zbyt wielkie dla jezuitów (ale to krajowcy!), - str. 134: gdy wybuchł tumult, władca grał w piłkę. Gdzie i kiedy? Jakieś dowody źródłowe? :roll: - str. 136: o. Pakosz i P. Skarga nadzorowali władcę. Tyle, że nie podaje konkretnych przykładów kiedy tak było. Skargi król nie słuchał, a z Pakoszem wiele rozmawiał - tyle, że surowy jezuita nie miał zbyt wiele do powiedzenia w kwestiach politycznych, - str. 140: przewaga katolików w senacie była zasługą Wazy. Tymczasem, moda na przechodzenie na katolicyzm zapanowała już w czasach Batorego, większość protestantów o dość dużym znaczeniu poumierała i nie było nikogo godnego na ich miejsce (za wyjątkiem np. Radziwiłłów), - str. 145: Dobrze by było, gdyby wygnano jezuitów. Tymczasem po pierwsze, kłóciło się to z konfederacją warszawską, po drugie należy docenić wkład oświatowy zakonu, - str. 146: Śmierć Francusa de Franco była winą króla. Tymczasem do własnej śmierci przyczynił się przede wszystkim sam de Franco - wygłosił swoje niezgodne z nauką katolicką poglądy do gorliwej szlachty katolickiej, biorącej właśnie udział w nabożeństwie. Ta zniewaga krwi wymagała. Swoje 3 grosze dołożyła również (niezbyt tolerancyjna) królowa Konstancja, - str. 153: Tatarzy w 1589 r. wzięli z RON 60 tys. jasyru. Więc dlaczego nie uznajemy tego najazdu za jeden z najbardziej niszczących? - str. 154: Zygmunt uważał wojnę z Turcją za swój święty obowiązek. Więc czemu nie dał się wciągnąć do Ligi Świętej? - str. 157: tumulty i palenia świątyń były winą króla. Ale to nie władca odpowiada, w stanie faktycznym, za poczynania poddanych, ani nie ma władzy sądowniczej. Miał tylko możliwość domagania się od poszczególnych organów rozwiązania tej sprawy, a to władca zwykle spełniał (czasami nie do końca obiektywnie wobec sprawców wydarzeń - katolików), - str. 157 - 158: Zamoyski obrońcą króla na sejmie inkwizycyjnym, a Zyzio był "tym złym". Świadczy to jedynie o nieznajomości sprawy. Zamoyski spór zaogniał, przypominał tą sprawę, chciał z niej wyciągnąć jak najwięcej, nie bronił króla wcale. Zygmunt - pertraktując z cesarzem - uwzględniał nastroje RON, a co ważniejsze - wydarzenia uzależniał od zgody sejmu, - str. 159: Nadzwyczajne "pilnowanie" króla, by po pierwszym wyjeździe do Szwecji (po śmierci ojca) wynikało z wydarzeń sejmu inkwizycyjnego. Tymczasem był to tzw. "syndrom Walezego", - str. 177: Unia brzeska była pomysłem jezuitów. O jakieś rozwiązanie kwestii prawosławia na wschodzie RON władycy prosili Zygmunta już od 1590 r. Jako najlepszy środek proponowano właśnie unię, - str. 197: W 1601 r. Chodkiewicz był hetmanem polnym. Nie ma na to "papierka", - Jasienica w ogóle obarcza króla winą za pustki w skarbie - ale czy to król miał płacić podatki? - taka ogólna uwaga: Jasienica pisze dużo ogólników, ale podaje mało faktów, co widać na powyższych przykładach. Ale podam następne, - str. 213: Król kwestię swego drugiego małżeństwa obgadał tylko z cudzoziemcami. Widocznie dla Jasienicy cudzoziemcy = senatorzy, - str. 215: W toku wojny ze Szwecją 1600 - 1611 król - po zwycięstwie - planował mianować Sztokholm swą stałą siedzibą, a w Warszawie posadzić gubernatora w postaci Habsburga. Tyle, że z planów kupczenia, Zygmunt wycofał się przed 1592 r., - str. 218: Godunow popełnił samobójstwo, bo w Rosji była tragiczna. Tymczasem, Godunow dopiero co pobił Samozwańca i trzymał Rosję mocną ręką, choć nie do końca skutecznie. Nie miał powodów do samobójstwa, - str. 220: Sławetna "noc jezuitów". Na królu jezuici nie mogli nic wymóc, bo ich nie słuchał, - kolejna ogólniejsza uwaga: Jasienica wyraźnie dopasowuje poszczególne fakty do swojej opcji historii. Np. pisze na stronie 228, że papież wyklął Wenecję, ale nie wspomina, że mimo tego, Waza utrzymywał stosunki z tym państwem, - str. 230: Rokoszanie zdetronizowali Zygmunta. Tymczasem, jak wykazały badania Wisnera, Zebrzydowski faktycznie tylko wypowiedział posłuszeństwo, co sam przyznawał, - na str. 232 Jasienica popełnia aż trzy błędy: 1. Król miał w RON dużą władzę. Historia mówi co innego, 2. Władca oddalał od siebie najwybitniejszych ludzi swoich czasów. Ale przecież w czasie rokoszu poparli go np. Żółkiewski, Chodkiewicz. Lew Sapieha (nie jako dowódca) też do najgłupszych nie należał, a do pogodzenia się z Krzysztofem II ostatecznie doszło, 3. Waza nie chciał współpracować z Zamoyskim. Ale przecież się kanclerz mocno rozczarował gdy nie zobaczył uległego młodzika! - str. 236: Zygmunt nie chciał zdobycia Inflant przez RON i słabo wspierał ten wysiłek, bo wolał nimi rządzić jako król szwedzki. W praktyce - król robił co mógł, do tego świetnie rozumiał, że obrona Inflant i opanowanie Estonii jest pierwszym warunkiem do odzyskania tronu, - str. 240: Król ruszał na krucjatę do Rosji. Tymczasem, jak pisze Szcześniak, mówił tak dla kasy, - str. 244: Zygmunt chciał panować w Moskwie. I znowu - to był tylko tani blef, - ta sama strona: Żółkiewski miał pod Kłuszynem 2,5 jazdy i 200 piechurów, a dział nie miał. Bez komentarza, - str. 246: Król uznał sukcesy w Rosji za własne i dystansował Żółkiewskiego. W praktyce - Zyzio nie uznawał tych sukcesów za własne, tylko opinia publiczna (vide Jan Swoszowski) uznawała je za jego. Nie dystansował Staszka - bo dlaczego w 1618 r. to Zbarascy, a nie Żółkiewski, okazali się kompletnymi przegranymi? - str. 252, w skrócie: Władysław miał szansę na dobre dla nas panowanie w Rosji. Ale przecież, nie popierało go chłopstwo, ani żadna inna warstwa społeczeństwa, - str. 253: Odrzucając wariant osadzenia Władysława na tronie, Zygmunt zdecydował się podbić Rosję. Skąd ten pomysł w ogóle? :shock: Chciał po prostu wydrzeć im jak najwięcej, podbój Moskwy był niemożliwy, - str. 263: Utworzenie antyhabsburskiego sojuszu z Francją było dla nas korzystne. Tylko po co mamy tracić sojusznika przeciwko co najmniej dwu innym państwom (a alians z Habsburgami uniemożliwiał alians moskiewsko - austriacki, groźny dla nas), - ta sama strona: Unia brzeska była dziełem kontrreformacji. Prosty błąd - prawosławie to nie pomysł reformacji, więc nie mogła przeciwko niemu działać kontrreformacja, - str. 266: Lisowczycy uratowali Wiedeń. Błąd - Wiedeń uratowała zaraza w szeregach Bethlena, - str. 279: Krzysztof II Radziwiłł nie dostał buławy wielkiej litewskiej z powodów religijnych. Szeroko znanym faktem jest to, że początkiem konfliktu nie były względy religijne (bo gdyby tak było, to buławy polnej nie dostałby ani on, ani buławy wielkiej jego ojciec), a sprawy polityczne i kwestia zawarcia przez Litwę rozejmu z Gustawem, - str. 282: "W jakiejś potyczce" Koniecpolski spadł z konia, a Gustaw Adolf został ciężko ranny. Ta "potyczka", co łatwo wyczuć, to bitwa pod Tczewem i nazywanie tej batalii "potyczką" jest mocno krzywdzące, - ta sama strona: sojusz z Gustawem Adolfem był dla nas korzystny i możliwy. Być może korzystny (ale w sferze bałtyckiej, jako antyrosyjski i tak kiedyś musiał się rozpaść), ale niemożliwy. Próbował go potajemnie zawrzeć (przeciwko Rosji) w 1608 r. król Zygmunt, ale się nie udało, - str. 286: Pod Chocimiem, w 1621 r. było 40 tys. Kozaków. Liczba przesadzona - było ich ok. 30 tys., - str. 368: Sejm 1646 zmniejszył gwardię królewską. A stolec prawda, bo ustalono jej liczbę na najwyżej 1200 ludzi i tyle ona wynosiła, a przed rokiem 1646 nie liczyła więcej niż 1000. Reasumując - na próżno szukać podobnych gniotów. Jakby co korzystałem z wydania Świata Książki z 1997. Dziś zacząłem czytać Mój przyjaciel król Józefa Hena. Powieść, choć podobno oparta na całkowicie prawdziwych danych (oczywiście, raczej odnośnie szeroko znanych wydarzeń historycznych), ale trudno będzie z oceną tej książki. Mimo wszystko, ciekawa lektura.
-
Quiz-Polska Okresu Wolnej Elekcji
Tofik odpowiedział Tofik → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Może Dania, bo Zygmunt czynił podobne próby w Danii (ale nie chciał stamtąd rekrutować Kozaków ). -
Też - ale nie tak typowa, jak uprawa zboża
-
Małżeństwo odbyło się pomiędzy dwoma sejmami: 4 lutego - 5 marca 1603 r. a 7 marca - 18 kwietnia 1606 r. O zamiarze swego ożenku Zygmunt III poinformował senat zimą 1603 r. 11 grudnia 1605 r. odbył się ślub 'prawdziwy', czyli z obecnością króla. Nie było możliwości zapytania sejmu, choć w pewnym sensie było to złamaniem prawa, ale przecież senatorowie w większości się zgodzili. Poza tym była to sprawa dość błaha, nieporównywalna z wojną z Rosją (o czym niżej). Przypomniała mi się pewna historyjka pewnego piekarza, który chleb, który został mu na składzie, oddawał biednym. Później, musiał z tego tytułu płacić jakąś karę, prościej mówiąc - złamał prawo. To tak ad hoc. Pomijając aspekty polityki zagranicznej, Zygmunt kwestię oficjalnych działań przeciw Rosji przedłożył sejmowi 15 stycznia - 26 lutego 1609 r. Król rozpoczął temat, ale ten pozostał bez echa, co uznano za zgodę, ale zachowawczą. Warto wspomnieć, że reakcja sejmików przedsejmowych była skrajnie różna: - szlachta mińska optowała za pokojem, - część Rusinów chciała pozostawienia decyzji sejmowi, - krakowska chciała zabezpieczenia granic. W kwietniu 1609 r. senat utwierdził króla w przekonaniu, że trzeba skorzystać z okazji. Dodam, że opinia publiczna poparła "awanturę moskiewską" wcześniej niż sejm i nie pod wrażeniem sukcesów, ale w ich nadziei. Np. Poseł z Moskwy, który przez Litwę idąc, potkał go szlachcic polski i pytał o nowiny (anonim), Wyprawa wojenna Króla Jegomości do Moskwy (Piotr Palczowski), Pieśń nowa o szczęśliwym wyprawowaniu z Wilna do Moskwy Króla Jegomości... (Adam Władysławiusz), Do Majestatu (Sebastian Petrycy). Jak dla mnie, zachowanie króla świadczy o co najmniej dwu rzeczach: 1. Zorientowaniu w polityce zagranicznej (co było bardzo proste) - należał skorzystać z trudnej sytuacji Moskwy, którą do 1605 r. utrzymywał Godunow, a później się to wszystko stopniowo rozłaziło. 2. Zorientowaniu w opiniach szlacheckich (co było w sumie dość trudne) - wiedział, że nie można oczekiwać o panów braci jasnej i pełnej zgody, bo takie by nie dostał.
-
Jeśli chodzi o moje okolice to się mylisz. Teraz w typową pracę na roli (czyli zboże itd.) bawi się najwyżej 10% mieszkańców. Co najmniej połowa uprawia za to ziemniaki, ale to jest podstawą.
-
Rozwijając poprzednią wypowiedź dodam, iż: 1. Niejaką karą w przypadku wojny z Michałem, była odmowa sejmików (zwłaszcza litewska, ponieważ uznano, że sprawy naddniestrzańskie dotyczą jedynie Korony) przedsejmowych. Wspomnieć jeszcze należy o tym, że hetman Zamoyski nie czekał na nic więcej, jak nie na odpowiedź Walecznego na temat ustąpienia z Mołdawii. Gdy tego nie było, wyruszył. 2. Podczas sejmu 1600 jedynym ważniejszym aktem (ale wydanym przez króla, nie przez sejm) była inkorporacja Estonii (12 marca 1600 r.). Innych uchwał nie podjęto (zresztą, niczego nowego nie ustalono). Być może uznano, że z momentem przyłączenia Estonii, wojna staje się obronna i nie należy jej ogłaszać, gdyż to Szwedzi ją rozpoczynają. Na marginesie można wspomnieć o - nieco spóźnionym i niezbyt ważnym - wypowiedzeniu wojny przez samego Jana Zamoyskiego, co kanclerz uczynił 29 września 1601 r. Ale jak napisałem - za późno, na dodatek nie miał do tego prawa. 3. Pierwszym sejmem po rozpoczęciu oficjalnej interwencji w Rosji, był sejm 26 września - 9 listopada 1611, ale ten odbył się raczej zbyt późno (choć pod wrażeniem zwycięstw wydał konstytucję Poparcie wojny moskiewskiej). Takimi "artykułami" na Litwie był Trzeci Statut Litewski, również łamany (m.in. w kwestii języka). Częstokroć były to jednak sprawy błahe. A jakieś źródło tego? Z tego co wiem, papieżowi (co ciekawe, dokładnie nie wiadomo jaki papież jakie decyzje podejmował i na co pozwalał) dano dwie możliwości: albo przekonać cesarza do tego, by zgodził się na ślub Zygmunta z córką Ferdynanda tyrolskiego Anną lub dać dyspensę na ślub Konstancji. Wybrał łatwiejsze wyjście.
-
Czekając na przesyłkę z bookboxu, kupiłem jeszcze co nieco książek osobiście w krośnieńskim antykwariacie... - August III, J. Staszewski (8 zł; ech, jak miło oglądać te stare okładki biografii z Ossolineum...), - Gustaw Eryksson Waza i jego żywot tułaczy, Z. Boras (6 zł; wbrew pozorom nie jest to książka o dziadku ZIIIW, ale o jego kuzynie), - Pretendenci i górale. Z dziejów unii szkocko - angielskiej, S. Grzybowski (8 zł; czyli coś o dzikich Szkotach ), - Niedoceniania królowa, D. Wójcik - Góralska (3 zł; o Bonie jakby kto nie wiedział), - Zygmunt August, S. Cynarski (8 zł), - Władysław II Jagiełło, J. Krzyżaniakowa, J. Ochmański (14 zł), - Borys Godunow, D. Czerska (8 zł), - Kościuszko po insurekcji, J. Lubicz - Pachoński (6 zł). Będzie co czytać.
-
Odnośnie rokowań zgoda, to oczywiste złamanie prawa (choć uzasadnione i nie bez podstaw). Odnośnie małżeństwa sprawa nie jest jasna. Jeśli chodzi Ci o reakcję społeczeństwa, to na pewno małżeństwu sprzeciwili się: arcybiskup gnieźnieński Jan Tarnowski, Jan Zamoyski i Piotr Skarga (który chciał opuścić dwór, ale za namową generała zakonu Klaudiusza Aquavivy tego nie zrobił, pewnie chciał mieć jakąś wtykę). Pierwszy i trzeci zrobili to z powodów raczej religijnych, drugi - raczej politycznych (jako tradycyjny wróg domu rakuskiego). Z postawą całych mas szlacheckich nie jest taka jasna sprawa, od momentu podjęcia decyzji o powtórnym ożenku króla było pewne, że wybranka będzie Habsburżanką i mało kto się temu sprzeciwiał (z wyjątkiem właśnie min. kanclerza wielkiego koronnego). Powody sprzeciwu mogły się mieścić w sferach religijnych, ale po: 1) Papież udzielił dyspensy 2) Takie coś już "praktykowano" (Zygmunt II August - co prawda przed artykułami henrykowskimi - i Krzysztof Piorun) Lepszym przykładem będzie rozpoczynanie wojen bez oficjalnej zgody sejmu. Tak było z wojną z Michałem Walecznym, przeciwko Szwecji 1600 - 1611 i przeciwko Rosji w okresie Wielkiej Smuty, nie wiadomo co było z wojną z Turcją 1620 - 1621.
-
Francuzi byli szachowani przez Hiszpanię, niewiadoma jest również reakcja Niderlandów i Anglii.
-
Armia turecka liczyła 130 tys., ale był to raczej ogół wojsk zmobilizowanych przez Turcję w roku 1683. Pod samym Wiedniem wojsk sułtańskich było raczej tylko 80 tys. Kiedyś wymieniałem już argumenty za tym, że jakieś szczególne postępy tureckie po zwycięstwie pod Wiedniem nie były możliwe. Przede wszystkim, 30 tys. żołnierzy niemieckich i austriackich to nie wszystko co chrześcijanie mieli w zanadrzu. Do tego, ludność okoliczna była nieprzyjazna Turkom, a warunki klimatyczne co niektórych krain geograficznych i braki aprowizacyjne mogły wykończyć armię Mustafy.
-
W samej bitwie raczej przede wszystkim uporem. Później, wszystko leżało w rękach żołnierzy, oczywiście z wyjątkiem ekonomii sił, ale gdyby tej Żółkiewski nie zastosował przy takim stosunku sił, to trudno byłoby go uznać za dobrego wodza. Umiejętność "robienia" szablą, walka z rajtarami - to wszystko prędzej zasługi żołnierzy, zwłaszcza husarzy, niż głównego wodza. Oczywiście, prawdą jest, że w większości bitew większość szali spoczywa na barkach samego wojska, a nie dowódców, ale dowódcę ocenia się przez pryzmat tego, co on zrobił, a nie co jego żołnierze. Pomijając działania sprzed 4 lipca, Żółkiewski rozkazał tylko zaatakować i kolejno wymieniał chorągwie w ataku. Jeszcze jedno, nieoddzielenie bitwy pod Kłuszynem od reszty operacji kłuszyńskiej jest niesprawiedliwe wobec innych batalii. Wszystkie bitwy stanowią ciąg jakiejś akcji i podobnie jest z Kłuszynem, ale znaczenia bitwy i postawy dowódców w trakcie ich, ocenia się właśnie przez pryzmat bitwy, nie przez pryzmat całej operacji. Mam nadzieję, że niezbyt zawile to napisałem :tongue:
-
Hehe, dzięki My tutaj o samej epoce Wazów, a przecież w XVIII wieku nasze problemy z monetą były chyba większe, mam tutaj na myśli głównie poczynania króla pruskiego.
-
Okej, zrobię to, co raczej rzadko robię, czyli przyznaję się do błędu, niemniej... Żółkiewski zrobił co mógł, to wydaje się (już ) jasne, że za największe zwycięstwa uznaje się batalie, w których wódz wykazał się albo szczególną finezją lub manewrami (no nie wiem, dajmy na to: Kircholm, Martynów, Chocim nr 2, Wiedeń) lub pokonał jakiegoś wielkiego wodza (np. Trzciana). Fakt faktem, Żółkiewski nie mógł sobie na zbyt wiele pod Kłuszynem pozwolić, ale to nie zmienia tego, że niczym szczególnym w samej bitwie się nie wykazał (o pobiciu jakiegoś super wodza też raczej nie można mówić). Przyznaję, że z Żółkiewskiego wódz był dobry i nigdy tego nie negowałem, a Kłuszyn to jego największe dzieło, aczkolwiek co najwyżej jedno z największych dzieł Rzeczypospolitej, ale raczej nie największe. Ani tym bardziej sam Stachu nie był najwybitniejszym dzieckiem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. To już jest raczej nieuprzejme. Toczyłem wiele dysput, również z Wami, i raczej nie zdarzyło mi się wypominać tego, że ktoś coś pominął albo nie przyznał mi racji.